Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Plaża, słońce, seks - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Maj 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Plaża, słońce, seks - ebook

Melanie zaplanowała wakacje w Cancún, by uratować związek z Ianem. Ciepły wiatr, plaża, luksusowy hotel – czy można sobie wyobrazić coś bardziej romantycznego? Nie, tyle że Ian w ostatniej chwili zrezygnował z wyjazdu. Jego miejsce w samolocie zajął Hunter. Wysoki, seksowny, od pierwszej chwili bardzo nią zainteresowany...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1963-1
Rozmiar pliku: 723 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Coś było nie tak. Prawie wszyscy przebywający na lotnisku ludzie byli nadzy. Melanie Ambrose zmarszczyła czoło. Ian złamał ich umowę.

– Mówiłeś, że skończyłeś pracę. Od północy mamy wakacje, Ian. Za godzinę lecimy do Meksyku. – Wskazała palcem grupę nagich osób na plastikowych krzesłach. – A wygląda na to, że pracujesz.

Ich związek rozpadał się właśnie dlatego, że Ian bez przerwy pracował. Jego fotografie odniosły sukces, o jakim nawet nie śnił. Rozumiała, że miał obowiązki i że inni mieli wobec niego oczekiwania, ale potrzebował też odpoczynku. Tak jak ona potrzebowała orgazmu.

Uniósł ręce i przepraszająco wzruszył ramionami.

– Mel, złotko, nie mogłem się powstrzymać. Nigdy nie robiłem zdjęć na lotnisku, to fantastyczna okazja pokazania ludzkiej wędrówki. Tobie zawdzięczam ten pomysł.

Nie dała się na to nabrać, nie dała się też nabrać na jego seksowny nowozelandzki akcent.

– Zaraz lecimy – oznajmiła twardo.

– Bądź grzeczna. – Przesunął okulary na czoło, spojrzał gdzieś dalej i kogoś przywołał.

Odwróciła się i dojrzała mężczyznę w garniturze, który wśród tej ogólnej nagości wyglądał nie na miejscu. Biedny człowiek pewnie leci gdzieś w interesach, a tymczasem znalazł się w samym środku Dzieła Sztuki.

Wróciła spojrzeniem do Iana.

– Jest dziewiąta! Nasz samolot wylatuje o dziesiątej. – Uważała się za osobę rozsądną. Nigdy nie skarżyła się na plan zajęć Iana. Szanowała jego twórczość, a jako PR-owiec jego firmy Bainbridge Studios ciężko pracowała, by Ian wspinał się po szczeblach sukcesu. Ale od dwóch miesięcy planowali ten urlop.

Już sama ucieczka z Chicago w grudniu była czymś fantastycznym. Melanie czekała także na okazję, by na nowo rozpalić ich związek. Najwyraźniej Ianowi nie spieszyło się tak jak jej, by zrzucić buty i sączyć wino.

– Znajdę późniejszy samolot. Ty leć zgodnie z planem. Hunter z tobą poleci – odrzekł Ian.

– Kim, do diabła, jest Hunter? – Południowy akcent Melanie dawał o sobie znać, kiedy się denerwowała. – I czemu miałabym z nim lecieć do Meksyku?

– Poznaj go. Jest twoim ochroniarzem.

Znów się odwróciła. Mężczyzna w garniturze zachowywał dyskretny dystans. Skinął jej głową.

– Po co mi ochroniarz? To ciebie ktoś prześladuje. – Pewna obca kobieta wyobraziła sobie, że zakochała się w Ianie i od ponad roku nie dawała mu spokoju. Wreszcie została postawiona przed sądem. Melanie myślała, że na tym sprawa się zakończy, ale sąd uznał ją za niewinną i kobieta niemal natychmiast zaczęła znów wysyłać miłosne listy na przemian z groźbami. – Ta kobieta o nas nie wie. Między innymi przez nią ukrywamy, że jesteśmy razem.

Co stanowiło kolejny powód spięć w ich związku.

– Chyba się dowiedziała, bo dostałem niepokojącego mejla. Uważam, że powinnaś mieć ochronę.

Świetnie. Czyli grozi jej atak wariatki.

– Ty możesz mnie chronić.

Ian ściągnął brwi.

– Mam tu plan zdjęciowy. – Pocałował ją w czoło. – Leć z Hunterem. Zrób to dla mnie, żebym nie musiał się o ciebie martwić.

Poczuła się jak pięciolatka wysłana wbrew własnej woli do przedszkola. Z Ianem nie było dyskusji. Czasami zastanawiała się, czy pasuje do roli dziewczyny artysty. A jednak jej pochlebiało, że troszczył się o jej bezpieczeństwo.

– Daj znać, kiedy polecisz. Dobrych zdjęć.

– Dzięki, Mel. Jesteś cudowna. – Podszedł do Sama, swego asystenta, zostawiając Melanie z poczuciem przegranej. Nie było jednak sensu płakać z tego powodu. Posłała Hunterowi uśmiech.

– Dzień dobry, jestem Melanie. Miło pana poznać.

– Hunter. – Uścisnął jej dłoń. Bez uśmiechu.

Trochę ją to zirytowało. Jasne, był w pracy, ale leciał do Meksyku, by siedzieć i patrzeć, jak ona wyleguje się na plaży. Nic jej nie groziło. Nawet gdyby prześladowczyni Iana wiedziała, kim jest Mel, trudno się spodziewać, że wskoczy do samolotu do Cancún.

– To może być pańskie najnudniejsze zadanie – uprzedziła, sięgając po torbę, i ruszyła przed siebie.

– Miałem już wiele mniej ekscytujących zleceń.

Zerknęła na niego z ukosa. Nie wyglądał na kogoś, kto żartuje, co doprowadziło ją do wniosku, że po prostu może być idiotą. Przystojnym idiotą, ale jednak idiotą. To nie jej wina, że nie jest celebrytką ani politykiem, tylko PR-owcem z Kentucky. Nie potrzebuje ochroniarza. Z drugiej strony ten człowiek wykonuje tylko swoją pracę.

– Mam nadzieję, że spakował pan kąpielówki, bo lecimy do Meksyku. To lepsze niż zima w Chicago.

– Muszę się z panią zgodzić.

– Ma pan broń przy sobie? To jest legalne?

– Mam pozwolenie na broń, ale jej nie wziąłem.

– To dobrze. – Nie chciała zostać zatrzymana i poddana kontroli osobistej. – To wszystko jest bez sensu. Mój narzeczony jest nadopiekuńczy.

Hunter na nią spojrzał. Nie potrafiła nazwać tego spojrzenia. Boże, jest naprawdę atrakcyjny. Gdyby była samotna, chętnie by się nim zainteresowała. Wysoki, śniady, uosobienie seksu. Pewnie codziennie ćwiczy, bo takie mięśnie to nie przypadek. Musiał się nieźle napocić, żeby je wyrobić. Melanie nie lubiła co prawda napakowanych mężczyzn, lecz figura Huntera tworzyła z garniturem dość ujmującą kombinację. Miał wyraźnie zarysowaną szczękę i oczy w intrygującym odcieniu zieleni. Nie sztucznej zieleni szkieł kontaktowych, ale w odcieniu mchu z płatkami złota.

Szkoda, że to tylko uroda pozbawiona osobowości.

Zresztą co ją to obchodzi? Ma swojego mężczyznę. Kapryśnego, zapracowanego, który jednak zostawił ją z tym byczkiem na co najmniej dwanaście godzin. Miło było jednak wiedzieć, że Ian jej ufa, choć nie dawała mu powodu do zazdrości. Często martwiła się, że jej bardziej zależy na Ianie niż jemu na niej.

– Skoro tak pani mówi – odrzekł Hunter. – Zaraz wchodzimy na pokład.

Melanie ruszyła w stronę toalety, by skorzystać z niej przed podróżą, i poczuła, że ktoś chwyta ją za ramię.

– Dokąd pani idzie? – zapytał Hunter.

– Do toalety – odparła, patrząc na jego rękę z nadzieją, że Hunter ją puści.

– Może pani skorzystać z toalety w samolocie.

– Myśli pan, że ktoś kupiłby bilet na samolot, żeby przejść przez ochronę i zaatakować mnie w damskiej toalecie?

– Nie wykluczałbym tego.

– Żyje pan w smutnym świecie – oznajmiła. Potem posłusznie wsiadła z nim do autobusu, który podwiózł ich do samolotu. Kiedy Ian przyleci do Cancún, ten idiotyzm się skończy. Zamkną się w pokoju i nie wyjdą z łóżka.

Jeśli chodzi o tę stronę ich życia, nie działo się najlepiej. Swoją drogą w ogóle nie najlepiej się między nimi działo. To ją martwiło. Nie była gotowa zerwać z Ianem, nawet jeśli często bywał nieobecny, nawet jeśli utrzymywali swój związek w tajemnicy. To byłoby jak przyznanie się do porażki, a tego nie dopuszczała.

Kwadrans później siedziała w samolocie obok ochroniarza z kamienną twarzą. Sprawiał, że czuła się pretensjonalna i śmieszna. Nie wspominając o tym, że właściwie była więźniem. Kiedy usiłowała wepchnąć sporą torebkę pod siedzenie, Hunter ją obserwował. Gdy w końcu się wyprostowała, bez słowa podał jej kopertę.

– Co to jest? – spytała zaskoczona.

– Nie wiem. Kazano mi to pani wręczyć, kiedy zamkną się drzwi samolotu.

Melanie przeszedł dreszcz. Zdusiła złe przeczucia. Może to romantyczny liścik od Iana, którym chciał jej wynagrodzić brak zrozumienia tego, jak ważne były dla niej te wakacje. Odwracając się od Huntera, otworzyła kopertę i wyjęła kartkę. Nie był to elegancki papier, ale ich służbowy, na którym przesyłali sobie w biurze wiadomości. Z jednym ze zbiorowych portretów Iana, przedstawiającym dwanaście nagich osób na drzewie. Zdecydowanie mało obiecujący.

„Droga Melanie!

Chyba oboje mamy świadomość, że nam się nie układa. Nie ma sensu odkładać tego, co nieuniknione. Przeżyliśmy dobre chwile, ale pora, żeby każde z nas poszło swoją drogą. Baw się dobrze i do zobaczenia w pracy po Twoim powrocie z Cancún. Pozdrawiam, Ian”.

Przeczytała to trzy razy, wmawiając sobie, że coś źle zrozumiała. Oszukiwała się. Ian z nią zrywał. Na firmowym papierze. Odpięła pas.

– Muszę wyjść. – Chciała wysiąść z samolotu, wziąć głęboki oddech i zapanować nad emocjami. Potem znaleźć Iana i spytać go, jak mógł być tak niewrażliwy i rozstać się z nią, pisząc durny list. A później rozwalić mu nos.

– Co pani robi? Zaraz startujemy. Proszę zapiąć pas.

– Muszę wysiąść.

– Źle się pani czuje? Boi się pani latać?

Potrząsnęła głową, niezdolna wydusić słowa. Hunter położył rękę na jej karku i delikatnie pochylił jej głowę.

– Niech pani weźmie głęboki oddech, powoli.

Miał niski łagodny głos, który skłaniał do posłuszeństwa, więc go posłuchała.

– Jeszcze raz. Wdech, wydech.

Po kilku oddechach poczuła się lepiej.

– Przepraszam.

– Nie ma za co. Dużo ludzi boi się latać. – Hunter masował jej kark. – Już dobrze?

Kiwnęła głową i usiadła prosto. Miała nadzieję, że Hunter zabierze rękę. Choć masaż rozluźnił jej napięte mięśnie, czuła, że coś jest z tym nie tak. Hunter chyba również to poczuł, bo opuścił rękę. Melanie wciąż ściskała kartkę od Iana. Zielone oczy Huntera patrzyły na nią ze spokojem i troską. Może jednak nie jest takim dupkiem.

– Co Ian panu powiedział? – Chciała wiedzieć, czy Hunter znał plan Iana. I czy ma umrzeć z upokorzenia. – Na temat tego wyjazdu.

– Że jakaś kobieta go prześladuje i jest pani zagrożona. Mam jej zdjęcie. Nie musi się pani przejmować.

– Nie przejmuję się nią. Bez urazy, ale moim zdaniem pański wyjazd jest bez sensu.

Hunter uniósł kącik warg.

– Nie czuję się urażony. Zostałem zatrudniony i mam wykonać swoją pracę niezależnie od tego, czy pani uzna ją za konieczną.

– Ian nie przyjedzie – rzekła beznamiętnie. Nie ma sensu kłamać. Jeśli Hunter tego nie wie, do wieczora się domyśli.

– Miał z panią lecieć? Odniosłem wrażenie, że leci pani sama.

O ironio, sama za te wakacje zapłaciła. Wykorzystała cały limit karty kredytowej, by pokazać Ianowi, jak bardzo jest jej drogi. Choć Ian był milionerem, a ona zarabiała trzydzieści tysięcy rocznie, wzięła to na siebie. Dla miłości. Tymczasem leciała na wakacje z facetem, który był świadkiem tego, jak Ian z nią zerwał. Czy jaskiniowcy wysyłali do swoich ukochanych mamuta z kamienną płytą i wyrytym na niej złamanym sercem? Nie byłaby zaskoczona.

– Zerwał ze mną. Na piśmie.

Nie wybrałaby Huntera jako powiernika, ale była rozdarta między zażenowaniem i potrzebą wyrażenia uczuć. A skoro obok nie miała przyjaciółki, nie mogła też do niej zadzwonić, pozostał jej Hunter.

– Uwierzy pan? Po roku. W głupim liściku. Jeden krótki akapit. – Wymachując kartką, dodała: – Na drugiej stronie tej kartki są nadzy ludzie. To tylko większa obraza.

Potem mimo woli zaczęła płakać.

Hunter Ryan z przerażeniem patrzył na twarz Melanie. Naprawdę nie lubił, kiedy kobiety płakały. Ale, do diabła, nie mógł jej mieć za złe. Jak można w ten sposób z kimś zrywać? Nie był pewien, co Melanie miała na myśli, mówiąc o nagich ludziach, ale zważywszy na to, czym zajmował się jej facet, zakładał, że miało to coś wspólnego z jego pracą.

Krótki liścik. Jezu. To więcej niż okrutne. Hunter był ochroniarzem, a nie psychologiem. Służył w piechocie morskiej, gdzie oficjalne motto brzmi: Zawsze wierni, a nieoficjalne: Ignoruj uczucia i nie mów o nich. Stłumił chęć odpięcia pasa. Nie miał dokąd uciec. Gdy samolot poderwał się w powietrze, Hunter poklepał Melanie po kolanie. Nie wiedział, co innego mógłby zrobić.

– Pewnie chciał uniknąć konfrontacji – odrzekł.

Chyba każdy mężczyzna raz czy dwa znalazł się w takiej sytuacji i nie chciał widzieć płaczącej kobiety. Albo, co gorsza, rozwścieczonej. Jemu też się to przydarzyło, ale miał wtedy szesnaście lat, nie trzydzieści. Nawet on, który zdaniem jego byłej dziewczyny, Danielle, był emocjonalnie opóźniony w rozwoju, w stosunkach z kobietami zawsze był szczery.

– Uniknąć konfrontacji? Czy ja wyglądam na agresywną? – Podniosła głos. – Przez rok nikomu nie mówiłam o naszym związku. Pozwoliłam mu samemu podróżować. Słowa nie powiedziałam o tym, że jego praca kręci się wokół nagich kobiet!

Miała rację. Dla zachowania Iana Bainbridge’a nie było usprawiedliwienia. Zaplanował to z tygodniowym wyprzedzeniem, bo tydzień wcześniej zatrudnił Huntera.

Musi dać jej jasno do zrozumienia, że stoi po jej stronie. Wiedział, jak to się robi. Całe dzieciństwo miał do czynienia z fatalnymi związkami własnej matki.

– Nie wygląda pani na agresywną. Uważam, że listowne zerwanie to brak szacunku. Tylko cham może tak postąpić.

– Nie nazwałabym go chamem. To za ostre.

I znów okazało się, że niezależnie od tego, co powie, nigdy nie spełnia to oczekiwań kobiety. Czemu one wiecznie są na nie, nawet gdy facet się z nimi zgadza?

– Powiedział mi, że nie leci. Myślałem, że pani wie. Nie miałem pojęcia, co jest w kopercie, bo gdybym wiedział, nie zgodziłbym się zostać jego posłańcem. Jeżeli o mnie chodzi, zachował się po chamsku, traktując panią w ten sposób i jeszcze mnie w to wciągając.

W końcu Melanie kiwnęła głową.

– Ma pan rację. Związałam się z chamem i nawet o tym nie wiedziałam. Jestem idiotką.

Hunter był ostatnim człowiekiem na świecie, który doradzałby komuś w sprawach męsko-damskich. Przed Danielle przez cztery lata był związany z Lynn, ale przez trzy i pół roku z tych czterech lat przebywał na drugiej półkuli. Nie powinien udzielać rad, jednak Melanie potrzebowała zapewnienia, że nie zrobiła nic złego.

– Nie jest pani idiotką. Nie mogła pani przewidzieć, że on coś takiego zrobi. A on jest tchórzem, bo z panią nie porozmawiał.

Więcej nie zamierzał o tym mówić. Już i tak czuł się niekomfortowo. Przypomniał sobie liczne noce z dzieciństwa, gdy matka po kolejnym nieudanym związku płakała i wyjadała lody prosto z pudełka. Szczęście do końca życia istnieje tylko w bajkach. Więc chociaż nie chciał być nieuprzejmy, marzył, by po przylocie do Meksyku Melanie wyżaliła się przez telefon przyjaciółce, uwalniając go od tego tematu.

Po rozstaniu z Danielle przysiągł sobie, że pozostanie samotny. Przed Danielle była Lynn, a wcześniej Allison. Wszystkie trzy go zostawiły. Miał już dość. Wystarczy mu seks. Gdyby Melanie chciała znać jego radę, to właśnie by jej powiedział. Ale ona z pewnością nie miała ochoty słuchać cynicznych słów o miłości.

Skinęła głową, pociągając nosem. Gdy się pochyliła, by poszukać czegoś w torbie, odsłoniła kawałek pleców. Hunter poprawił się w fotelu. Była piękna, nawet gdy płakała. Miała delikatne rysy i pełne różowe wargi, które obudziły w nim niepożądane myśli. Obcisłe dżinsy zwracały uwagę na to, że była drobna, a przy tym kobieca.

Gdy przyjął to zlecenie, sądził, że Melanie z własnej woli leci sama i oczekiwał, że będzie traktowany jak zwykle podczas pracy. Tymczasem został zmuszony do krępujących rozmów. To było gorsze niż Afganistan. Okej, przesadził. Ale na pewno gorsze niż wysypka na intymnych częściach ciała.

Melanie wyjęła chusteczki i wycierała łzy, które rozmazały jej makijaż. Hunter stwierdził, że na miejscu Iana poczekałby z zerwaniem do końca wakacji. Co z nim jest nie tak, że nie chciał spędzić z Melanie tygodnia na plaży? Facet z pewnością ma jakiś problem.

Hunter też miał problem. Zdaniem jego byłych problem ten polegał na nieumiejętności komunikowania uczuć. Za to z radością spędziłby tydzień na plaży z seksowną przyjaciółką. Gdyby ją miał.

– No bo co, jestem taka głupia? – spytała Melanie, wciąż wycierając oczy. – Wiedziałam, że nam się nie układa. Te wakacje były właśnie po to, żebyśmy to naprawili. A skończyło się na tym, że zostałam bez kasy.

– Ale przynajmniej nie jest pani w ciąży – zauważył. – To bardzo kosztowny sposób ratowania związku. – To miał być żart, lecz sądząc ze spojrzenia Melanie, wcale jej nie rozbawił. Nie powinien żartować z płaczącej kobiety. Nauczyły go tego lata fatalnych związków jego matki, ale chyba zdążył już o tym zapomnieć.

– Niech pan sobie nie robi żartów z ciąży. To jak kuszenie losu. – Ściągnęła twarz. – Zresztą niemożliwe, żebym była w ciąży, skoro od sześciu tygodni się nie kochaliśmy.

Och nie. Nie chciał tego słuchać.

– Przykro mi. Nie powinienem był tego mówić. – Z kieszeni fotela przed nim wyciągnął jakąś gazetę i podał ją Melanie. – Może pani sobie poczyta?

– Skymiles? Myśli pan, że masujące fotele i kocie legowiska odwrócą moją uwagę od faktu, że nic nie znaczę dla mężczyzny, który jest mi drogi?

– Nie dowie się pani tego, dopóki pani nie spróbuje.

Kręcąc głową, zaśmiała się przez łzy.

– Nie, dziękuję, już raczej będę się nad sobą użalać.

Hunter wolałby zostać żywcem zjedzony przez piranie niż pogrążać się w rozpaczy.

– Cóż, to proszę się użalać, nie będę przeszkadzał. – Otworzył magazyn i patrzył na system drzwi dla… psów? Nie był tego pewien. Był za to absolutnie pewien, że ma dość tej rozmowy.

Owszem, współczuł jej, ale wiedział, jak to wygląda. Melanie będzie rozpaczała, a on będzie kiwał głową, wyrażał współczucie i mówił jej, że jest warta o wiele więcej, co było prawdą. W końcu się tym potwornie zmęczy, a ona i tak mu nie uwierzy. Znał to, był facetem, u którego kobiety szukały pociechy i rady, a później wszystkie te rady lekceważyły. Ostatnią rzeczą, o jakiej pragnął rozmawiać w tym momencie były związki, bo postanowił raz na zawsze się od nich uwolnić.

Przez kilka sekund Melanie milczała, następnie głośno westchnęła i oznajmiła:

– Może jak dolecimy do Meksyku, powinnam zaraz wracać do domu.

Choć nie chciał podejmować rozmowy, nie mógł dopuścić do realizacji tego planu.

– Zwrócą pani pieniądze za wakacje?

– Nie.

– No to czemu miałaby pani wracać? Niech się pani cieszy wakacjami. Niech pani nie pozwoli, żeby Ian zepsuł pani odpoczynek.

– Zarezerwowałam nawet jakieś wycieczki – oznajmiła tak nieszczęśliwym głosem, że Hunter miał ochotę otoczyć ją ramieniem.

– Kto sam zjeżdża na linie? To żałosne.

– Ja z panią zjadę.

– Naprawdę? – Popatrzyła na niego z nadzieją.

– Oczywiście. To moja praca.

– Świetnie. Więc mam towarzysza za pieniądze. Jeszcze lepiej.

– Zrobiłbym to, nawet gdybym nie dostał za to pieniędzy. – Trochę się spóźnił z tym wyznaniem. Schował magazyn do kieszeni fotela. Zapowiadała się długa podróż, a ibuprofen, który wziął na bolące ramię, na pewno mu nie pomoże.

– Dzięki.

Hunter nie wiedział, co powiedzieć, więc milczał. Po jakiejś minucie Melanie zapytała:

– Wie pan, co mnie wkurza?

– Nie. – Wolał nie zgadywać.

– Zmusiłam się, żeby pokochać Iana. Uwierzy pan? – Darła na strzępy chusteczkę. – Kiedy wyobrażałam sobie siebie z mężczyzną, zawsze był to raczej typ artysty, nie macho. A jednak tak naprawdę nie kochałam Iana.

– Cóż, to świetnie. – Zaczął postrzegać kolejny tydzień w jaśniejszych barwach. Może nie czeka go siedem dni łez. – Czyli nie był pani przeznaczony. Lepiej wiedzieć to teraz, bo potem byłoby za późno.

– Nie powiedziałabym, że to świetnie. Mimo wszystko to upokarzające i bolesne. Chciałam zadbać o to, co nas łączy, pielęgnować to i rozwijać. Czemu on tego nie chciał?

– To nie roślina – odrzekł śmiało Hunter. – Albo coś między ludźmi jest, albo nie ma.

– Jak miłość od pierwszego wejrzenia?

– Chemia, fascynacja, podziw. To wszystko jest od początku. Jeśli tego nie ma, na siłę pani tego nie stworzy.

Melanie ściągnęła brwi.

– A skąd wiadomo, czy to jest?

Pyta poważnie? Hunter uniósł brwi.

– Niech pani nie mówi, że pani nie wie, kiedy ktoś się pani podoba. – Na przykład ona jemu. Jej wargi są stworzone do całowania. Nie zdaje sobie z tego sprawy?

– No, chyba tak. To znaczy jak na pana patrzę, widzę, że jest pan atrakcyjny, ale to nie znaczy, że stworzymy dobrą parę.

Pomyślał, że go nie zrozumiała, ale świadomość, że jej się podoba, była miła.

– Nie mówię tylko o wyglądzie.

– Chce pan powiedzieć, że się panu nie podobam? – Zebrała strzępy chusteczki i wrzuciła je do torebki o wiele gwałtowniej, niż to konieczne.

Każde spotkanie z kobietą to pole minowe.

– Podoba mi się pani. – Niedopowiedzenie roku! Była bliska jego ideału kobiety: jasne włosy, pełne wargi, ładne piersi, szczupła talia. Miał ochotę chronić ją przez złem, a jednocześnie przycisnąć do ściany i sprawić, by krzyczała z rozkoszy. Nie mógł jednak jej tego powiedzieć. – Jest pani piękną kobietą.

– Nie czuję się piękna. Czuję się głupia. I chyba cierpię na chorobę powietrzną.

Jezu, tylko tego im potrzeba.

– Niech pani się położy i zamknie oczy. – Poklepał swoje kolana.

– Nie przeszkadza panu?

Wiele rzeczy mu przeszkadzało, ale niezależnie od rozpaczliwej chęci, by trzymać się na dystans od swej klientki, nie chciał, by wymiotowała. Nie wspominając o tym trudnym do opisania czymś, o którym wspomniał. Czuł to. Tę chemię. Ale też zainteresowanie.

Niedobrze. Oj, niedobrze. Proponowanie jej w tej sytuacji, by położyła się na jego kolanach, było głupotą. Poczuł na udach jej miękkie ciepłe ciało.

– Bardzo pan twardy.

– Słucham? – Jeszcze nie, ale jeśli Melanie nie przestanie się wiercić, tak właśnie się stanie.

– Ma pan muskularne nogi. Niezbyt wygodne.

Aha.

– Ale dziękuję. – Ściskając jego kolano, dodała: – Bardzo pan miły.

Mruknął coś w odpowiedzi. Melanie zamknęła oczy. Jego zlecenie okazało się dla niego ciężką próbą. Nie tego się spodziewał.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: