Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Seteeria. Strażnicy światła - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
5 maja 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,00

Seteeria. Strażnicy światła - ebook

Szukając w lesie malin, dwie dziewczynki odkrywają niespodzianie wejście do innego świata - tak rozpoczyna się ich wielka przygoda. Na obcej, czarownej planecie natykają się na Kiou i tajemniczych Strażników Światła. Kim są te obce istoty? Dlaczego wykazują tak żywe zainteresowanie dziewczynkami? Co łączy Ziemię i Seteerię?

Tajemnicza, trzymająca w napięciu książka opowiada z humorem o przyjaźni i wciąga czytelnika fantazyjnymi wątkami w niezwykły świat, z lekkością splatając fikcję z rzeczywistością!

Danuta Morawska, ur. w Bielsku-Białej, żyje od ponad dwudziestu lat w Niemczech. Wraz z rodziną i psem mieszka w Norymberdze. Autorka ma wiele pasji i kilka zawodów. Na codzień pracuje intensywnie, czas wolny poświęcając pisaniu tekstów na swoją stronę autorską www oraz opowiadań. Ukończyła w Niemczech szkołę dla autorów o kierunku beletrystyka.

Pierwsza powieść jest spełnieniem jej młodzieńczych marzeń, na realizację których wcześniej nie znalazła czasu.

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64343-62-9
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kolorowa planeta

Gorący letni dzień chylił się ku końcowi. Nieznośny popołudniowy upał zelżał, a lekka, odświeżająca bryza dochodząca z lasu nawilżała powietrze, ułatwiając oddychanie. Na rowerach, podskakujących na nierównej powierzchni leśnej drogi, jechało obok siebie dwoje dzieci. Wbijając wzrok w wyboistą ścieżkę, starały się omijać dziury i koleiny.

Ciemnowłosa dziewczynka przyhamowała lekko, podniosła głowę i wciągnęła głęboko odświeżające powietrze.

— Jutro będzie padać — stwierdziła w kierunku towarzyszki. — Czuję w powietrzu deszcz.

— Jeśli o mnie chodzi, może lać! Jutro nas już tu nie będzie! — wykrzyknęła Kamila, młodsza od swojej jedenastoletniej siostry o ponad rok. — Jutro jedziemy nad morze!

— A pojutrze będę się ślizgać na falach. — Nathalie skierowała wzrok ku niebu. W tym samym momencie koło jej roweru wjechało w zagłębienie, rower podskoczył i dziewczynka wylądowała twardo na gliniastej drodze.

— Wszystko w porządku? — Kamila przyhamowała.

Jej siostra, zdenerwowana upadkiem, stanęła szybko na nogi i podniosła rower.

— Nic się nie stało — odpowiedziała zwięźle i zabrała się za otrzepywanie zabrudzonych kurzem dżinsów.

— Zobaczymy na maliny? Jak wrócimy, już ich nie będzie! — Nie czekając na odpowiedź, Kamila wzięła ostry zakręt, wjechała w las, po czym zeskoczyła z roweru, rzucając go niedbale na ziemię, i zniknęła w gęstwinie.

— Zaczekaj na mnie! Czekaj! — Nathalie walczyła chwilę z podpórką, która tonęła w sypkiej nawierzchni. W końcu upuściła swój pojazd i pobiegła w stronę gęstego maliniaka zasłaniającego siostrę. — Gdzie jesteś? — zawołała.

— Wygrałam! — Kamila wyłoniła się z gąszczu ze śmiechem. — Przyjdź tutaj! — Przywoływała towarzyszkę, machając ręką. — Tu są wielgachne maliny!

Nathalie przewróciła oczami.

— Auaaaa! — Radosne nawoływania Kamili przerodziły się nagle w ogłuszający wrzask, roznoszący się na całą okolicę, który poderwał ptaki do lotu.

— Kama?! — Przestraszona Nathalie przedzierała się przez kłujące krzaki do miejsca, z którego dochodził krzyk. W końcu dojrzała pomiędzy liśćmi platynowe włosy siostry. Kamila siedziała na suchym mchu z wykrzywioną twarzą, trzymając się za kostkę i niemiłosiernie krzycząc.

— Nie wrzeszcz tak! — Nathalie uklękła koło niej. — Bardzo boli? — zapytała, podnosząc lekko stopę siostry i przyglądając się jej dokładnie.

— Tak!

— No przestań! Nic tu nie ma. Tylko się uderzyłaś w kostkę. Popatrz! Wszystko jest w porządku, krew się nie leje. Co się stało? — spojrzała pytająco.

— Potknęłam się o to! — Kamila położyła dłoń na grubym korzeniu, wystającym z ziemi.

— Możesz iść? — spytała Nathalie, po czym, zdumiona, ucichła. Kamila zastygła w bezruchu, z wzrokiem wbitym w ziemię. — Co jest?

W odpowiedzi siostra wskazała na ciemną plamę odcinającą się wyraźnie od suchego mchu obok wystającego korzenia.

— Widzisz to?

Nathalie powędrowała oczyma za wyciągniętym palcem, zatrzymując wzrok na niezwykłym przefarbieniu leśnego poszycia. Słońce przebijało się przez grubą warstwę liści, rzucając wibrujący snop złotego światła dokładnie przed nogi dziewcząt.

Kamila i Nathalie obserwowały w napięciu zmieniającą się tajemniczą plamę: ziemia zadrżała, wybrzuszyła się, tworząc powiększającą się szybko szczelinę. Najpierw ukazała się plątanina korzeni, a następnie wejście do ciemnego, wilgotnego korytarza.

— Przedtem tu tego nie było — szepnęła Mała, czyli Kamila. Przed nimi otwierało się wejście do podziemnego świata.

— Chodź, zobaczymy, co tam jest! — Nathalie, podekscytowana, natychmiast przekroczyła próg jamy i zaczęła się zsuwać w dół.

— Nie! — Jej siostra odwróciła wzrok, pocierając nerwowo obolałą kostkę. — Kto wie, dokąd to prowadzi. Tam jest z całą pewnością niebezpiecznie. — Kamila była z natury ostrożna, a ciemne, wilgotne jaskinie napawały ją obrzydzeniem.

— No pozwól nam spróbować — błagała Nathalie. — Tylko kawałek!

— Nie. Boli mnie. — Kamila zacisnęła mocniej palce na stopie.

— Przestań. Nic ci się nie stanie. — Nathalie zaglądała z ciekawością w głąb korytarza. — Chodź! Nie bądź mazgajem! Jak pójdziesz ze mną, to coś ci za to dam.

— Co takiego?

— Możesz nosić moje kolczyki z gwiazdkami. Cały tydzień. I jeszcze do tego dostaniesz łańcuszek.

Kamila z niechęcią spojrzała na ciemne wejście.

— Dwa tygodnie! — zażądała.

— No dobra, dwa tygodnie. Chodź już!

— Najpierw kolczyki! — Kamila wyciągnęła rękę.

Nathalie wciągnęła powietrze przez zęby, odpięła gwiazdki od uszu i podała je siostrze ze złością.

— Dobrze zapięłam? — Kamila pokręciła głową, pokazując prawe i lewe ucho.

— Tak, chodź wreszcie!

— Ale łańcuszek dasz mi w domu!

— Tak, tak, a teraz ruszaj się! — Nathalie zdecydowanie podążyła w głąb korytarza.

— Ale będziemy tam tylko chwilę… — biadoliła Mała, drepcząc za siostrą. Bez niej nie zostałaby w takim miejscu za nic w świecie. Utykając, posuwała się do przodu, raz po raz dotykając gwiazdek w uszach.

W podziemiach zanikało stopniowo światło dnia, wijące się przejście stawało się z każdym krokiem dziewczynek ciemniejsze. Wkrótce jednak siostry zauważyły bladą poświatę: spróchniałe drewno fluoryzowało, rozpraszając ciemność zielonkawym, mdłym poblaskiem. Plątanina korzeni sprawiała niesamowite wrażenie. Kłącza zdawały się nieznacznie poruszać, jak gdyby ściany korytarza nie były stałe i w każdej chwili mogły się otworzyć. Zwisające pędy zdawały się im przyglądać.

— Wystarczy. Wracajmy — poprosiła drżącym głosem Kamila.

— Chodź! — Nathalie wzięła ją za rękę i pociągnęła dalej.

Kamila spojrzała przez ramię. Wejście utonęło w mroku. Nigdy nie znajdziemy drogi z powrotem! — pomyślała i ścisnęła rękę siostry jeszcze mocniej. Walcząc ze strachem, pozwoliła się prowadzić dalej. Po kilku krokach ścieżka niespodziewanie się skończyła. Zaskoczone dzieci straciły grunt pod nogami i koziołkując w powietrzu, popędziły z krzykiem w dół, w przepastną czeluść. Koszmar ten nie trwał jednak długo. Ich spadanie zakończyło się równie niespodzianie, jak się zaczęło. Znienacka poczuły gwałtowną, zapierającą dech falę ciepłego powietrza, która wyhamowała ich lot.

— Szybujemy… Czujesz?… Unosimy się w powietrzu! — Nathalie spojrzała w dół ze zdumieniem. Niezwykły, świecący błękitnie obłok otaczał ich postaci i zdawał się je unosić. Dziewczynki siedziały na nim jak na ciepłym, miękkim latającym dywanie.

Jak wata! — pomyślała Kamila i wbiła palce najgłębiej jak mogła w pierzastą chmurkę.

Uczucie szybowania na ogromnym kłębie waty było sensacyjne, jednak dziewczynki bały się wykonać jakikolwiek ruch w obawie, że ześlizgną się i spadną z powietrznej poduszki.

— Fajnie, co? — Mimo sztywnej pozycji oczy Nathalie wędrowały, zachwycone, po iskrzącej się powierzchni.

— Fajnie, fajnie! — przedrzeźniła ją Kamila. — I co teraz? Tyle z tego mamy! Przez twoje wścibstwo. Na pewno nie wolno tutaj przebywać! Głupia gęś! — Mała nie śmiała się poruszyć i odwrócić w stronę siostry.

Z szeroko otwartymi oczyma, pełna napięcia wbijała oczy w ciemność. W mroku pojawiły się kolory. Otoczenie wokół wacianej poduszki zaczęło się zmieniać. Temperatura powietrza wzrosła, a w ich kierunku zbliżał się świetlny punkt. Pulsujące światełko rosło, przybierając błękitny odcień. Bezustannie zwiększało swoją objętość — punkcik zmienił się w rosnącą plamę, by ostatecznie przyjąć kształt mieniącej się tafli, która zatrzymała się w pobliżu nich. Albo… Może to my stanęłyśmy… — pomyślała Nathalie. Bo tak naprawdę nie bardzo można było stwierdzić, kto lub co poruszało się w ciemności.

— Co się dzieje? — spytała Kamila wpatrzona w pulsującą, świetlistą powierzchnię.

— Nie mam pojęcia… — odpowiedziała uczciwie Nathalie i wyciągnęła ostrożnie rękę w kierunku siostry.

W tym momencie niebieska powierzchnia przybrała kształt bramy, wygiętej, z ozdobnymi elementami, podobnej do starych bram ogrodowych, ale nie z żelaza, lecz z błękitnej mgły. Szybując dalej, chmura zaniosła dziewczynki w sam środek obcego świata, rozpościerającego się po drugiej stronie niezwykłej bramy. Przed nimi, jak okiem sięgnąć, rozlewał się błękit. Ich waciany pojazd obniżył lot i rozpłynął się w powietrzu, sadzając dzieci na obcej łące. Przeźroczysta trawa porastała ciemnoniebieską ziemię, błękitne jak letnie niebo rośliny o filigranowych kwiatkach i wiotkich, smukłych łodyżkach zdobiły niezwykłą łąkę. Jak ze szkła akrylowego — pomyślała Kamila, dotykając palcami przejrzystych źdźbeł. Cudownie giętkie i miękkie trawy przypominały w dotyku niebieskie gumisie, z tą różnicą, że były cienkie jak plastikowe szybki. Lekki powiew przyniósł owocowy zapach i dzieci ostrożnie wciągnęły powietrze.

— Gdzie my jesteśmy, Nathalie? — Kamila spojrzała niepewnie na siostrę.

— No, w każdym bądź razie nie w domu. Chodź, idziemy dalej!

— Szsz! Ktoś nadchodzi… — szepnęła Mała, wskazując przed siebie.

Nathalie odwróciła się błyskawicznie. Rzeczywiście — w oddali widać było zbliżającą się postać. Początkowo niewyraźna, postać ta z każdym krokiem nabierała kształtu, aż dziewczynki rozpoznały niewielką świetlaną istotę. Przed nimi stanął skrzący się, złoto-srebrny chłopiec! Nieco wyższy od Nathalie, o szczupłej buzi, z prawie spiczasto zakończonym podbródkiem i włosami opadającymi błyszczącymi falami na ramiona. Przyglądał się im przez dłuższą chwilę oczyma w kształcie migdałów. Potem się odezwał. Siostry spojrzały po sobie: nawet bardzo się starając, nie mogły zrozumieć ani słowa. Nagle chłopak zamilkł, podniósł srebrzystą dłoń, narysował w powietrzu okrąg i… zniknął, zostawiając je zdumione. Nathalie otworzyła usta, lecz zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, chłopak pojawił się ponownie, dosłownie znikąd. W jego otwartej dłoni leżało małe niebieskie pudełko.

— Cześć — rozległ się wesoły młody głos. — Kim jesteście?

Zaskoczenie było tak duże, że dziewczynki nie zdołały wydusić z siebie słowa.

— Jak macie na imię? — spytał ponownie chłopiec, przekrzywiając głowę z uśmiechem.

— Nathalie — zabrzmiała cicha odpowiedź. Dziewczynka patrzyła jak zaczarowana na świetliste zjawisko.

Jej siostra szybciej otrząsnęła się z pierwszego oszołomienia:

— Kamila — przedstawiła się i wysunęła do przodu. — A ty? Kim jesteś? Gdzie zniknąłeś przed chwilą i dlaczego tak dziwnie mówiłeś? I gdzie my w ogóle jesteśmy? — zarzuciła go pytaniami.

Nathalie pokręciła głową. Kamilę, gdy raz zaczęła mówić, trudno było zatrzymać.

— Powoli. Powoli — doszedł głos z pudełka. Chłopiec podniósł świecącą dłoń. — Jestem Kiou. Witamy u nas, na planecie Seteeria. Nie mogłyście zrozumieć mojego języka, więc przyniosłem tłumacza. — Wskazał na pudełko w swojej dłoni. — Pochodzicie z Ziemi, prawda?

Dziewczynki skinęły głowami.

— Pięknie! Cieszę się, że mogę was poznać — powiedział i odwrócił głowę, wskazując ręką za siebie. — Tam jest mój dom. Zechcecie mi towarzyszyć?

Dwie pary oczu przeczesywały wzrokiem okolicę, usiłując zlokalizować wskazane miejsce.

— Gdzie jest ten dom? — spytała Kamila.

Niewiarygodnie szafirowa łąka sięgała aż po horyzont. Od tego wszechobecnego błękitu odcinały się jedynie dalekie pagórki, niczego innego nie było można dostrzec.

— No tam! Nie widzicie? — Wskazał ponownie ku łące. — Hm. Może musicie podejść bliżej. Chodźcie za mną. Ktoś chce was zobaczyć — dodał wyjaśniająco.

Kamila, trzymając Nathalie za rękę, potaknęła energicznie, by dodać sobie i swej siostrze odwagi.

Dziewczynki podążały za złotosrebrną postacią, zachowując bezpieczną odległość. Nagle wyrosła przed nimi wielka piramida, sięgająca wysoko, aż do turkusowego nieba. Budowla, jak wszystko na tej obcej planecie, była niezwykła: pokryta szklanymi płytami, odzwierciedlała jak lustro błękitne otoczenie i zielonkawe, rozgałęzione chmurki. To lustrzane odbicie było powodem, dla którego dzieci nie mogły od razu dostrzec budowli!

Gdy dotarli na miejsce, okazało się, że za bogato zdobionym ogrodzeniem rozciągał się przestrzenny park. Kamila i Nathalie stanęły zachwycone przy wejściu. Tutaj błękit ustąpił miejsca kolorom. Nigdy przedtem nie widziały takiego bogactwa barw: limonkowe drzewa, krzewy w delikatnym, skrzącym się różu, a pomiędzy nimi morze kwiatów, lśniących kolorami tęczy. Wszystkie rośliny były przejrzyste, promieniowały światłem i nasączały powietrze niezwyczajnie intensywnym zapachem.

Nagle podbiegła do nich chmara dzieci. Były podobne do swego przewodnika, który uśmiechając się, pozdrawiał lśniącą gromadkę. Niektóre z dzieci srebrzyły się, inne miały bardziej złotawy odcień, ale wszystkie wydawały się przejrzyste. Chichocząc, otoczyły gości i próbowały dotknąć ich rąk i ubrań.

— Czy wy w ogóle jesteście prawdziwi? — dziwiła się Kamila, starając się uniknąć dotknięcia przejrzystych rączek.

— Zostawcie gości w spokoju! — Kiou odpędził dzieci przyjaźnie, ale stanowczym tonem. W jednej chwili trzódka wtopiła się znowu w kolorowy, kwiecisty ocean.

Trójkątne drzwi rozsunęły się bezszelestnie. Kiou wprowadził siostry do wnętrza pałacu. Nathalie ze zdumieniem kręciła głową we wszystkie strony: ściany i podłogi budowli były szklane i przeźroczyste, tak że można było spojrzeć w każdy zakamarek. Kanty i rogi pomieszczeń lśniły jasnym blaskiem. Na różnych poziomach przebywali liczni mieszkańcy. Niektórzy siedzieli przy stolikach, inni spacerowali, stali przy tablicach. Ale wszyscy byli zajęci czymś, co dziewczynkom kojarzyło się znajomo:

— To szkoła — szepnęła Kamila do Nathalie.

Kiou poprowadził siostry do jednego ze szklanych pomieszczeń. Duża grupa dziewcząt, które iskrzyły się podobnie jak chłopiec, siedziała przy stolikach. Faktycznie wyglądało na to, że się uczą. Starszy pan przy biurku, promieniujący głębokim fioletem, objaśniał coś na obszernym, wiszącym w powietrzu ekranie. Tablica usiana była różnej wielkości i jasności gwiazdami. Nauczyciel przerwał wykład, gdy Kiou wprowadził swoje towarzyszki do środka. Złociste dziewczynki przyglądały im się z zaciekawieniem.

— Witamy cię, Kamilo, witamy Nathalie. Bardzo nam miło, że możemy was poznać — zabrzmiało z niebieskiego pudełka, a fioletowe, dobroduszne oblicze uśmiechnęło się szeroko. Mężczyzna, podobnie jak Kiou, ubrany był w koszulę sięgającą kolan, szerokie spodnie i sandały w kolorowe paski.

Dziewczynki potrzebowały chwilę, zanim odzyskały głos.

— Dzień dobry — odpowiedziała Nathalie.

— Dzień dobry. Skąd pan wie, kim jesteśmy? — Kamila nie mogła opanować ciekawości.

Nauczyciel zaśmiał się serdecznie.

— Kiou was zapowiedział — wyjaśnił. — Jestem Shiake, a to nasz pokój nauki. Prowadzę zajęcia o kosmosie — oznajmił. Ponownie na jego ustach zagościł uśmiech. — Rzadko się zdarza, że odwiedza nas ktoś z waszego świata. Jesteśmy bardzo radzi z waszej wizyty. Ale wyjaśnijcie mi, proszę, jak zdołałyście się tutaj dostać?

Nathalie wzruszyła bezradnie ramionami.

— Tak naprawdę to nie wiemy. Byłyśmy w lesie i nagle pojawił się ten otwór, wejście pod ziemię.

Opowiedziała też o tunelu, o locie na poduszce powietrznej i lądowaniu na błękitnej łące.

— Ach tak. — Shiake kiwał głową w zamyśleniu. — To musiało być drzewo pomostowe… Można powiedzieć, że dopisało wam szczęście, ponieważ tylko jednego dnia waszego roku, o jednej, szczególnej porze dnia, gdy słońce pada dokładnie na ten jeden korzeń, przy jego dotknięciu otwiera się wejście do tunelu. Hm. Bardzo, bardzo niezwykłe, w rzeczy samej. — Shiake pocierał brodę fioletowym palcem. — Ale skoro tu jesteście, chcecie pewnie zobaczyć, jak żyjemy?

Obie dziewczynki potaknęły skwapliwie.

— No to, Kiou, pokaż niespodziewanym gościom nasz świat! — Stary mężczyzna kiwnął zachęcająco głową. — Porozmawiamy jeszcze później — dodał i zwrócił się znowu ku uczennicom.

Kiou skłonił się lekko przed nauczycielem i wskazał siostrom kierunek do wyjścia. Dziewczęta opuściły salę, machając na pożegnanie mieniącym się dzieciom. Przez półprzeźroczyste ściany widać było dalsze świecące istoty, tym razem zajęte roślinami. Kiou podążył za ich wzrokiem.

— To nasza plantacja szkolna — objaśnił. — Tutaj hodujemy rozsady dla innych dużych plantacji. W jednym z dalszych pomieszczeń kłębiły się lśniące, kolorowe chmury. — To nasze warsztaty. Tutaj tworzymy formy i barwy za pomocą energii — kontynuował.

— Za pomocą energii? Co to znaczy? — spytała Kamila.

— Wszystko wokół nas składa się z maleńkich wibrujących cząstek. Im szybciej one drgają, tym więcej zawierają energii. My pobieramy tę świetlną moc ze wszystkiego, co nas otacza, i używamy jej według potrzeb.

— Ale po co? Do czego potrzebujecie energii kolorów?

— Aby rozjaśnić ciemność — oznajmił uroczyście Kiou. — Jesteśmy strażnikami światła. Nasi rodzice podróżują w kosmosie, rozświetlając mroczne światy. Niestety, ciągle znajdujemy miejsca pogrążone w ciemności. Smutne rzeczywistości, zamieszkane przez istoty, które zapomniały o swoich marzeniach, które nie mogą odnaleźć swej drogi. Istoty, które nie potrafią sobie same pomóc, bo zapomniały o blasku. Bez światła rośnie gniew i smutek. Nadzieja zanika, a miłość się zatraca. Nasi rodzice ratują tych, dla których blask zniknął lub wygasa.

— Ale skąd wiecie, kto potrzebuje pomocy? — spytała z niedowierzaniem Nathalie.

— Nasi rodzice potrafią to wyczuć. Czarna, negatywna energia prawie nie wibruje. To spowolnione drganie uniemożliwia rozwój, wprowadza zastój. To tak, jakby coś cię powstrzymywało od ruchu.

— Czy ty także potrafisz wyczuwać energię? — zainteresowała się Kamila.

— Nie. — Potrząsnął przecząco złotą głową. — Muszę się jeszcze wiele nauczyć, zanim będzie mi wolno podróżować w charakterze strażnika światła.

— A jak właściwie podróżujecie? Macie statki kosmiczne? Może mogłybyśmy je zobaczyć? — W sercu Nathalie zakiełkowała cicha nadzieja.

— Statki? — zdumiał się Kiou i znowu potrząsnął głową. Przez krótką chwilę przez jego postać przebiegały promieniste fale. — Nie, nie mamy statków. Gdy chcemy podróżować, musimy jedynie bardzo dokładnie określić, dokąd zamierzamy się udać. Reszta przychodzi sama, jest to w zasadzie podróż energetyczna. To dlatego musimy się dużo uczyć. Zanim opuścimy naszą planetę, poznajemy wszechświat. Galaktyki, planety, gwiazdy, formy energii i życia. Widziałyście naszą klasę. Tam — ale także w innych miejscach szkoleń — poznajemy kosmos i jego mieszkańców. Uczymy się także, jak stosować energię w celu zwalczania mroku.

— Czy dużo światów potrzebuje waszej pomocy? — spytała Kamila.

— Niestety, bardzo wiele. Dlatego nasi rodzice rzadko przebywają w domu. Koniec końców wszechświat składa się z niezliczonej liczby galaktyk, a nasze materialne uniwersum nie jest nawet tym jedynym — dodał. — Także w innych wymiarach żyją istoty. Czasem uderzająco podobne do nas i do was.

— Nasz tata także rzadko bywa w domu! — stwierdziła Kamila. — Ciągle musi pracować. — Nathalie dała jej kuksańca i spojrzała na nią z naganą.

Kiou uśmiechnął się lekko.

— To tak jak u nas! Mój tata mówi mi, że musi bardzo daleko podróżować. Taka praca jest dużym wyzwaniem, na które my, młodzi Seteerianie, bardzo długo się przygotowujemy. Stające przed nami zadania są zawsze pasjonujące. Często opowiadano nam historie akcji ratowniczych, w których uczestniczyli moi rodzice i ja sam nie mogę się już doczekać bycia dorosłym i wypełniania naszego posłania. Dlatego dużo się uczę. — W jego głosie słychać było prawdziwy entuzjazm.

— No tak. Ty to masz dobrze. Natomiast ja zupełnie nie wiem, jaką pracę chciałabym wykonywać, gdy dorosnę. U nas są tylko nudne zawody. — W głosie Nathalie zabrzmiała nuta zazdrości.

— Wiesz co, Kiou… — Kamila zastanawiała się przez chwilę — …u nas także znajdziesz smutnych i złych ludzi, którzy być może potrzebują pomocy.

— Tak, wiem. Dlatego tworzymy energię barw także dla waszego świata. Popatrzcie tam! — Wskazał na kolorową chmurkę otoczoną innymi polami energii.

— Wygląda jak tęcza! — wystrzeliła Kamila.

— Tak! — Szeroki uśmiech opromienił złotą twarz chłopca. — Właśnie tak, tęcza. Ona potrafi dać ludziom poczucie szczęścia, nastraja pogodnie i przyjacielsko. Tęcza stanowi w waszym świecie granicę między światłem i ciemnością.

— Wiesz co? — Nathalie odwróciła oczy od tęczowej smugi. — Nasze bajki mówią, że na końcu tęczy można znaleźć prawdziwy skarb!

— Naprawdę? — uśmiechnął się lekko Kiou. — A co nazwałabyś skarbem?

— Mnóstwo pieniędzy — odpowiedziała.

Kamila dotknęła pożyczonych gwiazdek, wpiętych w uszy.

— Złoto, klejnoty i kamienie szlachetne! — uzupełniła.

Kiou uniósł złote brwi, zdziwiony. Wyglądało na to, że nie bardzo rozumiał, o czym mówią.

— Być szczęśliwym, móc się cieszyć, miłość? — spróbowała inaczej Nathalie.

Kiou skinął głową.

— Tu już bardziej trafne. No, a teraz powiedz: gdy zobaczysz na niebie tęczę, a czasem nawet dwie naraz, nie czujesz się szczęśliwa?

— Właściwie tak. Większość ludzi cieszy się na widok tęczy — zgodziła się Nathalie.

Kiou podniósł obie dłonie.

— Coś wam pokażę! — zaproponował.

Wokół nich zbierały się tęczowe chmury. Pulsując delikatnie, zmieniały kolory i tonację. Ich myśli wypełniło poczucie spokoju i wszechobecnej harmonii. Tęczowy świat otoczył dziewczynki kolorową mgłą, przenikającą je na wskroś, wypełniając każdą komórkę ich ciał. W końcu same stały się feerią świateł.

Zniknęły wszystkie myśli i życzenia. Nic im nie przeszkadzało. W stanie nieważkości unosiły się w zaczarowanym morzu kolorowych, świetlanych strug. Na chwilę czas stanął w miejscu.

— Teraz już wiecie, jak się czuje istota światła! — Kiou zakończył pokaz, a siostry znowu stanęły na ziemi, lekko oszołomione, jakby wybudzone z głębokiego snu.

Niespodziewanie Nathalie uświadomiła sobie, że są na tej planecie jedynie tylko gośćmi. Obcymi. Ogarnęła ją nagła potrzeba powrotu do domu.

— Jak długo tu właściwie jesteśmy? — spytała Kamila, która najwidoczniej myślała to co siostra.

Nathalie spojrzała niepewnie na Kiou.

— Będziemy w domu zbyt późno! Która jest godzina?

— Nic się nie martwcie! — Kiou kiwnął uspokajająco ręką. — Nie ma powodu do niepokoju. Gdy znajdziecie się znowu na Ziemi, wylądujecie w tym samym miejscu i o tym samym czasie, jaki był, gdy zaczęła się wasza wycieczka.

— Co?! Jak to możliwe!? — Siostry wymieniły zdumione spojrzenia.

Chłopak wzruszył ramionami.

— Na Seteerii nie ma czasu. Nie potrzebujemy go. Tak że nie może on upływać.

— Mimo to będzie lepiej, gdy już pójdziemy z powrotem. — Nathalie wzięła Kamilę za rękę. Możesz nam pomóc wrócić do naszego świata?

— Oczywiście. Chodźcie! — Zostawiając za sobą pomieszczenia z energetycznymi obłokami, Kiou poprowadził je obszernymi korytarzami pałacu do bramy wejściowej. Siostry spojrzały za siebie po raz ostatni, chcąc zachować w pamięci niezwykłą budowlę.

Na zewnątrz czekał na nich stary nauczyciel Shiake. Przez chwilę obserwował ich uważnie, a potem stwierdził:

— Musicie wiedzieć, że w uniwersum nic nie dzieje się przypadkiem. Istnieje jakaś przyczyna waszego pobytu u nas i będziemy się starać ją poznać. Kiou — Shiake zwrócił się do chłopca — daj naszym gościom te prezenty na drogę i objaśnij im zasady funkcjonowania!

Nauczyciel wręczył mu małe, niebieskie, bogato zdobione pudełko ze srebrnymi znakami na wieczku i umieścił wyciągniętą dłoń nad głową Kiou, pozostawiając ją tam przez moment.

— A teraz proszę wybaczyć, muszę wrócić do swoich uczniów! — powiedział po chwili, skłaniając głowę przed dziewczynkami. Przez jego twarz przepływały czerwono-fioletowe fale. — Bardzo się cieszę, że mogłem zawrzeć znajomość z mieszkankami Ziemi. Być może zobaczymy się wkrótce ponownie. Życzę wam wszystkiego dobrego!

Kiou, Nathalie i Kamila wędrowali znowu przez ciemnoniebieską trawę przetykaną przejrzystymi, błyszczącymi kwiatkami. Chłopak zatrzymał się.

— Teraz chciałbym przekazać wam prezenty — powiedział, wyjmując z pudełka dwie małe szklane kulki. — Te kryształy pomogą wam znaleźć się z powrotem w waszym lesie. Za ich pomocą będziecie także mogły nas odwiedzać! — Buzia chłopca się rozjaśniła. Teraz przypominała złotą, promienistą tarczę. — Jednakże — chłopiec spoważniał, a twarz mu pociemniała — w podróż do nas możecie wyruszyć tylko wtedy, gdy będzie to naprawdę konieczne! Podróż energetyczna może się powieść, gdy istnieje jakiś ważny powód, prawdziwa potrzeba, by w nią wyruszyć. Gdy się pojawi, z pewnością ją odczujecie. Wówczas skierujcie kryształy do słońca i patrzcie, jak powstają małe tęcze. Kiedy dotkną one waszych czół, myślcie, dokąd chcecie się udać, a znajdziecie się tam. Teraz pomyślcie o miejscu w lesie, tym, z którego do nas przyszłyście. Do widzenia! — Kiou podniósł złocistą dłoń. Chwilę później zmieniła się ona w gwiazdę, która kręciła się coraz szybciej.

— Do widzenia — szepnęły dzieci, wbijając wzrok w złocisty wir.

Chwilę później siedziały na pokrytym mchem gruncie znajomego lasu. Zaciekawiona Nathalie wyjęła telefon komórkowy z torby wiszącej na rowerze i spojrzała na zegar. Zgadzało się. Jak powiedział Kiou, czas stanął w miejscu.

— To dopiero numer. — Nathalie przeciągnęła się, patrząc w niebo. — Myślisz, że uda nam się tam dostać jeszcze raz?

— Nie mam pojęcia. — Kamila patrzyła na korzeń, który wrócił do pierwotnego stanu. Otwór w ziemi zniknął. — Zobacz! Nie ma wejścia!

— Promienie słońca także padają gdzie indziej! — zauważyła siostra.

Dziewczynki pozostały jeszcze chwilę na swoich miejscach, z zamkniętymi oczyma, wspominając niedawną przygodę.

Tymczasem nadciągnęły chmury, powietrze ochłodziło się, zapowiadając pogorszenie pogody. Chwilę później siostry pedałowały wyboistą ścieżką, by dotrzeć do domu. Po powrocie natychmiast pobiegły do swoich pokoi i umocowały kryształowe kulki w oknach. Od tego czasu zawsze, gdy słońce pukało do okien, na ścianach tańczyły dziesiątki tęczowych plamek. W takich momentach dziewczynki myślały o Kiou.

Wtedy nie były jeszcze świadome, że dzień, w którym poznały strażników światła, okaże się w ich życiu przełomowy. Bo, jak stwierdził stary nauczyciel Shiake, nic nie dzieje się przypadkiem.

Ani na Seteerii, ani na Ziemi nie mogły nawet marzyć o tym, co jeszcze przed nimi.

Kamila i Nathalie były bowiem zupełnie zwykłymi dziewczynkami. Siostrami, które raz się kochały, a innym razem zażarcie się kłóciły. Owego dnia nawet nie przypuszczały, jak bardzo ich znajomość ze złocistymi dziećmi, zmieniającymi się w fioletowych dorosłych, odmieni ich własny świat.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: