Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Powiedz mi to jutro - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 czerwca 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Powiedz mi to jutro - ebook

„Chłodna woda zmyła niczym zaschnięty brud napięcie z pleców, karku i szyi. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak wielki ciężar usiłowała dźwigać od dłuższego czasu. Poczuła, że jej ciało jest wypoczęte, a umysł zaczął planować zadania na najbliższe godziny. Wreszcie znalazła wyjście ewakuacyjne bez odgórnie narzuconych strzałek. Miała być to spontaniczna ucieczka bez niepotrzebnych wyjaśnień.”

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-934688-3-6
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od autorki

Czas, w którym powstawała niniejsza książka, wypełniły dziesiątki emocji, których nie rozumiałam i nie akceptowałam. Nowa rola, jaką przypisało mi życie, zaskoczyła mnie na tyle, że nie umiałam cieszyć się każdą chwilą. Z zachwytu i przerażenia zaparło mi dech i nie mogłam go odzyskać przez wiele miesięcy. Brakowało mi powietrza, wolnej przestrzeni, w której mogłabym swobodnie unosić się i być sama ze sobą i dla siebie. Przygryzałam wargi, aby za często nie krzyczeć ze złości i nie płakać z bezsiły.

W chwili gdy wydawało się, że ugrzęzłam w potrzasku, stał się cud. Spadł na mnie w najmniej spodziewanym momencie – w postaci pomysłu. Wzięłam laptopa i zaczęłam pisać. Wtedy odnalazłam swój kawałek krainy, do której codziennie wykradałam się chociaż na chwilę. Zrzucałam swoją skórę, zostawiając na progu problemy, zmęczenie i lęki. Tam nie udawałam nikogo, nie zakładałam maski, aby odegrać pożądaną przez wszystkich rolę, i nie stroiłam min, by obrócić wszystko w żart. Tam byłam sobą. Tam właśnie powstała moja książka, którą zamierzasz przeczytać. Jest utkana z moich myśli, tęsknot, przekonań i smutków. Pisanie zaspokoiło na chwilę ciągłą potrzebę wolności, uporządkowało rozproszone myśli i ukoiło lęki, o których nie miałam wcześniej pojęcia. W ten zlepek słów tchnęłam ducha i tak powstało moje dziecko. Powiedz mi to jutro pisałam ponad dziesięć miesięcy. Na każdym etapie pracy twórczej musiałam być pokorna i cierpliwie czekać, aż nieporadne palce wystukają słowo po słowie. Moje myśli biegły szybciej, tłocząc się w głowie, krzycząc, abym przestała się ociągać.

Dzisiaj już wiem, że wszystko, co spotykamy na naszej drodze, ma swój sens. Coś, co przytłacza nas w pierwszej chwili, może przyczynić się do przebudzenia i rozpoczęcia walki o siebie.

Cokolwiek wydarzy się dalej, wiem, że było warto.Od dnia, w którym Matylda przestała pracować, zaczęła mieć kłopoty ze snem. Całymi dniami snuła się po swoim mieszkaniu, ubrana we flanelową piżamę i gruby szlafrok, a mimo to wciąż czuła, że drży z zimna. Porozrzucane zużyte chusteczki higieniczne zalegały na podłodze i pudłach rozstawionych po całym mieszkaniu. Patrzyła na nie, nie mogąc opanować łez. Wielokrotnie próbowała zebrać myśli i spakować potrzebne na wyjazd rzeczy. Jednak nie umiała przewidzieć, co przyda jej się przez najbliższe dziesięć lat. Bezradnie patrzyła na kartony wypełnione po brzegi książkami i płytami, na niegdyś kolorowe okładki poszarzałych książek. Miała wrażenie, że drwią z niej, że jeszcze nieraz za nimi zatęskni. Dziewczyna zaciskała powieki, aby niepokojące obrazy rozpłynęły się, a myśli pełne wyrzutów odeszły jak najdalej. Tak bardzo chciała zasnąć i obudzić się w chwili, gdy mogłaby jeszcze wszystko odkręcić.

Kiedy udawało jej się usnąć, nawiedzał ją sen, w którym uciekała przed czymś nieokreślonym. Śniła, że obładowana torbami biegnie przez długi ciemny tunel, na końcu którego nie widać światła. Każdy ruch wykonuje z olbrzymim trudem, jakby nawierzchnia pokryta była lepką smołą. Dodatkowym ciężarem są walizki, które trzyma kurczowo w rękach. Za plecami słyszy dźwięki, które połączone z jej coraz szybszym oddechem tworzą niepokojącą dla ucha muzykę rodem z filmu sensacyjnego. Czuje, że za chwilę nastąpi punkt kulminacyjny, w którym stanie oko w oko z niebezpieczeństwem. Nie ma sił, aby biec dalej. Wycieńczona do granic możliwości upada na zimną kamienną posadzkę.

Obudziła się z krzykiem.

Nie tak wyobrażała sobie pierwsze chwile bez pracy. Nie lubiła swojego zajęcia i gdy składała wypowiedzenie, czuła ulgę i radość. Jednak na próżno było teraz szukać optymizmu, który ogarnął ją kilka godzin po wyjściu z budynku. Miała wrażenie, że od tamtego czasu minęły wieki. Coraz bardziej czuła konsekwencje decyzji, którą podjęła pod wpływem chwili. Nie pamiętała, co sprawiło, że postanowiła przeprowadzić się do innego kraju.

Matylda podeszła do lustra i spojrzała na obcą kobietę z podkrążonymi oczami, o szarej, matowej cerze. Nigdy nie widziała się w takim stanie. Nie mogła na siebie patrzeć. Nałożyła warstwę nawilżającego kremu, obserwując, jak znika w jej przesuszonej skórze. Założyła spodnie i zarzuciła na ramiona bluzę. Zbiegła po schodach i potruchtała w kierunku parku. W myślach skreśliła część codziennej trasy, bo nie miała siły i ochoty, by pokonać cały dystans. Z początku biegła niemal w miejscu, aby zorientować się, czy wystarczy jej sił na dalszą drogę i, o dziwo, kolejne ruchy sprawiały coraz mniej bólu. Pięć minut później czuła się już lepiej i nieznacznie przyśpieszyła. Odzyskiwała panowanie nad swoim ciałem. Bieganie zawsze pozytywnie nastawiało ją do życia, ale i tak nie potrafiła zmusić się do uśmiechu.

Usiadła na ławce, z której zawsze lubiła obserwować toczące się na osiedlowym skwerku życie. To ją odprężało i wprawiało w przyjemny nastrój. Tym razem jednak nie poczuła ukojenia, a jedynie kolejne łzy spływające po policzkach. Mimo to chciała posiedzieć tam jak najdłużej, by zachować w pamięci obrazy bliskie jej sercu.

Żadne zmiany w jej dotychczasowym życiu nie przyniosły tyle negatywnych emocji co zaplanowana podróż do Szwecji. Decyzję o wyjeździe podjęła z własnej woli, więc nie mogła teraz zrzucić na nikogo winy. Jednak przez ostatnie półtora miesiąca, odkąd zdecydowała się zmienić miejsce zamieszkania, na tysiące sposobów tłumaczyła sobie, że przeprowadzka jest dobrym pomysłem. Jechała do Jacka – narzeczonego, który czekał na nią w Sztokholmie. W argumentach, które miały przekonać ją do wyjazdu do Szwecji, daremnie by szukać słowa „miłość”. Czy to znaczyło, że nie kochała Jacka? Od trzech miesięcy dzieliło ich wiele kilometrów i tęskniła za nim. Coraz częściej zastanawiała się, czy zamierza wyjechać za granicę z miłości do mężczyzny, czy raczej szuka odpowiedniego pretekstu, aby cokolwiek zmienić w swoim życiu. Data wylotu zbliżała się zatrważająco szybko i na myśl o wyjeździe jej serce przyśpieszało, a skurcz w żołądku doprowadzał ją do mdłości. Uczucie to dalekie jednak było od pozytywnego podniecenia, radości czy spokoju. Ogarniała ją panika. Pomyślała, aby poszukać wsparcia u najbliższych osób. Liczyła, że pomogą jej znaleźć wyjście z sytuacji. Decyzja o wyjeździe podzieliła ich na dwa obozy. Ojciec i przyjaciółka Karolina od początku twierdzili, że Matylda powinna zostać. Karolina znała rozterki Matyldy i wielokrotnie próbowała ją przekonać, aby nie wyjeżdżała.

Postanowiła zadzwonić najpierw do ojca. Po sygnale odezwał się jego głos:

– Cześć, córeczko. Jak idzie pakowanie?

– Cześć, tato. W zasadzie już skończyłam. – Matylda zamknęła oczy, aby nie widzieć porozrzucanych ubrań. – Ale sama już nie wiem, czy dobrze robię, wyjeżdżając.

– Kochanie, wiesz, że w każdej chwili możesz wrócić. To jest twoje życie i przede wszystkim rób to, czego pragniesz. Jak widzisz, twoja matka skutecznie pracowała nade mną, abym wreszcie przetrawił twój wyjazd. – Usłyszała westchnienie ojca. – Udało się, powiedzmy, w połowie, ale już wiem, że nie mogę zatrzymać cię przy sobie. Jedź tam i baw się dobrze.

– Tato, ale ja już... – przerwała, bo gardło ścisnęło się tak mocno, że nie mogła już nic powiedzieć. Nie usłyszała tego, co naprawdę pragnęła usłyszeć, ale nie mogła być zła na ojca. Kochał ją i akceptował jej wybór.

– Dziękuję, tato. Kocham cię.

– Pa, kruszynko. Ucałowania.

Matylda uśmiechnęła się, tak jak zawsze, gdy w dzieciństwie tata całował ją w czoło. Lubiła to do dziś, bo na krótką chwilę stawała się znowu małą dziewczynką, której największym problemem było rozbite kolano.

Całą nadzieję pokładała teraz w przyjaciółce. Oczekując na połączenie, liczyła na to, że Karolina nie będzie za bardzo zajęta.

– Hej. Coś pilnego? Mam urwanie głowy.

– Potrzebuję pomocy. Nie wiem, co mam robić.

– Kochana, jak nie zdążysz się spakować, to zrobię to po twoim wyjeździe i prześlę ci resztę rzeczy. Nie obciążaj się tym i zrelaksuj. Weź kąpiel, zrób coś dla siebie. Wpadnę wieczorem, to porozmawiamy.

– Mam wątpliwości, czy lecieć.

– Leć, zwiedzaj, poznawaj świat i spełniaj swoje marzenia. A jak już się znudzisz, to wrócisz do nas. Poczekaj chwilę, mam drugi telefon, to szef. – Matylda, cierpliwie czekając na Karolinę, słyszała strzępy rozmowy. – Już jestem.

– Karolina, ja już sama nie wiem, czy powinnam wyjeżdżać.

– Zawsze chciałaś podróżować i właśnie masz szansę sprawdzić, czy to cię uszczęśliwia. Nie mogę cię w nieskończoność odwodzić od wyjazdu. To jest moment, kiedy możesz zrobić coś dla siebie. Więc zrób, a ja będę na ciebie czekać. Naprawdę muszę kończyć, zdzwonimy się później?

– Tak, jasne. Pa.

Matylda poczuła się samotna. Wiedziała, że nie powinna mieć pretensji do przyjaciółki ani do ojca o to, że zaakceptowali pomysł jej wyjazdu. Miała dużo czasu, aby przekonać ich, że naprawdę marzy o podróży do Szwecji. Mama była od początku zachwycona pomysłem, więc Matylda nie miała zamiaru do niej dzwonić.

Dziewczyna usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Zrezygnowała z pracy, aby na jakiś czas zamieszkać w Sztokholmie, gdzie pracował jej narzeczony. Cieszyła się do momentu, gdy przez przypadek dowiedziała się, że Jacek podpisał kontrakt na dziesięć lat. Nie miała zamiaru jechać na tak długo i czuła do niego rosnący żal za to, że zataił przed nią ten ważny punkt umowy z pracodawcą. W gruncie rzeczy była też rozgoryczona faktem, że ojciec i Karolina ostatecznie zaakceptowali wieloletnią rozłąkę. Złościła ją również matka, która, entuzjastycznie nastawiona do pomysłu, przekonała ojca.

„To przecież cała dekada, sto dwadzieścia miesięcy, pięćset dwadzieścia tygodni, trzysta sześćdziesiąt pięć dni razy dziesięć lat to jakaś olbrzymia liczba, a ile to godzin? Minut? Sekund? To wieczność”, myślała Matylda. Postanowiła zamilknąć na jakiś czas. Wiedziała, że być może będzie to niemądre, ale chciała, by za nią zatęsknili. Ostateczną decyzję o wyjeździe zamierzała podjąć w ciągu najbliższej doby i nie chciała nikogo w to wtajemniczać.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: