Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Pułapka Gender - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 maja 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
19,90

Pułapka Gender - ebook

Podobno wszyscy mają już dość sporu o gender. Tak przynajmniej twierdzą media i propagatorzy tej nieznoszącej sprzeciwu ideologii. Czy w świecie gender rzeczywiście jest jakiś postęp? Czy jest w nim jakakolwiek przyszłość? Próbuje nam się wmówić, że obyczajowe zmiany, których jesteśmy świadkami, to spontaniczny powiew ducha nowego pokolenia, które prze ku wolności.

Autorka publikacji podjęła się próby nakreślenia wielowymiarowej strategii ideologii gender, wierząc że pozwoli to uświadomić Czytelnikom, o co toczy się cała walka i co możemy w niej stracić. Argumentując swoje rozważania twierdzi, iż wciąż mamy szansę zatrzymać tę ideologiczną falę, jeśli tylko zrozumiemy, że stoimy w obliczu cywilizacyjnej wojny.

Amerykański analityk rewolucji kulturowej Michael Jones zdecydowanie przestrzega Polaków przed genderową pułapką, w której pogrąża się Zachód. Zaleca, by uważnie przyjrzeć się politykom i organizacjom dążącym do zliberalizowania prawa
na rzecz homoseksualistów i wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół.
W sporze o gender nie chodzi więc o równy podział obowiązków domowych czy parytetowe zatrudnienie kobiet. Chodzi o fundament naszej tożsamości, o to, kim będziemy, jaką przyszłość zgotujemy naszym dzieciom.

Metaforycznie podsumowując: Czy przetrwamy jako pokolenie orłów, zdolne do szybowania w przestrzeniach wolności, czy przytłoczeni własną niemocą damy sobie zalać skrzydła betonem i karleć. Dopóki nie pozwolimy zestrzelić olbrzyma, dopóki będziemy się karmić dziejową mądrością, dopóki nie pozwolimy się uśpić w rozpoznawaniu intencji wroga i podejmowaniu odpowiednich działań, dopóty trwamy. Jeśli będziemy mieć „serce orle”, „wzrok orli” i zahartowanego ducha, Polska pozostanie „gniazdem orłów”.

MARZENA NYKIEL - publicystka tygodnika „wSieci”, portalu wPolityce.pl,”Głosu Katolickiego”, wcześniej „Uważam Rze”. Nagrodzona Tulipanami Narodowego Dnia Życia  za rzetelne przedstawianie szeroko rozumianej problematyki rodzinnej.
Była wydawcą audycji publicystycznych i informacyjnych, producentem programów telewizyjnych i kierownikiem produkcji filmowej. Absolwentka filozofii i dziennikarstwa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Studiowała produkcję filmową w Łódzkiej Szkole Filmowej.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7595-815-7
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Musicie mieć w sobie coś z orłów!

— serce orle i wzrok orli ku przyszłości.

Musicie ducha hartować i wznosić,

aby móc jak orły

przelatywać nad graniami.

w przyszłość naszej Ojczyzny.

Będziecie wtedy mogli jak orły

przebić się przez wszystkie

dziejowe przełomy, wichry i burze,

nie dając się spętać żadną niewolą.

Pamiętajcie, orły to wolne ptaki,

bo szybują wysoko.

Pamiętajcie, że i Wy jesteście z pokolenia orłów.

Niech to będzie dla was znakiem,

programem i ukazaniem drogi...

„Wylęgajcie się” wszyscy na ziemi polskiej,

która jest „gniazdem orłów” dla przyszłych pokoleń.

Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński

Uroczystości Milenijne Polski, Gniezno 1966NA ZACHĘTĘ...

Podobno wszyscy mają już dość sporu o gender. Tak przynajmniej twierdzą mainstreamowe media i krzewiciele tej nieznoszącej sprzeciwu ideologii. Trudno jednak uwierzyć, że Polacy, którzy mężnie stawili czoła najokrutniejszym totalitaryzmom, nagle z własnej woli, bez najmniejszego sprzeciwu, pozwoliliby sobie założyć dyktatorski kaganiec pseudowolności. Jeśli pozwalają, to z jednej prostej przyczyny — ktoś im wmówił, że to maska tlenowa, bez której nie zrobią kroku ku lepszej przyszłości. Czy w świecie gender rzeczywiście jest jakiś postęp? Czy jest w nim jakakolwiek przyszłość? Postęp to rozwój, którego próżno szukać w odgrzanych marksistowskich zrazach. Podane z postmodernistycznym sosem pseudowartości z pewnością doprowadzą do obyczajowej biegunki. Doświadczył tego cały rozchorowany Zachód. Jako ostatni goście, patrząc na konwulsje poprzedników, mamy jeszcze czas na odejście od stołu.

Od lat ktoś próbuje nam wmówić, że obyczajowe zmiany, których jesteśmy świadkami, to spontaniczny powiew ducha nowego pokolenia, które prze ku wolności. Tyle że ani to nowe, ani wolne, ani tym bardziej spontaniczne. Każdy ruch został precyzyjnie zaplanowany i rozpisany ponad sto lat temu. Pajęczyna została gęsto rozciągnięta, spowijając cały glob. Z czasem recepturę uaktualniono, a międzynarodowe instytucje i organizacje, których nikt nigdy nie wybrał, zaczęły narzucać swoje zdeprawowane prawa narodom. Działania obliczone na dziesiątki lat konsekwentnie postępują, wykorzystując bogatą orkiestrę instrumentów politycznych i ekonomicznych. Zarzucone radośnie na szyje narodów girlandy kwiatów coraz ciaśniej zaciskają się w niewygodną pętlę. Pomoc humanitarna staje się przedmiotem szantażu moralnego. Ktokolwiek chce skorzystać z finansowej pomocy światowych organizacji, zmuszany jest do wyparcia się tożsamości. Nowa lewica rozjeżdża swoim walcem najbardziej dziewicze zakątki świata i ludzkiej moralności. Każe zapomnieć o przeszłości, zerwać z tradycją, wyrzec się przynależności do narodu i Kościoła, a na koniec porzucić własny kawałek ziemi.

Bernard z Chartres mówił, że jesteśmy karłami, którzy wspięli się na barki olbrzymów. Dzięki temu widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie z powodu lepszego wzroku czy wzrostu, lecz dlatego, że to oni podnoszą nas w górę o całą swoją gigantyczną wysokość. Jeśli karzeł zestrzeli olbrzyma, zaprze się dziejowego dorobku cywilizacji, na zawsze pozostanie tylko ślepym karłem. Dokąd poprowadzi innych? Odpowiedź przekracza wyobrażenia. Nie wszystkie szokujące fakty zmieściły się w tej książce. Mam jednak nadzieję, że próba nakreślenia wielowymiarowej strategii ideologii gender pozwoli uświadomić czytelnikom, o co toczy się cała walka i co możemy w niej stracić. Kilka lat temu, piórem Magdaleny Środy, został wytyczony Polsce kierunek zmian. „Społeczność przyszłości to społeczność otwarta (a nie konglomerat narodów), to społeczność spluralizowana (a nie homogeniczna), multikulturowa (a nie monokulturowa), zindywidualizowana (a nie rodzinocentryczna), laicka (a nie fundamentalistyczna) oraz egalitarna (a nie hierarchiczna). I szkoła powinna przygotowywać do bycia członkiem takiej właśnie społeczności”. Pierwsze efekty zaczynają być widoczne już dzisiaj. Wciąż jednak mamy szansę zatrzymać tę ideologiczną falę, jeśli tylko zrozumiemy, że stoimy w obliczu cywilizacyjnej wojny.

Czerwona dyktatura przebrała się w tęczowe wdzianko i ze śliskim uśmiechem przekonuje do przyjęcia wiary w równość. Głoszone przez nią hasła brzmią jak współczesna pochwała Ewangelii. Sprawiedliwość, wolność, godność, tolerancja, ochrona zdrowia — czemu się tu przeciwstawiać? Nie pojmiemy, dopóki nie dotrzemy do znaczeń, metod i prawdziwych celów. Trzeba zmyć makijaż i wystawić skarlałe twarze na słońce. Wtedy wszystko okaże się jasne. Amerykański analityk rewolucji kulturowej Michael Jones zdecydowanie przestrzega Polaków przed genderową pułapką, w której przepadł Zachód. Zaleca, by uważnie przyjrzeć się politykom i organizacjom dążącym do zliberalizowania prawa na rzecz homoseksualistów i wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół. „Ci ludzie nie pracują dla interesów państwa polskiego, ale dla tych, którzy im płacą. Dla kogo pracują organizacje pozarządowe i ci, którzy nas reprezentują? Albo eksperci z Zachodu, którzy radzą, jak żyć? Polacy dobrze wiedzą, jak żyć. To o wiele bardziej tradycyjne społeczeństwo niż jakiekolwiek na Zachodzie. Jeśli więc ktokolwiek tutaj przychodzi i wam radzi, kieruje się celem skolonizowania umysłów poprzez ekspertów, ideologów gender, import pornografii, poprzez te wszystkie elementy, które mają na celu zniewolenie”.

W sporze o gender nie chodzi więc o równy podział obowiązków domowych czy parytetowe zatrudnienie kobiet. Sprowadzenie tej dyskusji do poziomu banalnego kamuflażu jest fałszem i manipulacją. Tu chodzi o fundament naszej tożsamości, o to, kim będziemy. Czy przetrwamy jako pokolenie orłów, zdolne do szybowania w przestrzeniach wolności, czy przytłoczeni własną niemocą damy sobie zalać skrzydła betonem i karleć. Dopóki nie pozwolimy zestrzelić olbrzyma, dopóki będziemy się karmić dziejową mądrością, dopóki nie pozwolimy się uśpić w rozpoznawaniu intencji wroga i podejmowaniu odpowiednich działań, dopóty trwamy. Jeśli będziemy mieć „serce orle”, „wzrok orli” i zahartowanego ducha, Polska pozostanie „gniazdem orłów”.

Marzena NykielNie uwalniaj wielbłąda od ciężaru garbu, jeśli nie chcesz go uwolnić od bycia wielbłądem.

Nie stąpaj po tym padole w roli demagoga, który zachęca trójkąty, by wyrwały się z więzienia trójboczności.

Jeśli trójkąt wyrwie się z więzienia trójboczności, jego żywot dobiegnie końca.

Gilbert Keith Chesterton

Dla ponad 90 proc. Polaków rodzina jest fundamentem i źródłem szczęścia. Tak mówią badania. Tyle tylko, że coraz mniej z nas ma odwagę po to szczęście sięgnąć. Dane Głównego Urzędu Statystycznego zaczynają przypominać demograficzny wyrok śmierci. Już w roku 2010 eksperci alarmowali, że liczba nowożeńców spada i wynosi niecałe 230 tys. Dwa lata później pobrało się już jedynie niespełna 204 tys. par. Okazuje się też, że decyzja o małżeństwie coraz częściej odsuwana jest w czasie, wskutek czego statystyczni nowożeńcy mają 28 lat. Z trwałością małżeństw też nie jest najlepiej. Mimo to liczba rozwodów od lat utrzymuje się na podobnym poziomie — ok. 64 tys. Mamy w Polsce 7 mln singli, a prognozy mówią, że w roku 2035 będzie ich aż 10 mln. Dodatkowo masowo emigrujemy, coraz częściej na stałe. Ojczyznę opuściło już ponad 2,5 mln Polaków.

Od kilku lat demografowie biją na alarm. Rodziny nie są wspierane przez państwo, rodzicielstwo przestało być już życiowym wyzwaniem, a Polska coraz bardziej się kurczy. Współczynnik dzietności wyniósł w roku 2013 niecałe 1,32. Zajęliśmy tym samym przedostatnie miejsce w Unii Europejskiej. W ogólnopolskiej klasyfikacji The World Factbook, obejmującej 224 kraje świata, udało nam się wskoczyć na pozycję 213. Co to oznacza? Aby zapewnić prostą zastępowalność pokoleń, kobieta powinna urodzić 2,15 dzieci. Polska wymiera, i to w sensie dosłownym. Przewaga zgonów nad urodzeniami w roku 2013 była największa w całej naszej powojennej historii. Wielu młodych ludzi powie, że to problem abstrakcyjny, że zupełnie ich nie dotyczy. Do czasu. Brak równowagi pokoleniowej dotknie nas lada moment niezwykle boleśnie. System ubezpieczeń ulegnie załamaniu, służba zdrowia stanie się jeszcze bardziej niewydolna, a działania rynkowe zostaną poważnie zablokowane. Zdaniem ekspertów to właśnie sytuacja demograficzna może być główną barierą rozwojową Polski w XXI w. Wszystko wskazuje na to, że w ciągu nadchodzących 20 lat staniemy się najstarszym społeczeństwem rozemigrowanej Europy, a za lat 30, biorąc pod uwagę tendencje migracyjne, może nas być w kraju mniej niż 30 mln. Przypadek czy skutek przemyślanej strategii? Niestety nawet pobieżna analiza faktów dowodzi, że o przypadkach nie może być tutaj mowy.1 PROGRAMOWA REDUKCJA LUDNOŚCI

Bardzo ciekawie jawi się w tym kontekście stanowisko Klubu Rzymskiego, tajemniczego międzynarodowego think-tanku, od roku 1968 zrzeszającego naukowców, polityków i biznesmenów pochłoniętych „globalnymi problemami świata”. Po pięciu latach nieoficjalnej działalności klub zarejestrował się jako organizacja międzynarodowa w Genewie. W latach 80. szeroko współpracował z ZSRR i innymi krajami socjalistycznymi. To właśnie ta organizacja stoi za skompromitowaną dziś, ale obowiązującą wszystkie kraje świata, problematyką globalnego ocieplenia i nakazu redukcji CO₂. Ten ekologiczny mózg zachodnich ruchów chroniących środowisko wydał w roku 1972 raport „Granice wzrostu”, zawierający analizę przyszłości ludzkości wobec wzrostu populacji i wyczerpujących się zasobów naturalnych. Ogłosił w nim, że jeśli nie powstrzymamy przyrostu demograficznego na Ziemi, niechybnie padniemy ofiarami „końca świata spowodowanego śmiercią głodową ludzkości”. Strategia została obmyślona bardzo precyzyjnie. O tym, jak powinna się do niej ustosunkować Polska, pouczył nas osobiście jeden z jej twórców.

W grudniu 1974 roku w Jabłonnie pod Warszawą odbyło się międzynarodowe seminarium na temat kierunków modelowania matematycznego społeczeństw. Na konferencję, zorganizowaną pod patronatem UNESCO przez Ministerstwo Nauki oraz Instytut Organizacji i Kierowania PAN, przybył jeden z autorów raportu Dennis L. Meadows. Siejąc grozę w kwestii przeciążenia Ziemi nadmiarem ludności, przestrzegł nas, żebyśmy zmniejszyli liczbę obywateli. „Jeżeli chodzi o Polskę, to sądzę, że macie zbyt duży przyrost ludności. 15 mln ludności gwarantowałoby równowagę” — powiedział w rozmowie z Andrzejem Bonarskim na łamach warszawskiej „Kultury”. Lektura wywiadu nie pozostawia wątpliwości, że mamy do czynienia z chorym snem szaleńców. Snem, który niestety został uznany za naukową wykładnię. Na dowód fragment rozmowy opublikowanej w styczniu 1975 roku:

Bonarski: Jak pan sobie wyobraża drastyczne zahamowanie rozrodczości?

Meadows: Państwo o ustroju socjalistycznym ma w tej mierze szczególne możliwości. Aparat administracyjny i społeczny może stworzyć warunki przeciwdziałające nadmiernemu przyrostowi ludności.

Bonarski: Czy nie wydaje się panu, że każda rodzina może chcieć kiedyś mieć dzieci i ma do tego prawo?

Meadows: Absurd.

Bonarski: Nie sądzę, by dało się tak całkowicie lekceważyć tradycję i biologię.

Meadows: Łatwo ją zmienić.

Bonarski: A więc odmawia pan ludziom prawa wolności posiadania potomstwa.

Meadows: Sądzę, że społeczeństwo — zwłaszcza wasze — winno rządzić się logiką. Społeczeństwo winno mieć wpływ na siebie samo. Choćby przez podatki, poprzez utrudnianie nadmiernego wzrostu ludności środkami administracyjnymi. Można stworzyć całą politykę sterującą rozrodczością.

Dziś, równo 40 lat później, widzimy doskonale, co miał na myśli Meadows, odgrzewając stare teorie Thomasa Malthusa (1766-1834), anglikańskiego pastora i ekonomisty, który w „Eseju o populacji” usiłował wyjaśnić bezrobocie i nędzę nie przyczynami społecznymi, lecz zbyt szybkim przyrostem ludności. Uznał, że jedynym sposobem na uniknięcie nędzy mas jest zmniejszenie populacji, w związku z czym naturalna selekcja w postaci epidemii, wojen czy klęsk żywiołowych była rzeczą zbawienną. Zalecał jednak planowe zmniejszenie liczby urodzeń, zwłaszcza wśród ludzi słabych, chorych i biednych, co podchwycili ochoczo jego następcy. Pomysł ten ma swoje głębokie odzwierciedlenie w strategii realizowanej przez ideologię gender. Mówienie o równouprawnieniu kobiet, o ich zapanowaniu nad naturalnymi siłami macierzyństwa poprzez antykoncepcję i aborcję to główna oś działania międzynarodowych struktur stawiających ograniczenie dzietności w kategorii zdrowia reprodukcyjnego.

Tak oto konieczność depopulacji globu, w imię ochrony przyrody zagrożonej nadmierną liczbą ludzi, została wpisana w założenia projektu globalistycznego. Jak go zrealizować? Poprzez proste rozerwanie związku pomiędzy aktem seksualnym a płodnością. Mają temu służyć: lansowanie wynaturzonej idei wolnego seksu oraz promocja antykoncepcji, aborcji czy sterylizacji. Globalistyczne programy antypłodnościowe są opracowywane przez ogólnoświatowe gremia i organizacje międzynarodowe, następnie zaszczepiane w umysłach całych społeczeństw za pomocą pozarządowych aktywistów lub lobbystów, karmiących ślepe masy pieśnią o prawach reprodukcyjnych, wyzwoleniu kobiet czy walce z HIV/AIDS. Do czego prowadzą? Ostatecznie do rozstrzygnięć eugenicznych, do eliminowania urodzeń ludzi chorych i biednych, do ograniczania podstawowych praw osób, które są zbyt słabe, by mogły się obronić same. Wszystko to właśnie w imię „praw człowieka”. W 1994 roku, podczas światowego kongresu demograficznego w Kairze, pojawił się projekt ustanowienia limitów ludnościowych dla poszczególnych krajów. Pomysł obejmował też powołanie światowej policji populacyjnej, która kontrolowałaby państwa w zakresie przestrzegania narzuconych norm. Skrajnie wynaturzony projekt udało się zatrzymać dzięki ogromnemu wysiłkowi Stolicy Apostolskiej i osobistemu zaangażowaniu św. Jana Pawła II. Nie udało się jednak trwale udaremnić chorej kreacji szaleńców, za którymi stoi potężny biznes antykoncepcyjny. Celem kairskiej Konferencji w sprawie Populacji była powszechna dostępność antykoncepcji rozplanowana do roku 2015. Dziś idziemy znacznie dalej. Takich planów, jakie układano na ostatnim — londyńskim — szczycie populacyjnym, dotąd w historii ludzkości nie było.2 LIMIT URODZEŃ 2020

W lipcu 2012 roku, z inicjatywy rządu brytyjskiego oraz Fundacji Billa i Melindy Gatesów, odbył się w Londynie Szczyt Planowania Rodziny. Na obrady zjechało 150 globalnych liderów agendy zdrowia i praw seksualno-reprodukcyjnych, która zrzesza przedstawicieli rządowych, sponsorów, organizacje społeczne i wyznaniowe, ośrodki badawcze oraz przedsiębiorców. Dla podniesienia rangi wydarzenia nazwano je szczytem, by kojarzyło się ze zgromadzeniem głów państw. Co postanowiono? Wszczęcie „globalnego ruchu”, dzięki któremu 120 mln kobiet w wieku reprodukcyjnym (15-49 lat) w 69 najbiedniejszych krajach świata uzyska „dostęp do nowoczesnych metod informacji, usług i dostaw antykoncepcyjnych do 2020 roku”. Operacja ma pochłonąć prawie 4,5 mld dolarów w ciągu ośmiu lat. Drugim celem, jaki wyznaczono, jest utrzymanie zaopatrzenia dla 260 mln kobiet w 69 krajach, stosujących dziś nowoczesną antykoncepcję. Realizacja tego zadania będzie z kolei kosztować 10 mld dolarów.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: