Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Rodzina Borgijów - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rodzina Borgijów - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 335 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

EPO­KA OD­RO­DZE­NIA.

1.

"Wstrzą­śnie­ni upad­kiem pań­stwa Rzym­skie­go i na­wa­łem wę­dró­wek – tak mówi, co­kol­wiek za en­tu­zy­ja­stycz­nie K. Grün – pa­trze­li­śmy dłu­go z tę­sk­no­tą za zni­ka­ją­cą fata mor­ga­na hel­leń­skiej cy­wi­li­za­cyi, pod­czas gdy pierw­sze sa­mo­kształ­ty pań­stwo­we bar­ba­rzyń­skich no­wi­cy­ju­szów, za­le­d­wo cie­ka­wość na­szę na­uko­wą po­draż­nić mo­gły. Dziw­ny, dziś już nie­zro­zu­mia­ły, re­li­gij­ny za­pał, prze­nik­nął pło­mie­niem swo­im cha­os. Całe śred­nie wie­ki czy­li czas po­śred­ni po­mię­dzy gwał­tow­nem bu­rze­niem się a ocze­kiwn­nem wy­po­go­dze­niem ży­wio­łów, nę­cił nas chwi­lo­wo, choć za­wsze za­pa­dał w błęd­ne koło – dziś leży za nami. W dru­giej po­ło­wie XV-go w. od­dy­cha­my z ca­łej pier­si; wdra­pa­li­smy się bo­wiem na wy­ży­nę, zkąd wi­dok na­oko­ło ja­sny, zkąd przy­szłość nie wy­da­je się już tak śle­po od­da­ną przy­pad­ko­wi… Fan­ta­zy­ją strzą­sa proch fan­ta­stycz­no­ści ze swych skrzy­deł; sym­bo­lizm, ta je­dy­na kar­ma lu­dzi śred­nich wie­ków, sta­je się prze­zro­czyst­szym i od­sła­nia zwol­na we­wnętrz­ną treść my­śli, – ro­zum po­zwa­la so­bie ba­dać rze­czy i usta­na­wiać dla sie­bie cele… Pań­stwo, spo­łe­czeń­stwo, ujaw­niać się za­czy­na­ją oczom czło­wie­ka; umie­jęt­ność puka do wrót, sztu­ka uka­zu­je się jako cel i rów­nie god­na zdo­by­ciu jak i wia­ra…

Zwol­na, raz po raz, pra­wie w lo­gicz­nym po­rząd­ku, na­stę­pu­ją ol­brzy­mie cio­sy, wa­lą­ce w gru­zy to co się prze­ży­ło; – he­ro­icz­ne czy­ny we wszyst­kich dzie­dzi­nach, sa­mo­po­znn­nie i uczu­cie zry­wa­ją z tra­dy­cy­ją…

Już dro­ga otwar­to, po­tęż­ny duch owio­nął ludy Eu­ro­py… Na zie­mi wsz­czę­ło się nowe ży­cie, roz­ga­tan­ko­wa­nie we­dług lu­dów, któ­re się po­dzie­li­ły pra­cą i kul­tu­rą – po­wsta­ła nowa pięk­ność i nowa mo­ral­ność!

Tę nową epo­kę ozna­czo­no roz­ma­ite­mi na­zwa­mi. Re­na­is­san­ce (od­ro­dze­nie) lub Re­for­mą (prze­kształ­ce­niem).

Pierw­sze ozna­cza Od­ro­dze­nie, wskrze­sze­nie prze­szło­ści, dru­gie ukształ­to­wa­nie na nowo… Oczy­wi­ście zaś oby­dwie na­zwy po­trzeb­ne są do scha­rak­te­ry­zo­wa­nia XVI-go w., bo wszyst­ko jest tu od­ro­dze­niem i ukształ­to­wa­niem no­wem, wszyst­ko przy­po­mnie­niom i je­ni­jal­nym do­dat­kiem, sta­rem i no­wem w jed­nem".

A w in­nem miej­scu, mówi ten­że zna­ko­mi­ty kry­tyk i es­te­tyk:

"Po­ję­cie no­wo­cze­sno­ści, zbli­ża się co­raz bar­dziej. Sie­dzi­by łu­dzi w ca­łej ich roz­cią­gło­ści po­zna­no, sta­no­wi­sko ich do uni­wer­sum, pierw­szy raz zro­zu­mia­no; or­ga­ni­za­cy­ją pań­stwo­wą na wiel­ką ska­lę, po­raz pierw­szy od Alek­san­dra i Rzy­mu wpro­wa­dzo­no… do cze­go do­dać po­trze­ba, nie­zna­ny nig­dy do­tąd or­gan wy­mia­ny my­śli, nie­sły­cha­nej do­nio­sło­ści. Nad­szedł punkt zwrot­ny w pół­to­ra­ty­siącz­nych dzie­jach; ludz­kość na Za­cho­dzie, za­czy­na się opie­rać na swym ro­zu­mie, na swej świa­do­mo­ści. Zra­zu wy­stą­pi­ła bar­dzo nie­śmia­ło; – zda­wa­ło się jej, że so­bie tyl­ko przy­po­mi­na rze­czy daw­niej­sze, więc do­da­ła par­ty­ku­łę Re przed swem na­ro­dze­niem i ukształ­to­wa­niem: to jest Re­na­is­san­ce i Re for­me. Zda­wa­ło się jej we Wło­szech, że nowy ide­ał two­rzy a utwo­rzy­ła w rze­czy­wi­sto­ści nową sztu­kę…

Re­na­is­san­ce wszak­że i Re­for­ma, nie­dłu­go szły ra­zem ze sobą – obie sta­ły się jed­no­stron­ne­mi. Trze­ci pier­wia­stek: re­wo­lu­cy­ja, przy­łą­czył się zwa­liw­szy re­for­mę, za­tem na syn­te­zę, czy­li na naj­więk­szą pra­cę, cze­kać jesz­cze trze­ba… Wśród rasy ro­mań­skiej, żył lud prze­zna­czo­ny na uwy­dat­nie­nie pięk­no­ści: Wło­si".

Rze­czy­wi­ście wiek XV-ty po­zo­sta­nie na za­wsze nie­zmier­nie cie­ka­wą kar­tą w dzie­jach ludz­ko­ści; – jest on bo­wiem epo­ką po­cząt­ków prze­obra­żeń na­głych, czy­nów hi­sto­rycz­nych ogrom­ne­go zna­cze­nia w przy­szłym roz­wo­ju roz­ma­itych lu­dów. An­gli­ja, Fran­cy­ja i Hisz­pa­ni­ja, do­szedł­szy do jed­no­ści we­wnętrz­nej, ode­gra­ją wiel­ką rolę w spra­wach Eu­ro­py. Za­kon Krzy­żac­ki, ten ostat­ni ślad krzy­żo­wych wy­praw, zła­ma­ny przez po­tę­gę Pol­ski, znik­nie wkrót­ce, aże­by się prze­obra­zić w nową mo­nar­chi­ją…

Kró­lew­skość no­wo­cze­sna, zro­biw­szy się naj­wyż­szym sę­dzią, spo­łe­czeństw – wy­two­rzy­ła się już we Fran­cyi, Hisz­pa­nii i Por­tu­ga­lii. Wal­ka z feu­da­li­zmem oka­za­ła się zwy­cięz­ką, i za­kwit­nę­ła swo­bo­dą w Szwaj­ca­ryi, we Wło­szech, w wol­nych mia­stach nie­miec­kich;…gdzie­in­dziej, jak we Fran­cyi i w Hisz­pa­nii, po­ru­szy­ła umy­sły; w An­glii zaś rzu­ci­ła za­siew, któ­ry w przy­szło­ści miał wy­rość w buj­ne ziar­no. Do­po­mo­gą wnet: wol­ność re­li­gij­na i jej kil­ku wy­znaw­ców nie­ustra­szo­nych, – do­po­mo­że na­resz­cie od­ro­dze­nie li­te­ra­tu­ry i sztu­ki, aże­by ro­dzaj cały ludz­ki złą­czyć tra­dy­cy­ją fi­lo­zo­ficz­ni!… Na gru­zach śred­nich wie­ków po­czy­na się osa­dzać cy­wi­li­za­cy­ja no­wo­cze­sna, tak jak na ro­śli­nie zwię­dłej, za­kwi­ta kwiat nowy; – co było znisz­czo­ne, bę­dzie wnet za­stą­pio­ne. Ale te znisz­cze­nia czy­li, wła­ści­wiej mó­wiąc, te prze­obra­że­nia, nie mogą… się obyć bez wiel­kich bo­le­ści. W wal­ce nie­ustan­nej prze­szło­ści z przy­szło­ścią, mię­sza­ją się roz­ma­ite na­mięt­no­ści ludz­kie, prze­zco po­chód świa­ta sro­go zo­sta­je za­mię­sza­ny przez chwi­lę. Tak jak usta­le­nie sta­nów spo­łe­czeń­skich w śred­nich wie­kach, kosz­to­wa­ło Eu­ro­pę nie­ma­ło, tak nie­mniej kosz­to­wa­ło ją… i ich zrów­na­nie. Po prze­by­ciu że­la­znej epo­ki cy­wi­li­za­cyi no­wo­cze­snej, jed­ność lu­dów za­chod­nich Eu­ro­py zo­sta­ła do­ko­na­ną, ale za jak krwa­wa cenę? Ja­kie­mi po­to­ka­mi krwi, ilo­ma wstrzą­śnie­nia­mi po­trze­ba to było opła­cić? Ileż krwi kosz­tu­ją rów­nież Eu­ro­pę pierw­sze wstrzą­śnie­nia? Wszę­dzie znisz­cze­nie, po­żo­ga, łzy, w strasz­li­wej chwi­li tego prze­si­le­nia, dla tego też wiel­ki po­eta nie­na­dar­mo wola: "Jęki, pła­cze, skar­gi i żale pod­nie­sio­ne w owej bez­gwiaź­dzi­stej nocy, cha­os ję­zy­ków ludz­kich, strasz­li­wych zło­rze­czeń, słów bo­le­ści, wy­cie wście­kło­ści, krzy­ków prze­raź­li­wych, ję­ków stłu­mio­nych, na­resz­cie ze­tknię­cie się ze sobą pię­ści prze­ciw­ni­ków, – wszyst­ko to zmie­sza­ło się ra­zem burz­li­wie w ciem­no­ściach at­mos­fe­ry, tak jak tu­ma­ny pia­sku pod­nie­co­ne wi­chrem".

Do­tych­czas wszak­że po­stęp cy­wi­li­za­cyi szedł dwo­ma tyl­ko dro­ga­mi: re­wo­lu­cy­ją re­li­gij­ną lub po­li­tycz­ną i woj­ną. Te­raz, czy­li z chwi­lą pierw­sze­go Od­ro­dze­nia, (Re­na­is­san­ce) póź­niej­szej Re­for­ma­cyi i Re­wo­lu­cyi an­giel­skiej, od­kry­ły się obok tych, nowe, szer­sze i szyb­sze. Bo oto na­uki po­czę­to za­sto­so­wy­wać do prze­my­słu, a za­tem opa­no­wy­wać na­tu­rę no­we­mi środ­ka­mi, da­le­ko sku­tecz­niej­szy­mi od siły bru­tal­nej lub pi­sa­nych teo­ryj. Od­kry­cia i wy­na­laz­ki ja­kie przy­pa­da­ją też na schył­ku śred­nich wie­ków, za­czę­ły już wy­wie­rać wpływ swój prak­tycz­ny do­syć wi­docz­nie; – a we wzglę­dzie po­stę­pu du­cha, zdzia­ła­ły to, że już nie sama po­li­ty­ka i woj­na, któ­re do­tąd wy­łącz­nie za­przą­ta­ły umy­sły, ule na­uka i prze­mysł, ob­cho­dzą go­rą­co ży­ją­ce po­ko­le­nia.

Wy­na­la­zek pro­chu do­po­mó­gł­szy Lu­dwi­ko­wi XI-mu, przy­czy­nił 115 nie­ma­ło do usu­nię­cia sys­te­mu feu­dal­ne­go, bo kró­lew­skość po­słu­gu­jąc się bro­nią pal­ną, zła­ma­ła tar­czę, wa­za­la, i zbu­rzy­ła jego za­mczy­ska nie­do­stęp­ne, z któ­rych wy­pa­dał zbroj­ny na kraj i swe­go pana. Nie chce­my tu za­pusz­czać się w obro­nę ani w po­tę­pie­nie co do tego nad­zwy­czaj waż­ne­go wy­na­laz­ku, ale to pew­na, że przy­czy­nił się on do skró­ce­nia wo­jen.

Wy­na­laz­kiem nie­rów­nie waż­niej­szym, za­szczyt­niej­szym i bar­dziej bło­gie ludz­ko­ści przy­no­szą­cym owo­ce, był druk, któ­ry umo­żeb­nił po­ro­zu­mie­nie się naj­dal­szych lu­dów w spra­wach naj­ży­wot­niej­szych, roz­sze­rzył idee szla­chet­ne, złą­czył wspól­ną pra­cą du­cho­wą ludy. Pierw­szem też za­da­niem dru­kar­stwa było: szcząt­ki sta­ro­żyt­no­ści za­cho­wa­ne jesz­cze przed zę­bem cza­su i znisz­cze­niem bar­ba­rzyń­stwa, w klasz­to­rach i w Kon­stan­ty­no­po­lu oca­lić, i za ich po­śred­nic­twem roz­sze­rzyć oświa­tę i cy­wi­li­za­cyą.

Za wy­na­laz­ka­mi idą od­kry­cia.

Krzysz­tof Ko­lumb, po­rów­naw­szy zda­nia sta­ro­żyt­nych o kształ­cie zie­mi z opo­wia­da­nia­mi Mar­co Pola, po­wziął myśl, któ­rą na­zwać moż­na je­ni­jal­nem na­tchnie­niem, iż zie­mię da­ło­by się na­oko­ło opły­nąć. Tym spo­so­bem roz­two­rzył du­cho­wi nowe wid­no­krę­gi, za­spo­ko­ił tę­sk­no­tę lu­dzi do nie­zna­nych kra­in i przy­go­to­wał nową zie­mie, do upra­wy cy­wi­li­za­cyj­nej. Dro­gę mor­ską do In­dyj Wschod­nich od­na­lazł Por­tu­gnl­czyk Va­sco de Gama, przez opły­nię­cie Afry­ki, a Ma­gel­lan do­peł­nił za­da­nia Krzysz­to­fa Ko­lum­ba.

Przez to od­kry­cie roz­sze­rzy­ło się nad­zwy­czaj­nie pole dzia­łal­no­ści, duch uczuł po­trze­bę za­po­zna­nia się z no­we­mi zja­wi­ska­mi i z ich pra­wa­mi. Za przy­kła­dem Ko­lum­ba, po­szli inni od­kryw­cy nie­zna­nych kra­in, w któ­rych chrze­ści­jań­stwo do­ko­na­ło pięk­ne­go swe­go po­słan­nic­twa. Sło­wem na­stęp­stwa tych od­kryć i wy­na­laz­ków, dały pod­sta­wę nie­tyl­ko przy­szłe­go i już bliz­kie­go prze­obra­że­nia po­jęć ogól­nych ludz­ko­ści, ale za­ra­zem i ukszał­to­wa­nia się po­li­tycz­ne­go na­ro­dów.

Za­nim jed­nak­że przej­dzie­my do na­kre­śle­nia ob­ra­zu epo­ki wła­ści­wej Od­ro­dze­nia (Re­na­is­san­ce na polu na­uki i sztu­ki, uwa­ża­my za sto­sow­ne, scha­rak­te­ry­zo­wać wiek XV-sty we Wło­szech, jako głów­nej wi­dow­ni ni­niej­sze­go opo­wia­da­nia.

Trzy­mać się bę­dzie­my prze­waż­nie na­stęp­nych źró­deł: "Ja­co­bi Nar­di, Hi­sto­ry­ja Flo­ren­cyi – Gu­ic­ciar­di­ni Fr. Hi­sto­ry­ja Włoch, Pa­ryż 1832 – Bot­ta "Hi­sto­ry­ja Rze­czy­po­spo­li­tych wło­skich w śred­nich wie­kach" przez Si­smon­de de Si­smon­di – Ran­ke, Hi­sto­ry­ja Pa­pie­ży – Lit­tré śred­nie wie­ki – Mac­chia­vel Hi­sto­ry­ja Flo­ren­cyi, Il prin­ci­pe i D iscor­si – Mo­ritz Car­ri­ére, Sztu­ka w związ­ku z roz­wo­jem kul­tu­ry i Ide­ały Ludz­ko­ści" ("Die Kunst im Zu­sa­men­hang der Cul­tu­ren­twic­klung und die Ide­ale der Men­sch­he­it, Le­ip­zig, 1873, Ta­ine) "Phi­lo­sop­bie de l'art en Ita­lie" – Ku­nat und Kün­stler v… ect. Wolf. Bec­kor, Le­ip­zig, 1863 – Er­nest Rénan "Les re­li­gions de l'im­ti­qu­ite", – W. II, Lec­ky: "Hi­sto­ry­ja oświa­ty w Eu­ro­pie". – Ge­schich­te der ro­ma­ni­schen u… ger­ma­ni­schen Völ­ker von 1494 – 1514 v. Le­opold von Ran­ke. – Die Kri­tik neu­erer Ge­schicht­soh­re­iber, L. v. Umie. Le­ip­zig, Ge­sam­m­taus­ga­be. 1874. – W dal­szym zaś wła­ści­wym opi­sie Bor­gjów, oprze­my się tak­że na świe­żem dzie­le Gre­go­ro­viu­sa p… t. "Lu­crez­zia Bor­gia", o ile kry­tycz­nie war­tość te­goż roz­wa­żyć pra­gnie­my.2.

Z koń­cem XV-go w. czy­li w chwi­li wkro­cze­nia Ka­ro­la VIII-go, kró­lu Fran­cyi, do Wioch, jako rosz­czą­ce­go pra­wa do pro­win­cyi ne­apo­li­tań­skich, po swo­im pra­oj­cu z bocz­nej li­nii Ka­ro­lu du Ma­ine, wnu­ku i spad­ko­bier­cy Re­na­ta An­de­ga­weń­skie­go, – ist­nia­ło we Wło­szech pięć głów­nych państw, od­mien­nych for­mą rzą­dów i swym po­cząt­kiem, a mia­no­wi­cie: Pań­stwo Ko­ściel­ne, Ne­apol kró­le­stwo feu­dal­ne, We­ne­cy­ja gdzie rzą­dzi­ła ary­sto­kra­cy­ja, opar­ta na ma­ry­nar­ce i han­dlu – Flo­ren­cy­ja daw­na rzecz­po­spo­li­ta de­mo­kra­tycz­na, pod­le­gła od 50 lat prze­wa­dze Me­dy­ce­uszów – i księz­two Me­dy­jo­lań­skie, rzą­dzo­ne de­spo­tycz­nie przez ro­dzi­nę Sfo­rzów. Inne pań­stew­ka jako: Pie­mont, Mont­fer­rat, mar­grab­stwa Man­tu­ań­skie i Sa­luz­zo, księ­stwo Fer­ra­ry i Urbi­no, kil­ka gmi­no­wład­nych miast w To­ska­nii, jako Bo­no­ni­ja i kil­ka len­nictw pa­piez­kich w Ro­ma­nii i Um­bryi, któ­re były pra­wie nie­za­leż­ne od sto­li­cy Apo­stol­skiej, pod­le­gły jed­nak mniej lub wię­cej wpły­wom po­tęż­nych są­sia­dów. Mię­dzy in­ne­mi Ge­nua, któ­ra raz szła za ksią­żę­ta­mi Me­di­jo­la­nu to zno­wu za Fran­cy­ją, i na­resz­cie Asti, któ­re przy­pa­dło w spad­ku księ­ciu Or­le­ań­skie­mu przez jego mat­kę Wa­len­ty­nę Vi­scon­ti.

Wło­chy, z wy­jąt­kiem kil­ku­dzie­się­ciu lat, t… j… od 489 – 552 pod kró­la­mi Ostro­goc­ki­mi, nie­sta­no­wi­ły nig­dy jed­no­li­te­go i nie­pod­le­głe­go pań­stwa. Z upły­wem cza­su, roz­pa­da­nie się ich po­li­tycz­ne za­miast ustać, do­pro­wa­dzo­ne zo­sta­ło do osta­tecz­no­ści. Wy­two­rzy­ły się drob­ne na­ro­dy, róż­nią­ce się mię­dzy sobą oby­cza­ja­mi, uspo­so­bie­niem, ję­zy­kiem i in­stynk­ta­mi. Róż­ni­ca tych ras, osia­dłych na po­łu­dniu Alp po wę­drów­kach i na­pa­dach, – kształt fi­zycz­ny pół­wy­spu, prze­dzie­lo­ne­go przez całą dłu­gość na dwie czę­ści Ape­ni­na­mi, wy­two­rze­nie się gmin, któ­re się prze­ro­dzi­ły w ry­wa­li­zu­ją­ce ze sobą rze­czy­po­spo­li­te ja­ko­też i inne pań­stew­ka bez jed­ne­go wspól­ne­go wę­zła z głów­ną oj­czy­zną, na­resz­cie woj­ny Gi­bel­li­nów i We­lfów, pa­piez­twa z ce­sar­stwem, zło­ży­ły się, na to, że roz­ka­wał­ko­waw­szy Wło­chy całe, prze­szka­dza­ły wiecz­nie ich po­łą­cze­niu.

Za­sta­na­wia każ­de­go to przedew­szyst­kiem w hi­sto­ryi Włoch, że nie były nig­dy w sta­nie po­ra­dzić so­bie same, co po­ka­za­ło się na po­mo­cy da­nej przez Na­po­le­ona III-go. Nie­na­wi­dząc zaś cu­dzo­ziem­ców, wzy­wa­ły cią­gle ich in­ter­wen­cji – ile­kroć też wkra­cza­ły ar­mi­je obce do Wioch, dzia­ło się to za­wsze na we­zwa­nie Wło­chów, nie­prze­wi­du­ją­cych, że so­bie sami przez to go­tu­ją nie­wo­lę.

W XII-m i XIII-m w. w wal­ce miast prze­ciw ce­sar­stwu nie­miec­kie­mu, ludy pół­noc­nych i środ­ko­wych Wioch, szcze­gól­niej Gwel­fo­wie lom­burdz­cy, wal­czy­li dziel­nie za swą nie­pod­le­głość. Ale sko­ro ją wy­wal­czy­li, nie umie­li już da­lej przy niej wy­trwać. Nowe rze­czy­po­spo­li­te za­miast się zkon­fe­de­ro­wać, dały się po­wo­do­wać stron­nic­twom i chy­li­ły się do upad­ku; każ­de stron­nic­two chcia­ło je­dy­nie praw dla sie­bie z uci­skiem dru­gich, tak że nad­uży­cia skut­kiem tego po­peł­nio­ne, na­tchnę­ły Wło­chów prze­ko­na­niem, jako je­dy­nie pa­no­wa­nie jed­ne­go, po­wstrzy­ma bez­rząd. I dla­te­go z de­mo­kra­cyi bez­mier­nej prze­szli w naj­zu­peł­niej­sze pod­le­głość, pod władz­two zręcz­nych lu­do­wych przy­wódz­ców. Ci zno­wu sko­ro tyl­ko po­czu­li się sil­ny­mi, po­ro­bi­li się ksią­żę­ta­mi, a wła­ści­wie ty­ra­na­mi. Więc też z koń­cem XV-go w. prze­mia­na daw­nych rzpli­tych w drob­ne księ­stew­ka była pra­wic do­ko­na­ną, i je­że­li nie­któ­re za­cho­wa­ły jesz­cze for­my daw­nych swych in­sty­tu­cyj, jed­nak wła­dza spo­czy­wa­ła w ręku kil­ku na­czel­ni­ków ro­dzin. Za usta­le­niem się ta­kich rzą­dów de­spo­tycz­nych, wnet po­szło ze­psu­cie oby­cza­jów i upa­dek cha­rak­te­rów.

W tem jed­nak miej­scu, po­zwo­li­my mó­wić Si­smon­die­mu, któ­ry lubo w za­pa­le pa­try­jo­tycz­nym zbyt wie­le pra­gnie unie­win­niać, a na­wet in­nym przy­pi­sać przy­czy­ny nie­szczę­ścia Wioch, prze­cież w wie­lu wzglę­dach ma słusz­ność.

Pa­trzy on in­a­czej cał­kiem na wiek XIII i XIV-ty, przy­zna­jąc ro­da­kom swo­im w tych cza­sach, wszyst­kie cno­ty, ta­len­ta i za­słu­gi, zga­dza­jąc się wszak­że na to, że na­ród ze­psuł się w XV-ni w. Ale od­pie­ra za­rzu­ty z go­ry­czą. Mię­dzy in­ne­mi twier­dzi, że ani naj­wyż­sze cno­ty, dni naj­lep­sze kon­sty­tu­cy­je, nie­ochra­nia­ją na­ro­du od upad­ku, bo ten za­leż­nym jest bar­dzo czę­sto od wie­lu nie­unik­nio­nych oko­licz­no­ści. Za przy­kład sta­wia An­gli­ję, za­py­tu­jąc do­syć pa­ra­dok­sal­nie, coby się z nią było sta­ło, gdy­by kró­lo­wa Ma­ry­ja (Tu­dor) po­ży­ła dłu­żej i po­zo­sta­wi­ła dzie­ci z Fi­li­pem II-m, lub gdy­by Elż­bie­ta przy­ję­ła była rękę jed­ne­go z licz­nych pre­ten­den­tów ka­to­lic­kich? Gdy­by zaś Wło­chy skon­fe­de­ro­wa­ły się w jed­ność – twier­dzi da­lej – gdy­by mia­ły do­syć siły oprzeć się na­jaz­dom bar­ba­rzyń­ców, był­by ich spo­tkał los taki sam, jaki spo­tkał skon­fe­de­ro­wa­ną Hisz­pa­ni­ję, któ­ra uniesz­czę­śli­wiw­szy pod­da­nych, cho­ciaż przez czas ja­kiś zdo­by­ła prze­wa­gę w Eu­ro­pie, do­szła do sza­lo­nej am­bi­cyi, a ścią­gnąw­szy na sie­bie nie­na­wiść ca­łej Eu­ro­py, chy­li­ła się już od­tąd cią­gle do upad­ku.

W ostat­ku przy­zna­je jed­nak, że może by­ła­by oca­li­ła Wło­chy rzecz­po­spo­li­ta fe­de­ra­cyj­na. Nic jed­nak na­ów­czas – mówi ten­że sam – nie po­zwa­la­ło przy­pusz­czać wy­pad­ku tej woj­ny, któ­ra się za­pa­li­ła z koń­cem XV-go wie­ku; dla tego za­miast oskar­żać Wło­chów, iż się nie­umie­li po­łą­czyć w imię idei abs­trak­cyj­nej: na­ro­du wło­skie­go, trze­ba ich oskar­żać o to, że nie­umie­jąc za­cho­wać daw­nych swych in­sty­tu­cyj, nie­umie­li też usza­no­wać swo­bo­dy wza­jem­nej; utra­ciw­szy bo­wiem wła­sne in­sty­tu­cy­je, tem mniej zna­leźć mo­gli ener­gii w bro­nie­niu wiel­kiej oj­czy­zny, któ­ra mniej już im za­pew­nić mo­gła praw i swo­bód. I tu cie­ka­we po­da­je cen­sum, rzą­dzą­cych w owej epo­ce we Wło­szech. Oto w We­ne­cyi spra­wu­ją­cych rzą­dy, czy­li ma­ją­cych do nich pra­wa, było wszyst­kie­go dwa do trzech ty­się­cy oby­wa­te­li, w Ge­nui 4 – 5000, we Flo­ren­cyi, Sien­nie i Luccc 5 – 6, 000, a wszyst­kie inne rze­czy­po­spo­li­te w pań­stwie ko­ściel­nem, w Lom­bar­dyi, wszyst­kie te, któ­re ist­nia­ły w kra­jach za­gar­nię­tych po­tem przez kró­lów Ne­apo­lu, utra­ci­ły pra­wo rzą­dze­nia, tuk, że w ca­ło­ści na lud­ność 8-mi­li­jo­no­wą, za­le­d­wo 10 – 18, 000 Wło­chów, cie­szy­ło się rze­czy­wi­ste­mi pra­wa­mi oby­wa­te­la. Zką­dżeż więc wziąść się miał – słusz­nie woła hi­sto­ryk – za­pał i pa­try­jo­tyzm?

Jed­nak­że ludy te, po­zwo­liw­szy so­bie ode­brać pra­wa, za­cho­wa­ły mimo to, uczu­cie dumy na­ro­do­wej, sko­ro tyl­ko wła­dzę do­bro­wol­nie nad sobą prze­ło­żo­ną, uznać mo­gły jako dzie­ło wła­sne. Z po­cząt­kiem bo­wiem XV-go w. więk­szość ksią­żąt pa­nu­ją­cych we Wło­szech, za­wdzię­cza­ła swój tron ja­kie­muś stron­nic­twu, wy­two­rzo­ne­mu wśród oby­wa­te­li. Ztąd­też miesz­kań­cy Ra­wen­ny, uwa­ża­li się za swo­bod­nych pod pa­no­wa­niem Pol­len­ta, ale tyl­ko dla­te­go, że nie pod­le­ga­li ani pa­pie­żo­wi ani We­ne­cyi: Me­dy­jo­lań­czy­cy uwa­ża­li się za swo­bod­nych pod wła­dzą Vi­scon­tich, dla­te­go, że im nie roz­ka­zy­wał ani pa­pież, ani król Fran­cyi, ani ce­sarz nie­miec­ki.

Było to złu­dze­nie, któ­re wy­star­cza­ło do utwo­rze­niu od­mien­ne­go o swo­bo­dzie po­ję­cia, do­pó­ki nie na­de­szła chwi­la na­jaz­dów ob­cych, bo wte­dy i ksią­żę­ta stra­ci­li po­czu­cie swej nie­za­leż­no­ści, a wkrót­ce rze­czy­wi­ście i nie­za­leż­ność samą, i oby­wa­te­le cień na­wet wszel­kiej swo­bo­dy.

W po­łu­dnio­wych zno­wuż Wło­szech, am­bit­ni pa­pie­że usi­ło­wa­li za­pew­nić so­bie wła­dzę świec­ką, któ­ra z po­cząt­kiem XV-go w. była pra­wie żad­ną. Więc na ko­rzyść swych ro­dzin (głów­nie Alek­san­der

VI-ty i Ju­li­jusz II-gi) przy­łą­cza­li len­no­ści ko­ściel­ne pod bez­po­śred­nią swą wła­dzę. Prze­zto przy­tłu­mi­li zno­wu sym­pa­ty­je ludu ku do­tych­cza­so­wym ich wład­com, za­sie­wa­jąc w każ­dem z tych pań­ste­wek ziar­na nie­za­do­wo­le­nia, (zwłasz­cza ze znie­sie­nia sto­lic i dwo­rów ksią­żę­cych).

Przy­czy­ny prze­to wo­jen i smut­nych ich na­stępstw, zwol­na już były przy­go­to­wa­ne, a temi były: roz­przę­że­nie wszel­kie­go wę­zła spo­łecz­ne­go w ca­łych Wło­szech, osła­bły pa­try­jo­tyzm i nie­za­do­wo­le­nia miej­sco­we.

Dziw­na rzecz wszak­że, że Wło­si uwa­ża­li się w tej epo­ce jesz­cze za szczę­śli­wych i świet­ne zaj­mu­ją­cych sta­no­wi­sko; za­prze­czyć też nie moż­na, że zna­ko­mi­ci lu­dzie w na­ukach, sztu­kach, i rze­mio­śle wo­jen­nem, do­da­wa­li bla­sku pięk­ne­mu ich kra­jo­wi. Taki Sfo­rza, taki Al­fons król Ne­apo­lu, byli ludź­mi nie­po­spo­li­ty­mi. Ten ostat­ni np. sze­rzył oświa­tę, wspie­rał po­stęp na­uki i sztuk, wiel­bił sta­ro­żyt­ność, za­rów­no też jak pa­pież Mi­ko­łaj V-ty i Pi­jus II-gi, któ­rzy choć ogra­ni­cza­li swo­bo­dy, ale hoj­no­ścią w po­pie­ra­niu nauk i sztuk, osła­dza­li gorz­ką dolę po­li­tycz­ną Wło­chom, z uspo­so­bie­nia ar­ty­stom. Me­dy­ce­usze też wspa­nia­ło­ścią swo­ją zwró­co­ną w kie­run­ku pod­nie­sie­nia du­cha czło­wie­cze­go, dziś jesz­cze bu­dzą po­dziw. Co do pro­wa­dze­nia woj­ny we Wło­szech jesz­cze przed na­jaz­dem ob­cym, Si­smon­di zwra­ca uwa­gę na ła­god­ność i ludz­kość, z jaką ją to­czo­no. Pola bo­wiem nie były nisz­czo­ne w ten spo­sób, iżby z nich plo­nu nic było przez dłu­gie lata; więź­niów od­da­wa­no bez oku­pu, bi­twy nie były mor­der­cze, cho­ciaż żoł­nie­rzy nie­ustan­nie ćwi­czo­no w rze­mio­śle, a za­opa­trze­ni byli bro­nią wy­bor­ną; – nie­zmier­na też licz­ba wo­dzów (con­dot­tie­ri) wy­kształ­co­na w szko­le Bra­ce­eshi'ich i Sfo­rzów, wy­naj­mo­wa­ła się na usłu­gi wszyst­kich państw eu­ro­pej­skich, pro­wa­dzą­cych woj­ny. Nikt też na­ów­czas nie znał tak do­sko­na­le wo­jen­ne­go rze­mio­sła teo­re­tycz­nie i prak­tycz­nie, jak Sfo­rzo­wie, Brac­cio, Cal­do­na, dwu Pic­ci­ni­nich, Ma­le­te­sta, Bar­bien­no i inni.

A jed­nak od­po­wie­dzieć moż­na Si­smon­die­mu, że woj­ska te nie mia­ły ani ocho­ty ani od­wa­gi wal­cze­nia, i że nie poj­mo­wa­ły za­szczy­tu ani obo­wiąz­ku wy­trwa­nia w boju przed nie­przy­ja­cie­lem. Toż Ma­chia­vel opi­su­je, że w roku 1440, dwie ar­mi­je: jed­na me­dy­jo­lań­ska, dru­ga flo­ren­tyń­ska, sto­jąc na­prze­ciw sie­bie, bli­sko mie­siąc w oko­li­cach An­ghia­ri, zde­cy­do­wa­ły się na­resz­cie na wal­kę. Wal­czo­no więc, a ra­czej po­py­cha­no się. Me­dy­jo­lań­czy­cy pierw­si się znu­ży­li i opu­ści­li plac boju, po­zo­sta­wiw­szy w rę­kach Flo­rent­czy­ków, swych głów­nych wo­dzów i więk­szą część żoł­nie­rzy. Je­den tyl­ko czło­wiek zgi­nął, ale nie z ran, tyl­ko zdep­ta­ny koń­skie­mi ko­py­ta­mi. "Nig­dy tyle co wte­dy – do­da­je ten­że – nie była woj­ną mniej nie­bez­piecz­ną", I zno­wu opo – win­da jak w r. 1479 Flo­rent­czy­cy, jego ro­da­cy, ucie­kli bez uży­cia bro­ni. "Tyle nie­po­rząd­ku i tchó­rzo­stwa pa­no­wa­ło wte­dy w woj­sku, że od pierzch­nię­ciu jed­ne­go ko­nin, za­le­ża­ło zwy­cięz­two lub prze­gra­na". (Mach. Hist. Flor.)

Wcóż się więc ob­ró­ci wo­jen­ny ani­musz Wło­chów w obec pierw­sze­go na­jaz­du Fran­cu­zów, któ­rych słusz­nie ich hi­sto­ry­cy, jak na owę epo­kę, na­zy­wa­li "bar­ba­rzyń­ca­mi"?3.

Za­prze­czyć nie moż­na, że Wło­chy w XV-m w. w chwi­li po­prze­dza­ją­cej na­jazd, olśnie­wa­ły bo­gac­twem, do­bro­by­tem, wspa­nia­ło­ścią i świet­no­ścią po­stę­pu w na­ukach i sztu­kach; sło­wem tem wszyst­kiem co się zwać ma pra­wo: "naj­wyż­szą cy­wi­li­za­cy­ją".

Rol­nic­two kwit­nę­ło – wie­śnia­cy za ro­bo­ci­znę otrzy­my­wa­li po­ło­wę zbio­ru i byli rów­ni miesz­kań­com miast, a nie jak wszę­dzie gdzie­in­dziej, przy­wią­za­ni do gle­by. Ży­zna i do­sko­na­le upraw­na Lom­bar­dy­ja, do­star­cza­ła pro­duk­tów w ob­fi­to­ści. Ob­sza­ry były za­sia­no wio­ska­mi, w któ­rych za­miesz­ki­wa­ła gę­sto roz­ro­dzo­na lud­ność. Miesz­kań­cy miast zno­wu, od­da­wa­li się skrzęt­nie rę­ko­dzie­łom i rze­mio­słom po­ży­tecz­nym. Wszyst­kie pro­duk­cy­je zie­mi prze­ra­bia­li do­sko­na­le, wy­wo­żąc je za gra­ni­cę. Wkrót­ce wzno­wio­ny prze­mysł, nic ogra­ni­czał się już na pro­duk­tach kra­jo­wych. Sztu­ki na­wet i na­uki, któ­rych po­rów­ny­wać nie moż­na z rze­mio­słem, opła­ca­ły się jed­nak so­wi­cie, tak, że obok pro­ste­go ro­bot­ni­ka, znaj­du­ją­ce­go za­wsze go­to­wy za­ro­bek, i ar­ty­sta ma­larz i ar­chi­tekt i rzeź­biarz, mie­li żyć z cze­go, przy­czy­nia­jąc za­ra­zem sła­wy swej oj­czyź­nie.

Han­del Włoch opła­cał zgó­ry jego prze­mysł, roz­cią­ga­ją­cy się da­le­ko poza gra­ni­ce kra­ju. Wło­si nic wsty­dzi­li się tak jak inne na­ro­dy – łok­cia, wagi i wo­gó­le żad­nej pra­cy, to tez naj­zna­ko­mit­sze ro­dzi­ny Flo­ren­cyi (Me­dy­ce­usze), We­ne­cyi, Ge­nui, i in­nych, mia­ły mię­dzy Boba, na­czel­ni­ków do­mów ku­piec­kich i ban­kier­skich.

W sto­sun­kach mię­dzy­na­ro­do­we­go han­dlu, olśnie­wa­ją­ce­go po­ło­wę świa­ta zna­ne­go na­ów­czas, na­bie­ra­li bie­gło­ści i wia­do­mo­ści pra­wo­daw­czych, ja­ko­też wszel­kich in­nych, po­trzeb­nych w ad­mi­ni­stra­cyi. Do­dać po­trze­ba, że ka­pi­tał pro­duk­cyj­ny Wło­chów w XV-m wie­ku, rów­nał się może ka­pi­ta­ło­wi wszyst­kich in­nych na­ro­dów Eu­ro­py, tak iż od­da­wa­no je­dy­nie ar­ty­ku­ły zbyt­ku za przy­wo­żo­ne z za­gra­ni­cy zbo­że. Spe­ku­la­cyi uczci­wej i ro­zum­nej, ani też ob­fi­to­ści pra­cy, nie sta­ło nic na za­wa­dzie; mógł prze­to ubo­gi przy­cho­dzić do do­stat­ku, za­moż­ny do bo­gactw, mo­gła więc tak­że lud­ność da­le­ko jesz­cze więk­sza wy­ży­wiać się z ła­two­ścią na swej zie­mi.

Wiek też XV-ty, od­zna­cza się nie­zmier­nym za­pa­łem Wło­chów dla li­te­ra­tu­ry i sztuk pięk­nych. Pod­czas gdy szlach­ta w resz­cie Eu­ro­py, a głów­nie na Za­cho­dzie, pra­wie się pysz­ni­ła tem, że czy­tać nie umie – we Wło­szech każ­dy ksią­że pa­nu­ją­cy, wódz i oby­wa­tel znacz­niej­szy, otrzy­mał ukształ­ce­nie li­te­rac­kie, upra­wiał ję­zy­ki kla­sycz­ne na­mięt­nie, szu­ka­jąc przy­kła­dów w sta­ro­żyt­no­ści. Wiel­cy fi­lo­zo­fo­wie od­na­wia­li w tej epo­ce wszyst­kie po­mni­ki li­te­rac­kie sta­ro­żyt­no­ści, ucze­ni wzna­wia­ją­cy fi­lo­zo­fi­ją pla­toń­ską., po­eci wzra­sta­ją­cy na grun­cie ro­dzin­nym, wszy­scy bra­li udział w rzą­dach kra­ju. Kró­lo­wie i ksią­żę­ta mie­li w swej Ra­dzie tych uczo­nych, któ­rzy wy­wie­ra­li na spa­wy pu­blicz­ne wpływ nie mały.

Tak upra­wa sztuk i nauk, wzro­sła w krót­kim cza­sie nad­zwy­czaj­nie, a emu­la­cy­ja uczo­nych i ar­ty­stów, roz­pro­szo­nych w tych roz­ma­itych pań­stew­kach, przy­czy­ni­ła się do wy­kwint­no­ści i róż­no­rod­no­ści ję­zy­ku, do wy­two­rze­nia w ma­lar­stwie szkół wie­lu.

Wpraw­dzie na­uki przy­ro­dzo­ne pro­wa­dzą­ce do prak­tycz­nych za­sto­so­wań, nie upra­wia­ne były jesz­cze w tym stop­niu co na­uki hu­ma­ni­tar­ne i po­ezy­ja (Le­onard da Vin­ci wy­jąt­ko­wo zaj­mo­wał się na­uka­mi przy­ro­dzo­ne­mi i ści­słe­mi), ale i te do­pro­wa­dzi­ły do ob­ser­wa­cyi i sta­rań po­mno­że­nia szczę­ścia czło­wie­ka. Pra­wo­daw­stwo i ju­ry­spru­den­cy­ja zaś uczy­ni­ły po­stę­py; fi­nan­se i ad­mi­ni­stra­cy­ja, pro­wa­dzo­ne były z pew­nym sys­te­mem, a eko­no­mi­ja po­li­tycz­na, choć pod tem na­zwi­skiem jesz­cze nie­zna­na, nie­wa­da­ła w gru­be błę­dy jak się to dzia­ło gdzie­in­dziej, a zwłasz­cza w Hisz­pa­nii.

To wszak­że dziw­na, że kie­dy za­zwy­czaj do roz­wo­ju sztuk, po­trze­ba spo­ko­ju i bez­pie­czeń­stwu w kra­ju, we Wło­szech prze­ciw­nie, naj­świet­niej­sze czy­ny na polu li­te­ra­tu­ry na­uki i sztu­ki, do­ko­ny­wa­ły się wła­śnie w cza­sach naj­burz­liw­szych, a czy­ny te, bę­dą­ce nie­śmier­tel­ne­mu po­mni­ka­mi Włoch, świad­czą nie­tyl­ko o po­czu­ciu wro­dzo­nem pięk­na, kie­ru­ją­cem pędz­lem, dłu­tem i ekier­ką, ma­la­rzy, rzeź­bia­rzy i ar­chi­tek­tów ów­cze­snych, ale i o ży­wot­no­ści na­ro­du, któ­ry wów­czas dum­nym być mógł, przy­najm­niej ze swej prze­szło­ści.

Istot­nie – słusz­nie twier­dzi je­den z ich dzie­jo­pi­sów, że świą­ty­nie wte­dy po­bu­do­wa­ne prze­cho­dzą wspa­nia­ło­ścią naj­wspa­nial­sze grec­kie, a pa­ła­ce zwy­kłych oby­wa­te­li, za­ćmie­wa­ją roz­mia­rem i gru­bo­ścią mu­rów pa­ła­ce ce­sa­rzów rzym­skich; – naj­zwy­klej­sze zaś domy, od­zna­cza­ją się wy­go­dą. II. Ta­ine zaś tak o tem mówi: "Wiel­kie pa­ła­ce lej epo­ki były wspa­nia­łe, lecz nie wiem czy­by w nich dzi­siej­szy mało – miesz­cza­nin miesz­kać pra­gnął; są nie­wy­god­ne, zim­ne; sie­dze­nia rzeź­bio­ne w lwie gło­wy i w tań­czą­ce sa­ty­ry, są wpraw­dzie ar­cy­dzie­ła­mi sztu­ki ale wy­da­dzą, się wam bar­dzo twar­de­mi, a naj­mniej­szy po­ko­ik, izba szwaj­ca­ra w pań­skim domu, za­opa­trzo­na ka­lo­ry­fe­rem, wy­god­niej­sza, jest od pa­ła­cu Le­ona X-go lub Ju­li­ju­sza II-go, Pra­gnę­li oni bo­wiem pięk­nu nie wy­gó­dek; dba­li o szla­chet­ne zsze­re­go­wa­nie ko­lumn i fi­gur, a nie o na­by­tek chińsz­czy­zny, dy­wa­nów i ekra­nów". (Str. 65. 66, Phi­lo­so­pie de l'art). Z cze­go słusz­ny wnio­sek wy­pro­wa­dzić moż­na, że bo­gac­two i wdzięk ar­chi­tek­tu­ry wło­skiej, po­wsta­łej na­gle po wsiach i po mia­stach, były dzie­łem ca­łe­go na­ro­du, al­bo­wiem nig­dy wspa­nia­łość po­je­dyń­czych kró­lów i ksią­żąt, nie by­ła­by w sta­nie wy­sta­wić ta­kiej mno­go­ści prze­pysz­nych bu­dow­li.4.

Hen­ryk Ta­ine w pięk­nem swo­jem dzieł­ku: "Fi­lo­zo­fi­ja sztu­ki we Wło­szech", w kil­ku miej­scach bar­dzo traf­nie opi­su­je ruch sam nad­zwy­czaj­ny i po­lot sztuk pięk­nych we Wło­szech w ostat­niem ćwierć­le­ciu XV-go i po­ło­wy pra­wie XVI-go w.; po­lot, któ­ry staw­szy się prze­po­tęż­nym tak na­gle, z na­stęp­ca­mi Mi­cha­ła Anio­ła, osłabł i znik­nij!… Cha­rak­te­ry­sty­ka też jego, epo­ki ów­cze­snej, za­czer­pan­ny żyw­cem z fak­tów hi­sto­rycz­nych i pa­mięt­ni­ków spół­cze­snych sław­nych lu­dzi, lubo ze­sta­wio­na do­syć ja­skra­wo, – nie­mniej jest praw­dzi­wą i wier­ną. Nie moż­na się tyl­ko zgo­dzić na zwy­kłą me­to­dę Ta­inn, od­no­sze­nia wszyst­kich przy­czyn do "oto­cze­nia" (mi­lieu) w ja­kiem ży­je­my, je­że­li oto­oze­niem nie na­zy­wa­my ostat­nie­go re­zul­ta­tu uspo­so­bie­nia ja­kie­goś na­ro­du; uspo­so­bie­nia, na któ­re skła­da­ły się nie­tyl­ko czyn­ni­ki fi­zycz­ne (kli­ma­tycz­ne i ra­so­we), ale przedew­szyst­kiem spo­łecz­no-po­li­tycz­ne, mo­ral­ne i umy­sło­we (1). Bo in­a­czej na to oto­cze­nie, któ­re tak we­dług Ta­ina od­dzia­ły­wa sta­now­czo na roz­wój na­ro­du, wpły­wać będą… prze­waż­nie oko­licz­no­ści przy­pad­ko­we, ze­wnętrz­ne, kie­dy te za­zwy­czaj nie są w sta­nie zmie­nić uspo­so­bień już go­to­wych i wy­ro­bio­nych, tego lub owe­go na­ro­du. W dal­szem na­stęp­stwie, we­dług ta­kiej teo­ryi, Od­ro­dze­nie by­ło­by rze­czą szczę­śli­we­go tyl­ko przy­pad­ku, a nic ko­niecz­no- – (1) Zna­ną już jest do­brze fi­zy­jo­lo­gicz­na me­to­da H. Tu­ina, któ­rą słusz­nie na­zwa­no: "fa­ta­li­stycz­ną " a po­le­ca­ją­ca na roz­strzy­ga­niu wszyst­kich kwe­styj roz­wo­ju mo­ral­ne­go, umy­sło­we­go i hi­sto­rycz­ne­go, lego lub owe­go na­ro­du, przy­czy­na­mi kli­ma­tu, rasy i tem­pe­ra­men­tu, uwa­ża­jąc in­dy­wi­du­al­ność ludz­ką za wy­nik czy kom­bin­n­cy­ją roz­bio­ro­wych ży­wio­łów che­micz­nych. Me­to­dę tę wpro­wa­dził Ta­ine, tak samo do za­pa­try­wań się swych es­te­tycz­nych jako i do ści­śle li­te­rac­kich, bo znaj­du­je­my ją za­sto­so­wa­ną np. od po­cząt­ku do koń­ca w ca­łej 4-to­mo­wej "Hi­sto­ryi Lit… an­giel­skiej".

ści na­tu­ral­nej, do­ma­ga­ją­cej się roz­wo­ju sil i zdol­no­ści już na­gro­ma­dzo­nych, przy­go­to­wa­nych, a wy­bu­cha­ją­cych w chwi­li ze­rwa­nia z nie­wol­ni­cze­mi po­ję­cia­mi śred­nich wie­ków. Wie o tem au­tor "Fi­lo­zo­fii sztu­ki" bo za­prze­cza tomu, iżby Od­ro­dze­nie było skut­kiem szczę­śli­we­go wy­pad­ku, nie uni­ka­jąc ni­żą­cej sprzecz­no­ści ze sa­mym sobą, do­da­je: "Zdol­no­ści wro­dzo­ne i uspo­so­bie­nie (Wło­chów) było chwi­lo­wem, za­tem i sztu­ka była chwi­lo­wą. Za­czę­ła się in zdol­ność, a po­tem skoń­czy­ła w ozna­czo­nej epo­ce. Zdol­ność się roz­wi­nę­ła w pew­nym kie­run­ku, i sztu­ka roz­wi­nę­ła się w ta­kim sa­mym. Jest ona niby cia­łem, któ­re­go cie­niem jest sztu­ka, a cień ten idzie za jej wzro­stem, upad­kiem i kie­run­kiem… "

Po­mi­ja­jąc jed­no­stron­ność i ogól­ni­ko­wość tego twier­dze­nia, od­po­wie­dzieć trze­ba, że inne, da­le­ko głęb­sze przy­czy­ny, roz­bu­dzi­ły ten zdu­mie­wa­ją­cy po­lot pięk­na we wszel­kich dzie­dzi­nach, w epo­ce Od­ro­dze­nia. Wła­śnie po­gru­cho­ta­nie do­tych­cza­so­wych feu­dal­nych urzą­dzeń sta­nów, wiel­kie od­kry­cia i wy­na­laz­ki, któ­re ock­nę­ły du­cha i ro­ze­rwa­ły jego spo­łecz­no-scho­la­stycz­ne pęta, – wy­two­rzy­ły po­tęż­ny in­dy­wi­du­alizm w czło­wie­ku, któ­ry się prze­stał już uwa­żać za nic nie zna­czą­cą jed­nost­kę w Wszech­świe­cie. Duch przy­szedł­szy do świa­do­mo­ści, za­czął się sa­mo­dziel­nie i o wła­snych si­łach do­bi­jać nie­śmier­tel­no­ści. I wte­dy­to zdol­no­ści wro­dzo­ne Wło­chów, i roz­mi­ło­wa­nie w pięk­nie z in­stynk­tu, ob­raw­szy so­bie za wzór po­mni­ki Gre­cyi i Rzy­mu, wy­kwit­nę­ły w górę z taką po­tę­gą… Ale po­bud­ką do tego, nie było pro­ste tyl­ko obu­dze­nie lub znik­nię­cie zdol­no­ści w ja­kimś ozna­czo­nym pe­ry­jo­dzie, lecz po­tęż­ny i na­gły ob­jaw wiel­kich no­wych idei, któ­ry zry­wa­jąc z do­tych­cza­so­wą prze­szło­ścią, za­czął bu­do­wać na wzo­rach już go­to­wych, lubo wła­snym gie­ni­ju­szem… Bo słusz­nie ktoś po­wie­dział – iż je­że­li w na­tu­rze wio­sna prze­ła­mu­je lody, tak też i w tych ol­brzy­mich za­pa­sach, w tej gwał­tow­nej wal­ce, przej­ściu z śred­nich wie­ków w nową epo­kę, wio­sen­na, buj­na sa­mo­dziel­ność, wy­ło­ni­ła się na wierzch w tak wie­lu oso­bi­sto­ściach. Po­pęd ten do wy­bit­nej i dum­nej sa­mo­dziel­no­ści – od­bił się na wszyst­kich ro­dza­jach sztuk nie­za­tar­tem pięt­nem, na­da­jąc dziw­ny blask temu zdu­mie­wa­ją­ce­mu po­dziś dzień pe­ry­jo­do­wi Od­ro­dze­nia. Nie prze­to chwi­lo­wy za­kwit zdol­no­ści na­ro­du, ale, ja­ke­śmy rze­kli – na­gle elek­trycz­ne prze­bu­dze­nie, po­wsta­łe z kon­tra­stu za­sad, z wal­ki tych­że z do­tych­cza­so­wym sta­nem spo­łecz­nym w naj­ob­szer­niej­szem zna­cze­niu tego sło­wa, wpływ wiel­kich i no­wych idei i za­pał ja­kim one ogar­nę­ły ludy – wy­two­rzy­ły to świet­ne w po­cho­dzie cy­wi­li­za­cyj­nym zja­wi­sko. Dla cze­go zaś skoń­czy­ła się ta świet­na epo­ka, dla cze­go się do­tąd nie po­wtó­rzy­ła nig­dzie w ta­kich roz­mia­rach i w ta­kiej po­tę­dze – i czy się znów kie­dy epo­ka no­wej szko­ły, no­wych a tak sta­now­czych prą­dów w na­uce, li­te­ra­tu­rze i sztu­ce, po­wtó­rzy, – są to py­ta­nia, na któ­re lubo od­po­wie­dzieć nie­umie­my, roz­strzy­gnię­cie ich jed­nak w tym sen­sie, z pew­no­ścią nie od sa­mych tyl­ko zdol­no­ści przy­pad­ko­wych i chwi­lo­wych, tak juk je po­wy­żej ozna­czył Ta­ine, za­leż­ne.5.

Nie­tyl­ko bu­dow­le i inne pa­miąt­ki sta­ro­żyt­no­ści rzym­skiej, wska­zu­jąc wszę­dzie pier­wo­wzo­ry grec­kie, na­strę­cza­ły się we Wło­szech oczom wszyst­kich we wspa­nia­łych ru­inach, nie­tyl­ko zro­zu­mie­nie ła­ciń­skich po­etów było dla ca­łe­go na­ro­du ła­twem, ale gdy nad­to z po­cząt­kiem XV-go w. przy­by­li do Włoch grec­cy ucze­ni – oka­za­ło się, że skar­by wie­dzy i sztu­ki na­gro­ma­dzo­ne w Bi­zan­cy­jum, przy­swo­iły się od­ra­zu umy­sło­wi i wy­obraź­ni lu­dów Za­chod­nich. Wy­ucze­nie się ję­zy­ków grec­kie­go i ła­ciń­skie­go w ich pier­wot­nej czy­sto­ści, gro­ma­dze­nie ksiąg po bi­bli­jo­te­kach, po­pro­wa­dzi­ło do po­rów­ny­wa­nia i wy­świe­tla­niu praw­dzi­we­go tek­stu rę­ko­pi­smów. W ten spo­sób po­wsta­ła kry­ty­ka, któ­ra wszak­że pro­stu­jąc i ob­ja­śnia­jąc sta­ro­żyt­nych au­to­rów, po­stę­po­wa­ła so­bie tak – mówi Car­rie­re – jak z wy­rzeź­bio­ne­mi po­sa­ga­mi, to jest dba­ła wię­cej o es­te­tycz­ne za­do­wo­le­nie ani­że­li o hi­sto­rycz­ną ści­słość. Póź­niej za­czę­to na wzo­rach sta­ro­żyt­nych kształ­to­wać wła­sny byt, roz­wi­jać dal­szą dzia­łal­ność, łą­cząc w ten spo­sób prze­szłość z te­raź­niej­szo­ścią, w jed­ną or­ga­nicz­ną ca­łość.

Wy­do­byw­szy się z śre­dnio­wiecz­nych pę­tów, od­na­le­zio­no w kla­sycz­nej sta­ro­żyt­no­ści prze­wod­ni­ka, nie­tyl­ko w po­li­tycz­no-spo­łe­czeń­skim ukła­dzie, ale o tyle i w fi­lo­zo­fii, o ile się dało złą­czyć ją z no­we­mi ide­ami, z no­we­mi za­sa­da­mi my­śli i sa­mo­dziel­nej woli.

W ten spo­sób zdo­by­ły Wio­chy na nowo władz­two nad Eu­ro­pą na polu cy­wi­li­za­cyi.

To, co nie­któ­rzy pi­sa­rze nie­miec­cy tej epo­ki uwa­ża­ją za szko­dę, to jest, że Wło­chy po­mi­nę­ły ko­rzy­ści chrze­ści­jań­sko-ger­mań­skie­go świa­ta śred­nich wie­ków, to wy­szło im wła­śnie na po­ży­tek, bo unik­nę­ły zger­ma­ni­zo­wa­nia, ja­kie­go do­zna­ły inne na­ro­dy Eu­ro­py po na­pa­dzie lu­dów pół­no­cy. Ostro­go­to­wie i Wi­zy­go­to­wie albo wnet zo­sta­li wy­pę­dze­ni z Wioch, albo je sami opu­ści­li, a Lom­bar­do­wie, któ­rzy po­zo­sta­li, wnet przy­lgnę­li do cy­wi­li­za­cyi rzym­skiej, Od­ro­dze­nie zaś star­ło do resz­ty po­zo­sta­ło­ści gier­mań­skie. Ar­chi­tek­tu­ra na­wet go­tyc­ka, nie przy­ję­ła się tam zu­peł­nie czy­sto. Przed­sta­wi­cie­le no­wych kie­run­ków, opa­no­wa­li szko­ły i uni­wer­sy­te­ty, i wy­cho­wa­nie mło­dzie­ży bo­ga­tej i ksią­żę­cej. Po­nie­waż zaś prze­ciw­sta­wi­li scho­la­sty­ce i teo­lo­gii, pier­wia­stek czy­sto ludz­ki, hu­ma­ni­tar­ny, więc na­zwa­li się "hu­ma­ni­sta­mi" (1).

Przed­tem bo­wiem, scho­la­sty­ka pa­no­wa­ła wszech­wład­nie. Scho­la­sty­ka, było to ja­kieś zbio­ro­wi­sko dzi­wacz­ne wszyst­kich nauk, a za­ra­zem ja­kieś nie­sły­cha­ne wy­si­le­nie sub­tel­no­ści na to, aże­by uwię­zić w spe­ku­la­cyi bez­płod­nej te wła­śnie na­uki, któ­re póź­niej me­to­da zli­czy­ła z ży­ciem prak­tycz­nem.

Tak np. fi­lo­zo­li­ją po­mie­sza­no z re­li­gi­ją, a ra­czej fi­lo­zo­fi­ja była amal­ga­ma­tem ze­psu­tej tra­dy­cyi Ary­sto­te­le­sa, z nie­mniej ze­psu­ty tra­dy­cy­ją chry­sty­ja­ni­zmu. Tem wła­śnie, że po­śród tego cha­osu moż­na się było ła­two ukryć ze swą ciem­no­tą i so­fi­zma­ta­mi – wy­tło­ma­czyć so­bie moż­na cześć scho­la­sty­ków dla Ary­sto­te­le­sa. Śred­nic wie­ki rów­nież nie zna­jąc w ory­gi­na­le Ari­sto­te­le­sa, czci­ły go bez­ład­nie i za­bo­bon­nie. Co w szko­łach wy­kła­da­no po­wszech­nie jako na­ukę pod na­zwą di­ja­lek­ty­ki, nie było ni­czem in­nem, tyl­ko ko­men­ta­rzem nie­któ­rych czę­ści Ary­sto­te­le­so­we­go Or­ga­num , czę­ści zmie­nio­nych i prze­krę­co­nych w prze­kła­dach ła­ciń­skich. Pro­fe­so­ro­wie di­ja­lek­te­ty­ki, nie zna­jąc ję­zy­ków ory­gi­nal­nych i nie­wpraw­ni bę­dąc wpi­sa­niu, za­ciem­nia­li bar­dziej jesz­cze przed­miot swo­ją igno­ran­cy­ją, bo sta­ra­li się tyl­ko o wy­wo­ła­nie po­dzi­wu sztucz­ne­mi spo­so­ba­mi ro­zu­mo­wa­nia, któ­re­mi wła­śnie kłam za­da­wa­li ro­zu­mo­wi.

Stan taki trwał mniej wię­cej wszę­dzie – a w Niem­czech np. przed re­for­mą kwit­nął naj­buj­niej. No­mi­na­li­ści i re­ali­ści kłó­ci­li się w Wit­ten­ber­gu za­cię­cie ze sobą, do­pó­ki ich wszyst­kich ra­zem nie­po­go­dził sław­ny Me­lanch­ton, wska­zaw­szy im źró­dła, u któ­rych czer­pać byli po­win­ni. Ten zna­ko­mi­ty mąż słusz­nie na­zwa­ny "na­uczy­cie­lem Nie­miec", a któ­re­go wpływ był nie­mniej waż­ny we Wło­szech i we Fran­cyi w po­ło­wie XVI­go w., wpro­wa­dził na wy­kład szkol­ny i uni­wer­sy­tec­ki, rze­czy­wi­stą di­ja­lek­ty­kę, po­szu­kaw­szy wzo­rów w pi­sa­rzach sta­ro­żyt­nych. Zro­biw­szy po­mię­dzy nie­mi wy­bór, od­no­wiw­szy za­sa­dę ro­zu­mo­wa­nia we­dług okre­śle­nia Cy­ce­ro­na, za­sto­so­wał ją do wszyst­kich kwe­styj, ty­czą­cych się czło­wie­ka i naj­wyż­szych za­dań spół­cze­snej chwi­li. Praw­dzi­wa di­ja­lek­ty­ka tak wskrze­szo­na, wpro­wa­dzo­ny zo­sta­ła do wszyst­kich umie­jęt­no­ści ludz­kich: do li­te­ra­tu­ry i nauk mo­ral­nych, a rów­nież i do nauk fi­zycz­nych, gdzie ją na­zwa­no ana­li­zą. Lecz śred­nie wie­ki, me­to­dy rze­czy­wi­stej di­ja­lek­ty­ki nie zna­ły.

I oto we Flo­ren­cyi po­wsta­ła aka­de­mi­ja no­wo­pla­toń­ska, a za­stęp uczo­nych i po­etów pod do­bro­czyn­ną opie­ką Me­dy­ce­uszów, roz­le­wał – (1) Ta­ine Filo, świa­tło nie­tyl­ko mi cale Wło­chy, ale i na całą spo­łecz­na Eu­ro­pę któ­ra się jesz­cze nie otrzą­snę­ła z feu­da­li­zmu i bar­ba­rzyń­skich oby­cza­jów. Ksią­żę­ta pa­nu­ją­cy Wło­scy w ogó­le, ja­ke­śmy wspo­mi­na­li, po­dzie­la­ją za­pał ogól­ny, i od­zna­cza­ją sic zna­jo­mo­ścią pięk­na, po­ezyj i sztuk (1).

Lu­dwik Sfo­rza w Me­dy­joln­nio, ma na swo­im dwo­rze uczo­nych któ­rych za­szczy­ca naj­wyż­szem swo­jem za­ufa­niem. Are­tin, Ma­chia­vel spra­wu­ją obo­wiąz­ki se­kre­ta­rzy w Flo­ren­cyi. Pa­pie­że rów­nież wspie­ra­ją i wy­szu­ku­ją ar­ty­stów, ko­rzy­sta­ją z na­uki uczo­nych, inni jak To­rqu­ato Tas­so i Ario­sto, cie­szą się ła­ska­mi księ­cia Fer­ra­ry, inni zno­wu Al­fon­sa kró­la ne­apo­li­tań­skie­go.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: