Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Pleban - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
2 kwietnia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pleban - ebook


"Pleban" Patryka Nowodworskiego to straszna historia o duchach, która dotyczy dawnej i mrocznej zależności między księdzem, domem a pewną rodziną. Jest to także opowieść o cierpieniu, grzechu i wybaczaniu.

Młody człowiek obudziwszy się rano stwierdza, iż ma całkowitą pustkę w głowie. Niby wie, że obok niego leży śpiąca żona, że ma dziecko, ale nie potrafi „złapać” kontaktu z rzeczywistością. Przytrafia mu się to już kolejny raz w życiu. Jego ciało wykonuje pewne podstawowe czynności niejako z automatu. Po upływie kilku lat, wraz z żoną kupuje od sędziwego proboszcza stary dom, do którego się przeprowadzają. Tam zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które z początku sugerują mu, iż posiadłość, którą nabył jest nawiedzona, jednak wraz z odkrywaniem tajemnic domu, prawda okazuje się znacznie bardziej … mroczna i zaskakująca.

Autor jest młodym człowiekiem, który próbuje odnaleźć się, jako pisarz. Jego pierwszą wydaną powieścią była „Kochanka”- komediowy romans z elementami erotyki. Tym razem spróbował swoich sił w nieco innym gatunku literackim.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-045-6
Rozmiar pliku: 767 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Początek

Przebudziłem się około ósmej rano. Otworzyłem oczy i spojrzałem na wiszący nade mną sufit. Był to zwykły ‘kawałek’ stropu, pomalowany białą farbą. Bez wyrazu. Żadnych ornamentów, niczego. Ot zwykła tandeta. Jestem projektantem, ale nie jakimś tam projektantem wnętrz, lecz dobrym inżynierem. Przynajmniej to pamiętam. Obróciłem głowę w lewą stronę i zauważyłem śpiącą obok mnie kobietę. Nie kojarzyłem jej. Niby wiedziałem, że jest to moja żona, ale czułem wewnętrznie, iż w ogóle jej nie znam.

Wstałem. Chciałem, a w zasadzie to musiałem iść do łazienki. W głowie miałem całkowitą pustkę, kompletnie nie potrafiłem przypomnieć sobie, gdzie się ona znajduje? Na szczęście moje ciało wiedziało. Innymi słowy, trafiłem do niej na tzw. czuja. Wszedłem do malutkiego pomieszczenia. Wielkością przypominało ono raczej komórkę na narzędzia niż łazienkę.

W prawym narożniku ściany stała malutka kabina prysznicowa, obok której znajdował się sedes z maleńką umywalką. Podszedłem do ubikacji, podniosłem deskę klozetową i się wysikałem. Następnie spłukałem wodę i odwróciłem się w stronę umywalki. Nad nią wisiała mała szafka z lustrem. Spojrzałem na nie i zobaczyłem w nim swe odbicie. Na pierwszy rzut oka mogłem mieć około trzydziestu kilku lat, jednak w rzeczywistości czułem się znacznie starszym człowiekiem. Już trzeci raz w życiu tracę kontakt z otaczającym mnie światem. Mianowicie zapominam, kim jestem. Pojawiam się w jakimś miejscu, dokądś zmierzam, by powrócić w inne miejsce. Boję się o tym komukolwiek powiedzieć, gdyż nie pamiętam poprzednich razów, wiem tylko tyle, że miały miejsce. Dlatego nie potrafię powiedzieć, czy i kiedy dokładnie się urodziłem, z jakiego miejsca pochodzę i dokąd podążam.

Nagle dobiegł mnie głos kobiety:

— Jarku! No chodź tu do mnie! — opłukałem twarz zimną wodą i odpowiedziałem.

— Już idę — ciężko jest człowiekowi, który budzi się pewnego dnia i nie wie, gdzie jest. Wszystko wydaje mu się znajome, ale jednocześnie bardzo obce. Właśnie tak się teraz czułem. Otworzyłem drzwi i ujrzałem ponętną nagość mojej żony (jak sądzę), leżącą na łóżku z rozłożonymi szeroko nogami.

— Wejdź we mnie — rzekła do mnie rozkazującym tonem.

Cóż więc mogłem zrobić? Przecież jej nie odmówię, bo wtedy także i sobie odmówiłbym tej fizycznej przyjemności. Jednak, kiedy uprawialiśmy seks, myślami byłem zupełnie gdzieś indziej. Posuwiste ruchy bioder wykonywane przeze mnie machinalnie i odruchowo nie sprawiały mi przyjemności, nie czułem nastroju, który jak mi się wydaje – czuć powinienem. Na szczęście mojej żonie się podobało. Nagle doszliśmy! Gdy spoceni położyliśmy się obok siebie, spojrzała na mnie i powiedziała:

— Mam nadzieję, że tym razem to wystarczy, bym ponownie zaszła w ciążę?

— Nie martw się — zacząłem — zaszłaś i urodzisz dokładnie za dziewięć miesięcy, tak więc różnica wieku między naszymi dziećmi będzie wynosić dokładnie rok. – Właściwie sam nie wiem, dlaczego to powiedziałem. Skąd mi to przyszło do głowy?

— a skąd u ciebie taka dokładna wiedza? — spytała mnie kobieta z delikatnym uśmiechem na ustach.

— Tak jest za każdym razem — odpowiedziałem i odwróciłem się na drugi bok.

— a ty, co? Nie idziesz dzisiaj do pracy? — zapytała.

— Aha. Do pracy, fakt — odparłem i wstałem. Ponownie dzisiejszego poranka zacząłem wykonywać instynktownie pewne, konkretne czynności.

W pracy jak to w pracy. Ciężko, czasami nudno a niekiedy ciekawie. Jedna rzecz się zgadzała, ta którą pamiętałem. Pracowałem w biurze projektowym jako projektant. Moja żona nie pracowała, lecz mimo to moje zarobki wystarczały nam do prowadzenia, że tak powiem, całkiem dostatniego życia. Wraz z upływem czasu zacząłem odczuwać szczęście. Stałem się zakochanym a przede wszystkim spełnionym mężem i ojcem. Życie w ‘świadomości’ oraz realnego poznawania przeze mnie swej żony a także pierwszego dziecka – synka – sprawiło, iż powiązała mnie z nimi jakaś autentyczna więź. Powoli uczucie, które było gdzieś głęboko we mnie umiejscowione, zaczęło wydostawać się na zewnątrz. Po upływie roku zapomniałem już o poprzedniej utracie świadomości i zacząłem żyć tak, jakbym znał ich od dawna.

Kiedyś, pewnego dnia spytałem się żony:

— Gdzie są nasze zdjęcia ślubne?

— Wiesz co, powinny być w kartonie u nas w sypialni — odpowiedziała.

— Pójdę je zobaczyć — odrzekłem.

Poszedłem do pokoju. Otworzyłem drzwi od szafy i sięgnąłem pudełko. Niestety, oprócz ostatnich zdjęć, które notabene sam zrobiłem, nie znalazłem w nim żadnych, innych fotografii. Dziwne! Zupełnie jakby moje życie zaczęło się rok temu!

— i co, znalazłeś?

— Nie! Nie ma żadnych zdjęć!

— Muszą być. Pokaż! — otworzyła karton raz jeszcze i zaczęła przeglądać zdjęcia, lecz szukanych najpierw przeze mnie fotek, również i ona znaleźć nie mogła.

— Widzę, że ty też nie możesz ich znaleźć.

— No fakt. Nie mogę. Na pewno gdzieś się zawieruszyły. Znajdziemy je później. Chodź, położymy dzieci spać, a później zajmiemy się trochę sobą.

— Dobrze — odpowiedziałem. Trochę – co prawda – zaskoczyła mnie jej reakcja na brak szukanych fotografii, ale nie przejąłem się nią zbytnio. — Pewnie wie, gdzie mogą się znajdować, więc nie robi z tego dramatu. — Pomyślałem sobie.

Lecz prawdę mówiąc, jak zacząłem się nad tym jednak nieco głębiej zastanawiać, to w całym jej postępowaniu znalazłoby się trochę więcej dziwnych zachowań, których znaczenia powinny zwrócić moją większą uwagę. Nie przejęcie się zagubionymi fotografiami, fakt, iż urodziła córeczkę dokładnie w rok po narodzinach syna oraz to, że nigdy nie wspominała o swoich ani moich rodzicach. Nie było! Nie istniał w naszych rozmowach czas przeszły. Mam tu na myśli wydarzenia, które musiały wydarzyć się przed moim – skądinąd – nagłym pojawieniem się w łóżku, obok niej. Jednak dałem się przekonać! Dałem się wciągnąć w tę grę, iż nie liczy się przeszłość a przyszłość. Dlatego pewnego dnia rozpoczęliśmy rozmowę na temat zakupu, tudzież wybudowania przez nas domu.

— Co powiesz na to, gdybyśmy zbudowali sobie swoje gniazdko? — spytała mnie pewnej marcowej nocy.

— a stać nas na wybudowanie domu?

— Jesteś tak bardzo zajęty swoją pracą, że nawet nie zauważyłeś, kiedy udało mi się odłożyć na koncie dość sporą kwotę. Ponadto mamy to mieszkanie w bloku, które możemy przecież sprzedać. To jak?

— Nie chcę niczego budować — odparłem. — Jest pewien dom, który chciałbym ci pokazać. — Powiedziałem jej, nie wiedząc, o czym właściwie gadam.

— a gdzie on się znajduje? — zapytała

— Niedaleko Bystrzycy Kłodzkiej — odpowiedziałem.

— Byłeś tam? Kiedy?

— Widziałem ogłoszenie w internecie — odpowiedziałem, ale nie była to prawda. Obraz tego domu miałem w swojej głowie od początku, tj. Od kiedy pamiętam. Sam nie wiem, czy jest on wytworem moich snów, czy może innego życia?

— To jedźmy go zobaczyć! Przy okazji sobie wypoczniemy.

— W porządku — odpowiedziałem.

Gdy znaleźliśmy ‘go’ w Kotlinie Kłodzkiej od razu zrozumiałem, że był to właśnie ten dom z moich snów. Dlatego jak tylko go zobaczyłem, poczułem, że muszę wejść w jego posiadanie. Cóż w nim było takiego, co nie pozwalało mi odejść? Co sprawiało, że musiałem ten budynek kupić? Nie wiem! Odnosiłem wrażenie, że jak na niego patrzyłem to on mnie w jakiś niewytłumaczalny sposób hipnotyzował. W głowie cały czas słyszałem cichy szept – 'kup mnie'. Zebranie potrzebnej na zakup domu kwoty zajęło nam cztery lata.

Jak wyglądał ów cudowny budynek, który tak mocno zawładnął mą wyobraźnią? Na zewnątrz swoją bryłą przypominał ogromną stodołę. Parter i piętro zbudowane były z kamienia, tego polnego, ale ciętego. Ściany nośne domu były grube na czterdzieści a czasem i nawet na pięćdziesiąt centymetrów. Strych był drewniany. Dachówki ceglane (tzw. ‘Karpiówka’), w wielu miejscach popękane i czarne od sadzy na ‘dzień dobry’ nadawały się do wymiany. Okna skrzyniowo-drewniane, mimo upływu czasu i surowych warunków atmosferycznych zachowały swą użyteczność, co akurat mnie nie zdziwiło, gdyż budowniczowie tego budynku zużyli do ich produkcji wyselekcjonowanej tarcicy świerkowej, wyrobionej z miejscowych drzew, które – że tak powiem – najlepiej się do tego nadawały.

Właściciel tego obiektu, jak się dowiedzieliśmy, nie żył już od paru lat. Nie posiadał również żadnej bliższej, tudzież dalszej rodziny, dlatego dom przekazał pod jurysdykcję kurii. Ta – nie mając funduszy na jego remont – postanowiła pozbyć się niewygodnej dla niej nieruchomości. Jedynym warunkiem, jaki trzeba było spełnić przy nabyciu tego domu, była akceptacja zamieszkania w nim pewnej, starszej kobiety, która dotychczas opiekowała się tym domem. Kobieta miała tam spędzić ostatnie lata swojego życia.

Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy pomyślałem sobie, że nie zabawi z nami zbyt długo, gdyż wydało mi się, że jest ona bardzo blisko śmierci. Na całe szczęście miała w nim (domu) wydzielone jak gdyby odrębne mieszkanie z własną kuchnią, łazienką oraz dwoma pokojami i — co mnie osobiście lekko podkurwiło — małą kapliczką, ponieważ uznałem, że będą mnie jej modły wkurwiać. No, ale cóż? Tak bywa. Jak się kupuje posiadłość od kościoła, to należy liczyć się z różnymi przeciwnościami.

Formalności niezbędne przy zakupie nieruchomości poszły gładko. Nie ma w sumie co się dziwić, ponieważ proboszcz, który pośredniczył w sprzedaży miał spore znajomości, zwłaszcza u Burmistrza Bystrzycy Kłodzkiej. Tak więc, między decyzją o zakupie a dniem przeprowadzki minęły zaledwie dwa miesiące.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: