Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pisma ks. Jana Koźmiana. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pisma ks. Jana Koźmiana. Tom 2 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 677 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CO SIĘ U NAS DZIE­JE?

(1861.)

Chcąc so­bie zdać spra­wę z tego co się dzie­je obec­nie w kra­ju na­szym, a za­wsze obo­wiąz­kiem jest śmia­ło i trzeź­wo w po­ło­że­niu rze­czy roz­glą­dać się, trud­no przyjść do wnio­sków sta­now­czych, do wnio­sków któ­re­by nie­odzow­nie za, re­gu­łę słu­żyć mo­gły. Agi­ta­cya umy­słów nie zmniej­szy­ła się zgo­ła, owszem wzma­ga się i zwy­kłą ko­le­ją dłu­go trwa­ją­cych wzru­szeń prze­cho­dzi nie­raz w draź­li­wość i nie­cier­pli­wość. Na­strój ogól­ny, wy­so­ki, pe­łen siły cu­dow­nej i wznio­słych obiet­nic ist­nie­je do­tąd i prze­ma­ga pra­wie wszę­dzie; ale już co­raz czę­ściej sły­chać nie­sfor­ne gło­sy, na­rzu­ca­ją­ce pew­ni­ki z in­nych sfer i z in­nych kie­row­ni­ków. Otóż w tem nie­bez­pie­czeń­stwo. Cała na­sza moc i cała na­dzie­ja w utrzy­ma­niu uczuć i zdań na sta­no­wi­sku, o ja­kiem ma­rzył, ja­kie prze­czu­wał wieszcz Psal­mów przy­szło­ści, ja­kie wska­za­ły umy­sły go­ręt­sze dzi­siaj, ja­kie za­ję­ły tłu­my war­szaw­skie na po­grze­bie ofiar mar­co­wych, ja­kie się od­zna­czy­ło wy­bit­nie w obec gwał­tu żoł­nier­skie­go w Kow­nie i w Du­bien­ce, ja­kie uzna­ły, uczci­ły i pod­par­ły pod­nio­słe ser­ca za­gra­nicz­nych przy­ja­ciół na­szych, księ­dza Gra­try, Wik­to­ra de La­pra­de i in­nych. Je­śli kraj wy­trwa w trud­nem, ale czy­ste­go, doj­rza­łe­go i ro­zum­ne­go na­tchnie­nia po­sta­no­wie­niu po­prze­sta­nia na opo­rze bier­nym, wal­cze­nia mo­ral­ne­mi czyn­ni­ka­mi, wy­cier­pie­nia wszyst­kie­go bez opo­ru zbroj­ne­go i bez od­we­tu, je­śli się umiar­ku­je i spo­waż­nie­je w ob­ja­wach uczuć na­ro­do­wych, na­de­wszyst­ko je­śli chro­niąc się si­deł uczu­cio­wo­ści re­li­gij­nej i od­rzu­ca­jąc nie­po­trzeb­ne no­wo­ści, pro­ściej, po­kor­niej i po­boż­niej na grunt ko­ściel­ny wstą­pi, zwy­cięz­two na­sze jest nie­za­wod­ne. Czy po­dob­na ocze­ki­wać ta­kiej wznio­słej doj­rza­ło­ści, ta­kiej cier­pli­wej mia­ry, ta­kiej ostroż­no­ści przy za­ufa­niu w sie­bie i ta­kie­go po­wstrzy­ma­nia przy istot­nej sile? Czy po­dob­na, czas to po­ka­że, a obo­wiąz­kiem wszyst­kich gor­li­wych sy­nów oj­czy­zny mie­rzyć śmia­łem okiem trud­no­ści, za­pusz­czać wzrok w prze­pa­ście przy­droż­ne, wo­łać, ostrze­gać i przy­po­mi­nać na­uki do­świad­cze­nia.

Mó­wi­li­śmy o na­dzie­jach i o oba­wach przed kil­ku ty­go­dnia­mi, zno­wu nam o oba­wach i o na­dzie­jach po­win­ność mó­wić na­ka­zu­je. Wy­ło­ży­my praw­dę tak jak ją poj­mu­je­my. Szcze­rość gor­szy sła­bych lub za­ra­żo­nych nie­na­wi­ścią, lu­dzi do­brej woli wzmac­nia i do za­sta­no­wie­nia pro­wa­dzi.

Rze­czy ko­ściel­ne w Kró­le­stwie za­wsze w nas obu­dza­ją wiel­ką tro­skli­wość. Z jed­nej stro­ny wi­dzi­my po­cie­sza­ją­ce ob­ja­wy du­cha re­li­gij­ne­go, wzma­ga­ją­cą się po­boż­ność, uf­ność do du­cho­wień­stwa usta­la­ją­cą się z dnia na dzień; z dru­giej na­peł­nia nas oba­wą cią­głe wkra­cza­nie świec­kich w za­mknię­ty dla nich za­kres dzia­łal­no­ści du­chow­nej, sła­bość wie­lu księ­ży przy­zwa­la­ją­cych na prze­ciw­ne wszel­kim prze­pi­som wdzier­stwa, jaw­ne a w każ­dym ra­zie do zgub­nych pro­wa­dzą­ce na­stępstw nie­po­słu­szeń­stwa kle­ru wzglę­dem Bi­sku­pów i uczu­cio­wość re­li­gij­ną bio­rą­cą nie­raz miej­sce orzeź­wia­ją­cej prak­ty­ki. Nam dzi­siaj po­trze­ba za­sad pew­nych i sil­nej re­gu­ły, chrze­ściań­skich spo­so­bów i wier­no­ści sta­rej prak­ty­ce ko­ściel­nej. Nie o to cho­dzi ilu lu­dzi pie­śni śpie­wa, choć i pie­śni śpie­wać do­brze, ale ilu, pa­mię­ta­jąc, że trze­ba go­to­wać dro­gi pań­skie i ła­sce Bo­żej wstęp to­ro­wać, do Sa­kra­men­tów świę­tych przy­stę­pu­je. Wspo­mnie­li­śmy o pie­śniach; są pie­śni czy­ste­go na­tchnie­nia, pie­śni pod­no­szą­ce ser­ca, uśmie­rza­ją­ce złe po­ru­sze­nia, są inne wąt­pli­we, osła­bia­ją­ce uf­ność w Bogu, draź­nią­ce na­mięt­no­ści i sie­ją­ce w ser­cach go­rycz. Pierw­sze śpie­waj­my wszy­scy, dru­gie od­rzu­caj­my wy­trwa­le. Dru­ku­ją ie nie oglą­da­jąc się za po­zwo­le­niem wła­dzy du­chow­nej, roz­da­ją lu­do­wi bez za­twier­dze­nia, po­bu­rza­jąc go przez to na szko­dę przy­szłe­go cza­su do lek­ce­wa­że­nia wszel­kich "rę­koj­mi pra­wo­wier­no­ści, za­pro­wa­dza­ją po ko­ścio­łach bez upo­waż­nie­nia bi­sku­pie­go, a czę­sto wbrew woli bi­sku­piej. Ta­kie nad­uży­cia ustać po­win­ny co prę­dzej. Pójdź­my da­lej, Ko­ściół sam je­den ma pra­wo świę­ta sta­no­wić i prze­pi­sy­wać jak je ob­cho­dzić na­le­ży; Ko­ściół sza­nu­je uro­czy­sto­ści na­ro­do­we i bie­rze w nich udział, ale nie zna świąt na­ro­do­wych. Pa­miąt­ki na­sze unii Li­twy z ko­ro­ną lub wy­swo­bo­dze­nia Wied­nia ślicz­ne są i po­ru­sza­ją do głę­bi każ­dą du­szę pol­ską, każ­de ka­to­lic­kie su­mie­nie, ale je­śli jest rze­czą chwa­leb­ną zwra­cać na nie uwa­gę po­wszech­ną, by na­ród na wy­so­ko­ści do­stoj­nych na­tchnień utrzy­mać, nie go­dzi się da­wać im zna­cze­nie ko­ściel­ne i to jesz­cze sa­mo­wol­nie, bez od­wo­ła­nia się do Bi­sku­pów, stró­żów za­sad i je­dy­nych sza­fa­rzy ła­sic ko­ściel­nych. Owóż wy­szła od lu­dzi świec­kich ode­zwa na­ka­zu­ją­ca mo­dli­twy i roz­po­rzą­dza­ją­ca jak się na­bo­żeń­stwa od­by­wać mają. Ta­kich wdzierstw do­pusz­cza­li się jeno prze­śla­dow­cy Ko­ścio­ła. Ża­den cel ich nie upo­waż­nia, co gor­sza one otwie­ra­ją dro­gę na­ci­sko­wi z in­nej stro­ny. Nas w tem ca­łem po­stę­po­wa­niu z rze­cza­mi ko­ściel­ne­mi ude­rza­ją po­do­bień­stwa z za­sa­da­mi i ze spo­so­ba­mi To­wiańsz­czy­zny. Uczu­cio­wość re­li­gij­na w miej­scu tra­dy­cyj­nej prak­ty­ki, ob­ra­cho­wa­ne pod­no­sze­nie du­cha, za­stę­po­wa­nie świąt ko­ściel­nych in­ne­mi świę­ta­mi, współ­ka ze Sta­ro­za­kon­ne­mi za da­le­ko, bo aż do ko­mu­ni­ka­cja w rze­czach świę­tych po­su­nię­ta, wresz­cie obo­jęt­ność dla Rzy­mu i dla Ojca św. obok na­po­le­oń­skich unie­sień, są to rze­czy, któ­re po­wią­za­ne w pew­ną ca­łość ude­rza­ją umysł i wznie­ca­ją w nim oba­wę.

O rze­czach ko­ściel­nych wię­cej na te­raz nie po­wie­my, dość się na­po­mknę­ło dla lu­dzi zdol­nych za­sta­na­wiać się i chcą­cych ja­sno praw­dę wi­dzieć. Przejdź­my do nie­bez­pie­czeństw in­ne­go ro­dza­ju.

Gło­śno już mó­wią, że wszyst­kiem w kra­ju kie­ru­ją lu­dzie, któ­rych nikt wska­zać nie zdo­ła. Po­dzi­wia­my zręcz­ność tej ta­jem­nej or­ga­ni­za­cyi, wy­no­si­my wiel­kie cno­ty po­słu­szeń­stwa i tak­tu po­li­tycz­ne­go w ma­sach; ale nie mo­że­my zbyć wszel­kiej tro­skli­wo­ści. Wła­dza nie­od­po­wie­dzial­na mo­ral­nie przy­stęp­na jest złym wpły­wom, omył­kom i unie­sie­niom, a tu jed­na omył­ka zgu­bić może. Or­ga­ni­za­cya to rzecz ze­wnętrz­na. My prze­no­si­my siłę du­cha w na­ro­dzie nad naj­wy­twor­niej­szą me­cha­ni­kę.

Mnó­stwo lu­dzi woła, że wszyst­ko idzie do­brze i na śle­po daje się nieść prą­do­wi, wie­lu zno­wu trwo­ży się i przy­pusz­cza naj­czar­niej­sze prze­wi­dze­nia, a nie śmie gło­śno po­wo­dów trwo­gi ob­ja­wić. Ani jed­ni, ani dru­dzy nie po­ka­zu­ją ro­zu­mu na­ro­do­we­go (uczu­cie na­ro­do­we nie wy­star­cza) i od­wa­gi cy­wil­nej, ko­niecz­nych wa­run­ków prze­zor­no­ści i su­mien­no­ści oby­wa­tel­skiej. Że cie­szą się, że po­ta­ku­ją bez­względ­nie, ci co trzy­ma­ją w ręku sprę­żyn}*, albo ci co mają na­dzie­ję do­stać je ry­chło w ręce, to poj­mu­je­my; nie ro­zu­mie­my zgo­ła unie­sień ze stro­ny ta­kich, któ­rych ruch usi­łu­je na stro­nie zo­sta­wić ba na­wet wy­łą­czyć.

Do naj­groź­niej­szych po­ja­wów po­ło­że­nia w Pol­sce pod Ro­sy­ana­mi na­le­ży cią­gle trwa­ją­ce obo­jęt­ne, albo złe uspo­so­bie­nia wło­ścian. I tu brak prze­zor­no­ści ze stro­ny du­chow­nych wznie­ca w nas pew­ną nie­po­koj­ność. Du­chow­ni dzie­lą i dzie­lić po­win­ni uczu­cia pa­try­otycz­ne kra­ju, wsze­la­ko mają po­win­ność za­cho­wać pew­ną spo­koj­ność i pew­ną nie­za­leż­ność na­wet śród naj­zac­niej­szych unie­sień. Lud wi­dząc ich na­mięt­ność, cho­ciaż naj­pocz­ci­wiej po­ru­szo­ną, tra­ci po­wo­li usza­no­wa­nie i stra­cić może uf­ność, tem bar­dziej, że po­dej­rzy­wa ruch obec­ny.

W tej chwi­li zda­wać się może, że ła­god­niej­sze uspo­so­bie­nia ze stro­ny ce­sa­rza Alek­san­dra, że po­stę­po­wa­nie peł­ne tak­tu je­ne­ra­ła Lam­bert usu­wa wie­le trud­no­ści. Owóż są to tyl­ko wie­low­ro­ty, któ­re tem mniej mogą mieć wpływ sta­now­czy, że na Li­twie sro­gie dźwię­czą roz­ka­zy i sro­ga pa­nu­je prze­moc. Nie jed­na część kra­ju, jeno cały kraj po­ru­szył się do głę­bi; czę­ścio­we ustą­pie­nia nie uśmie­rzą fal sze­ro­ko roz­ko­ły­sa­nych.

W Ga­li­cyi i w Księ­stwie Po­znań­skiem oczy zwró­co­ne są na Kró­le­stwo i na pro­win­cye za­bra­ne, uczu­cia sta­ra­ją się pod­nieść do wy­so­ko­ści uczuć tam­tej­szych. De­pu­to­wa­ni ga­li­cyj­scy w Wied­niu za­bra­li wła­ści­we sta­no­wi­sko na po­sie­dze­niu z dnia 19 czerw­ca, kie­dy Smol­ka roz­trop­nie a sil­nie i wy­mow­nie oświad­czył, że Ga­li­cya żąda au­to­no­mii, że na wol­no­ści cy­wil­nej po­prze­stać nie może. W Księ­stwie nie­dłu­go na­stą­pią wy­bo­ry na sejm. Moc­no pra­gnie­my, aby w tej czyn­no­ści prze­wod­ni­czy­ły praw­dzi­wie po­jed­naw­cze uspo­so­bie­nia, aby nie było z żad­nej stro­ny wy­łącz­no­ści, jeno do­bra i szcze­ra zgo­da.

Ja­kie­kol­wiek są po­zna­ki groźb przy­szłych, ja­kie­kol­wiek nie­bez­pie­czeń­stwa obec­ne w po­ło­że­nia oj­czy­zny na­szej, my trwa­my w ocze­ki­wa­niu po­myśl­niej­szej doli, bo wie­rzy­my wy­trwa­le w obo­wią­zek. Zką­di­nąd prze­ję­ci do głę­bi po­cie­chą na wi­dok wy­so­kie­go sta­no­wi­ska, na ja­kie wznio­sła się spra­wa na­sza, drży­my, aby na­mięt­ność lub sła­bość ludz­ka nie ze­pchnę­ła jej na po­chy­łość daw­nych błę­dów i daw­nej nie­mo­cy. W tym celu pod­no­si­my glos acz sła­by, aby ostrze­gać o ska­łach pod­wod­nych, co lo­dzi roz­bi­ciem za­gra­ża­ją. Strzeż­my wszy­scy od szwan­ku dolę kra­ju na­sze­go; wi­dzi­my co może siła mo­ral­na i ja­kie zwy­cięz­twa od­no­si; pil­nuj­my, aby znu­że­nie, znie­cier­pli­wie­nie, fał­szy­wa ra­chu­ba lub nie­udol­ność ku in­nym ob­fi­tym w szko­pu­ły stro­nom nawy oj­czy­stej nie zwró­ci­ły.GDZIE OBO­WIĄ­ZEK?

(1861).

Bra­kło nam spo­sob­no­ści od bli­sko pól roku mó­wić o wszyst­kiem, co się dzie­je w Pol­sce pod rzą­dem ro­syj­skim. Tym­cza­sem tyle tam za­szło wy­pad­ków i tak waż­nych. Gala oj­czy­zna do­zna­wa­ła cią­głych wzru­szeń, po­dzie­la­li­śmy je. Zda­wa­ło się, że pol­skie ser­ca za­har­to­wa­ne na naj­cięż­sze bo­le­ści, że już nie zdol­ne prze­mien­nych wzru­szeń, a tu do­tąd cały kraj żyje pod wpły­wem nie już tyl­ko ży­wo­ści lecz na­wet draź­li­wo­ści na­ro­do­we­go cier­pie­nia.

Nie nad­mie­ni­li­śmy do­tąd o chwa­leb­nem upo­mnie­niu się Bi­sku­pów, by w Pol­sce wró­co­no swo­bo­dę Ko­ścio­ło­wi i o wszyst­kiem co na­stą­pi­ło po śmier­ci ks. Ar­cy­bi­sku­pa Fi­jał­kow­skie­go, mia­no­wi­cie o za­cnej nie­ugię­to­ści, jaką ks. Bi­skup De­kiert ostat­nie dni ży­cia swe­go za­szczy­cił, o zbez­czesz­cze­niu dwóch ko­ścio­łów, o za­mknię­ciu ko­ścio­łów wszyst­kich, o nie­złom­nej od­wa­dze ks. Bia­ło­brze­skie­go w obec groź­ne­go uci­sku i o tem cięż­kiem prze­śla­do­wa­niu, ja­kie od­tąd po ca­łym kra­ju pol­skim wre nie­ustan­nie.

Przyj­dzie pora, że jesz­cze wró­ci­my do tych spraw wiel­kie­go zna­cze­nia dla na­ro­du.

Dziś chce­my sło­wo po­wie­dzieć o po­ło­że­niu obec­nem i, jak przy­sta­ło na pi­smo cza­so­we, wska­zać jak poj­mu­je­my obo­wią­zek.

Pi­sze­my pod wra­że­niem pierw­szych wia­do­mo­ści o otwo­rze­niu ko­ścio­łów w War­sza­wie przez no­we­go ar­cy­bi­sku­pa ks. Fe­liń­skie­go. Fakt ten był do prze­wi­dze­nia a spo­sób w jaki na­stą­pił, po­waż­nym wy­ma­ga­niom od­po­wia­da. Co się ty­czy śpie­wów na­ro­do­wych po ko­ścio­łach, zwra­ca­my uwa­gę, że ks. ar­cy­bi­skup nie za­ka­zał ich; on jeno prze­kła­dał i pro­sił w imie do­bra kra­ju, aby za­prze­sta­no śpie­wać. Uf­ność jego w obiet­ni­ce ce­sar­skie nas jesz­cze nie prze­ko­na­ła, ale nie dłu­go cze­kać trze­ba, aby się prze­ko­nać kto le­piej wi­dzi rze­czy, czy ci co się spo­dzie­wa­ją cze­goś od rzą­du ro­syj­skie­go, czy ci co nie­do­wie­rza­ją pe­ters­burg­skim przy­rze­cze­niom. W każ­dym ra­zie cała Pol­ska czu­je mimo chwi­lo­wych nie­pew­no­ści, że w ks. ar­cy­bi­sku­pie war­szaw­skim ma pa­ste­rza, któ­ry nig­dy nie za­po­mni wier­no­ści ko­ścio­ło­wi, nig­dy nie od­stą­pi spra­wy kra­jo­wej i za­wsze naj­zac­niej­sze­mu po­bud­ka­mi po­wo­do­wać się bę­dzie.

W lep­sze chę­ci rzą­du ro­syj­skie­go wte­dy do­pie­ro choć w czę­ści uwie­rzy­my, gdy na­stą­pi sta­now­cze odłą­cze­nie i usa­mo­wol­nie­nie wła­dzy cy­wil­nej w War­sza­wie, i gdy wszy­scy księ­ża, oby­wa­te­le, kup­cy, rze­mieśl­ni­cy wy­wie­zie­ni w głąb Ro­syi, po­wró­cą.

My w kra­ju na­szym roz­róż­nia­my obec­nie trzy prą­dy. Je­den ogól­ny, po­tęż­ny, któ­ry dzię­ki Bogu zdo­łał się do dziś dnia utrzy­mać na wy­so­ko­ściach ide­al­nych, za­pał miar­ku­jąc uczu­ciem obo­wiąz­ku, słusz­ny żal serc na­dzie­ją ła­go­dząc, chro­niąc kraj od po­ku­sy nie­doj­rza­łych po­sta­no­wień, od­rzu­ca­jąc ma­mi­dła daw­niej nie­zmien­nie za­le­ca­nych spo­so­bów. Dru­gi dą­żą­cy do po­ro­zu­mie­nia na dro­dze le­gal­nej, ocze­ku­ją­cy cze­goś od Ro­syi, to prąd, któ­re­mu prze­wod­ni­czy mar­gra­bia Wie­lo­pol­ski i do któ­re­go na­le­żeć się zda­je ks. Ar­cy­bi­skup. Trze­ci ra­dy­kal­ny, przyj­mu­ją­cy kie­ru­nek z za­gra­ni­cy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: