Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pisma Adama Mickiewicza. Tom 7-8 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pisma Adama Mickiewicza. Tom 7-8 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 832 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wy­da­nie nowe, znacz­nie po­więk­szo­ne.

z por­tre­tem Au­to­ra

Tom VII.

War­sza­wa.

Na­kła­dem S. H. Merz­ba­cha Księ­ga­rza.

W Po­zna­niu u Lu­dwi­ka Merz­ba­cha.

1858.

Wol­no dru­ko­wać, pod wa­run­kiem zło­że­nia w Ko­mi­te­cie Cen­zu­ry, po wy­dru­ko­wa­niu pra­wem prze­pi­sa­nej licz­by exem­pla­rzy.

War­sza­wa d. 17 (29) Maja 1858 r.

Star­szy Cen­zor, F. So­biesz­czań­ski.

w Dru­kar­ni J. Ja­wor­skie­go.

Rzecz o li­te­ra­tu­rze sło­wiań­skiej wy­kła­da­na w Kol­le­gium Fran­cu­skiem.

Rok pierw­szy (1840 – 1841).TREŚĆ I PO­RZĄ­DEK RZE­CZY.

(Ciąg dal­szy.)

LEK­CYA XXIII. Od po­ło­wy wie­ku XIII po­ezya usta­je, kro­ni­kar­stwo za­trzy­mu­je się, ruch po­li­tycz­ny po­ry­wa umy­sły ( 1).

Mo­skwa.

Je­rzy Dłu­go­rę­ki za­ło­ży­ciel wiel­kie­go księ­stwa mo­skiew­skie­go. An­drzej Bo­go­lub­ski usta­la po­li­ty­kę ksią­żąt. Po­tom­ko­wie jego pod Mon­go­ła­mi pro­wa­dzą da­lej dzie­ło przod­ków. Wy­zu­wa­nie ksią­żąt po­krew­nych z ich dziel­nic, po­ni­że­nie miast daw­nych sło­wiań­skich, wzrost no­wych ob­ce­go na­zwi­ska. – Mści­sław Mści­sła­wicz ostat­ni re­pre­zen­tant i obroń­ca Rusi sta­rej, nor­mandz­kiej. Ruś nowa, ze sto­li­cą w Mo­skwie, ma wy­obra­żać zle­wek du­cha fiń­skie­go ze sło­wiań­skim (1 – 4). – Szcząt­ki po­ezyi pół­noc­no-fiń­skiej dają mia­rę, czem było to ple­mie. Piosn­ka tchną­ca lu­do­żer­stwem (6). – Iwan Ka­le­ta i jego na­stęp­cy prze­by­wa­ją, już naj­wię­cej w hor­dzie. Ich po­li­ty­ka. Ze­bra­nie dat waż­niej­szych (7). – La­to­pi­scy nie­zmier­nie oschli i bez wi­do­ków ogól­nych. Wy­ją­tek z jed­ne­go kon­ty­nu­ato­ra Ne­sto­ra. W kil­ku sło­wach jego moż­na wszak­że do­strzedz całą… za­sa­dę dzie­jów mo­skiew­skich (9).

Pol­ska.

Współ­cze­śnie rów­nie żywy ruch uno­si Pol­skę w prze­ciw­ny stro­nę. S po­dzia­łów wy­cho­dzi tak­że Pol­ska nowa, po­mi­mo opór ko­ścio­ła, któ­ry chce utrzy­mać daw­ny stan rze­czy, i ary­sto­kra­tów, któ­rzy chcą… jej nadać kie­ru­nek in­nych państw eu­ro­pej­skich. Je­dy­no­władz­two nie daje się za­pro­wa­dzić. Li­nia młod­sza prze­wa­ża, z nią… bie­rze górę moż­no­władz­two, se­nat. Pierw­sza re­wo­lu­cya w skła­dzie we­wnętrz­nym Pol­ski. Po­rów­na­nie dąż­no­ści rzą­do­wej i pra­wo­daw­czej w Ros­syi i w Pol­sce. Ros­sya sku­pia wła­dzę, Pol­ska ros­sze­rza wol­ność (10 – 13). Kro­ni­ka­rze pol­scy pi­szą, już hi­sto­ryą, prag­ma­tycz­ną. Po­wi­no­wac­two ich sty­lu ze sty­lem daw­nych za­byt­ków ru­skich, w któ­rych prze­bi­ja się jesz­cze daw­ne do­mo­we ży­cie sło­wiań­skie i uczu­cie na­tu­ry. Wy­jąt­ki s te­sta­men­tu Mo­no­ma­cha, i s kro­ni­ki Gal­lu­sa, gdzie mówi o Zbi­gnie­wie (13 – 17). – LEK­CYA XXIV. Niem­cy kry­ty­ku­ją styl kro­ni­ka­rzy pol­skich (18). – Fran­cu­zi dziw­nie prze­ra­bia­ją dzie­je ru­skie. Le­ve­que. Lec­lerc. Pa­ris. (20). – Kro­ni­ka­rze pol­scy wy­ka­zu­ją już sprę­ży­ny po­li­tycz­ne. Win­cen­ty Ka­dłu­bek. Li­te­ra­tu­ra pra­wo­daw­cza. Sta­tu­ta pi­sa­ne po pol­sku. Cha­rak­ter pra­wo­daw­stwa pol­skie­go tam­tych cza­sów. Wpływ wy­obra­żeń czer­pa­nych ze sta­ro­żyt­nej hi­sto­ryi rzym­skiej (22). – Ordo se­na­to­rius, ordo egu­estris, prin­ceps se­na­tus, re­spu­bli­ca veto. (24 – 26).

Cze­chy.

Ot­to­kar. Dom Luk­sem­bur­ski. Świet­ność Czech pod Ka­ro­lem IV. Na­uki. Feu­da­lizm i niem­czy­zna przy­gnia­ta du­cha sło­wiań­skie­go. Po­czą­tek re­ak­cyi. Opo­zy­cya pi­śmien­na. Kro­ni­karz Da­le­mil. Prze­wa­ga cu­dzo­ziem­ców w uni­wer­sy­te­cie prag­skim. Wpływ spra­wio­ny przez pi­sma Wi­kle­fa. Huss. Woj­na hus­sy­tów. Żiż­ka. Woj­na do­mo­wa sekt. Po­go­dze­nie się hus­sy­tów s ka­to­li­ka­mi. Cze­chy wy­cień­czo­ne i znisz­czo­ne; umvsły za­ta­pia­ją się w teo­lo­gii. (26 – 31).

Li­twa i Ta­ta­rzy.

Kie­dy z upad­kiem Czech Sło­wiańsz­czy­zna tra­ci swo­ią pod­po­rę na po­łu­dniu, a wzno­szą­ce się W. ks. Mo­skiew­skie po­czy­na­ją ci­snąć na pół­no­cy, Li­twa wzra­sta na­gle i go­tu­je wiel­kie prze­mia­ny w tych stro­nach. Ksią­żę­ta li­tew­scy dają opie­kę mia­stom ru­skim uci­śnio­nym od Mo­skwy, ro­scią­ga­ją swo­je wła­dzę aż do Ki­jo­wa, sty­ka­ją się s Ta­ta­ra­mi. – Stan wiel­kiej hor­dy. – Po­li­ty­ka Gie­dy­mi­na. Prze­wa­ga Li­twy w Inf­lan­tach, w Ma­zow­szu i w Rusi Czer­wo­nej (31 – 33).

Pol­ska.

Stan ów­cze­sny Pol­ski. Ja­dwi­ga. Ja­gieł­ło. Po­łą­cze­nie Li­twy s Pol­ską spra­wia ogrom­ną zmia­nę na Pół­no­cy (34).EPO­KA JA­GIEL­LOŃ­SKA.

LEK­CYA XXV. Pa­no­wa­nie Ja­giel­lo­nów sta­no­wi epo­kę dla ca­łej Sło­wiańsz­czy­zny. Głów­ną ce­chą, tej epo­ki jest duch praw­dzi­wie chrze­ścian – ski. – Zu­peł­na zmia­na w cha­rak­te­rze Ja­gieł­ły po przy­ję­ciu wia­ry s. – Za­wa­dy w zle­wa­niu się Li­twy 8 Pol­ską,. – Na­wró­ce­nie się Li­twy za­da­je mo­ral­ny cios by­to­wi Krzy­ża­ków. Bi­twa pod Ta­nen­ber­giem ła­mie ich po­tę­gę, strą­ca wpływ nie­miec­ki obej­mu­ją­cy Sło­wiańsz­czy­znę (35 – 39). – Ko­ro­ny Czech i Wę­gier ofia­ro­wa­ne do­mo­wi Ja­giel­loń­skie­mu. – Wy­tę­że­nie prze­ciw Tur­kom z dru­giej stro­ny sze­rzą­cym się w Sło­wiańsz­czyź­nie. Wła­dy­sław War­neń­czyk. Skut­ki s prze­gra­nej pod War­ną. Po­li­ty­ka pa­pie­żów. Spra­wy ce­sar­stwa wschod­nie­go. So­bór osta­tecz­nie skoń­czo­ny we Flo­ren­cyi. Unia. Opór prze­ciw niej w Gre­kach i Sło­wia­nach (40 – 45). Wzię­cie Kon­stan­ty­no­po­la przez Tur­ków. Zwią­zek dzie­jów sło­wiań­skich z dzie­ja­mi pań­stwa grec­kie­go. – Ze­bra­nie w treść hi­sto­ryi Sło­wiańsz­czy­zny do cza­sów Ja­giel­loń­skich (46 – 51).

LEK­CYA XXVI. Hor­dy ko­czow­ni­cze po­czy­na­ją, co­fać się w ste­py, par­te już przez ksią­żąt mo­skiew­skich. Ród nie­miec­ki w Sło­wiańsz­czyź­nie klę­ka przed kró­la­mi pol­ski­mi i bła­ga ich o opie­kę. Zdo­byw­cy li­tew­scy toną, w swo­im pod­bo­ju, sta­ją, się Sło­wia­na­mi. – Wiel­ka ta zmia­na po­cią­ga za sobą zmia­nę w sta­no­wi­sku ię­zy­ków, prze­ina­cza ich gra­ni­ce. Ję­zyk ru­ski, ję­zyk pań­stwa Li­twy i dwo­ru Ja­giel­lo­nów, zda­ją­cy się mieć wiel­ką przy­szłość, ście­śnia się jed­nak pod prze­wa­gą dwóch są­sied­nich po­tęg. Z jed­nej stro­ny przy­gnia­ta go mo­ral­ny wpływ pol­sz­czy­zny, z dru­giej fi­zycz­ny W. księ­stwa Mo­skiew­skie­go. Siła, któ­ra sze­ro­ko roz­no­si ję­zyk pol­ski, wy­cho­dzi s Ko­ścio­ła. Za­ko­ny Fran­cisz­ka­nów i Do­mi­ni­ka­nów, za­ty­ka­ją punk­ta w Wil­nie i Ki­jo­wie; jak daw­niej S. Woj­ciech wska­zy­wał na­ro­do­wo­ści dro­gę do Prus?, tak te­raz za­ko­ny te w głąb Li­twy i Ziem Ru­skich. Za­siew ten póź­niej mają upra­wiać Je­zu­ici. – Prze­ciw tej sile na­ro­do­wość ru­ska nie ma co po­sta­wić. – Bez­wład­ność za­ko­nu Ba­zy­lia­nów – Kro­ni­ka­rze li­tew­sko-ru­scy nie wi­dzą, już nic przed sobą., za­my­ka­ją, się w prze­szło­ści (52 – 55). W sa­mej jed­nak Ko­ro­nie pol­skiej, ję­zyk na­ro­do­wy za­nie­dby­wa­ny. Kro­ni­ka­rze pol­scy pi­szą, po ła­ci­nie, ale tchną moc­nem ży­ciem po­li­tycz­nem.

Dłu­gosz. Pod­no­si on kro­ni­kę na szcze­bel do­sto­jeń­stwa hi­sto­ryi. W po­stę­po­wa­niu ma cha­rak­ter se­na­to­ra pol­skie­go. Se­nat pol­ski. – W wi­do­kach po­li­tycz­nych za­cho­wu­je uczci­wość Ja­giel­loń­ską. Spra­wa pru­sa­ka. – Wy­jąt­ki z jego dziel. Ob­raz cha­rak­te­ry­stycz­ny Po­la­ków. – Po­dob­nież ob­raz Ros­sy­an we­dług la­to­pi­sców współ­cze­snych (56 – 65). – LEK­CYA XXVII. W dzie­łach Dłu­go­sza za­wie­ra się całe osob­ne sys­te­ma po­li­tycz­ne i mo­ral­ne, któ­re moż­na­by na­zwać Ja­giel­loń­skiem. – Po­rów­na­nie Dłu­go­sza z Fi­li­pem de Com­mi­nes i z Ma­chia­vel­lem (65 – 68). – Przy­łą­cze­nie Pruss do Pol­ski. Tur­cya jest głów­nym przed­mio­tem jej po­li­ty­ki ze­wnętrz­nej (68 – 72).

Ja­ne­zar Po­lak. (73). LEK­CYA XXVIII. O pa­mięt­ni­kach pol­skich. Wy­ją­tek s pa­mięt­ni­ków Jan­cza­ra: Bi­twa pod War­ną (81). – Za­mysł kró­la Jana Al­ber­ta wy­pra­wy na Tur­ków. Prze­szko­dy. Ro­ster­ki sek­tar­skie w Cze­chach. Nie­chę­ci w Pol­sce prze­ciw kró­lo­wi. Po­wo­dem ich Fi­lip Bu­ona­cor­si ma­chia­we­li­sta. – Pierw­sze roz­dwo­je­nie mię­dzy tro­nem a rze­czą­po­spo­li­tą (86).

Pa­no­wa­nie Zyg­mun­ta I. Se­ku­la­ry­za­cya Pruss. Przy­mie­rze s suł­ta­nem. Sys­te­ma Ja­giel­loń­skie za­trzy­mu­je się na­gle i czy­ni dwa kro­ki wstecz­ne. Pol­ska od­bie­ra cios mo­ral­ny w głę­bi swe­go je­ste­stwa. Dru­ga wiel­ka re­wo­lu­cya w Pol­sce. Woj­na Ko­ko­szą. Szlach­ta przy­cho­dzi do wła­dzy. – Po­dob­naż re­wo­lu­cya w li­te­ra­tu­rze. Pierw­szy przy­kład kra­so­mów­stwo par­la­men­tar­ne­go w chrze­ściań­stwie. Prze­ję­cie się Po­la­ków hi­sto­ryą po­gań­ska Rzy­mu. Ro­ze­rwa­nie jed­no­ści w dzie­jo­pi­sar­stwie (87 – 96). – LEK­CYA XXIX. Od cza­su za­szłej zmia­ny, syn­te­tycz­ny wy­kład dzie­jów i li­te­ra­tu­ry rze­czy­po­spo­li­tej sta­je się nie­po­dob­nym. Bio­gra­fia po­czy­na za­stę­po­wać hi­sto­ryą. Bez­i­mien­ny au­tor ży­wo­ta Kmi­ty (97 – 99).

Cze­chy.

Za­rzu­ce­nie daw­nej li­te­ra­tu­ry w Cze­chach, prze­wa­ga teo­lo­gii. Ro­man­se cze­skie. Po­pęd nada­ny przez wstrzą­śnie­nie re­li­gij­ne ku wy­na­la­skom i od­kry­ciom na­uko­wym. Druk. Wpływ ru­chu umy­sło­we­go Czech na Pol­skę (101).

Pol­ska.

Aka­de­mia Kra­kow­ska. – Grze­gorz s Sa­no­ka. – Jan z Gło­go­wy. Po­cząt­ki kra­nio­lo­gii. – Woj­ciech z Bru­dze­wa. Mar­cin z Ol­ku­sza. Ko­per­nik (101 – 106).

Ros­sya.

W . księ­stwo mo­skiew­skie, obce ru­cho­wi umy­sło­we­mu Czech i Pol­ski, wy­ra­bia swo­ją przy­szłość. Po­li­ty­ka wiel­kich ksią­żąt nim wy­stą­pi, uży­wa prze­bie­gło­ści. Cza­sy te ma­lu­je po­wieść gmin­na Sąd Sze­mia­ki. Po nich na­stę­pu­je epo­ka Iwa­na III. Sa­mo­władz­two mo­skiew­skie wy­ła­mu­je się s pod Ta­ta­rów. Pod­bi­cie No­wo­gro­du. – Wa­sil Iwa­no­wicz da­lej pro­wa­dzi dzie­ło po­przed­ni­ków. Pod­bi­cie

Pa­ko­wa. – Sło­wiańsz­czy­zna ro­scho­dzi się w trzy kie­run­ki. W Cze­chach de­spo­tyzm le­gal­ny. W Pol­sce de­spo­tyzm ka­sty. W Mo­skwie de­spo­tyzm mon­gol­ski (106 – 115).

Pol­ska i Cze­chy.

LEK­CYA XXX. Świet­ność umy­sło­wa za cza­sów Zyg­mun­ta I. bły­ska i gi­nie, rów­nie w Pol­sce jak w Cze­chach. Zie­mia sło­wiań­ska ja­ko­by zja­ło­wia­ła na­gle, nie ro­spła­dza ani wła­snych, ani cu­dzych na­sion umie­jęt­no­ści. Tym­cza­sem w pie­śniach re­li­gij­nych uka­zu­je się pierw­szy za­wią­zek na­ro­do­wej po­ezyi pol­skiej. Kan­tycz­ki (115 – 122).

Ros­sya.

Pa­no­wa­nie Iwa­na Groź­ne­go. Po­wieść gmin­na o Dra­gu­le przed­sta­wia uosob­nie­nie tej epo­ki. Re­gen­cya He­le­ny. Cha­rak­ter Iwa­na i chwi­la jego po­pra­wy. Mnich Syl­we­ster i Ada­szew (122).

Pol­ska.

LEK­CYA XXXI. Pa­no­wa­nie Zyg­mun­ta Au­gu­sta. Kró­lew­skość śre­dnio­wie­ko­wa ga­śnie na nim. Jest już on pra­wie szlach­ci­cem. – Kra­so­mów­stwo pod­no­si się w Pol­sce. Upra­wa ję­zy­ka na­ro­do­we­go. Po­czą­tek zło­te­go wie­ku li­te­ra­tu­ry pol­skiej (130).

Ros­sya.

Całe je­ste­stwo pań­stwa mo­skiew­skie­go ścią­gnię­te już do oso­by sa­mo­władz­cy; hi­sto­rya kra­ju za­my­ka się w dzie­jach we­wnętrz­nych wiel­kie­go księ­cia. Pod­czas kie­dy Ros­sya bie­rze Ka­zań i Astra­chan, za­cho­dzi na­gła zmia­na w du­szy Iwa­na Groź­ne­go.

Ro­spo­czy­na on dłu­gi ciąg swo­ich okru­cieństw (131). Pierw­sze prze­wia­nie na­ro­du czy­li opa­ły (134). Zbie­go­wie ucie­ka­ją­cy do Pol­ski. Kurb­ski. Po­sła­niec od nie­go z li­stem (135). Od­po­wiedź W. księ­cia. Iwan Groź­ny pierw­szy wpro­wa­dza iro­nią w styl sło­wiań­ski (137). Od­da­le­nie się Iwa­na od rzą­dów. Lud mo­skiew­ski daje już do­wód du­cha ule­gło­ści; sa­mo­władz­two uzna­ne le­gal­nie przez re­pre­zen­ta­cyą na­ro­du (138). Dru­gie opa­ły. Po­dział pań­stwa. Pułk oprysz­ków. Klasz­tor w Ale­xan­drow­sku. Za­usz­ni­cy W. księ­cia. Niem­cy w pań­stwie mo­skiew­skiem. Układ­ność Iwa­na przed po­sła­mi mo­carstw ob­cych. Mnich Fi­lip me­tro­po­li­tą (140). Trze­cie opa­ły. Ruś sta­ra wy­da­je jęk bo­le­ści od­zy­wa­ją­cy się w jej za­byt­kach pi­śmien­nych. Na­po­mnie­nia me­tro­po­li­ty Fi­li­pa (144). Czwar­te opa­ły. Nisz­cze­nie miast. Osta­tecz­na klę­ska No­wo­gro­du. Wy­pra­wa na Psków (146). Pią­te opa­ły. Iwan każe swe­mu sy­now­co­wi wy­pić tru­ci­znę (149).

Pol­ska.

Szlach­ta pol­ska tym­cza­sem bawi się two­rząc żar­to­bli­wą rzecz­po­spo­li­tą ba­biń­ską. Zyg­munt Au­gust przyj­mu­je ze śmie­chem po­ufa­łą od­po­wiedź, iż był­by naj­wła­ściw­szym jej kró­lem. LEK­CYA XXXII. Na­ród w gwa­rze we­wnętrz­nym ma tyl­ko je­den cel od­bie­ra­nia mocy tro­no­wi. Po­wa­ga se­na­tu upa­da. Izba po­sel­ska przy­własz­cza so­bie zna­cze­nie nie­słusz­ne. Sck­tar­stwa bu­rzą ostat­nią wa­row­nię wła­dzy kró­lew­skiej. Nowe wy­obra­że­nia znaj­du­ją ogni­sko na dwo­rze, przy­by­wa­ją z moż­niej­szą szlach­tą wra­ca­ją­cą s po­dró­ży po ob­cych kra­jach. Pol­ska po­kry­wa się dru­kar­nia­mi. Zni­ka jej mo­ral­na i po­li­tycz­na jed­ność (152). – Ro­sprzę­że­nie to po­wstrzy­mu­je

Ho­ziusz (157). – Je­zu­ici wpro­wa­dze­ni do Pol­ski. Ich po­li­ty­ka (161). – Prze­mó­wie­nie Ho­ziu­sza do szlach­ty na zjeź­dzie (163).

Ros­sya.

Dal­szy ciąg okru­cieństw Iwa­na Groź­ne­go. Jego trwo­gi i za­miar uciecz­ki. Po­sel­stwo do An­gl­ji (165).

Pol­ska.

Zyg­munt Au­gust prze­strze­ga kró­lo­wę an­giel­ską; przed zgo­nem swo­im prze­czu­wa przy­szłość Po­la­ków; wska­zu­je im na Pół­noc.

LEK­CYA XXXIII. Pi­śmien­nic­two w Pol­sce. Mi­ko­łaj Rej. Ob­raz w nim ów­cze­snej szlach­ty pol­skiej. Kej ma­lej ceny jako po­eta, zaj­mu­je zna­ko­mi­te miej­sce jako pi­sarz pro­zą. Po­rów­na­nie jego z Bal­ta­za­rem Ca­sti­glio­ne i Mi­cha­łem Mon­ta­igne (166 – 175). Keja Zwier­cia­dło, albo księ­gi czło­wie­ka po­czci­we­go. LEK­CYA XXXIV. Dal­szy roz­biór tego dzie­ła (175 – 193). – Ów­cze­sny stan Pol­ski pod wzglę­dem ży­wot­nych sił i po­myśl­no­ści. Kon­sty­tu­cya jej nie­po­ję­ta dla cu­dzo­ziem­ców, a na­wet i dla dzi­siej­szych hi­sto­ry­ków na­ro­do­wych, za­pa­tru­ją­cych się na rze­czy po­dług wzo­rów ob­cych. Klucz do praw­dzi­we­go wy­kła­du dzie­jów pol­skich moż­na zna­leść tyl­ko w pi­sa­rzach epo­ki Ja­giel­loń­skiej. Styl Reja. Bu­dow­nic­two ję­zy­ko­we Sło­wian, po­dob­ne do bu­dow­nic­twa ich miesz­kań (193 – 197).

LEK­CYA XXXV. Po­ezya Pol­ska. Jan Ko­cha­now­ski. Pi­sma jego po ła­ci­nie. Cza­sy klas­sy­cy­zmu ła­ciń­skie­go w Eu­ro­pie. Wzo­ry ja­kie Ko­cha­now­ski mógł mieć u ob­cych. We Wło­szech Ariost i Tas­so. We Fran­cyi Ron­sard i jego ple­ja­da (197 – 202). – Prze­kład Psal­mów Da­wi­da (203). –

Ubó­stwo za­so­bów po­ezyi na­ro­do­wej (204). – Tre­ny (207). – Sa­tyr (212). – LEK­CYA XXXVI. Po­rów­na­nie Ko­cha­now­skie­go s Ho­ra­cy­uszem (215). – Utwo­ry jego dra­ma­tycz­ne. Ko­cha­now­ski i Go­ethe jako na­śla­dow­cy Gre­ków (217). – Pi­sma Ko­cha­now­skie­go pro­za: Wróż­ki (228). – Smut­ne jego prze­czu­cia dla Pol­ski. Tym­cza­sem po­tę­ga jej ja­śnie­je no­wym bla­skiem. Ste­fan Ba­to­ry (230).

Ros­sya.

Iwan Groź­ny nie śmie sta­wie czo­ła Ba­to­re­mu, a koń­czy swo­je pią­te i ro­spo­czy­na szó­ste opa­ły. Za­mor­do­wa­nie Wa­ria­tyń­skie­go, szczwa­nie lu­dzi niedź­wie­dzia­mi i t.d. Siły ja­kie mógł wy­pro­wa­dzić do boju (230 – 234).

Pol­ska.

LEK­CYA XXXVII. Woj­na ów­cze­sna Pol­ski z Ros­syą, mia­ła cha­rak­ter po­li­tycz­ny, re­li­gij­ny i na­wet li­te­rac­ki. Była to wal­ka mię­dzy za­sa­da­mi dwóch rzą­dów wbrew prze­ciw­nych, ję­zyk pol­ski po­my­kał się już pro­wa­dzo­ny oręż­nie. – Pierw­sza wy­pra­wa. Król Ste­fan cią­gnie pod Po­łock. Plan jego dzia­ła­nia. Po­wrót na sejm do War­sza­wy. Bu­rza w sej­mie prze­ciw kró­lo­wi (234 – 238). – Po­ło­że­nie stron wal­czą­cych wzglę­dem in­nych państw eu­ro­pej­skich. Dru­ga wy­pra­wa. Król sta­je pod Psko­wem. Iwan po­czy­na pi­sać li­sty (240). – Dra­mat od­gry­wa­ją­cy się w cią­gu ca­łej tej woj­ny, któ­re­go oso­ba­mi są Ba­to­ry, Iwan i Kurb­ski. Kor­re­spon­den­cye mię­dzy nimi (242). – Król Ste­fan zno­wu wra­ca na sejm do War­sza­wy. Po­twa­rze na nie­go.

Po­wszech­ny za­pał na­ro­du (244). – Trze­cia wy­pra­wa. Po­sse­win. Ukła­dy i po­kój (247).

Ros­sya.

Iwan uwol­nio­ny od woj­ny, od­da­je się swo­bod­nie swo­im okru­cień­stwom, za­bi­ja wła­sne­go syna, od­pę­dza ósmą żonę i pro­si o rękę kró­lo­wej an­giel­skiej. Elż­bie­ta swa­ta mu hra­bi­nę Ha­stings. Zgon Iwa­na. Po­wszech­ny płacz na­ro­du. Cha­rak­te­ry wszyst­kich ty­ra­nów w nim po­łą­czo­ne (247 – 250).

Pol­ska.

LEK­CYA XXXVIII. Za­my­sły Ba­to­re­go na ze­wnątrz i we­wnątrz Pol­ski śmierć prze­ry­wa. Ba­to­ry jest ide­ałem kró­la pol­skie­go. Za­sa­dy jego po­li­ty­ki. Po­słan­nic­two Pol­ski poj­mo­wa­ne od daw­nych wie­ków: do­wód w mo­wie Go­ślic­kie­go. Król Ste­fan tem w po­li­ty­ce, czem Ko­cha­now­ski w li­te­ra­tu­rze na­ro­do­wej (251 – 256). – Ra­zem s sze­rzą­cym się ję­zy­kiem li­te­ra­tu­ra pol­ska wstę­pu­je na zie­mie Rusi i Li­twy, gdzie się uka­zu­ją, dwaj wiel­cy pi­sa­rze, Szy­mo­no­wicz i Skar­ga.

Szy­mon Szy­mo­no­wicz. Jego sie­lan­ki. Przy­to­czo­ne z nich Za­lot­ni­cy i Żeń­cy (257 – 260).

Ros­sya.

Pa­no­wa­nie Fe­do­ra Iwa­no­wi­cza. Bło­gi stan kra­ju. Fe­dor mia­ny u ludu za świę­te­go. Jego za­ufa­niec Bo­rys Go­du­now (267 – 269).

Pol­ska.

LEK­CYA XXXIX. Po śmier­ci Ba­to­re­go, Pol­ska zno­wu jest pa­nią, sa­mej sie­bie, obie­ra so­bie no – wego kró­la. – Po­pęd nada­ny rze­czy­po­spo­li­tej uno­si ją… zbyt da­le­ko. Gmi­no­władz­two szla­chec­kie za­le­wa sejm i sta­je się na­rzę­dziem am­bi­cyi pry­wat­nych. Za­moj­ski zwich­nął po­stęp kon­sty­tu­cyi pol­skiej, za­mą­cił mo­ral­ne po­ję­cia rze­czy­po­spo­li­tej, za­miast osła­bie­nia ary­sto­kra­cyi, dał całą moc w ręce ary­sto­kra­tów. Ob­raz zbio­ro­wi­ska na elek­cya. Po­je­dyn­czy lu­dzie mu­szą owła­dać ta­kim tłu­mem. Stron­nic­twa na­wet nie mogą mieć miej­sca. Ostat­nie ich star­cie się wi­dać przy obio­rze Zyg­mun­ta III. – Ów­cze­sne sto­sun­ki po­li­tycz­ne Eu­ro­py. Po­li­ty­ka Zyg­mun­ta III. Ukła­dy s pa­pie­żem i mo­nar­cha­mi. Pro­jekt po­wszech­ne­go po­ko­ju. Smierć Hen­ry­ka IV. kró­la fran­cu­skie­go mię­sza pla­ny (270 – 277).

Ros­sya.

Za­bi­cie ma­ło­let­nie­go Dy­mi­tra, syna Iwa­na Groź­ne­go. – Po wy­ga­śnie­niu dy­na­styi Ru­ry­ka, Mo­skwa od­zy­sku­je tak­że pra­wo rzą­dze­nia sobą. Pu­blicz­ny ro­zum Ros­sy­an z rów­ną lo­gi­ką do­po­mi­na się o sa­mo­władz­two, jak opi­nia w Pol­sce chwy­ta się wszyst­kie­go co prze­ciw­ne sto­ją­ce­mu rzą­do­wi. Go­du­now ob­wo­ła­ny wiel­kim księ­ciem. Pa­no­wa­nie jego otwie­ra krót­ki pe­ry­od za­mie­szek, s któ­rych Mo­skwa ma wyjść prze­mie­nio­na w ce­sar­stwo Ros­syi. Prze­gra­dza on dy­na­styą Ru­ry­ka od Ro­ma­no­wych, jak Ba­to­ry dy­na­styą Ja­giel­loń­ską od Wa­zów. Oba­dwa wpro­wa­dza­ją pier­wiast­ki nowe do po­li­ty­ki swo­ich kra­jów; pierw­szy myśl pod­bo­ju obcą na­ro­do­wi pol­skie­mu; dru­gi cy­wi­li­za­cyą cu­dzo­ziem­ską do­star­cza­ją­cą środ­ków pod­bi­ja­nia. Cha­rak­ter zmia­ny za­szłej w pań­stwie Mo­skwy (278 – 282).

LEK­CYA XL. Wzmian­ka o po­ema­cie Gun­du­li­cza, któ­ry wy­bor­nie przy­padł­by na za­mknię­cie epo­ki Ja­giel­loń­skiej.

Piotr Skar­ga. Jego spo­sób pi­sa­nia i mó­wie­nia. Pi­sma do­gma­tycz­ne. Ka­za­nia o sied­miu Sa­kra­men­tach. Pi­sma po­le­micz­ne. O jed­no­ści ko­ścio­ła. Pi­sma po­li­tycz­ne. Ka­za­nia sej­mo­we. Skar­ga jest wzo­rem ka­pła­na pa­try­oty. Jego poj­mo­wa­nie oj­czy­zny. Wol­ność zło­ta. Pro­roc­twa przy­szło­ści. – Po­rów­na­nie Skar­gi z Bos­su­etem i Mas­sil­lo­nem (282 – 298).

LEK­CYA XLI. Epo­ka Ja­giel­loń­ska li­te­ra­tu­ry i dzie­jów Sło­wiańsz­czy­zny może być za­mknię­ta na Skar­dze, cho­ciaż na­le­ża­ło­by ja do­cią­gnąć do trak­ta­tu West­fal­skie­go. W krót­kim tym prze­cią­gu cza­su wy­ko­ny­wa się tyl­ko jaw­nie, co za­szło już w dzie­dzi­nie wy­obra­żeń. – Ważą się losy Sło­wiańsz­czy­zny. Pol­ska po­dźwi­ga się jesz­cze raz sil­nie dla speł­nie­nia od­wiecz­ne­go swe­go celu. Ale rzecz­po­spo­li­ta za­ja­śniaw­szy naj­więk­szym bla­skiem swo­jej wol­no­ści i li­te­ra­tu­ry, spa­da na­gle pod wzglę­dem po­li­tycz­nym i umy­sło­wym; wiel­kie księ­stwo prze­byw­szy chwi­lę nie­be­spiecz­ne, wy­stę­pu­je s po­tę­gą ce­sar­ską. – – Zwią­zek tych wy­pad­ków s to­kiem rze­czy w Eu­ro­pie. Źró­dła mo­ral­nych i in­tel­lek­tu­al­nych sił w Rzy­mie i w Pa­ry­żu osy­cha­ją. Po wiel­kiej wal­ce ka­to­li­cy­zmu s pro­te­stan­ty­zmem, cia­ło ko­ścio­ła z jed­nej stro­ny ka­mie­nie­je, z dru­giej gni­je. Umy­sły prze­ra­żo­ne po­wszech­nie tulą się pod le­gal­ność. Je­zu­ici idąc tą dro­gą za­trzy­mu­ją myśl sa­mo­dziel­ną w Po­la­kach. Mo­nar­cho­wie zma­wia­ją się cały ruch ob­ró­cić na swo­ją ko­rzyść; pu­bli­cy­ści ośle­pie­ni po­ta­ku­ją im, ludy wi­dzą in­te­res kró­lów od­dzie­lo­ny zu­peł­nie od in­te­re­su chrze­ściań­stwa; trak­tat west­fal­ski zmie­nia po­ło­że­nie wszyst­kich państw eu­ro­pej­skich, wpro­wa­dzą nowe in­te­re­sa. Pol­ska nie­mo­gąc przy­ło­żyć ręki do tego dzie­ła ego­izmu, wbrew prze­ciw­ne­go ży­wot­nym za­sa­dom jej bytu, po­zo­sta­je osa­mot­nio­na wśród Eu­ro­py; Ros­sya jako naj­lep­sza re­pre­zen­tant­ka za­sad bę­dą­cych pod­sta­wą trak­ta­tu west­fal­skie­go, bie­rze górę nad Eu­ro­pą. Po­li­ty­ka i fi­lo­zo­fia ma­te­ry­ali­stow­ska nie­na­wi­dzi Pol­ski, skła­nia się ku Ros­syi. – Fry­de­ryk Wiel­ki i Wol­ter. Gib­bon i Mon­te­skiusz. Fi­lo­zo­fia no­wo­cze­sna nie­miec­ka pro­wa­dzi do prze­wi­dy­wa­nia, że Bóg jej wcie­lo­ny w pań­stwo Pruss, przej­dzie do Ros­syi. He­gel i jego zwo­len­ni­cy. Fi­lo­zo­fia ka­to­lic­ka nie umie od­gad­nąć prze­zna­cze­nia Pol­ski. De Ma­istre i Bal­lan­che. St. Sy­mo­ni­ści i Fu­ry­ery­ści zwra­ca­ją oczy na ludy sło­wiań­skie, nę­ce­ni są… szcze­gól­niej po­tę­gą ros­syj­ską. Wszy­scy jed­nak po­cząw­szy od Wol­te­ra ocze­ku­ją, cze­goś s Pół­no­cy. Pol­ska i Ros­sya, na polu bi­tew w spra­wie Za­cho­du, nie od­kry­ły jesz­cze ta­jem­ni­cy swo­ich zna­mion. Los tych mo­carstw, nie­po­ko­ją­cych fi­lo­zo­fów, wzy­wa­nych od re­for­ma­to­rów, ros­strzy­gnie nie­tyl­ko wiel­kie za­gad­nie­nie prze­wa­gi w Sło­wiańsz­czyź­nie, ale ra­zem ży­wot­ne kwe­stye re­li­gij­ne, fi­lo­zo­ficz­ne i so­cy­al­ne Eu­ro­py. (299 – 315).LEK­CYA DWU­DZIE­STA SZÓ­STA.

(4 Maja 1841).

Zbie­ra­jąc w treść hi­sto­ryą Sło­wian, oka­za­li­śmy po­wy­żej, ja­kiem nie­be­spie­czeń­stwem gro­zi­ły im ple­mio­na obce, i jak z nie­go wy­szli oni zwy­cię­sko w wie­ku XV. Te­raz od­kry­wa się inny wi­dok. Hor­dy ko­czow­ni­cze po­czy­na­ją co­fać się ku ste­pom, a ksią­żę­ta mo­skiew­scy s całą gwał­tow­no­ścią dłu­go tłu­mio­nej ze­msty pę­dzą je aż w głąb' pu­styń azy­atyc­kich. Ród nie­miec­ki, ugię­ty w sta­now­czej bi­twie, pada na ko­la­na przed kró­la­mi pol­ski­mi, bła­ga o spo­koj­ne ży­cie i roz­wi­ja­nie swe­go prze­my­słu pod ich opie­ką; ra­zem z nią otrzy­mu­je ziar­na wol­no­ści na póź­niej­sze cza­sy. Zdo­byw­cy li­tew­scy, jak nie­gdyś Nor­man­do­wie, toną w swo­im pod­bo­ju, sta­ją się Sło­wia­na­mi.

Wiel­ka ta re­wo­lu­cya po­li­tycz­na, zmie­nia tak­że sta­no­wi­sko ję­zy­ków, prze­ina­cza ich gra­ni­ce. Dy­alekt ru­ski, taki ja­kim mó­wio­no pod pa­no­wa­niem ksią­żąt nor­mandz­kich mię­dzy Dnie­prem i Bu­giem, jaki mamy w po­mni­kach XI, XII i XIII wie­ku, zo­sta­je przy­ję­ty przez zdo­byw­ców li­tew­skich, jest ję­zy­kiem dwo­ru, pra­wo­daw­stwa i woj­ska, opie­ra­jąc się na księ­gach li­tur­gicz­nych i kan­cy­ona­łach, czer­pie za­si­łek z mowy sta­ro­sło­wiań­skiej, cer­kiew­nej, upra­wia­nej przez du­cho­wień­stwo. Dy­alekt pol­ski, cho­ciaż roz­le­gły sze­ro­ko, od Bugu aż do Szlą­ska, nie uży­wa jesz­cze na­ten­czas urzę­dow­ne­go i praw­ne­go bytu. Ko­ściół go ode­pchnął, nie przy­ję­ło usta­wo­daw­stwo; nie­któ­re pro­win­cye pi­szą wpraw­dzie swo­je sta­tu­ta po pol­sku, ale w ogól­no­ści pra­wa ka­no­nicz­ne, cy­wil­ne i kry­mi­nal­ne są ukła­da­ne po ła­ci­nie. S tego wszyst­kie­go miar­ku­jąc, moż­na­by było wno­sić, że ję­zyk ru­ski bę­dąc ję­zy­kiem rzą­du tę­gie­go, wła­dzy roz­le­głej, a przy­tem do­mo­wym ro­dzi­ny Ja­giel­lo­nów, weź­mie prze­wa­gę na pół­no­cy i na­wet ogar­nie wszyst­kie kra­je sło­wiań­skie. Sta­ło się prze­cież in­a­czej. Rusz­czy­zna na­chy­li­ła się wkrót­ce do upad­ku pod dzia­ła­niem dwóch sił prze­ciw­nych. Z jed­nej stro­ny, nowo utwo­rzo­ny dy­alekt ru­sko-fiń­ski, sze­rząc się z za­wo­jo­wa­niem ros­syj­skiem, na­stę­po­wał na nią fi­zycz­nie, z dru­giej tra­wił ją mo­ral­ny wpływ ję­zy­ka pol­skie­go.

Nic nie masz cie­kaw­sze­go dla Sło­wia­ni­na nad śle­dze­nie ko­lei, ja­kie­mi ję­zyk pol­ski ro­skrze­wiał się i brał górę w Zie­miach Ru­skich. Zda­je się, że wzrost ję­zy­ka pod­le­ga tym sa­mym pra­wom, co wzrost po­tę­gi po­li­tycz­nej. Oboj­ga po­cząt­ki za­wsze są okry­te ta­jem­ni­cą, obo­je mają za­ród swo­jej mocy w idei mo­ral­nej, roz­wi­ja­ją się zra­zu nie­znacz­nie; im trwal­sza ich przy­szłość, tem po­stę­pu­ją po­wol­niej, i do­pie­ro zu­peł­nie już ukształ­ce­nie w swo­jej po­rze na­gle wy­cho­dzą na jaw. Taką wła­śnie ko­le­ją pol­sz­czy­zna opa­no­wa­ła Ruś zdo­by­tą przez Li­twę. Na­ro­do­wość ru­sko-li­tew­ska wy­tra­wi­ła się wpraw­dzie sama przez się. Za­wód wiel­kie­go księ­stwa li­tew­skie­go był skoń­czo­ny. Licz­ni kro­ni­ka­rze i hi­sto­ry­cy ów­cze­śni, nic wie­dzą już co mó­wić; nie mają ani obec­ne­go przed­mio­tu, ani prze­wi­dy­wań na przy­szłość, za­my­ka­ją się cał­kiem w prze­szło­ści: opo­wia­da­ją jesz­cze z za­pa­łem sław­ne wy­pra­wy Men­do­ga, Gie­dy­mi­na, Ol­gier­da, ale już na­wet ich nie ro­zu­mie­ją. Wy­pra­wy te awan­tur­ni­cze się­ga­ją Pruss i Kry­mu, po­li­ty­ka wiel­kich ksią­żąt za­cze­pia się ra­zem o Eu­ro­pę i Azya, wszyst­ko to jest nad­to roz­le­głe dla ob­ję­cia Ru­si­nów opi­su­ją­cych dzie­je tych wy­praw. Jed­nak­że, gdy tym­cza­sem la­to­pi­scy mo­skiew­scy odrę­twie­ni prze­stra­chem zgro­zy za­mil­kli zu­peł­nie, pi­sa­rze ci zo­sta­wi­li je­dy­ne źró­dło dla hi­sto­ryi oko­lic pół­noc­nych w tam­tej epo­ce. Co się z nich prze­cho­wa­ło, ogło­szo­no nie­daw­no dru­kiem. Ale ja­każ to była po­tę­ga, któ­ra wzru­szy­ła na­ro­do­wość pol­ską i po­pchnę­ła ją na Zie­mie Ru­skie? Coto była za siła, któ­ra od­par­ła aż za Dniepr mowę i na­ro­do­wość ru­ską? Ta siła nie wsz­czę­ła się w sa­mej Pol­sce, przy­szła zda­le­ka, i była wy­pad­kiem zbie­gu wie­lu oko­licz­no­ści, nie ma­ją­cych na po­zór żad­ne­go zwią­sku s hi­sto­ryą pol­ską. Ko­ściół wziął na sie­bie dzie­ło roz­nie­sie­nia sze­ro­ko ję­zy­ka pol­skie­go.

Jesz­cze w wie­ku XII, pod­czas wiel­kich wo­jen re­li­gij­nych na Za­cho­dzie, w owej­to epo­ce, któ­rą naj­le­piej ozna­czy­my, wspo­mi­na­jąc imię In­no­cen­te­go III, dwa słyn­ne za­ko­ny po­wsta­ły we Wło­szech i ros­sy­pa­ły się wkrót­ce po Eu­ro­pie: za­ko­ny ś. Fran­cisz­ka i ś. Do­mi­ni­ka, ma­ją­ce po­wo­ła­nie na­pra­wy ko­ścio­ła we­wnątrz, a obro­ny jego prze­ciw od­szcze­pień­stwom i he­re­zy­om ze­wnątrz. Licz­ni ucznio­wie ś. Fran­cisz­ka do­tar­li do kra­jów pół­noc­nych, do­sta­li się aż w głąb' Li­twy po­gań­skiej. Kil­ku tych za­kon­ni­ków wy­jed­na­ło u wiel­kich ksią­żąt li­tew­skich po­zwo­le­nie osa­do­wie­nia się w Wil­nie. Za­ło­ży­li oni pierw­szy klasz­to­rek chrze­ściań­ski, i pierw­si krwią apo­stol­ską skro­pi­li tę zie­mię. Nie­wia­do­me są ich na­zwi­ska, za­cho­wa­ło się tyl­ko po­da­nie, że byli Po­la­ka­mi. Trzy krzy­że wzno­szą­ce się na gó­rze nad Wi­len­ką, w obec szcząt­ków zam­ku ksią­żę­ce­go, są dzi­siaj jak­by za­mknię­tym kre­sem, do­kąd za­szła na­przód mowa pol­ska pro­wa­dzo­na wia­rą Chry­stu­so­wą. Oko­ło te­goż cza­su do­mi­ni­ka­nie za­wi­ta­li do Mo – ra­wii i Kra­ko­wa. Ś. Do­mi­nik w kil­ka lat po za­ło­że­niu swe­go za­ko­nu, przy­jął do nie­go trzech szlach­ty Sło­wian, ja­kie­goś Cze­cha i dwóch Po­la­ków z moż­nej ro­dzi­ny Od­ro­wą­żów, ś. Jac­ka i bło­go­sła­wio­ne­go Cze­sła­wa. Ci mło­dzi lu­dzie, wra­ca­jąc do Pol­ski, za­kła­da­li po dro­dze klasz­to­ry w Niem­czech i Mo­ra­wii. Bło­go­sła­wio­ny Cze­sław ufun­do­wał klasz­to­ry we Wro­cła­wiu i Gdań­sku. Z in­nej stro­ny, za ży­cia jesz­cze ś. Do­mi­ni­ka, ucznio­wie jego za­szedł­szy nie­mal na sam kra­niec przy­szłej dzie­dzi­ny pol­skiej, osie­dli w Ki­jo­wie. Tak więc tedy da­le­ko pier­wej nim wpływ po­li­tycz­ny Po­la­ków tu do­się­gną!, zo­sta­ły już wy­zna­czo­ne punk­ta ich mo­ral­ne­go wpły­wu. Jak daw­niej ś. Woj­ciech oświe­cał im ścież­ki do Pruss, po­dob­nie te­raz fran­cisz­ka­nie i do­mi­ni­ka­nie to­ro­wa­li dro­gę w głąb' Li­twy i Rusi. Ję­zyk pol­ski za­jął na­przód sta­no­wi­sko na oł­ta­rzu, stał się ję­zy­kiem mo­dli­twy, a po­tem ję­zy­kiem do­mo­wym. We trzy wie­ki póź­niej je­zu­ici zna­la­zł­szy ten siew, z bie­gło­ścią po­li­ty­ki i głę­bo­ko­ścią wi­do­ków wła­ści­wą swe­mu zgro­ma­dze­niu, po­czę­li go rząd­nie upra­wiać i na uży­tek ob­ra­cać.

Prze­ciw temu par­ciu peł­ne­mu ży­cia i wia­ry, na­ro­do­wość ru­ska nie mia­ła nic po­sta­wić. Trzy­ma­ła się ona wpraw­dzie ję­zy­ka i oby­cza­jów daw­nych, ale nie umia­ła i nie mo­gła roz­wi­jać ich da­lej. Je­den tyl­ko za­kon znaj­do­wał się w tych stro­nach, za­kon ś. Ba­zy­le­go grec­ko-unic­ki, i ten od sa­me­go za­wią­sku swe­go, miał w so­bie coś ob­umar­łe­go, nie­ru­cho­me­go. S. Ba­zy­li wal­cząc z ary­anat­ni, za­ło­żył go dla po­jed­na­nia nie­ja­ko wia­ry ka­to­lic­kiej z od­szcze­pień­stwem ary­ań­skiem. Ko­ściół już wten­czas oskar­żał za­ło­ży­cie­la o to, że for­mo­wał ju­ste-mi­lieu, a wszel­ka po­śred­niość mię­dzy sprzecz­no­ścia­mi, z na – tury swo­jej musi być ja­ło­wa. Uda­ło mu się wpraw­dzie za­cho­wać w swo­im za­ko­nie do­gmat nie­na­ru­szo­ny, ale nie mógł i nie zdo­łał za­szcze­pić w nim du­cha apo­stol­skie­go. Ba­zy­lia­nie Ziem Ru­skich, cho­ciaż cią­gle w li­tur­gii uży­wa­li ję­zy­ka sło­wiań­skie­go, sami wszak­że ule­ga­jąc sze­rzą­ce­mu się wpły­wo­wi pol­sz­czy­zny, po­czę­li mię­dzy sobą mó­wić po pol­sku. Tym­cza­sem w kró­le­stwie wła­ści­wem, w ko­ro­nie Pol­ski, w tym kra­ju co tak da­le­ko sze­rzył swój pod­bój mo­ral­ny, ję­zyk na­ro­do­wy był w za­nie­dba­niu, nie­mal w po­gar­dzie u kro­ni­ka­rzy i hi­sto­ry­ków miej­sco­wych, pi­szą­cych cią­gle po ła­ci­nie. Kro­ni­kar­stwo szcze­gól­niej na­ten­czas zaj­mo­wa­ło umy­sły. Po bi­sku­pie Win­cen­tym, któ­ry prze­pla­ta­jąc swo­ję po­wieść dzie­jów mi­tycz­nych ro­zu­mo­wa­nia­mi po­li­ty­ka, zbli­ża się już do spo­so­bu pi­sa­nia hi­sto­ryi wła­ści­wej, inny pi­sarz Jan Dłu­gosz, po ła­ci­nie zwa­ny Jo­an­nes Lon­gi­nus, pod­no­si kro­ni­kę na szcze­bel do­sto­jeń­stwa hi­sto­ryi. Był on szla­chet­ne­go rodu, spra­wo­wał czas nie­ma­ły in­te­re­sa ka­pi­tu­ły kra­kow­skiej, a po­tem sam zo­stał ka­no­ni­kiem. Uży­wa­ny czę­sto do po­selstw po­li­tycz­nych, przy­wo­ła­ny do rady kró­lew­skiej, spi­sy­wał dzie­je tej rady, dzie­je se­na­tu pol­skie­go. Nie jest Dłu­gosz bio­gra­fem jak Gal­lus, nie się­ga cza­sów mi­tycz­nych i nie pusz­czą się w ro­spra­wia­nia jak Ka­dłu­bek, jest on ra­czej la­to­pi­scem, ale usi­łu­ją­cym już po­dać klucz wszyst­kich wy­pad­ków w jed­nej ogól­nej my­śli. Uro­dze­nie i po­ło­że­nie jego spo­łecz­ne, są ra­zem sta­no­wi­ska­mi jego sądu jako hi­sto­ry­ka. Przedew­szyst­kiem jed­nak za­pa­tru­je się na rze­czy okiem du­chow­ne­go, ka­pła­na; sko­ro jaki czyn ro­strzą­sa, sta­ra się go na­przód oce­nić ze stro­ny jego war­to­ści mo­ral­nej. Da­rem­nie mu prze­kła­da­no nie­raz, żeby zwa­żał na po­trze­bę po­li­tycz­ną na ko­rzyść dla pań­stwa; nig­dy nie dał się zbić ze swe­go toru, od­rzu­cał wszel­kie wzglę­dy ziem­skie, nie po­twier­dził żad­ne­go przed­się­wzię­cia, aż nie prze­ko­nał się że było spra­wie­dli­we. Kró­lo­wi przy­chyl­ny, bo w nim wi­dzi uoso­bio­ną oj­czy­znę, nie ma ku nie­mu tego przy­wią­za­nia feu­dal­ne­go, ja­kiem tchną współ­cze­śni pi­sa­rze Eu­ro­py za­chod­niej; za­cho­wu­je w tej mie­rze cha­rak­ter se­na­to­ra pol­skie­go.

Nig­dzie pod­ów­czas nie było rów­nie wspa­nia­łe­go, mą­dre­go i po­tęż­ne­go zgro­ma­dze­nia jak se­nat pol­ski, zło­żo­ny z moż­nych pa­nów, bi­sku­pów i dy­gni­ta­rzy ko­ron­nych. Se­nat ten, odzie­dzi­czyw­szy po­wa­gę daw­nych zjaz­dów sy­no­dy­al­nych, odzie­dzi­czył ra­zem ich za­sa­dy, i dłu­go szedł tra­dy­cyj­nym szla­kiem, uto­ro­wa­nym przez po­przed­ni­ków swo­ich za Pia­stów. Na­czel­ną jego za­sa­dą było, re­li­gię ka­to­lic­ką mieć za głów­ną pod­sta­wę na­ro­do­wo­ści pol­skiej; po­tem pod­pie­rać tron jako wę­zeł utrzy­mu­ją­cy jed­ność pań­stwa; sie­bie wszak­że prze­stał uwa­żać za wy­pływ wła­dzy kró­lew­skiej, owszem roz­rzą­dza ber­łem, od­da­je ko­ro­nę dy­na­styi któ­rą są­dzi być naj­uży­tecz­niej­szą dla do­bra wia­ry i oj­czy­zny, dąży na­wet do zmia­ny w wy­obra­że­niu kró­lew­sko­ści, chce ją prze­kształ­cić we­dle wzo­ru jaki sam w so­bie wi­dzi: prze­bi­ja się już z da­le­ka myśl do­ży­wot­ne­go pa­no­wa­nia kró­lów, jak wszyst­ko u Sło­wian było do­ży­wot­ne, jak wła­sność grun­to­wa, jak urząd. Se­nat przy­tem od­wo­łu­je się w przy­pad­kach nad­zwy­czaj­nych do zda­nia, do po­ra­dy bra­ci młod­szej, to jest szlach­ty. Wszyst­kie te za­sa­dy se­na­tu pol­skie­go wy­ło­żo­ne są i za­sto­so­wa­ne w dzie­le Dłu­go­sza, tyl­ko za­wsze z gó­ru­ją­cym du­chem re­li­gij­nym au­to­ra, któ­ry po­mię­dzy współ­cze­sny­mi ja­śniał nie­ska­zi­tel­no­ścią ży­cia i głę­bo­ką po­boż­no­ścią. Ob­sy­pa­ny do­bro­dziej­stwa­mi od kró­la, nig­dy on w swo­ich pi­smach nie rzu­ca mu po­chwał po­chleb­nych; ode­pchnię­ty póź­niej od ła­ski, ska­za­ny na wy­gna­nie, prze­śla­do­wa­ny, nig­dy nie uno­si się ura­zą, są­dzi go jak spo­wied­nik pe­ni­ten­ta, su­ro­wie wpraw­dzie, ale za­wsze ze szcze­rą życz­li­wo­ścią. Po­dob­nież w żad­nem miej­scu nie po­wsta­je na swo­ich oso­bi­stych nie­przy­ja­ciół. Tę sar­nę pra­wość miał so­bie za nie­zmien­ne pra­wi­dło po­stę­po­wa­nia i w spra­wach po­li­tycz­nych. Kie­dy na­ra­dza­no się jaką dać od­po­wiedź mia­stom prus­skim uro­czy­ście pro­szą­cym kró­la o przy­łą­cze­nie ich do Pol­ski, Dłu­gosz bar­dzo nie­ry­chło przy­stał na przy­ję­cie tej ofia­ry. Wie­dział on do­brze, że zie­mie te na­le­ża­ły do ko­ścio­ła pol­skie­go, że ko­ściół pol­ski nie­gdyś po­za­kła­dał w nich bi­skup­stwa; ale nie był pe­wien czy kró­lo­wie pol­scy mie­li do nich pra­wa. Nie po­le­ga­jąc więc na wy­wo­dach po­li­ty­ków i je­ogra­fów, chciał sam prze­ko­nać się o praw­dzie, grze­bał dłu­go w ar­chi­wach, za­się­gał daw­nych wspo­mnień, oświe­cał się wszel­kie­mi spo­so­ba­mi, i do­pie­ro gdy mu po­ka­za­no akta i dy­plo­ma­ta świad­czą­ce nie­wąt­pli­wie, że te pro­win­cye na­le­ża­ły się Pol­sce, uspo­ko­jo­ny w su­mie­niu, nie wa­hał się już pod­jąć się pro­wa­dze­nia trud­nych ukła­dów pod­czas woj­ny prus­skiej.

Jemu sa­me­mu win­ni­śmy opi­sa­nie osta­tecz­ne­go wy­pad­ku tej woj­ny, w któ­rym tak wy­nu­rza swo­je uczu­cia pa­try­otycz­ne i my­śli o kra­jach, ja­kie Pol­ska po­win­na była od­zy­skać:

"A ja któ­ry pi­szę te dzie­je, je­stem pe­łen ra­do­ści opo­wia­da­jąc ko­niec tej dłu­giej woj­ny, co nam przy­wró­ci­ła zie­mie wy­dar­te nie­gdyś Pol­sce. Nie mo­głem pa­trzeć bez żalu na krzyw­dy wy­rzą­dza­ne oj – czy­znie na­szej od ob­cych. Prze­cież do­ży­li­śmy tego, że roz­le­głe kra­iny wra­ca­ją na łono wspól­nej nam oj­czy­zny. Był­bym już zu­peł­nie uszczę­śli­wio­ny, gdy­by jesz­cze po­do­ba­ło się Opatrz­no­ści za ży­cia mego od­dać nam Szląsk i resz­tę Po­mo­rza, gdzie kró­lo­wie nasi nie­gdyś za­ło­ży­li trzy bi­skup­stwa. Wte­dy umarł­bym bar­dziej za­do­wo­lo­ny, a spo­czy­nek mój wiecz­ny był­by słod­szy i głęb­szy."

Mimo tę mi­łość oj­czy­zny i na­ro­du swe­go, jaką, tu wi­dzi­my, nie waha się Dłu­gosz wy­ty­kać wad w usta­wach ów­cze­snych, a na­de­wszyst­ko wy­rzu­cać szlach­cie na oczy jej burz­li­wość, pło­chość i dumę. Oto jak kre­śli cha­rak­ter na­ro­do­wy, z do­sko­na­ła jego zna­jo­mo­ścią.:

"Każ­dy na­ród ma swo­je przy­mio­ty i wady, któ­re moż­na­by na­zy­wać na­ro­do­we­mi. Po­la­cy szcze­gól­niej skłon­ni są do za­zdro­ści, wy­szy­dzań i oga­dy­wa­nia. Czy te przy­wa­ry do­sta­ły się im w spad­ku po przod­kach, czy jest coś nie­do­cie­czo­ne­go w zie­mi, w po­wie­trzu, w dzia­ła­niu gwiazd i ostro­ści kli­ma­tu, co ich tak uspo­sa­bia; czy na­resz­cie może dla tego ra­dzi uwła­cza­ją rze­czy­wi­stym za­le­tom, żeby blask rodu albo mie­nia po­sta­wić z nie­mi na rów­ni, to pew­na wszak­że, że umy­sły ich są za­wist­niej­sze niż wszel­kie inne. Zda­niem nie­któ­rych pi­sa­rzy, pro­to­pla­stą Po­la­ków i wszyst­kich Sło­wian był Cham, a prze­kleń­stwo oj­cow­skie ja­kie ścią­gnął na się śmie­jąc się z ojca swo­je­go No­ego, do­tknę­ło całe jego ple­mię."

Póź­niej do­da­je: "Na­ród nasz mało wy­dał lu­dzi wyż­sze­go gie­niu­szu, a i tych nie umiał ce­nić."

Da­lej tak opi­su­je z osob­na cha­rak­ter szlach­ty i wło­ścian:

" Szlach­ta pol­ska goni na­de­wszyst­ko za sła­wą i bo­gac­twem; po­chop­na do łu­pie­ży, nie­dba o nie­be­spie­czeń­stwa i śmierć; obie­cy­wać sko­ra, nie­mniej ła­two za­po­mi­na przy­rze­czeń; za­zdro­sna wzglę­dem rów­nych, uciąż­li­wa dla niż­szych i pod­da­nych; szum­na w mo­wie, roz­rzut­na w wy­dat­kach, sza­fu­je nad moż­ność, kró­lom swo­im wier­na, dla cu­dzo­ziem­ców nie­zmier­nie uprzej­ma, naj­go­ścin­niej­sza ze wszyst­kich na­ro­dów chrze­ściań­skich."

"Wło­ścia­nie mają, wiel­ki po­ciąg do pi­jań­stwa, kłót­ni i ubi­ja­tyk, tak iż rzad­ko w któ­rym na­ro­dzie jest tyle za­bójstw do­mo­wych; w pra­cach i tru­dach wy­trwa­li, cier­pli­wie zno­szą głód i zim­no; o swo­je mało dba­ją, na cu­dze chci­wi; wie­rzą w ba­śnie i za­bo­bo­ny; bar­dzo go­ścin­ni, od­waż­ni aż do zu­chwal­stwa, chy­tre­go umy­słu, nie­ła­two dają się oszu­kać; lu­bią no­wość, no­szą się po­rząd­nie; po­stać ich pięk­na, wzrost wy­so­ki, bu­do­wa cia­ła sil­na, cera bia­ła albo śnia­da­wa."

W in­nem miej­scu ubo­le­wa­jąc nad ze­psu­ciem swo­je­go wie­ku, po­wia­da:

"Temi cza­sy zmie­ni­ło się u nas wszyst­ko. Czy to s przy­czy­ny dłu­gich i nie­ustan­nych wo­jen, czy z ja­kie­goś do­pusz­cze­nia Bo­że­go, ze­psu­cie ros­sze­rzy­ło się po­wszech­nie. Znie­wie­ścia­łość do­szła do tego stop­nia, że Po­la­cy po­czę­li pod­strzy­gać krót­ko i tre­fić wło­sy, no­sić na gło­wie ubior­ki nie­przy­zwo­ite, stro­ić pier­si we wstąż­ki, co daw­niej na­wet i ko­bie­tom nie ucho­dzi­ło… Zda­je się, że wy­lew złe­go wszel­kie już za­po­ry ze­rwał. Są tacy, co zmar­no­tra­wiw­szy swo­je do­stat­ki, pusz­cza­ją się na oszu­stwa i gra­bież; wie­lu in­nych krnąbr­nie dep­ce Bo­skie i ludz­kie pra­wa, a nic nig­dy nie­uczy­niw­szy, prze­chwa­la się cią­gle ze swo­jem bo­ha­ter­stwem… Chce się im za­wsze po­pra­wiać nie sie­bie sa­mych.

ale swo­ich prze­ło­żo­nych… Ro­spra­wia­cze ci peł­ni słów na­dę­tych, praw­dzi­wie wy­glą­da­ją, na bo­ha­te­rów te­atral­nych… I nie mó­wię tu o ni­kim w szcze­gól­no­ści, wada to na­ro­do­wa. Je­ste­śmy lek­ko­myśl­ni i próż­ni, ob­ra­ca­my w śmiech du­chow­ne i świec­kie usta­wy, nie­str­wo­że­ni po­gróż­ka­mi Pi­sma, s ser­cem za­mknię­tem na prze­stro­gi i dary Boga, nie­dba­li o ży­wot przy­szły, pę­dzi­my dni jak gdy­by­śmy wiecz­nie żyć mie­li, wła­snym na­szym lub za­usz­ni­ków na­szych są­dem ośle­pie­ni, za naj­lep­szych sie­bie ma­jąc, nie pa­mię­ta­my, że na nas sa­mych lub po­tom­ków chło­stę ścią­gnąć mu­si­my… Za­iste, taki stan rze­czy prze­ciw­ny Bogu i lu­dziom skoń­czy się kie­dyś okrop­nie… Je­śli wie­lu dziś nie­oglą­da­jąc się na osta­tecz­ny ra­chu­nek, bez nie­po­ko­ju dni i noce tra­wi na ucie­chach, to zda­niem mo­jem stąd po­cho­dzi, że Opatrz­ność wstrzy­mu­je nad nami karę, go­tu­jąc nam po­dob­no los gor­szy ni­że­li wi­no­waj­ców, bo po­tę­pień­ców. "

To wszyst­ko jak­kol­wiek smut­ne, jest ni­czem w po­rów­na­niu stem, co się na­ten­czas dzia­ło w Mo­skwie. Zo­bacz­my na­przy­kład ja­kie tam były oby­cza­je ksią­żąt, szlach­ty i ludu. Oto co mówi hi­sto­ry­ograf ce­sar­stwa Ka­ram­zin, we­dle la­to­pi­sców współ­cze­snych Dłu­go­sza:

"Oprócz nie­zgód do­mo­wych, ce­chą pa­no­wa­nia Wa­si­la śle­pe­go są roz­licz­ne zbrod­nie, do­wo­dzą­ce ów­cze­snej su­ro­wo­ści oby­cza­jów. Dwaj ksią­żę­ta byli ośle­pie­ni, dwaj otru­ci. Nie­tyl­ko gmin w swej za­wzię­to­ści bez sądu to­pił i pa­lił lu­dzi ob­wi­nio­nych o wy­stęp­ki, nie­tyl­ko Ros­sy­anie spo­so­bem szka­rad­nym drę­czy­li jeń­ców wo­jen­nych, ale same na­wet kary wpro­wa­dzo­ne do ustaw, trą­cą bar­ba­rzyń­stwem okrut­nem… Mo­skwa po raz trze­ci do­pie­ro uj­rza­ła tak zwa­ną przedaj­ną karę śmier­ci, szla­chet­nym przod­kom na­szym nie­zna­ną. Od­tąd po­czę­to na­wet lu­dzi moż­nych o zbrod­nię sta­nu oskar­żo­nych, pu­blicz­nie chło­stać knu­tem. Ten po­ni­ża­ją­cy czło­wie­czeń­stwo zwy­czaj, win­ni­śmy Mon­go­łom… Sami kup­cy, ło­try i urwi­sze mon­gol­scy ob­cho­dzi­li się z nami jak ze słu­żeb­ni­ka­mi god­ny­mi po­gar­dy. Było to skut­kiem mo­ral­ne­go upodle­nia lu­dzi; stra­ciw­szy god­ność na­ro­do­wą wy­uczy­li­śmy się nik­czem­nych prze­bie­gów nie­wol­nic­twa, któ­re u nie­do­łęż­nych miej­sce siły za­stę­pu­ją: oszu­ku­jąc Ta­ta­rów, na­bra­li­śmy na­ło­gu oszu­ki­wa­nia jed­ni dru­gich.. Czu­cie uci­sku, bo­jaźń, nie­na­wiść, wła­da­jąc du­sza­mi, ro­dzą oby­cza­je po­nu­re i sro­gie. Oko­licz­no­ści za­wsze tłó­ma­czą nam uspo­so­bie­nie na­ro­du, a sku­tek czę­sto­kroć trwa dłu­żej ni­że­li przy­czy­na… Być może tedy, że dzi­siej­szy na­wet cha­rak­ter Ros­sy­an oka­zu­je nie­któ­re ce­chy, ja­kie­mi go bar­ba­rzyń­stwo Mon­go­łów na­pięt­no­wa­ło."

Nic nie masz bar­dziej po­ni­żo­ne­go nad ję­zyk uży­wa­ny pod­ów­czas w sto­sun­kach pu­blicz­nych ksią­żąt mo­skiew­skich z Mon­go­ła­mi. Weź­my na­przy­kład mowę, jaką miał je­den po­słan­nik do hor­dy, sta­ra­ją­cy się o ty­tuł wiel­kie­go księ­cia dla swo­je­go pana, któ­re­go współ­za­wod­nik żą­dał tego ty­tu­łu na mocy daw­nych praw i zwy­cza­jów kra­jo­wych, przez sa­mych­że Mon­go­łów za­przy­się­żo­nych. Agent ten tak się od­zy­wa do cha­na, sie­dzą­ce­go na cze­le swo­jej rady:

"Kró­lu naj­wyż­szy! bła­gam cię, abyś po­zwo­lił mi, nędz­ne­mu nie­wol­ni­ko­wi two­je­mu, prze­mó­wić za moim księ­ciem. Je­rzy chce otrzy­mać wiel­kie księ­stwo na mocy sta­ro­żyt­nych praw ros­syj­skich, pan mój żąda je mieć tyl­ko s two­jej ła­ski, wie­dząc że wiel­kie księ­stwo jest two­im ułu­sem, i że mo­żesz dać je temu komu ci się po­do­ba. Tam­ten do­po­mi­na się, ten pro­si. Co zna­czą kro­ni­ki i ob­umar­łe przy­wi­le­je, gdzie wszyst­ko od woli kró­la za­le­ży? Czy­liż nie ta wola za­twier­dzi­ła te­sta­ment Wa­si­la Dy­mi­tro­wio­za, któ­ry księ­stwo mo­skiew­skie sy­no­wi prze­ka­zał? Wa­sil Wa­si­le­wicz lat sześć na tro­nie: nie zrzu­ci­łeś go kró­lu, a więc sam go pra­wym mo­nar­chą uczy­ni­łeś. "

Co­kol­wiek bądź, z jed­nej stro­ny był w szlach­cie pol­skiej duch wspa­nia­ło­myśl­no­ści, ry­cer­skiej od­wa­gi i za­mi­ło­wa­nia swo­bód, któ­ry obie­cy­wał rze­czy­po­spo­li­tej świet­ną przy­szłość; tak z dru­giej stro­ny nie moż­na Mo­ska­lom od­mó­wić re­zy­gna­cyi pa­try­otycz­nej, któ­ra czę­sto­kroć do­ka­zu­je wie­le. Ksią­żę­ta mo­skiew­scy, wzy­wa­ni od cha­nów żeby sta­wi­li się przed nimi, mo­gli ła­two uni­kać nie­be­spie­czeń­stwa, opusz­cza­jąc swój kraj, wo­le­li wszak­że na­ra­żać się na nie. Kie­dy ro­skaz chań­ski przy­cho­dził do Mo­skwy, wiel­ki ksią­żę ro­bił te­sta­ment, że­gnał się z ro­dzi­ną, wy­jeż­dżał z mia­sta przy ża­łob­nym od­gło­sie dzwo­nów, prze­pro­wa­dza­ny jak na śmierć, bo nie­raz cha­no­wie po to tyl­ko przy­wo­ły­wa­li wiel­kich ksią­żąt, żeby ich ka­zać w swo­ich oczach tra­cić. Ksią­żę Mi­chał Twer­ski, po za­pa­dłym już nań wy­ro­ku, miał jesz­cze spo­sób do uciecz­ki, ale nie chciał z nie­go ko­rzy­stać; po­wia­dał, że nie uniósł­by ą sobą kra­ju, że oca­la­jąc swo­ję gło­wę ty­sią­ce głów chrze­ściań­skich wy­sta­wił­by na ze­mstę ta­tar­ską, że po­win­no­ścią jego było za pod­da­nych swo­ich dać gar­dło.

War­tość hi­sto­ry­ka pol­skie­go nie może le­piej wyjść na jaw jak przez po­rów­na­nie z nim sław­nych pi­sa­rzy współ­cze­snych. Wiek XV był wie­kiem dzie­jo­pi­sar­skim. W kil­ka lat po Dłu­go­szu Fi­lip de Com­mi­nes ukła­dał swo­je pa­mięt­ni­ki, a w dzie­sią­tek lat po­tem uro­dził się we Flo­ren­cyi Ma­chia­vel­li. Com­mi­nes daje nam wy­obra­że­nie tam­to­cze­snej szlach­ty fran­cu­skiej mniej jesz­cze po­chleb­ne, ni­że­li Dłu­gosz szlach­ty pol­skiej. Słu­ga na­przód ksią­żąt Bur­gun­dyi, za­cią­gnię­ty póź­niej' w służ­bę kró­la fran­cu­skie­go, trą­ci on jesz­cze skłon­no­ścią, ku daw­ne­mu po­rząd­ko­wi feu­dal­ne­mu, po­trze­bu­je ko­niecz­nie mieć su­ve­re­na; ale dar­mo­by­śmy szu­ka­li w jego przy­wią­za­niu was­sal­skiem szcze­ro­ści Jo­invil­lów lub Vil­le­har­du­enów. Nie ma już on wia­ry w feu­da­lizm, mało ufa tra­dy­cy­om ko­ściel­nym, od­dzie­la po­li­ty­ke; od mo­ral­no­ści, i kie­dy wszy­scy jego po­przed­ni­cy każ­dy wy­pa­dek przy­pi­su­ją be­spo­śred­nim zrzą­dze­niom Opatrz­no­ści, on przy­czy­ny głów­nej wszel­kich wy­pad­ków szu­ka w na­mięt­no­ściach albo w wi­do­kach oso­bi­stych jed­ne­go czło­wie­ka. Zręcz­ność od­bie­ra od nie­go naj­więk­szy hołd uwiel­bie­nia, dla tej zręcz­no­ści też naj­bar­dziej mi­łu­je Lu­dwi­ka XI. Po­wie­dzia­no o nim, że jest oj­cem he­re­ty­ków w po­li­ty­ce: istot­nie wsz­czął on wiel­kie od­szcze­pień­stwo, dał przy­kład roz­bra­ta­nia po­li­ty­ki z mo­ral­no­ścią.

Co do Ma­chia­vel­le­go, tego sys­te­ma zna­jo­me jest wszyst­kim. Po­mi­mo wy­krę­ty nie­któ­rych uczo­nych no­wo­żyt­nych usi­łu­ją­cych przy­wró­cić mu do­bre imię, Ma­chia­vel­li czło­wiek na­mięt­ny i prze­wrot­ne­go ro­zu­mu, je­śli miał jaką myśl, to chy­ba te, żeby spo­ić Wło­chy w jed­no, ale ową jed­ność za­sa­dził nie na ja­kiem po­ję­ciu, nie na ja­kiej po­trze­bie rze­czy­wi­stej pod­ów­czas, tyl­ko na ja­kichś wspo­mnie­niach sta­ro­żyt­nych, na ukła­dzie przez się wy­ma­rzo­nym, na uto­pii wła­sne­go utwo­ru. Prze­ko­naw­szy się póź­niej, że to do ni­cze­go nie pro­wa­dzi­ło, zwąt­pił o rze­czy­po­spo­li­tej We­nec­kiej, o ca­łej ludz­ko­ści, zo­stał wiel­bi­cie­lem de­spo­ty­zmu, chciał wy­ro­zu­mo­wać i po­sta­wić sys­te­ma praw­dzi­wie mon­gol­skie, sys­te­ma gwał­tu i znisz­cze­nia.

Ma­chia­vel­li ob­cho­dzi Pol­skę s po­wo­du, że je­den jego uczeń, bar­dzo uta­len­to­wa­ny, przy­wę­dro­wał do niej, wła­śnie za ży­cia Dłu­go­sza, i chciał w ra­dzie kró­lew­skiej za­szcze­pić na­ukę swo­je­go mi­strza. Mnie­ma­no na­wet, że ten ma­chia­we­li­sta, Fi­lip Bu­ona­cor­si, na­pi­sał ży­wot na­sze­go hi­sto­ry­ka, co jed­nak jest myl­nym do­my­słem, bo nie był­by on zdol­ny oce­nić mo­ral­ne­go cha­rak­te­ru tego czło­wie­ka, i wresz­cie styl jego, zna­jo­my z in­nych pism, róż­ni się zu­peł­nie od sty­lu tej bio­gra­fii.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: