Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przemiana. Opowiadanie zapisane w pamięci - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 lutego 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Przemiana. Opowiadanie zapisane w pamięci - ebook


Istnieje wiele opowiadań o siłach nadprzyrodzonych. Wszędzie na świecie znajdują się nawiedzone miejsca, które fascynują ludzki umysł. Mnie natomiast nigdy nie interesowały tego typu tematy. Wszystko jednak zmienił wypadek samochodowy, który wywołał u mnie śpiączkę. Obudziłem się dopiero po czterech miesiącach. Dowiedziałem się o śmierci żony i syna co sprawiło, że stałem się ludzkim wrakiem. Tylko dzięki przyjaciołom z redakcji stanąłem na nogi i wróciłem do pracy. Z zawodu jestem dziennikarzem śledczym z nagrodą Pulitzera na koncie. Tylko praca pozostała mi po stracie rodziny. Praca i to coś co dopadło mnie w trakcie śpiączki.

Nikt tak naprawdę nie wie co do końca dzieje się w umyśle człowieka którego pochłonął „chory sen”. Mój mózg zapisał mi w pamięci wiele historii, których nigdy nie doświadczyłem i w żaden sposób nie mogłem pozbyć się ich z głowy.

Zdaniem mojego terapeuty powinienem je spisać aby oczyścić swój umysł. Długo się przeciwko temu pomysłowi przeciwstawiałem bo znałem ciekawsze tematy o których chciałem pisać. W końcu uległem terapeucie i zacząłem przelewać na papier wszystko co pamiętałem. Nie zmieniłem niczego.

Nazywam się Frank Frost.

Czytelnik ma okazję poznać postaci i miejsca z mitologii chińskiej, zwierzęcą symbolikę Indian Ameryki Północnej i magiczne zwierzęta, które wg wierzeń i legend sieją postrach. W książce cały świat magiczny przeplata się z rzeczywistym, tworząc pełną przygód historię o miłości, zdradzie, nienawiści, zbrodni, klątwach, czarach i demonach.

Kategoria: Inne
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-019-7
Rozmiar pliku: 652 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Istnieje wiele opowiadań o siłach nadprzyrodzonych. Wszędzie na świecie znajdują się nawiedzone miejsca, które fascynują ludzki umysł. Mnie natomiast nigdy nie interesowały tego typu tematy. Wszystko jednak zmienił wypadek samochodowy, który wywołał u mnie śpiączkę. Obudziłem się dopiero po czterech miesiącach. Dowiedziałem się o śmierci żony i syna co sprawiło, że stałem się ludzkim wrakiem. Tylko dzięki przyjaciołom z redakcji stanąłem na nogi i wróciłem do pracy. Z zawodu jestem dziennikarzem śledczym z nagrodą Pulitzera na koncie. Tylko praca pozostała mi po stracie rodziny. Praca i to coś co dopadło mnie w trakcie śpiączki.

Nikt tak naprawdę nie wie co do końca dzieje się w umyśle człowieka którego pochłonął „chory sen”. Mój mózg zapisał mi w pamięci wiele historii, których nigdy nie doświadczyłem i w żaden sposób nie mogłem pozbyć się ich z głowy.

Zdaniem mojego terapeuty powinienem je spisać aby oczyścić swój umysł. Długo się przeciwko temu pomysłowi przeciwstawiałem bo znałem ciekawsze tematy o których chciałem pisać. W końcu uległem terapeucie i zacząłem przelewać na papier wszystko co pamiętałem. Nie zmieniłem niczego.

Nazywam się Frank Frost. Oto pierwsze opowiadanie jakie zostało zapisane w mojej pamięci.ZDARZYŁO SIĘ PEWNEGO DNIA

Nazywam się Violett Lafaite i opowiem wam historię, która całkowicie zmieniła moje życie. Wszystko miało swój początek w Paryżu, który przez wielu uważany jest za miasto zakochanych. Dla mnie był jedynie miejscem gdzie się urodziłam i wychowałam. Mieszkałam w odrestaurowanej kamienicy w dzielnicy Montmartre. Codziennie przemierzałam te same ulice mijając teatr Varietes, muzea i sklepy, które kusiły wystawionym w gablotach towarem.

Miejscem docelowym był klub ,,SX” bardzo popularny w środowisku artystów i intelektualistów. Odnajdywałam tam spokój i czystość myśli. Stare francuskie piosenki kołysały moje zmysły dając poczucie harmonii. Każdego dnia byli tam praktycznie te same osoby, ale mogłam również nawiązać nowe znajomości. Przesiadywałam w klubie godzinami i pisałam swoją kolejną powieść, która różniła się od poprzednich tym, że nie mogłam jej zacząć. Kilkanaście razy pisałam i wyrzucałam cały tekst zmieniając wątek i bohaterów jak przysłowiowe rękawiczki. To było irytujące, ale się nie poddawałam. Osiągnęłam sukces literacki i stać mnie było na to aby nic nie robić przez lata. Jednak pisanie było moim życiem, całym sensem mojego istnienia. Gdy wiedziałam, że już nic danego dnia nie napiszę rozpoczynałam pieszą wędrówkę po ulicach Paryża szukając natchnienia we wszystkim co napotkałam po drodze.

Obserwowałam pracę ulicznych malarzy, słuchałam muzyki granej przez kataryniarza i przeglądałam książki na stoiskach bukinistów. Przesiadywałam w ogrodach przysłuchując się ptakom i wdychając świeże powietrze. Błękit nieba i słońce, które opatulało moje ciało zachęcało do dalszej wędrówki w miejsca znane, ale ciągle odkrywane na nowo. Taki spacer zazwyczaj kończył się wizytą u rodziców, z którymi mieszkała również mama mojej mamy. Babcia Teodora była uważana przez rodzinę za ,,studnię mądrości”. W sytuacjach kryzysowych to zawsze do niej zwracano się po radę. Kochałam swoją rodzinę, ale przy każdej wizycie głównym tematem było moje życie uczuciowe.

- Poznałaś kogoś? – pytała mama.

- Codziennie kogoś poznaję – odpowiadałam.

- Powinnaś chodzić nie tylko to tego klubu, ale w inne miejsca – mówił spokojnym głosem ojciec.

- Może zapiszesz się do biura matrymonialnego – zaproponowała babcia.

Wszyscy spojrzeliśmy na nią ze zdziwieniem. Nie byliśmy do końca przekonani czy dobrze żeśmy usłyszeli.

- No co się tak na mnie patrzycie wszędzie się ludzie poznają – stwierdziła babcia.

- Niech mama głupot nie opowiada tam są same życiowe pierdoły a ona jest sławną pisarką – powiedział ze złością w głosie ojciec.

- Przestańcie ciągle rozmawiać o moim życiu uczuciowym gdy tylko do was przychodzę to jest moja sprawa – powiedziałam kończąc dyskusję na ten temat ku niezadowoleniu rodziny.

Po wspólnej kolacji wróciłam do domu taksówką, w której nie miałam ani chwili spokoju bowiem kierowca mnie rozpoznał i wciąż zachwalał moje książki. Starałam się być uprzejma, ale byłam już zmęczona. Po dotarciu do domu wzięłam kąpiel ukrywając swoje ciało pod białą pianą różanego płynu do kąpieli. Leżałam w wannie obserwując jak lustro pokrywa mglista szata i zastanawiałam się nad treścią mojej kolejnej książki. Parę pomysłów zapisałam w moim podręcznym notatniku, który zawsze miałam pod ręką. Były to zwykłe słowa kompletnie ze sobą niepowiązane, ale czasami bardzo przydatne w pisaniu powieści. Po relaksującej kąpieli poczułam nieodpartą chęć pisania. Napisałam dziewięć stron w ciągu pół godziny a później wszystko podarłam i wyrzuciłam do kosza.

- Psia krew – zaklęłam.

Poszłam spać w nadziei, że może następnego dnia uda mi się coś sensownego napisać. Kolejny dzień nie zachęcał do wyjścia z domu. Deszcz i wiatr połączyły swoje siły zakłócając błogi spokój ogrodowym krzakom szarpiąc ich cienkie gałązki i tworząc kałuże na nierównych chodnikach. Wiedziałam, że parasolka poniesie pełną porażkę w walce z wiatrem więc postanowiłam założyć kurtkę przeciwdeszczową i kalosze. Gdy wyszłam na zewnątrz wilgotne powietrze wypełniło moje płuca a ubranie natychmiast pokryły kryształowe krople deszczu. Wiatr napierał na mnie z całej siły próbując wymusić posłuszeństwo i zniechęcić do podróży, ale ja też byłam uparta. Wreszcie dotarłam do klubu lekko zmęczona i zmarznięta. Zamówiłam herbatę i usiadłam przy swoim ulubionym dwuosobowym stoliku, nad którym wisiała stara lampa. Rozłożyłam swoje rzeczy i zaczęłam pisać. Minęła godzina gdy przed lokalem stanął wiśniowy samochód marki Jaguar MK IV z 1946r.. Wysiadł z niego postawny, dość tęgi wysoki mężczyzna w wieku około pięćdziesięciu lat ubrany w prochowiec i kapelusz. Drzwi klubu otworzyły się i usłyszałam:

- Pan De Arrabella, jak miło Pana ponownie widzieć - powiedział właściciel klubu.

- Stęskniłem się za tym miejscem, podróże służbowe zaczynają mnie męczyć – odparł zdejmując prochowiec i kapelusz.

Miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę, szaro-czarny krawat i czarne buty. Kapelusz nie skrywał bujnej czupryny a jedynie krótko przystrzyżone włosy, których nie było zbyt wiele. Nigdy wcześniej go nie widziałam, ale jego nazwisko było mi jakoś dziwnie znane. Próbowałam sobie za wszelką cenę przypomnieć gdzie słyszałam to nazwisko i wreszcie doznałam olśnienia.

- Czy to Constantine De Arrabella, właściciel i redaktor naczelny gazety ,,Tajemniczy Świat” – zapytałam znajomego kelnera aby się upewnić.

- Tak to on. Bardzo bogaty i do wzięcia. Ma ogromną posiadłość w St. Germer De Fly na której znajduje się nie tylko jego dom ale również cmentarz i kaplica – odparł stawiając na stoliku kolejną herbatę, którą zamówiłam.

Redaktor usiadł w głębokim fotelu i rozejrzał się po klubie. Gdy mnie zobaczył wezwał gestem dłoni kelnera. Chwilę z nim rozmawiał, napisał coś na kartce i wręczył kelnerowi. Kelner pokiwał głową i poszedł w stronę baru. Przestałam patrzeć w jego stronę próbując wrócić do pisania. Jednak moje myśli były już rozproszone. Nagle podszedł do mnie kelner z kolejną herbatą i moim ulubionym deserem owocowym, który często zamawiałam.

- To od Pana De Arrabelli – powiedział podając jednocześnie karteczkę.

Na kartce widniał tekst: Miłego pisania i smacznego.

Podeszłam do stolika przy którym siedział redaktor i powiedziałam:

- Nazywam się Violett Lafaite.

- Wiem, czytałem Pani książki. Przepraszam nie przedstawiłem się Costa De Arrabella redaktor…

- Naczelny gazety ,,Tajemniczy Świat” – przerwałam mu celowo.

- No proszę, więc nie jesteśmy sobie tak całkiem obcy – odparł z rozbawieniem w głosie.

Resztę dnia spędziliśmy razem rozmawiając o wszystkim co przyszło nam do głowy. Nie zauważyliśmy jak szybko mijał czas. Z klubu wyszliśmy praktycznie tuż przed zamknięciem. Costa zaproponował, że mnie odwiezie. Zgodziłam się, ponieważ pogoda niewiele się poprawiła. Wiatr się nieco zmęczył i tylko od czasu do czasu popychał pieszych. Zamiast jego gwałtowności na granatowe niebo wstąpiły błyskawice, które niebezpiecznie rozświetlały niebo. Gdy dojechaliśmy na miejsce umówiliśmy się na kolejne spotkanie. Regularne spotkania w klubie, wspólne kolacje w znanych paryskich lokalach, wyjścia do teatru i udany seks sprawił, że szybko się w sobie zakochaliśmy. Czułam przypływ energii i znowu zaczęłam pisać tym razem nie wyrzucając niczego do kosza.

Zbliżały się Święta Bożego Narodzenia a zima była wyjątkowo sroga. Śnieg nieustająco padał paraliżując środki komunikacji miejskiej. Szopka bożonarodzeniowa po raz kolejny ozdobiła plac przed katedrą Notre-Dame a światła i ozdoby świąteczne pokryły ulice i wystawy sklepowe. Gorączka świątecznych zakupów i planów dopadła wszystkich. Postanowiłam święta zorganizować u siebie, ale moje plany zmienił Costa, który zaprosił mnie i moją rodzinę na święta do St. Germer De Fly. Moi bliscy byli zachwyceni pomysłem spędzenia świąt poza Paryżem. Mieliśmy tam być od wigilii do Nowego Roku.

Nadszedł dzień wyjazdu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: