Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831. Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 542 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PO­WSTA­NIE NA­RO­DU POL­SKIE­GO W ROKU 1830. I 1831.

Treść tomu I.

Str.

Przed­mo­wa… Str.1

O hi­sto­ryi po­wstań pol­skich. Cha­rak­ter dzie­jów ostat­nie­go po­wsta­nia na­ro­do­we­go.Te­atr woj­ny. – Ogól­ne wi­do­ki stra­te­gicz­ne… Str.9

Przy neu­tral­no­ści Prus i Au­stryi, wła­ści­wym te­atrem woj­ny o nie­pod­le­głość, za­czę­tej nad Wi­słą, są, pro­win­cye za­bra­ne przez Mo­skwę; naj­pier­wej dla po­bu­dek stra­te­gicz­nych ( 12).

Li­twa i Ruś pod wzglę­dem po­li­ty­ki wschod­nio-po­łu­dnio­wej Ga­bi­ne­tu Pe­ters­bur­skie­go… Str.14

Zie­mie za­bra­ne przez Mo­skwę były po­wtó­re i dla po­wo­dów po­li­tycz­nych naj­wła­ściw­szym te­atrem woj­ny dla po­wsta­nia ( 14). – Po­ło­że­nie geo­gra­ficz­ne tych pro­win­cyi w sys­te­ma­cie po­li­tycz­nym Mo­skwy ( 15). – Tyl­ko przez nie roz­cią­ga Mo­skwa wpływ swój na wschód i po­łu­dnie i tyl­ko przez nie stać się może pa­nią Kon­stan­ty­no­po­la ( 18). – Przy­czy­ny, któ­re zna­gla­ja, ca­rów do prze­nie­sie­nia sto­li­cy na wschód ( 23). – Waż­ność po­wsta­nia pol­skie­go w zie­miach za­bra­nych od­nie­sio­na do tych wi­do­ków ( 29).

Stan rze­czy przed 29. Li­sto­pa­da w zie­miach za­bra­nych. – Ad­mi­ni­stra­cya tych kra­jów. Str.32

Od sta­nu rze­czy w zie­miach za­bra­nych za­le­ża­ła moż­ność wy­wal­cze­nia nie­pod­le­gło­ści ( 33); tam więc na­le­ża­ło prze­nieść te­atr woj­ny, po­trze­cie, przez wzgląd na obu­rze­nie spra­wio­ne przez ucisk pod pa­no­wa­niem Mi­ko­ła­ja ( 35). – Stan re­wo­lu­cyj­ny lud­no­ści: drob­na szlach­ta ( 38); pa­no­wie ( 40); ich ru­ina przez bank ( 41); ży­dzi ( 44). – Przy­tłu­mie­nie oświe­ce­nia ( 52). – Cha­rak­ter ad­mi­ni­stra­cyi mo­skiew­skiej ( 56).

Ob­li­cze­nie sił mo­skiew­skich przed 29. Li­sto­pa­da… Str.62

Do uwa­ża­nia ziem za­bra­nych jako głów­ne­go te­atru woj­ny, znie­wa­la po­czwar­te, ów­cze­sna nie­moc pań stwa ros – syj­skie­go ( 63). – Mo­skwa nie była w sta­nie wy­ru­szyć prze­ciw Fran­cyi i Bel­gii ( 64). – Licz­ba i roz­ło­że­nie wojsk ros­syj­skich w zie­miach za­bra­nych ( 67). – Ko­rzy­ści dla po­wsta­nia z wła­dzy ca­re­wi­cza ( 69). – Stan twierdz i uka­zy ob­ja­wia­ją­ce sła­bość sił mo­skiew­skich ( 70).

Ob­li­cze­nie siły zbroj­nej na­ro­do­wej w kra­ju kon­gre­so­wym… Str.71

Na­le­ża­ło przed­się­wziąć kro­ki za­czep­ne, gdyż, po pią­te, po­wsta­nie mia­ło do tego siłę zbroj­ną do­sta­tecz­ną ( 71). – Wady pod tym wzglę­dem rzą­dów po­wsta­nia ( 73). – Kie­dy­śmy broń skła­da­li, by­li­śmy tak sil­ni jak Mo­ska­le ( 75).

Wzgląd na Pru­sy i Au­stryą… Str..77

Tak po­ję­te­mu te­atro­wi woj­ny nie sprze­ci­wiał się, po szó­ste, wzgląd na po­li­ty­kę ze­wnętrz­ną ( 77). – Ko­ali­cya prze­ciw Fran­cyi po­lip­co­wej była nie­po­dob­na ( 78). – Stan Eu­ro­py za­pew­niał neu­tral­ność Prus i Au­stryi ( 81); szcze­gól­niej Au­strya sprzy­ja­ła za­czep­ne­mu dzia­ła­niu z na­szej stro­ny ( 83), raz przez po­li­ty­kę roz­bio­ru Pol­ski ( 83), a po­wtó­re przez po­li­ty­kę ob­ja­wio­ną na kon­gres­sie wie­deń­skim ( 92).

Kró­le­stwo Pol­skie kon­gre­so­we… Str..97

Ob­łu­da Alek­san­dra wzglę­dem Pol­ski od r. 1805. ( 98). – Utwo­rze­nie kró­le­stwa kon­gre­so­we­go w Wied­niu ( 102). – Rzą­dy tego kró­le­stwa ( 106). – Sejm roku 1818. ( 111); sejm r. 1820. i opo­zy­cya ka­li­ska ( 111). – Alek­san­der gro­zi kwe­styą fi­nan­so­wą po­li­tycz­ne­mu by­to­wi kra­ju ( 115). Prze­śla­do­wa­nie Ka­li­sza­nów ( 119). – Po­gwał­ce­nie kon­sty­tu­cyi ( 122). – Sejm r. 1825. ( 124). – Ad­mi­ni­stra­cya we­wnętrz­na: W. Ks. Kon­stan­ty ( 126); Sza­niaw­ski ( 132); ob­sku­ran­tyzm, ary­sto­kra­cya, No­wo­sil­ców ( 136), wpływ du­cho­wień­stwa ( 141). – Lu­bec­ki i prze­mysł ( 145); jego mis­syę li­kwi­da­cyj­ne do Ber­li­na ( 149) i do Wied­nia ( 151); stra­ty ztąd dla kra­ju ( 155); jego ope­ra­cye fi­nan­so­we ( 157), fi­ska­lizm ( 161), to­wa­rzy­stwo kre­dy­to­we ( 166), i zgub­ny dla na­ro­du sys­tem ( 175).

Taj­ne związ­ki… Str.179

Ich po­czą­tek i źró­dło w cha­rak­te­rze i we­wnętrz­nem ży­ciu na­ro­du ( 182). – Ich ślad w kon­fe­de­ra­cyi bar­skiej ( 183), w po­wsta­niu Ko­ściusz­ki ( 189), i po upad­ku Na­po­le­ona ( 192). – Wol­ne mu­lar­stwo na­ro­do­we ( 193). – To­wa­rzy­stwo Kos­sy­nie­rów w po­znań­skiem ( 195). – Zla­nie się tych związ­ków w To­wa­rzy­stwo pa­tro­tycz­ne ( 200), któ­re się roz­ga­łę­żą na Li­twę, Wo­łyń i Po­do­le ( 203). – Od­ręb­ne związ­ki: Tem­pla­ry­uszów ( 204), i mło­dzie­ży uni­wer­sy­te­tu wi­leń­skie­go ( 206). – Stan mo­ral­ny tego in­sty­tu­ta ( 207). – To­wa­rzy­stwo Szu­braw­ców ( 215). – Zan za­kła­da To­wa­rzy­stwo Pro­mie­ni­stych ( 218). – Fi­la­re­ci ( 220). – Baj­ka Dra Spa­zier o Anti-pro­mie­ni­stych ( 220). – Le­le­wel zja­wia się w Wil­nie ( 223); nie­chęć ku niemn Śnia­dec­kie­go ( 225). – Od­kry­cie związ­ków taj­nych ( 230); sad Łu­ka­siń­skie­go ( 233); zmia­ny w Tow. pa­try­otycz­nem ( 234). – Sądy wi­leń­skie ( 237) i od­da­le­nie ku­ra­to­ra ks. Czar­to­ry­skie­go ( 238). – Ze­tknię­cie się związ­ków pol­skie­go z ros­syj­skiem ( 245); za­mia­ry spi­sko­wych Ros­sy­an wzglę­dem Pol­ski ( 246). – Nie­udol­ność To­wa­rzy­stwa pa­try­otycz­ne­go ( 248); jego od­kry­cie ( 251), śledz­two ( 256), spo­ry z tego po­wo­du No­wo­sil­co­wa z Lu­bec­kim ( 259) i sąd sej­mo­wy ( 262). – Grod­ność po­stę­po­wa­nia se­na­tu ( 264) i jego spo­ry z wła­dzą ( 265); Lu­bec­ki sta­je w obro­nie sądu ( 277). – Rząd gwał­ci wy­rok se­na­tu ( 283).

Spi­sek pod­cho­rą­żych ( 290); za­mysł wy­mor­do­wa­nia ro­dzi­ny car­skiej ( 291) i jego wstrzy­ma­nie ( 294). – Sejm r. 1830. ( 298). – Spo­ry w spi­sku pod­cho­rą­żych ( 302) i nada­rem­ne usi­ło­wa­nie ob­my­śle­nia przy­szłe­go rzą­du ( 305). – Za­miar po­wsta­nia w Paź­dzier­ni­ku nie przy­cho­dzi do skut­ku ( 311). – Chło­pic­ki ( 312). – Nie­bez­pie­czeń­stwo wy­kry­cia gro­zi spi­sko­wym; go­tu­ją się do wy­bu­chu na dzień 29. Li­sto­pa­da ( 315).

Za­mknię­cie księ­gi pierw­szej rzu­tem oka na jej treść 317NOTY OB­JA­ŚNIA­JĄ­CE.

I. O nie­któ­rych nad­uży­ciach ks. Lu­bec­kie­go ( 321). – II. Glos oby­wa­te­la z Po­znań­skie­go, do se­na­tu kró­le­stwa pol­skie­go, z oka­zyi sądu sej­mo­we­go ( 327). – III. Zda­nie spra­wy ce­sa­rzo­wi Mi­ko­ła­jo­wi przez pre­ze­sa sądu sej­mo­we­go, i uwa­gi nad niem W. ks. Kon­stan­te­go ( 338). – IV. Wy­ją­tek z uwag W. księ­cia nad ra­por­tem Rady ad­mi­ni­stra­cyj­nej w tym­że przed­mio­cie ( 369). – V. Ob­ja­śnie­nie nie­po­ro­zu­mień Au­to­ra ze spi­sko­wy­mi nocy 29. ( 382).

Po roz­bio­rach Pol­ski nic in­ne­go nie wi­dzi­my w tym kra­ju tyl­ko same klę­ski, jed­ne z dru­gich wy­pły­wa­ją­ce; nic in­ne­go nie­po­strze­ga­my tyl­ko usta­wicz­ność nie­szczęść pu­blicz­nych, któ­re Za­le­d­wo na chwi­lę prze­ry­wa­ły zwod­ne po­ły­ski for­tu­ny. Dla cze­góż tedy na­ród pol­ski, któ­ry miał tyle cza­su przy­wyk­nąć do wła­snej nie­do­li, któ­ry prze­by­wał wszyst­kie dro­gi pro­wa­dzą­ce do zgu­by, do za­gła­dy na­wet imie­nia, nie prze­stał do­tąd być na­ro­dem? To co się dzia­ło w Pol­sz­cze od chwi­li jak zie­mię na­szę źli są­sie­dzi ro­ze­rwa­li po­mię­dzy sie­bie, po­ka­zu­je do­sta­tecz­nie, że w nas jest pew­na siła, któ­rą trze­ba na­zwać siłą dźwi­ga­nia się z każ­de­go upad­ku. U nas tyl­ko wy­kształ­ci­ło się, i upo­wszech­ni­ło, nie­zna­ne in­nym lu­dom, ży­cie po śmier­ci po­li­tycz­nej. Ta moc we­wnętrz­na, ple­mien­na, któ­rą przez lat prze­szło sześć­dzie­siąt od­pie­ra­my od sie­bie osta­tecz­ną za­gła­dę, była jed­nak źle kie­ro­wa­na, źle przez nas sa­mych uży­ta. W praw­dzie za­wsze mo­gli­śmy zgi­nąć, lecz tak­że za­wsze i od­ro­dzić się w tej wal­ce z za­gła­dą. Zo­sta­li­śmy, i dziś jesz­cze je­ste­śmy w środ­ku mię­dzy temi dwo­ma osta­tecz­no­ścia­mi. Wyjść z tego sta­nu gor­sze­go ni­że­li zu­peł­ne znisz­cze­nie: ten jest cel na­sze­go dal­sze­go za­wo­du. Cze­mu się do­tych­czas nie wio­dło Pol­sz­cze w usi­ło­wa­niach od­zy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści? To ła­two poj­mie­my, zwa­żyw­szy ja­kim try­bem szły wszyst­kie na­sze po­wsta­nia.

Cha­rak­ter ich taki: za­wsze w po­cząt­kach za­pał po­wszech­ny, wszyst­ko ogar­nia­ją­cy w na­ro­dzie, wszyst­ko po­ry­wa­ją­cy z sobą, nie­prze­ła­ma­ni, ni­czem nie­zwy­cię­żo­ny. To samo w każ­dem po­wsta­niu po­świę­ce­nie, po­ryw­czość, śmia­łość po­po­su­wa­ją­ca się nie­raz do pło­cho­ści; też same cno­ty oso­bi­ste i pu­blicz­ne. Ale za­ra­zem obok tego, i te same przy­czy­ny upad­ku spra­wy za­wsze po­myśl­nie za­czę­tej, za­wsze po­tem nie­do­łęż­nie kie­ro­wa­nej, gi­ną­cej za­zwy­czaj nie­ła­dem. Nig­dy u nas nie ko­rzy­sta­no z po­przed­nich do­świad­czeń; stąd też w każ­dem po­wsta­niu jed­na­kie pra­wie błę­dy woj­sko­we i po­li­tycz­ne; naj­bar­dziej zaś to, w każ­dem po­dob­nem zda­rze­niu od­na­wia­ją­ce się, ku koń­co­wi zwłasz­cza omdle­wa­nie i upa­da­nie na du­chu, kie­dy­by go naj­wię­cej wzno­sić wy­pa­da­ło; to gor­szą­ce do­bro­wol­ne roz­pra­sza­nie sił nie ma­łych, jesz­cze nie­star­ga­nych! We wszel­kiem bo­ha­tyr­skiem przed­się­wzię­ciu na­szem by­li­śmy na­kształt kunsz­tow­ne­go ognia, co od jed­ne­go razu strze­li w górę ja­snym stru­mie­niem i – w dy­mach ga­śnie. Żad­ne po­wsta­nie pol­skie nie za­słu­ży­ło so­bie na na­pis: usque ad fi­nem. Lecz cóż z tego wno­sić? – Ma­myż wra­zić w sa­mych sie­bie to prze­ko­na­nie iż nig­dy nie uda się nam do­pro­wa­dzić do koń­ca co za­cznie­my? Ja ro­zu­miem, i wszyst­ko co się dzia­ło u nas tak mi mnie­mać każe, że chcieć ugrun­to­wać w Pol­sz­cze taką opi­nią, by­ło­by to do­pu­ścić się cięż­kiej ob­ra­zy prze­ciw­ko temu wyż­sze­mu po­rząd­ko­wi w dzie­jach, albo ra­czej, że się ja­śniej wy­tłu­ma­czę, prze­ciw­ko zrzą­dze­niom tego nie­wi­do­me­go, nie­zba­da­ne­go losu, któ­ry nas do­tąd, po utra­cie tego wszyst­kie­go na czem za­le­ży byt in­nych na­ro­dów, utrzy­mu­je w ro­dzin­nej ca­ło­ści, i wią­że w pew­ną jed­ność roz­łą­czo­nych prze­mo­cą, pod­da­nych róż­nym ber­łom, gnę­bio­nych od lat tylu róż­ną nie­wo­lą. Byt Pol­ski sród ta­kich oko­licz­no­ści, ży­cie na­ro­du pol­skie­go od roz­bio­rów do tego mo­men­tu, szcze­gól­nie zaś dzie­ła tego na­ro­du po ka­ta­stro­fie po­dzia­łu: je­st­to naj­więk­sza za­gad­ka no­wo­cze­snych dzie­jów, je­st­to, jak mnie się zda­je, je­dy­ny cud w dzi­siej­szych cza­sach, może dla tego zrzą­dzo­ny, aże­by tą wyż­szą in­ter­wen­cya ła­twiej się roz­pla­ta­ła ich gma­twa­ni­na. – Za­tem mnie­ma­niem prze­ma­wia ta nie­za­prze­czo­na praw­da: że je­dy­nie tyl­ko wskrze­sze­nie ca­łej Pol­ski zmie­nić zdo­ła te­raź­niej­szy po­li­tycz­ny, na­tu­rze prze­ciw­ny, z do­brem ludz­ko­ści nie­zgod­ny kształt Eu­ro­py, a za­tem le­d­wo nie ca­łe­go świa­ta. Taki wi­dok rze­czy nie pro­wa­dzi do roz­pa­czy. Lud pol­ski, któ­ry cią­gle śpie­wa. "Jesz­cze Pol­ska nie­zgi­nę­ła", wy­ra­ża temi krót­kie­mi sło­wy naj­głęb­szą ma­xy­mę swe­go je­ste­stwa. Wie że jest, i tą wie­dzą skru­szy obce jarz­mo. Jest żywy, i moc­ny, moc­niej­szy na­wet ni­że­li jego cie­mię­ży­cie­le, po­nie­waż jesz­cze nie uległ pod cię­ża­rem wła­snych nie­szczęść. Z do­świad­cze­nia może po­wie­dzieć o so­bie: "Na­ro­dy nie­umie­ra­ją!" Z tem wszyst­kiem jed­nak (wra­ca­jąc do punk­tu, z któ­re­go wy­sze­dłem) mimo wszel­ką wia­rę jaką na­ród ma we wła­sne je­ste­stwo, jest rze­czą w obec­nem po­ło­że­niu dla nas naj­waż­niej­szą, do­cho­dzić ro­zu­mem przy­czyn, dla któ­rych do­tąd nie­zdo­ła­li­śmy po­ko­nać na­szych nie­przy­ja­ciół. Nie­pod­le­ga za­prze­cze­niu, że tyl­ko przez nowe po­wsta­nie, po­tra­fi­my od­zy­skać ca­łość i nie­pod­le­głość; a za­tem to co po­przed­nie po­wsta­nia da­rem­ne­mi czy­ni­ło ko­niecz­nie zgłę­bić wy­pa­da. W kra­ju na­szym po­wszech­ne jest zda­nie, że­śmy za­wsze ule­ga­li prze­mo­cy. To zda­nie błą­dzi, – kła­mie. Nie­masz prze­mo­cy dla kil­ku­na­stu mi­lio­nów, śród naj­nie­po­myśl­niej­szych na­wet oko­licz­no­ści; nie było jej w ostat­niej woj­nie; nie było jej za Ko­ściusz­ki i za Na­po­le­ona. Dla cze­góż tedy, sko­ro je­ste­śmy tym na­ro­dem, któ­ry prze­trwał taką pró­bę losu, któ­ry nie tyl­ko nie­zgi­nął po stra­cie udziel­no­ści po­li­tycz­nej, lecz tyle sił roz­wi­nął pod ob­cem jarz­mem, dla cze­góż py­tam się, przez po­wsta­nia na­sze, nie­umie­li­śmy zo­stać po­tę­ga po­li­tycz­ną na pół­no­cy?

Wy­raz nie­umie­li­śmy… zda­je się być naj­wła­ściw­szy w tej mie­rze. Me nie­mo­gn­śmy, ale nie­umie­li­śmy! Na­ród wszyst­ko może; lecz nie wie wszyst­kie­go. W ostat­niej n… p… woj­nie nie znał sił swo­ich i nie­przy­ja­ciel­skich. Pierw­sze zbyt ni­sko, dru­gie zbyt wy­so­ko sza­co­wał, za przy­kła­dem swych na­czel­ni­ków, któ­rym tego błę­du, tej nie­wia­do­mo­ści prze­ba­czyć nie moż­na. Z tej jed­nej przy­czy­ny wszyst­ko opacz­nie się dzia­ło od po­cząt­ku do koń­ca.

Do­tąd hi­sto­rya po­wstań na­szych, ta naj­bar­dziej zaj­mu­ją­ca część dzie­jów ogól­nych na­ro­du pol­skie­go, z po­wo­dów na­tu­ral­nych pra­wie zu­peł­nie była za­nie­dba­na. Po każ­dem po­wsta­niu na­stę­po­wał nowy ucisk, jesz­cze uciąż­liw­szy od po­przed­nie­go. Co­raz nowa nie­wo­la za­cie­ra­ła przede wszyst­kiem pa­mięć świe­żych wy­da­rzeń. Drak rzad­ko, Za­le­d­wo ułam­ka­mi, nig­dy w ca­ło­ści, naj­czę­ściej tyl­ko po­kry­jo­mu albo w ob­cych ję­zy­kach prze­cho­wy­wał je od jed­ne­go dzie­siąt­ka lat do dru­gie­go. Zna­ko­mi­te czy­ny, wiel­kie po­świę­ce­nia, we­spół z wiel­kie­mi błę­da­mi rzą­dów i wy­stęp­ka­mi osób, głu­cho prze­mi­ja­ły. Tym spo­so­bem sy­no­wie nie­mo­gli znać do­brze spraw oj­ców swo­ich. Przy­szedł­szy do lat męz­kich po­ry­wa­li jak oni za oręż, dla uwol­nie­nia Oj­czy­zny, nie­ko­rzy­sta­jąc jed­nak z ich do­świad­cze­nia, nie­szczęść i oma­mień. Jed­na woj­na w kra­ju na­szym nie­sta­wa­ła się prze­to na­uką dla dru­giej; jed­no po­wsta­nie, dru­gie­mu nie­słu­ży­ło za przy­kład. Jak już wspo­mnia­łem, wpa­da­li­śmy za­wsze w te same błę­dy.

Jest rze­czą oczy­wi­stą, że tyl­ko wy­kład hi­sto­rycz­ny, bez­stron­ny, roz­waż­ny, tak po­wstań jako epok któ­re mię­dzy nie­mi środ­ku­ją, wy­wieść nas może z za­klę­te­go koła tych sa­mych za­wsze nie­szczęść i ułom­no­ści. Tyl­ko roz­sze­rze­nie w na­ro­dzie wia­do­mo­ści jego wła­snych dzie­jów po roz­bio­rze kra­ju, grun­tow­nie go oświe­ci. Hi­sto­rya re­wo­lu­cyi któ­re­śmy prze­by­li w skut­ku tego nie­pra­we­go czy­nu są­sia­dów na­szych: otóż po­dob­no ka­mień fi­lo­zo­ficz­ny na­czej na­ro­do­wej mą­dro­ści.

Sta­raj­my się tyl­ko po­znać to co się u nas dzia­ło w prze­cią­gu prze­szło pół wie­ku, a gdy na­dej­dzie pora no­wych walk, nie znaj­dzie­my się w po­trze­bie za­ko­py­wa­nia bro­ni na­szej, jak pod Ra­do­szy­ca­mi, albo ła­ma­nia jej za gra­ni­cą, jak w ostat­niej woj­nie. Wte­dy­to za­pew­ne ostat­ni akt na­sze­go po­wsta­nia od­po­wie jego po­cząt­kom, a świat nie­bę­dzie po­wta­rzał, że umie­jąc do­brze za­czy­nać, zwy­kle źle koń­czy­my. W tym ca­łym prze­cią­gu cza­su, któ­ry upły­nął od po­dzia­łu Pol­ski do dni na­szych, pa­nu­je jed­no waż­ne zdu­mie­wa­ją­ce fak­tum: je­st­to owe nie­za­prze­czo­ne, stop­nio­we roz­wi­ja­nie się siły na­ro­do­wej w po­wsta­niach, tak da­le­ce, iżby są­dzić moż­na, że Pol­sz­cze z każ­de­go upad­ku w usi­ło­wa­niach od­zy­ska­nia stra­co­nej nie­pod­le­gło­ści, co­raz no­wej przy­by­wa­ło mocy. J w isto­cie: od kon­fe­de­ra­cyi bar­skiej do re­wo­lu­cyi 29. Li­sto­pa­da, cią­gły po­stęp w tej mie­rze po­strze­gać się daje. Na­sam­przód, w kon­fe­de­ra­cyi bar­skiej jed­na tyl­ko i nie­licz­na cząst­ka lud­no­ści, sama pra­wie szlach­ta, i to nie ze wszyst­kich pro­win­cyj, sta­je w obro­nie kra­ju na któ­rym się już pod­ów­czas Mo­skwa sro­gich gwał­tów za­czy­na­ła do­pusz­czać. Za Ko­ściusz­ki, myśl nie­pod­le­gło­ści, chęć zrzu­ce­nia ob­ce­go jarz­ma, po­ru­sza da­le­ko więk­sze mas­sy. Po więk­szej czę­ści z wła­sne­go na­tchnie­nia, we­spół ze szlach­tą chło­pi z wiej­ską bro­nią, bo z kosą tyl­ko, na­pa­da­ją na nie­przy­ja­cie­la. Ko­ściusz­ko przy­był sam je­den do oj­czy­ste­go kra­ju: wy­po­wie­dział woj­nę Mo­skwie bez woj­ska i pie­nię­dzy. W kil­ku dniach stwo­rzył ar­mi­ją tak dziw­ną ja­kiej jesz­cze nie­by­ło na świe­cie, i od­niósł pa­mięt­ne zwy­cię­stwo nad nie­przy­ja­cie­lem licz­niej­szym, bit­nym i uor­ga­ni­zo­wa­nym. Po­cząt­ków po­wsta­nia w 94m roku z ni­czem w dzie­jach po­rów­nać nie­moż­na. Była to kon­fe­de­ra­cya wło­ścian da­le­ko po­tęż­niej­sza od szla­chec­kiej, bar­skiej. Woj­ny fran­cuz­kie, zwy­cięz­twa i na­jaz­dy Na­po­le­ona, wstrzą­sły całą Pol­ską. W roku 1807, a bar­dziej jesz­cze 12., by­łoż rze­czą nie­po­dob­ną po­łą­cze­nie wszyst­kich jej czę­ści w jed­ną, ca­łość? Lecz dla osią­gnie­nia tego celu wy­pa­da­ło nam wię­cej ra­cho­wać na wła­sne siły, i gdy temu sprzy­ja­ły oko­licz­no­ści, po­tęż­niej się utwier­dzić we wła­snej zie­mi, nie zaś tak śle­po przy­wią­zy­wać się do szczę­ścia, a po­tem do prze­ciw­ne­go losu fran­cuz­kie­go bo­ha­ty­ra. Na nim jed­nym Po­la­cy, nie na sa­mych so­bie za­sa­dza­li na­dzie­ję zba­wie­nia. Ostat­nia re­wo­lu­cya mia­ła wię­cej sił ma­te­ry­al­nych ni­że­li wszyst­kie po­przed­nie. Śmia­ło rzec moż­na, iż nig­dy Pol­ska tak po­tęż­ną nie była jak na dniu 29. Li­sto­po­da; nig­dy bo­wiem ener­gia du­cha pu­blicz­ne­go w ca­łym na­ro­dzie, we wszyst­kich czę­ściach kra­ju do ta­kie­go stop­nia nie­do­cho­dzi­ła. Tę prze­to re­wo­lu­cyą, uwa­żać trze­ba jako sum­mę wszyst­kich po­przed­nich po­wstań w kra­ju na­szym. Je­st­to naj­dziel­niej­sze ob­ja­wie­nie du­cha na­ro­do­we­go, du­cha Pol­ski. Mimo nie­szczęść któ­re nas w tem po­wsta­niu do­tknę­ły, mimo ca­łe­go obłęd­ne­go sys­te­ma­tu po­li­tycz­ne­go i woj­sko­we­go, któ­rym tę spra­wę przy­wie­dzio­no do upad­ku, mimo gor­szą­cej nie­udol­no­ści w wła­dzach, i nie­raz złej woli w oso­bach, mimo wresz­cie ni­czem nie­uspra­wie­dli­wio­ne­go roz­przę­że­nia ku koń­co­wi: ostat­ni ten akt na­ro­du pol­skie­go, to jego na­głe po­rwa­nie się ze snu pięt­na­sto­let­niej nie­wo­li, jest wiel­kie! Czem była, czem być mo­gła dla Pol­ski re­wo­lu­cya 29 go, to się wy­ra­zi­ło w jej kil­ku sta­now­czych chwi­lach w jej kil­ku ko­lo­sal­nych bi­twach. Żoł­nie­rze Gro­cho­wa, Ostro­łę­ki i Bo­rem­la, by­li­to praw­dzi­wi re­pre­zen­tan­ci tej spra­wy. Ich dzie­ła i mo­gi­ły po­ka­zu­ją całą ener­gią ludu pol­skie­go, ob­ja­wia­ją całą moc re­wo­lu­cyi. Wo­bec tych wy­pad­ków nik­ną przy­wa­ry sys­te­ma­tów rzą­do­wych i wy­stęp­ki po­je­dyń­czych lu­dzi. Pod temi wzglę­da­mi hi­sto­rya ostat­nie­go po­wsta­nia na­sze­go, jako ze­bra­nie w jed­ną treść po­przed­nich po­wstań, gdzie się naj­do­bit­niej wy­bi­ły cha­rak­ter, duch, pa­tr­jo­tyzm na­ro­du; gdzie się w tym sa­mym cza­sie po­wtó­rzy­ły wszel­kie po­przed­nie ułom­no­ści pu­blicz­ne i par­ty­ku­lar­ne, gdzie się w krót­kich chwi­lach bo za­le­d­wie w kil­ku mie­sią­cach unie­sień, na­dziei, ocze­ki­wa­nia i roz­pa­czy, nie­ja­ko zre­as­su­mo­wa­ło całe je­ste­stwo Pol­ski roz­dzie­lo­nej mię­dzy są­siedz­kie mo­car­stwa; gdzie­śmy żyli ży­ciem przy­spie­szo­nem, pręd­szem jak zwy­czaj­nie, brze­mien­nem prze­szło­ścią i przy­szło­ścią, gdzie na­gle i nie­spo­dzia­nie na jaw wy­szło to wszyst­ko co kie­dy­kol­wiek Pol­ska mia­ła w so­bie wiel­kie­go i ma­łe­go, moc­ne­go i sła­be­go: hi­sto­rya, mó­wię, ta­kie­go po­wsta­nia, jest wię­cej na­ucza­ją­ca ni­że­li po­przed­nich, bo je wszyst­kie w so­bie za­wie­ra.

Przed­się­bio­rę opi­sać te pa­mięt­ne zda­rze­nia. Ża­łu­ję, że nie­ze­sta­rza­łem się jesz­cze z ca­łem po­ko­le­niem ak­to­rów tej sce­ny! Co lu­dzie mó­wią na koń­cu swe­go ży­cia, to za­zwy­czaj bywa ci­che i po­wab­ne jak na­tu­ra w wy­po­go­dzo­nym schył­ku dnia, któ­re­go ra­nek był mgli­sty a po­łu­dnie groź­ne do­ko­ła bu­rze za­sę­pi­ły.

Jako na­ocz­ny świa­dek tego co się sta­ło, nie­mo­gę obie­cy­wać zim­nej, wy­tra­wio­nej dyk­cyi, wła­ści­wej po­wa­dze hi­sto­ry­ka ma­ją­ce­go przed sobą cza­sy da­le­kie, albo za­pa­dłe: lecz przy­najm­niej w opo­wia­da­niu za­trzeć wpływ tych na­mięt­no­ści, tych wy­pad­ków, któ­re nas wszyst­kich w po­rze ak­cyi uno­si­ły.

Zresz­tą co do ści­sło­ści w wy­kła­dzie hi­sto­rycz­nym, wie­le za­pew­ne pi­smu memu nie­do­sta­je; ale póki waż­niej­sze przy­najm­niej pa­pie­ry na­sze­go sej­mu, na­szych rzą­dów, szta­bów głów­nych, z ukry­cia w któ­rem się do­tąd znaj­du­ją wy­chy­lo­ne nie zo­sta­ną, i naj­gor­liw­sze sta­ra­nia w tej mie­rze za­wsze będą mniej wię­cej da­rem­ne.

Mar­ly-le-Roy d. 21. Li­sto­pa­da 1833.

Mau­ry­cy Moch­nac­ki.

Księ­ga I.TE­ATR WOJ­NY.

Ogól­ne Wi­do­ki Stra­te­gicz­ne.

Póki te­atrem na­szych wo­jen z Mo­skwą bę­dzie kraj któ­ry Wi­sła dzie­li pra­wie na dwie rów­ne po­ło­wy, któ­ry od r. 1815 zo­wie­my Pol­ską kon­gres­so­wą; a za­tem póki Mo­skwa w po­wsta­niach pol­skich bę­dzie mia­ła za­bra­ne gu­ber­ni­je w tyle swych wojsk, póty wszel­kie usi­ło­wa­nia z na­szej stro­ny, będą da­rem­ne. Woj­na w tym nie­szczę­śli­wym, do­ko­ła za­mknię­tym kra­ju zda­je się nie­miec żad­ne­go celu. Tu tyl­ko z po­cząt­ku bro­nić się moż­na, a po­tem zgi­nąć z chwa­łą, lecz nig­dy zwy­cię­żyć. Tu na­wet zwy­cięz­two, na­ro­du z prze­pa­ści nie dźwi­gnie. Ko­ściuz­ko po­peł­nił, (z pew­ne­go wzglę­du mu­siał po­peł­nić) ten sam błąd, któ­re­go sa­mo­chcąc do­pu­ści­li się wo­dzo­wie pol­scy w r. 1831: kie­dy mu się szczę­ści­ło, nie sta­rał się prze­nieść na­tych­miast te­atru woj­ny za Bug" i do Li­twy. Wy­pra­wy jego w te oko­li­ce, opóź­nio­ne, po­ru­cza­ne nie­do­świad­czo­nym do­wódz­com, i zbyt ma­łym od­dzia­łom woj­ska, ce­chu­je ten sam za­cie­śnio­ny wi­dok rze­czy, to samo fał­szy­we po­ję­cie z punk­tu woj­sko­we­go spra­wy na­ro­do­wej, to samo wy­łącz­ne przy­wią­za­nie się do sto­li­cy, któ­re i nas o zgu­bę przy­pra­wi­ły. Z mniej­sze­mi nie­rów­nie si­ła­mi jak Ku­ściuz­ko i re­wo­lu­cya 29. Li­sto­pa­da, prze­dłu­ży­li jed­nak kon­fe­de­ra­ci bar­scy woj­nę do lat sied­miu, od­na­wia­jąc ją, i koń­cząc le­d­wo nie co mie­siąc, w każ­dej po­rze roku, je­dy­nie dla tego, że nie po­mię­dzy samą Wi­słą, Na­rwią i Bu­giem, ale i na prze­strze­niach mię­dzy Bu­giem, Wi­li­ją i Dnie­prem ucie­ra­li się z Mo­skwą.

Po­wsta­nie w Pol­sz­cze­nie po­win­no mieć jed­ne­go ogni­ska, jed­ne­go środ­ka; nie­chaj je ra­czej ma w każ­dem miej­scu, bo nie idzie na­ro­do­wi o utrzy­ma­nie mu­rów sto­łecz­nych, ale o uwol­nie­nie ca­łe­go kra­ju.

Po­trze­ba bro­nie­nia sto­li­cy, jako ma­ga­zy­nu, jako cen­tral­ne­go punk­tu, wy­pły­wa za­zwy­czaj z pierw­szych, źle ob­ra­cho­wa­nych po­ru­szeń woj­sko­wych, z prze­są­dów, tak zwa­nych do­świad­czo­nych żoł­nie­rzy. Py­ta­li się oni za­wsze u nas: gdzie od­wrót na przy­pa­dek prze­gra­nej? Wszak­że naj­prost­szy ro­zum wzka­zu­je, że na­wet w ta­kim ra­zie bez­piecz­niej ustę­po­wać otwar­tem po­lem, albo chro­nić się w lasy, ni­że­li uciec do mia­sta, któ­re w po­wsta­niu jest naj­słab­szą po­zy­cyą, któ­re nie­przy­ja­ciel ko­niecz­nie, prę­dzej czy po­źniej, zdo­bę­dzie prze­mo­cą, gło­dem, albo zło­tem.

Pol­ska, w pierw­szych zwłasz­cza chwi­lach po­wsta­nia, nig­dy nie mia­ła, nig­dy nie bę­dzie mia­ła tyle woj­ska re­gu­lar­ne­go ile Mo­skwa. Aza­tem to wszyst­ko po­ma­ga jej in­ter­res­so­wi co naj­bar­dziej tryb wo­jo­wa­nia od­da­la od tego po­rząd­ku, od tej ru­ty­ny, jaką ści­śle li­nio­we woj­ska nie­przy­ja­ciel­skie w kra­ju na­szym za­cho­wy­wać mu­szą; krót­ko mó­wiąc co woj­nę nie­ja­ko unie­śmier­tel­nia; co ją czy­ni zie­miań­ską, chłop­ską. U nas przedew­szyst­kiem trze­ba się sta­rać o to, aże­by z wro­giem oj­czy­zny miał wię­cej do czy­nie­nia lud ni­że­li wy­ćwi­czo­ny żoł­nierz. Tego ła­twiej do­ka­zać, jak mnie­ma­my. Nic bar­dziej w ostat­niej kam­pa­nii Pol­sz­cze­nie za­szko­dzi­ło jak ów mnie­ma­ny ro­zum stra­te­gi­ków na­szych, któ­rzy w sa­mych za­raz po­cząt­ki wzgar­dzi­li za­pa­łem mass, któ­rzy w ich praw­dzi­wie re­wo­lu­cyi – nem, po­wszech­nem wzru­sze­niu nie chcie­li wi­dzieć zba­wie­nia oj­czy­zny! Oni to los spra­wy przy­wią­za­li do pew­nych po­zy­cyj uzna­nych za nie­zdo­by­te koło War­sza­wy, do pew­nej licz­by żoł­nie­rzy, i pew­ne­go stop­nia bie­gło­ści w ich me­cha­ni­zmie. Nie­któ­rzy z nich wi­dzie­li wiel­ką, woj­nę za Na­po­le­ona, Sły­sze­li, że Na­po­le­on po­chwa­lił moc­ne po­ło­że­nie Sie­roc­ka, Mo­dli­na i War­sza­wy. Otoż zda­wa­ło się im że ani kro­ku od­da­lać się nie trze­ba z tego za­cza­ro­wa­ne­go trój­ką­ta. Wkrót­ce prze­cież i War­sza­wa i Mo­dlin i Sie­rock do­sta­ły się nie­przy­ja­cie­lo­wi.

Kto mieć może jak Na­po­le­on pa­rę­kroć­sto­ty­się­cy wy­ćwi­czo­ne­go woj­ska, temu wol­no czy­nić po­dob­ne kom­bi­na­cye. Być sys­te­ma­tycz­nym w po­wsta­niach na­szych, jest to być tyl­ko fan­ta­sty­kiem, ide­olo­giem woj­sko­wym.

Dla prze­stro­gi na przy­szłość, dla od­nie­sie­nia ja­kiejś ko­rzy­ści z tylu smut­nych do­świad­czeń, po­łóż­my tedy za za­sa­dę, sta­raj­my się ugrun­to­wać w prze­ko­na­niu na­ro­du tę opi­ni­ją: iż u nas w po­wsta­niu wię­cej li­czyć trze­ba na ruch mass, na dzia­ła­nie ca­łe­go ludu, ni­że­li na woj­sko re­gu­lar­ne, któ­re jest tyl­ko drob­ną jego cząst­ką, któ­re­go nig­dy tyle nie­bę­dzie­my mo­gli mieć w po­cząt­kach woj­ny, ile trze­ba do po­ko­na­nia bo­jem sys­te­ma­tycz­nym nie­przy­ja­cie­la licz­niej­sze­go i do­brze uor­ga­ni­zo­wa­ne­go. Co­śmy tyl­ko klęsk po­nie­śli, wszyst­kie przy­pi­sać na­le­ży lek­ce­wa­że­niu tej naj­pierw­szej ma­xy­my na­ro­do­we­go po­wsta­nia, nie­umie­jęt­no­ści albo nie­chę­ci po­ru­sze­nia mass ludu.

Dla bli­sko­ści gra­nic au­stry­ac­kiej i pru­skiej, gdzie przy­par­te od­dzia­ły po­wstań­ców, nie mo­gąc się in­a­czej ra­to­wać, z bro­nią szu­ka­ją schro­nie­nia; dla środ­ko­we­go po­ło­że­nia War­sza­wy, któ­ra je cią­gnie ku so­bie z każ­de­go po­bo­jo­wi­ska, z każ­dej wy­pra­wy, siłą cen­tral­ną, siłą stó­łecz­ne­go mia­sta, a tem sa­mem całe po­wsta­nie za­mie­nia w obro­nę i ob­lę­że­nie jed­nej twier­dzy: kraj kon­gres­so­wy, jak wy­pa­da z tego wszyst­kie­go co tu po­wie­dzia­łem, może być tyl­ko re­zer­wą, dru­gą li­ni­ją; a głów­nym te­atrem każ­dej woj­ny na­szej z Mo­skwą, są pół­noc­ne i po­łu­dnio­wo-wschod­nie wo­je­wódz­twa, sta­no­wią­ce od r. 1795 in­te­gral­ną część tego pań­stwa. Przy neu­tral­no­ści Pruss i Au­stryi, na tych za­sa­dach po­le­gać mu­szą wszel­kie z na­szej stro­ny kom­bi­na­cye po­li­tycz­ne i woj­sko­we. Oba­czy­my, że na tej za­sa­dzie opie­rał się plan związ­ko­wych 29. Li­sto­pa­da.

Pol­ska, by­ła­to rzecz­po­spo­li­ta ziem ko­ron­nych, li­tew­skich, i ru­skich. W in­nym kształ­cie i dzi­siaj jej­nie­poj­mu­je­my! Zdo­być, to jest od­zy­skać Li­twę i Ruś za­mie­rza każ­de po­wsta­nie nad Wi­słą. Lud po pra­wym i le­wym brze­gu tej rze­ki jest naj­wię­cej pol­ski, ma w so­bie naj­wię­cej re­wo­lu­cyj­ne­go ży­wio­łu; w Li­twie i na Rusi szlach­ta. Od­wiecz­na Pol­ska w od­wiecz­nych swych gra­ni­cach stoi dzi­siaj na mas­sach w ko­ro­nie, na szla­chec­twie w tak zwa­nych za­bra­nych gu­ber­niach. Otóż miej­sco­we sto­sun­ki i cha­rak­ter), któ­rych ża­den woj­sko­wy, ża­den po­li­tyk z uwa­gi spusz­czać nie­po­wi­nien. Pol­ska kon­gres­su wie­deń­skie­go, je­st­to zie­mia na­pły­wo­wa, zie­mia prze­cho­dów, zmian re­wo­lu­cyj­nych. Tu sta­ra Pol­ska z grun­tu pra­wie znisz­czo­na zo­sta­ła we wzglę­dzie spo­łecz­nym. Tu ustał jej zwią­zek z dzi­siej­sze­mi cza­sy. Prze­ciw­nie, Pol­ską pół­noc­ną i wschod­nio-po­łu­dnio­wą to jest Li­twa i Ruś! W tych oko­li­cach jarz­mo mo­skiew­skie, cią­głe, od za­bo­ru nie­prze­rwa­ne, prze­cho­wa­ło w ca­ło­ści for­my, oby­cza­je, przy­wa­ry i za­le­ty daw­ne­go skła­du spo­łecz­ne­go: tam­te w nie­wo­li chło­pów, te w pa­try­oty­zmie szlach­ty. Z tej przy­czy­ny w kra­ju kon­gres­so­wym wszyst­ko za lu­dem idzie; z tej tak­że przy­czy­ny wszyst­ko idzie za pa­na­mi w wo­je­wódz­twach pod ber­łem mo­skiew­skim. Tam jest po­wsta­nie nie­usta­ją­ce w mas­sach, tu w in­di­wi­du­ach. Tam się za­czy­na re­wo­lu­cya: ale tu tyl­ko nie­przy­ja­cie­la po­ko­nać zdo­ła. Tu tyl­ko sta­je się no­ma­dycz­ną, buj­ną i swo­bod­ną jak po­wie­trze, za­bój­czą dla Mo­skwy.

Wszę­dzie w Pol­sce ła­twiej się or­ga­ni­zu­je ka­wa­le­ria jak pie­cho­ta. Po­cho­dzi to czę­ścią, z po­ło­że­nia kra­ju ma­ją­ce­go ob­szer­ne rów­ni­ny i buj­ne pa­stwi­ska, czę­ścią z ży­we­go cha­rak­te­ru miesz­kań­ców, a po czę­ści i ztąd, ze u nas szlach­cic woli słu­żyć kon­no ni­że­li pie­szo. Już to samo wska­zu­je ja­kie­go ter­re­nu po­trze­bu­je woj­na na­ro­do­wa w tym kra­ju; już to samo myśl na­szą, ob­ra­ca ku tym pro­win­cjom, gdzie i ras­sa naj­lep­szych koni się ho­du­je, i gdzie za­ra­zem jaz­da (któ­rej mo­skiew­ka nig­dy nie­do­trzy­ma pola) na roz­le­głych prze­strze­niach, na ste­pach, ze skut­kiem dzia­łać może. Płasz­czy­zny Ukra­iny i Po­do­la są pod tym wzglę­dem rów­nie nie­zdo­by­tą wa­row­nią po­wstań na­szych, jak li­tew­skie bory i ba­gna. Cóż n… p, zdzia­ła­ła w ostat­niej kam­pa­nii jaz­da Pol­ska, któ­rą sami Mo­ska­le ogrom­ną na­zy­wa­li? Prócz bi­tew Dwer­nic­kie­go, za­le­d­wo do kil­ku pod­rzęd­nych ru­chów, do kil­ku szarż, i służ­by na for­pocz­tach mia­ła spo­sob­ność w głów­nej ar­mii na pra­wym brze­gu Wi­sły. Znisz­czy­li­śmy ją pra­wie bez boju; w po­rów­na­niu z dzie­ła­mi pie­cho­ty była nie­czyn­ną. Praw­dzi­wy stó­su­nek jaki za­cho­dzić po­wi­nien w uży­ciu tych dwóch bro­ni, ze wzglę­du na wła­sność i po­ło­że­nie grun­tu (ter­re­nu), przy­pa­da dla po­wstań na­szych za gra­ni­cą Pol­ski kon­gres­so­wej, – w Li­twie i gu­ber­niach wschod­nio-po­łu­dnio­wych. Tam dla więk­szej ni­że­li gdzie­kol­wiek ła­two­ści or­ga­ni­zo­wa­nia, za­pra­wia­nia do boju, i ży­wie­nia pie­cho­ty, to jest mass po­wstań­ców; tu dla for­ma­cyi jaz­dy, i jej ru­chów. Go­ło­słow­nie tych roz­dzia­łów brać nie trze­ba, bo wszyst­kie bro­nie w każ­dem miej­scu uży­te być mu­szą: ale idzie tu o ozna­cze­nie ogól­ne te­atru głów­nej wal­ki. Ja są­dzę, że na tej do­pie­ro sce­nie, w nie­do­stęp­nych po­zy­cy­ach le­śnych i na ste­pie, woj­na w Pol­sz­cze prze­sta­je być sys­te­ma­tycz­ną a za­czy­na przy­bie­rać cha­rak­ter na­ro­do­we­go po­wsta­nia. Tak nie­gdyś, i bo­daj czy nie w tych sa­mych oko­li­cach, wo­jo­wa­li dzi­cy Par­to­wie z le­gio­na­mi Ce­za­rów. Pod War­sza­wą jak po­wie­dzia­łem, tyl­ko bro­nić się do cza­su i gi­nąć mo­że­my.LI­TWA I RUŚ CZER­WO­NA, pod wzglę­dem po­li­ty­ki wschod­nio-po­łu­dnio­wej ga­bi­ne­tu Pe­ters­bur­skie­go.

Lecz prócz tych wzglę­dów, za­cho­dzą inne, za­ra­zem woj­sko­we i po­li­tycz­ne, któ­re sil­niej jesz­cze prze­ma­wia­ją za­tem zda­niem: iż le­piej nie po­ry­wać się do bro­ni w Pol­sz­cze prze­ciw­ko Mo­skwie, jak nie­chcieć albo nie­umieć po­mknąć na­tych­miast głów­nej sce­ny po­wsta­nia z kra­ju kon­gres­so­we­go w głąb za­bra­nych gu­ber­nii. Mo­skwa za­braw­szy ostat­nim po­dzia­łem naj­pięk­niej­sze i naj­roz­le­glej­sze kra­je Pol­ski, uczu­ła w so­bie za­raz moc do­sta­tecz­ną do roz­wi­nie­nia swe­go po­li­tycz­ne­go sys­te­ma­tu we dwóch od­dziel­nych, dla Eu­ro­py rów­nie nie­bez­piecz­nych kie­run­kach. Wcie­lo­na na­sze­mi pro­win­cy­ami w tę część świa­ta, od któ­rej ją za­wsze na­ród nasz od­dzie­lał, za­czę­ła w jed­nym cza­sie wy­wie­rać wpływ swój na wschód i na za­chód, tam opa­no­wa­nie Tur­cyi eu­ro­pej­skiej, tu ca­łej po Odrę sła­wiańsz­czy­zny za­mie­rza­jąc.

Pol­ska nad­wi­ślań­ska w związ­ku z car­stwem roz­cią­ga wpływ tego pań­stwa do Pruss i Au­stryi. Roz­cią­ga­jąc ten wpływ do Pruss i Au­stryi grun­tu­je go za­ra­zem, we wszyst­kich in­nych dwo­rach sta­łe­go lądu Eu­ro­py przez po­śred­nic­two ziem sła­wiań­skich pod pa­no­wa­niem pru­skiem i au­stry­ac­kiem. Ta jest pierw­sza i głów­na dąż­ność ga­bi­ne­tu Pe­ters­bur­skie­go!

Pol­ska nad­wi­lej­ska, nad­bu­żań­ska i nad­dnie­pro­wa, roz­cią­ga wpływ Mo­skwy do Por­ty ot­to­mań­skiej, któ­ra, czy­to w jaw­nych na­pa­ściach, czy w przy­ja­ciel­skich po­śred­nic­twach mo­skiew­skich od woj­ny da­le­ko nie­bez­piecz­niej­szych, do­zna­ła już na so­bie skut­ków na­sze­go upad­ku, po­prze­dza­ją­ce­go na kil­ka tyl­ko chwil zu­peł­ną ru­inę tego zbu­twia­łe­go pań­stwa. Ta tedy jest dru­ga dąż­ność ga­bi­ne­tu Pe­ters­bur­skie­go! Obie­dwie ra­zem łą­czą in­te­res nie­pod­le­gło­ści na­ro­du pol­skie­go ze wszyst­kie­mi za­gad­nie­nia­mi eu­ro­pej­skie­mi, i spra­wę na­szą czy­nią po­wszech­ną. Będę się sta­rał ozna­czyć tu bli­żej ostat­ni kie­ru­nek ze­wnętrz­nej po­li­ty­ki mo­skiew­skiej, na­przód dla tego, że po­wsta­nie na­ro­do­we z tego punk­tu wi­dzia­ne na­tych­miast przy­bie­rze inny cha­rak­ter i inną waż­ność, a po­wtó­re, że do­tych­czas ta dąż­ność wschod­nio-po­lu­dnio­wa ga­bi­ne­tu Pe­ters­bur­skie­go nie była przez pu­bli­cy­stów eu­ro­pej­skich po­ję­ta w tym ści­słym i nie­roz­dziel­nym związ­ku z Li­twą, Wo­ły­niem, Po­do­lem i Ukra­iną, w tej za­leż­no­ści od akwi­zy­cyi tych ziem, w ja­kiej się rze­czy­wi­ście znaj­du­je. Wszy­scy zga­dza­ją się na to, że od Pol­ski ca­łej i nie­pod­le­głej za­wi­sła przy­szłość sła­wiań­sczy­zny, los eu­ro­pej­skiej cy­wi­li­za­cyi, na­ko­niec wol­ność środ­ka i za­cho­du Eu­ro­py; lecz, o ile wiem, nikt jesz­cze z pre­cy­zyą nie­po­wie­dział, że od ta­kiej Pol­ski za­le­żą tak­że in­te­res­sa wschod­nie Eu­ro­py, in­te­res­sa han­dlo­we, ma­te­ry­al­ne, po­łą­czo­ne z wyż­sze­mi po­li­tycz­ne­mi i mo­ral­ne­mi.

Wy­staw­my so­bie Ros­syą od brze­gów lo­do­wa­te­go mo­rza do Tau­ry­ki, bez Li­twy, Wo­ły­nia, Po­do­la, i Ukra­iny, to jest taką Ros­syą jaką po­wsta­nie 29. Li­sto­pa­da dla szczę­ścia Eu­ro­py i dla wła­sne­go zba­wie­nia przed­się­wzię­ło zo­sta­wić ca­ro­wi. Obok ta­kiej Ros­syi wy­obraź­my so­bie Pol­skę, z po­mie­nio­nych czę­ści i ośmiu wo­je­wództw nad­wi­ślań­skich utwo­rzo­ną, rząd­ną, zbroj­ną, nie­pod­le­głą i po­tęż­ną, w ści­słem przy­mie­rzu z Au­strya i Pru­sa­mi, albo tyl­ko z jed­nem z tych państw. Czyż­by w ta­kiem przy­pusz­cze­niu, któ­re na krót­ki czas przed nocą 29. chi­me­rą nie­by­ło, żad­na od Pe­ters­bur­ga do Ode­ssy nie­za­cho­dzi­ła prze­rwa, i nig­dzie ko­mu­ni­ka­cja nie­usta­wa­ła? Czyż­by wten­czas to co mus sprzągł, co je­dy­no­władz­two po­chło­nę­ło a nie­stra­wi­ło, choć na mo­ment zo­sta­ło w związ­ku prze­ciw­nym na­tu­rze, w kar­bach tak bez­kształt­ne­go ogro­mu? Że miesz­ka­niec To­bol­ska i Kam­czat­ki, że Szwed, Kur­land­czyk, Mo­skal, Kir­gis, Ka­bar­dy­niec, Ko­zak, Ta­tar, Czer­kies, Basz­kir, od Ir­ty­sza do Te­re­ku i Ku­ba­nia obec­nie jed­ne­mu panu hoł­du­je, to tyl­ko nie­od­ża­ło­wa­nym błę­dom przy­pi­sać trze­ba, któ­re­mi rzecz na­sza zgi­nę­ła. Mię­dzy Pol­ską a in­ne­mi, choć­by naj­od­le­glej­sze­mi czę­ścia­mi Ros­syi, za­cho­dzą sto­sun­ki god­ne uwa­ża­nia, co do skła­du pań­stwa, szcze­gól­niej zaś pod wzglę­dem ad­mi­ni­stra­cyj­nym, han­dlo­wym i woj­sko­wym. Ko­los oswo­ił na­tu­rę swo­ję z na­byt­kiem, któ­ry go wcie­la w Eu­ro­pę, z sza­cow­ną pu­ści­zną; Ja­giel­lo­nów, któ­ra roz­strze­lo­ne jego czę­ści w pew­ną, choć nie­fo­rem­ną, ca­łość wią­że, i po­ru­sze­niom, gie­stom ol­brzy­ma, czy­to z pół­no­cy ku wscho­do­wi, czy z środ­ka na za­chód, sil­niej­szym po­pę­dem, i sta­tecz­niej­szym kie­run­kiem roz­pie­rać się do­pusz­cza. Kraj nasz jest prze­wod­ni­kiem po­tę­gi ca­rów od pół­no­cy ku wscho­do­wi i na po­łu­dnie pań­stwa. Przez Pol­skę (kto do­brze so­bie wy­obra­ża po­ło­że­nie za­bra­nych gu­ber­nii pol­skich), prze Mo­skwa Tur­cyą, i na wszyst­kie za­bo­ry wschod­nio-po­łu­dnio­we sku­tecz­nie dzia­ła, W tem cie­le po­li­tycz­nem, mas­sa zie­mi na­szej jest na­kształt ser­ca pod wzglę­dem obie­gu krwi. Jest to tęt­no, puls no­wej pół­no­cy.

Dzi­siej­sze gra­ni­ce ros­syj­skie tak da­le­ko wgłąb po­łu­dnia po­mknię­te, por­ty i osia­dło­ści nad mo­rza­mi Czar­nem, Ka­spij­skiem, Azow­skiem, nie­sta­no­wią jesz­cze do­sko­na­le roz­wi­nio­ne­go sys­te­ma­tu za­bo­rów w tych stro­nach. Ra­czej uwa­żać­by to trze­ba jako za­rys kon­tu­ro­wy, zgru­ba tyl­ko i niby od nie­chce­nia na­zna­czo­ny. My­ślą osta­tecz­ną tych gra­nic, któ­re już suł­ta­na w sieć zgu­by uwi­kła­ły, jest Kon­stan­ty­no­pol. Nie­chaj nikt nie­my­śli, że nie­masz loj­ki w tych zdo­by­czach. Pu­tant enim qui mari po­ti­tur, eum re­rum po­ti­ri. Tę praw­dę ga­bi­net pe­ters­bur­ski do­brze poj­mu­je. Żeby utrwa­lić wpływ po­li­tycz­ny w Eu­ro­pie, roz­sze­rzo­ny lą­do­we­mi zdo­by­cza­mi, Ros­sya w tym dru­gim wie­ku swe­go wzro­stu musi zo­stać taką po­tę­gą na mo­rzu jaką jest dzi­siaj na sta­łym lą­dzie. Żeby tego do­ka­zać trze­ba za­wo­jo­wać Tur­cyą. Otóż dro­ga, któ­rą po­li­ty­ka Pio­tra I. na­przód dla Mo­skwy wy­tknę­ła. Lecz na tej dro­dze bez Pol­ski ani jed­ne­go kro­ku uczy­nić nie­moż­na. Są rze­czy istot­nie po­trzeb­ne wiel­kim mo­car­stwom. Wiel­kie mas­sy lądu bez wiel­kiej mas­sy wody, rów­nie jak lu­dzie i zwie­rzę­ta bez po­wie­trza obejść się nie­mo­gą. Albo Mo­skwa znik­nie z rzę­du pierw­szych mo­carstw, albo do­się­gnie tego celu. Nie­masz środ­ka w tej mie­rze. Wie­lu pi­sa­rzy za­sta­na­wia­ło się: czy jest po­dob­ny pro­jekt po­stą­pie­nia so­bie z suł­ta­nem jak nie­gdyś z kró­lem pol­skim Sta­ni­sła­wem Au­gu­stem, a z Tur­cyą jak na­przy­kład z Pol­ską i Geo­r­gią? W An­glii i we Fran­cyi po­czy­tu­ją to za ma­rze­nie. Lecz co­raz ro­sną­cy wpływ Mo­skwy w Gre­cyi, a wy­łącz­ny, od ni­ko­go nie­ście­śnio­ny w Mul­ta­nach i Wo­łosz­czy­znie, naj­le­piej oka­zu­je, ja­kie w swo­im cza­sie skut­ki wy­nik­ną z tego sys­te­ma­tycz­ne­go wstrzą­sa­nia Por­ty Ot­to­mań­skiej i ob­sa­cza­nia jej w oko­ło jak­by twier­dzy osła­bio­nej dłu­giem ob­lę­że­niem. Roku 1790, po za­ję­ciu Kry­mu, rze­ka Ku­bań Mo­skwę od Tur­cyi od­dzie­la­ła. Tej rze­ce, wąz­ki prze­smyk, łą­czą­cy mo­rze Czar­ne z Azow­skiem, wiel­ką wagę na­da­je, dla tego że się wdzie­ra w głąb lądu aż do Ana­py, gdzie. Kau­kaz nik­nie nad sa­mym nie­le­d­wie brze­giem, tak, że tu li­ni­ja obron­na w jed­nym punk­cie się kon­cen­tru­je. Dzi­siaj dzia­ła tu­rec­kie nie­grz­mią nad Ku­ba­niem. Pół­xię­życ za­stą­pi­ły mo­skiew­skie orły. Nad­to pa­sma gór łą­czą­ce Geo­r­gią z tym no­wym na­byt­kiem, sta­ły się jego dziel­ną wa­row­nią. Per­sya nie­udzie­li w po­trze­bie żad­nej po­mo­cy za­gro­żo­ne­mu Suł­ta­no­wi; żad­nej na­wet nie­zro­bi dy­wer­syi po stra­cie Da­ge­sta­nu i Szyr­wa­nu, gdzie waż­ne woj­sko­we sta­no­wi­ska umac­nia­ją i łą­czą wszel­kie mo­skiew­skie za­bo­ry w tych oko­li­cach. Wresz­cie Mo­skwa sil­nym przy wbie­gu Kura pod­par­ta fi­la­rem, ma wy­łącz­ną że­glu­gę na mo­rzu Ka­spij­skiem.

Woj­ska mo­skiew­skie prze­szły Bał­kan. Dy­bicz obo­zo­wał pod Stam­bu­łem; a tego roku Mo­ska­le jako po­moc­ni­cy i przy­mie­rzeń­cy byli pa­na­mi tej sto­li­cy. Co więc przed­tem zda­wa­ło się… nie­po­do­bień­stwem przy­wo­dzi do skut­ku wnuk Ka­ta­rzy­ny. Cóż mu wte­dy prze­szka­dza­ło za­jąć Kon­stan­ty­no­pol, a te­raz w nim po­zo­stać? – "Na­sza in­ter­wen­cya!" – od­po­wia­da­ją mi­ni­stro­wie fran­cuz­cy i an­giel­scy. A je­że­li, co z na­tu­ry rze­czy wy­nik­nąć musi prę­dzej lub póź­niej, któ­ry z ca­rów uwa­żać za­cznie, nie za­wo­jo­wa­nie, lecz po pro­stu wzię­cie kra­jów eu­ro­pej­skich suł­ta­na za śro­dek wy­ła­ma­nia się z pod przy­mu­su wsze­la­kiej na przy­szłość in­ter­wen­cyi? Wten­czas to do­pie­ro An­glia skut­ki roz­bio­ru Pol­ski, tego na­tu­ral­ne­go sprzy­mie­rzeń­ca Por­ty na Śród­ziem­nem uczu­je mo­rzu. Że An­gli­cy nie­wie­rzą w po­do­bień­stwo in­dyj­skiej wy­pra­wy bę­dą­cej w nie­roz­dziel­nym związ­ku z wszel­ki­mi za­mia­ra­mi Mo­skwy prze­ciw­ko Tur­cyi, że nie­wie­rzą w po­do­bień­stwo wy­jarz­mie­nia In­dyi wschod­nich, by­najm­niej to nie­prze­szka­dza ca­rom szcze­rze my­ślić o tej wy­pra­wie, któ­rej Na­po­le­on za uro­je­nie nie­po­czy­ty­wał. Pe­ters­burg nie­wie­rzył w pol­ską re­wo­lu­cyą, a jed­nak ten sam Dy­bicz, któ­ry no­co­wał pod Stam­bu­łem, utra­cił waw­rzy­ny za­bał­kań­skie na po­lach Gro­cho­wa. Toć jest wła­sne każ­dej wiel­kiej rze­czy, że zda­la, ale tyl­ko zda­la wy­da­je się być nie­po­dob­ną. Da­le­kie wy­pra­wy, ogrom­ne przed­się­wzię­cia woj­sko­we i po­li­tycz­ne, zo­sta­ją w od­wrot­nym sto­sun­ku z ko­lo­sal­ne­mi dzie­ła­mi ar­chi­tek­tu­ry. Te z wiel­kiej od­le­gło­ści za­le­d­wie do­strze­żo­ne, w mia­rę zbli­ża­nia się co­raz więk­sze­go na­by­wa­ją ogro­mu; tam­te ma­le­ją w mia­rę bliz­ko­ści: to jest, w skut­ku są ła­twiej­sze ni­że­li w da­le­kiem przed­się­wzię­ciu. Trud­niej za­pew­ne było Na­po­le­ono­wi prze­być mo­rze strze­żo­ne przez flot­ty an­giel­skie, i zdo­być Egipt, ni­że­li dzi­siaj Mo­skwie za­wo­jo­wać Tur­cyą; a jeż­li­by An­gli­ja prze­ciw­i­ła się temu za­bo­ro­wi, przy­mu­sić ją do po­ko­ju w In­dy­ach wschod­nich. (1)

Py­tam się tedy: gdy­by była oży­ła owa sław­na, wiel­ka i ry­cer­ska rzecz­po­spo­li­ta ziem ko­ron­nych, li­tew­skich i ru- -
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: