Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

W poszukiwaniu szczęścia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 listopada 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

W poszukiwaniu szczęścia - ebook

Dawno temu Holly O’Neill otrzymała tajemniczą przesyłkę z bransoletką. Od tej chwili kolejne paczki z bransoletkami pojawiają się akurat wtedy, kiedy Holly ich najbardziej potrzebuje, czyli w trudnych momentach. Wygląda to tak, jak gdyby nieznany dobroczyńca dokładnie wiedział, kiedy w jej życiu potrzebna jest odrobina magii i dobrej energii. Dla Holly bransoletki są największym skarbem, za nic świecie nie chce się ich pozbyć. Dziewczyna wierzy, że opowiadają one jakąś magiczną historię. Kiedy więc znajduje podobną bransoletkę, czuje, że musi ją oddać właścicielowi. Podczas świąt Bożego Narodzenia Holly wyrusza do Nowego Jorku i zaczyna poszukiwania. Jest coraz bardziej zdeterminowana; nie spodziewa się jednak, jakie tajemnice uda jej się odkryć i gdzie zaprowadzi ją ta historia…

Melissa Hill mieszka z mężem Kevinem, córką Claire i psem Homerem w Blackrock w hrabstwie Dublin. Jest autorką powieści obyczajowych, zajmujących pierwsze miejsca na listach bestsellerów i tłumaczonych na 25 języków.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8069-911-3
Rozmiar pliku: 530 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Zdaniem Holly O’Neill życie przypomina szklaną kulę, która w środku kryje śnieg. Z zewnątrz wszystko wygląda spokojnie, póki się nią nie potrząśnie, a wówczas płatki podrywają się i wirują.

Mocniej przycisnęła nos do szyby, by popatrzeć na delikatny śnieżek, który padał tuż przed nią i zaraz roztapiał się w nicość.

Uwielbiała pierwszy śnieg. Oznaczał, że niebawem przyjdzie Boże Narodzenie, kiedy będzie mogła zwinąć się w kłębek tuż przy polanach płonących w jej przytulnym mieszkanku. To czas migoczących światełek, grzanego wina, zaróżowionych policzków, kiedy to tętniące życiem miasto pod pokrywą śniegu wydaje się jeszcze bardziej romantyczne.

Zamknąwszy oczy, wyobraziła sobie świąteczną życzliwość, która automatycznie rozkwita na Manhattanie w miarę spadku temperatury, a wszystko przeniknięte jest ogólnym poczuciem radości. Uśmiechnęła się w oczekiwaniu na wolne dni i ciekawa była, jakie też niezwykłe rzeczy przyniesie ze sobą śnieg.

– Mamo! Gdzieś mi się zapodział iPod!

Holly otworzyła oczy i szybko przywołała się do rzeczywistości. Z uśmiechem odwróciła się od okna. W tej samej chwili drzwi saloniku otworzyły się gwałtownie, ukazując dziesięciolatka na skraju załamania z powodu kryzysu technicznego.

– Nie wiem, gdzie go położyłem, a jest mi strasznie potrzebny! Ściągnąłem do niego nową piosenkę Kanyego i chcę, żeby Chris posłuchał jej w szkole. – Stał przed nią jej syn Danny, którego błyszczące błękitne oczy przepełniała rozpacz. Ciemnobrązowe włosy, starannie uczesane przez matkę, znowu miał zmierzwione, jakby dopiero wstał z łóżka.

– Danny, uspokój się, pożyczyłam go, tu leży. – Wskazała palcem starodawny stolik z różanego drewna, który kupiła w sklepie z używanymi rzeczami na Canal Street, ratując cenny antyk od niechybnej zagłady.

Sceptycznie uniósł brwi.

– Ty… zabrałaś? – Wziął iPoda do ręki i szybko włączył, by się przekonać, czy jego technicznie upośledzona matka nie cofnęła urządzenia do ery przedpotopowej. – Myślałem, że nie masz pojęcia, jak się nim posługiwać.

Holly wypięła pierś.

– Chcę cię poinformować, że doskonale opanowałam blackberry, który Carole kupiła mi na urodziny. – Przypomniała sobie wysiłki szefowej usiłującej wprowadzić swą pracownicę w dwudziesty pierwszy wiek. Jej chlebodawczyni uznała bowiem, że Holly przydałaby się umiejętność sporządzania listy klientów, dostaw i innych czynności, które wykonywała w Tajemnej Szafie, sklepie z używaną odzieżą drogich marek w dzielnicy Greenwich.

– Tylko dlatego, że cię nauczyłem, mamo. – Danny uśmiechnął się z zakłopotaniem, przewijając listę odtwarzania. – Rany, kto to jest Dean Martin? – zapytał, krzywiąc się, jakby poczuł nagły smród.

Holly uniosła ręce, nie mogąc uwierzyć własnym uszom.

– Mój syn nie wie, kto to jest Dean Martin? „Gdy księżyc jak pizza wielki przesłoni widok wszelki, to jest… Amore!” – zaśpiewała, podczas gdy Danny przewracał oczami.

– Piosenka o pizzy? To jakieś porąbane.

– Nie o pizzy, tylko o miłości. Udało mi się ją wgrać. Płytę musiałam gdzieś zamelinować, bo nie mogę jej znaleźć.

– Posłucham, jeśli posłuchasz Kanyego.

Holly wybuchnęła śmiechem.

– Umiesz się targować, jak zwykle. Może później, kochanie, bo musimy pędzić. Robi się późno, a mam dzisiaj dostawę do sklepu.

Syn usiadł na starannie zasłanym łóżku Holly, które stało w saloniku, przesłonięte śliczną jedwabną zasłoną. Oddała synowi jedyną sypialnię, by poustawiał tam swoje rzeczy i miał miejsce dla siebie.

– Nie kapuję tego.

– Czego nie kapujesz, skarbie? – spytała Holly, przeglądając szafę w poszukiwaniu starego żakietu Diora, który wyłowiła spod góry ciuchów w swoim sklepie. Tylko dzięki upustom, które otrzymywała w pracy, mogła sobie pozwolić na piękne stroje, modne w poprzednich sezonach i, co ważniejsze, kupić Danny’emu buty, a także opłacić czynsz.

– Dlaczego ludzie chcą kupować stare, cudze ciuchy?

Holly westchnęła. Już nieraz prowadzili tę rozmowę i jak zawsze próbowała ukazać synowi urok dawnych strojów, które mają swoją historię, bo właściciele nosili je, gdy byli zakochani, gdy płakali czy przeżywali wielkie życiowe przygody. Szczerze wierzyła, że ubrania, które przechodzą przez jej sklep, są na swój sposób wyjątkowe, mają osobowość.

Jednakże Danny tak naprawdę kochał tylko swoje najki.

– Kiedyś zrozumiesz… albo, co bardziej prawdopodobne, poznasz dziewczynę, która to rozumie.

Danny jak zwykle tylko przewrócił oczami. Był jeszcze w tym wieku, w którym dziewczęta uważa się za „ohydę”. Holly zakładała, że za parę lat syn zmieni zdanie.

– Dobra, mamo.

– No, jeszcze zobaczymy. Do naszego sklepu przychodzi wielu mężczyzn, rozpaczliwie szukających torebki, apaszki czy sukienki, które ich dziewczyna, narzeczona czy żona zobaczyła i po prostu nie wyobraża sobie bez nich życia. Kiedyś ty będziesz takim mężczyzną. Przetrząśniesz cały sklep w poszukiwaniu konkretnej torebki.

– Nie ma mowy. Nigdy nie polubię dziewczyny, która ma hysia na punkcie torebek.

Holly znalazła wreszcie żakiet i odwróciła się do syna.

– Ha, to tak jakbyś powiedział, że lubisz tylko te ryby, które nie umieją pływać. To po prostu niemożliwe.

Danny wzruszył ramionami i uśmiechnął się z politowaniem.

– Póki nie każe mi słuchać piosenek o pizzy, może jakoś to będzie.

– Ha, ha! – Holly rozejrzała się po pokoju. Choć starała się być osobą dobrze zorganizowaną, każdego ranka musiała mocno się sprężyć, by zdążyć ze wszystkim. – Jak wyglądam?

Miała na sobie wąską spódnicę dopasowaną do jej szczupłej figury oraz białą bluzkę z żabotem, co ładnie harmonizowało z pomarańczowym żakietem ze szczotkowanego aksamitu. Włożyła też luźne, skórzane brązowe botki do kolan.

Nie była wysoka, boso mierzyła metr sześćdziesiąt pięć, toteż uważała, że zawsze powinna chodzić w szpilkach. Botki, choć śliczne, nie przydawały jej wzrostu, gdyż miały zaledwie trzycentymetrowy obcas. Szczęściem Holly już od dawna przywykła do szpilek i czuła się w nich jak w butach sportowych. Była raczej szczupła, choć uważała, że nigdy nie dość. Nie przestrzegała żadnej diety, lecz unikała niezdrowej żywności i dużo się ruszała, co naturalnie dobrze jej robiło. Natomiast niekorzystnie na samopoczucie młodej kobiety wpływała bliskość kilku agencji modelek na Manhattanie.

Holly miała kasztanowe włosy, błyszczące, szmaragdowozielone oczy i kremową cerę. Ze względu na wygląd oraz nazwisko – O’Neill – zazwyczaj brano ją za Irlandkę. Lecz choć Holly wychowali irlandzcy rodzice, ona nie była przekonana o swym celtyckim pochodzeniu, gdyż Seamus i Eileen O’Neill adoptowali ją, gdy miała osiem miesięcy.

Praktycznie byli już wtedy nowojorczykami, wyemigrowali bowiem z różnych części Irlandii w młodości, a poznali się i pokochali w Queens, gdzie matka Holly nadal mieszka; tata niestety zmarł przed paroma laty.

Danny zmierzył ją wzrokiem.

– Właściwie – oznajmił z namysłem – czegoś tu brak. – Robił kółka ręką, czekając, czy sama na to wpadnie.

Holly przyjrzała się sobie, zmarszczywszy brwi.

– Nie mam pojęcia… och! – Podciągnęła rękaw, odsłaniając lewy nadgarstek, który zazwyczaj dekorowała bardzo ważna ozdoba.

Danny podniósł się, podszedł do toaletki i pogrzebał w małej kryształowej miseczce, w której znajdowało się trochę kosztowności. Znalazł.

– Proszę. – Położył na dłoni matki srebrną bransoletkę z przywieszkami. – Byłabyś zapomniała.

Holly uśmiechnęła się czule do chłopca, który znał ją tak dobrze. Rzadko zdejmowała tę bransoletkę, lecz wczoraj zsunęła ją przy sprzątaniu kuchni, by cacuszko nie uszkodziło się albo w coś nie zaplątało. Lecz nawet gdyby Danny nie przypomniał jej o bransoletce w tej chwili, niebawem by zauważyła, że jej nie ma. Bez niej czuła się naga.

– Mogę jeszcze raz popatrzeć na swój breloczek? – zapytał syn.

– Naturalnie – odparła, zapinając bransoletkę na ręce. – O, tu jest. – Obróciła łańcuszek tak, by ukazać breloczek w kształcie bociana niosącego mały węzełek z dzieckiem. – Dostałam go niedługo po tym, jak się dowiedziałam, że będę miała ciebie.

– To od taty, tak?

Serce zabiło jej nieco mocniej.

– Hm, tak, chyba tak. Ale na nas już czas. Chcesz się spóźnić do szkoły? – Pragnęła jakoś odwrócić uwagę syna, by nie zadawał więcej pytań o ojca. Absolutnie nie miała ochoty na drążenie tego tematu, zwłaszcza w tej chwili.

Danny pogłaskał breloczek.

– Dobra, tylko wezmę plecak. Odbierzesz mnie dzisiaj ze szkoły?

Ze smutkiem potrząsnęła głową.

– Nie, dzisiaj nie, ale wrócę do domu trochę wcześniej niż zwykle. Kate ma randkę – odparła. Mówiła o swej przyjaciółce, której zazwyczaj przypadał zaszczyt zabierania chłopca ze szkoły.

– No dobra, dobra – rzekł z nagłą melancholią w głosie.

Zmartwiona, uniosła mu podbródek.

– Hej, co się dzieje? Przecież lubisz Kate. Zawsze macie mnóstwo frajdy.

Wzruszył ramionami, unikając spojrzenia matki.

– Jasne, ona jest w porządku. Nie o to chodzi… – Zawiesił głos, minę miał zawstydzoną i niewyraźną.

Holly zmarszczyła brwi.

– Co się dzieje, Danny?

– Nic, po prostu wiem, że strasznie ciężko pracujesz, a Kate jest super. Ale inne dzieci czasami odbierają tatusiowie.

Uśmiechnęła się smutno. Temat tatusia był sprawą niezwykle delikatną i Holly za wszelką cenę starała się go unikać, lecz i tak nieuchronnie wypływał. Zazwyczaj w najbardziej nieodpowiednich momentach, jak teraz, gdy robiło się późno.

Danny spojrzał na nią z miną winowajcy.

– Wiesz, innym mamom pomagają tatusiowie. Chciałbym, żeby i tobie czasem ktoś pomógł.

Uśmiechnęła się dzielnie do syna.

– Hej, kolego, mam wszystko, czego mi trzeba. Nie martw się o mnie. Chyba tworzymy zgrany zespół, nie uważasz? – Uszczypnęła go w policzki i pocałowała w czoło.

– Po prostu chcę, żebyś była szczęśliwa. Inni tatusiowie kupują mamom kwiaty, biżuterię – jakieś takie rzeczy. Ktoś powinien robić to dla ciebie.

Wreszcie się roześmiała.

– Po co mi kwiaty i biżuteria, skoro ty uczysz mnie skomplikowanej obsługi iPoda? Uwierz mi, Danny, naprawdę jest mi dobrze. Mam ciebie, a to znaczy, że mam wszystko, czego pragnę. A teraz marsz do szkoły. Może w tygodniu pójdziemy do najlepszego domu towarowego, żebyś się zorientował, co chcesz dostać od Świętego Mikołaja? Wiesz, Boże Narodzenie tuż-tuż.

Danny przewrócił oczami.

– Mamo, przecież wiesz, że nie wierzę już w Mikołaja. To dobre dla smarkaczy.

Holly chwyciła torebkę i znowu wyjrzała przez okno. Śnieg padał gęściej. Uśmiechnęła się z radości, że wyjdzie na dwór, poczuje w powietrzu zapach zimy i powiew wiatru na twarzy. O tej porze roku Nowy Jork jest naprawdę bajkowy.

Wypchnęła Danny’ego za drzwi i zgasiła światło.

– Ale mógłbyś zrobić mi przyjemność, co? Ja akurat w niego wierzę. I daję ci słowo, że człowiek nigdy nie jest zbyt stary, by choć trochę ulec magii.

POZOSTAŁE ROZDZIAŁY DOSTĘPNE W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: