Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Podróż do Włoch. Tom 4, (Z Livorno do Neapolu, Neapol, Pompeja) - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Podróż do Włoch. Tom 4, (Z Livorno do Neapolu, Neapol, Pompeja) - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 669 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZA­RYS DZIE­JÓW SZTU­KI W TO­SKA­NII.

Do­peł­niam wzię­te­go na się obo­wiąz­ku, kła­dąc tu­taj w krót­kim za­ry­sie hi­sto­ryą ar­ty­zmu na zie­mi to­skań­skiej. Po­wy­żej (T. III. str. 262 i nast.) wy­ło­ży­łem ob­szer­nie po­wo­dy, któ­re mię do tej krót­kiej pra­cy skło­ni­ły, za­tem ich tu­taj nie po­wta­rzam. Przy­po­mi­nam je­dy­nie, że na­dzie­ja uła­twie­nia czy­tel­ni­ko­wi ogól­ne­go po­glą­du na osno­wę tak bo­ga­ta a wiel­ce waż­ną, jako jest ni­niej­szy przed­miot, oraz chęć stresz­cze­nia ile moż­no­ści wę­dró­wek na­szych po mia­stach to­skań­skich, zwłasz­cza po Flo­ren­cyi, były mi ku temu prze­waż­ną po­bud­ką. Zwra­cam ato­li uwa­gę sza­now­ne­go czy­tel­ni­ka, iż "Za­rys" nasz roz­po­czy­na­my do­pie­ro od Śred­nich Wie­ków (oko­ło 1000), opusz­cza­jąc epo­kę po­prze­dza­ją­cą te wie­ki, bo cza­sy sta­ro – chrze­ściań­skie. W na­szym prze­glą­dzie dzieł ar­chi­tek­to­nicz­nych We­ne­cyi (T. II. str. 370 i nast.)

umie­ści­li­śmy wpraw­dzie tak­że i styl epo­ki sta­ro­chrze­ściań­skie­go ar­ty­zmu, ale uczy­ni­li­śmy to już dla tego, iż wiel­ce waż­ne bu­dow­ni­cze dzie­ła We­ne­cyi do tej epo­ki na­le­żą, (mia­no­wi­cie ko­ściół Ś. Mar­ka), już zno­wu dla tego, że pra­gną­łem za­raz na wstę­pie oswo­ić czy­tel­ni­ka z ca­ło­ścią dzie­jów sztu­ki chrze­ściań­skiej, więc ze wszyst­kie­mi jej epo­ka­mi. In­a­czej się rzecz ma z na­szem ni­niej­szem za­da­niem. Bo lubo To­ska­nii nie brak­nie dzieł sztu­ki na­le­żą­cych do epo­ki sta­ro­chrze­ściań­skiej, jed­nak ta­ko­we nie są wca­le dla nas sta­now­cze i mniej nas już ob­cho­dzić mogą. Nam głów­nie cho­dzi w tej roz­pra­wie o hi­sto­ryą ro­dzi­mą ar­ty­zmu to­skań­skie­go, więc o dzie­ła, któ­re są owo­cem tej zie­mi za­cnej i jej twór­czej fan­ta­zyi. Oba­czy­my ato­li po­ni­żej, że ta twór­czość ro­dzi­ma za­czy­na się pra­wie wszę­dzie, więc i w To­ska­nii do­pie­ro z po­cząt­kiem śred­nich wie­ków, więc z cza­sa­mi ro­mań­skie­go sty­lu; wi­dzi­my prze­to, że od epo­ki tego sty­lu roz­po­cząć nam wy­pa­da ni­niej­szy nasz "Za­rys."

Sza­now­ny czy­tel­nik ze­zwo­li, abym przedew­szyst­kiem uczy­nił mu jesz­cze dwie uwa­gi. Ja­koż nie­chaj ra­czy pa­mię­tać, że we­dle głów­nej my­śli, po­wo­du­ją­cej nas w ca­łej tej "Po­dró­ży" na­szej, ogra­ni­cza­my się na licz­bie dzieł ar­ty­stycz­nych wiel­ce skrom­nej, bo opi­su­je­my tyl­ko te, któ­re nam wy­star­cza­ją do na­bra­nia wy­obra­że­nia o głów­nych a cha­rak­te­ry­stycz­nych ce­chach ar­ty­zmu w każ­dej epo­ce. Za­tem idzie, że i w na­szym ni­niej­szym Za­ry­sie ta­ko­we samo ogra­ni­cze­nie za­cho­wać nam przyj­dzie. A to­tem wię­cej, iż, we­dle na­sze­go za­ło­że­nia, ten nasz ni­niej­szy "Za­rys" ma być do­peł­nie­niem na­szych wę­dró­wek od­by­tych we Flo­ren­cyi, w Sie­nie i Pi­zie i z nie­mi ra­zem sta­no­wić ca­łość. Wi­dzi­my tedy, iż i w nim nie bę­dzie­my wspo­mi­na­li o dzie­łach sztu­ki choć­by wiel­ce zna­ko­mi­tych a znaj­du­ją­cych się po in­nych miej­scach To­ska­nii, co wię­cej, że mil­cze­niem po­mi­nie­my wie­le za­byt­ków i po­mni­ków sztu­ki god­nych wi­dze­nia a prze­cho­wa­nych w tych trzech po­wy­żej wspo­mnia­nych mia­stach, któ­re­śmy od­wie­dzi­li w po­dró­ży na­szej.

Po­wtó­re upra­szam czy­tel­ni­ka, by ze­chciał pa­mię­tać o praw­dzi­wem zna­cze­niu na­sze­go wy­ra­że­nia, gdy mó­wić bę­dzie­my o sztu­ce "w To­ska­nii" a na­wet " o sztu­ce to­skań­skiej. " To wy­ra­że­nie by­najm­niej nie­ma zna­czyć ja­ko­by wszyst­kie ob­ja­wy sztu­ki na zie­mi to­skań­skiej mia­ły sta­no­wić jed­ną ca­łość, jed­ną niby szko­łę w tym sen­sie jak to mó­wi­my o szko­le We­nec­kiej, Pa­dew­skiej it… d. Po­wyż­sze wy­ra­że­nia od­no­szą się je­dy­nie do wszyst­kich a tak róż­nych ob­ja­wów, któ­re wy­kwi­tły na to­skań­skiej zie­mi.

Na­ko­niec wi­nie­nem uprze­dzić czy­tel­ni­ka, że co do ogól­ne­go pla­nu i roz­kła­du tego Za­ry­su sztu­ki w To­ska­nii po­sze­dłem za moją wła­sną my­ślą. Co się zaś ty­czy cha­rak­te­ry­sty­ki epok i po­je­dyń­czych mi­strzów, jak z jed­nej stro­ny trzy­ma­łem się wła­sne­go prze­ko­na­nia, któ­re so­bie wy­ro­bi­łem dłu­go­let­nie­mi stu­dy­ami i kil­ka­krot­nem za­pa­try­wa­niem się, tak z dru­giej stro­ny uwa­ża­łem być su­mien­ną moją po­win­no­ścią ra­dzić się po­wag po­wszech­nie w świe­cie uzna­nych i na nich się opie­rać, o ile tyl­ko one nie są prze­ciw­ne wła­sne­mu po­glą­do­wi mo­je­mu – bo prze­cież za­da­niem mo­jem jest tak­że, abym oswoi! młod­sze­go czy­tel­ni­ka mo­je­go z osta­tecz­ne­mi wy­pad­ka­mi, któ­rych się do­słu­ży­li tru­dem a głę­bo­ką pra­cą naj­zna­ko­mit­si ba­da­cze i kry­ty­cy cza­sów naj­now­szych. (1)

–- (1) Umiesz­czam tu­taj część tych dzieł, z któ­rych naj­czę­ściej ko­rzy­sta­łem a wy­mie­niam głów­nie ta­ko­we, któ­re nie tyl­ko naj­wię­cej po­ży­tecz­ne być mogą dla młod­szych czy­tel­ni­ków pra­gną­cych obe­znać się z dzie­ja­mi sztu­ki, ale na­wet są i pod in­nym wzglę­dem przy­stęp­ne i ła­twe do na­by­cia. Va­sa­ri Vite i t… d., tłó­ma­cze­nie nie­miec­kie dla waż­nych przy­pi­sków jest ze wszech miar god­ne po­le­ce­nia (ośm to­mów). Lan­zi, La sto­ria pit­to­ri­ca i t… d. Se­lva­ti­co: Sto­ria de­lie Arti i t… d. Rio De l'Art Chre­tien; Burc­khardt: Ci­ce­ro­ne; Ru­mohr: Ita­lie­ni­sche For­schun­gen; da­lej róż­ne pi­sma Fr, Ku­gle­ra, Schna­ase'go, Lub­ke­go i t… d.II. SZTU­KA NO­WO­ŻYT­NA.

A. EPO­KA RE­NE­SAN­SU.

(od 1420 do 1500).

a) okres wcze­sne­go re­ne­san­su (od roku 1420 do mniej wię­cej 1500).

Już kil­ka­kroć w tej na­szej po­dró­ży mó­wi­li­śmy o zwro­cie du­cho­wym, któ­ry z po­cząt­kiem pięt­na­ste­go wie­ku wy­stę­pu­je w dzie­jach, a ob­ja­wia się tak wcze­śnie a po­tęż­nie w hi­sto­ryi sztu­ki wło­skiej (1). Za­tem tu­taj kła­dzie­my jesz­cze je­dy­nie kil­ka uwag. Ten zwrot jest głów­nie na­wro­tem do rze­czy­wi­sto­ści i do na­tu­ry. Wszak­że rze­czy­wi­stość a przy­ro­da jest peł­na roz­ma­ito­ści, jest bez gra­nic bo­ga­ta w ob­ja­wy swo­je. Te ob­ja­wy stu­diu­je te­raz sztu­ka i pod­pa­tru­je ich ta­jem­ni­ce. Ztąd zra­dza się zno­wu w sa­mych kie­run­kach ar­ty­stycz­nych nie­prze­bra­na roz­ma­itość, bo ta­ko­wa po­cho­dzi nie tyl­ko od róż­ne­go ro­dza­ju przed­mio­tów rze­czy­wi­stych, mo­gą­cych być osno­wą stu­dy­ów, lecz ona jest tem więk­szą, iż za­le­ży od róż­ne­go uspo­so­bie­nia ar­ty­stów, z któ­rych każ­dy może się we­dle swo­jej in­dy­wi­du­al­no­ści roz­ma­icie za­pa­try­wać, na jed­ne i też same rze­czy. Wi­dać tedy, jak sze­ro­kie pole roz­twie­ra się te­raz dla sztu­ki. Wła­śnie ten na­wrot do rze­czy­wi­ste­go świa­ta i na­tu­ry spra­wia, iż z fan­ta­zyi ar­ty­stycz­nej ustę­pu­je ów spi­ri­tu­alizm wzno­szą­cy się nad pra­wa świa­ta do­cze­sne­go i przy­ro­dy, bę­dą­cy ce­chą ogól­ną śre­dnio­wie­ko­we­go ar­ty­zmu, a mia­no­wi­cie dru­giej jego po­ło­wy, bo go­tyc­kie­go okre­su. Je­że­li te­raz in­dy­wi- – (1) Ob… jesz­cze Li­sty z Kra­ko­wa. T. III. L. 29ty i 30sty, tam mó­wi­my o wie­ku szes­na­stym, któ­ry jest peł­nem zisz­cze­niem w ca­łej Eu­ro­pie tego, co było za­po­wie­dzia­nym świa­tu w stu­le­ciu pięt­na­stem, a za­po­wie­dzia­nem naj­wy­raź­niej przez ruch du­cho­wy we Wło­szech, zwłasz­cza we Flo­ren­cyi.

du­alizm czło­wie­ka po­wsta­je z róż­ne­go spo­wi­no­wa­ce­nia się czło­wie­ka z róż­no­rod­ną rze­czy­wi­sto­ścią, tak w śred­nich wie­kach on wy­pły­wał wprost z głę­bi sa­me­go uczu­cia jed­nost­ki czło­wie­ka, nie oglą­da­ją­cej się na rze­czy­wi­stość, na pra­wa przy­ro­dy i spo­łecz­nych sto­sun­ków. Prze­cież nie ro­zu­miej­my, aby ów spi­ri­tu­alizm już bez śla­du za­gi­nął ze stu­le­ciem pięt­na­stym. Bo wia­ra bro­ni­ła od tej utra­ty du­cho­wo­ści i wła­snych głę­bin we­wnętrz­nych. Za­tem świat ar­ty­stycz­ny ku temu się miał, aby w sa­mym czło­wie­ku roz­pło­nął duch, wnę­trze, ide­al­ność, a za­ra­zem, aby na­wza­jem i czło­wiek uznał, że i w na­tu­rze i w ca­łej osno­wie re­al­ne­go, ze­wnętrz­ne­go świa­ta, tkwi ide­al­ność, myśl, że tedy ta osno­wa, gdy zo­sta­nie wznie­sio­na do ist­ne­go ide­ału sztu­ki, sta­nie się naj­wyż­szym pięk­no­ści dzie­łem. Do tego ide­ału stu­le­cie pięt­na­ste było przy­go­to­waw­czą pra­cą; bo ten ide­ał do­pie­ro za­ja­śniał w peł­nych pro­mie­niach swo­ich w wie­ku szes­na­stym, w owym wie­ku naj­wyż­szych mi­strzów sztu­ki.

Sta­ło się rów­nież, że wła­śnie czter­na­sty wiek, prze­to ten czas owych zwró­tów ku na­tu­rze a rze­czy­wi­sto­ści, był za­ra­zem cza­sem na­wró­tu świa­ta do fi­lo­zo­fii, po­ezyi i sztu­ki sta­ro­żyt­nej, klas­sycz­nej; a nie mało ku temu na­ów­czas przy­czy­ni­ły się same wy­pad­ki po­li­tycz­ne. Grec­kie ce­sar­stwo, wraz z Kon­stan­ty­no­po­lem, sto­li­cą swo­ją, ru­nę­ło pod bi­sur­mań­ską pię­ścią; Eu­ro­pa, a przedew­szyst­kiem Ita­lia, sta­ła się dzie­dzicz­ką sta­ro­daw­nej Hel­la­dy i jej skar­bów umy­sło­wych, prze­cho­wa­nych do­tych­czas głów­nie przez Gre­ków ca­ro­grodz­kich. Wło­chy, a na cze­le ich Flo­ren­cya, wi­ta­ły z ra­do­śnem ser­cem sta­ro­żyt­ny świat bu­dzą­cy się do ży­cia. Do roz­po­zna­nia się zaś bliż­sze­go z tą daw­ną klas­sycz­no­ścią były dziel­ną i wy­mów­ną po­mo­cą same po­mni­ki owej sta­rej sztu­ki za­cho­wa­ne wów­czas jesz­cze tak bo­ga­to i gę­sto po zie­miach ital­skich.

Ja­koż, czem­że jest isto­ta klas­sycz­ne­go świa­ta, zwłasz­cza Hel­la­dy? Wie­my, że nią jest har­mo­nia du­cha a na­tu­ry, we­wnętrz­ne­go, a ze­wnętrz­ne­go czło­wie­ka. Wi­dać tedy, że pięt­na­sty wiek, bę­dą­cy wła­śnie na­wró­ce­niem do tej ze­wnętrz­nej rze­czy­wi­sto­ści i do przy­ro­dy, ła­two i mile się krew­nił, z tą sta­ro­żyt­ną sztu­ką, a rad był ucząc się od niej ro­sko­szo­wać w jej pięk­no­ściach cud­nych. Nie za­po­mi­naj­my ato­li, że­śmy wy­żej rze­kli, jako ten na­wrót nie po­zba­wił chrze­ściań­skie­go czło­wie­ka du­cho­wo­ści i ide­al­ne­go a głę­bo­kie­go wnę­trza, sło­wem, wszyst­kich tych mocy, któ­re, tak po­tęż­nie wy­bu­jaw­szy, sta­ły się były ce­chą epo­ki śre­dnio­wie­ko­wej, a zwłasz­cza go­tyc­kie­go okre­su. Za­tem też idzie, że to za­mi­ło­wa­nie się w sztu­ce grec­kiej i sta­ro­rzym­skiej nie mia­ło być utra­ce­niem cech ro­man­tycz­no­ści śre­dnio­wie­ko­wej, ale ie za­da­niem stu­le­cia było zjed­no­cze­nie tej ro­man­ty­ki daw­nej ze sztu­ką klas­sycz­na. Tym try­bem okre­śli­li­śmy jesz­cze bli­żej ów po­wy­żej wspo­mnia­ny ide­ał, któ­re­mu XVty wiek to­ro­wał dro­gę, a któ­ry do­pie­ro za­ja­śniał w peł­nych pro­mie­niach w wie­ku szes­na­stym, w owym wie­ku zło­tym będn­cym oj­czy­zną naj­wyż­szych mi­strzów. (1)

Ten zwrót naj­pier­wej się ob­ja­wia w ar­chi­tek­tu­rze. Owa wzlot­ność, pra­gną­ca się wy­ła­mać z pod praw cięż­ko­ści i ma­te­ryi i wzbić się w nie­bo, owa żą­dza, by unik­nąć li­nij rów­no­le­głych do po­zio­mu, bę­dą­cych wy­ra­zem ci­śnie­nia, trzy­ma­nia się zie­mi, sło­wem, owe wszyst­kie ce­chy go­ty­cy­zmu pół­noc­ne­go, któ­re choć sła­bym od­gło­sem ob­la­ty­wa­ły ar­chi­tek­tu­ry wło­skie, te­raz zu­peł­nie scho­dzą z zie­mi ital­skiej. Na miej­scu tych uczuć go­tyc­kich po­mni­ki sta­ro­rzym­skie sta­ją się te­raz pierw­szem po­trą­ce­niem dla fan­ta­zyi mi­strzów-bu­dow­ni­ków; a tak two­rzy się ar­chi­tek­tu­ra re­ne­san­so­wa, zwłasz­cza wcze­sne­go re­ne­san­su. Re­ne­sans był tuż pod ręką Wło­chom, oni od­daw­na byli przy­go­to­wa­ni do przy­ję­cia go nie­ja­ko ob­ce­go go­ścia, lecz jako krew­ne­go, uko­cha­ne­go ser­cem.

Nie ro­zu­miej­my ato­li, jak­by nowy ten styl był bez­względ­ną ko­rzy­ścią dla świa­ta. Ar­chi­tek­tu­ra go­tyc­ka, a może wię­cej jesz­cze ro­mań­ska, mia­ła świet­ne i wiel­kie za­le­ty swo­je, któ­re nie do­sta­wa­ły re­ne­san­so­wi. Zwłasz­cza nikt z nas nie za­prze­czy, iż oba te sty­le śre­dnio­wie­ko­we nie­rów­nie wię­cej wtó­ru­ją na­szym ka­to­lic­kim uczu­ciom wia­ry, niż ko­ścio­ły re­ne­san­sem sta­wia­ne. Prze­cież trud­no też za­prze­czyć, iż re­ne­sans ma zna­ko­mi­te przy­mio­ty swo­je, zwłasz­cza pa­mię­taj­my, że to on jest mi­strzem w roz­dzie­la­niu ścian i we wpro­wa­dze­niu w mas­sy mar­twe har­mo­nii i me­lo­dyi, ryt­mu i tak­tu. Przy­po­mi­na­my tak­że, że wcze­sny re­ne­sans ma to do sie­bie, że on, nie na­uczyw­szy się jesz­cze do­sko­na­le form sta­ro­żyt­nych, bie­rze z nich je­dy­nie mo­ty­wa, i czy­ni je tyl­ko de­ko­ra­cyą ze­wnętrz­ną, bo nie łą­czy tych szcze­gó­łów i przy­stro­jów z my­ślą kon­struk­cyj­ną, a tak two­rzy ra­czej pięk­no­ści dla oka, ra­czej pięk­no­ści ma­low­ni­cze, niż dzie­ło praw­dzi­wej ar­chi­tek­tu­ry. Co wię­cej, re­ne­sans wcze­sny bywa nie­kie­dy fan­ta­stycz­ny, więc so­bie zbyt po­zwa­la, za­tem igra i bawi się tak lek­ko­myśl­nie, iż ubie­ra szcze­gó­ły ar­chi­tek­to­nicz­ne w przy­stro­je czę­sto wręcz prze­ciw­ne ich we­wnętrz­ne­mu, bo kon­struk­cyj­ne­mu zna­cze­niu. My­ślę, że ta wada, bę­dąc ob­ja­wem wy­bu­ja­łej swo­bo­dy, jest – (1) Ob. Li­sty z Kra­ko­wa, T. III. L. XXIX. i XXX.

po­zo­stał­kiem z ro­man­tycz­no­ści, jest to zro­man­ty­zo­wa­nie form klas­sycz­nych. Ztąd też wła­śnie ro­dzi się swo­bo­da nad­zwy­czaj­na mi­strzów, bu­dow­ni­ków re­ne­san­so­wych, bo ich nie trzy­ma ani gro­za ar­chi­tek­tu­ry śre­dnio­wie­ko­wej ( ro­mań­skiej i go­tyc­ki­éj), ani ści­sła for­ma klas­sycz­na; każ­dy mistrz te klas­sycz­ne mo­ty­wa uży­wa i prze­ra­bia we­dle in­dy­wi­du­al­ne­go na­tchnie­nia i gie­niu­szu swo­je­go. Tak się sta­ło, iż róż­ne spo­so­by bu­do­wa­nia re­ne­san­so­we­go naj­czę­ściej na­zy­wa­my we­dle imie­nia mi­strzów-bu­dow­ni­ków ( np. mó­wi­my o sty­lu San­so­wi­na, Bra­man­te­go, Lom­bar­do i t… d.)

O tem wszyst­kiem mó­wi­li­śmy ob­szer­niej, zwłasz­cza w We­ne­cyi; tu­taj ato­li po­wiedz­my so­bie tyl­ko, że lubo mi­strze-bu­dow­ni­ki w To­ska­nii, zwłasz­cza we Flo­ren­cyi, są nie­rów­nie po­waż­niej­si od we­nec­kich i poj­mu­ją rze­czy uro­czy­sto i na wiel­ką sto­pę, toć prze­cież praw­da, że w tym okre­sie wcze­śniej­sze­go re­ne­san­su, na­wet we Flo­ren­cyi, nie wi­dać jesz­cze do­sta­tecz­ne­go po­ję­cia form ar­chi­tek­tu­ry sta­ro­żyt­nej i ich zna­cze­nia. (1)

We Flo­ren­cyi zwy­kle nie znaj­dziesz tych uro­czych, uśmie­cha­ją­cych się swa­wo­lek ar­chi­tek­to­nicz­nych, tych lu­bych wio­sen­nych, wdzięcz­nie lek­ko­du­chych, któ­re­mi żyją w We­ne­cyi bu­do­wa­nia z okre­su wcze­sne­go re­ne­san­su. Owszem, rzekł­byś nie­kie­dy, że Flo­ren­cya re­ne­san­so­wa uni­ka przy­stro­jów a bo­gac­twa or­na­men­ty­ki, że, za­miast tego, chce dzia­łać na umy­sły gro­zą a ma­je­sta­tem swo­ich bu­dyn­ków. I za­iste, te my­śli jej się z mi­strzow­ska uda­ją, bo ona pro­ste­mi środ­ka­mi zdol­na spra­wić ol­brzy­mie wra­że­nie. We­dle mnie, nie­ma na świe­cie bu­dyn­ków świec­kich tak im­po­nu­ją­cych, jak pa­ła­ce flo­renc­kie z tego cza­su. Ja­bym się ośmie­lił wy­tłó­ma­czyć, ze sa­mej róż­ni­cy dzie­jów we­nec­kich i flo­renc­kich, tę wiel­ką róż­ni­cę ich ar­chi­tek­tu­ry, zwłasz­cza pa­ła­co­wej. Bo wie­my, że ar­chi­tek­tu­ra, rów­nież jak mu­zy­ka, jest sym­bo­licz­nym wy­ra­zem du­cho­we­go we­wnętrz­ne­go na­stro­ju. Otoż w we­nec­kich pa­ła­cach od­bi­ja się to ży­cie szczę­sne, roz­kosz­ne, świet­ne a żad­ną wal­ką nie­za­mą­co­ne ary­sto­kra­cyi we­nec­kiej. Lud od wie­lu wie­ków nie miał zna­cze­nia, więc szlach­ta i pan­ki, nie pa­su­jąc się z nim, nie za­zna­li do­mo­we­go tru­du. Prze­ciw­nie we Flo­ren­cyi. Tu lud przed wie­ka­mi do­bił się zna­cze­nia; tu on przy­pusz­czał szlach­tę do sie­bie. Szlach­ta mu­sia­ła się do­słu­gi­wać chwa­ły i do­sto­jeństw a do­słu­gi­wa­ła się ich cięż­kim tru­dem a wiel­kiem po­świę­ce­niem. Ztąd ary­sto­kra­cya flo­renc­ka wśród ol­brzy­mich prac sza­no­wa­ła lud, od któ­re­go jej wiel­kość za­le­ża­ła; ztąd jej na­strój du­cho­wy – (1) Burc­khardt 1. c… str. 168 i nast.

był pe­łen uro­czy­sto­ści i po­waż­nej gro­zy, a jej za­pa­try­wa­nie się na świat i ży­cie było po­glą­dem na wiel­ką mia­rę. Tak tedy to uczu­cie wy­stą­pi­ło w owych pa­ła­cach peł­nych pro­sto­ty a prze­cież tak wspa­nia­łych i uro­czy­stych i po­waż­nych.

Pierw­szym mi­strzem bu­dow­ni­kiem nie tyl­ko we Flo­ren­cyi, ale i na świe­cie ca­łym, któ­ry zwró­cił sztu­kę ar­chi­tek­to­nicz­ną na tę nową dro­gę, więc pierw­szym mi­strzem, któ­ry sta­nął na cze­le ca­łej no­wo­żyt­nej ar­chi­tek­tu­ry, jest Fi­lip Bru­nel­le­schi ( 1377 – 1444); bo on pierw­szy uczył się klas­sy­cy­zmu na gru­zach sta­re­go, za­pa­dłe­go Rzy­mu. O ży­wo­cie, o dzie­łach, o wal­kach jego z ludź­mi i ze świa­tem, mó­wi­li­śmy w obec ka­te­dry flo­renc­kiej ( Tom III. str. 371). Wie­my też, iż za­cnem jego dzie­łem są ko­ścio­ły S. Lo­ren­zo ( ob. Tom III. 457 fig. 65), iS. Spi­ri­to ( T. III. str. 476). Wszak to on roz­po­czął tak­że pa­łac Pit­ti str. 477. Za­cnym jego na­stęp­cą jest Mi­che­loz­zo ( ur. na po­cząt­ku XVgo wie­ku zm… oko­ło 1470). On to pierw­szy z wiel­kim ar­ty­stycz­nym tak­tem umiał stop­nio­wać ru­sty­kę, za­czy­na­jąc niby od po­zie­mia, od gła­zów tyl­ko su­ro­wo ocio­sa­nych, a na­da­jąc im, na co­raz wyż­szych pię­trach, kształ­ty co­raz do­kład­niej, mi­ster­ni­éj wy­ro­bio­ne, ( np. pa­łac bu­do­wa­ny dla Co­si­mo Me­di­ci dziś Ric­car­di). Ści­śle z nim łą­czy się Be­ne­det­to da Ma­ja­no; on przy­cho­dzi na świat w sam rok śmier­ci wiel­kie­go Fi­li­pa Bru­nel­le­sc­ki, bo w roku 1444, a umie­ra 1498, za­tem kona pra­wie ra­zem ze stu­le­ciem. On zbu­do­wał pa­łac Stroz­zi ( T. III. str. 473, fig. 67) jest i rzeź­bia­rzem a tak­że zna­ko­mi­tym sny­ce­rzem, bo wiel­ce świet­nie wy­ra­biał dzie­ła z drze­wa. Jego star­szy brat Giu­lia­no da Ma­ja­no, po­dob­nie Si­mo­ne Cro­na­ca, za­słu­gu­ją na wiel­ką chwa­łę. Cro­na­ca to do­koń­czył w r. 1533 bu­do­wę pa­ła­cu Stroz­zi, roz­po­czę­tą jesz­cze w 1489 przez Be­ned… da Ma­ja­no; po­dzi­wia­li­śmy bel­ko­wa­nie tego pa­ła­cu bę­dą­ce dzie­łem Szy­mo­na ( ob. T. III. str. 474 fig. 68). Bac­cio Pin­te­lii ( tak­że ro­dem z Flo­ren­cyi a pra­cu­ją­cy dłu­go w Rzy­mie) i Leo Bat­ti­sta Al­ber­ti ( 1398 – 1472) mistrz fa­cy­aty S. Ma­ria No­vel­la we Flo­ren­cyi ( T. III. str. 440) i ową tak zaj­mu­ją­cą ko­pu­łę bez okien w S. An­nun­zia­ta ( T III. str. 504). Świet­nej sła­wy byli rów­nież bra­cia Giu­lia­no i An­to­nio di San Gal­lo mi­strze flo­renc­cy, a Fran­ce­sco di Gior­gio i Ber­nar­do Bos­se­li­ni, uro­dze­ni w Sie­nie, są wszy­scy zna­ko­mi­ty­mi przed­staw­ca­mi ar­chi­tek­tu­ry tego okre­su.

Żal mi, że wy­li­cza­jąc zna­ko­mit­szych ar­chi­tek­tów to­skań­skich, nie mo­głem sze­rzej się nad nimi roz­wo­dzić, lecz czas nas ci­śnie, za­tem prze­sta­ję na owem ja­ło­wem przy­wo­dze­niu ich imion, jako prze­cież ko­niecz­nem do po­chwy­ta­nia się w dzie­łach sztu­ki, zwłasz­cza, gdy pra­ce wie­lu z tych mi­strzów spo­ty­ka­my i po za gra­ni­cą To­ska­nii.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: