Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pierwszy między równymi - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 czerwca 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
37,90

Pierwszy między równymi - ebook

Czterech młodych, dobrze zapowiadających się polityków – dwóch torysów i dwóch laburzystów – zajmuje po raz pierwszy miejsca w parlamencie. Dzielą ich pochodzenie, status społeczny, wykształcenie i poglądy, ale łączy jedno: nieopanowana ambicja. Przed nimi trzy dziesięciolecia wzlotów i upadków w bezwzględnym wyścigu do władzy, w którym siłą rzeczy biorą też udział ich najbliżsi. Gra toczy się o najwyższą stawkę, ale tylko jeden z nich zdobędzie upragnioną nagrodę – stanowisko premiera.

Jeffrey Archer to jeden z najpopularniejszych pisarzy na świecie. W 1992 roku otrzymał tytuł szlachecki, zasiadał jako poseł w Izbie Gmin i w Izbie Lordów. Debiutował powieścią Co do grosza, która zyskała popularność w Wielkiej Brytanii. Kolejna, Kane i Abel, stała się wielkim bestsellerem. Obie książki zostały sfilmowane. Jego sławę ugruntowały następne powieści i opowiadania, m.in.: Ale to nie wszystko..., Więzień urodzenia, Pierwszy między równymi, Sprawa honoru, Na kocią łapę. Jego cykl „Kroniki Cliftonów” obejmuje tomy: Czas pokaże, Za grzechy ojca, Sekret najpilniej strzeżony, Ostrożnie z marzeniami, Potężniejszy od miecza, W godzinie próby i To był człowiek! DW REBIS opublikował również m.in. powieść I tak wygrasz oraz Dzienniki więzienne Archera.

jeffreyarcher.com

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-192-7
Rozmiar pliku: 817 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

Czwartek, 10 grudnia 1964

Speaker Izby Gmin wstał i rozejrzał się. Obciągnął czarną togę, nerwowo poprawił długą perukę na łysiejącej głowie. Godzina pytań do premiera miała tak burzliwy przebieg, że z trudem panował nad posłami, i teraz spoglądał na zegar z prawdziwą ulgą. Dochodziło wpół do czwartej, pora na kolejny punkt porządku dziennego.

Czekając, przestępował z nogi na nogę, a kiedy tłumne zgromadzenie, liczące ponad pięciuset posłów, uciszyło się, uroczyście zawołał:

– Posłowie do przysięgi.

Spojrzenia skierowane na speakera przeniosły się jak podczas meczu tenisa na drugi koniec Izby. Stał tam zwycięzca wyborów uzupełniających, pierwszych, odkąd – przed dwoma miesiącami – Partia Pracy przejęła ster rządów.

Nowicjusz i dwaj posłowie wprowadzający postąpili cztery kroki naprzód, równo jak na wojskowej paradzie. Zatrzymali się i ukłonili. Nowy poseł wyglądał jak stworzony na zamówienie torysów – wysoki, postawny, z dumnie uniesioną głową, urodzony arystokrata. Jasne włosy miał starannie zaczesane na bok, ubrany był w ciemnoszary garnitur i czerwono-niebieski krawat. Zbliżył się do długiego stołu rozdzielającego ławy przed fotelem speakera. Członkowie rządu i gabinetu cieni siedzieli naprzeciw siebie w takiej odległości, że mogliby skrzyżować miecze nad stołem.

Wprowadzający zostali z tyłu, nowy poseł przeszedł obok stołu, uważając, żeby nie nadepnąć na nogi premiera i ministra spraw zagranicznych, po czym odebrał z rąk sekretarza małą kartkę. Trzymając ją przed sobą, wypowiedział zdecydowanie słowa przysięgi, jakby stał na ślubnym kobiercu.

– Ja, Charles Seymour, uroczyście przysięgam, że będę wiernie służył Jej Królewskiej Mości Elżbiecie oraz jej pełnoprawnym następcom, tak mi dopomóż Bóg.

Z ław naprzeciw rozległy się głosy poparcia kolegów. Nowy poseł nachylił się, rozłożył kartę pergaminu i podpisał się na liście zaprzysiężonych. Sekretarz przedstawił go teraz speakerowi.

– Witam w Izbie, panie Seymour – powiedział speaker, podając mu rękę. – Życzę wielu lat owocnej służby.

– Dziękuję, panie speakerze – rzekł Charles, jeszcze raz się ukłonił i ruszył dalej.

Krótka ceremonia przebiegła dokładnie tak jak na próbie, którą rzecznik dyscypliny klubowej torysów przeprowadził z nim w korytarzu przed swoim biurem. Za fotelem speakera, w niewidocznym dla posłów zakątku, czekał na niego lider opozycji, sir Alec Douglas-Home, który też serdecznie uścisnął mu dłoń.

– Gratuluję wspaniałego zwycięstwa. Spodziewam się, że wiele zdziałasz dla naszej partii i kraju.

– Dziękuję.

Nowy poseł zaczekał, aż sir Alec zasiądzie w pierwszej ławie opozycji, a potem wszedł po schodach i znalazł sobie miejsce w ostatnim rzędzie ław z zielonym obiciem.

Przez dwie godziny Charles Seymour przysłuchiwał się obradom z pełnym szacunku zaciekawieniem. Pierwszy raz uczestniczył w czymś, co łatwo mu nie przyszło i nie należało się przez sam fakt narodzin. Kiedy rzucił okiem na galerię dla gości, zobaczył żonę, ojca i brata patrzących na niego z dumą. Oparł się wygodnie z poczuciem, że osiągnął pierwszy szczebel kariery. Uśmiechnął się – jeszcze przed kilkoma tygodniami dręczyła go obawa, że upłynie wiele lat, zanim uda mu się zasiąść w Izbie Gmin.

Dwa miesiące temu, w wyborach powszechnych, Charles ubiegał się o mandat w górniczym okręgu Południowej Walii zdominowanym przez laburzystów. „To pożyteczne doświadczenie i korzyść dla ducha” – zapewniał wiceprzewodniczący opiekujący się kandydatami w sztabie konserwatystów. Jego słowa sprawdziły się w całej rozciągłości. Charles rzucił się ochoczo w wir walki wyborczej i zmniejszył przewagę Partii Pracy z 22 300 do 20 100 głosów. „Urobek”, jak trafnie określiła to jego żona Fiona, został dostrzeżony i partia wystawiła Charlesa w okręgu Sussex Downs, kiedy sir Eric Koops zmarł na serce kilka dni po rozpoczęciu sesji parlamentu. Sześć tygodni później Charles Seymour zasiadł w Izbie Gmin z przewagą 20 000 głosów na swoją korzyść.

Po wysłuchaniu jeszcze jednego przemówienia Charles opuścił salę obrad. Kiedy zatrzymał się niezdecydowany w kuluarach, podszedł do niego młody poseł.

– Pozwoli pan, że się przedstawię – powiedział, a Charles odniósł wrażenie, że ma przed sobą konserwatystę. – Nazywam się Andrew Fraser. Jestem posłem Partii Pracy z Edinburgh Carlton. Pomyślałem sobie, że może nie znalazł pan jeszcze partnera do absencji.

Charles przyznał, że na razie znalazł tylko drogę do Izby. Wcześniej rzecznik dyscypliny klubowej torysów wyjaśnił mu, że niemal każdy deputowany dobiera sobie kolegę z przeciwnej partii w sprawach głosowania, i doradził, żeby znalazł kogoś w swoim wieku. Kiedy obradowano nad pomniejszymi kwestiami, posłowie otrzymywali zawiadomienia z podwójnym podkreśleniem, a wówczas mogli obaj opuścić głosowanie i przed północą wrócić na łono rodziny. Nikomu jednak nie wolno było opuścić głosowania, kiedy na wezwaniu widniały trzy podkreślenia.

– Bardzo chętnie zawrę z panem pakt – powiedział Charles. – Czy mam dopełnić jakichś formalności?

– Nie – odparł Andrew, zadzierając lekko głowę, żeby go dobrze widzieć. – Prześlę panu list potwierdzający naszą umowę. Zechce pan łaskawie odpisać, jak można kontaktować się z panem telefonicznie. Kiedy tylko udział w głosowaniu nie będzie panu na rękę, proszę bez wahania dać znać.

– Bardzo sensowne rozwiązanie – rzekł Charles, patrząc na toczącego się w ich stronę grubaska w jasnoszarym garniturze, niebieskiej koszuli i muszce w różowe grochy.

– Witaj w klubie – powiedział Alec Pimkin. – Chodź na drinka do palarni. Wytłumaczę ci, jak działa ta cholerna machina.

– Dziękuję – odparł Charles, któremu widok znajomej twarzy sprawił wyraźną ulgę.

– Zupełnie jakbyś znów chodził do szkoły, stary – dodał Pimkin, prowadząc kolegę torysa w kierunku palarni.

Usłyszawszy to, Andrew uśmiechnął się i pomyślał, że ani się obejrzy, jak z kolei Charles Seymour będzie objaśniał działanie tej cholernej machiny jakiemuś kumplowi z ławy szkolnej.

Andrew opuścił kuluary, ale nie po to, aby zwilżyć gardło. Śpieszył się na posiedzenie parlamentarnego klubu Partii Pracy, na którym posłowie mieli omówić tematykę obrad w przyszłym tygodniu.

Wystawiony przez Partię Pracy w okręgu Edinburgh Carlton, Andrew odebrał konserwatystom mandat poselski przewagą 3419 głosów. Sir Duncan, po upływie burmistrzowskiej kadencji, nadal reprezentował swój okręg w radzie miejskiej. Natomiast Andrew, parlamentarny gołowąs, szybko dał się poznać w Izbie Gmin i wielu starszych posłów nie mogło uwierzyć, że zasiada w niej dopiero od kilku tygodni.

W sali na drugim piętrze, gdzie odbywało się posiedzenie, Andrew zajął wolne miejsce z tyłu. Ze słów rzecznika dyscypliny klubowej strony rządzącej wynikało, że w przyszłym tygodniu obecność często będzie obowiązkowa. Spojrzał na leżącą przed sobą kartkę. Obrady we wtorek, środę i czwartek były podkreślone trzema liniami. Jedynie w poniedziałek i piątek podwójna kreska umożliwiała skorzystanie z umowy z Charlesem Seymourem i nieobecność w parlamencie. Partia Pracy odzyskała wprawdzie władzę po trzynastu latach, ale przewaga zaledwie czterech głosów i obszerny program legislacyjny sprawiły, że zapracowani posłowie rzadko kładli się spać przed północą.

Kiedy rzecznik dyscypliny klubowej skończył i usiadł, natychmiast poderwał się z miejsca Tom Carson, nowy poseł z okręgu Liverpool Dockside. Zgromił rząd za to, że upodabnia się coraz bardziej do torysów. Szepty i pokasływania towarzyszące jego tyradzie sygnalizowały brak poparcia. Tom Carson też dał się szybko poznać, gdyż od samego początku otwarcie atakował własną partię.

– Enfant terrible – bąknął siedzący obok Andrew rudzielec.

– Inaczej bym go nazwał, krócej – rzekł szeptem Andrew.

Rudy uśmiechnął się i słuchali dalej.

W pierwszych tygodniach sesji Raymond Gould wyrobił sobie opinię partyjnego intelektualisty, co od razu wzbudziło nieufność starszych posłów, choć właśnie jego spośród nowego zaciągu widziano w przyszłości w ławie rządowej. Niewielu poznało Raymonda bliżej. Zachowywał dystans zadziwiający u kogoś, kto zdecydował się na udział w życiu publicznym. Jednak zdobyta w okręgu wyborczym w Leeds przewaga 10 000 głosów zapowiadała mu długą karierę polityczną.

W Leeds North wybrano Raymonda spośród trzydziestu siedmiu kandydatów, ponieważ wykazał się o wiele większą znajomością rzeczy niż lokalny działacz związkowy typowany w prasie na zdobywcę mandatu. Mieszkańcy Yorkshire lubią tych, którzy trzymają się rodzinnych stron, a Raymond nie omieszkał zaznaczyć przed komisją selekcyjną, że uczył się w szkole lokalnej, co zdradzał jego umyślnie przesadny akcent. Szala przechyliła się zdecydowanie na jego stronę, kiedy się dowiedziano, że nie przyjął stypendium w Cambridge, gdyż – jak wyjaśnił – wolał studiować na uniwersytecie w Leeds.

Ukończywszy z wyróżnieniem Wydział Prawa, Raymond udał się do Londynu na praktykę w stowarzyszeniu prawniczym Lincoln’s Inn. Po dwuletniej nauce przystał do modnej kancelarii adwokackiej, gdzie nie mógł narzekać na brak klientów. W starannie dobranym gronie przyjaciół wywodzących się z Londynu i okolic przestał mówić o swoim pochodzeniu, a jeżeli jakiś kolega nazwał go Rayem, ukrócał tę poufałość, przypominając, że ma na imię Raymond.

Kiedy nie było już więcej pytań, uczestnicy posiedzenia zaczęli się rozchodzić. Andrew musiał się uporać z bieżącą pocztą, która czekała na niego w ciasnym pokoiku na drugim piętrze. Raymond wrócił do Izby z nadzieją, że uda mu się wygłosić pierwszą parlamentarną mowę. Od pewnego czasu czekał cierpliwie na właściwy moment, żeby wyrazić swoje poglądy na temat uposażenia wdów i wykupu obligacji wojennych, a tocząca się właśnie debata gospodarcza stwarzała taką okazję. Speaker Izby przesłał mu dziś pisemną wiadomość, że wezwie go wieczorem do zabrania głosu.

Raymond poświęcił wiele godzin na zapoznanie się z przyjętą w Izbie procedurą, interesując się zwłaszcza jej odmiennością od praktyki sądowej. F.E. Smith trafnie ocenił swoich kolegów, porównując Izbę Gmin do sali sądowej, w której hałasuje przeszło sześciuset przysięgłych, a sędziego głównego ani widu, ani słychu. Raymond z lękiem myślał o swoim pierwszym wystąpieniu. Chłodna argumentacja, jaką się zawsze posługiwał, z reguły bardziej przemawiała do sędziego głównego niż do przysięgłych.

Przed wejściem do Izby goniec podał mu list od żony. Joyce zawiadamiała, że przyjechała właśnie do parlamentu, że wskazano jej miejsce na galerii dla gości i że będzie mogła wysłuchać jego przemówienia. Rzuciwszy okiem na list, Raymond zmiął go, cisnął do najbliższego kosza i pośpieszył na salę obrad. Wychodzący stamtąd konserwatysta przytrzymał mu drzwi.

– Dziękuję – powiedział Raymond.

Simon Kerslake uśmiechnął się, nie mogąc sobie przypomnieć jego nazwiska. W kuluarach sprawdził, czy na tablicy przy jego własnym nazwisku pali się światełko.

Nie paliło się, więc pchnął wahadłowe drzwi z prawej strony i schodami koło krużganków zszedł na parking dla posłów. Odszukał samochód i ruszył w stronę Paddington, do szpitala St. Mary’s, gdzie pracowała jego żona. Rzadko widywali się w ciągu tych pierwszych sześciu tygodni sesji, tym bardziej więc cieszył się na myśl o dzisiejszym wieczorze. Spodziewał się, że parlamentarny młyn będzie trwał aż do wyborów powszechnych, w których jedna partia uzyska odpowiednio dużą przewagę. Ponieważ jednak zdobył mandat minimalną większością głosów, miał poważne obawy, że zamiast ponownie do parlamentu trafi raczej do annałów jako przykład rekordowo krótkiej kariery politycznej. Torysi tak długo dzierżyli ster rządów, że teraz laburzyści wydawali się pełni idealistycznego zapału i należało oczekiwać powiększenia ich szeregów, kiedy premier zarządzi wybory.

Simon minął Hyde Park Corner i w drodze do Marble Arch przypominał sobie swoją ścieżkę życiową. Prosto z Oksfordu trafił do regimentu Sussex Yeomanry i dwa lata później ukończył służbę wojskową w stopniu podporucznika. Po krótkim urlopie podjął pracę w BBC. Przez pięć lat zdobywał doświadczenie w redakcjach teatralnej, sportowej i publicystycznej i w końcu został producentem Panoramy. W tamtych czasach wynajmował mieszkanko przy Earl’s Court w Londynie i podtrzymując zainteresowania polityczne, wstąpił do koła młodych konserwatystów. Został jego sekretarzem, pomagał organizować zebrania, zaczął pisać materiały propagandowe i przemawiać na konferencjach, aż wreszcie zaproszono go do sztabu wyborczego, w którym został osobistym sekretarzem przewodniczącego w kampanii 1959 roku.

Dwa lata później Simon poznał Elizabeth Drummond, lekarkę zaproszoną do udziału w wydaniu Panoramy poświęconemu analizie stanu państwowej służby zdrowia. Jeszcze przed programem Elizabeth dała Simonowi do zrozumienia, że nie ufa dziennikarzom, a polityków wprost nie znosi. Po roku zostali małżeństwem. Elizabeth urodziła dwóch synów, jedynie na krótko przerywając pracę zawodową.

Kiedy latem 1964 roku zaproponowano Simonowi obronę niepewnego mandatu w okręgu Coventry Central, niemal z dnia na dzień odszedł z telewizji. W wyborach powszechnych zdobył mandat przewagą 918 głosów.

Podjechał pod bramę szpitala i spojrzał na zegarek. Brakowało kilku minut do umówionej godziny. Odgarnął włosy z czoła i pomyślał o nadchodzącym wieczorze. Z okazji czwartej rocznicy ślubu przygotował dla żony niespodziankę. Mieli zjeść kolację u Maria i Franca, pojechać na dancing do Klubu Establishmentu, a na koniec, po raz pierwszy od kilku tygodni, wrócić razem do domu.

– Mmm – mruknął zachwycony tą perspektywą.

– Cześć, dawnośmy się nie widzieli – powiedziała Elizabeth. Wskoczyła do samochodu i pocałowała go.

Simon nie mógł oderwać od niej oczu. Miała zniewalający uśmiech i jasne włosy opadające na ramiona. Przykuła jego uwagę pięć lat temu, gdy weszła do studia Panoramy, i od tamtej pory wciąż patrzył na nią z zachwytem.

– Chcesz usłyszeć dobrą wiadomość? – spytał, uruchamiając silnik. Zanim zdążyła coś odpowiedzieć, oznajmił: – Znalazłem partnera do absencji. Zapraszam cię na kolację do Maria i Franca, na dancing do Establishmentu, a potem do domu.

– Chcesz usłyszeć złą wiadomość? – zapytała Elizabeth i też nie czekała na odpowiedź. – Brakuje lekarzy z powodu epidemii grypy. O dziesiątej muszę wrócić na dyżur.

Simon zgasił silnik.

– Wolisz kolację, dancing czy od razu do domu?

– Mamy trzy godziny – odparła Elizabeth ze śmiechem. – Może jednak zdążymy zjeść kolację.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: