Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

PAX. Tom 6. Wodnik - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
PAX
Data wydania:
20 września 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

PAX. Tom 6. Wodnik - ebook

Szósta część bestsellerowej serii o magicznych przygodach dwójki braci ze szwedzkiego miasteczka. Gdy Alrik i Viggo biorą udział w dorocznym konkursie wiedzy o lodzie, dzieje się coś strasznego. Pod Alrikiem załamuje się lód! Czy może to być sprawka Wodnika – czającej się pod powierzchnią wodnej istoty? Jednocześnie do zamku Gripsholm przybył nowy zarządca, lecz jest w nim coś dziwnego. A do tego do Mariefred przyjechała mama chłopców… z superniespodzianką! I nikt nie ma pojęcia, co ta niespodzianka ze sobą przyniesie...

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8008-263-2
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 171

Czas na kąpiel w przerębli!

– ALRIK, PATRZ na to! – krzyczy Viggo, biegnąc ile sił w nogach po zamarzniętym jeziorze Melar. Potem ślizgiem, z jedną nogą przed drugą, dociera do pomostu, na którym stoi Alrik.

Ostatnie dni były przeraźliwie zimne. Przynajmniej minus dwadzieścia stopni, piękne słońce i zupełnie bezwietrznie. Lód pokrywający jezioro wygląda jak świeżo wypucowana podłoga.

– Musisz spróbować! – dyszy Viggo. – Można dojechać ślizgiem strasznie daleko!

Lecz Alrik potrząsa głową. Wprawdzie lubi biegać, ale nie po lodzie. Woda nie jest jego działką. Nawet wtedy, gdy jest zamarznięta.

Wchodzenie na lód podczas zajęć szkolnych jest zazwyczaj zabronione, ale dziś zatoka w pobliżu szkoły mrowi się od dzieci z klas trzy do sześć i ich nauczycieli. Wczoraj nauczycielka WF-u Linda postanowiła, że przeprowadzą doroczną lekcję o lodzie. Trzeba korzystać z okazji, gdy lód jest wystarczająco gruby, tak jak teraz.

Na jeziorze odbywa się wiele różnych zajęć: łowienie ryb w przerębli, jazda na łyżwach turystycznych, hokej. Ale wszyscy mówią tylko o jednym: o kąpieli w przerębli!

Tego ranka Thomas od techniki wyciął piłą spalinową dziurę w lodzie – przeręblę. Uczniowie mają ćwiczyć wydostawanie się z przerębli za pomocą kolców ratunkowych. To jest umiejętność, jaką należy opanować, gdy się mieszka na Północy przy jeziorze, mówi Linda od WF-u.

Kąpiel w przerębli jest dobrowolna, lecz jeśli ktoś chce dostać wysoki stopień z WF-u, musi ją zaliczyć. A jak się tego nie zrobi, cóż, wtedy jest się mięczakiem. W każdym razie według niektórych.

– I co, odważycie się na kąpiel, Alriku i Viggo? – słychać jakiś głos.

To Simon, który nadchodzi pomostem razem z Jontem, Filipem i Antonem.

– A tak poza tym to słyszałem, że matka pijaczka przyjechała z wizytą do Mariefred – kontynuuje Simon. – Najlepiej będzie, jeśli Anders i Layla zamkną barek na klucz!

Pozostali z gangu uśmiechają się szyderczo.

– Stul pysk – mówi Alrik, robiąc złowrogi krok do przodu.

Mama jest w Mariefred. Dostała przepustkę na kilka dni z ośrodka odwykowego. Gdy w ubiegłym tygodniu wrócili do domu z lasu po pokonaniu upiorów, mama siedziała w pokoju dziennym Andersa i Layli. Trzeźwa i zadbana.

Alrik wie, że powinien się cieszyć, ale tak szczerze, to w ogóle nie jest zadowolony. No bo co tak naprawdę się stanie, jeśli mama skończy z piciem? Czy on i Viggo będą musieli do niej wrócić? Alrik tego nie chce. Chce zostać u Andersa i Layli. Pewnie, że chciałby, by mama była zdrowa i dobrze się czuła, ale nie chce już z nią mieszkać. Nigdy więcej. Czy można tak myśleć o swojej mamie? Takie właśnie myśli krążą mu po głowie.

Lecz mimo wszystko. To że on myśli o mamie różne rzeczy, to jedno. A Simson ma się od niej odwalić.

– Stul pysk – powtarza Alrik.

– Sam stul pysk, cholerny biedaku – odpowiada Simon.

Viggo szybko spogląda w stronę przerębli, gdzie Thomas od techniki rozmawia z kilkoma nauczycielami. Nikt nie patrzy w ich stronę, ale Viggo wie, że jak będzie bójka, to wina spadnie na niego i na Alrika.

To nie jest tego warte. Szczególnie teraz, gdy mama jest w Mariefred. Viggo jest nabuzowany radością jak napój gazowany, którym ktoś mocno wstrząsnął. Mama czuje się dużo, dużo lepiej, sama to mówiła. I widać to po niej. Cienie pod oczami zniknęły. Ma nową fryzurę i świeżo wyprane ubrania. A do tego jest tak radosna, jest teraz sobą, według Vigga. A nie smutną, zmęczoną mamą, która prawie nigdy nie odpowiada na jego SMS-y.

Mama miała możliwość wynajęcia na kilka dni domu w Mariefred. Jedna z osób pracujących w ośrodku odwykowym zna kogoś mieszkającego tu w mieście. Właściciel domu jest bogaczem, który na Boże Narodzenie i Nowy Rok wyjeżdża za granicę. Jakie szczęście. A mama ma dla Alrika spóźnioną niespodziankę, bo nie była na jego urodzinach. Viggo zaraz chyba umrze z ciekawości, co to za niespodzianka.

Gdy Viggo spotkał mamę w domu u Andersa i Layli, był najpierw strasznie podenerwowany, bo miała ze sobą jakiegoś faceta z końskim ogonem. A to są prawie zawsze złe wieści, bo mama jest mistrzem w znajdowaniu sobie narzeczonych idiotów. Lecz całe szczęście nie był to żaden nowy narzeczony, tylko ktoś, kto podwiózł mamę ze stacji kolejowej. Facet poszedł sobie niemal od razu. Co za ulga!

Ale teraz Viggo musi zadbać o to, by Alrik nie uderzył Simona, bo wtedy Alrik wpadnie w tarapaty, a to z pewnością uszczęśliwiłoby Thomasa od techniki.

Viggo błyskawicznie wskakuje na pomost i staje między Alrikiem i Simonem.

– Wiesz co, Szimszon! – mówi z szerokim uśmiechem. – Czasem natura popełnia błędy. Bo jak inaczej można wytłumaczyć to, że właśnie ty wygrałeś z milionem innych plemników?

Jonte chichocze, ale od razu cichnie, gdy Simon obrzuca go spojrzeniem „stul-pysk”.

Właśnie wtedy stojąca przy przerębli Linda od WF-u zwołuje wszystkich gwizdkiem.

– Czas na kąpiel w przerębli! – woła. – Stańcie w kolejce!

– Rozbiję ci łeb o lód, pieprzony biedaku – mówi Simon.

– Cholerna nadęta świnia! – krzyczy za nim Viggo.

– Viggo! – woła ostrzegawczo stojący przy przerębli Thomas. – Tylko żadnych przekleństw!

– Miauu! – miauczy Viggo półgłosem.

Odkąd straż pożarna zdjęła Thomasa z drzewa, jakby był kociakiem, Viggo czasem miauczy, gdy go widzi.

Z daleka dostrzegają, jak z nosa Thomasa wydobywa się prychnięcie pod postacią dwóch chmurek. Jest bowiem tak zimno, że wydychane powietrze zamienia się w parę wodną.

Ktoś woła od strony przerębli.

– Viggo! Chodź, stań z nami!

To koledzy z klasy Vigga, Suggen i Galten.

– Mam zamiar zgłosić się do kąpieli w przerębli – mówi Viggo do Alrika. – Chodź popatrzeć! Proszę!

– Idź sam – mruczy Alrik. – Zaraz przyjdę.

Viggo biegnie i staje na końcu kolejki razem z Suggenem i Galtenem. Dookoła przerębli utworzył się krąg widzów. Nikt nie chce tego przegapić.

Pierwsza jest Sara z szóstej C. Ma na sobie tylko koszulkę oraz getry i trzęsie się z zimna, podczas gdy Thomas od techniki obwiązuje ją w talii liną. Sara ma przewieszony przez szyję sznur z dwoma kolcami ratunkowymi, których ma użyć do wyjścia z przerębli.

– No dobrze – mówi Thomas, gdy lina w pasie jest już zawiązana. – Teraz będę mógł cię wyciągnąć, jeśli coś by się stało.

Przez widzów przechodzi pełne wyczekiwania westchnienie.

Alrik stoi na lodzie w pobliżu pomostu. Nie chce podejść bliżej. Nie potrafi zrozumieć, jak ktoś dobrowolnie może wskoczyć w tę czarną, wypełnioną wodą, piekielną dziurę. Sam dostaje niemal zawrotów głowy tylko od stania na lodzie.

Zaczyna iść w stronę przerębli, ale dociera jedynie do znajdującej się kilka metrów dalej przymarzniętej boi. Czy jedynie on słyszy, jak lód trzeszczy i skrzypi? Czy tylko w jego głowie znajdująca się pod nimi czarna woda burzy się złowrogo?

Nagle się wzdryga. Co to było? Mógłby przysiąc, że tuż pod nim coś się poruszyło. Wpatruje się w lód. Jak się dobrze przyjrzeć, można zauważyć przecinające taflę lodu białe linie. Czy to pęknięcia? Wmawia sobie, czy tych pęknięć robi się coraz więcej?

Kawałek dalej przy przerębli waha się Sara z szóstej C.

– Ja chyba zaraz zamarznę na śmierć – mówi, śmiejąc się.

– Ach tam! Będzie dobrze – uspokaja Linda od WF-u. – Pokaż teraz innym, jak to należy zrobić.

Sara kiwa głową i podchodzi do brzegu przerębli. Wpatruje się w czarną dziurę. Bierze głęboki wdech.

I wskakuje.Rozdział 172

POMARAŃCZA, POMARAŃCZA, POMAAARAŃCZA!

SARA WSKAKUJE DO PRZERĘBLI i prychając, przyciąga się do drugiego brzegu. Tam siedzi przykucnięta Linda od WF-u.

Ale zanim Sara będzie mogła wyjść z wody, musi odpowiedzieć na proste pytanie. W ten sposób można sprawdzić, jak się reaguje na zimno. Jest to najbardziej krytyczny moment kąpieli w przerębli. To właśnie wówczas niektóre osoby ogarnia panika.

Ale Sara jest opanowana.

– Jak się nazywa największa wyspa Szwecji? – pyta Linda.

– Gotlandia.

Potem Sara wyciąga do tyłu wyprostowane nogi i wychodzi z przerębli, wbijając kolce ratunkowe w lód przed sobą. Wszyscy dookoła wiwatują i klaszczą.

– Ładnie, Sara! – wykrzykuje Linda. – Tak właśnie ma to wyglądać! Biegnij się ugrzać. Włączyłam saunę w przebieralni. Następny!

Przy każdym uczniu jest podobnie. Jeden po drugim wskakują do przerębli, odpowiadają na proste pytanie, wychodzą za pomocą kolców ratunkowych i biegną do sauny.

Viggo stoi ostatni w kolejce. Odwraca się, by zobaczyć, gdzie jest Alrik. Kiedy w końcu przyjdzie? Viggowi zależy na tym, żeby Alrik widział go wskakującego do przerębli i żeby potem opowiedział to mamie.

Tak, Alrik wszedł na lód. Stoi przy przymarzniętej boi z daleka od całego zamieszania przy przerębli. Viggo kiwa do niego, by przyszedł.

Alrik kręci głową. Viggo obraża się i odwraca do niego plecami.

Niedługo kolej na Vigga. Ale najpierw Suggen, który naprawdę wygląda na skoncentrowanego, gdy tak stoi z przewiązaną w pasie liną. Thomas od techniki uśmiecha się zadowolony, pokazując przypatrującym się uczniom, że mocno trzyma drugi koniec sznura.

– Udawaj, że jest lato, Suggen! – woła Viggo.

Suggen wydaje się być zamknięty w swoim świecie. Wpatruje się w przeręblę. Potem robi krok do przodu. Ześlizguje się do lodowatej wody jak foka i znika pod powierzchnią. Ledwo słychać pluśnięcie.

Po chwili znów ukazuje się jego głowa. Wzrok ma dziki, oddycha szybko, urywanie.

– Spróbuj poruszać się jak najmniej! – mówi Linda spokojnym głosem, przykucnięta nad brzegiem przerębli. – Wymień trzy owoce. Skup się. Dasz radę!

Wzrok Suggena jest rozbiegany.

– No już! – woła Viggo. – Uda ci się!

Widzi, że Suggen walczy. Że stara się myśleć, mimo iż lodowate zimno czyni umysł ociężałym jak najbardziej ciągnące się krówki.

– Pomarańcza… – dyszy Suggen.

– Dobrze! – wykrzykuje zachęcająco Linda. – Jeszcze dwa. Dasz radę!

Zebrane wokół osoby dopingują i wykrzykują propozycje różnych owoców, ale wydaje się, że Suggen ich nie słyszy.

– Pomarańcza… – mówi znowu.

Potem następuje blokada. Jest blisko spanikowania.

– Okej – mówi Linda i wyciąga rękę do Suggena, ale Thomas powstrzymuje ją, kładąc jej dłoń na ramieniu.

– Nie, chyba tak łatwo się nie poddamy – mówi ubawiony. – No, dalej! Pomarańcza… i co jeszcze? Trzy owoce!

Wówczas Suggen wybucha.

– POMARAŃCZA, POMARAŃCZA, POMAAARAŃCZA! – wrzeszczy.

Ogarnia go panika. Zaczyna trzepotać rękoma. Zapomina o wszystkim, czego nauczył się o wychodzeniu z przerębli. Wsuwa nogi pod lód.

Linda odpycha rękę Thomasa i schyla się do Suggena. Ale zanim udaje jej się go dosięgnąć, chłopiec znika pod powierzchnią wody. Jakby coś go wciągnęło. Spod spodu. Jak pławik wędki, gdy bierze ryba. PLUM!

Linda wydaje okrzyk i zanurza ręce w wodzie.

Kawałek dalej przy boi jak skamieniały stoi Alrik. Słyszy, że przy przerębli wrze jak w ulu, ale on zahipnotyzowany wpatruje się w czarny lód pod nogami, który trzeszczy i skrzypi. Białych kresek dookoła niego robi się coraz więcej, tworzą zygzakowaty wzór dokładnie w miejscu, w którym stoi.

Bum, słychać głuche uderzenie pod nim. Jakby ktoś walił w lód od spodu. Kolejny trzask i kresek robi się jeszcze więcej. Buch-chrzęst. Bach-skrzyp.

Potem lód załamuje się z łoskotem i Alrik wpada prosto do zimnej wody.

Przy przerębli Linda od WF-u desperacko przebiera rękoma w wodzie, starając się chwycić Suggena. Przez chwilę wygląda nawet, jakby miała wskoczyć za nim do wody, ale wtedy Thomas od techniki krzyczy do niej szorstko:

– Odsuń się!

I zaczyna ciągnąć za napiętą linę. Z całej siły.

To, co w rzeczywistości zajmuje trzy sekundy, dla wszystkich stojących obok wydaje się wiecznością. W końcu na powierzchnię wyłania się kaszlący i prychający Suggen, a Thomas i Linda razem wyciągają go z przerębli.

Przybiega jakiś nauczyciel z kocem. Ktoś krzyczy: „Zadzwońcie po karetkę!”. Kilkoro uczniów zaczyna płakać.

– Coś… – kaszle Suggen – …coś mnie …wciągnęło!

– Ciii! – ucisza go Linda. – Nic nie mów. Oszczędzaj energię.

– Musimy go przenieść do sauny! – mówi Thomas, podnosząc Suggena.

Suggen nie jest w stanie powiedzieć nic więcej, bo tak mocno szczęka zębami, że drga mu od tego całe ciało.

Thomas niesie na rękach Suggena w stronę sauny. Za nim idzie grupa zszokowanych nauczycieli i uczniów.

Przy przerębli zostaje tylko Viggo, odprowadzając odchodzących wzrokiem.

Shit!, myśli. To mogłem być ja. Ciekawe, czy Alrik widział?

Odwraca się gwałtownie, szukając starszego brata. Ale przy boi nie ma Alrika. Jest tam tylko dziura w lodzie, a obok niej leży dobrze znana Viggowi rękawiczka.

– ALRIIIK! – krzyczy Viggo. – POD ALRIKIEM ZARWAŁ SIĘ LÓD!

Ale nikt go nie słyszy.Rozdział 173

Czy to właśnie się czuje, gdy się tonie?

ZARYWA SIĘ POD NIM LÓD i Alrik wpada prosto do czarnej dziury.

Najpierw cichną wszystkie dźwięki. Potem nadchodzi szok termiczny i Alrik robi, co w jego mocy, by przeciwstawić się impulsowi zaczerpnięcia powietrza pod wodą. Krew pulsuje w ciele. Lodowata woda sprawia ból, jakby ktoś wbijał mu w twarz tysiące noży.

Coś owija mu się dookoła nóg i ciągnie go w dół. Alrik kopie i walczy. Co to takiego?

Wodorosty. To wodorosty ciągną go w dół. Alrik próbuje się uwolnić, ale jest bez szans. Wodorosty wślizgują mu się pod kurtkę i oplatają szyję.

Wówczas coś się dzieje. Szok termiczny mija. Nagle po całym ciele rozlewa się uczucie ciepła. Mięśnie się rozluźniają. Alrik przestaje się szamotać i odwraca twarz ku górze. Gdy stał na lodzie, wydawał mu się on czarny, ale oglądany od spodu jest jasnoniebieski, jakby patrzyć pod światło na zaparowaną szybę.

Alrik sięga ręką do wodorostów. Puszczaj, myśli, jakby to była Freja trzymająca patyk.

Wodorosty rozluźniają uścisk i dryfują dookoła niego jak długie zielone włosy.

Alrik zbiera siły. Podpływa w górę. Bęc! Uderza głową w lód. Gdzie jest dziura? Nie widzi jej. Musi zaczerpnąć powietrza! Drapie rękoma i puka. Jest uwięziony!

Wówczas w świetle słońca widzi nad sobą jakąś postać. Jakaś twarz zbliża się do lodu. Viggo!

Sekundę później czuje pociągnięcie za kołnierz i jego głowa wynurza się na powierzchnię. Kaszle. Płuca wciągają powietrze. Słyszy krzyk Vigga:

– CO TAM ROBICIE? CHODŹCIE TU POMÓC, ALE JUUUŻ!Rozdział 174

Proszę, niech tylko pani nic nie mówi mamie i tacie!

SUGGEN I ALRIK SIEDZĄ w gabinecie Migrenowej Maggi, która przykleja im plastry na otarcia. Ubrali się w suche rzeczy z komórki na zapomniane ubrania i w końcu przestali się trząść.

– Gdy się wpadnie w panikę, czasem może się wydawać, jakby coś cię wciągało – mówi Migrenowa Maggi, przyklejając plaster na brodzie Suggena.

– Przysięgam – mówi Suggen. – Coś mnie wciągnęło. To dlatego spanikowałem. A nie odwrotnie.

– Ja też czułem… – zaczyna Alrik.

– Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło! – przerywa Migrenowa Maggi. – Dzwoniłam do waszych rodziców. Ty, Sebastianie, masz zostać ze mną i za chwilę przyjedzie po ciebie tata.

Ostatnie słowa wypowiada do Suggena, który tak naprawdę ma na imię Sebastian.

– A tobie, Alriku – mówi Migrenowa Maggi, podnosząc napominająco palec – jako że nie mieszkasz daleko, zezwolono wrócić do domu samemu. Anders jest dzisiaj w pracy w Sztokholmie, ale Layla niedługo będzie w domu. Miała tylko skończyć wyrywanie zęba mądrości u jednego z pacjentów. Obiecaj, że pójdziesz prosto do domu!

– I promise! – mówi Alrik.

Chce już iść. Pójdzie do domu, przebierze się i uspokoi Laylę. Potem uda się do Estrid i Magnara, gdyż dziś jest czwartek, a w czwartki Iris przeprowadza z Estrid lekcję magii. Może i nienawidzi Iris, ale nie chce tego przegapić.

Żegna się i znika za drzwiami, zanim Migrenowa Maggi zdąży zmienić zdanie.

Suggen zostaje w gabinecie. Migrenowa Maggi zajmuje się swoimi sprawami. Uwięziony u szkolnej pielęgniarki, myśli Suggen.

Shit, co za dzień! Viggo uratował swojego starszego brata od utonięcia. Gdy dorośli przyszli na miejsce, Viggo już zdążył wyciągnąć Alrika. Prawdziwy bohater. On jest naprawdę niezwykły, ten Viggo. Potrafi wspinać się, utrzymywać równowagę i chodzić po płotach jak nikt inny. Ma też dobre wyczucie piłki. I naprawdę nie jest tchórzem. Gdyż nie tak dawno temu Viggo ukradł oko Hej-Henry’ego. Suggen i Galten wszystko nagrali. To było megaemocjonujące.

Suggen wyjmuje telefon i ogląda filmik. Na końcu nagrania widać, jak chłopaki rzucają między sobą oko na tyłach sklepu Coop.

– Co tam oglądasz?

Suggen aż podskakuje. Nagle staje za nim Migrenowa Maggi.

– E tam! – mówi szybko, próbując schować telefon. – To tylko taki żart, który nagraliśmy…

– Uwielbiam żarty! Mogę zobaczyć? – mówi Migrenowa Maggi, uśmiechając się czerwonymi ustami.

Widząc jej uśmiech, Suggen marznie chyba bardziej niż w przerębli. W tej kobiecie jest coś przerażającego.

Kościste palce Migrenowej Maggi szybko zabierają mu telefon i pielęgniarka w milczeniu ogląda film.

– To był tylko taki żart! – mamrocze Suggen. – Proszę, niech tylko pani nic nie mówi mamie i tacie.

– Możesz być o to spokojny – odpowiada Migrenowa Maggi, poklepując go po głowie, jakby był zapchlonym psem.

Oddaje mu telefon. I uśmiecha się jeszcze szerzej. Suggen uważa, że wygląda przy tym, jakby ktoś naciął jej twarz nożem.

Dopiero po powrocie do domu Suggen odkrywa, że Migrenowa Maggi przesłała sobie mejlem film z jego telefonu. Ale nie ma odwagi nikomu o tym opowiedzieć. Nawet bratu.Rozdział 175

Imp w bibliotece

CZWARTKI SĄ DNIAMI czarownic, więc dzisiaj Iris przeprowadzi z Estrid lekcję magii.

Iris obchodzi bibliotekę i zapala wszystkie lampy naftowe. Tu jest tak przyjemnie. Uwielbia być sama w bibliotece ze wszystkimi starymi książkami. Wciąga zapach suszonych ziół Magnara. Książki na zakazanej półce poruszają się trochę, gdy Iris jest w pobliżu. Wydaje się, jakby tupały. „Wypuść nas”, zdają się mówić.

Byłoby super móc spróbować trochę magii z jednej z nich. Jest tu przecież stół czarownic. Na takim stole można ćwiczyć naprawdę niebezpieczną magię i nie zrobić sobie krzywdy. Szkoda, że Estrid i Magnar są zawsze tacy ostrożni. Jeśli mają walczyć z czarną czarownicą, niektóre z tych książek mogłyby się okazać pomocne.

Iris się zastanawia. Zastanawia się, czy czarna czarownica sądzi, że Iris wyjechała z miasta. A może wie, że została w Mariefred i przeszła na drugą stronę.

Iris niemal nigdy nie rusza się z domu. Czasem po zapadnięciu zmroku stoi w ogrodzie, by pooddychać świeżym powietrzem. Trzeba być ostrożnym i sprytnym, ale przy tym się nie bać. „Własny strach jest silniejszy niż więzy”. Ile razy słyszała te słowa. Tak zwykła mówić jej…

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: