Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Rewolucija 1830 i jej kierownicy - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rewolucija 1830 i jej kierownicy - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 399 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

POL­SKA

Przed 7 Wrze­śnia 1831 Roku.

Pi­smo ogło­szo­ne, Pa­ryż 2 Czer: 1843, wy­ka­za­ło do­sta­tecz­nie, jaka jest na­tu­ra za­skar­żeń pod­nie­sio­nych, i na­mięt­nie pod­że­ga­nych prze­ciw Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu. Pu­blicz­ne su­mie­nie Emi­gra­cii i Pol­ski, nie­da­ło za­twier­dzeń za­rzu­tom lek­ko­myśl­nym, nie­ma­ją­cym żad­nej pod­sta­wy – za­rzu­tom, we­dle mnie nie­słusz­nym, po­dej­rza­nym głę­bo­ko – al­bo­wiem któż je śmie czy­nić? Ci – ci je­dy­nie któ­rzy kraj zgu­bi­li, któ­rzy na­ro­do­wym usi­ło­wa­niom śmier­tel­ny cios za­da­li, któ­rzy jako Człon­ko­wie Sej­mu albo Rzą­du, wszyst­kiem kie­ro­wa­li. Hi­sto­ricz­nie i po­li­ticz­nie, do nich, – tyl­ko do nich od­po­wie­dzial­ność na­le­ży. Co za­szło po 7 Wrze­śnia, po wy­da­niu War­sza­wy – po czy­nach za­twier­dzo­nych i wy­ko­na­nych przez Sejm – było na­stęp­stwem fa­tal­nem, ko­niecz­nem. Tych na­stępstw Je­ne­rał Ry­biń­ski nie­wy­wo­łał. Wszel­kie gło­sy, prze­ciw nie­mu czem­że są, przed sło­wy wy­rze­czo­ne­mi urzę­dow­nie, przez Mi­ni­stra Spraw Za­gra­nicz­nych, przy­ję­te­mi na po­sie­dze­niu Sej­mu 18 Wrze­śnia: " że na dniu 7 Wrze­śnia Kru­ko­wiec­ki do­ko­nał upad­ku Pol­ski. » Po 7 Wrze­śnia, rze­czy­wi­ście Pol­ski nie­by­ło. Lecz Pan Mo­raw­ski za­po­mniał wy­znać, że Kru­ko­wiec­ki byt na­rzę­dziem Sej­mu, prze­zeń mia­no­wa­nym, cier­pia­nym, upo­waż­nio­nym, że prze­to Sejm i tyl­ko Sejm, na dniu 1 Wrze­śnia do­ko­nał upad­ku Pol­ski. Re­wo­lu­cya trwa­ła dzie­więć mie­się­cy. Je­ne­rał Ry­biń­ski wziął, miał dane wszyst­kie wła­dze na­ów­czas, kie­dy re­wo­lu­ci­ja żyć prze­sta­ła, kie­dy zwy­cięz­two żad­nych nie­mia­ło po­do­bieństw. Re­wo­lu­cya po 7 Wrze­śnia upa­dać nie­mia­ła po­trze­by, al­bo­wiem przed 7 Wrze­śnia, przez od­da­nie War­sza­wy, sta­now­czo upa­dła – a na­dzie­je nie­pew­ne, ja­kie jesz­cze zo­sta­wa­ły, zni­we­czy­ło zdra­dziec­two Ra­mo­ri­ny. Sej­mu 24 Wrze­śnia nie­by­ło – i hi­sto­ri­ja nig­dy nie­po­wie, że Je­ne­rał Ry­biń­ski po 24 Wrze­śnia, kie­dy, po­li­ticz­ne wła­dze zwąt­pi­ły, umknę­ły sro­mot­nie – miał spo­so­by oca­le­nia re­wo­lu­cii.

Tej wy­so­kiej, tej hi­sto­ricz­nej be­stron­no­ści – uzna­nia tych wzglę­dów, któ­re przed 7 Wrze­śnia re­wo­lu­cii śmier­tel­ny cios za­da­ły, – po Pa­nach Cheł­mic­kim i Zwier­kow­skim nie­wy­ma­gam, nie­po­wi­nie­nem wy­ma­gać. Wy­ma­gał­bym za wie­le, chciał­bym nie­po­do­bieństw – sam so­bie nie­da­ro­wał­bym, gdy­bym mnie­mał, ie umysł tych Pa­nów, ma na­wyk­nie­nie, wi­dzieć, poj­mo­wać i oce­niać ogól­ne, po­li­ticz­ne i stra­te­gicz­ne przed­mio­ty. Przy­tem – Pa­no­wie Cheł­mic­ki i Zwier­kow­ski, nie sami mó­wi­li. Po za nie­mi jest Sejm – są ci, któ­rzy sa­mo­wład­nie kie­ro­wa­li lo­sa­mi re­wo­lu­cii, któ­rzy przez swo­je błę­dy, fa­tal­niej­sze ani­że­li bydź­by mo­gła sama naj­wy­ra­cho­wań­sza zdra­da – upa­dek ko­niecz­nym zro­bi­li. Pa­no­wie Cheł­mic­ki i Zwier­kow­ski, są spół­dzia­ła­cza­mi upad­ku – upo­waż­ni­li wszyst­ko, są wy­stęp­ne­mi, są po­li­ticz­nie od­po­wie­dzial­ne­mi – i bar­dzo ro­zu­miem, cze­mu prze­ciw Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu wy­to­czy­li za­skar­że­nie – śmiem twier­dzić, po­twa­rze. Chcie­li za­sło­nić sie­bie, Sejm, praw­dzi­wych dzia­ła­czy ujarz­mie­nia Pol­ski, nie­szczęść i bo­le­ści Emi­gra­cji. Zło­rze­cze­nie, któ­re na nich i tyl­ko na nich spa­dło i ni­czem ode­rwa­ne nie­bę­dzie, pra­gnę­li­by na czy­je­kol­wiek prze­rzu­cić na­zwi­sko. Lecz po­dob­na chęć jest gor­szą­ca, naj­wy­żej nie­mo­ral­na.

Umia­no, wy­jed­nać po­tę­pie­nie prze­ciw Chło­pic­kie­mu, Czar­to­ry­skie­mu, Skrzy­nec­kie­mu. Ci, ci tyl­ko błą­dzić, kraj do prze­pa­ści rzu­cić mie­li! Nie­unie­win­niam – Chło­pic­kie­mu, Czar­to­ry­skie­mu, Skrzy­nec­kie­mu, na­ród nig­dy nie­udzie­li prze­ba­cze­nia. O nich hi­sto­ri­ja wy­rze­kła sąd su­ro­wy, sta­now­czy – ale za­słu­żo­ny, na­wet może mniej su­ro­wy, ani­że­li­by wy­dać upo­waż­ni­ło trzy na­sto­let­nie nie­szczę­ście oj­czy­zny, za­tra­ce­nie naj­pięk­niej­szych na­dziei, zmar­no­tra­wie­nie spo­sob­no­ści i środ­ków, któ­re Pol­sce da­wa­ły, moż­na­by po­wie­dzieć, upo­rczy­wie na­rzu­ca­ły nie­za­wod­ne zwy­cięz­two. Lecz jak­że nie­wi­dzieć, że Chło­pic­ki, Skrzy­nec­ki, Czar­to­ry­ski wy­ko­na­li, co Sejm wy­raź­nie upo­waż­niał, za­twier­dzał, speł­nić po­le­ca­li Czy­je upo­waż­nie­nie mie­li Chło­pic­ki, Skrzy­nec­ki, Czar­to­ry­ski, Kru­ko­wiec­ki? Upo­waż­nie­nie Sej­mu. Dzia­ła­li tyl­ko przez Sejm, nie przez sie­bie. I wła­ści­wie, na dniu 7 Wrze­śnia, Sejm "do­ko­nał upad­ku Pol­ski. " Kru­ko­wiec­ki nie­jest ofia­rą tyl­ko wła­snej zbrod­ni. Zbrod­ni, Sejm dal upo­waż­nie­nie, za­chę­ce­nie – cier­piał wszyst­ko – (1).

–- (1) Mię­dzy po­mni­ka­mi tej do­bro­dusz­no­ści, – czy­li po­li­ticz­nej naj­nie­bez­piecz­niej­szej prze­wrot­no­ści – jest pi­smo, przez któ­re Człon­ko­wie Rzą­du 16 Sierp­nia 1831 zło­ży­li swo­je god­no­ści pia­sto­wa­ne za dłu­go, za fa­tal­nie. " Pod­pi­sa­ni Człon­ko­wie Rzą­du Na­ro­do­we­go – są " głę­bo­ko prze­świad­cze­ni, że do­peł­ni­li przy­ję­tych obo­wiąz­ków z naj­ści­ślej­szą su­mien­no­ścią. " Przy tej naj­ści­ślej­szej su­mien­no­ści, jak­że Rząd Pię­ciu do­peł­nił przy­ję­tych obo­wiąz­ków? Po­wsta­nia Ziem Ru­skich i Li­twy upa­dły. – Zwy­cięztw, któ­re los naj­spa­nia­lej na­rzu­cał od­no­sić nie­umia­no – nie­chcia­no – nic nie­uczy­nio­no, nic nie­zdzia­ła­no – cały kraj za­la­ły mo­skiew­skie woj­ska, Pasz­kie­wicz nie­ja­ko do­ty­kał mu­rów Sto­li­cy oszań­co­wa­nej naj­go­rzej, za­gro­żo­nej gło­dem – a Pię­ciu Człon­ków Rzą­du ma śmia­łość mó­wić – do­peł­ni­li­śmy obo­wiąz­ków – naj­ści­ślej, su­mien­nie! Zgu­bić kraj – naj­pew­niej­sze na­dzie­je ku ta­kie­mu za­pro­wa­dzić zwąt­pie­niu i osła­bie­niu, że na­wet naj­wyż­sza roz­pacz, je­nial­ność po­li­ticz­na i stra­te­gicz­na zba­wie­nia dać nie­mo­gły – je­st­to do­peł­niać obo­wiąz­ków, naj­ści­ślej, su­mien­nie! Ten­że Rząd Pię­ciu na dniu 15 Sierp­nia prze­słał Eu­ro­pie pa­mięt­ne, wszyst­ko mó­wią­ce wy­zna­nie " pa­ra­li­żo­wa­li­śmy spo­so­by, przez któ­re zwy­cięz­two "od­nie­sio­ne bydź­by mo­gło. " I pa­ra­li­żo­wa­nie uzna­ne tak­że do­peł­nie­niem obo­wiąz­ków, naj­ści­ślej, su­mien­nie! –II

Prze­mil­czać, co za­szło przed 7 Wrze­śnia, jaki kie­ru­nek re­wo­lu­cii nada­no, ja­kie błę­dy po­peł­nio­no; po­mi­jać sta­now­czy czyn, od­da­nie War­sza­wy przez Sejm; za­sła­niać, że Sejm przez od­da­nie War­sza­wy, woj­ny chciał, upa­dek re­wo­lu­cii nie­za­wy­ro­ko­wał; wy­łu­dzać, po­śród ja­kich opła­ka­nych sto­sun­ków i pod ja­kie­mi, wa­run­ka­mi Je­ne­rał Ry­biń­ski na­czel­ne do­wódz­two przyj­mo­wał; wi­dzieć dzie­sięć dni ostat­nich a nie­uwa­żać dzie­wię­ciu mie­się­cy; do­wo­dzić, że przez dzie­sięć dni na­le­ża­ło zba­wić kraj, od­no­sić zwy­cięz­twa, któ­rych przez dzie­więć mie­się­cy od­no­sić nie­umia­no, na­wet nie­chcia­no; wma­wiać, nie­wiem, pło­cho czy­li zbrod­ni­czo, że Sejm nie­jest od­po­wie­dzial­ny za upa­dek Pol­ski, cho­ciaż po­sia­dał czas i środ­ki zba­wie­nia jej, że tyl­ko Je­ne­rał Ry­biń­ski jest od­po­wie­dzial­ny, któ­ry nie­miał ani cza­su, ani środ­ków oca­le­nia Pol­ski – po­dob­ny spo­sób oce­nia­nia hi­sto­rii, może bydź zręcz­ny, po­trzeb­ny – ale nie­jest ani hi­sto­ricz­ny, ani ho­no­ro­wy, ani su­mien­ny.

Je­że­li mo­głem i umia­łem zro­zu­mieć, Pa­no­wie Cheł­mic­ki i Zwier­kow­ski zna­leź­li, że Je­ne­rał Ry­biń­ski szu­kał po­jed­na­nia, zwąt­pił, za­dał re­wo­lu­cii cios śmier­tel­ny, że mógł i tyl­ko nie­chiał, nie­umiał Pol­ski zba­wić, – Pa­no­wie Cheł­mic­ki i Zwier­kow­ski zna­leź­li, że po 7 Wrze­śnia, kraj naj­ła­twiej, naj­pew­niej mógł bydź oca­lo­ny. We­dle nich ist­nia­ły po­tęż­ne środ­ki pro­wa­dze­nia szczę­śli­wej woj­ny, zwy­cięz­two mia­ło wszyst­kie ro­zum­ne po­do­bień­stwa. Lecz wszyst­ko zmar­no­tra­wić miał Je­ne­rał Ry­biń­ski. Mógł po­ko­nać Mo­ska­li – nie­po­ko­nał – umy­słem swym nie­wy­rów­nał wiel­kie­mu po­wo­ła­niu.

Niech mi bę­dzie wol­no wy­mie­nić sta­now­cze czy­ny re­wo­lu­cii, jej po­li­ti­ki i jej woj­ny; na do­wód, że ci wła­śnie, któ­rzy wy­nie­śli za­skar­że­nie imien­nie, albo nie­szla­chet­nie ukry­ci, – że ci sami po­peł­ni­li błę­dy, ja­kie śmie­li za­rzu­cić Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu,

– nie­chcie­li woj­ny, byli za ukła­da­mi, za od­no­wie­niem przy­się­gi Ca­ro­wi, kie­dy mo­gli­śmy mieć pew­ne zwy­cięz­two; – że ci sami, re­wo­lu­cii dali ta­kie fa­tal­ne roz­wią­za­nie ja­kie rze­czy­wi­ście na­stą­pi­ło. Zda­rze­nia mię­dzy 10 Wrze­śnia a 4 Paź­dzier­ni­ka by­ły­by nie­po­dob­ne, nie­by­ły­by się roz­wi­nę­ły, gdy­by przed 10 Wrze­śnia nie­za­ło­żo­no przy­czy­ny tych zda­rzeń. Wi­dzieć tyl­ko 10 Wrze­śnia, nie­wi­dzieć co za­szło przed 10 Wrze­śnia, je­st­to lek­ko­myśl­nie albo prze­wrot­nie fał­szo­wać hi­sto­ricz­ne zda­rze­nia; je­st­to chcieć oszu­ki­wać pu­blicz­ny ro­zum.

Wia­do­mo ja­kie Chło­pic­ki miał za­mia­ry. Wia­do­mo, że Chło­pic­ki za­dał re­wo­lu­cii cios pierw­szy i za­pew­ne śmier­tel­ny – oznaj­mił Ca­ro­wi, że Pol­ska waha się, nie­wie cze­go chce, nie­ro­zu­mie sie­bie, swe­go po­ru­sze­nia. Było to naj­fa­tal­niej­sze oświad­cze­nie się prze­ciw jej du­cho­wi. By­ło­to mo­ral­ne za­prze­cze­nie jej re­wo­lu­cyj­nej na­tu­ry. Lecz Chło­pic­ki był szla­chet­ny, i wła­ści­wie nie­zdra­dzał. Od­krył swo­je czy­li pod­su­nio­ne prze­ko­na­nie, śmia­ło, nie­pod­le­głe. Urzę­dow­nie, De­pu­ta­cii Czter­dzie­stu, 12 Grud­nia oznaj­mił: – nie­chciał woj­ny, był za ukła­da­mi, miał po­sta­no­wie­nie nie­ła­mać przy­się­gi kon­sti­tu­cij­ne­mu kró­lo­wi, wy­ma­gał nie­ogra­ni­czo­nej wła­dzy, nie­od­po­wie­dzial­nej – za­wie­sze­nia Sej­mu. Człon­ko­wie tej De­pu­ta­cii czy­li dzi­siej­si oskar­ży­cie­le mó­wią­cy Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu, nie­chcia­łeś woj­ny, by­łeś za ukła­da­mi – Le­le­wel, Zwier­kow­ski – co uczy­ni­li ci Pa­no­wie? Przy­ję­li prze­ko­na­nie ja­kie wy­nu­rzył Chło­pic­ki. Nie­od­kry­li tej zdra­dy, po­sta­no­wi­li za­ta­je­nie jej, zo­sta­li prze­to jej spół­dzia­ła­cza­mi – i po­nie­waż Chło­pic­ki po­gar­dzał przy­własz­cze­niem, żą­dał upraw­nie­nia przez Sejm swo­ich wi­do­ków – od­po­wie­dzial­ność tej zbrod­ni i jej na­stępstw prze­cho­dzi na Sejm. Gdy­by Sejm był nie­chciał – Chło­pic­ki byt ni­czem. Le­le­wel, Cheł­mic­ki, Le­dó­chow­ski, Zwier­kow­ski po­wie­rzy­li urzę­dow­nie Chło­pic­kie­mu nie­od­po­wie­dzial­ne sa­mo­władz­two. Chło­pic­ki byt ich dzie­łem, ich wy­obra­że­niem, ich peł­no­moc­ni­kiem. Co uczy­nił Chło­pic­ki, uczy­nił nie sam – uczy­nił, co upo­waż­nił Sejm – co po­ru­czy­li Le­le­wel, Cheł­mic­ki, Zwier­kow­ski, Le­dó­chow­ski. Nie Chło­pic­ki za­dał cios śmier­tel­ny re­wo­lu­cii – nic – śmier­tel­ny cios re­wo­lu­cii za­da­li i zgu­bi­li kraj ci, któ­rzy Chło­pic­kie­mu dali nie­ogra­ni­czo­ne, nie­od­po­wie­dzial­ne peł­no­moc­nic­two. Sejm nie­mo­że twier­dzić że nie­znał na jaki cel dał nie­ogra­ni­czo­ne peł­no­moc­nic­two – wie­dział do­kład­nie – uni­kał woj­ny, je­dy­nie ukła­dy, je­dy­nie na­pra­wie­nie kon­sti­tu­cii, je­dy­nie wier­ność kon­sti­tu­cij­ne­mu kró­lo­wi. Je­że­li Chło­pic­ki nie­do­ko­nał swej zbrod­ni, po­le­co­nej i upo­waż­nio­nej przez Sejm – mnie­mam, że była po­tę­ga moc­niej­sza ani­że­li Chło­pic­ki, ani­że­li Sejm. Nie­do­ko­na­no zdra­dy, al­bo­wiem nie­śmia­no. – Sejm był do­syć zbrod­ni­czym aże­by chcieć, po­my­śleć, upraw­nić wi­do­ki Chło­pic­kie­go, – nie­był do­syć zbrod­ni­czym, aże­by je wy­ko­nać. Car był za da­le­ko – a re­wo­lu­cya za bli­sko. Re­wo­lu­ci­ja by­ła­by była wzię­ła sta­now­cze roz­wi­nie­nie. Ża­ło­wać trze­ba, że zdra­dy do­ko­nać Sejm nie­miał od­wa­gi. Pol­ska nie­by­ła­by upa­dla.

Są zda­rze­nia na­szej re­wo­lu­cii, któ­rych na­tu­ra do­tąd nie­jest wy­ja­śnio­na. Sejm po­wie­rzyw­szy Chło­pic­kie­mu peł­no­moc­nic­two nie­od­po­wie­dzial­ne – za­wie­siw­szy swo­je po­sie­dze­nie, nie­ja­ko roz­wią­zaw­szy się, aże­by Chło­pic­ki uzy­skał po­jed­na­nie, – był zmu­szo­ny prze­cież od­rzu­cić i znie­wa­żyć swo­ję wła­sne uoso­bie­nie. Był zmu­szo­ny ze­wnętrz­nym wpły­wem, tej Pol­ski, któ­rej nie­ro­zu­miał, któ­rej mo­ral­nie i po­li­ticz­nie nie­wy­obra­żał. Przy­znać so­bie wy­obra­zi­ciel­stwo Pol­ski, jako Sejm uczy­nił, a nie­miec po­tę­gi na­tchnie­nia, aże­by urze­czy­wist­nić wy­obra­zi­ciel­stwo, jako nie­miał Sejm, je­st­to naj­więk­sza, je­dy­na zbrod­nia po­li­ticz­na. Resz­ta, pod­rzęd­ne i na­stęp­stwem.

Hi­sto­ri­ja nie­mo­że, nie­ma pra­wa roz­po­zna­wać co Sejm we­wnętrz­nie za­mie­rzał – ja­kie szla­chet­ne, ja­kie wy­nio­ślej­sze i praw­dzi­wiej pol­skie wi­do­ki, we swo­ich umy­słach mie­li po­je­dyn­czy człon­ko­wie Sej­mu. Za­pew­ne na­ów­czas jesz­cze nie­prze­zie­ra­li – czy­li jest re­wo­lu­ci­ja – co chce re­wo­lu­ci­ja! Za­pew­ne od­ga­do­wa­li, szu­ka­li. Ale przy­najm­niej od­gad­nę­li i zna­le­zli, że ukła­dy na­le­ża­ło pro­wa­dzić, nie­ła­mać przy­się­gi kon­sti­tu­cij­ne­mu kró­lo­wi, po­wo­ła­ne­mu, jako ob­ja­wił naj­ro­zum­niej­szy Czło­nek Sej­mu i

Rzą­du, pro­wa­dzić sro­gie a krwa­we boje prze­ciw sa­mo­wład­ne­mu Ca­ro­wi. Hi­sto­ri­ja, czy­ny tyl­ko ze­wnętrz­ne oce­nia, a z tych czy­nów dla niej wy­nik­nę­ło prze­ko­na­nie i świa­dec­two, że Sejm, nie­chciał woj­ny, sko­ro udzie­lił Chło­pic­kie­mu bez­wa­run­ko­we peł­no­moc­nic­two, przy naj­lep­szej wia­do­mo­ści, co Chło­pic­ki za­mie­rzał – po­jed­na­nie, po­no­wie­nie przy­się­gi Ca­ro­wi. Na­ów­czas, da­wać po­dob­ne upo­waż­nie­nie, to było znie­wa­żać za­sa­dy re­wo­lu­cii, zdra­dzać nie­pod­le­głość na­ro­du. To być jesz­cze mo­gła, nie­po­ję­ta po­li­ticz­na głu­po­ta i nie­wia­ra – przez na­stęp­stwa swe, zu­peł­nie to samo – co naj­wy­ra­cho­wań­sze, sza­tań­skie zdra­dziec­two. Ja, rze­czy­wi­ście nie­wiem, jako mam wy­tłó­ma­czyć i na­zwać moje uczu­cie, sko­ro uwa­żam, że ci Pa­no­wie, któ­rzy na sa­mym jej po­cząt­ku, i przez pierw­sze siedm ty­go­dni re­wo­lu­cii śmier­tel­ny cios za­da­li, śmier­tel­ne cio­sy za­da­wa­li nie­prze­rwa­nie. – 1843, od­gad­nę­li prze­cież, że to Je­ne­rał Ry­biń­ski nie­chciał woj­ny, za­wie­rał po­jed­na­nie, po­sia­dał wszyst­kie środ­ki oca­le­nia oj­czy­zny, a tyl­ko nie­chciał czy­li nie­umiał oca­lić!

Sejm znie­wa­żył swo­je uoso­bie­nie – swe­mu bez­wa­run­ko­we­mu Peł­no­moc­ni­ko­wi za­dał fałsz – za­dał sa­me­mu so­bie. Przez jaki wzgląd? Był po­rwa­ny da­lej, wy­żej ani­że­li chciał i umiał się wzno­sić wła­snem prze­ko­na­niem i wła­snem męz­twem. Przez sie­bie nie­miał żad­nej wia­ry – od­ga­do­wał i szu­kał – kie­dy wie­dzieć i stwa­rzać na­le­ża­ło. Była po za nim sita, któ­rej zło­rze­czył któ­rej wy­raź­nie ob­ra­żać ani po­ko­nać nie­śmiał. Czuł swo­je ni­ce­stwo po­li­ticz­ne. Ze­wnętrz­nie wy­obra­żał pia­sto­wał to, ku cze­mu nie­miał we­wnętrz­nych sił, prze­ko­nań i na­tchnień. Istot­nie, chiń­ska la­lecz­ka.

Chło­pic­ki upadł – od­ję­cie ko­ro­ny Ca­ro­wi – bi­twa Gro­cho­wa – zda­wa­ły się prze­szka­dzać wszel­kie­mu zbli­że­niu i po­jed­na­niu. Lecz myśl po­jed­na­nia nie­upa­dła: od­ję­cie ko­ro­ny, bi­twa Gro­cho­wa – nie­mia­ły zna­cze­nia. Tym naj­hi­sto­ricz­niej­szym czy­nom re­wo­lu­cii, jej na­czel­ni­cy, nie­przy­zna­li żad­nej waż­no­ści – znie­wa­ży­li je – od­su­nę­li – może słusz­nie – nie­by­ły ich dzie­łem.

Na dniu 3 Mar­ca, kie­dy nie­ja­ko jesz­cze grzmiał huk dział Gro­cho­wa, Skrzy­nec­ki otwo­rzył ukła­dy. Otwo­rzyl­że je sam przez wła­sne po­sta­no­wie­nie? Nie. Nie­zm­niej­szam winy – jest wiel­ka, nie­prze­ba­czo­na – ale spra­wie­dli­wość na­ka­zu­je wy­znać, że Skrzy­nec­ki pier­wej wy­ro­zu­miał zda­nie zna­mie­nit­szych Człon­ków Sej­mu. Ci zna­mie­nit­si Człon­ko­wie Sej­mu – wszy­scy Człon­ko­wie Rzą­du – Skrzy­nec­kie­mu udzie­li­li ze­zwo­le­nie, ka­za­li do­świad­czać, czy­li Car przyj­mie po­jed­na­nie. Skrzy­nec­ki Dy­bi­czo­wi ofia­ro­wał wszyst­ko, – wszyst­ko – na­wet od­wo­ła­nie zło­że­nia. – Ko­ro­na zwró­co­na bydź mia­ła. Na dniu 3 Mar­ca prze­to, zna­mie­nit­si Człon­ko­wie Sej­mu, wszy­scy Człon­ko­wie Rzą­du, od­stą­pi­li re­wo­lu­cii, zwąt­pi­li o zwy­cięz­twie, do­nie­śli zno­wu Ca­ro­wi, że re­wo­lu­cya nie­wie­rzy swo­im za­sa­dom i si­łom, cho­ciaż na­ów­czas re­wo­lu­cya mia­ła wszyst­kie po­do­bień­stwa prze­wa­gi.

Wpraw­dzie, po­wsta­no prze­ciw Skrzy­nec­kie­mu. Naj­ży­wiej – pu­blicz­ne su­mie­nie! Sejm i Rząd mie­liż po­tę­pić, co sami upo­waż­ni­li, co sami chcie­li, co od­po­wia­da­ło ich naj­ta­jem­niej­szym, ich naj­rze­czy­wist­szym prze­ko­na­niom? Po­nie­waż zdra­dy nie­ska­ra­no, Skrzy­nec­kie­mu do­wódz­twa nie­od­ję­to – Sejm i Rząd wy­zna­li, że byli za ukoń­cze­niem re­wo­lu­cii przez po­jed­na­nie. Żad­ne ro­zu­mo­wa­nie, żad­na zręcz­ność tych czy­nów nie­osła­bi, nie­wy­wró­ci. Sejm i Rząd cho­ciaż­by i nie­upo­waż­ni­li, zo­sta­li spół­dzia­ła­cza­mi i praw­dzi­we­mi twór­ca­mi zdra­dy, sko­ro jej nie­uka­ra­li, sko­ro Skrzy­nec­ki nie­był zło­żo­ny przy­najm­niej – Skrzy­nec­ki po­zo­stał peł­no­moc­ni­kiem Rzą­du i Sej­mu, po­zo­stał do ostat­niej chwi­li, póki nie­wy­czerp­nio­no wszyst­kich sił re­wo­lu­cii, póki jej du­cha nie­zła­ma­no, póki nie­przy­ja­cie­lo­wi nie­po­zwo­lo­no zbli­żyć się pod same szań­ce War­sza­wy, czy­li to, co przez naj­pie­kiel­niej­sze oszu­stwo na­zwa­no szań­ca­mi, ob­wa­ro­wa­niem. Po Chło­pic­kim – Skrzy­nec­ki ob­jął nie­ogra­ni­czo­ne, nie­od­po­wie­dzial­ne peł­no­moc­nic­two i Sej­mu i Rzą­du. Na­zwi­sko zmie­nio­no – myśl za­cho­wa­no.III

Skrzy­nec­ki nie­odwo­ła­ny, nie­uka­ra­ny, cho­ciaż ofia­ro­wał Dy­bi­czo­wi, na­wet od­wo­ła­nie zło­że­nia, po­no­wie­nie przy­się­gi wier­no­ści kró­lo­wi kon­sti­tu­cij­ne­mu – Skrzy­nec­ki, wła­ści­wie, otrzy­mał nie­ogra­ni­czo­ne, nie­od­po­wie­dzial­ne peł­no­moc­nic­two, a przy­najm­niej zro­zu­miał, że Sej­mem i Rzą­dem może po­gar­dzić, że wszyst­kie­mu coby uczy­nił, Sejm udzie­li za­twier­dze­nie. Czy­li błą­dził Skrzy­nec­ki? Przy­najm­niej miał wszyst­kie po­wo­dy błą­dze­nia, a do­świad­cze­nie oka­za­ło, że Sejm i Rząd prze­dłu­ża­li swo­je za­ufa­nie do­pó­ki Skrzy­nec­ki, Pol­ski do sa­mej prze­pa­ści nie­wpro­wa­dził, do­pó­ki nie­zła­mał wszyst­kich sił re­wo­lu­cii – nie­zmar­no­tra­wił wszyst­kich na­dziei i wszyst­kich po­do­bieństw zwy­cięz­twa. Co mó­wi­li na­ów­czas Pa­no­wie – 1843 po­wsta­ją­cy prze­ciw Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu? Mil­cze­li – dali zu­peł­ne po­twier­dze­nie błę­do­wi, zbrod­ni, zdra­dzie. Po­nie­waż mil­cza­no – wy­zna­wa­no, że co Skrzy­nec­ki za­mie­rzał, co za­mie­rzy – utwier­dzo­ne bę­dzie. Jed­na myśl ta­jem­nie kie­ro­wa­ła Sej­mem, Rzą­dem i Skrzy­nec­kim – myśl po­jed­na­nia – zbrod­ni­cza, kie­dy ist­nia­ły wszyst­kie spo­so­by zwy­cię­że­nia – mniej zbrod­ni­cza, obo­jęt­na, ro­zum­na, a może i bar­dzo wła­ści­wa, kie­dy wszyst­kie spo­so­by oca­le­nia ze­pso­wa­no i zruj­no­wa­no. Pa­no­wie po­wsta­ją­cy prze­ciw Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu po­sia­da­li dłu­go wszyst­kie spo­so­by zwy­cię­że­nia, a jed­nak, ofia­ro­wa­li Ca­ro­wi od­no­wie­nie wier­no­ści – a kie­dy zruj­no­wa­li wszyst­ko, kie­dy re­wo­lu­cii śmier­tel­ny cios za­da­li, kie­dy przez nich i tyl­ko przez nich Pol­ska upa­dła – spo­strze­gli się 1843, że Je­ne­rał Ry­biń­ski kraj za­tra­cił. To by­ło­by naj­śmiesz­niej­sze za­skar­że­nie, gdy­by nie­by­ło naj­nie­mo­ral­niej­sze, pro­sto od­wrot­ne czy­nom, ja­kie ci Pa­no­wie wy­ko­na­li, upo­waż­ni­li, cier­pie­li, za­ja­kie po­li­ticz­nie i mo­ral­nie od­po­wie­dzial­ność przy­ję­li.

Ruch na Gwar­di­je był pięk­nie po­my­śla­ny – po­my­ślał, praw­dzi­wie je­nial­nie Pra­dzyń­ski, któ­re­mu jako mnie­mam za śpiesz­nie, za gwał­tow­nie – bez­względ­nie za­rzu­co­no naj­pie­kiel­niej­sze zdra­dziec­two. Skrzy­nec­ki ru­chu roz­po­czę­te­go nie­wy­ko­nał – nie­śmiał, nie­mial od­wa­gi, na­tchnie­nia – miał-li szla­chet­ne przed­się­wzię­cie zni­we­cze­nia Gwar­dii? By­ły­by moc­ne po­wo­dy po­wąt­pie­wać. Gwar­dye pod­chwy­co­ne – cze­ka­ją­ce klę­ski – umknę­ły. Skrzy­nec­ki Gwar­di­jom wol­ne przej­ście zo­sta­wił – otwo­rzył. Ruch, któ­ry miał za­pew­nić sta­now­cze, a przy­najm­niej wiel­kie zwy­cięz­two – ja­kież miał za­koń­cze­nie? Mor­der­czy bój Ostro­łę­ki – nie­po­trzeb­ny, spro­wa­dzo­ny przez nie­umie­jęt­ność rze­czy wo­jen­nej, któ­ry naj­wy­raź­niej do­wiódł, że Skrzy­nec­ki po­sia­dał oso­bi­ste męz­two, ale nie­miał na­wet pod­rzęd­nych tak­ticz­nych i stra­te­gicz­nych zdol­no­ści – że pod nim, że prze­zeń, Pol­ska nie­mo­gła mieć na­dziei skoń­cze­nia woj­ny szczę­śli­wie, od­zy­ska­nia nie­pod­le­gło­ści. Skrzy­nec­ki, po bi­twie Ostro­łę­ki, po­wi­nien był bydź zło­żo­ny, uka­ra­ny na­wet. To było naj­ko­niecz­niej­sze, je­że­li Rząd i Sejm mie­li szla­chet­ne i ro­zum­ne po­sta­no­wie­nie oca­le­nia Pol­ski, je­że­li Rząd i Sejm rze­czy­wi­ście wy­obra­ża­li uspo­so­bie­nie, su­mie­nie i umysł na­ro­du.

Lecz na­ród był naj­go­rzej wy­obra­ża­ny – był istot­nie zdra­dza­ny przez wła­dze, któ­re ode­bra­ły po­słan­nic­two zdo­by­cia nie­pod­le­gło­ści, urze­czy­wist­nie­nia za­sad re­wo­lu­cii. Je­st­to naj­god­niej­sze uwa­gi, że ci sami Pa­no­wie któ­rzy 1843 Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu wszyst­kie błę­dy za­rzu­ci­li, na­wet upa­dek Pol­ski, – 1831, Skrzy­nec­kie­mu po bi­twie Ostro­łę­ki, wy­jed­na­li roz­grze­sze­nie, okry­li waw­rzy­na­mi, po­twier­dzi­li nie­ogra­ni­czo­ne za­ufa­nie, dali upo­waż­nie­nie na przy­szłość, na wszyst­ko. Na czy­je przed­sta­wie­nie, na czyj Wnio­sek, przez czy­je głów­nie spół­dzia­ła­nie Sejm udzie­lił Skrzy­nec­kie­mu nie­ogra­ni­czo­ne za­ufa­nie, prze­ba­czył oca­le­nie Gwar­dii, zmar­no­tra­wie­nie naj­szczę­śliw­szych sto­sun­ków, za­tra­ce­nie pew­no­ści zwy­cięz­twa? Byli to Pa­no­wie J Le­dó­chow­ski, An­to­ni Ostrow­ski na­ów­czas Je­ne­rał Gwar­dii. Pa­no­wie: Le­dó­chow­ski i An­to­ni Ostrow­ski, przez naj­zręcz­niej uło­żo­ne wy­ra­zy wy­jed­na­li, spra­wi­li, że Skrzy­nec­kie­mu, któ­re­mu, przez wzgląd na zba­wie­nie Pol­ski ko­niecz­nie kie­ru­nek woj­ny ode­brać na­le­żą – ło, Sejm po­niósł – za­ufa­nie – nik­czem­nie, nie­ro­zum­nie, zło­żył uwiel­bie­nie – komu? Wo­dzo­wi Na­czel­ne­mu, za­tra­ci­cie­lo­wi re­wo­lu­cii, prze­ciw któ­re­mu naj­ży­wiej prze­mó­wi­ło su­mie­nie na­ro­du i woj­ska. Su­mie­nie woj­ska i na­ro­du wzgar­dzi­ło Skrzy­nec­kim, prze­czu­ło, prze­po­wie­dzia­ło wszyst­kie nie­szczę­ścia, któ­re na­stą­pi­ły – ale Sejm i Rząd wzgar­dzi­li su­mie­niem na­ro­du i woj­ska.

Skrzy­nec­ki we­dle nich, był to ko­niecz­ny zba­wi­ciel Pol­ski. Był to ich peł­no­moc­nik – ich praw­dzi­wie po­li­ticz­ne wy­obra­że­nie, ich na­dzie­ja. Skrzy­nec­ki wy­obra­żał wstręt ku woj­nie, ukła­dy, myśl po­jed­na­nia, po­no­wie­nie przy­się­gi Ca­ro­wi.

Mię­dzy Człon­ka­mi De­pu­ta­cii, któ­ra Skrzy­nec­kie­mu po­nio­sła uwiel­bie­nie i za­ufa­nie Sej­mu – kto był? Byli PP. Le­dó­chow­ski i Zwier­kow­ski. P. Zwier­kow­ski wy­nu­rzył swo­je i Sej­mu po­li­ticz­ne za­ufa­nie – wo­dzo­wi – któ­ry nie­chciał woj­ny, któ­ry wy­raź­nie kraj za­tra­cał i od­rzu­cał za­sa­dy re­wo­lu­cii. Pan Zwier­kow­ski był spół­dzia­ła­czem tej zbrod­ni, któ­ra re­wo­lu­cii, rze­czy­wi­ście śmier­tel­ny cios za­da­ła. Pan Zwier­kow­ski sam ze swym ca­łym Sej­mem i Rzą­dem, jest od­po­wie­dzial­ny za wszyst­ko co za­szło, za upa­dek Pol­ski – ale Pan Zwier­kow­ski 1843 usi­łu­je prze­ko­nać, że on za­wsze ro­zum­nie i chciał i wi­dział i dzia­łał, że to Je­ne­rał Ry­biń­ski re­wo­lu­cii śmier­tel­ny cios za­dał. Po­wta­rzam, to by­ło­by naj­śmiesz­niej­sze, gdy­by nie­by­ło naj­nie­mo­ral­niej­sze – dać po­twier­dze­nie nie­zdol­no­ści, błę­do­wi, nie­ogra­ni­czo­ne po­li­ticz­ne za­ufa­nie Wo­dzo­wi, któ­ry przez ukła­dy za­mie­rzał ukoń­cze­nie woj­ny, uczy­nić ko­niecz­nym upa­dek Pol­ski, to, co po­źniej się roz­wi­nę­ło jako fa­tal­ne na­stęp­stwo, – bydź spół­dzia­ła­czem i utwier­dzi­cie­lem zbrod­ni, a po­źniej do­wo­dzić, że to nic, że Pol­ska po 7 Wrze­śnia, po wy­da­niu War­sza­wy przez Sejm – po 23 Wrze­śnia, po uciecz­ce Sej­mu i Rzą­du, mo­gła bydź zba­wio­na, że tyl­ko Jł Ry­biń­ski zba­wić nie­chciał, nie­umiał! Cze­muż nie­zba­wi­li? cze­mu zwąt­pi­li! Wszak­że Jł Ry­biń­ski nie­pro­sił o na­czel­ne do­wódz­two. Wszak­że Jł Ry­biń­ski 23 Wrze­śnia, Sej­mo­wi oka­zał po­słu­szeń­stwo. Sejm mógł zba­wiać. Co uczy­nił?

Nie­moż­na mó­wić, że Sejm był szla­chet­nie złu­dzo­ny – że zdra­dy i zbrod­ni nie­wi­dział – że nie­znał, co mó­wi­ło su­mie­nie na­ro­du i woj­ska. Na­ród i woj­sko, naj­wy­raź­niej od­kry­li swo­je uczu­cie, swo­je trwo­gi. Prze­po­wie­dzia­no pro­ro­czo, co na­stą­pi­ło. Prą­dzyń­ski na­ów­czas za­pew­ne szla­chet­ny i ho­no­ro­wy, Prą­dzyń­ski skre­ślił ob­raz ja­sny sta­nu woj­ny, po­ło­że­nie fa­tal­ne Pol­ski – oka­zo­wał Człon­kom Sej­mu, Człon­kom Rzą­du – Mar­szał­ko­wi, Księ­ciu Czar­to­ry­skie­mu. Naj­do­bit­niej, su­mien­nie twier­dził, że Pol­ska nie­za­wod­nie zgi­nie, je­że­li Skrzy­nec­ki do­wódz­two za­trzy­ma. Czy był wy­słu­cha­ny szla­chet­ny Prą­dzyń­ski znie­wa­żo­ny jako mnie­mam nie­słusz­nie, że bez­wa­run­ko­wo po­pie­rał zdra­dziec­two. Człon­ko­wie Sej­mu i Rzą­du, przed­sta­wie­nia wi­dzieć, przy­jąć, użyć nie­chcie­li. Skrzy­nec­kie­mu po­twier­dzo­no nie­ogra­ni­czo­ne po­li­ticz­ne i wo­jen­ne za­ufa­nie, udzie­lo­no upo­waż­nie­nie dzia­ła­nia co ze­chce, jako ze­chce. Jemu po­wie­rzo­no losy i przy­szłość Pol­ski. Co uczy­nił na­ów­czas Pan J Le­le­wel – moc­niej i naj­gwał­tow­niej cho­ciaż za­kry­cie po­wsta­ją­cy prze­ciw Jło­wi Ry­biń­skie­mu? Wszyst­ko upo­waż­niał, mil­czał – kie­dy naj­śmie­lej i mó­wić i dzia­łać na­le­ża­ło. Był sto­sow­ny czas, byt obo­wią­zek oca­le­nia Pol­ski. Ja ro­zu­miem – ja – nie­ja­ko unie­win­niam tych Pa­nów. Udzie­liw­szy nie­ogra­ni­czo­ne za­ufa­nie Skrzy­nec­kie­mu, daw­szy roz­grze­sze­nie błę­dom, staw­szy się od­po­wie­dzial­ne­mi za wszyst­ko, co po­źniej na­stą­pi­ło, przy­jąw­szy spól­nic­two upad­ku Pol­ski – bar­dzo na­tu­ral­nie, chcie­li­by od­su­nąć swe po­li­ticz­ne po­tę­pie­nie, chcie­li­by prze­rzu­cić wła­sne czy­ny do­ko­ny­wa­ne przez bli­sko dzie­więć mie­się­cy – do­wieśdź, że przed 7 Wrze­śnia, przed 23 Wrze­śnia ko­niecz­ne przy­czy­ny upad­ku Pol­ski nie­ist­nia­ły – chcie­li­by nie­wi­dzieć, co za­szło przed 7 Wrze­śnia. We­dle nich re­wo­lu­cya upa­dła tyl­ko przez błę­dy po 23 Wrze­śnia. Mie­dzy 29 Li­sto­pa­da a 23 Wrze­śnia 1831 – wszyst­ko pięk­ne – na dniu 15 Sierp­nia J Le­le­wel pi­sze so­bie świa­dec­two: – przy­ję­tych obo­wiąz­ków do­peł­ni­łem z naj­ści­ślej­szą su­mien­no­ścią. Na­wet ni­czem wy­da­nie War­sza­wy na­ka­za­ne przez Sejm, przez Pa­nów Cheł­mic­kich, Zwier­kow­skich, Le­le­we­lów, A i W Ostrow­skich. To wszyst­ko nic. To nie­za­da­lo śmier­tel­nych cio­sów re­wo­lu­cii. To upad­ku Pol­ski ko­niecz­nym nie – uczy­ni­ło. Ci Pa­no­wie, po 7, po 19, po 23 Wrze­śnia, dzie­siąt­ka­mi, gro­mad­nie nie­ucie­ka­li. I 1843 zro­bi­li naj­cie­kaw­sze od­kry­cie, że ko­niecz­ne przy­czy­ny upad­ku Pol­ski – przy­czy­ny przez nich zro­bio­ne przed 23 Wrze­śnia nie­ist­nia­ły, że Pol­ska upa­dła je­dy­nie przez przy­czy­ny, błę­dy, zdra­dziec­twa na­wet, do­ko­na­ne po 23 Wrze­śnia, Je­ne­rał Ry­biń­ski, zgu­bił, za­tra­cił! Oni! nie! Po­wta­rzam, nie­trze­ba się łu­dzić po­zo­ra­mi – za­skar­że­nie przez tych Pa­nów, je­st­to ich obro­na. Nie­mo­ral­nem po­wsta­niem na mnie­ma­ne i któ­re nig­dy nie­ist­nia­ło prze­stęp­stwo, chcie­li­by za­sło­nić swo­je wła­sne prze­stęp­stwo. Lecz mnie­mam, ko­me­di­ja nie­mo­ral­na, prze­dłu­żo­na na nie­szczę­ście Pol­ski, jest skoń­czo­na, a przy­najm­niej bę­dzie skoń­czo­na. Na­ród, za Czar­to­ry­skim, za Chło­pic­kim, za Skrzy­nec­kim, za Kru­ko­wiec­kim – wi­dzi praw­dzi­wych za­tra­ci­cie­li re­wo­lu­cii – rze­czy­wi­stych po­li­ticz­nych prze­stęp­ców. Sejm, każ­de­mu błę­do­wi, każ­dej zbrod­ni, po­bła­żał, da­wał roz­grze­sze­nie, za­chę­ce­nie – chciał ich sam.

Szcze­gól­niej po bi­twie Ostro­łę­ki – po­tem uwiel­bie­niu, po­tem nie­ogra­ni­czo­nem po­li­ticz­nem peł­no­moc­nic­twie, Skrzy­nec­ki miał wszyst­ko do­zwo­lo­ne. Sejm i Rząd, moż­na­by po­wie­dzieć, urą­ga­li się su­mie­nio­wi na­ro­du i woj­ska, po­wie­rzyw­szy na nowo nie­ogra­ni­czo­ne za­ufa­nie czło­wie­ko­wi, któ­ry na­wet nie­ukry­wał, że re­wo­lu­cya zwy­cię­żyć nie­mo­że, któ­ry chciał skoń­cze­nia woj­ny przez po­jed­na­nie. A kto po­dob­ne Skrzy­nec­kie­mu udzie­lił peł­no­moc­nic­two? Kto mógł, miał obo­wią­zek kraj oca­lić? Kto miał obo­wią­zek śmia­ło prze­mó­wić i dzia­łać? Pa­no­wie Cheł­mic­ki, Zwier­kow­ski, Le­dó­chow­ski, A Ostrow­ski, J Le­le­wel. Lecz wszy­scy mil­cze­li – ale nie – nie­mil­cze­li. Dali roz­grze­sze­nie nie­zdol­no­ści, zbrod­ni i zdra­dzie.

Skut­ki tej nie­ogra­ni­czo­nej uf­no­ści po­no­wio­nej Skrzy­nec­kie­mu, roz­wi­nę­ły się szyb­ko, okrop­nie, sta­now­czo. Nie­jest moim za­mia­rem opi­so­wać na­sze po­ru­sze­nia wo­jen­ne po bi­twie Ostro­łę­ki – do 30 Lip­ca 1831. Osą­dził je pięk­nie, głę­bo­ko i spra­wie­dli­wie uczo­ny stra­te­gik Wil­li­sen, a Je­ne­rał Ry­biń­ski 1831 urzę­dow­nie, pro­to­ku­lar­nie za­pi­sał swo­je prze­ko­na­nie, że roz­wa­ża­jąc po­ru­sze­nia ja­kie czy­nił Skrzy­nec­ki " mi­mo­wol­nie na­su­wa się " myśl zdra­dy. " Zdra­da, naj­wyż­sza nie­zdol­ność, zła wola, nie­wia­ra – ga­tun­ko­wać i ozna­czać nie­mam po­trze­by – al­bo­wiem co­kol­wiek było, we swo­im na­stęp­stwie wy­da­ło, wy­dać mu­sia­ło za­tra­ce­nie re­wo­lu­cii, jej sta­now­czy i ko­niecz­ny upa­dek.

Sejm i Rząd udzie­liw­szy Skrzy­nec­kie­mu za­ufa­nie nie­ogra­ni­czo­ne, prze­dłu­ża­li je do ostat­niej chwi­li, by­li­by na­wet je za­cho­wa­li, nie­wzru­szo­ne. Skrzy­nec­ki był­by był do­ko­nał, co za­mie­rzał, skoń­cze­nie woj­ny przez po­jed­na­nie – myśl, któ­ra mimo słów i po­zo­rów mó­wią­cych od­mien­nie, nig­dy Sej­mu i Rzą­du nie­opusz­cza­ła. Skrzy­nec­ki, Sejm i Rząd, by­li­by do­ko­na­li co za­mie­rza­li, gdy­by po za nie­mi, prze­ciw nim, nie­by­ło groź­nej po­tę­gi – su­mie­nie na­ro­du i woj­ska mó­wi­ło, że re­wo­lu­cya zdra­dzo­na bydź nie­po­win­na, że ra­czej wszyst­ko na­ra­zić i stra­cić, wy­jąw­szy ho­nor na­ro­du.

Byt tej groź­nej po­tę­gi po za Sej­mem i Rzą­dem – prze­ko­na­nie, że Sejm i Rząd na­tych­mia­st­by zbu­rzo­no, je­że­li­by myśl i czyn zdra­dy wy­raź­niej uka­zać śmia­no, spra­wi­ły – że na­ka­za­no zwo­ła­nie Rady Wo­jen­nej War­sza­wy. Cho­ciaż Skrzy­nec­ki wszyst­ko na­ra­ził, cho­ciaż ze­zwo­lił na przej­ście Wi­sły, cho­ciaż cier­piał, że po­je­dyn­cze kor­pu­sy mo­skiew­skie po­łą­czy­ły się, a przed po­łą­cze­niem się naj­ła­twiej po­bi­te bydź mo­gły, cho­ciaż nie­bez­pie­czeń­stwo roz­wi­nio­ne naj­gwał­tow­niej, i upa­dek re­wo­lu­cii był prze­czu­wa­ny – jed­nak był czas, były środ­ki oca­le­nia kra­ju – re­wo­lu­ci­ja mia­ła ta­kie siły, ta­kie na­tchnie­nie, ta­kie ży­cie, że jesz­cze zwy­cię­żyć mo­gła. By­ła­by była nie­za­wod­nie zwy­cię­ży­ła, gdy­by Rząd, Sejm ro­zu­mie­li swój obo­wią­zek, swo­je pięk­ne po­słan­nic­two, gdy­by byli mie­li mo­ral­ne i po­li­ticz­ne prze­ko­na­nie, że re­wo­lu­ci­ja ko­niecz­nie zwy­cię­żyć po­win­na. Ale mię­dzy Człon­ka­mi, Sej­mu i Rzą­du nie­był ani je­den czło­wiek – ani je­den – śmia­ło, pięk­nie wie­rzą­cy Pol­sce, jej re­wo­lu­cii, jej na­tchnie­niom, jej po­świę­ce­niu. Naj­więk­sze, naj­ogrom­niej­sze hi­sto­ricz­ne przed­siew­zię­cie, mia­ło za kie­row­ni­ków, naj­mier­niej­sze, naj­po­spo­lit­sze cha­rak­te­ry, zu­peł­nie po­zba­wio­ne mo­ral­nej, po­li­ticz­nej i stra­te­gicz­nej wiel­ko­ści.

Rada po­li­ticz­no-wo­jen­na War­sza­wy 27 Lip­ca 1831 roz­strzy­gnę­ła rze­czy­wi­ście los Pol­ski. Sam skład jej do­wo­dził, że Skrzy­nec­kie­mu za­ufa­nia odej­mo­wać nie­chcia­no, że Skrzy­nec­ki przez swo­je po­li­ticz­ne wi­do­ki, przez swój kie­ru­nek woj­ny, rze­czy­wi­ście wy­obra­żał, speł­niał uczu­cie Sej­mu i Rzą­du. Skrzy­nec­ki któ­ry miał bydź są­dzo­ny – miał dane pra­wo mię­dzy Je­ne­ra­ła­mi swo­je sę­dzie mia­no­wać. Wszyst­ko za­le­ża­ło na­tem, aże­by usta­no­wić czy­li po­stę­po­wa­nie stra­te­gicz­ne i po­li­ticz­ne Skrzy­nec­kie­go, od­po­wia­da­ło po­trze­bom i ży­cze­niom na­ro­du, czy­li Skrzy­nec­ki po­sia­da zdol­no­ści a głów­nie prze­ko­na­nie, po­trzeb­ne, aże­by po­my­śleć, aże­by od­nieść zwy­cięz­two. Rada War­sza­wy, od­rzu­ci­ła roz­po­zna­nie co za­szło – temu, co za­szło dała roz­grze­sze­nie, uspra­wie­dli­wie­nie, przy­ję­ła za swo­je. Rada War­sza­wy, Je­ne­ra­łom, któ­rzy mie­li śmia­łość i pa­trio­tizm mó­wić prze­ciw Skrzy­nec­kie­mu – mó­wić za­bro­ni­ła. Rada War­sza­wy, – oskar­że­nia, któ­re szla­chet­ny Prą­dziń­ski zło­żył, na sto­le przed­sta­wił – przej­rzeć, wi­dzieć, roz­wa­żyć nie­chcia­ła. Kie­dy Skrzy­nec­ki jej oka­zał swo­je po­li­ticz­ne i stra­te­gicz­ne wi­do­ki, Rada War­sza­wy przy­ję­ła je, uzna­ła je sto­sow­ne­mi. Ja­kie po­li­ticz­ne i stra­te­gicz­ne wi­do­ki przed­sta­wił Skrzy­nec­ki? Nie­trze­ba sta­czać bi­twy – cze­mu? Al­bo­wiem mia­ła na­dejść ze­wnętrz­na po­moc, al­bo­wiem Rząd Fran­cii ra­dził bi­twy nie­sta­czać – wy­trzy­mać tyl­ko dwa mie­sią­ce, a Pol­ska nie­za­wod­nie prze­zeń, oca­lo­na bydź mia­ła. Rada War­sza­wy uwie­rzy­ła wszyst­kie­mu, wszyst­kie­mu, co Skrzy­nec­ki uczy­nił data roz­grze­sze­nie, na wszyst­ko co miał dzia­łać dała upo­waż­nie­nie. Zno­wu Skrzy­nec­kie­mu Rząd i Sejm po­no­wi­li nie­ogra­ni­czo­ne za­ufa­nie – zno­wu Skrzy­nec­kie­mu po­wie­rzo­no losy Pol­ski. By­ło­to wię­cej ani­że­li zdra­dzać, było to chcieć roz­myśl­nie za­tra­ce­nia re­wo­lu­cii. By­ło­to za­chę­cać zbrod­nie, sko­ro prze­dłu­żo­no do­wódz­two i za­ufa­nie Skrzy­nec­kie­mu, któ­ry re­wo­lu­cii oca­lić nie­śmiał, nie­umiał – a naj­głów­niej nie­chciał. – Człon­ko­wie tej Rady, któ­ra za­wy­ro­ko­wa­ła śmierć re­wo­lu­cii byli, Pa­no­wie: Le­dó­chow­ski, Cheł­mic­ki, Zwier­kow­ski, Le­le­wel. Pan Zwier­kow­ski naj­szcze­gól­niej wpły­wał, naj­jaw­niej się od­zna­czył – on – imie­niem Rady oznaj­mił Sej­mo­wi, że kie­ru­nek woj­ny od­po­wia­da ży­cze­niom i na­dzie­jom Pol­ski, po­ło­że­niu Eu­ro­py. To, że Skrzy­nec­ki błą­dził, że nie wie­rzył zwy­cięz­twu, że wszyst­ko opie­rał na ze­wnętrz­nej po­mo­cy – to, za­dzi­wiać nie­po­win­no. Ale to za­dzi­wia, że Rada War­sza­wy, to wszyst­ko za swo­je przy­ję­ła, i ta­kie­mu Wo­dzo­wi jako Skrzy­nec­ki, nadal kie­ru­nek woj­ny zo­sta­wi­ła, i moż­na po­wie­dzieć, dała wszech­władz­two. To tłó­ma­czy dla­cze­go Pol­ska upa­dła, ko­niecz­nie upaść mu­sia­ła. To na­ko­niec wy­ja­śnia, co mnie­mać na­le­ży o po­li­ticz­nym ho­no­rze, o mo­ral­nem su­mie­niu tych Pa­nów, któ­rzy pod­nie­śli za­skar­że­nie prze­ciw Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu o za­tra­ce­nie re­wo­lu­cii, a sami na Ra­dzie War­sza­wy, przez opar­cie się na ze­wnętrz­nej po­mo­cy, przez od­da­nie Skrzy­nec­kie­mu po­li­licz­nej uf­no­ści za prze­szłość i na przy­szłość, za­wy­ro­ko­wa­li śmierć re­wo­lu­cii. Je­st­to za okrop­ne, za gor­szą­ce (1).

–- (1) Na po­sie­dze­niu Izb po­łą­czo­nych 28 Lip­ca, W Zwier­kow­ski imie­niem De­pu­ta­cii, o du­chu i za­mia­rach Rady wo­jen­nej zło­żył oka­za­łe spra­woz­da­nie. Upew­nio­no, a ra­czej oszu­ka­no i Na­ród i Sejm za­rę­cze­niem "że stan nasz wo­jen­ny jest po­myśl­ny i zdol­ny za­spo­ko­ić zu­peł­nie tro­skli­wość pu­blicz­na. Ob­ra­dy za­koń­czo­no du­chem jed­no­ści i za­ufa­nia, któ­re ota­czać po­win­no Wo­dza." – De­pu­ta­cya przy­się­ga­ła po­ledz i zo­sta­wić nie­przy­ja­cie­lo­wi "gru­zy i sto­sy tru­pów. " Wie­rzy­ła na­ko­niec, że" ga­bi­ne­ty nadal nie­bę­dą nie­czyn­ne­mi świad­ka­mi na­szej woj­ny. "Sejm uwie­dzio­ny spra­woz­da­niem swej de­pu­ta­cii, rów­nież upew­nił, że" siły na­sze rów­nie jak ich kie­ru­nek, od­po­wia­da­ją zu­peł­nie za­mia­rom przez na­ród jed­no­myśl­nie ogło­szo­nym. "Sejm roz­ka­zo­wał wo­jow­ni­kom pol­skim wspie­rać Na­czel­ne­go Wo­dza, któ­re­go" ta­len­tom i cha­rak­te­ro­wi swo­ją uf­ność zno­wu ofia­ro­wał. "Po ta­kiem upew­nie­niu De­pu­ta­cii i Sej­mu, wnio­sko­wać na­le­ża­ło, że kraj nie­za­wod­nie bę­dzie zba­wio­ny, a przy­najm­niej, że woj­na szczę­śli­wie prze­dłu­żo­na bydź może. Nie­wiem co Sej­mo­wi za­rzu­cić wię­cej moż­na – głup­stwo czy­li oszu­stwo. Po naj­uro­czyst­szym ogło­sze­niu, że kie­ru­nek sił od­po­wia­da, na­dzie­jom i za­mia­rom na­ro­du – we czter­na­ście dni ja­kiż oka­zał się sku­tek? Sam Sejm, mu­siał od­wo­łać swo­je za­ufa­nie po­no­wio­ne Skrzy­nec­kie­mu, i wy­znał, że nie­by­ło pra­wie żad­nych na­dziei oca­le­nia na­ro­du. We trzy­dzie­ści-siedm dni po ogło­sze­niu, że kie­ru­nek sił od­po­wia­da za­mia­rom na­ro­du, Sejm na­ka­zał wy­da­nie War­sza­wy i po­sta­no­wił za­koń­cze­nie re­wo­lu­cii. Sejm obie­co­wał zo­sta­wić nie­przy­ja­cie­lo­wi gru­zy i sto­sy tru­pów – lecz jako wia­do­mo – bez­pie­czeń­stwa War­sza­wy na­wet na­ra­zić nie­chciał, a sam, uciekł. Nie­je­st­to je­dy­nie po­le­mi­ka. Po­wo­łu­jem prze­szłość, aże­by przy­szło­ści nie­na­ra­żać, aby klęsk no­wych na na­ród nie­rzu­cać. Ci wszy­scy, któ­rzy jako Człon­ko­wie Sej­mu albo rzą­du na Ra­dzie wo­jen­nej War­sza­wy gło­so­wa­li, któ­rzy kraj na­ów­czas sta­now­czo zgu­bi­li, jesz­cze chcie­li­by ko­niecz­nie uchwy­cić kie­ru­nek Emi­gra­cii a na­wet i Pol­ski.

Rada War­sza­wy, od­kry­ła ja­sno, że ani Sejm, ani Rząd, nie­wie­rzy­li wła­snym, we­wnętrz­nym si­łom re­wo­lu­cii. Szu­ka­no za­koń­cze­nia woj­ny albo przez po­jed­na­nie, albo przez ze­wnętrz­ne wspar­cie. Myśl rze­czy­wi­stej nie­pod­le­gło­ści – od­rzu­co­no – nig­dy jej nie­mia­no. Wy­ra­ża­na nie­pew­nie, dwu­znacz­nie, by­ła­by była po­świę­co­na i zdra­dzo­na. Sejm zna­la­zł­by spo­sób po­no­wie­nia przy­się­gi wier­no­ści Kon­sti­tu­cij­ne­mu Kró­lo­wi.

Mię­dzy mnie­ma­ne­mi zbrod­nia­mi, któ­re PP. Cheł: i Zwier: wy­na­leź­li, jest naj­szcze­gól­niej­sza, że Jł Ry­biń­ski szu­kał ze­wnętrz­nej po­mo­cy, nie­wie­rzył po­tę­gom re­wo­lu­cii. Lecz wia­do­mo, po­dob­no, że Je­ne­rał Ry­biń­ski wziął na­czel­ne do­wódz­two 10 Wrze­śnia, miał je cof­nię­te 23 Wrze­śnia. Pod­le­gły Pre­ze­so­wi, nie­miał po­li­ticz­nej wła­dzy, sto­sun­ków di­plo­ma­ticz­nych nie­pro­wa­dził – nie­prze­ma­wiał do Eu­ro­py. Je­że­li jest zbrod­nia wzy­wa­nia, szu­ka­nia ze­wnętrz­nej po­mo­cy, nie­wie­rze­nia si­łom re­wo­lu­cii – tej zbrod­ni nie­po­no­wił Je­ne­rał Ry­biń­ski. Po­mo­cy nie­szu­kał, nie­wzy­wał. Lecz zbrod­nia szu­ka­nia ze­wnętrz­nej po­mo­cy, nie­wie­rze­nia zwy­cięz­twa przez na­ro­do­we siły, na­le­ży Pa­nom: J Le­le­we­lo­wi, Zwier­kow­skie­mu, Le­dó­chow­skie­mu. Ci trzej Pa­no­wie, przez sław­ny, a ra­czej bar­dzo ubli­ża­ją­cy Pol­sce Ma­ni­fest sej­mo­wy, wy­raź­nie wzy­wa­li po­mo­cy Eu­ro­py, – wy­raź­nie gło­si­li, że Pol­ska nie­za­wod­nie upad­nie, je­że­li Eu­ro­pa po­mo­cy nie­udzie­li. Przy­rze­ka­li, gło­si­li, przy­się­ga­li na­wet, że się za­grze­bią na ru­inach mię­dzy tru­pa­mi – ale wia­do­mo, że ci Pa­no­wie, naj­ła­twiej, naj­bez­piecz­niej, naj­szczę­śli­wiej ucie­kli. A Jo­achim Le­le­wel i Zwier­kow­ski taki mie­li, tkli­wy i rzew­ny wstręt ku ru­inom, że prze­nie­śli na­ka­zać wy­da­nie War­sza­wy, za­dać ostat­ni i zu­peł­nie śmier­tel­ny cios re­wo­lu­cii, ani­że­li wi­dzieć nie­co nad­pso­wa­ne albo spa­lo­ne domy War­sza­wy. Prze­ra­ża­ła ich ru­ina War­sza­wy – nie­prze­ra­zi­ła ru­ina ca­łej Pol­ski.

Na Ra­dzie War­sza­wy, Skrzy­nec­ki czem­że uspra­wie­dli­wiał sie­bie, że przej­ścia Wi­sty do­zwo­lił, że bi­twy sto­czyć nie­chciał, że Mo­ska­le wszyst­kie siły bez­kar­nie po­łą­czyć i pod same mury War­sza­wy zbli­żyć się mo­gli? Skrzy­nec­ki miał upew­nie­nie, że bę­dzie dana ze­wnętrz­na po­moc, że ze­wnętrz­na po­moc zba­wie­nie przy­nie­sie. Pa­no­wie Le­le­wel, Zwier­kow­ski i Cheł­mic­ki dali zu­peł­ne roz­grze­sze­nie Skrzy­nec­kie­mu, że wie­rzył ze­wnętrz­nej po­mo­cy – na­wet sami jej wie­rzy­li – ani przy­pusz­cza­li na­wet, że re­wo­lu­cya sama wła­sne­mi si­ła­mi, zwy­cię­żyć mo­gła. Pa­mięt­ny i słusz­nie pa­mięt­ny Okól­nik 15 Sierp­nia do­wo­dzi, ja­kie uwa­ża­nie re­wo­lu­cji miał Rząd Na­ro­do­wy. Rząd Na­ro­do­wy wy­znał, że szu­kał ze­wnętrz­nej po­mo­cy, że Pol­ska tyl­ko przez ze­wnętrz­ne wspar­cie oca­lo­na bydź mo­gła – i wy­znał, że przez wzgląd, aby na ze­wnętrz­ne wspar­cie za­słu­żyć, pa­ra­li­żo­wał, po­wta­rzam, pa­ra­li­żo­wał we­wnętrz­ne środ­ki obro­ny, przez któ­re Pol­ska zwy­cię­żyć mo­gła. Pa­no­wie Le­dó­chow­ski, Cheł­mic­ki, Le­le­wel, Zwier­kow­ski – wszyst­ko opie­ra­li na ze­wnętrz­nej po­mo­cy – przy sa­mem po­cząt­ku re­wo­lu­cii, przy jej za­koń­cze­niu, wła­snym si­łom re­wo­lu­cii by­najm­niej nie­wie­rzy­li, a jed­nak są do­syć od­waż­ni za­rzu­cać Je­ne­ra­ło­wi Ry­biń­skie­mu wzy­wa­nie ze­wnętrz­nej po­mo­cy, któ­rej prze­cież Jł Ry­biń­ski nig­dy nie­wzy­wał. Gdy­by ci Pa­no­wie przy po­cząt­ku Re­wo­lu­cii – na Ra­dzie War­sza­wy, byli wie­rzy­li po­tę­gom na­ro­do­wym, re­wo­lu­cij­nym, gdy­by byli nie­wzy­wa­li, nie­cze­ka­li ze­wnętrz­nej po­mo­cy, gdy­by byli nie­sprzy­ja­li ukła­dom, po­jed­na­niu, gdy­by byli Skrzy­nec­kie­mu nie­udzie­li­li nie­ogra­ni­czo­nej po­li­ticz­nej uf­no­ści – re­wo­lu­cya nie­za­wod­nie by­ła­by była zwy­cię­ży­ła. I kie­dy te­raz uwa­żam tych Pa­nów obu­rzo­nych prze­ciw Jło­wi Ry­biń­skie­mu za mnie­ma­ne, za wy­ma­rzo­ne przez nich wzy­wa­nie ze­wnętrz­nej po­mo­cy, – je­stem znie­wo­lo­ny i mam pra­wo wy­znać, że ich czyn mo­ral­nie i po­li­ticz­nie jest naj­wy­żej gor­szą­cy.

Rada War­sza­wy po­ka­za­ła sta­now­czo, że ani Sejm, ani Rząd, nie­mie­li po­sta­no­wie­nia, wiel­ko­ści i ro­zu­mu, ko­niecz­nych, naj­ko­niecz­niej­szych na­ów­czas, aże­by re­wo­lu­cii za­pew­nić zwy­cięz­two. Rada War­sza­wy prze­ba­czy­ła Skrzy­nec­kie­mu – prze­szłość – wszyst­ko – błę­dy czy­li zdra­dziec­twa, nie­roz­bie­ram – ale za­wsze błę­dy, któ­re wy­da­ły na­stęp­stwo, ja­kie tyl­ko naj­moc­niej­sza zdra­da wy­dać mo­gła (1). Rada War­sza­wy – Skrzy­nec­kie­mu po­wie­rzy­ła i przy­szłość i losy Pol­ski. Sejm i Rząd zwią­za­ni spól­nic­twem, jesz­cze prze­dłu­ży­li nie­ogra­ni­czo­ne za­ufa­nie Wo­dzo­wi od­rzu­co­ne­mu przez su­mie­nie woj­ska i na­ro­du, po­tę­pio­ne­mu przez wła­sny naj­grub­szy stra­te­gicz­ny nie­ro­zum. Chcie­li prze­to, co po­źniej, co za­raz na­stą­pi­ło. – Za wszyst­ko co na­stą­pi­ło, co na­stą­pić mia­ło, przy­ję­li od­po­wie­dzial­ność, sko­ro Skrzy­nec­ki i nadal po­zo­stał Wo­dzem, cho­ciaż wie­dzia­no, że Skrzy­nec­ki zwy­cięz­twu nie­wie­rzył, zwy­cię­żyć nie­chciał – nie­umiał.

Rada War­sza­wy mó­wi­ła o sto­cze­niu bi­twy. Skrzy­nec­ki obie­cy­wał jej sto­cze­nie. Wiem. To prze­cież nie­mia­ło żad­nej wagi, wy­ko­na­ne bydź nie­mo­gło, sko­ro Skrzy­nec­kie­mu po­ru­cza­no sto­cze­nie bi­twy – Skrzy­nec­kie­mu – utrzy­mu­ją­ce­mu gło­śne, że zwy­cię­żyć nie­moż­na, że re­wo­lu­ci­ja tyl­ko przez po­jed­na­nie skoń­czo­na bydź może. Stro­na, któ­ra Skrzy­nec­kie­mu wy­jed­na­ła za­po­mnie­nie prze­szło­ści, i dal­szy kie­ru­nek woj­ny, wie­dzia­ła co czy­ni. Skrzy­nec­ki wy­obra­żał jej po­li­ticz­ne uspo­so­bie­nie i prze­ko­na­nie – Skrzy­nec­ki był­by był dal za­koń­cze­nie re­wo­lu­cii, ja­kie za naj­sto­sow­niej­sze uwa­żał. War­sza­wa ob­lę­żo­na, za­mknio­na, jako było rze­czy­wi­ście, po­zba­wio­na żyw­no­ści – by­ła­by przy­ję­ła po­jed­na­nie. Stro­na ari­sto­kra­ticz­na, któ­ra 30 Li­sto­pa­da czy­no­wi 29° uro­czy­ście zło­rze­czy­ła, by­ła­by wy­ko­na­ła co za­mie­rzy­ła na po­cząt­ku re­wo­lu­cii.

Na dniu 28 Lip­ca Skrzy­nec­ki miał po­no­wio­ne za­ufa­nie – miał po­ru­czo­no losy Pol­ski. Rada War­sza­wy, niech mi bę­dzie wol­no wy­znać – naj­nie­mo­ral­niej­sza, naj­fa­tal­niej­sza po­li­licz­na ko­me­di­ja, – po­ka­za­ła się czem była istot­nie, we 14 dni. Jej dzie­ło upa­dło.

–- (1) Na­wet za­rzut, za­rzut słusz­ny zdra­dy moż­na uczy­nić Skrzy­nec­kie­mu. Skrzy­nec­ki, w mie­sią­cu Mar­cu, ofia­ro­wał Dy­bi­czo­wi od­wo­ła­nie zło­że­nia. Skrzy­nec­ki nie­za­chwia­nie po­pie­ra! ukła­dy i wi­dział tyl­ko jed­no za­koń­cze­nie re­wo­lu­cii przez po­jed­na­nie. Lecz jest czyn mó­wią­cy, że Skrzy­nec­ki miał spo­koj­nie uło­żo­ne zdra­dziec­two, jako po­wie­dział­by, na­tchnio­ne przez mi­łość Pol­ski. Skrzy­nec­ki wy­krył swo­im bli­skim przy­ja­cio­łom, że przy po­jed­na­niu, dla sie­bie za­strze­gał god­ność Na­miest­ni­ka.

Skrzy­nec­ki, jej peł­no­moc­nik, jej uoso­bie­nie – mu­siał bydź od­wo­ła­ny. Pan Zwier­kow­ski upew­nił urzę­dow­nie, że kie­ru­nek woj­ny od­po­wia­da wy­ma­ga­niom i na­dzie­jom Pol­ski. Ale we 14 dni zna­le­zio­no, że dla Pol­ski, dla jej nie­pod­le­gło­ści nie­ma żad­nej na­dziei. Rada War­sza­wy prze­dłu­żyw­szy Skrzy­nec­kie­mu za­ufa­nie i do­wódz­two, zro­bi­ła tyl­ko, że ostat­nia na­dzie­ja zwy­cię­że­nia znik­nę­ła. Tyl­ko su­mie­nie na­ro­du i woj­ska zro­bi­ło, że Skrzy­nec­kie­mu zdra­dy speł­nić nie­do­zwo­lo­no. Su­mie­nie woj­ska i na­ro­du wzbu­rzy­ło się – i – Skrzy­nec­ki, Dę­biń­ski, Rząd – ru­nę­li. Ale po­zo­stał Sejm – na to je­dy­nie, aże­by po­le­cił wy­da­nie War­sza­wy – aże­by sam Pol­sce i re­wo­lu­cii za­dał cios śmier­tel­ny.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: