Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sekret ocalenia. Nieznany epizod zamachu. Czy siostra Rita uratowała Papieża? - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 kwietnia 2010
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sekret ocalenia. Nieznany epizod zamachu. Czy siostra Rita uratowała Papieża? - ebook

Nieznany, sensacyjny epizod związany z ocaleniem Jana Pawła II z zamachu staje się dla polskiego dziennikarza pretekstem do rozpoczęcia fascynującego śledztwa. Jednak to nie polityczne kulisy wydarzenia są w centrum jego dociekań. Znacznie bardziej intrygujące okazuje się pytanie: kto i jak w rocznicę objawień fatimskich ocalił Jana Pawła II przed pewna śmiercią? Czy to możliwe, że miała w tym swój udział pewna włoska augustianka, mistyczka i duchowa córka Ojca Pio? Czy to właśnie ona była tą zakonnicą, o której sam zamachowiec powiedział, że powstrzymała go przed kolejnym strzałem? Dlaczego nikt inny nie zauważył jej na placu św. Piotra, a policji nie udało się jej znaleźć? Jakie tajemnice kryło bogate życie siostry Rity Montelli?
"Sekret ocalenia" to znakomicie, żywo, w reporterskim stylu napisana książka z gatunku tych, których nie sposób odłożyć przed przeczytaniem ostatniej strony.
Henryk Bejda, dziennikarz, publicysta, pisarz. Autor książek "Nawróceni. Od czasów Jezusa do współczesności", "Księga 100 wielkich cudów". Redaktor naczelny miesięcznika "Cuda i Łaski Boże".

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7569-370-6
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Najserdeczniejsze podziękowania należą się w pierwszej kolejności Urszuli Szczepańskiej, mojej florenckiej przyjaciółce. Bez jej ofiarności, zaangażowania i pomocy w każdej fazie powstawania tej książki w ogóle nie mogłaby ona powstać.

Dziękuję także wszystkim moim włoskim rozmówcom za poświęcony nam czas, życzliwość, modlitwę i ogromną gościnność. Wyrazy szczególnej wdzięczności kieruję przede wszystkim do Arcangela Aurino, który służył nam wszechstronną pomocą i był prawdziwym spiritus movens całego przedsięwzięcia, oraz do Don Corrada, proboszcza parafii w Cercoli, który nas z nim skontaktował i od którego wszystko się zaczęło.

Dziękuję również moim wydawcom – Tomkowi i Halinie – że wysłali mnie w tę pełną przygód, niezwykłą podróż.Rozdział 1 JAK TO SIĘ MOGŁO STAĆ?

Był 21 czerwca 2009 roku. Na dworcu autobusowym Roma Tiburtina lało jak z cebra. Nie pomógł mi nawet parasol. Przemoczony i zziębnięty dotarłem do metra, które dowiozło mnie do stacji Ottaviano. Starzy rzymscy bywalcy wiedzą już, o co chodzi. To stacja leżąca najbliżej Watykanu. Miałem zaledwie kilka godzin przerwy w podróży, które chciałem jak najlepiej wykorzystać. A gdzie w Rzymie Polak i katolik kieruje swoje pierwsze kroki? To oczywiste – do Bazyliki św. Piotra, a konkretnie pod nią, do krypt, w których znajduje się grób Jana Pawła II.

Dochodziła godzina 18, kiedy – wciąż w strugach padającego deszczu – przeszedłem przez kontrolne bramki, przez które wpuszczani są ludzie chcący dostać się do bazyliki. Pielgrzymów i turystów nie było zbyt wielu. Padający deszcz i ­znaczny spadek ­temperatury sprawiły, że woleli siedzieć w restauracjach i pubach niż błąkać się po mieście.

W „biegu” do watykańskich krypt wyprzedziły mnie trzy korpulentne Latynoski. „Papa? papa?” – gorączkowo dopytywały się porządkowych o właściwy kierunek. Wkrótce zniknęły za prowadzącymi do krypty drzwiami. Poczłapałem za nimi.

Nietrudno było się zorientować, gdzie znajduje się grób papieża Polaka. Stało przed nim jakieś dwadzieścia-trzydzieści osób. Cicho, w skupieniu modliły się i medytowały. Nikt jakoś nie chciał odchodzić, choć porządkowi wciąż apelowali, żeby nie tamować ruchu.

Stanąłem na krótką chwilę w miejscu, do którego kierowano ludzi chcących się pomodlić. Zagłębiłem się w modlitwie. Poprosiłem o opiekę, o pomoc w pisaniu książki i w zgodnym z Bożą wolą rozwiązaniu wszystkich trudnych dla mnie i dla mojej rodziny problemów.

Przyznam, że z oczu pociekły mi łzy – wzruszył mnie ten rozmodlony tłumek, Latynoski w swoich kolorowych letnich klapkach, pokrywające grób niezliczone karteczki z intencjami, leżąca na nim srebrna róża. Zrozumiałem, jak bardzo nasz Papież był kochany, jak bardzo był nam bliski, jak wielu ludziom go dziś brak.

Trudno było opuścić to miejsce, ale w końcu trzeba było to zrobić. Zaszedłem jeszcze do bazyliki, w której właśnie odprawiana była msza ­święta. ­Wyszedłem z niej i oniemiałem – po ciemnych, deszczowych chmurach pozostało jedynie wspomnienie. Niebo znów było błękitne. Jaśniała na nim jaskrawa tarcza słońca.

Usiadłem pod kolumnadą Berniniego i zagłębiłem się w rozmyślaniach. Myślałem o wydarzeniu, z powodu którego tu przyjechałem; o dramacie, który rozegrał się w tym miejscu ponad dwadzieścia osiem lat temu – 13 maja 1981 roku. Jego milczącym świadectwem pozostała dziś jedynie niewielka marmurowa płyta w bruku pokrywającym plac św. Piotra. Upamiętnił tę chwilę niewielki grawerowany kamień, a przecież zamach na Jana Pawła II, głowę Kościoła katolickiego, był jednym z najważniejszych, najbardziej dramatycznych i bez wątpienia jednym z najbardziej tajemniczych wydarzeń XX wieku. Jan Paweł II spoczywał kilkaset metrów ode mnie, Mehmet Ali Agca wciąż pokutował za popełnione przestępstwa w tureckim więzieniu. Myślałem o nich obu – o przestępcy i jego ofierze – bo przecież to oni obaj byli najważniejszymi „bohaterami” tamtych dramatycznych chwil.

Jak to się mogło stać? Komu zależało na tym, żeby pozbyć się Chrystusowego namiestnika? Czy da się odtworzyć ze szczegółami wydarzenia tamtego feralnego dnia? Przed przyjazdem do Włoch przewertowałem bogatą literaturę dotyczącą zamachu. Teraz próbowałem uporządkować pełne sprzeczności i niejasności fakty.Rozdział 2 ZANIM PADŁY STRZAŁY

Rzym. Poranek 13 maja 1981 roku. Zapowiadał się pogodny wiosenny dzień. Miasto powoli budziło się do życia. W jednym z pokoi pensjonatu „Isa” przy Via Cicerone 19 wstał z łóżka Faruk Özgün. Pod takim nazwiskiem zameldowany był bowiem dwudziestotrzyletni Turek Mehmet Ali Agca.

Nazwisko miał fałszywe, bo nie mogło być inaczej. 23 listopada 1979 roku zbiegł z położonego na przedmieściach Stambułu więzienia ­Kartal-­Maltepe, jednego z najsilniej strzeżonych ośrodków odosobnienia w Turcji. Przebywał w nim z wyrokiem śmierci za zastrzelenie 1 lutego 1979 roku Abdiego Ipekciego, redaktora naczelnego dziennika „Miliyet”. Znamienne było wtedy to, że uciekł niecałe cztery dni przed planowaną historyczną podróżą Jana Pawła II do Turcji. Co więcej, uczynił to w sposób niezwykle spektakularny. Agca przebrał się w wojskowy ­mundur i ot, tak po prostu... wyszedł, przekraczając progi ośmiu (sic!) bardzo silnie strzeżonych bram. Nie ulegało więc wątpliwości, że ktoś mu w tym dopomógł. I tak było w istocie – za pomoc w ucieczce skazano na karę więzienia jednego z pracujących w Kartal-Maltepe żołnierzy. Ale czy tylko on pomógł zbiec Agcy? Wątpliwe. Niemal na pewno maczał w tym palce ktoś znacznie wyżej postawiony.

Dzień po ucieczce Agcy w redakcji „Miliyet” zadzwonił telefon. Zbieg poinformował redaktorów gazety o liście, który zostawił w skrzynce pocztowej po drugiej stronie ulicy. List odczytano i opublikowano. Agca – być może już wtedy działając na polecenie swoich mocodawców – pisał w nim: „Imperialiści zachodni, którzy obawiają się, że Turcja może ustanowić na Bliskim Wschodzie nową Siłę Polityczną, Militarną i Ekonomiczną razem z bratnimi krajami islamskimi, w drażliwym momencie pospiesznie wysłali do Turcji Wodza Krzyżowców Jana Pawła II pod maską religijnego przywódcy. Jeśli ta niewczesna i chybiona wizyta nie zostanie odwołana, z całą pewnością zastrzelę papieża. Jest to jedyny powód mojej ucieczki z więzienia. Ponadto należy również podnieść odpowiedzialność USA i Izraela za represje w Mekce. Poza tym proszę nie przykładać przesadnego znaczenia do mojej spokojnej, bezkrwawej i prostej ucieczki”1.

Po ucieczce Agca przedostał się do Iranu, skąd przez Bułgarię i Niemcy przyjechał do Włoch. Jak się później okazało, stamtąd odbywał wiele różnych podróży – gościł w Tunisie, Mediolanie, szwajcarskim Aarau, w Zurichu, w Austrii i włoskiej Genui.

* * *

We Włoszech Agca starał się sprawiać wrażenie zwykłego turysty. Z rzymskiego hoteliku wyszedł odziany w stalową nierzucającą się w oczy marynarkę. W tym czasie na placu św. Piotra powoli zaczęli gromadzić się wierni.

Co działo się dalej? Według jednej z wersji wydarzeń – rozpatrywanej przez włoski sąd i zakładającej istnienie tak zwanego „śladu bułgarskiego” – o godzinie 15 przyjechali po niego na plac Republiki dwaj bułgarscy agenci. Zatrzymali się oni następnie przed mieszkaniem jednego z nich, by zabrać stamtąd pistolet i worek podróżny, a także granat (prawdopodobnie chodziło o granat hukowy), który po zdetonowaniu miał wywołać panikę, odwracając tym samym uwagę od uciekającego zamachowca. Agenci z Agcą wjechali potem na Via della Conciliazione, szeroką aleję prowadzącą prosto na zachód do placu św. Piotra, i zaparkowali samochód pod ambasadą Kanady przy Stolicy Apostolskiej2.

Czy tak wyglądała podróż Agcy na plac św. Piotra? Niewykluczone, choć żadnemu z bułgarskich agentów nie udało się udowodnić udziału w zamachu.

Po dotarciu w pobliże placu św. Piotra Agca wysiadł z auta i szybko wmieszał się w tłum podążających na audiencję wiernych. Młody mężczyzna w szarej marynarce, o nieco azjatyckim wyglądzie, z przewieszonym przez ramię podróżnym workiem nie wzbudzał niczyich podejrzeń. Grzecznie zapytał pewnego benedyktyna, z której strony pojawi się papież. Po otrzymaniu odpowiedzi stanął z prawej strony placu, nieopodal barierek, i czekał.

* * *

A jak przebiegał ten dzień w Pałacu Apostolskim, za słynną Spiżową Bramą? Jan Paweł II odprawił, jak co rano, mszę świętą w swojej kaplicy. Zjadł śniadanie, a po nim zaczął przyjmować osoby przybyłe na prywatną audiencję. Była wśród nich delegacja z Polski – grupa dziewcząt i kobiet ze Śląska tworząca Żywy Różaniec Dziewcząt.

Jedną z członkiń wspomnianej grupy była jedyna krakowianka w tym gronie – Natalia Rolleczek. Znała Karola Wojtyłę jeszcze z czasów krakowskich. W 1953 roku, jako osoba, która w owym czasie całkowicie straciła wiarę, opublikowała ona książkę pt. Drewniany różaniec, w której opisywała swój pobyt w zakopiańskim sierocińcu prowadzonym przez siostry felicjanki. Publikacja ta, pokazująca sierociniec i siostry w bardzo złym świetle, skwapliwie wykorzystana została przez komunistów do walki z Kościołem.

Po latach Rolleczek napisała do Jana Pawła II list, w którym zapewniała, że tworząc wspomnianą książkę, nie miała zamiaru zostać wrogiem Kościoła i religii. A tak oto relacjonowała ona swój pobyt w Watykanie pamiętnego 13 maja 1981 roku:

„Kiedy stałyśmy w korytarzu w budynku Watykanu, rozglądał się i pytał: «A gdzie jest Tala, pokażcie mi Talę», wtedy ja buchnęłam na kolana, a on zatrzymał się przede mną, wziął mnie za nos: «Nie trzeba tak, Tala, nie trzeba». Ja jedna klęczałam, wszystkie inne panie elegancko stały. Pamiętam, że zastanawiałam się wtedy: czy on w tej chwili myśli o tym, jak z jednej miski jedliśmy ziemniaki w jego mieszkaniu, które tatuś pan Józef Wojtyła gotował, a z braku omasty posypywał zieleniną? Jedliśmy we trójkę tylko to, bo nic więcej nie było. Nie do wiary. Pamiętam, jak odwrócił się od drzwi i powiedział: «Módlcie się dzisiaj za mnie»”3.

Z uwagi na wydarzenia, które miały później nastąpić, Natalia Rolleczek w szczególny sposób zapamiętała to papieskie „dzisiaj”.

* * *

Po zakończeniu audiencji prywatnych Papież udał się na obiad. Spożył go w towarzystwie francuskiego profesora Jerome’a Lejeune’a – znanego obrońcy życia, wybitnego genetyka i odkrywcy genetycznej przyczyny zespołu Downa – jego małżonki i jeszcze jednej zaproszonej osoby. Z pewnością rozmowa toczyła się wokół obrony życia, bowiem wieczorem w Rzymie na Piazza del Popolo miała się odbyć proaborcyjna manifestacja (komunista Enrico Berlinguer przerwał ją na wieść o zamachu), a w niedzielę 17 maja 1981 roku w całych Włoszech – referendum w sprawie aborcji (niestety – jak się później okazało – większość Włochów opowiedziała się za rozszerzeniem prawa do zabijania poczętych dzieci). W tym samym dniu Jan Paweł II miał też powołać do życia dwie bardzo ważne prorodzinne instytucje: Instytut Studiów nad Małżeństwem i Rodziną przy Papieskim Uniwersytecie Laterańskim oraz Papieską Radę do Spraw Rodziny przy Stolicy Apostolskiej.

* * *

Po południu – jak zwykle w środę – na placu św. Piotra miała się odbyć audiencja generalna. Zgodnie ze zwyczajem przed i po audiencji Papież objeżdżał plac swoim jeepem, pozdrawiając licznie zgromadzonych wiernych. W treści przemówienia, które miał tego dnia wygłosić do zebranych, ­znajdowały się znamienne słowa: „Radość przeplata się z bólem, mieszają się w naszym życiu kolce z różami. Niech Najświętsza Dziewica nauczy nas przemieniać w zasługę ten los, który często wiedzie nas, razem z Nią, pod krzyż”4.

Następne dni Ojciec Święty też miał już szczegółowo zaplanowane. 15 maja miał odprawić mszę świętą dla chrześcijańskich robotników i wygłosić na niej przemówienie z okazji dziewięćdziesiątej rocznicy encykliki Rerum novarum Leona XIII, stanowiącej kamień milowy społecznego nauczania Kościoła. Gdyby spotkanie to doszło do skutku, robotnicy usłyszeliby wówczas, że „utopia ziemskiego mesjanizmu, która zwodzi zwolenników materializmu dialektycznego i praktycznego, powinna zostać zdemaskowana”, a „Kościół nie może uchylić się od tego zadania”5. W dalszych planach była podróż do Szwajcarii, przewodniczenie spotkaniu ekumenicznemu z okazji 1600-lecia soboru w Konstantynopolu i 1550-lecia soboru w Efezie (właśnie na nim nazwano Maryję Theotokos, czyli Matką Boga), wizyta w Lourdes z okazji Kongresu Eucharystycznego i pielgrzymka do Hiszpanii.

1 Paul Henze, Spisek na życie papieża, Wyd. „Fakt”, Warszawa 1991, s. 7-8.

2 Por. tamże, s. 173.

3 Katarzyna Bielas, Liczę na Czyściec, „Wysokie Obcasy”, 19.12.2009 r.

4 Informacja Teleexpressu za: www.ipn.gov.pl – przegląd mediów – 19 stycznia 2010.

5 Sebastian Labo, Zamach na Papieża w świetle Fatimy i w cieniu jednej rewolucji, Wyd. „Pro Fratribus”, Rzym 1984, s. 125-126.Rozdział 3 PRZEMOC I KREW

Niespełna kwadrans po godzinie 17 papieski jeep zaczął po raz drugi okrążać plac św. Piotra. Jan Paweł II stał, pozdrawiał zgromadzoną, rozradowaną rzeszę pielgrzymów, błogosławił chorych i dzieci. Dochodziła 17.17. Ojciec Święty podniósł do góry ośmiomiesięczną Włoszkę Sarę Bartoli, podaną mu przez proboszcza z miejscowości Lariano. Ucałowawszy dziecko w czoło i udzieliwszy mu błogosławieństwa, oddał je w ręce uśmiechniętego kapłana.

W tym samym czasie Ali Agca, stojący zaledwie kilka metrów dalej, w drugim rzędzie wiernych, wyjmował z przewieszonego przez ramię worka ciężkiego browninga. Wycelował w głowę Papieża. Nic z tego. Zasłoniła ją złotowłosa główka dziewczynki. Agca opuścił lufę, celując w brzuch6. Nacisnął spust. Echo spotęgowało odgłos wystrzałów. Stada gołębi poderwały się do lotu. Tylko ludzie stojący najbliżej papamobile pojęli, co się dzieje. Większość zgromadzonych na placu myślała, że ktoś dla wiwatu wystrzelił petardy. Ale to nie były petardy. Na białej sutannie Ojca Świętego pojawiły się plamy krwi.

Wtedy wypełniły się do końca słowa, które w 1947 roku w San Giovanni Rotondo młody polski ksiądz Karol Wojtyła miał usłyszeć od Ojca Pio: „Zostaniesz papieżem, ale na twoim pontyfikacie widzę krew i przemoc”. To, czy Ojciec Pio naprawdę je wypowiedział, nie zostało potwierdzone, ale niewykluczone, że tkwi w tym ziarnko prawdy. Choć w dniu zamachu nie żył już wprawdzie od dwunastu lat, to czy jednak w jakiś tajemniczy sposób – bezpośrednio lub pośrednio – nie brał udziału w tym wydarzeniu, podczas którego popłynęła „krew” i wyzwoliła się „przemoc”? Pytania te pozostawimy na razie bez odpowiedzi.

6 Ustalił to włoski dziennikarz Franco Bucarelli; por. Franco Bucarelli, Jan Paweł II cudownie ocalony, Wyd. „M”, Kraków 2009, s. 56.Rozdział 4 PAPIEŻ W SZPITALU, AGCA W WIĘZIENIU

Dramatyczne chwile, kiedy po postrzeleniu Papież osuwał się w ramiona swoich przyjaciół, niejednokrotnie były już opisywane. Najlepiej zrelacjonował je człowiek, który był wtedy najbliżej niego – ówczesny papieski sekretarz ks. Stanisław Dziwisz, obecnie kardynał, metropolita krakowski.

„Była godzina 17.17. Przy drugim okrążeniu placu św. Piotra rozległy się strzały wymierzone w Jana Pawła II. Mehmed Ali Agca, zawodowy zabójca, strzelił z pistoletu, raniąc Ojca Świętego w brzuch, prawy łokieć i w palec wskazujący. Kula przeszyła ciało i upadła między Papieżem a mną. Słyszałem dwa strzały. Kule zraniły dwie inne osoby. Mnie oszczędziły, chociaż siła naboju była taka, że mogła przeszyć kilka osób.

Zapytałem Ojca Świętego:

– Gdzie?

Odpowiedział:

– W brzuch.

– Boli?

Odpowiedział:

– Boli.

I w tym momencie zaczął się osuwać. Stojąc za nim, mogłem go podtrzymać. Tracił siły. To był dramatyczny moment. Dziś mogę powiedzieć, że w tamtej chwili jakaś moc niewidzialna wkroczyła, aby ratować zagrożone śmiertelnie życie Ojca Świętego. Nie było czasu na myślenie, nie było też w pobliżu lekarza. Jedna błędna decyzja mogła okazać się katastrofalna w skutkach. Nie próbowaliśmy udzielać pierwszej pomocy, nie zastanawialiśmy się nad przewiezieniem rannego do mieszkania. Liczyła się każda minuta. Natychmiast więc przewieźliśmy go do karetki, znalazł się też osobisty lekarz Ojca Świętego, dr Renato Buzzonetti, i w ogromnym pędzie udaliśmy się do polikliniki Gemelli”7.

Warto nadmienić, że przedziwnym zrządzeniem Opatrzności na krótko przed dniem zamachu zarządzono stały dyżur karetki i ambulansu reanimacyjnego za watykańską Bramą Dzwonów.

Karetka wyruszyła około godziny 17.39. Trasę, którą zazwyczaj przemierza się w 19-24 minuty, ­pokonano... w 8 minut. Uznano to później za cud, gdyż po pierwsze, były godziny komunikacyjnego szczytu, a po drugie, w karetce zepsuł się sygnał dźwiękowy. Jeszcze w trakcie jazdy przez radio zawiadomiono personel szpitala, że „il Papa e stato colpito – Papież został ugodzony”.

Ojciec Święty przez cały czas był świadom tego, co się dzieje. Choć odczuwał silny ból, miał poczucie, że nie umrze. Półgłosem odmawiał akty strzeliste. „Maryjo, Matko moja” – szeptał. Według relacji ks. Dziwisza stracił przytomność dopiero, kiedy karetka zatrzymała się przed szpitalem. Była godzina 17.47.

* * *

Po przybyciu do szpitala Jan Paweł II został zawieziony na dziesiąte piętro, gdzie czekała na niego specjalna sala (na skutek niejasnej informacji o tym, że został „ugodzony”, nie wiedziano, co mu się właściwie stało). Po wykonaniu wstępnych oględzin i wykryciu, że „ugodzenie” owo jest tak naprawdę ciężkim postrzałem, niezwłocznie przewieziono go na znajdujący się niżej oddział chirurgii. Kolejnym przedziwnym zrządzeniem Bożej Opatrzności czekał tam już zespół gotowych do operacji lekarzy. Mieli oni wykonywać zabieg u innego pacjenta, ale skoro pojawił się Papież i to w stanie wymagającym natychmiastowej interwencji, nie wahali się ani chwili. Ten drugi pacjent mógł bowiem jeszcze poczekać, a zwłoka w przypadku Ojca Świętego była równoznaczna ze skazaniem go na śmierć.

Tuż przed operacją ks. Dziwisz udzielił Janowi Pawłowi II sakramentu namaszczenia chorych. W tym czasie cudem, łamiąc przepisy ruchu drogowego, dotarł do szpitala prof. Francesco Crucitti, który kierował zespołem operacyjnym. Także w tym przypadku Opatrzność czuwała – policjant, który ścigał lekarza, nie zatrzymał go, a nawet powiadomiony przez niego, że chodzi o jak najszybsze dotarcie do polikliniki, bez wahania zgodził się go eskortować; w samym szpitalu ktoś pomyślał natomiast o wezwaniu na parter wszystkich wind, tak że profesor od razu mógł dostać się na dziewiąte piętro.

Operacja trwała bardzo długo – od godziny 17.55 do 23.25. Papież miał trzy rany: w jamie brzusznej, na palcu wskazującym lewej ręki i na prawym ramieniu. W trudnych warunkach – pacjent nie był przecież należycie przygotowany do zabiegu – oczyszczono jamę brzuszną, wycięto 55 centymetrów jelit, w kilku miejscach zszyto okrężnicę i wykonano kolostomię. Przeprowadzono również transfuzję krwi.

* * *

Kiedy Jan Paweł II był już w drodze do szpitala, zgromadzeni na placu św. Piotra wierni stopniowo uświadamiali sobie, co się stało. Zaczęli modlić się o to, by rany, jakie odniósł Papież, nie okazały się śmiertelne. Płakali i modlili się przed ustawionym na opustoszałym papieskim tronie obrazem Matki Bożej Częstochowskiej.

Po godzinie 18 wygłoszono pierwszy oficjalny komunikat. Poinformowano w nim, że Ojciec Święty jest ciężko ranny, ale żyje i jest operowany. Zainicjowano modlitwę różańcową. Dopiero o północy zaniepokojeni wierni dowiedzieli się, że operacja zakończyła się pomyślnie, a stan chorego jest zadowalający.

* * *

Jan Paweł II bardzo szybko powracał do zdrowia. W niedzielę 17 maja, podczas odmawianej w samo południe modlitwy Regina caeli, odtworzono nagrane w szpitalnym łóżku wygłoszone przez niego rozważanie. Brzmiało ono następująco: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Umiłowani bracia i siostry. Wiem, że w tych dniach, a zwłaszcza w tej godzinie modlitwy Regina caeli jesteście zjednoczeni ze mną. Ze wzruszeniem dziękuję Wam za modlitwy i wszystkich Was błogosławię. Czuję się szczególnie związany z dwiema osobami zranionymi wraz ze mną. Modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem. Zjednoczony z Chrystusem, Kapłanem i Ofiarą, składam moje cierpienia w ofierze za Kościół i świat. A Tobie, Maryjo, powtarzam: Totus Tuus ego sum”8.

Nazajutrz, w dzień urodzin Papieża, o godzinie 13.50 przeniesiono go z oddziału reanimacji Instytutu Anestezjologii na zarezerwowane dla specjalnych pacjentów dziesiąte piętro oddziału internistycznego.

* * *

Już 20 maja Ojciec Święty razem z lekarzami i osobami posługującymi odmówił dziękczynne Te Deum za łaskę ocalenia. W kolejną niedzielę, drugą spędzoną w szpitalu, w czasie wygłoszonego z okna polikliniki rozważania Papież mówił o cierpieniu. „Cierpienie, przyjęte w zjednoczeniu z cierpiącym Chrystusem, ma nieporównywalną z niczym skuteczność w urzeczywistnianiu Bożego planu zbawienia – stwierdził i dodał: – Powtarzam za św. Pawłem: «Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół» (Kol 1,24)”9.

Dnia 25 maja Jan Paweł II odbył ostatnią rozmowę telefoniczną z umierającym w Warszawie Prymasem Tysiąclecia kard. Stefanem Wyszyńskim (prymas Polski zmarł 28 maja o godzinie 4.30).

Warto nadmienić, że czasie pobytu w szpitalu Ojciec Święty ani razu nie opuścił odmawiania ­brewiarza ani uczestnictwa we mszy świętej. Gdy nie mógł sam jej celebrować, odprawiali ją za niego księża kapelani.

* * *

Papież powrócił do Watykanu 3 czerwca 1981 roku, po dwudziestu dwóch dniach od zamachu. Niestety, tydzień później – 10 czerwca – stan jego zdrowia znacznie się pogorszył. Nasiliły się odczuwane jeszcze przed wypisaniem ze szpitala stany gorączkowe, trudności z oddychaniem i bóle w klatce piersiowej. Gorączka osiągnęła 39,5 stopnia Celsjusza. Nie było wiadomo, co jest tego przyczyną.

Ojciec Święty chorował ciężko przez następne trzy tygodnie. Znosił to gorzej niż stan pooperacyjny. Antybiotyki nie skutkowały. 20 czerwca postanowiono, że Jan Paweł II zostanie ponownie hospitalizowany. Był już wtedy w stanie krytycznym, a – co gorsza – odporność jego organizmu była bliska zeru. Następca św. Piotra znów znalazł się na krawędzi śmierci.

Pięć dni później wykryto, że organizm Ojca Świętego zaatakował niezwykle groźny cytomegalowirus. Prawdopodobnie w czasie operacji Papieżowi, który miał rzadką grupę krwi A Rh–, przetoczono ten życiodajny płyn od człowieka będącego nosicielem cytomegalii. Według wszelkiego ­prawdopodobieństwa to właśnie ten wirus spowodował pooperacyjne powikłania.

To, że Jan Paweł II z tego wyszedł, prof. Gabriel Turowski, jego bliski przyjaciel, a równocześnie członek międzynarodowej komisji lekarskiej czuwającej nad właściwym przebiegiem leczenia, uznał za cud. Przezwyciężenie niezwykle ciężkiej infekcji wirusowej przy takim spadku odporności organizmu Papieża było w jego opinii większym cudem niż wyzdrowienie po operacji.

* * *

Po zwalczeniu wirusa, 5 sierpnia 1981 roku, w święto Matki Bożej Śnieżnej, Jan Paweł II – wciąż jeszcze nie w pełni sił – poddał się kolejnej operacji. Zależało mu bowiem bardzo na jak najszybszym pozbyciu się wykonanej w czasie operacji kolostomii.

Po raz drugi Ojciec Święty opuścił klinikę dopiero 14 sierpnia. Niezwłocznie poszedł pomodlić się w papieskich kryptach („Przede wszystkim poszedłem złożyć hołd św. Piotrowi Apostołowi u jego grobu, aby podziękować mu za to, że chciał tego swojego następcę zachować jeszcze trochę, pomimo całego ryzyka. Następnie nawiedziłem również groby moich poprzedników i pomyślałem, że mogło być o jeden grób więcej”10). Następnie wyjechał na dalszą, trzytygodniową rekonwalescencję do swojej letniej rezydencji w Castel Gandolfo. W czasie jednego z wygłoszonych tam przemówień stwierdził: „Najdrożsi, pragnę was zachęcić do tego, byście pokładali zawsze ufność w Bogu, który wszystko może. Nie zapominajcie, że On jest z wami”11.

* * *

Po 144 dniach choroby i rekonwalescencji Ojciec Święty powrócił do swoich codziennych watykańskich zajęć. 7 października znowu przybył na plac św. Piotra. W wygłoszonym przemówieniu stwierdził: „Bóg pozwolił mi doświadczyć w ciągu minionych miesięcy zagrożenia życia. Pozwolił mi równocześnie jasno i dogłębnie zrozumieć, że jest to szczególna Jego łaska dla mnie samego jako człowieka, a równocześnie – z uwagi na posługę, którą sprawuję jako Biskup Rzymu i Następca św. Piotra – łaska dla Kościoła”12.

W kazaniu Jan Paweł II zwierzył się też, że rozważał słowa z Dziejów Apostolskich o Piotrze uwięzionym, skazanym na stracenie i cudowne uwolnionym: „«(...) wiem na pewno, że Pan... wyrwał mnie z ręki Heroda i z tego wszystkiego, czego oczekiwano» (Dz 12,11). (...) I stałem się na nowo dłużnikiem Najświętszej Dziewicy i ­Wszystkich Świętych Patronów. Czyż mogę zapomnieć, że ­wydarzenie na Placu św. Piotra miało miejsce w tym dniu, w którym od sześćdziesięciu z górą lat wspomina się w portugalskiej Fatimie pierwsze pojawienie się Matki Chrystusa ubogim wiejskim dzieciom? Wszak we wszystkim, co mnie w tym dniu spotkało, odczułem ową niezwykłą Macierzyńską Troskę i Opiekę, która okazała się mocniejsza od śmiercionośnej kuli”13. Papież prosił, aby łaska ta nie okazała się daremna.

* * *

Ojciec Święty nie był jednak jedyną osobą, która ucierpiała na skutek zamachu. Jedna z kul trafiła w rękę Rose Hall – 21-letnią kobietę z Jamajki (Papież przyjął ją na audiencji w szpitalu 24 maja) i zatrzymała się w śródpiersiu urodzonej w Wadowicach 58-letniej Amerykanki Anny Odre (Jan Paweł II spotkał się z nią nazajutrz po wyjściu ze szpitala).

* * *

Co działo się w tym czasie z zamachowcem? Mehmetowi Alemu Agcy nie udało się zbiec z placu św. Piotra. Po obezwładnieniu zabrano go do aresztu. Po wielu przesłuchaniach, 20 lipca 1981 roku rozpoczął się proces, w którego wyniku już na trzeci dzień – 22 lipca – turecki terrorysta został skazany na najwyższą we Włoszech karę dożywotniego więzienia. Z prawa apelacji nie skorzystał. Z włoskiego więzienia wyszedł w 2000 roku, ułaskawiony po dziewiętnastu latach odsiadki. Trafił wtedy do Turcji, gdzie czekało go odbywanie kary za wyrok, jaki otrzymał za zabicie redaktora naczelnego dziennika „Miliyet” i za dwa inne ataki z bronią w ręku. Odbywanie wszystkich tych kar zakończył 18 stycznia 2010 roku.

7 Bp Stanisław Dziwisz, Dotknąłem tej tajemnicy, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2001 (wykład wygłoszony 13 maja 2001 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim z okazji nadania doktoratu honoris causa), s. 19-20.

8 Sebastian Labo, dz. cyt., s. 121.

9 Tamże, s. 131.

10 Arturo Mari, Gabriel Turowski, Leszek Sosnowski, Zamach, czyli jak zło w dobro się obróciło, Wyd. „Biały Kruk”, Kraków 2001, s. 84.

11 Tamże, s. 92.

12 Tamże, s. 113.

13 Tamże, s. 117.BIBLIOGRAFIA

Allegri Renzo, Cuda Ojca Pio, Wyd. WAM, Kraków 2003.

Antier Jean Jacques, Marta Robin. Nieruchoma podróż, Ognisko Miłości, Łódź 2007.

Aurino Arcangelo, Solidali per Cristo. S. Pio da Pietrelcina. Suor Rita dello Spirito Santo, Amici di suor Rita, Citta Ideale 2005.

Aurino Arcangelo, Suor Rita Montella, monaca agostiniana (1920-1992). Biografia – Missione – Carismi, Umbigraf, Terni 2000.

Aurino Arcangelo, Suor Rita Montella, monaca agostiniana. Studio dei singolari carismi, Edizioni Segno, Tavagnacco 2002.

Bucarelli Franco, Jan Paweł II cudownie ocalony, Wyd. „M”, Kraków 2009.

D’Anastasio Franco, Promanuscripto Suor Rita Montella – monaca agostiniana. La grande ­„missionaria” associata all’azione riparatrice del Beato Pio da Pietrelcina, 1999.

Encyklopedia katolicka, Wyd. TN KUL, hasło: Bilokacja.

Dziwisz Stanisław Bp, Dotknąłem tej tajemnicy, Wyd. św. Stanisława BM, Kraków 2001 (wykład wygłoszony 13 maja 2001 r. w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim z okazji nadania doktoratu honoris causa).

Frassati Pier Giorgio Bł., Listy do przyjaciół, Biblioteka „Więzi”, Warszawa 1995.

Guitton Jean, Antier Jean-Jacques, Tajemne moce wiary. Znaki i cuda, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna „Adam”, Warszawa 1997.

Guz Eugeniusz, Zamach na Papieża, KAW, Warszawa 1983.

Guz Eugeniusz, Zamach na Papieża. Mroczne siły nienawiści, Oficyna Wydawniczo-Poligraficzna, „Adam”, Warszawa 2006.

Henze Paul, Spisek na życie papieża, Wyd. „Fakt”, Warszawa 1991.

Jan Paweł II, encyklika Salvifici doloris.

Kongregacja Nauki Wiary, Orędzie fatimskie, Wyd. „Pallotinum”, Poznań 2000.

Labo Sebastian, Zamach na Papieża w świetle Fatimy i w cieniu jednej rewolucji, Wyd. „Pro Fratribus”, Rzym 1984.

Mari Arturo, Turowski Gabriel, Sosnowski Leszek, Zamach, czyli jak zło w dobro się obróciło, Wyd. „Biały Kruk”, Kraków 2001.

Sbalchiero Patrick, Niezwykłe zjawiska wiary, Wyd. „M”, Kraków 2007.

Siccardi Cristina, La „bambina” di Padre Pio, Amici di suor Rita, Citta Ideale, Prato 2003.

Sterling Claire, Anatomia zamachu. Dociekania na temat prawdy – niezależnej od prawd oficjalnie uznanych, Wyd. „Edizioni Mundus”, Roma – Milano 1985.

West Nigel, Trzecia tajemnica. Kulisy zamachu na Papieża, Wyd. „Wołoszański” sp. z o.o., Warszawa 2002.

Żywot wielebnej Matki Teresy od Pana Jezusa Marchockiej, Kraków 1901.

Źródła prasowe:

Ali Agca narzędziem GRU, „Newsweek”, 15 listopada 2009 r.

Prawda o zamachu na Jana Pawła II, informacja PAP z 12 marca 2009 r. za: www.newsweek.pl

Złapała człowieka, który targnął się na życie Jana Pawła II. Z siostrą Letizią Giudici, która 13 maja 1981 r. zatrzymała Ali Agcę, rozmawia Włodzimierz Rędzioch, „Niedziela”, 19/2006.

Bielas Katarzyna, Liczę na Czyściec, „Wysokie Obcasy”, 19.12.2009 r.

Pompowski Tomasz, Jan Paweł II był ofiarą Kremla, „Polska The Times”, 30 marca 2009 r.

Skrzypczak Robert Ks., Zakonnica i płatny morderca, czyli kto uratował Jana Pawła II, „Fronda”, nr 48, rok 2008.

Źródła internetowe:

Informacja „Teleexpressu” za: www.ipn.gov.pl – przegląd mediów – 19 stycznia 2010.

www.inkulturacja.com.pl/s/calun_turynski.html
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: