Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pieśń o Rolandzie - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2009
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Pieśń o Rolandzie - ebook

Pieśń o Rolandzie jest przykładem dzieła, które w średniowiecznej Francji - pierwotnie znane z przekazów ustnych - funkcjonowało w co najmniej kilku wersjach. Opowieść o Rolandzie jest poematem wchodzącym w skład cyklu królewskiego, liczącego około dwudziestu utworów poświęconych bohaterskim czynom Karola Wielkiego i jego rycerzy.

Kategoria: Liceum
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7895-243-5
Rozmiar pliku: 729 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

Król Karol **(Król Karol – Karol Wielki, Charlemagne (742-814), król Franków (od 768), cesarz (od 800), pochodził z potężnego rodu frankijskiego założonego przez Arnulfa, biskupa Metzu (stąd przydomek Arnulfingowie). Jego dziad, Karol Młot, majordomus (zarządca dworu i dowódca wojsk) na dworze Merowingów, stał się faktycznym władcą państwa, a jego syn, Pepin Mały, uzyskał koronę królewską (751). Karol Młot powstrzymał pod Poitiers (732) ekspansję Arabów na południe Europy, stworzył system lenny i ciężką jazdę frankijską. Na jego cześć ród Arnulfingów nazwał nową dynastię Karolingami. Po śmierci Ludwika Pobożnego (840) rozszczepiła się na linię włoską (do 873), niemiecką (do 911) i francuską (do 997). Po wygaśnięciu linii francuskiej władzę objął Hugo Kapet, założyciel dynastii Kapetyngów; ich bocznymi liniami były dynastie Walezjuszów i Bourbonów.)**, cesarz nasz Wielki, siedem pełnych lat zostawał w Hiszpanii, aż po samo morze zdobył tę pyszną ziemię. Nie masz zamku, który by mu się ostał, nie masz muru, który by był cały, nie masz miasta, krom Saragossy stojącej na górze. Włada tam król Marsyl, niemiłujący Boga – Mahometowi służy, do Apollina się modli. Nie ustrzeże się nieszczęścia!

II

Król Marsyl jest w Saragossie. Przechadza się w sadzie, w cieniu. Kładzie się na ganku z błękitnego marmuru; więcej niż dwadzieścia tysięcy ludu jest wkoło niego. Woła swoje diuki **(Diuki – diuk (fr. duc) – książę niekrólewskiej krwi, najwyższy tytuł w feudalnej arystokracji.)** i swoje hrabie: „Słuchajcie, panowie, co za klęska na nas spadła! Cesarz Karol przybył tu ze słodkiej Francji, aby nas pognębić. Nie mam wojska, aby mu wydać bitwę; ludzie moi nie są mocni stawić mu czoło. Radźcie mi, doradcy mądrzy, i chrońcie mnie od śmierci i wstydu!”.

Żaden poganin nie odpowiedział słowa prócz Blankandryna z walfundzkiego kasztelu.

III

Ten-ci Blankandryn najmędrszy był śród pogan; męstwem swym dzielny rycerz; rozumem dobry rajca swego pana. Rzecze królowi: „Nie przerażaj się, królu! Prześlij Karolowi, dumnemu, hardemu władcy, słowa powolnej służby i wielkiej przyjaźni. Dasz mu niedźwiedzie i lwy, i psy; i siedemset wielbłądów, i tysiąc wypierzonych sokołów; czterysta mułów ładownych złotem i srebrem i pięćdziesiąt wozów, z których on złoży tabor; i daj mu szczerego złota tyle, aby mógł hojnie opłacić swoich najemników. Przekaż mu, że dość długo wojował już w tej ziemi; że powinien by wracać do Francji, do Akwizgranu **(Akwizgran (dzisiaj: Aachen) był stołecznym ośrodkiem państwa Franków; Karol Wielki zbudował tu pałac, kaplicę i stąd rządził państwem. Miasto było jednak położone w państwie niemieckiej dynastii frankijskiej. Autor tekstu (nazywa siebie Turoldem), umieszczając Akwizgran we Francji, daje dowód tendencjom narodowym występującym w społeczeństwie francuskim XII wieku. Państwo frankijskie zaczęto identyfikować z francuskim, aby przydać świetności jednoczącym wysiłkom Kapetyngów, którzy swoją władzę rozciągnąć zamierzali również na lenna południowe.)**, że pośpieszysz tam za nim na święty Michał **(Na święty Michał – święto Michała Archanioła przypadało na 29 września. Św. Michał uchodził za pogromcę Lucyfera i wrogów Kościoła Chrystusowego. Wierzono, że toczy ostatni bój o zbawienie duszy i prowadzi ją na sąd Boży. Jego kult był szeroko rozpowszechniony w średniowieczu romańskim.)**, że przyjmiesz tam prawo chrześcijan i zostaniesz jego wiernym lennikiem **(Lennik – rycerz, który otrzymał dobra w zamian za obowiązek wierności i służby wojskowej na rzecz seniora.)**. A zechce zakładników, to poślij mu ich, dziesięciu albo dwudziestu, aby go natchnąć ufnością. Poślijmy mu synów naszych żon; ja poślę mego, choćby miał i zginąć. Lepiej, by tam potracili swoje głowy, a my żebyśmy nie stracili naszej swobody i państwa i nie przyszli do torby żebraczej!”.

IV

Blankandryn mówił: „Na tę moją prawicę i na tę brodę, którą wiatr kołysze mi na piersi, wnet ujrzycie, jak francuskie woje stąd odchodzą. Pójdą Frankowie do Francji – to ich ziemia. Kiedy wrócą, każdy do swej najdroższej dziedziny, a Karol do Akwizgranu, do swojej kaplicy, będzie tam odbywał na święty Michał uroczyste roki **(Roki – święto.)**. Przyjdzie święto, dzień upłynie, o nas ani słuchu. Dumny jest ów król, a serce ma okrutne: każe uciąć głowy zakładnikom. Lepiej-ci jest, aby oni stradali głowy, a my abyśmy nie stracili naszej pięknej Hiszpanii i nie cierpieli niedoli i klęski!”. Poganie rzekli: „Może i prawdę gada!”.

V

Król Marsyl zwołał radę. Zawołał Klaryna Balagierskiego, Estamaryna i jego para **(Parów było dwunastu; wybrani przez cesarza spośród młodych i dzielnych rycerzy, tworzyli rodzaj związku rycerskiego, byli członkami rady królewskiej i wodzami cesarskiej armii.)** Eudropa, i Pryjamona, i Garlana brodacza, i Masznera, i stryja jego Mahona, i Żynera, i Malbiena zza morza, i Blankandryna, iżby im powiedział swoją myśl. Dziesięciu najchytrzejszych odwołał na stronę. „Pójdziecie, barony **(Barony (baronowie) – bezpośredni wasalowie króla, wysoka godność w lennych stosunkach feudalnych.)**, do Karola Wielkiego. Jest pod Kordową **(Oryginał wymienia tu nierozpoznane miasto Cordres; istnieje przypuszczenie, że jest to dzisiejsza Kordoba.)**, którą oblega. Będziecie mieli w rękach gałązki oliwne, co oznacza pokój i pokorę. Jeśli chytrością swoją wyjednacie dla mnie zgodę, dam wam złota i srebra co wlezie, i ziem, i lenna, ile sami zechcecie!”. A poganie na to: „Oto mamy zadość!”.

VI

Król Marsyl zamknął radę. Powiada swoim ludziom: „Pójdziecie, panowie! Będziecie nieśli w rękach gałązki oliwne i powiecie królowi Karolowi Wielkiemu, aby przez Boga swego zlitował się nade mną: że nie upłynie ani miesiąc, jak doń pośpieszę z tysiącem moich lenników; i przyjmę zakon chrześcijański, i zostanę jego wasalem **(Wasal (celt. vassus – sługa) – inaczej lennik; podporządkowany, poddany, zhołdowany seniorowi lennik zostawał jego wasalem.)** z całą miłością i wiarą. Jeśli chce zakładników, wierę **(Wierę – zaprawdę.)**, dostanie ich”. Blankandryn rzekł: „W ten sposób uzyskasz dobrą zgodę”.

VII

Marsyl kazał przywieść dziesięć białych mulic, które mu był przysłał król Sycylii. Wędzidła na nich złote, siodła wykładane srebrem. Posły wsiadają na nie, trzymają w rękach gałązki oliwne. Spieszą do Karola, który trzyma Francję w swym lennie. Karol nie ustrzeże się przed nimi; oszukają go.

VIII

Cesarz weseli się, rad jest z siebie. Zdobył Kordowę, mury zrównał z ziemią, zwalił kamienne wieże. Znaczny łup wzięło jego rycerstwo: złoto, srebro, szacowne zbroje. Nie został w mieście ani jeden poganin; wszyscy ubici albo ochrzczeni. Cesarz siedzi w wielkim sadzie; koło niego Roland i Oliwier, diuk Samson i Anzeis hardy, Gotfryd andegaweński, sokolnik królewski; i byli tam jeszcze Geryn i Gerier, i z nimi tylu innych – jest ich ze słodkiej Francji piętnaście tysięcy. Na białych jedwabnych dywanach zasiedli rycerze; dla rozrywki najstarsi i najmędrsi grają w warcaby i w szachy **(W warcaby i w szachy – upowszechnione przez Arabów gry stały się już w X wieku ulubioną rozrywką rycerską.)**, a płocha młódź bije się w szable. Pod sosną, wpodle krzaku głogu, ustawiono tron, cały z szczerego złota – tam siedzi król władnący słodką Francją. Broda jego jest biała, a twarz rumiana; ciało piękne, postać dumna; kto by go szukał, temu nie trzeba go wskazywać. I posłowie zsiedli z mułów, i pokłonili mu się we czci i miłości.

IX

Pierwszy przemawia Blankandryn. Rzecze królowi: „Witaj imieniem Boga wspaniałego, którego winniśmy ubóstwiać! Słysz, co ci przekazuje król Marsyl, chrobry rycerz. Dobrze się przepytał o wiarę, która zbawia, toteż chce ci dać swoich bogactw w bród, niedźwiedzie i lwy, i charty na smyczy, i siedemset wielbłądów, i tysiąc wypierzonych sokołów, i czterysta mułów objuczonych złotem i srebrem, i pięćdziesiąt wozów, z których uczynisz tabor, naładowanych tyloma grzywnami szczerego złota, że będziesz nim mógł dobrze zapłacić swoich zaciężnych. Dosyć już długo bawiłeś w tym kraju; godzi ci się już wracać do Francji, do Akwizgranu. Tam on podąży za tobą; tak ci uręcza, panie mój”. Cesarz wznosi ręce do Boga, spuszcza głowę i zaczyna dumać.

X

Cesarz trwa ze spuszczoną głową. Nigdy słowo jego nie było nagłe; taki ma obyczaj, iż mówi tylko wedle swej woli. Skoro się wreszcie wyprostował, twarz jego pełna była dumy. Rzecze do posłów: „Bardzoście dobrze powiedzieli. Ale król Marsyl jest moim wielkim wrogiem. Jakąż mogę mieć rękojmię słów, któreście rzekli?” – „Przez zakładniki – rzekł Saracen – których będziesz miał albo dziesięciu, albo piętnastu, albo dwudziestu. Oddam własnego syna, choćby miał zginąć, a sądzę, że dostaniesz i jeszcze godniejszych. Kiedy się znajdziesz w swym cesarskim pałacu, na wielkie święto świętego Michała, pan mój przybędzie do ciebie, on sam ci to uręcza. Tam, w twoich kąpielach, które Bóg uczynił dla ciebie, chce zostać chrześcijaninem”. Karol odpowiada: „Może jeszcze być zbawiony!”.XI

Zachód był piękny, słońce jasne. Karol kazał odwieść do stajni dziesięć mułów. W sadzie kazał ustawić namiot. Tam podjął dziesięciu posłów; dwunastu rękodajnych troszczy się o ich usługę. Wytrwali tam całą noc, aż nastał jasny dzień. O wczesnym ranku cesarz wstał, wysłuchał mszy i jutrzni. Udał się pod sosnę, wzywa swoich baronów na radę; we wszystkim, co czyni, chce mieć francuskich panów za doradców.

XII

Cesarz idzie pod sosnę, wzywa na radę swoich baronów: Ogiera diuka i Turpina arcybiskupa; Ryszarda Starego i bratanka jego Henryka; i walecznego hrabiego Gaskonii, Acelina, Tybota rejmskiego i krewniaka jego Milona. Przybyli także Gerier i Geryn, i z nimi hrabia Roland i Oliwier, waleczny i szlachetny; i Franków z Francji więcej jest niż tysiąc; i Ganelon przybył, ten, który dopuścił się zdrady. Wówczas zaczyna się ona rada, która tak obróciła się na złe.

XIII

„Baronowie moi – rzekł cesarz Karol – król Marsyl przysłał mi swoich posłów. Chce mi dać bogactw swoich w bród, niedźwiedzie i lwy, i charty ułożone do smyczy, siedemset wielbłądów i tysiąc wypierzonych sokołów, czterysta mułów objuczonych złotem Arabii; do tego więcej niż pięćdziesiąt wozów. Ale wzywa mnie, abym się wrócił do Francji; podąży za mną do Akwizgranu, do mego pałacu, i przyjmie tam naszą wiarę, głosząc, iż ta jest najświętsza; zostanie chrześcijaninem i ode mnie będzie przyjmował rozkazy. Ale nie wiem, jaki jest prawdziwy jego zamiar”. Francuzi mówią: „Miejmy się na baczności!”.

XIV

Cesarz powiedział swoje. Hrabia Roland, któremu to nie jest w smak, zrywa się z siedzenia, wstaje i sprzeciwia się. Rzecze królowi: „Biada ci, królu, jeśli uwierzysz Marsylowi! Oto już siedem pełnych lat, jak przybyliśmy do Hiszpanii **(Karol Wielki kampanię hiszpańską odbył w 778 r. Zachęcony rozłamem w społeczności muzułmańskiej, zapragnął stać się orędownikiem chrześcijan i dopomóc w ich wyzwoleniu spod arabskiej dominacji. Jednakże zła współpraca z miejscowymi chrześcijanami i pogłoski o buncie właśnie podbitej Saksonii wpłynęły na szybkie wycofanie się z interwencyjnej wyprawy. W czasie odwrotu na tabory króla napadli Baskowie i na pirenejskiej przełęczy Roncevaux rozbili tylne straże armii. W ciągu trzystu lat wokół bitwy narastała legenda, której bohaterem stał się Hroodland (Roland), zwierzchnik marchii bretońskiej. Karol w Pieśni... staje się wzorem poświęcenia dla rycerzy krzyżowych, którzy wyruszyli na wieloletnie wyprawy.)**. Zdobyłem dla ciebie i Nobles, i Commibles **(Nobles i Commibles – nazewnictwo średniowieczne zostało przez tłumacza zapisane fonetycznie i tylko w niektórych przypadkach (np. Tudela) jest zbieżne ze współczesnym.)**, wziąłem Walternę i Ziemię Pińską, i Balagier, i Tudelę, i Sezylę. Wówczas król Marsyl dopuścił się wielkiej zdrady – posłał piętnastu swoich pogan i każdy niósł gałąź oliwną, i wszyscy powiadali ci te same słowa. Naradziłeś się ze swymi Francuzami. Doradzili ci wielkie szaleństwo, wysłałeś do poganina dwóch swoich hrabiów, jeden był Bazan, a drugi Bazyli; i w górach, pod Haltyją, Marsyl uciął im głowy **(Marsyl uciął im głowy – ścinając posłów, dał dowód wyjątkowej dzikości, patrząc z punktu widzenia obyczajów Zachodu, które były odmienne od arabskich.)**. Prowadź wojnę tak, jakeś rozpoczął! Powiedź pod Saragossę swoje chorągwie; podejmij oblężenie, choćby miało trwać całe twoje życie, i pomścij tych, których zdrajca pozabijał!”.

XV

Cesarz siedzi ze spuszczoną głową. Gładzi brodę, targa wąsy, ale nie daje siostrzeńcowi **(Według Visio Vettini (Widzenia Proroka) Roland miał być owocem kazirodczego związku Karola Wielkiego z własną siostrą. Był więc Roland siostrzeńcem własnego ojca, a jego ojczym szwagrem króla.)** żadnej odpowiedzi, ani dobrej, ani złej. Francuzi milczą wyjąwszy Ganelona. Wstaje, idzie przed Karola i zaczyna bardzo dumnie. Rzecze królowi: „Biada ci, gdybyś uwierzył nicponiowi, mnie czy innemu, który by mówił nie dla twego dobra! Kiedy król Marsyl przekazuje ci, że ze złożonymi dłońmi stanie się twoim lennikiem i że weźmie całą Hiszpanię jak lenno z twojej łaski, i przyjmie wiarę, którą my wyznajemy, kto ci radzi, abyśmy odrzucili zgodę, ten snadź niewiele dba, królu, jaką my śmiercią pomrzemy. Rada płynąca z pychy nie powinna przeważyć. Poniechajmy szalonych, słuchajmy roztropnych!”.

XVI

Wówczas wysunął się Naim; brodę miał białą, włos na głowie siwy, nie było na dworze lepszego wasala. Rzecze do króla: „Dobrze słyszałeś, królu, odpowiedź, jaką ci dał Ganelon – dorzeczna jest i godzi się jej posłuchać. Zwyciężyłeś Marsyla w wojnie, zabrałeś mu wszystkie zamki, kuszami rozbiłeś mury, spaliłeś jego miasta, pobiłeś ludzi. Dziś, kiedy ci przekazuje, że się zdaje na twoją łaskę, czynić mu więcej jeszcze, to byłby grzech. Skoro chce ci dać jako rękojmię zakładników, ta sroga wojna powinna już ustać”. Frankowie rzekli: „Dobrze diuk gada!”.

XVII

„Panowie baronowie, kogóż poślemy do Saragossy, do króla Marsyla?” Diuk Naim odpowiada: „Pojadę, królu, jeśli wasza wola; daj mi wnet rękawicę i laskę **(Rękawicę i laskę – rękawica symbolizowała godność i władzę księcia, laska była znakiem funkcji poselskiej.)**”. Król rzecze: „Tyś jest człowiek dobrej rady; na tę moją brodę, nie odjedziesz w tej chwili tak daleko ode mnie. Usiądź z powrotem, skoro nikt cię nie wzywał!”.

XVIII

„Panowie baronowie, kogo możemy posłać do Saracena, który włada w Saragossie?” Roland odpowiada: „Mogę ja jechać”. – „Nie, nie pojedziesz – rzecze hrabia Oliwier. – Serce masz harde i pyszne; przyszedłbyś tam do zwady, boję się tego. Jeśli król każe, mogę ja chętnie jechać”. Król spuszcza głowę i tak odpowiada: „Cichajcie obaj! Ani on, ani ty nie ruszycie się krokiem. Na siwą brodę **(Na siwą brodę – w wielu kulturach broda jest symbolem godności, władzy i mądrości; mężczyzna może na nią przysięgać, składając porękę prawdziwości swych słów; siwa broda wymagała szacunku.)**, którą oto widzicie, biada temu, który by nazwał jednego z dwunastu parów”. Frankowie zmilkli, stoją pomieszani.

XIX

Wstaje Turpin rejmski, wychodzi z szeregu i rzecze do króla: „Zostaw w spokoju swoich Franków! Siedem lat trwasz w tym kraju, wiele ścierpieli męki, wiele boleści. Ale daj mnie, panie, laskę i rękawicę, a ja pójdę do hiszpańskiego Saracena; przyjrzę mu się, jak on wygląda!”. Cesarz odpowie zgniewany: „Siadaj tam na białym dywanie! I nie odzywaj się już bez mego rozkazu!”.

XX

„Frankowie, rycerze moi – rzecze cesarz Karol – wybierzcie mi barona z mojej ziemi, który by mógł zanieść Marsylowi moje poselstwo”. Roland rzecze: „Niech to będzie Ganelon, mój ojczym!”. Frankowie rzekli: „Z pewnością to jest człowiek po temu; gdy jego pominiesz, mędrszego nie znajdziesz”. Aż hrabiego Ganelona zdjął wielki lęk. Zdziera z szyi futro łasicy, został w jedwabnym kubraku. Oczy ma wypukłe, twarz wielce dumną, ciało szlachetne, pierś szeroką; tak jest piękny, że wszyscy parowie mu się przyglądają. Rzecze do Rolanda: „Szalony! Co do ciebie przystąpiło? Wiedzą wszyscy, że jestem twym ojczymem, i oto wskazałeś mnie, abym jechał do Marsyla. Jeśli Bóg pozwoli, abym wrócił stamtąd, będę ci szkodził, ile będę mógł, przez całe twoje życie!”. Roland odpowie: „To są słowa pyszne i szalone! Wiedzą wszyscy, że ja nie dbam o groźby; ale na posła trzeba nam człeka z głową; jeśli król chce, jestem gotów; pójdę tam za ciebie!”.XXI

Ganelon odpowiada: „Nie pójdziesz za mnie! Nie jesteś moim wasalem ani ja twoim panem. Karol rozkazuje, abym wypełnił jego służby; pójdę do Saragossy, do Marsyla; ale nim uśmierzę ten srogi gniew, w jakim mnie widzisz, wypłatam ci jaką tęgą sztukę”. Kiedy Roland to słyszy, zaczyna się śmiać.

XXII

Kiedy Ganelon widzi, że Roland się śmieje, tak go to zabolało, że omal nie pękł ze złości; niewiele brak, aby postradał zmysły. Rzecze do hrabiego: „Nie kocham cię, ciebie, który zwróciłeś na mnie ten niesłuszny wybór. Mój prawy cesarzu, stoję tu przed tobą, chcę dopełnić twego rozkazu!”.

XXIII

„Pójdę do Saragossy! Tak trzeba, wiem o tym. Kto tam idzie, ten nie wraca. Pamiętaj nade wszystko, że mam za żonę twoją siostrę. Mam z niej syna, najpiękniejszego, jaki był w świecie. To Baldwin – rzecze – który będzie wielkim rycerzem. Jemu przekazuję moje ziemie i lenna. Miej go w swej pieczy, ja go już nie ujrzę w życiu”. Karol odpowiada: „Nazbyt masz miękkie serce. Skoro tak rozkazuję, trzeba ci iść!”.

XXIV

Król rzecze: „Ganelonie, zbliż się i przejmij laskę i rękawicę. Słyszałeś sam: Frankowie cię wybrali”. – „Panie – rzecze Ganelon – to Roland wszystko uczynił! Będę go nienawidził całe życie i Oliwiera, że jest jego druhem, i jego dwunastu parów za to, że go tak kochają. Wyzywam ich, panie, przed twoim obliczem!”. Król rzekł: „Nadto się gniewasz. Pójdziesz, wierę, skoro ja każę!”. – „Mogę iść, królu, ale bez żadnej straży, zgoła tak, jak poszli Bazyli i jego brat Bazan”.

XXV

Cesarz podaje mu rękawicę ze swojej prawicy. Ale hrabia Ganelon wolałby tam nie być. Kiedy miał wziąć rękawicę, upadła na ziemię. Frankowie rzekli sobie: „Boże, co to za wróżba?! Ten znak wróży nam wielką stratę!”. – „Panowie – rzecze Ganelon – dowiecie się o tym!”.

XXVI

„Panie – rzekł Ganelon – puść mnie już! Skoro mi trzeba iść, nie mam się co ociągać!” A król rzekł: „Idź z woli Jezusa i mojej!”. Prawicą rozgrzeszył go i przeżegnał znakiem krzyża świętego. Po czym dał mu laskę i pismo.

XXVII

Hrabia Ganelon idzie na swoją kwaterę. Stroi się w najpiękniejszy rynsztunek, jaki posiadał. Na nogi zapiął ostrogi złote, do boku przypasał swój miecz, zwany Murglejem **(Miecz, zwany Murglejem – miecz był emblematem wodza, rycerza, władcy, przypisywano mu szczególne znaczenie lub pochodzenie i dlatego traktowano go wyjątkowo, nadając imiona własne. W głowice mieczów – bogato zdobione – wkładano relikwie; w Murgleju również znajdowały się relikwie, co Ganelonowi nie przeszkodziło składać zdradzieckich przysiąg.)**. Siada na Taranta **(Siada na Tarant a – koń był najważniejszym atrybutem rycerza. Niem. Ritter – rycerz – pochodzi od Reiter – jeździec, kawaler od wł. caballo (łac. caballus) – koń, fr. chevalier – kawaler – od cheval – koń. Konie rycerskie, specjalnie tresowane do walki, ciężkie i wytrzymałe, nosiły imiona, były symbolem zwycięstwa i wojny. Rycerz dosiadał takiego konia przed bitwą, podróże odbywał na lżejszych koniach, podjezdkach.)**, swego rumaka; wuj jego, Ginmer, trzyma mu strzemię. Ujrzelibyście wówczas wielu rycerzy płaczących i mówiących doń: „Szkoda twego męstwa! Żyłeś długo na dworze króla i mieliśmy cię za szlachetnego wasala. Tego, kto cię naznaczył, abyś tam szedł, tego sam Karol nie zdoła ochronić ani ocalić. Nie, hrabia Roland nie powinien był myśleć o tobie, z nazbyt wielkiego rodu pochodzisz!”. Po czym rzekli: „Panie, weź nas z sobą!” Ganelon odpowiada: „Nie daj tego Bóg! Lepiej niech pomrę sam, a tylu zacnych rycerzy niech zostanie przy życiu. Wrócicie, panowie moi, do słodkiej Francji. Pozdrówcie ode mnie moją żonę i Pinabela, mego druha i para, i Baldwina, mego syna... Wspomagajcie go i miejcie za swego pana!”. I puścił się w drogę.

XXVIII

Ganelon jedzie pod wysokimi drzewami oliwnymi. Przybył do posłów saraceńskich i do Blankandryna, który wszedł z nim w pogwarkę. Obaj rozmawiają bardzo chytrze. Blankandryn powiada: „To cudowny człowiek, ten Karol. Podbił Pulię i całą Kalabrię; przebył morze słone i zdobył świętemu Piotrowi haracz Anglii; czego on jeszcze chce tutaj w naszym kraju?”. Ganelon odpowiada: „Taka jest jego ochota. Nie będzie człowieka takiego jak on”.

XXIX

Blankandryn powiada: „Frankowie to ludzie bardzo szlachetni. Ale wielką krzywdę czynią swemu panu owi diuki i komesy **(Komes (homes) – hrabia, zarządzający okręgiem administracyjnym w cesarstwie karolińskim.)**, którzy mu dają takie rady; wyczerpią go i zgubią, i innych z nim”. Ganelon odpowiada: „Nie jest to prawda, o ile wiem, o nikim, z wyjątkiem Rolanda, który to kiedyś odpokutuje. Kiedyś rano cesarz siedział w cieniu. Przyszedł jego bratanek, w pancerzu na grzbiecie, niósł ze sobą łup spod Karkasyny. Trzymał w ręce rumiane jabłko **(Rumiane jabłko – symbol władzy.)**. «Weź, miły panie – rzekł do stryja – wszystkich królów korony daję ci w podarunku!» Duma jego łacno może go zgubić, codziennie wystawia się na śmierć. Niechże go kto ubije; będziemy mieli cały spokój!”.

XXX

Blankandryn rzecze: „Roland jest wielce godzien nienawiści, iż chce przywieść do niewoli wszystkie narody i rości sobie prawa do wszystkich ziem. Gdy chce tyle dokazać, na kogo on liczy?”. Ganelon odpowiada: „Na Francuzów! Tak go kochają, że nigdy mu nie chybią. Daje im w bród złota i srebra, mułów i rumaków, materie jedwabne, zbroje. Samemu cesarzowi daje wszystko, czego pragnie – zdobędzie mu ziemię odtąd aż do Wschodu!”.XXXI

Tak długo jechali razem Ganelon i Blankandryn, aż wymienili obietnice i ślubowanie – postarają się, jak by zgładzić Rolanda. Tak jechali przez drogi i jary aż do Saragossy, gdzie zsiedli na ziemię pod cisem. W cieniu sosny stał tam tron, okryty aleksandryjskim jedwabiem. Tam siedział król władający całą Hiszpanią. Dokoła niego dwadzieścia tysięcy Saracenów. Żaden nie pisnął słowa, tak są ciekawi nowin, które pragną usłyszeć. Oto przybywają Ganelon i Blankandryn.

XXXII

Blankandryn przybył przed Marsyla; wiedzie za rękę hrabiego Ganelona. Rzecze królowi: „Bądź pozdrowion w imię Mahometa i Apollina, którego strzeżemy świętych praw! Dopełniliśmy twego poselstwa u Karola. Do nieba podniósł obie ręce, pochwalił swego Boga i nie dał innej odpowiedzi. Przysyła ci oto swego szlachetnego barona, rodem z Francji, bardzo znamienitego człeka. Przez niego dowiesz się, czy będziesz miał pokój, czy nie”. Marsyl odrzecze: „Niech mówi, posłuchajmy go!”.

XXXIII

Hrabia Ganelon głęboko rzecz rozważył. Z wielką sztuką zaczyna jak człowiek świadomy dobrej mowy. Powiada królowi: „Bądź pozdrowion w imię wspaniałego Boga, którego winniśmy chwalić! Oto co ci przekazuje waleczny Karol: przyjm świętą wiarę chrześcijańską, a da ci połowę Hiszpanii w lenno. Jeśli nie chcesz przyjąć tej zgody, będziesz pojmany i związany siłą; zawiedziony będziesz do miasta Akwizgranu, tam wyrokiem sądu zakończysz swój żywot, umrzesz śmiercią haniebną i szpetną!”. Król Marsyl zadrżał. Trzymał w ręku grot opierzony złotem. Chce ugodzić posła, ale powstrzymano go.

XXXIV

Król Marsyl zmienił się na twarzy. Potrząsa grotem. Kiedy to ujrzał Ganelon, kładzie rękę na mieczu. Dobył go z pochew na dwa palce. Rzecze doń: „Jesteś bardzo piękny i błyszczący. Tak długo byłbym cię nosił na dworze królewskim! Nie będzie miał prawa powiedzieć cesarz francuski, żem zginął samotny na obcej ziemi, bez tego,aby najwaleczniejsi nie kupili cię po godnej cenie”. Poganie rzekli: „Przeszkodźmy bitwie!”.

XXXV

Tak długo prosili najzacniejsi Saracenowie, aż król Marsyl usiadł z powrotem na tronie. Algalif rzekł: „Przywiódłbyś nas do zguby, gdybyś ugodził Francuza; należy ci wysłuchać go i wyrozumieć”. – „Panie – rzekł Ganelon – to są rzeczy, które mi trzeba ścierpieć. Ale za wszystko złoto stworzone przez Boga ani za wszystkie bogactwa tego kraju nie omieszkam powiedzieć ci, jeśli będę miał swobodę, tego, co Karol, potężny król, przekazuje ci przeze mnie jako swemu śmiertelnemu wrogowi”. Miał na sobie sobolowy płaszcz pokryty aleksandryjskim jedwabiem. Zrzuca go w ręce Blankandryna, ale miecza nie popuszcza. Trzyma go w prawej pięści za złoconą rękojeść. Poganie mówią: „Oto szlachetny baron!”.

XXXVI

Ganelon postąpił przed króla. Rzecze doń: „Niesłusznie się gniewasz, skoro Karol, który włada nad Francją, oznajmia ci, co następuje: przyjm wiarę chrześcijańską, a da ci w lenno połowę Hiszpanii. Drugą połowę dostanie Roland, jego siostrzan; podzielisz się z bardzo pysznym kompanem. Jeśli nie zechcesz przyjąć tej ugody, król oblegnie cię w Saragossie; siłą pojmie cię i zwiąże, zawiodą cię prosto do miasta Akwizgranu; nie będziesz miał na drogę koniuszego ani rumaka, mulicy ani muła, na których byś mógł jechać; rzucą cię na nędzne, juczne bydlę i tam, z wyroku sądu, utną ci głowę. Takie zlecenie przesyła ci nasz cesarz”. Wetknął pismo poganinowi w prawicę.

XXXVII

Marsyl pobladł z gniewu. Lamie pieczęć, odrzuca wosk, patrzy na pismo, poziera, co tam napisano: „Karol mi przekazuje, król, który dzierży prawem pańskim całą Francję, abym wspomniał jego gniew i ból z przyczyny Bazana i brata jego, Bazylego, którym uciąłem głowę w górach haltońskich. Jeśli chcę ocalić życie, mam mu posłać wuja Algalifa; inaczej nigdy mnie nie pokocha”. Za czym syn Marsylowy przemówił i rzekł do króla: „Ganelon mówił jak szaleniec. Za wiele powiedział, nie ma już prawa żyć. Wydaj mi go, wymierzę mu sprawiedliwość!”. Kiedy Ganelon to słyszy, potrząsa mieczem, idzie pod sosnę, opiera się o pień.

XXXVIII

Marsyl udał się do sadu; zabrał z sobą najlepszych wasalów. Przybył tam i Blankandryn siwowłosy, i Żyrfaret, jego syn i spadkobierca, i Algalif, jego wuj i lennik. Blankandryn powiada: „Wezwijcie Francuza; będzie nam służył, poprzysiągł mi to nawiarę!”. Król rzecze: „Przywiedźcie go tedy!”. I Blankandryn wziął go za prawą rękę i prowadzi go do sadu aż do króla. Tam układają szpetną zdradę.

XXXIX

„Miły panie Ganelonie – rzecze Marsyl – postąpiłem z tobą zbyt nagle, kiedy w gniewie swoim chciałem cię uderzyć. Daję ci w zakład te skóry sobolowe, warte więcej niż pięćset funtów złota, że nim przyjdzie jutrzejszy wieczór, zapłacę ci piękną grzywnę **(Piękną grzywnę – tu w znaczeniu: nawiązkę za groźbę i nastawanie na życie Ganelona.)**”. Ganelon odpowiada: „Nie odmawiam. Niech Bóg, jeśli jego wola, nagrodzi cię za to!”.

XL

Marsyl powiada: „Ganelonie, wiedz szczerą prawdę, że bardzo pragnę cię miłować. Chcę słuchać, co powiesz o Karolu Wielkim. Jest bardzo stary, już wyżył swój wiek; tak mniemam, że ma przeszło dwieście lat. Po tylu ziemiach obnosił swoje ciało, tyle przyjął ciosów na swą tarczę, tylu bogatych królów przywiódł do torby żebraczej – kiedyż sprzykrzy mu się wojowanie?”. Ganelon odrzecze: „Karol nie taki jest, jak myślisz. Nie ma człowieka, który by go ujrzał i poznał, iżby nie rzekł: «Cesarz – to jest tęgi zuch!» Niepodobna go dosyć chwalić ani sławić; więcej w nim jest czci i więcej cnót, niżby to rzekły moje słowa. Kto mógłby opisać jego wielkie męstwo? Bóg opromienił go takim szlachectwem! Raczej wolałby umrzeć, niż chybić swoim baronom!”.XLI

Poganin rzekł: „Dziwuję się i mam przyczynę. Karol jest stary i szedziwy **(Szedziwy – posiwiały.)**; wedle mego rozumienia ma dwieście lat albo więcej; przez tyle ziem obnosił w trudach swoje ciało, tyle zniósł ciosów od włóczni i grotów, doprowadził do nędzy tylu bogatych królów – kiedyż ustanie w toczeniu tych wojen?”. – „Nigdy – rzekł Ganelon – dopóki będzie żył jego siostrzan. Nie ma pod sklepieniem niebios tak mężnego rycerza, jak Roland. I dzielny jest też Oliwier, jego druh. A dwunastu parów, których Karol tak miłuje, to jego przednia straż, wraz z dwudziestoma tysiącami konnych. Karol jest bezpieczny i nie boi się nikogo w świecie!”.

XLII

Saracen rzekł: „Cuduję się wielce! Karol szedziwy jest i biały, wedle mego sądu ma dwieście lat i więcej; przez tyle ziem przeszedł jako zdobywca, tyle wziął ciosów od ostrych i tęgich włóczni, tylu bogatych królów zabił i zwyciężył w bitwie, kiedyż mu się sprzykrzy wojować?”. – „Nigdy – rzekł Ganelon – dopóki Roland będzie żył! Nie ma tak dzielnego jak on, aż do samego Wschodu. I jego druh, Oliwier, waleczny jest bardzo. A dwunastu parów, których Karol tak miłuje, tworzy jego przednią straż z dwudziestoma tysiącami Francuzów. Karol jest bezpieczny, nie boi się nikogo na ziemi!”.

XLIII

„Miły panie Ganelonie – rzekł król Marsyl – mam wojsko takie, że piękniejszego nie ujrzysz; mogę mieć czterysta tysięcy rycerzy – czy mogę zwalczyć Karola i Francuzów?” Ganelon odrzecze: „Nie tak rychło! Straciłbyś swoich pogan mnogo. Zostaw szaleństwo, trzymaj się rozsądku! Daj cesarzowi tyle ze swoich dóbr, iżby nie było Francuza, który by się nie cudował. Za dwudziestu zakładników, których mu poślesz, odjedzie król do słodkiej Francji, zostawi za sobą swoją tylną straż. Będzie w niej, sądzę, siostrzan jego, Roland, takoż Oliwier, waleczny i dworny; zginą ci dwaj hrabiowie, jeśli zechcecie mnie posłuchać. Upadnie wielka duma Karolowa; odejdzie mu ochota wojować przeciw tobie!”.

XLIV

„Miły panie Ganelonie, jak mógłbym zgubić Rolanda?” Ganelon odpowiada: „Powiem ci to chętnie. Król zapuści się w wąwozy Cizy, za sobą zostawi tylną straż. Będzie w niej jego siostrzan, potężny hrabia Roland, i Oliwier, na którym tak polega, i z nimi dwadzieścia tysięcy Francuzów. Poślij sto tysięcy swoich pogan i niech im wydadzą pierwszą bitwę. Naród francuski ucierpi tam srodze i będzie tam też, nie przeczę, wielkie mordowanie twoich. Ale wydaj im tak samo drugą bitwę; czy padnie w jednej, czy w drugiej, Roland nie ujdzie. Wówczas spełnisz piękny rycerski czyn i przez całe życie nie będziesz już miał wojny!”.

XLV

„Gdyby kto mógł sprawić, aby Roland tam poległ, Karol straciłby prawą rękę swego ciała. Byłby to koniec jego wspaniałego wojska. Karol nie zebrałby już tak wielkiej armii, ziemia przodków twoich miałaby spokój”. Kiedy Marsyl to słyszy, ucałował go w szyję.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: