Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Preludium Fundacji - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
s-f
Data wydania:
9 października 2013
Ebook
49,90 zł
Audiobook
49,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,90

Preludium Fundacji - ebook

Isaac Asimov (1920-1992) – to bodaj najwybitniejszy i najpoczytniejszy autor science fiction wszech czasów. Zasłynął przede wszystkim epokowym cyklem „Fundacja”, sagą o historii pierwszego Imperium Galaktycznego, które - mimo że wydaje się wieczne - chyli się ku upadkowi. Ludzką cywilizację i wiedzę może uratować jedynie psychohistoria, nauka sformułowana przez genialnego matematyka Hariego Seldona.

Dom Wydawniczy REBIS wydał siedmiotomowy cykl „Fundacja” Isaaca Asimova oraz trzy uzupełniające go tomy autorstwa bestsellerowych twórców SF: Gregory’ego Benforda, Grega Beara i Davida Brina.

Podczas Zjazdu Dziesięcioletniego na Trantorze, stołecznym świecie Imperium, młody matematyk Hari Seldon przedstawia referat, z którego wynika, że wzory psychohistoryczne pozwolą być może kiedyś przewidywać zachowania dużych zbiorowisk ludzkich, a co za tym idzie – przyszłość. Kiedy wieści o tym docierają do Imperatora, Hari Seldon musi uciekać. Ścigany przez wszechwładnego ministra imperialnego Eto Demerzela, próbuje przy pomocy przyjaciół sformułować podstawowe założenia nowej nauki. Przemierza cały Trantor, by w końcu stanąć twarzą w twarz z przeznaczeniem...

Kategoria: Science Fiction
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-216-0
Rozmiar pliku: 757 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ASIMOV – SAGA O FUNDACJI

Jed­na z naj­ja­śniej­szych gwiazd na fir­ma­men­cie świa­to­wej li­te­ra­tu­ry SF, au­tor po­nad 360 pu­bli­ka­cji po­pu­lar­no­nau­ko­wych, lau­re­at na­gród Hugo i Ne­bu­la uro­dził się w Ro­sji w 1920 roku. Gdy miał trzy lata, jego ro­dzi­ce wy­emi­gro­wa­li do Sta­nów Zjed­no­czo­nych.

Isa­ac Asi­mov wy­cho­wy­wał się na Bro­okly­nie w skle­pie cu­kier­ni­czym swo­je­go ojca. Za­czął pi­sać już jako stu­dent Uni­wer­sy­te­tu Co­lum­bia. W owych cza­sach jego prze­wod­ni­kiem du­cho­wym był John W. Camp­bell, gro­ma­dzą­cy wo­kół sie­bie mło­dych pi­sa­rzy, któ­rzy po­tra­fi­li ule­cieć w nie­zba­da­ne ob­sza­ry wy­obraź­ni. Wte­dy wła­śnie, la­tem 1939 roku, po­ja­wi­ły się po raz pierw­szy ja­sne punk­ci­ki, któ­re po la­tach prze­kształ­ci­ły się w słoń­ca li­te­ra­tu­ry scien­ce fic­tion. Asi­mov do­łą­czył do nich i w ten spo­sób za­czę­ła się naj­więk­sza przy­go­da jego ży­cia – przy­go­da li­te­rac­ka.

Zdol­no­ści oraz ta­lent mło­de­go Asi­mo­va szyb­ko doj­rze­wa­ły i za­czę­ły na­bie­rać peł­nych kształ­tów. Pierw­sza pu­bli­ka­cja, opo­wia­da­nie Po­wód, uka­za­ła się w kwiet­nio­wym nu­me­rze „Asto­un­ding” z 1941 roku.

W roku 1949 wy­daw­nic­two Do­uble­day wy­da­ło Ka­myk na nie­bie. W tym okre­sie Isa­ac Asi­mov zro­bił dok­to­rat z bio­che­mii i roz­po­czął pra­cę jako wy­kła­dow­ca w Bo­ston Uni­ver­si­ty Scho­ol of Me­di­ci­ne.

Rok póź­niej przy­niósł do Do­uble­day po­wieść o ro­bo­tach, ale wy­daw­nic­two od­rzu­ci­ło ma­szy­no­pis. Książ­ka tra­fi­ła więc do Mar­ti­na Gre­en­ber­ga, wła­ści­cie­la wy­daw­nic­twa Gno­me Press. Gre­en­berg zgo­dził się ją wy­dać, lecz za­żą­dał zmia­ny ty­tu­łu na Ja, Ro­bot.

Ko­lej­ną po­wieść, Gwiaz­dy jak pył, wy­da­ło Do­uble­day. Za­chę­co­ny tym Asi­mov przy­niósł im na­stęp­ną książ­kę – zbiór, nad któ­rym pra­co­wał od 1942 roku. Za­wie­rał on trzy no­we­le, a każ­da była kon­ty­nu­acją po­przed­niej czę­ści. Ale wy­daw­nic­two nie zgo­dzi­ło się na ich wy­da­nie.

– Na­pisz po­wieść, Isa­acu – po­wie­dzie­li i od­rzu­ci­li ma­szy­no­pis.

I znów Asi­mov po­szedł do Gre­en­ber­ga, ten zaś po­now­nie zgo­dził się na pu­bli­ka­cję. Zbiór uka­zał się w trzech czę­ściach: Fun­da­cja (Fo­un­da­tion), Fun­da­cja i Im­pe­rium (Fo­un­da­tion and Em­pi­re) oraz Dru­ga Fun­da­cja (Se­cond Fo­un­da­tion).

Au­tor nie wspo­mi­nał miło po­cząt­ków pu­bli­ka­cji swej try­lo­gii. Nig­dy do koń­ca nie wy­ba­czył Do­uble­day, że nie wy­da­ło Fun­da­cji, zmu­sza­jąc go tym sa­mym do od­da­nia jej w ręce Mar­ti­na Gre­en­ber­ga. Pro­blem po­le­gał mię­dzy in­ny­mi na tym, że Asi­mov nig­dy nie otrzy­mał ho­no­ra­rium za tę try­lo­gię. Gre­en­berg wciąż wy­naj­dy­wał po­wo­dy, dla któ­rych nie przy­sy­łał wy­na­gro­dze­nia. Współ­pra­ca za­koń­czy­ła się osta­tecz­nie, gdy wy­daw­ca po­ka­zał au­to­ro­wi swój prze­stron­ny, do­sko­na­le wy­po­sa­żo­ny dom, któ­ry wła­śnie wy­bu­do­wał. Gdy opro­wa­dzał po nim swe­go go­ścia, Asi­mov za­py­tał:

– Pa­nie Gre­en­berg, sko­ro stać pana na tak pięk­ny dom, dla­cze­go nie stać pana na za­pła­ce­nie mi od cza­su do cza­su ho­no­ra­rium?

Od tam­tej pory nie spo­tka­li się już, a wszyst­kie na­stęp­ne książ­ki tra­fi­ły do wy­daw­nic­twa Do­uble­day. Po kil­ku la­tach Do­uble­day wy­do­sta­ło od Gre­en­ber­ga pra­wa do „Fun­da­cji”. Dzię­ki do­brej i mą­drej po­li­ty­ce wy­daw­ni­czej książ­ki za­czę­ły się re­we­la­cyj­nie sprze­da­wać, a Asi­mov stał się za­moż­nym czło­wie­kiem. Wy­daw­nic­two na­le­ga­ło na stwo­rze­nie ko­lej­nych po­wie­ści z cy­klu „Fun­da­cja”, ale Asi­mov od­mó­wił, tłu­ma­cząc, że ma na ja­kiś czas do­syć try­lo­gii i za­mie­sza­nia wo­kół niej.

Ten „ja­kiś czas” trwał do­kład­nie trzy­dzie­ści je­den lat. Tym­cza­sem, w la­tach sześć­dzie­sią­tych i sie­dem­dzie­sią­tych, Asi­mov za­rzu­cił be­le­try­sty­kę i po­świę­cił się pra­cy ba­daw­czej, a tak­że pi­sa­niu ksią­żek na­uko­wych i po­pu­lar­no­nau­ko­wych. Nie­mniej jed­nak od cza­su do cza­su ule­gał na­mo­wom wy­daw­nic­twa; dzię­ki temu po­wsta­ło kil­ka po­wie­ści, przede wszyst­kim Rów­ni bo­gom. Książ­ka ta uka­za­ła się czę­ścio­wo dla­te­go, że Law­ren­ce Ash­me­ad, ów­cze­sny wy­daw­ca Asi­mo­va, twier­dził, iż ten nie umie pi­sać o sek­sie. Asi­mov stwo­rzył więc po­wieść, któ­rej jed­na część do­ty­czy­ła wy­łącz­nie sek­su, tyle że po­za­ziem­skie­go. Książ­ka ta przy­nio­sła au­to­ro­wi na­gro­dy Hugo i Ne­bu­la. Obu tych na­gród do­cze­ka­ło się tak­że opo­wia­da­nie Dwu­stu­let­ni czło­wiek.

Jed­nak Do­uble­day wciąż na­le­ga­ło na kon­ty­nu­ację „Fun­da­cji”. Za­dzwo­ni­li i za­pro­si­li pi­sa­rza na roz­mo­wę. Asi­mov tak wspo­mi­na owe dni:

„Po­sze­dłem do wy­daw­nic­twa i po­wie­dzia­łem:

– Słu­chaj­cie, a może na­pi­sał­bym coś in­ne­go. Może na­pi­sał­bym au­to­bio­gra­fię. Mam wiel­ką ocho­tę na­pi­sać wła­śnie coś ta­kie­go.

Zgo­dzi­li się, acz­kol­wiek nie­chęt­nie. Stwo­rzy­łem więc dwa opa­słe tomy za­ty­tu­ło­wa­ne In Me­mo­ry Yet Gre­en oraz In Joy Still Felt.

By­łem z sie­bie bar­dzo za­do­wo­lo­ny, a książ­ki sprze­da­wa­ły się nie­źle. Lecz «Fun­da­cja» sprze­da­wa­ła­by się le­piej.

W koń­cu z wy­raź­nym znie­cier­pli­wie­niem we­zwa­li mnie na dy­wa­nik i oświad­czy­li bez ogró­dek:

– Isa­acu, cie­szy­my się z two­jej twór­czo­ści. Wszy­scy do­brze na niej za­ra­bia­my. Ale chce­my za­ra­biać jesz­cze le­piej. Na­pisz ko­lej­ną «Fun­da­cję». Da­je­my ci pięć­dzie­siąt ty­się­cy do­la­rów za­licz­ki. To jest kon­trakt, a to jest pió­ro. Tu się pod­pisz, a je­śli tego nie zro­bisz, wy­rzu­ci­my cię przez okno.

To była naj­więk­sza za­licz­ka, jaką kie­dy­kol­wiek otrzy­ma­łem. Sie­dzia­łem przez chwi­lę, wpa­tru­jąc się w pa­pier, a po­tem pod­pi­sa­łem”.

Asi­mov sam przy­zna­wał, że po trzy­dzie­stu je­den la­tach nie pa­mię­tał zbyt do­brze, „co się tam w trzech Fun­da­cjach dzia­ło”. Pier­wot­nie były to prze­cież luź­no po­wią­za­ne po­wie­ści, a au­tor nie za­mie­rzał ich kon­ty­nu­ować. Nie­mniej jed­nak fa­bu­ła łą­czy­ła w pe­wien spo­sób nie tyl­ko same czę­ści try­lo­gii, ale rów­nież wcze­śniej­sze po­wie­ści. Temu, co dzia­ło się w „Fun­da­cji”, dały po­czą­tek wy­da­rze­nia opi­sa­ne w zbio­rze opo­wia­dań Ja, Ro­bot. W XXI wie­ku Su­san Ca­lvin, le­gen­dar­na ro­bop­sy­cho­log, pra­co­wa­ła ze swo­im ze­spo­łem nad stwo­rze­niem, a na­stęp­nie udo­sko­na­le­niem sztucz­nej in­te­li­gen­cji. Trzy ty­sią­ce lat póź­niej na pla­ne­cie Au­ro­ra zo­sta­je skon­stru­owa­ny hu­ma­no­idal­ny ro­bot R. Da­ne­el Oli­vaw. Zda­rze­nia te opi­sa­ne są w po­wie­ści Na­gie słoń­ce. Kil­ka­set lat póź­niej z ko­lei R. Da­ne­el Oli­vaw współ­pra­cu­je ze swym przy­ja­cie­lem, czło­wie­kiem Eli­ja­hem Ba­ley­em. Zie­mia ko­lo­ni­zu­je na­stęp­ne świa­ty, a pla­ne­ty Prze­strzeń­ców po­wo­li ule­ga­ją za­gła­dzie. Opo­wia­da­ją o tym Po­zy­tro­no­wy de­tek­tyw oraz Ro­bo­ty i Im­pe­rium. Po­nad dwa­dzie­ścia ty­się­cy lat póź­niej roz­po­czy­na się ak­cja try­lo­gii „Fun­da­cja”; nie­któ­re po­sta­ci pa­mię­ta­ne są jako mi­tycz­ni bo­ha­te­ro­wie, choć o sa­mej Zie­mi za­po­mnia­no. W cza­sach Ha­rie­go Sel­do­na mało kto pa­mię­tał o ko­leb­ce ludz­ko­ści.

Wszech­świat stwo­rzo­ny przez Asi­mo­va to wiel­kie Im­pe­rium Ga­lak­tycz­ne pa­nu­ją­ce nad 25 mi­lio­na­mi świa­tów. Ak­cja pierw­szej czę­ści pier­wot­nej try­lo­gii „Fun­da­cji” roz­po­czy­na się, gdy ge­nial­ny ma­te­ma­tyk, naj­więk­szy umysł tych cza­sów, Hari Sel­don jest u kre­su swych dni, a wiel­kie Im­pe­rium, któ­re prze­trwa­ło po­nad dwa­dzie­ścia ty­się­cy lat, chy­li się ku upad­ko­wi. Na sto­łecz­nym świe­cie, Tran­to­rze, żyje z górą czter­dzie­ści mi­liar­dów lu­dzi. Cała pla­ne­ta po­kry­ta jest ty­ta­no­wym płasz­czem, a na Po­wierzch­ni prze­by­wa­ją tyl­ko – od cza­su do cza­su – na­ukow­cy i eki­py na­praw­cze. Je­dy­nym od­kry­tym te­re­nem jest pa­łac oraz ogro­dy im­pe­ra­to­ra.

Na jed­nym z uni­wer­sy­te­tów gru­pa na­ukow­ców pod kie­run­kiem Ha­rie­go Sel­do­na sta­ra się za wszel­ką cenę ura­to­wać chy­lą­cą się ku upad­ko­wi cy­wi­li­za­cję. Znacz­na część tego ze­spo­łu pra­cu­je nad naj­więk­szym zbio­rem in­for­ma­cji wszech cza­sów – En­cy­klo­pe­dią Ga­lak­tycz­ną. Inna część sta­ra się zmi­ni­ma­li­zo­wać skut­ki upad­ku pań­stwa. Wie­dzą, że sa­me­go Im­pe­rium ura­to­wać się nie da, ale za po­mo­cą psy­cho­hi­sto­rii, któ­ra mia­ła po­móc w sta­ty­stycz­nym pro­gno­zo­wa­niu przy­szłych ten­den­cji roz­wo­ju spo­łecz­no-po­li­tycz­ne­go, pró­bu­ją stwo­rzyć plan naj­bliż­sze­go ty­siąc­le­cia i po­przez mro­ki cha­osu i bez­kró­le­wia po­pro­wa­dzić ludz­kość ku Dru­gie­mu Im­pe­rium.

Hari Sel­don two­rzy dwie Fun­da­cje na – jak lu­bił ma­wiać – dwóch krań­cach Ga­lak­ty­ki. Na sie­dzi­bę Pierw­szej Fun­da­cji wy­bie­ra od­le­głą od sto­łecz­ne­go świa­ta pla­ne­tę Ter­mi­nus. Tam też uda­je się gru­pa tzw. En­cy­klo­pe­dy­stów.

Fun­da­cja to opo­wieść o na­ro­dzi­nach Pierw­szej Fun­da­cji na Ter­mi­nu­sie, o kształ­to­wa­niu i roz­wo­ju spo­łe­czeń­stwa rzu­co­ne­go na krań­ce wszech­świa­ta. Mło­dy eko­no­micz­no-po­li­tycz­ny or­ga­nizm, któ­ry z za­ło­że­nia miał być tyl­ko fun­da­cją na­uko­wą, musi sta­wić czo­ło wy­bu­ja­łym am­bi­cjom są­sia­dów pra­gną­cych przede wszyst­kim ode­rwać się od Im­pe­rium. Jest jed­nak coś, co choć w pew­nym stop­niu czu­wa nad roz­wo­jem wy­da­rzeń.

Fun­da­cja i Im­pe­rium to dru­ga część try­lo­gii. Pierw­sza Fun­da­cja jest mło­dym, lecz co­raz po­tęż­niej­szym pań­stwem. W upa­da­ją­cym, ogar­nię­tym cha­osem Im­pe­rium two­rzy je­dy­ną wy­sep­kę na­uki i ener­gii ato­mo­wej, któ­ra z cza­sem sta­je się osno­wą kul­tu re­li­gij­ne­go dla bar­ba­rzyń­skich ple­mion za­miesz­ku­ją­cych Pe­ry­fe­ria. W pew­nym mo­men­cie reszt­ki Im­pe­rium raz jesz­cze zry­wa­ją się do wal­ki o sca­le­nie swych do­mi­niów i pró­bu­ją po­ko­nać Pierw­szą Fun­da­cję.

Dru­ga Fun­da­cja przed­sta­wia wal­kę Pierw­szej Fun­da­cji o prze­trwa­nie, gdy po dzie­siąt­kach lat burz­li­we­go roz­wo­ju sta­je ona oko w oko z pro­ble­mem, z któ­rym nie po­tra­fi so­bie po­ra­dzić. Oto po­ja­wia się coś, wo­bec cze­go cała po­tę­ga pań­stwa, jak rów­nież Plan Sel­do­na są bez­rad­ne. Na sce­nę wkra­cza mi­tycz­na Dru­ga Fun­da­cja, o któ­rej wia­do­mo było tyl­ko, że znaj­du­je się „na dru­gim koń­cu Ga­lak­ty­ki”, ale nikt nie wie­dział gdzie. Wsku­tek in­ter­wen­cji Dru­giej Fun­da­cji spo­łe­czeń­stwo Pierw­szej za wszel­ką cenę pró­bu­je od­na­leźć ta­jem­ni­cze­go sprzy­mie­rzeń­ca. Za­cho­dzi bo­wiem oba­wa, że wła­śnie oby­wa­te­le Dru­giej Fun­da­cji są straż­ni­ka­mi Pla­nu Sel­do­na i że to oni są pa­na­mi losu Pierw­szej Fun­da­cji.

Dru­ga Fun­da­cja, ostat­nia część ory­gi­nal­nej try­lo­gii, roz­wią­zu­je ta­jem­ni­cę Dru­giej Fun­da­cji.

Gdy Asi­mov prze­czy­tał do­kład­nie swo­ją try­lo­gię, roz­po­czął two­rze­nie na­stęp­nej czę­ści. Nie była to jed­nak pro­sta spra­wa. Dru­ga Fun­da­cja koń­czy­ła się tak, że nie bar­dzo było wia­do­mo, jak ją kon­ty­nu­ować. Pi­sa­nie po­su­wa­ło się opor­nie. Asi­mov do­szedł na­wet do wnio­sku, że pięć­dzie­siąt ty­się­cy do­la­rów za­licz­ki to sta­now­czo za mało. Jed­nak z bie­giem cza­su pra­co­wa­ło mu się co­raz le­piej, w wy­ni­ku cze­go po­wsta­ły dwie ko­lej­ne czę­ści. Po­nie­waż Do­uble­day na­le­ga­ło, żeby w ty­tu­le zna­la­zło się sło­wo „Fun­da­cja”, Asi­mov wy­my­ślił Agen­ta Fun­da­cji. Uśmiał się ser­decz­nie, gdy na skrzy­deł­ku okład­ki prze­czy­tał, że jest to czwar­ta część try­lo­gii. Cho­dzi­ło oczy­wi­ście o przy­cią­gnię­cie jak naj­więk­szej licz­by czy­tel­ni­ków i wiel­bi­cie­li „sta­rej” try­lo­gii. Po pro­te­stach Asi­mo­va Do­uble­day zmie­ni­ło tekst na „czwar­tą księ­gę sagi o Fun­da­cji”. Au­tor, choć ten po­mysł rów­nież mu się nie spodo­bał, po­sta­no­wił trzy­mać ję­zyk za zę­ba­mi, gdyż, jak po­wie­dział: „Je­śli znów coś po­wiem, to zmie­nią to na coś jesz­cze gor­sze­go”.

Agent Fun­da­cji uka­zał się aku­rat pod­czas no­wo­jor­skich ulicz­nych tar­gów książ­ki – New York is Book Co­un­try. Asi­mov oso­bi­ście uczest­ni­czył w sprze­da­ży i nie mógł się na­dzi­wić, że ty­tuł sprze­da­wał się jak świe­że bu­łecz­ki. Wy­glą­da­ło na to, że czy­tel­ni­cy trzy­dzie­ści je­den lat cze­ka­li z nie­cier­pli­wo­ścią na ten tom.

Na li­ście be­st­sel­le­rów „New York Ti­mes” Agent Fun­da­cji zna­lazł się na trzy­na­stym miej­scu i utrzy­mał się na niej 25 ty­go­dni. Co wię­cej, była to je­dy­na książ­ka Do­uble­day na tej li­ście, więc pra­cow­ni­cy wy­daw­nic­twa no­si­li Asi­mo­va na rę­kach.

Czwar­ta część sagi na­wią­zu­je do po­przed­nich opo­wie­ści nie tyl­ko ty­tu­łem. Cho­ciaż moż­na ją czy­tać jak osob­ną książ­kę, kon­ty­nu­uje głów­ne wąt­ki wcze­śniej­szych czę­ści. Wiel­kie Im­pe­rium Ga­lak­tycz­ne daw­no le­gło w gru­zach. Nie było już dwu­dzie­stu pię­ciu mi­lio­nów świa­tów zjed­no­czo­nych pod im­pe­ra­tor­skim ber­łem. Na Tran­to­rze, nie­gdyś tęt­nią­cej ży­ciem sto­li­cy ogrom­ne­go pań­stwa, po­tęż­nym cen­trum na­uki i kul­tu­ry, po­zo­sta­ły je­dy­nie szkie­le­ty im­po­nu­ją­cych bu­dow­li. Zdar­to ty­ta­no­wą po­wło­kę pla­ne­ty, za­sy­pa­no wiel­kie pod­ziem­ne prze­strze­nie, na Po­wierzch­ni zaś, jak przed ty­sią­ca­mi lat, ro­sła tra­wa, a wśród drzew i ruin hu­lał wiatr.

Tym­cza­sem Pierw­sza Fun­da­cja ro­śnie w siłę, pod­po­rząd­ko­wu­jąc so­bie ko­lej­ne świa­ty. Wy­da­je się, że wszyst­ko to­czy się tak, jak pra­wie pięć­set lat wcze­śniej za­pla­no­wał le­gen­dar­ny Hari Sel­don. Ale pe­wien mło­dy czło­wiek, czło­nek Rady Ter­mi­nu­sa, do­cho­dzi do wnio­sku, że ani te­raź­niej­szość, ani przy­szłość nie ry­su­je się w tak ró­żo­wych bar­wach. Po­pa­da w kon­flikt z naj­wyż­szy­mi wła­dza­mi pla­ne­ty. Kon­se­kwen­cją jest splot wy­da­rzeń sta­no­wią­cych treść tej i na­stęp­nej czę­ści „Fun­da­cji”.

Asi­mov słusz­nie po­dej­rze­wał, że po ta­kim suk­ce­sie Do­uble­day nie zre­zy­gnu­je i zmu­si go do na­pi­sa­nia ko­lej­nej po­wie­ści. Już wte­dy gdy skła­dał ma­szy­no­pis Agen­ta Fun­da­cji, a wy­daw­nic­two nie mia­ło po­waż­nych prze­sła­nek, by li­czyć na wiel­ki suk­ces, przed­sta­wio­no mu kon­trakt. Tym ra­zem ofe­ro­wa­no sie­dem­dzie­siąt pięć ty­się­cy do­la­rów za­licz­ki.

Asi­mov za­pro­po­no­wał jed­nak wy­da­nie po­wie­ści o ro­bo­tach, do któ­rej na­pi­sa­nia od pew­ne­go już cza­su się przy­mie­rzał. Z nie­chę­cią, ale wy­ra­zi­li zgo­dę. Po­wsta­ły więc wte­dy Ro­bo­ty z pla­ne­ty Świ­tu, a na­stęp­nie Ro­bo­ty i Im­pe­rium. Nie były to wszak­że zu­peł­nie od­ręb­ne te­ma­tycz­nie książ­ki.

Mimo swej nie­pod­wa­żal­nej war­to­ści ty­tu­ły te nie sprze­da­wa­ły się tak, jak sprze­da­ła­by się „Fun­da­cja”. Do­uble­day przy­par­ło więc Asi­mo­va do muru i za­żą­da­ło na­stęp­nej czę­ści sagi. Mistrz za­brał się do pra­cy i po­wsta­ła Fun­da­cja i Zie­mia. Ta bez­po­śred­nia kon­ty­nu­acja opo­wia­da o dal­szych lo­sach bo­ha­te­rów Agen­ta… Tym ra­zem Go­lan Tre­vi­ze i Ja­nov Pe­lo­rat wy­bie­ra­ją się na po­szu­ki­wa­nie mi­tycz­nej ko­leb­ki ludz­ko­ści – Zie­mi. Od­na­le­zie­nie jej wy­da­je się klu­czo­wym ele­men­tem w roz­wią­za­niu tra­pią­cych ich i całą Fun­da­cję pro­ble­mów i wąt­pli­wo­ści. Prze­mie­rza­jąc Ga­lak­ty­kę, od­naj­du­ją wie­le za­gi­nio­nych i za­po­mnia­nych świa­tów mi­tycz­nych Prze­strzeń­ców, któ­rzy przed ty­sią­ca­mi lat za­miesz­ki­wa­li Au­ro­rę – pla­ne­tę Świ­tu, So­la­rię i po­zo­sta­łe czter­dzie­ści osiem świa­tów.

Sam Asi­mov okre­śla Fun­da­cję i Zie­mię jako „nie­złą”. Przy­zna­je jed­nak, że po­wieść za­my­ka się ta­kim po­my­słem, że w ra­zie ko­lej­nej „pro­po­zy­cji nie do od­rzu­ce­nia” ze stro­ny wy­daw­cy nie uda­ło­by mu się jej kon­ty­nu­ować. Wy­glą­da­ło na to, że Asi­mov znów na „ja­kiś czas” za­rzu­ci „Fun­da­cję”. Jed­nak któ­re­goś dnia pi­sarz spo­tkał w win­dzie jed­ne­go ze swo­ich stu­den­tów, któ­ry ko­niecz­nie chciał wie­dzieć, co ro­bił Hari Sel­don, gdy był mło­dy.

– Dla­cze­go nie na­pi­sze pan cze­goś o tym?

– Ależ ja nie wiem, co ro­bił Sel­don, gdy był mło­dy.

– No to niech pan coś wy­my­śli, dok­to­rze Asi­mov.

W re­zul­ta­cie po­wsta­ła po­wieść Pre­lu­dium Fun­da­cji. Fun­da­cja roz­po­czy­na­ła się, gdy Sel­don był już sta­rym, scho­ro­wa­nym na­ukow­cem po­ru­sza­ją­cym się na wóz­ku in­wa­lidz­kim. W ko­lej­nych czę­ściach był już le­gen­dar­nym, na poły mi­tycz­nym ge­niu­szem ma­te­ma­tycz­nym i naj­więk­szym psy­cho­hi­sto­ry­kiem, któ­ry wy­ty­czał ludz­ko­ści dro­gę ku do­brej przy­szło­ści. Te­raz Asi­mov opi­sał ży­cie He­li­koń­czy­ka, gdy jako trzy­dzie­sto­dwu­let­ni uzdol­nio­ny ma­te­ma­tyk przy­by­wa na Tran­tor, sto­łecz­ny świat Im­pe­rium. Na Zjeź­dzie Dzie­się­cio­let­nim przed­sta­wia no­wa­tor­ską pra­cę z za­kre­su psy­cho­hi­sto­rii. Nie­ste­ty, głów­ne prze­sła­nie re­fe­ra­tu zo­sta­je błęd­nie od­czy­ta­ne. Wie­le osób, w tym ci, któ­rzy de­cy­du­ją o lo­sach Im­pe­rium, sta­ra się wy­ko­rzy­stać teo­re­tycz­ne za­ło­że­nia psy­cho­hi­sto­rii do wła­snych par­ty­ku­lar­nych ce­lów. W efek­cie Hari Sel­don musi ucie­kać przed moż­no­wład­ca­mi, a zwłasz­cza przed wszech­wład­nym Pierw­szym Mi­ni­strem Eto De­me­rze­lem. Prze­mie­rza­jąc róż­ne sek­to­ry Tran­to­ra, ma­te­ma­tyk spo­ty­ka wie­le osób, któ­re w mniej lub bar­dziej bez­po­śred­ni spo­sób przy­czy­nia­ją się do ukształ­to­wa­nia pierw­szych, pod­sta­wo­wych praw i za­ło­żeń prak­tycz­nej psy­cho­hi­sto­rii. Pod­czas Uciecz­ki Hari Sel­don spo­ty­ka swo­ją przy­szłą żonę i współ­pra­cow­nicz­kę, a tak­że Yugo Ama­ry­la, przy­szłe­go współ­twór­cę psy­cho­hi­sto­rii. Ak­cja Pre­lu­dium Fun­da­cji koń­czy się mniej wię­cej w tym sa­mym mo­men­cie, w któ­rym za­czy­na się pierw­sza część try­lo­gii.

Po Pre­lu­dium… nie mia­ło już być dal­szych czę­ści. Asi­mov opi­sał mło­dość Sel­do­na i po­cząt­ki psy­cho­hi­sto­rii. Po­nad­to ulu­bio­na re­dak­tor­ka Asi­mo­va, Jen­ni­fer Brehl, mia­ła nowy po­mysł:

– Isa­acu – spy­ta­ła – dla­cze­go nie na­pi­szesz te­raz po­wie­ści, któ­ra nie mia­ła­by nic wspól­ne­go ani z Fun­da­cją, ani z ro­bo­ta­mi?

– Wiel­kie nie­ba, Jen­ni­fer, na­wet nie wiem, jak to się robi – od­parł.

Ale oczy­wi­ście nie był­by sobą, gdy­by nie wy­my­ślił cze­goś re­we­la­cyj­ne­go. Po­wsta­ła wte­dy Ne­me­sis, zna­ko­mi­ta po­wieść, któ­ra rze­czy­wi­ście nie mia­ła nic wspól­ne­go ani z Fun­da­cją, ani z ro­bo­ta­mi.

A po­tem Jen­ni­fer mia­ła ko­lej­ny po­mysł:

– Isa­acu – po­wie­dzia­ła – na­pisz taką księ­gę „Fun­da­cji”, w któ­rej bo­ha­te­ro­wie zmie­nia­li­by się w każ­dym roz­dzia­le.

Asi­mov prze­my­ślał całą spra­wę i roz­po­czął na­stęp­ną część sagi, Na­ro­dzi­ny Fun­da­cji¹, w któ­rej Hari Sel­don stop­nio­wo się sta­rzał. Jest to opo­wieść w pię­ciu ak­tach, a w każ­dym z nich ma­te­ma­tyk jest o dzie­sięć lat star­szy.

Asi­mov za­czął pra­cę nad Na­ro­dzi­na­mi…, lecz pod ko­niec 1989 roku zda­rzy­ło się nie­szczę­ście. Po­wa­lił go atak ser­ca wy­wo­ła­ny nie­wy­dol­no­ścią za­staw­ki dwu­dziel­nej. Pi­sarz ca­ły­mi mie­sią­ca­mi le­żał w łóż­ku i nie mógł nie tyl­ko cho­dzić, ale tak­że pi­sać. Na­wet dyk­to­wa­nie spra­wia­ło mu ogrom­ny kło­pot. Żar­to­wał, że z każ­dym roz­dzia­łem, tak jak Hari Sel­don, czu­je się o dzie­sięć lat star­szy. Po­wie­dział na­wet swo­je­mu le­ka­rzo­wi i sta­re­mu przy­ja­cie­lo­wi, Pau­lo­wi Es­ser­ma­no­wi:

– Paul, my­ślę, że chy­ba już umrę, i chciał­bym, że­byś mi dał umrzeć w spo­ko­ju.

– My­ślę, że chy­ba nie umrzesz, i nie dam ci umrzeć w spo­ko­ju – od­parł Es­ser­man.

I nie dał. Asi­mov cią­gle pi­sał swo­ją „Fun­da­cję”. W Na­ro­dzi­nach… przed­sta­wio­ne są wy­da­rze­nia, któ­re ro­ze­gra­ły się w cią­gu pięć­dzie­się­ciu lat dzie­lą­cych czas ak­cji Pre­lu­dium… i Fun­da­cji. Hari Sel­don two­rzy ze­spół, któ­ry z cza­sem roz­ra­sta się do kil­ku­set osób. Je­ste­śmy świad­ka­mi doj­rze­wa­nia oso­bo­wo­ści ma­te­ma­ty­ka oraz po­wsta­wa­nia psy­cho­hi­sto­rii. Jako wy­kła­dow­ca Uni­wer­sy­te­tu Stre­elin­ga, pro­fe­sor Sel­don może li­czyć na im­pe­rial­ne gran­ty. Ale nie wszy­scy są za­in­te­re­so­wa­ni suk­ce­sa­mi wiel­kie­go He­li­koń­czy­ka, nie wszy­scy pra­gną roz­wo­ju prak­tycz­nej psy­cho­hi­sto­rii. Upa­dek Pierw­sze­go Im­pe­rium po­stę­pu­je co­raz gwał­tow­niej, co­raz wy­raź­niej­sze są ozna­ki eko­no­micz­ne­go, na­uko­we­go i kul­tu­ro­we­go cha­osu. Hari Sel­don, wraz z naj­bliż­szy­mi współ­pra­cow­ni­ka­mi, zmu­szo­ny jest do opusz­cze­nia uni­wer­sy­te­tu i prze­no­si swo­je biu­ra do Bi­blio­te­ki Im­pe­rial­nej – naj­więk­szej skarb­ni­cy wie­dzy o ludz­kiej cy­wi­li­za­cji. Wie już, że upa­da­ją­ce­go Im­pe­rium nie da się ura­to­wać. Moż­na tyl­ko opra­co­wać wy­ty­czo­ny wzo­ra­mi psy­cho­hi­sto­rycz­ny­mi plan, tak by okres cha­osu i mro­ków bar­ba­rzyń­stwa zmniej­szyć z prze­wi­dy­wa­nych trzy­dzie­stu ty­się­cy do ty­sią­ca lat.

Wzru­sza­ją­cy ko­niec po­wie­ści chwy­ta za ser­ce tym bar­dziej, że Isa­ac Asi­mov zmarł kil­ka ty­go­dni po tym, jak opi­sał śmierć Sel­do­na; po­sta­ci, któ­ra była – cze­go nig­dy nie ukry­wał – jego al­ter ego.

Dziś saga ta jest jed­nym z naj­więk­szych dzieł li­te­ra­tu­ry SF i ma swo­ich wiel­bi­cie­li na ca­łym świe­cie. Pod jej wra­że­niem po­zo­sta­ją nie tyl­ko wier­ni mi­ło­śni­cy i czy­tel­ni­cy Asi­mo­va, lecz tak­że inne sław­ne pió­ra scien­ce fic­tion, mię­dzy in­ny­mi tacy be­st­sel­le­ro­wi au­to­rzy tego nur­tu, jak: Gre­go­ry Ben­ford, Greg Bear i Da­vid Brin. Ich fa­scy­na­cja „Fun­da­cją” za­owo­co­wa­ła po­wsta­niem dru­giej try­lo­gii, na któ­rą skła­da­ją się: Za­gro­że­nie Fun­da­cji Gre­go­ry’ego Ben­for­da, Fun­da­cja i Cha­os Gre­ga Be­ara oraz Try­umf Fun­da­cji Da­vi­da Bri­na. Cała ak­cja dru­giej try­lo­gii roz­gry­wa się w okre­sie, gdy Hari Sel­don prze­by­wa na Tran­to­rze i ze swym ze­spo­łem pra­cu­je nad psy­cho­hi­sto­rią.

Au­to­rzy tych trzech po­wie­ści pod­kre­śla­ją, że ich dzie­ła nie na­śla­du­ją sagi Asi­mo­va, lecz rzą­dzą się wła­sny­mi pra­wa­mi, a ich bo­ha­te­rzy sami mu­szą so­bie da­wać radę. Moż­na więc dru­gą try­lo­gię czy­tać jak nie­za­leż­ne po­wie­ści. Z dru­giej jed­nak stro­ny au­to­rzy przy­zna­ją, że świat ich „Fun­da­cji” był­by znacz­nie uboż­szy, gdy­by nie wspa­nia­łe tło wszech­świa­ta stwo­rzo­ne­go przez Asi­mo­va.

Dru­ga try­lo­gia jest wkła­dem Ben­for­da, Be­ara i Bri­na w dys­ku­sję nad świa­tem „Fun­da­cji”, czło­wie­kiem, spo­łe­czeń­stwem i kształ­tem przy­szło­ści. Jak sami mó­wią, za­wsze fa­scy­no­wa­ło ich Im­pe­rium, Tran­tor, Hari Sel­don i jego psy­cho­hi­sto­ria. Za­sta­na­wia­li się, ja­kim był czło­wie­kiem, co my­ślał i czuł, jaka była teo­ria psy­cho­hi­sto­rii, jak wy­glą­da­ło i funk­cjo­no­wa­ło spo­łe­czeń­stwo Tran­to­ra i ca­łe­go Im­pe­rium Ga­lak­tycz­ne­go. Ich try­lo­gia to pró­ba od­po­wie­dzi na po­sta­wio­ne so­bie py­ta­nia. To pro­po­zy­cja wi­ze­run­ku tego od­le­głe­go o ty­sią­ce lat świa­ta, w któ­rym bo­ha­te­ra­mi są nie tyl­ko zna­ne nam już po­sta­ci, lecz tak­że te rze­czy, któ­re za­czy­na­ją to­wa­rzy­szyć czło­wie­ko­wi dwu­dzie­ste­go pierw­sze­go wie­ku, i te, któ­re two­rzą jego przy­szłość, a przy­najm­niej jej wi­zję: wspa­nia­łe, su­per­szyb­kie kom­pu­te­ry, sy­mu­la­cje kom­pu­te­ro­we, In­ter­net, świat do­pro­wa­dzo­nej do per­fek­cji prze­strze­ni wir­tu­al­nej, gro­ma­dze­nie, prze­twa­rza­nie i wy­ko­rzy­sty­wa­nie ol­brzy­mich ilo­ści in­for­ma­cji, świa­to­we sie­ci in­for­ma­cyj­ne i mon­stru­al­ne in­fo­stra­dy, a tak­że ma­ni­pu­la­cja cza­sem i prze­strze­nią.

Dru­ga try­lo­gia, tak jak i cała saga Asi­mo­va, to mo­nu­men­tal­na i wspa­nia­ła opo­wieść o przy­szło­ści dla te­raź­niej­szo­ści, na­pi­sa­na z wiel­kim roz­ma­chem hi­sto­ria zwy­kłych lu­dzi two­rzą­cych rze­czy nie­zwy­kłe. To za­pis ich po­dró­ży i przy­gód, uczuć, lę­ków i na­dziei, ich tro­ski o czło­wie­ka i jego przy­szłość.

Czy­tel­nik miał oka­zję ze­tknąć się z „Fun­da­cją” w 1951 roku, gdy uka­zał się pierw­szy tom try­lo­gii. Dziś saga ta skła­da się z dzie­się­ciu to­mów, a wszyst­kie, po raz pierw­szy w hi­sto­rii na­sze­go ryn­ku wy­daw­ni­cze­go, uka­żą się w re­gu­lar­nych od­stę­pach na­kła­dem jed­ne­go wy­daw­nic­twa. Zgod­nie z chro­no­lo­gią świa­ta przed­sta­wio­ne­go, pro­po­nu­je­my Pań­stwu sma­ko­wa­nie tej zna­ko­mi­tej sagi w na­stę­pu­ją­cej ko­lej­no­ści:

- Pre­lu­dium Fun­da­cji (Asi­mov)
- Na­ro­dzi­ny Fun­da­cji (Asi­mov)
- Za­gro­że­nie Fun­da­cji (Ben­ford)
- Fun­da­cja i Cha­os (Bear)
- Try­umf Fun­da­cji (Brin)
- Fun­da­cja (Asi­mov)
- Fun­da­cja i Im­pe­rium (Asi­mov)
- Dru­ga Fun­da­cja (Asi­mov)
- Agent Fun­da­cji (Asi­mov)
- Fun­da­cja i Zie­mia (Asi­mov)

Dro­gi Czy­tel­ni­ku! Dom Wy­daw­ni­czy RE­BIS z praw­dzi­wą przy­jem­no­ścią za­pra­sza na wspa­nia­łą po­dróż w od­le­głą o ty­sią­ce lat przy­szłość; w po­dróż po Ga­lak­ty­ce, w któ­rej „gwiaz­dy z rzad­ka są roz­sia­ne, a chłód prze­strze­ni wiel­ki”; w któ­rej po­śród lśnią­ce­go ty­ta­nu ko­puł miast, oce­anów wir­tu­al­nych wzo­rów ma­te­ma­tycz­nych, ci­chych ruin wiel­kich me­tro­po­lii lub ba­jecz­nie ko­lo­ro­wych ogro­dów żyje czło­wiek. Taki sam jak czło­wiek koń­ca dwu­dzie­ste­go wie­ku. Żyje i wal­czy o prze­trwa­nie. Ko­cha, boi się i ma na­dzie­ję.

Isa­ac Asi­mov za­wsze po­kła­dał wiel­kie na­dzie­je w ludz­ko­ści, za­wsze wie­rzył, że na prze­kór wszyst­kie­mu czło­wiek prze­trwa. O tym wła­śnie opo­wia­da jego „Fun­da­cja”, a au­to­rzy no­wej try­lo­gii mają, jak pi­szą, na­dzie­ję, że ich po­wie­ści kon­ty­nu­ują naj­lep­sze wzo­ry i tra­dy­cje jed­ne­go z naj­wspa­nial­szych dzieł li­te­ra­tu­ry scien­ce fic­tion.

Piotr Her­ma­now­ski
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: