Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pamiętnik historyczny i wojskowy o wojnie polsko-rosyjskiej w roku 1831 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pamiętnik historyczny i wojskowy o wojnie polsko-rosyjskiej w roku 1831 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 446 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZED­MO­WA.

"Pa­miet­nik" swój ge­ne­rał Prą­dzyń­ski na­pi­sał na żą­da­nie ce­sa­rza Mi­ko­ła­ja, któ­ry go po­wo­łał do Pe­ters­bur­ga i po­zwo­lił mu ko­rzy­stać z ma­te­ry­ałów, po­trzeb­nych do uło­że­nia tego spra­woz­da­nia. Rę­ko­pism Prą­dzyń­skie­go znaj­du­je się w ar­chi­wum Wo­jen­no-Uczo­nej Ko­mi­syi Głów­ne­go Szta­bu. Ge­ne­rał Pu­zy­rew­ski, pi­sząc swą hi­sto­ryę woj­ny 1831 roku, ko­rzy­stał mię­dzy in­ne­mi i z tego źró­dła, któ­re wy­dał w ca­ło­ści w dru­gim to­mie swe­go dzie­ła: "Pol­sko-rus­ska­ja woj­na 1831 goda". Oma­wia­jąc to źró­dło, wy­ra­ża się o niem w spo­sób na­stę­pu­ją­cy: "Przed­sta­wia­jąc swój me­mo­ry­ał ce­sa­rzo­wi, on (Prą­dzyń­ski) sta­rał się na­tu­ral­nie być o ile moż­no­ści ści­słym i nie od­stę­pu­ją­cym od praw­dy, cho­ciaż po­mi­mo tego cały ob­raz w jego opo­wia­da­niu otrzy­mał nie­zu­peł­nie pra­wi­dło­we oświe­tle­nie. Po­cho­dzi to ztąd, że o po­myśl­nych dla Po­la­ków bi­twach opo­wia­da szcze­gó­ło­wo, o nie­po­myśl­nych zaś – po­bież­nie. W każ­dym jed­nak ra­zie "Me­mo­ry­ał" Prą­dzyń­skie­go musi być za­li­czo­ny do pierw­szo­rzęd­nych źró­deł przy stu­dy­ach nad woj­ną r. 1831". O au­to­rze "Pa­mięt­ni­ka" ge­ne­rał Pu­zy­rew­ski mówi w in­nem miej­scu: "Prą­dzyń­ski od­zna­czał się sze­ro­kiem i po­waż­nem wy­kształ­ce­niem, umy­słem twór­czym, świet­no­ścią i śmia­ło­ścią prze­wi­du­ją­cych, czę­sto ge­nial­nych kom­bi­na­cyi stra­te­gicz­nych, w któ­rych był nie­wy­czer­pa­ny. Brak mu jed­nak było, tyle ce­nio­nej przez Na­po­le­ona rów­no­wa­gi umy­słu i cha­rak­te­ru, w sku­tek cze­go mógł z nad­zwy­czaj­ną ko­rzy­ścią pra­co­wać na swem polu w roli kwa­ter­mi­strza ale nie wo­dza."

Pa­mięt­nik więc ma po­dwój­ną war­tość: po pierw­sze za­wie­ra w so­bie dużo fak­tycz­ne­go ma­te­ry­ału o ru­chach stra­te­gicz­nych obu wal­czą­cych ar­mii, a po­wtó­re wy­ja­śnia nam rolę, jaką ode­grał Prą­dzyń­ski w owych wy­pad­kach. Z tego po­wo­du zde­cy­do­wa­li­śmy się wy­dać go w tło­ma­cze­niu pol­skiem.PO­CZĄ­TEK WOJ­NY. – PO­TYCZ­KI POD STOCZ­KIEM, NOWĄ WSIĄ I PU­ŁA­WA­MI. – BI­TWA POD DO­BRĄ. – BI­TWY POD KA­ŁU­SZY­NEM I MI­ŁO­SNĄ. – BI­TWA POD GRO­CHO­WEM.

W dniu 20 stycz­nia (1 lu­te­go) roku 1831 ar­mia ro­syj­ska ma­ją­ca wy­stą­pić prze­ciw­ko Po­la­kom pod do­wódz­twem feld­mar­szał­ka Dy­bi­cza Za­bał­kań­skie­go li­czy­ła 106 ba­ta­lio­nów pie­cho­ty, 135 szwa­dro­nów ka­wa­le­ryi z 396 ar­ma­ta­mi i 11 puł­ków ko­zac­kich (1). Dnia 24 stycz­nia (5 lu­te­go) ar­mia ta wy­ma­sze­ro­wa­ła w na­stę­pu­ją­cym po­rząd­ku: kor­pus gre­na­dy­erów ge­ne­ra­ła Sza­chow­skie­go, zło­żo­ny z 18 ba­ta­lio­nów, 4 szwa­dro­nów, 60 ar­mat i puł­ku ko­za­ków udał się przez Kow­no (kor­pus ten wkrót­ce wzrósł do 29 ba­ta­lio­nów, 4 szwa­dro­nów i 2 puł­ków ko­zac­kich) szo­są ku Au­gu­sto­wo­wi. Ge­ne­rał Man­der­stern szedł przez Dą­bro­wę nie­da­le­ko Od Grod­na, pro­wa­dząc z sobą 5 ba­ta­lio­nów, 2 szwa­dro­ny, 12 ar­mat i pułk ko­za­ków; udał się rów­nież do Au­gu­sto­wa. Ge­ne­rał ad­ju­tant Ge­ismar cią­gnął przez Wło­da­wę z 24 szwa­dro­na­mi ka­wa­le­ryi, 24 ar­ma­ta­mi i 2 puł­ka­mi ko­za­ków w kie­run­ku Sie­dlec. Ge­ne­rał Kreutz – przez Uści­ług ku – (1) Licz­by te nie obej­mu­ją kor­pu­sów któ­re przy­ję­ły udział w wal­ce póź­niej a mia­no­wi­cie: kor­pus gwar­dyi pod do­wódz­twem Wiel­kie­go księ­cia Mi­cha­ła, dru­gie­go kor­pu­su Pah­le­na, czwar­te­go – Ri­di­ge­ra i kor­pu­su Bo­tha, jak rów­nież nie­ma tu in­nych kor­pu­sów od­dzia­łów wal­czą­cych z po­wstań­ca­mi w gu­ber­niach za­chod­nich.

Lu­bli­no­wi z 24 szwa­dro­na­mi, 24 ar­ma­ta­mi i puł­kiem ko­za­ków. Na­resz­cie puł­kow­nik An­rep z od­dzia­łem uła­nów prze­szedł gra­ni­cę w Brze­ściu Li­tew­skim i udał się ku Sie­dl­com. Od­dział ten słu­żył jako ogni­wo łą­czą­ce ge­ne­ra­ła Ge­isma­ra z głów­ne­mi si­ła­mi ar­mii, któ­ra prze­kro­czy­ła gra­ni­cę na­za­jutrz 25 stycz­nia (6 lu­te­go) w po­rząd­ku na­stę­pu­ją­cym: kor­pus ge­ne­ra­ła Pah­le­na zło­żo­ny z 21 ba­ta­lio­nów pie­cho­ty, 16 szwa­dro­nów ka­wa­le­ryi, 72 dział, i dwóch puł­ków ko­zac­kich przez dwa punk­ty: Ty­ko­cin i Żółt­ki udał się ku Rud­kom; kor­pus ge­ne­ra­ła Ro­ze­na z 26 ba­ta­lio­nów, 24 szwa­dro­nów, 120 ar­mat i 2 puł­ków ko­zac­kich szedł przez Su­raż i Piot­ko­wo ku Wy­so­kie­mu Ma­zo­wiec­kie­mu, gdzie urzą­dzo­no głów­ną kwa­te­rę. Kor­pus ge­ne­ra­ła hr. Wit­ta z 4 ba­ta­lio­nów, 48 szwa­dro­nów i 48 ar­mat szedł przez Cie­cha­no­wiec i Gran­nę do Nura i Ster­dy­ni; na­resz­cie re­zer­wa ar­mii, zło­żo­na z 22 ba­ta­lio­nów, 12 szwa­dro­nów i 36 ar­mat prze­szła przez Su­raż i uda­ła się do So­ko­ło­wa pod roz­ka­zy Wiel­kie­go Księ­cia Ce­sa­rze­wi­cza.

Z wy­jąt­kiem kor­pu­su ge­ne­ra­ła Kreut­za i kil­ku od­dzia­łów, ma­ją­cych na celu oku­pa­cyę kra­ju, resz­ta wojsk po­su­wa­ła się kon­cen­trycz­nie ku War­sza­wie, przed któ­rą zgro­ma­dza­ne były naj­więk­sze siły pol­skie. Mia­no na­dzie­ję, że uda im się roz­dzie­lić ar­mię pol­ską i od­rzu­cić ją da­le­ko od tego punk­tu jej opar­cia (1). W każ­dym ra­zie feld­mar­sza­łek szedł w ten spo­sób, że w ra­zie bi­twy mógł od­ra­zu zgro­ma­dzić pod swy­mi roz­ka­za­mi oko­ło 80.000 woj­ska, co wy­da­wa­ło mu się zu­peł­nie do­sta­tecz­nem, aby od jed­ne­go za­ma­chu zgnieść Po­la­ków. W ogól­no­ści nie wąt­pio­no w woj­sku ro­syj­skiem, że woj­na nie po­trwa dłu­żej, jak po­chód dc War­sza­wy. Nie bra­no w ra­chu­bę prze­szkód wsku­tek prze­praw przez rze­ki i bło­ta, gdyż te, jak zwy­kle w zi­mie, po­kry­te były lo­dem w chwi­li roz­po­czę­cia woj­ny.

Wy­ko­na­niu tego pla­nu kam­pa­nii ar­mii ro­syj­skiej sta- – (1) Kie­ru­jąc się ku Wy­szko­wo­wi i prze­cho­dząc nie­spo­dzia­nie przez Bug.

nęła przedew­szyst­kiem na prze­szko­dzie na­gła od­wilż, wsku­tek któ­rej ko­mu­ni­ka­cya nad­zwy­czaj się utrud­ni­ła a lód na rze­kach osłabł do naj­wyż­sze­go stop­nia. Wy­pa­dek ten zmu­sił feld­mar­szał­ka do przy­spie­sze­nia przej­ścia przez Bug, cze­go do­ko­nał w dniu 30 i 31 stycz­nia (11 i 12 lu­te­go) pod Bro­kiem i Nu­rem (1). Ge­ne­rał Sa­ken, do­wo­dzą­cy awan­gar­dą, za­jął Wę­grów i udał się ku Liw­co­wi w celu za­bez­pie­cze­nia przejść, któ­re zo­sta­ły przez Po­la­ków zbu­rzo­ne; jed­ne­go tyl­ko Liwu bro­nił trze­ci ba­ta­lion siód­me­go puł­ku pie­cho­ty i dwie ar­ma­ty. Od­dział ten, za­ata­ko­wa­ny 31 stycz­nia (12 lu­te­go) utrzy­mał się na po­zy­cyi w cią­gu dnia i nocy na­stęp­nej. Na­za­jutrz jed­nak pra­żo­ny ku­la­mi ar­mat ge­ne­ra­ła Sac­ke­na, zmu­szo­ny był do od­wro­tu. Ro­syj­skie woj­sko zbu­do­wa­ło mo­sty przez Li­wiec. W po­tycz­ce tej nie oby­ło się z obu stron bez kil­ku za­bi­tych i ran­nych. Przez Owsian­kę na dro­dze do Ja­do­wa prze­cho­dzi­li tyl­ko ko­za­cy; na po­ste­run­ku w tem miej­scu stał od­dział pią­te­go puł­ku pie­cho­ty pol­skiej, ukry­ty w za­sadz­ce, któ­ry na­padł na ko­za­ków i zro­bił im nie­co szko­dy.

Puł­kow­nik An­rep za­jął Sie­dl­ce, ale ata­ko­wa­ny przez uła­nów ge­ne­ra­ła Su­cho­rzew­skie­go, cof­nął się do Zbu­czy­na; rzecz cała ogra­ni­czy­ła się na kil­ku nie­znacz­nych utarcz­kach mię­dzy temi dwo­ma kor­pu­sa­mi.

Jak tyl­ko ukoń­czo­no bu­do­wę mo­stów na Liw­cu, woj­ska ro­syj­skie prze­szły rze­kę. Kor­pus pierw­szy po­szedł do Ka­łu­szy­na a ztam­tąd da­lej szo­są; za nim po­stę­po­wa­ły wszyst­kie woj­ska, po­zo­sta­ją­ce pod roz­ka­za­mi Ce­sa­rze­wi­cza i w re­zer­wie trze­ci kor­pus ka­wa­le­ryi. Kor­pus zaś szó­sty udał w kie­run­ku Do­bre­go.

W chwi­li, gdy woj­ska ro­syj­skie wstę­po­wa­ły w gra­ni­ce Kró­le­stwa, ar­mia pol­ska zaj­mo­wa­ła ście­śnio­ną prze­strzeń mię­dzy Pra­gą, Li­wem i Sie­dl­ca­mi, i pra­ca nad jej – (1) Zmie­niw­szy na­gle kie­ru­nek na lewo od Łom­ży i Za­mbro­wa, co go zmu­si­ło do tym­cza­so­we­go od­su­nię­cia się od ks. Sza­chow­skie­go.

or­ga­ni­za­cyą i zwięk­sze­niem była za­le­d­wie w po­ło­wie do­ko­na­ną. Po­mi­mo wszyst­kich wy­sił­ków, Po­la­cy mo­gli wy­słać na plac boju tyl­ko daw­ne puł­ki pie­cho­ty po trzy ba­ta­lio­ny każ­dy (1), pułk gre­na­dy­erów dzie­lą­cy się na czte­ry ba­ta­lio­ny i dwa ba­ta­lio­ny ze­bra­nych ra­zem we­te­ra­nów. Było prócz tego kil­ka sła­bych no­wo­utwo­rzo­nych od­dzia­łów strzel­ców, któ­re od­da­ły znacz­ne usłu­gi jako puł­ki lek­kie. Czwar­te ba­ta­lio­ny puł­ków za­koń­czy­ły or­ga­ni­za­cyę: utwo­rzo­no z nich za­ło­gi Za­mo­ścia i Mo­dli­na a resz­tę od­da­no pod roz­ka­zy ge­ne­ra­ła Dwer­nic­kie­go, któ­ry wkrót­ce ze­brał koło sie­bie cały nowy kor­pus. Szes­na­ście puł­ków pie­cho­ty no­wej kre­acyi for­mo­wa­ło się na le­wym brze­gu Wi­sły, ale ich uzbro­je­nie i wy­ćwi­cze­nie było tak nie­do­sta­tecz­ne, że na­wet ma­rzyć nie moż­na było o wy­pro­wa­dze­niu ich na plac boju.

Daw­na na­sza ka­wa­le­rya, dzie­lą­ca się na puł­ki, po czte­ry szwa­dro­ny każ­dy, sta­ła już od­daw­na, wy­su­nię­ta na pierw­szą li­nię. Ge­ne­rał Dwer­nic­ki or­ga­ni­zo­wał pią­te i szó­ste szwa­dro­ny, do któ­rych po­wo­ła­no wy­słu­żo­nych ka­wa­le­rzy­stów i któ­re sta­no­wi­ły wy­bor­ną kon­ni­cę. Każ­de wo­je­wódz­two wy­sta­wi­ło dwa puł­ki ka­wa­le­ryi, no­szą­ce na­zwy od­po­wied­nich wo­je­wództw i li­czą­ce od 500 do 800 koni; for­mo­wa­nie ich od­by­wa­ło się da­le­ko prę­dzej ani­że­li pie­cho­ty. Po­sta­wa ich była zu­peł­nie za­da­wal­nia­ją­ca i szcze­gól­niej Kra­ko­wia­cy od­zna­cza­li się tak do­bo­rem do­rod­nych lu­dzi jak i pięk­no­ścią ko­sty­umu czy­sto na­ro­do­we­go. Nowa ta kon­ni­ca w wie­lu bi­twach już na sa­mym po­cząt­ku woj­ny ry­wa­li­zo­wa­ła ze sta­ry­mi żoł­nie­rza­mi. Nowe puł­ki ka­wa­le­ryi co­dzien­nie przy­by­wa­ły do War­sza­wy i pro­wi­zo­rycz­nie mie­ści­ły się w bar­dzo cia­snym obo­zie przed Pra­gą; nie­któ­re z nich na­wet już wy­su­nię­te zo­sta­ły na­przód jako for­pocz­ty. Dwa szwa­dro­ny po­znań­skie sta­ły w li­nii, jak rów­nież kil­ka – (1) W pierw­szych chwi­lach po wy­bu­chu re­wo­lu­cyi przez czas krót­ki gu­ber­na­to­rem War­sza­wy był Szem­bek, któ­ry naj­wię­cej wy­warł wpły­wu na or­ga­ni­za­cyę ar­mii.

li­tew­skich i wo­łyń­skich; szwa­dro­ny ga­li­cyj­skie or­ga­ni­zo­wa­ły się w tym cza­sie. Z po­wo­du po­więk­sze­nia się licz­by na­szej ka­wa­le­ryi, trze­ba ją było uor­ga­ni­zo­waó na nowo. Za­czy­na­li­śmy wła­śnie tem się zaj­mo­wać, gdy woj­sko ro­syj­skie wkro­czy­ło do Kró­le­stwa, tym więc spo­so­bem or­ga­ni­za­cya ta na­stą­pi­ła do­pie­ro na polu bi­twy pod Grro­cho­wem. Głów­nym do­wód­cą kon­ni­cy zo­stał ge­ne­rał We­is­sen­hof (1).

Pie­cho­ta, zło­żo­na z 42 ba­ta­lio­nów for­mo­wa­ła czte­ry dy­wi­zye pod do­wódz­twem ge­ne­ra­łów: Kru­ko­wiec­kie­go, Ży­mir­skie­go, Skrzy­nec­kie­go i Szem­be­ka. Ar­ty­le­ryę pie­szą roz­dzie­lo­no mię­dzy dy­wi­zye pie­cho­ty, kon­ną zaś przy­łą­czo­no do ka­wa­le­ryi; do­wo­dził nią ge­ne­rał Re­del; licz­ba ar­mat do­cho­dzi­ła do 120 z któ­rych 48 wiel­kie­go ka­li­bru. Wia­do­mo­ści o wkro­cze­niu wojsk ro­syj­skich w gra­ni­ce Kró­le­stwa w kil­ku punk­tach pra­wie jed­no­cze­śnie na­de­szły do szta­bu ge­ne­ral­ne­go w War­sza­wie. W tej chwi­li wo­dza na­czel­ne­go oto­czy­ła wiel­ka licz­ba do­rad­ców. Wszyst­kie jed­nak na­sze rady i po­glą­dy czy to człon­ków szta­bu, czy też tych nie­po­wo­ła­nych, któ­rzy z wła­sne­go po­pę­du z nimi wy­stę­po­wa­li, przy­czy­nia­ły się tyl­ko do zu­peł­ne­go po­grą­że­nia w nie­pew­no­ści i kło­po­tach do­bre­go księ­cia i to do tego stop­nia, że za­pew­ne nig­dy­by­śmy nie byli do­szli do jed­na­ko­we­go u wszyst­kich po­glą­du na tę spra­wę, gdy­by ksią­żę nie wpadł na do­brą myśl i nie udał się pod opie­kę tego, któ­ry naj­le­piej znał swe rze­mio­sło. Ge­ne­rał Chło­pic­ki po swym upad­ku, po­cząt­ko­wo uwa­ża­ny przez wszyst­kich jako bó­stwo opie­kuń­cze, stał się te­raz ce­lem roz­ją­trze­nia ogól­ne­go i przed­mio­tem na­pa­ści ze stro­ny krzy­ka­czów ulicz­nych i pra­sy per­jo­dycz­nej. Do­da­no mu straż, jak jed­ni mó­wi­li, z po­wo­du, że mia­no go od­dać pod sąd, inni zaś twier- – (1) Chła­pow­ski w wy­da­nej przez sie­bie bro­szu­rze twier­dzi, że ka­wa­le­rya po­zo­sta­ła nie­zor­ga­ni­zo­wa­ną. Mogę upew­nić, że pra­ca ta jest książ­czy­ną, któ­rej na­wet zbi­jać nie war­to. By­ło­by mi bar­dzo o wska­zać w po­trze­bie mo­ty­wy, któ­re kie­ro­wa­ły pió­rem au­to­ra.

dzi­li, i zda­je się z więk­szem praw­do­po­do­bień­stwem, że chcia­no go za­bez­pie­czyć od na­pa­ści oso­bi­stych. Ra­dzi­wiłł po­ta­jem­nie udał się do Chło­pic­kie­go i we­zwał go do po­mo­cy w pro­wa­dze­niu woj­ny. Chło­pic­ki od­rzekł, stwier­dza­jąc to sło­wem, że po­dzie­li do­bry i zły los ziom­ków. Od tego cza­su, gdy my jaw­ni do­rad­cy za­mę­cza­li­śmy księ­cia wy­po­wia­da­niem swych po­glą­dów a na­wet nie­kie­dy kłót­nia­mi, ten uda­wał się se­kret­nie do Chło­pic­kie­go po radę i otrzy­my­wał ją za­wsze w krót­kich sło­wach. Ksią­żę ko­mu­ni­ko­wał mi jego zda­nie, ja zaś od­po­wied­nio do tego za­sto­so­wy­wa­łem swo­je roz­po­rzą­dze­nia i roz­sy­ła­łem roz­ka­zy. Głów­na kwa­te­ra zo­sta­ła prze­nie­sio­na do Oku­nie­wa (przez krót­ki czas była w Ja­błon­nie) (1) . Woj­ska ro­syj­skie zbli­ża­ły się ze­wsząd, wsku­tek cze­go za­kło­po­ta­nie księ­cia zwięk­szy­ło się co­raz bar­dziej. Nie chciał już nic de­cy­do­wać bez za­py­ta­nia o zda­nie Chło­pic­kie­go, któ­ry znów trzy­mał się cią­gle na stro­nie, nie chcąc wdzie­rać się w pre­ro­ga­ty­wy na­czel­ne­go wo­dza. By­łem po­śred­ni­kiem mię­dzy nimi obo­ma i czem wię­cej oko­licz­no­ści na­gli­ły, tem trud­niej mi było oszczę­dzać mi­łość wła­sną księ­cia i ła­go­dzić draż­li­wość Chło­pic­kie­go, go­to­we­go w każ­dej chwi­li do wy­bu­chów. Za­da­nie moje ów­cze­sne było więc nad­zwy­czaj trud­ne. Taki stan rze­czy nie mógł trwać dłu­żej, gdy oba woj­ska sta­nę­ły na­prze­ciw­ko sie­bie. Z na­tu­ry rze­czy Ra­dzi­wiłł wów­czas zna­lazł się pra­wie zu­peł­nie usu­nię­tym od wszyst­kie­go, a Chło­pic­ki za­rzą­dzał ca­łem woj­skiem, ja zaś rów­nież wsku­tek tych sa­mych oko­licz­no­ści sta­łem się niby sze­fem jego szta­bu ge­ne­ral­ne­go. Sy­tu­acya była nie­zwy­kła, gdzie ar­mia, pod­le­gła sze­fo­wi no­mi­nal­ne­mu, speł­nia­ła roz­ka­zy wo­lon­ta­ry­usza, któ­re­mu to­wa­rzy­szył ofi­cer, peł­nią­cy jak­by inco- – (1) Głów­na kwa­te­ra była prze­nie­sio­na i woj­ska ru­szy­ły się z miejsc swo­ich gdy ar­mia ro­syj­ska zwró­ci­ła się od Na­rwi ku Liw­co­wi.

gni­to funk­cye jego sze­fa szta­bu ge­ne­ral­ne­go (1). Żoł­nie­rze ied­nak, któ­rzy naj­le­piej oce­nia­ją przy­mio­ty swych wo­dzów, nie omy­li­li się i tym ra­zem i gdy Ra­dzi­wił­ła za­le­d­wie po­zna­wa­li, Chło­pic­kie­go zato wi­ta­li gło­sne­mi okrzy­ka­mi, ile tyl­ko razy go spo­strze­gli.

W cza­sie, gdy ar­mia ro­syj­ska do­cho­dzi­ła do Bugu, na­sze woj­ska zbie­ra­ły się za Liw­cem.

Puł­kow­nik Jan­kow­ski za­jął Ro­żan, ma­jąc for­pocz­ty pod Ostro­łę­ką; tu ścią­gał swo­je siły po pró­bie za­ję­cia Łom­ży, któ­rą mu­siał opu­ścić, wi­dząc zbli­ża­ją­cą się głów­ną ar­mię ro­syj­ską; wo­bec niej mu­sia­ły się kon­cen­tro­wać wszyst­kie na­sze woj­ska. Ka­wa­le­rya z Au­gu­sto­wa, wy­szedł­szy z Ro­ża­na, sto­czy­ła kil­ka nie­znacz­nych po­ty­czek z kon­ni­cą puł­kow­ni­ka Schin­dle­ra w oko­li­cach Dłu­gie­go Sio­dła. Ge­ne­rał Su­cho­rzew­ski ewa­ku­ował Sie­dl­ce. Po­zy­cya wojsk pol­skich koło tego mia­sta wpły­nę­ła na zmia­nę kie­run­ku kor­pu­su Ge­isma­ra. Chcąc je po­ru­szyć z miej­sca zwró­cił się od Łu­ko­wa przez Różę do Se­ro­czy­na. Wów­czas ge­ne­rał Dwer­nic­ki z 16 szwa­dro­na­mi ka­wa­le­ryi (pią­te­go i szó­ste­go puł­ku(2), trze­ma ba­ta­lio­na­mi pie­cho­ty (czwar­te ba­ta­lio­ny puł­ków li­nio­wych: pierw­sze­go, pią­te­go i szó­ste­go) i 6 ar­ma­ta­mi z ar­ty­le­ryi kon­nej, no­wo­utwo­rzo­nej, otrzy­mał roz­kaz przej­ścia Wi­sły po lo­dzie pod Mni­sze­wem i ma­sze­ro­wa­nia na­przód aż do wy­so­ko­ści na­szej ar­mii w celu za­sło­nię­cia jej pra­we­go skrzy­dła. Po­zo­sta­wio­no mu wol­ność do zmie­rze­nia się z ge­ne­ra­łem Ge­isma­rem, je­śli tyl­ko bę­dzie mieć na­dzie­ję na wy­gra­ną. Na­resz­cie za­le­ca­no mu za­bez­pie­czyć so­bie moż­ność po­łą­cze­nia się z ar­mią w każ­dej chwi­li, aby przy­jąć udział w bi­twie, któ­rej nie­wąt­pli­wie ocze­ki­wa­no w oko­li­cach Pra­gi.

Ge­ne­rał Dwer­nic­ki prze­szedł Wi­słę pod Mni­sze­wem – (1) Po­wie­rzyw­szy mi funk­cyę kwa­ter­mi­strza, nie ogło­szo­no tego w roz­ka­zie dzien­nym, przez wzgląd na mo­ich daw­nych zwierzch­ni­ków, a szcze­gól­nie na ge­ne­ra­ła Ma­let­skie­go.

(2) I pierw­sze­go puł­ku kra­ku­sów.

z czę­ścią swych wojsk (dru­ga po­łą­czy­ła się z nim w dro­dze), i ru­szył la­sa­mi pod Sto­czek, aby na­paść znie­nac­ka na Ge­isma­ra. Za­miar ten zo­stał wy­da­ny przez jed­ne­go z żoł­nie­rzy, któ­re­go ko­za­cy wzię­li do nie­wo­li. Po­mi­mo tego Dwer­nic­ki ma­sze­ro­wał da­lej i o świ­cie 2 (14) lu­te­go szwa­dron awan­gar­dy pierw­sze­go puł­ku strzel­ców kon­nych pod do­wódz­twem pod­puł­kow­ni­ka Chmie­lew­skie­go zniósł zu­peł­nie całą przed­nią straż ro­syj­ską we wsi Praw­dzie, zło­żo­ną z dra­go­nów i ko­za­ków. O dzie­wią­tej kor­pus pol­ski wszedł do Stocz­ka. Na ten wi­dok kil­ka­set kon­ni­cy ro­syj­skiej szyb­ko opu­ści­ło tę miej­sco­wość spie­sząc do kor­pu­su ge­ne­ra­ła Ge­isma­ra w kie­run­ku Se­ro­czy­na. Wkrót­ce Ge­ismar wy­stą­pił z dwie­ma ko­lum­na­mi, mia­no­wi­cie od Se­ro­czy­na i od To­czysk, na spo­tka­nie Dwer­nic­kie­go, któ­ry mu gro­ził od­cię­ciem od resz­ty woj­ska i ocze­ki­wał go w szy­ku bo­jo­wym przed Stocz­kiem. Roz­po­czę­ła się ka­no­na­da, ale sła­ba ar­ty­le­rya pol­ska nie mo­gła mie­rzyć się z ro­syj­ską, Dwer­nic­ki więc wkrót­ce ka­zał za­trą­bić do ata­ku, i z nie­ustra­szo­nem mę­stwem sam po­pro­wa­dził woj­sko na cze­le swo­jej kon­ni­cy. Woj­ska ge­ne­ra­ła Ge­isma­ra zo­sta­ły roz­pro­szo­ne i uszły z pola bi­twy w nie­po­rząd­ku, po­zo­sta­wia­jąc 400 za­bi­tych, 230 jeń­ców, mię­dzy któ­ry­mi 5 ofi­ce­rów, oraz 11 ar­mat z za­przę­ga­mi i amu­ni­cyą (1).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: