Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sielanki Szymonowicza jako wyraz duszy poety - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sielanki Szymonowicza jako wyraz duszy poety - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 195 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Pięk­no Sie­la­nek Szy­mo­no­wi­cza, wy­da­nych r. 1614 w Za­mo­ściu, od­czu­te przez współ­cze­snych, stwier­dzo­ne przez po­tom­nych, o czym świad­czy sie­dem wy­dań w cią­gu w. XVII i licz­ny ciąg póź­niej­szych prze­dru­ków, po­cząw­szy od wy­da­nia war­szaw­skie­go z r, 1770, wy­wo­ły­wa­ło sta­le po­chwal­ne oce­ny kry­ty­ków i hi­sto­ry­ków li­te­ra­tu­ry, za­cząw­szy od Dmo­chow­skie­go (Sztu­ka ry­mo­twórc­sa) i Kra­sic­kie­go. Sło­wac­ki Eu­ze­biusz za naj­lep­szą z ca­łe­go zbio­ru uwa­ża pierw­szą sie­lan­kę: Daf­nis, naj­wię­cej od­po­wia­da­ją­cą jego pseu­do­kla­sycz­ne­mu gu­sto­wi. Bro­dziń­ski, choć za­zna­cza za­leż­ność Sie­la­nek od wzo­rów sta­ro­żyt­nych, wi­dzi słusz­nie w Szy­mo­no­wi­czu po­etę na­ro­do­we­go, ma­la­rza ży­cia szla­chec­kie­go i lu­do­we­go. Pod­no­sząc pięk­ność Ko­ła­czów i Żeń­ców, upa­tru­je w tym ostat­nim ob­raz­ku wy­raz współ­czu­cia po­ety dla doli ludu. Wisz­niew­ski po­wta­rza­jąc sąd Sło­wac­kie­go, za­zna­cza za Bro­dziń­skim od­bi­cie w Żeń­cach nie­do­li ludu. Mic­kie­wicz wresz­cie, choć tyl­ko prze­lot­nie się za­po­znał z Sie­lan­ka­mi, w swych wy­kła­dach pa­ry­skich (lek­cja z 18 czerw­ca 1841 r.) za­jął się sze­rzej uwy­dat­nie­niem ich pięk­no­ści, kła­dąc na­cisk na” ob­ra­zy ży­cia lu­do­we­go w Za­lot­ni­kach i Żeń­cach. Pięk­ność Ko­ła­czów uszła jego uwa­gi.

Pierw­szym ba­da­czem, któ­ry po­dał Sie­lan­ki kry­tycz­ne­mu roz­pa­trze­niu pod wzglę­dem sto­sun­ku do pier­wo­wzo­rów sta­ro­żyt­nych (Teo­kryt, Bion, Mo­schus, We­rgi­liusz), był Sta­ni­sław Węc­lew­ski. Ogło­sił on r. 1864 w Chełm­nie wiel­ko­pol­skim, gdzie peł­nił obo­wiąz­ki na­uczy­cie­la w ów­cze­snym pol­skim jesz­cze gim­na­zjum, kry­tycz­ne wy­da­nie Sie­la­nek i drob­nych utwo­rów Szy­mo­no­wi­cza, ze sta­ran­ny­mi ob­ja­śnie­nia­mi, opar­ty­mi na ze­sta­wie­niu tek­stu po­ety z jego wzo­ra­mi. On pierw­szy przy tym uwy­dat­nił ory­gi­nal­ność wie­lu sie­la­nek i do­strzegł w nie­któ­rych miej­scach oso­bi­ste wy­zna­nia po­ety. Wkrót­ce po­tem Alek­san­der Ty­szyń­ski w swych Wi­ze­run­kach pol­skich, któ­rych zbiór wy­dał r. 1875 w War­sza­wie, po­mie­ścił roz­biór Sie­la­nek. Ce­chę cha­rak­te­ry­stycz­ną więk­szo­ści tych ob­raz­ków wi­dzi w ich pod­mio­to­wo­ści.

Ce­lem tych utwo­rów było kre­śle­nie uczuć, my­śli i dzie­jów wła­snych au­to­ra uży­te za bo­ha­te­rów ob­raz­ku fi­gu­ry pa­ste­rzów były tyl­ko pa­ra­bo­lą. Dzie­je ser­ca (mi­ło­sne) i za­wód au­tor­ski – te były naj­częst­sze źró­dła na­tchnień, przed­mio­ty ob­raz­ków i śpie­wów Szy­mo­no­wi­cza.

Kry­tyk do­my­śla się, że nie­prak­tycz­ność po­ety spro­wa­dza­ła mu nie­jed­no­krot­nie za­wo­dy w mi­ło­ści i za­mia­rach mał­żeń­skich. Nie pro­bu­je jed­nak Ty­szyń­ski okre­ślić bli­żej sta­nu du­cho­we­go po­ety w chwi­li two­rze­nia Sie­la­nek i źró­deł ar­ty­zmu, któ­rym nie zaj­mu­je się wca­le. Pięk­no­ści Ko­ła­czów nie od­czu­wa, zby­wa­jąc ten klej­not su­chym okre­śle­niem: „Sie­lan­ka Ko­ła­cze jest jed­ną z przed­mio­to­wych i naj­wię­cej kra­jo­wych”. Co do Żeń­ców ogra­ni­cza się na za­zna­cze­niu przed­mio­to­wo­ści jako ce­chy i po­wo­ła­niu się na zda­nie Mic­kie­wi­cza, uzna­ją­ce­go ten ob­raz za „naj­pięk­niej­szą i naj­bar­dziej na­ro­do­wą” z Sie­la­nek. Naj­wię­cej do gu­stu kry­ty­ka przy­pa­dli Za­lot­ni­cy, któ­rych w ca­ło­ści po­mie­ścił w swym za­ry­sie, za­zna­cza­jąc w tym ob­raz­ku „dro­bia­zgo­we prze­ję­cie się au­to­ra od­cie­nia­mi po­ło­żeń i prac wiej­skich”. Au­tor naj­ob­szer­niej­szej, naj­bo­gat­szej w szcze­gó­ły, do­ko­na­nej z wiel­kim na­kła­dem pra­cy mo­no­gra­fii Szy­mo­no­wi­cza, dr Kor­ne­li Heck, po­świę­cił oko­ło osiem­dzie­się­ciu stron roz­bio­ro­wi Sie­la­nek. Zda­niem ba­da­cza, sto­ją­ce­go na sta­no­wi­sku fi­lo­lo­gicz­nym, po­wsta­nie tych ob­raz­ków i prze­rzu­ce­nie się Szy­mo­no­wi­cza od ła­ci­ny do twór­czo­ści pol­skiej na­stą­pi­ło pod wpły­wem prą­du ogól­ne­go za­in­te­re­so­wa­nia się po­ezją pa­ster­ską – we Wło­szech naj­pier­wej – i wią­żą­cy­mi się z tym prą­dem utwo­ra­mi wier­szo­pi­sa ła­ciń­skie­go kra­ko­wia­ni­na Scho­neu­sa, au­to­ra licz­nych pa­ne­gi­rycz­nych utwo­rów bę­dą­cych prze­rób­ka­mi eklog We­rgi­liu­sza.

Choć bio­graf świa­dom jest, iż w wie­lu ob­ra­zach. Szy­mo­no­wi­cza miesz­czą się „ale­go­rie i alu­zje do pry­wat­nych sto­sun­ków po­ety”, jed­nak­że w roz­pa­try­wa­niu Sie­la­nek głów­nie zwra­ca uwa­gę na ich sto­su­nek do pier­wo­wzo­rów, na sto­pień ich za­wi­sło­ści czy też nie­za­leż­no­ści od dzieł po­etów sta­ro­żyt­nych, któ­re były bodź­cem i wzo­rem dla po­ety pol­skie­go. Pi­lat w swej Hi­sto­rii po­ezji pol­skiej (t. II, cz. 2, s. 82) przy­pi­su­je po­wsta­nie Sie­la­nek wpły­wo­wi ży­cia wiej­skie­go i utwo­rów po­etów sta­ro­żyt­nych. Za­rów­no Heck jak i Pi­lat wi­dzą w tym dzie­le czy­sto li­te­rac­kie przed­się­wzię­cie, któ­re­go zna­cze­nie po­le­ga na wpro­wa­dze­niu do po­ezji pol­skiej no­wej for­my i na osią­gnię­tym w tej for­mie wy­koń­cze­niu ar­ty­stycz­nym. Ostat­nim roz­pa­tru­ją­cym Sie­lan­ki był Ka­zi­mierz Ka­szew­ski, któ­ry we wstę­pie do swe­go prze­kła­du utwo­rów Teo­kry­ta po­świę­cił kil­ka kart przed­sta­wie­niu sto­sun­ku ob­ra­zów pol­skie­go po­ety do grec­kie­go pier­wo­wzo­ru.I

Sta­no­wi­sko fi­lo­lo­gicz­ne prze­waż­nie, na ja­kim zo­sta­wa­li wszy­scy zaj­mu­ją­cy się twór­czo­ścią Szy­mo­no­wi­cza bio­gra­fo­wie i kry­ty­cy, nie po­zwo­li­ło im do­strzec naj­waż­niej­sze­go czyn­ni­ka w ge­ne­zie Sie­la­nek i ich pięk­na: ukry­tych w for­mach i po­my­słach za­po­ży­czo­nych od Teo­kry­ta i We­rgi­liu­sza wzru­szeń, ro­jeń i dą­żeń du­szy po­ety w okre­sie jej spóź­nio­ne­go uczu­cio­we­go roz­kwi­tu. Ża­den z bio­gra­fów nie, zwró­cił uwa­gi na nie­zwy­kłość psy­cho­lo­gicz­ną, jaką jest w dzie­jach twór­czo­ści li­te­rac­kiej i ar­ty­stycz­nej, po­ja­wie­nie się w pięć­dzie­sią­tym pią­tym roku ży­cia, po dłu­gim sze­re­gu ro­bót ry­mo­twór­czych ła­ciń­skich, naj­lep­sze­go utwo­ru Szy­mo­no­wi­cza, je­dy­ne­go, ma­ją­ce­go trwa­łą war­tość dzię­ki nie­po­spo­li­te­mu pięk­nu w od­two­rze­niu – w pol­skiej sza­cie ję­zy­ko­wej – prze­żyć du­szy po­ety i od­bi­tych w niej ry­sów ży­cia współ­cze­sne­go.

Choć twór­czość ar­ty­stycz­na trwa nie­raz do póź­ne­go wie­ku, ale roz­kwit swój i naj­wyż­sze stop­nie osią­ga zwy­kle przed czter­dzie­stym ro­kiem. Spóź­nio­ny roz­kwit, wpro­wa­dza­ją­cy Szy­mo­no­wi­cza do­pie­ro w pięć­dzie­sią­tym szó­stym roku ży­cia do nie­licz­ne­go gro­na po­etów ar­ty­stów gó­ru­ją­cych po­nad sza­rym tłu­mem wier­szo­pi­sów pol­skich, od­bi­je się w jed­nym jego dzie­le, Sie­lan­kach, spo­koj­nym pięk­nem po­god­nej je­sie­ni du­cha, od­naj­du­ją­ce­go – po raz pierw­szy – w sa­mot­no­ści dwor­ku czer­nięc­kie­go, sprzy­ja­ją­cej snu­ciu wspo­mnień, ma­rzeń, re­flek­sji, wa­run­ki i czyn­ni­ki z wnę­trza wła­sne­go pły­ną­cej twór­czo­ści. Me osią­gnię­te w ży­ciu pra­gnie­nia i za­mia­ry sta­ją się czę­sto u po­etów bodź­cem do re­ali­za­cji ar­ty­stycz­nej. Dla zro­zu­mie­nia sta­nu mo­ral­ne­go i uczu­cio­wo­ści Szy­mo­no­wi­cza w chwi­li two­rze­nia Sie­la­nek trze­ba uprzy­tom­nić so­bie ko­le­je ży­cia po­ety i prze­bieg jego daw­niej­szej twór­czo­ści ła­ciń­skiej.

Uro­dzo­ny r. 1558 we Lwo­wie, syn osia­dłe­go tam przy­by­sza z Brze­zin ma­zo­wiec­kich, ma­gi­stra wszech­ni­cy kra­kow­skiej, a przy tym tka­cza han­dlu­ją­ce­go płót­nem i suk­nem, choć spę­dza lata dzie­cin­ne w at­mos­fe­rze ku­piec­ko-prze­my­sło­wej – mat­ka jest cór­ką bed­na­rza, sio­stry wy­cho­dzą za mąż za kup­ców Niem­ców, brat star­szy żeni się rów­nież z kup­ców­ną nie­miec­kie­go po­cho­dze­nia – jed­nak dzię­ki za­moż­no­ści ojca i jego kul­tu­rze umy­sło­wej, może się swo­bod­nie po­świę­cić stu­diom, któ­re od sie­dem­na­ste­go roku ży­cia od­by­wa w Kra­ko­wie. W uni­wer­sy­te­cie ze­tknął się on z koń­czą­cym swój za­wód pro­fe­sor­ski, gło­śnym z cnót, wy­mo­wy nie­po­spo­li­tej i gor­li­wo­ści re­li­gij­nej, teo­lo­giem i hu­ma­ni­stą, Sta­ni­sła­wem So­ko­łow­skim, któ­ry wte­dy obej­mo­wał sta­no­wi­sko na­dwor­ne­go ka­zno­dziei przy Ste­fa­nie Ba­to­rym. Mimo szpe­cą­ce­go drob­ną i ni­kłą po­stać ka­lec­twa (gar­ba­ty był) So­ko­łow­ski pod­bi­jał so­bie wszyst­kich, z któ­ry­mi bli­żej się ze­tknął. Po­dzi­wiał i ce­nił go wy­so­ko za­rów­no król, jak ba­wią­cy w Pol­sce nun­cjusz pa­pie­ski Bo­lo­gnet­ti. Mc dziw­ne­go, iż mło­dy stu­dent uległ tym sil­niej wpły­wo­wi wy­mow­ne­go i żar­li­we­go na­uczy­cie­la i ka­pła­na. So­ko­łow­ski w pi­smach i ka­za­niach czę­sto po­słu­gi­wał się ła­ci­ną, do któ­rej za­chę­cić też mógł mło­dzień­ca wy­kła­da­mi dru­gi jego pro­fe­sor, gło­śny ła­cin­nik, Ja­kób Gór­ski, po­przed­nio na­uczy­ciel So­ko­łow­skie­go, a na­stęp­nie jego przy­ja­ciel ser­decz­ny – też gor­li­wy ka­to­lik bio­rą­cy czyn­ny udział w po­le­mi­ce re­li­gij­nej z róż­no­wier­ca­mi. Nic dziw­ne­go, iż – pod wpły­wem swych mi­strzów – mło­dy lwo­wia­nin roz­czy­tu­je się pil­nie w Bi­blii i pi­smach oj­ców Ko­ścio­ła, że asce­tycz­na re­li­gij­ność So­ko­łow­skie­go wy­war­ła trwa­ły wpływ na du­szę mło­dzień­ca i obu­dzi­ła praw­do­po­dob­nie nie­speł­nio­ny jed­nak za­miar po­świę­ce­nia się sta­no­wi du­chow­ne­mu – jak o tym wno­sić moż­na z pierw­szych utwo­rów ła­ciń­skich. Od­by­wa­ne za gra­ni­cą, do­tąd nie wy­ja­śnio­ne przez świa­dec­twa stu­dia, któ­rym za­wdzię­cza Szy­mo­no­wicz zna­jo­mość z li­te­ra­tu­rą ła­ciń­ską i grec­ką, umoc­ni­ły za­mi­ło­wa­nie hu­ma­ni­stycz­ne i wie­dzę fi­lo­lo­gicz­ną, ale nie osła­bi­ły uczuć re­li­gij­nych i wpły­wu So­ko­łow­skie­go.

Gdy po po­wro­cie do kra­ju oko­ło r. 1582, a więc w dwu­dzie­stym roku ży­cia, za­pra­gnął zdo­by­tą przez stu­dia bie­głość w wier­szo­wa­niu ła­ciń­skim uwy­dat­nić w utwo­rze mo­gą­cym po­zy­skać mu ów­cze­sną in­te­li­gen­cję, uznał za naj­wła­ściw­sze stwier­dzić swą re­li­gij­ność hoł­dem dla świę­te­go, któ­ry śmier­cią mę­czeń­ską zdo­był sta­no­wi­sko pa­tro­na Ko­ścio­ła pol­skie­go i swą trum­ną srebr­ną, gó­ru­ją­cą w ka­te­drze kra­kow­skiej nad po­mni­ka­mi kró­lów, sym­bo­li­zo­wał zna­cze­nie i prze­wa­gę du­cho­wień­stwa w ży­ciu na­ro­do­wym. Myśl So­ko­łow­skie­go praw­do­po­dob­nie wpły­nę­ła na uczcze­nie św. Sta­ni­sła­wa ła­ciń­skim, li­rycz­no-re­to­rycz­nym pa­ne­gi­ry­kiem pt. Di­vus Sta­ni­slaus , obej­mu­ją­cym do 700 wier­szy. Umiar­ko­wa­nie, a na­wet życz­li­wość w przed­sta­wie­niu po­sta­ci Bo­le­sła­wa, re­flek­syj­ny cha­rak­ter opo­wie­ści, de­kla­ma­cyj­ność, po­wstrzy­my­wa­nie się od ozdób mi­to­lo­gicz­nych ce­chu­ją ten wy­stęp mło­dzień­czy, któ­ry uka­zał się świa­tu do­pie­ro w kil­ka­na­ście lat po na­pi­sa­niu, r. 1604, wraz z po­dob­nym utwo­rem Roj­zju­sza, sta­ra­niem Gro­chow­skie­go.

Wpływ So­ko­łow­skie­go wy­bit­niej da­le­ko za­zna­czył się w dru­gim, o wie­le waż­niej­szym – jako wy­raz du­szy mło­dzień­ca – utwo­rze, a mia­no­wi­cie w dra­ma­cie Ca­stus Jo­seph, wy­da­nym r. 1587, a po­prze­dzo­nym przez dzieł­ko ła­ciń­skie So­ko­łow­skie­go pt. Ju­stus Jo­seph, wy­da­ne r. 1586, a miesz­czą­ce roz­my­śla­nia nad męką Chry­stu­sa (któ­re­go fi­gu­rą był Jó­zef), wraz z od­par­ciem bez­boż­no­ści ariań­skiej i prze­wrot­no­ści ży­dow­skiej. Dra­mat Szy­mo­no­wi­cza, po­świę­co­ny So­ko­łow­skie­mu, jest apo­lo­gią czy­sto­ści a za­ra­zem na­pięt­no­wa­niem mi­ło­ści zmy­sło­wej i prze­wrot­no­ści ko­bie­ty, jako uwo­dzi­ciel­ki dzia­ła­ją­cej z pod­nie­ty sza­ta­na, któ­ry chce po­mścić się na Jó­ze­fie za to, że nie skła­da mu hoł­du.

Że prze­ję­ty uwiel­bie­niem dla swych mi­strzów kra­kow­skich, jak o tym świad­czy wiersz ła­ciń­ski na,śmierć Gór­skie­go (1585) po­świę­co­ny tak­że So­ko­łow­skie­mu , ży­wił mło­dy wier­szo­pis za­miar wstą­pie­nia do sta­nu du­chow­ne­go, tego wol­no się do­my­ślać z du­cha i tre­ści pierw­szych utwo­rów i stąd za­pew­ne wy­ni­kła, po­wta­rza­na nie­raz, nie stwier­dzo­na jed­nak, tra­dy­cja o przy­wdzia­niu suk­ni du­chow­nej przez Szy­mo­no­wi­cza.

Roz­łą­cze­nie się z prze­by­wa­ją­cym w Kra­ko­wie So­ko­łow­skim i od­osob­nio­nym od świa­ta przez cięż­ką i dłu­gą cho­ro­bę za­koń­czo­ną śmier­cią w r. 1594 a zbli­że­nie się z Za­moj­skim, któ­ry swy­mi hu­ma­ni­stycz­ny­mi upodo­ba­nia­mi i wpły­wem bo­ga­tej wie­dzy i wy­so­kie­go sta­no­wi­ska po­dzia­łał sil­nie na mło­dzień­ca, dało po­czą­tek no­we­mu zwro­to­wi w twór­czo­ści. Na­enia na śmierć Gór­skie­go zwró­ci­ła uwa­gę. Za­moj­skie­go, któ­ry w li­ście do So­ko­łow­skie­go wy­gło­sił po­chleb­ne zda­nie o tym utwo­rze, a jed­no­cze­śnie po­le­cił swe­mu se­kre­ta­rzo­wi Pi­sko­rzew­skie­mu wy­ra­zić au­to­ro­wi li­stow­nie uzna­nie i za­chę­cić do dal­szej twór­czo­ści. Od­po­wie­dzią po­ety na za­szczyt­ne tak dla nie­go we­zwa­nie było: Fla­gel­lum li­vo­ris, ogło­szo­ne r. 1588, wkrót­ce po zwy­cię­stwie pod By­czy­ną. Jest to po­emat li­rycz­ny, zło­żo­ny ze wstę­pu i 19 pie­śni, uka­zu­ją­cy mi­strzo­stwo mło­de­go po­ety w owład­nię­ciu wszyst­ki­mi for­ma­mi ryt­mi­ki Ho­ra­ce­go, za­sto­so­wa­ny­mi w tym utwo­rze. We wstę­pie trzy Gra­cje chwy­ta­ją trzy włócz­nie z her­bo­we­go pola Za­moj­skich, aże­by za­bić nimi trzy Fu­rie. Za­wiść to po­zo­sta­ją­ce przy ży­ciu dzie­cię jed­nej z nich, Me­ge­ry. Z wy­jąt­kiem IX i X pie­śni wpro­wa­dza­ją­cych po­sta­cie Sza­ta­na, Ka­ina i Abla, we wszyst­kich in­nych po­słu­gu­je się po­eta po­sta­cia­mi świa­ta… sta­ro­żyt­ne­go, wzię­ty­mi z Ho­me­ra i We­rgi­liu­sza. Na tym tle, śród roz­sy­pa­nych ob­fi­cie re­flek­sji ty­czą­cych się roli za­wi­ści w sto­sun­kach ludz­kich, prze­wi­ja­ją się zwro­ty do wiel­kie­go męża, któ­ry świe­żym trium­fem po­li­tycz­nym po­ko­nał in­try­gi i za­bie­gi za­wist­nych. Nie­daw­ny zgon Ko­cha­now­skie­go uka­zy­wał am­bi­cji mło­de­go po­ety otwar­tą dro­gę do zdo­by­cia przo­du­ją­ce­go sta­no­wi­ska w li­te­ra­tu­rze.

W rok po­tem ener­gicz­ny ra­tu­nek, jaki przy­niósł Za­moj­ski za­gro­żo­nej przez gwał­tow­ny na­pad Ta­ta­rów Rusi Czer­wo­nej, po­bu­dził Szy­mo­no­wi­cza do skre­śle­nia może naj­lep­sze­go, bo naj­cie­plej­sze­go, z ła­ciń­skich utwo­rów, po­ema­tu li­rycz­ne­go, pt. Aeli­no­pe­an (r. 1589), skła­da­ją­ce­go się z 16 czę­ści. Po­eta, któ­ry wraz z ca­łym Lwo­wem i Ru­sią od­czu­wał gro­zę po­ło­że­nia wy­wo­ła­ne­go gwał­tow­nym na­jaz­dem łu­pież­ców krym­skich, prze­ciw­sta­wił tu żywo i wy­mow­nie skre­ślo­nym ob­ra­zom trwo­gi i cier­pień lud­no­ści po­stać ener­gicz­ne­go jej wy­baw­cy, Za­moj­skie­go, wy­wo­łu­ją­ce­go sa­mym uka­za­niem się na cze­le wojsk po­spiesz­ny od­wrót zu­chwa­łych na­past­ni­ków. Na­gro­dą za utwór ten, bu­dzą­cy szcze­re uzna­nie ów­cze­snych hu­ma­ni­stów, a Za­moj­skie­go przede wszyst­kim, było nada­nie au­to­ro­wi w roku na­stęp­nym (1590) na sej­mie szla­chec­twa i no­mi­na­cji na po­etę na­dwor­ne­go kró­lew­skie­go. Je­dy­nym wy­ni­kiem jed­nak obo­wiąz­ków tego no­we­go sta­no­wi­ska… było chłod­ne, kunsz­tow­ne. Epi­tha­la­mium na we­se­le Zyg­mun­ta III z Anną Au­striacz­ką w r. 1592. Współ­cze­śnie w ten sam spo­sób uświet­ni­li uro­czy­stość ła­ciń­ski­mi epi­ta­la­mia­mi: So­ko­łow­ski, Jo­achim Biel­ski, pol­skim zaś An­drzej Zby­li­tow­ski. W dwa ty­go­dnie po we­se­lu kró­lew­skim żeni się po raz – czwar­ty Za­moj­ski, po­ślu­bia­jąc Bar­ba­rę Tar­now­ską. Szy­mo­no­wicz przy tej spo­sob­no­ści opie­wa uro­czy­sto­ści w domu Za­moj­skie­go urzą­dzo­ne w wier­szu pt. Re­po­tia (tyle co pol­skie po­pra­wi­ny), a na­stęp­nie two­rzy swe Ob­ra­zy na sali w Za­mo­ściu (Ima­gi­nes), któ­rych druk, na ra­zie ze wzglę­dów po­li­tycz­nych wstrzy­ma­ny, na­stą­pił do­pie­ro r. 1604. Szcze­rość uzna­nia i uwiel­bie­nia dla Za­moj­skie­go nada­ły temu ku chwa­le wiel­kie­go męża skre­ślo­ne­mu utwo­ro­wi pięk­no po­lo­tu my­śli i wy­obraź­ni wspar­tej na fak­tach re­al­nych.

O ile jed­nak, jak to bywa naj­czę­ściej, w dal­szej twór­czo­ści ła­ciń­skiej sto­su­nek po­ety do przed­mio­tu jest chłod­ny i ce­lem twór­czo­ści jest po­pis z tech­ni­ką wier­szo­wa­nia, po­zy­ska­nie roz­gło­su, zdo­by­cie wzglę­dów moż­nych oso­bi­sto­ści, war­tość ar­ty­stycz­na słab­nie za­wsze. Taką chłod­ną, wy­mę­czo­ną ro­bo­tą jest pa­ra­fra­za pro­roctw Jo­ela li­czą­ca prze­szło 1000 wier­szy, prze­sła­na no­we­mu pa­pie­żo­wi Kle­men­so­wi VIII, któ­ry jako kar­dy­nał Al­do­bran­di­ni był po­śred­ni­kiem w ukła­dach mię­dzy Za­moj­skim a dwo­rem au­striac­kim. Pro­roc­twa Jo­ela – mo­gą­ce na­su­wać umy­słom nie­po­ko­jo­nym przez ro­sną­cą po­tę­gę Tur­ków na­dzie­ję zwy­cię­stwa nad wro­ga­mi obie­ca­ne­go lu­do­wi wy­bra­ne­mu – nie nada­wa­ły się, z po­wo­du ce­chu­ją­ce­go je na­stro­ju i wła­ści­wo­ści sty­lo­wych, do wy­po­wie­dze­nia w for­mach wier­sza kla­sycz­ne­go bez szko­dy dla ich cha­rak­te­ru i my­śli. Po­nie­waż, po­mi­mo uzy­ska­nia ty­tu­łu po­ety na­dwor­ne­go, nie zna­lazł na dwo­rze kró­lew­skim Szy­mo­no­wicz uzna­nia, a… za­ra­zem i po­bu­dek dal­szej twór­czo­ści, Za­moj­ski zaś po­trze­bo­wał jego usług i pra­cy na in­nym polu, prze­to po r. 1592 dzia­łal­ność po­ety zmie­nia cha­rak­ter. Od­da­je się on cały do roz­po­rzą­dze­nia po­tęż­ne­mu pro­tek­to­ro­wi i speł­nia roz­licz­ne po­wie­rzo­ne mu funk­cje. Za­kła­da­jąc mia­sto na ob­sza­rze przy­le­głym do Sta­re­go Za­mo­ścia, daw­nej sie­dzi­by, pra­gnie wiel­ki po­li­tyk i dzia­łacz wy­two­rzyć w nim ogni­sko oświa­ty i kul­tu­ry. Wzno­si więc pięk­ny ko­ściół, bu­du­je oka­za­łą re­zy­den­cję, za­kła­da dru­kar­nię, two­rzy szko­łę wyż­szą. Szy­mo­no­wi­czo­wi po­le­ca na­pi­sa­nie gra­ma­ty­ki ła­ciń­skiej, uży­wa jego po­śred­nic­twa w spro­wa­dze­niu dru­kar­ni i ob­sa­dze­niu ka­tedr przy­szłej Aka­de­mii, wresz­cie od­da­je mu pod opie­kę wy­cho­wa­nie syna To­ma­sza, nad któ­re­go zdro­wiem w cha­rak­te­rze le­ka­rza roz­po­czy­na czu­wać już od pią­te­go roku ży­cia. Chcąc mieć cią­gle pod ręką Szy­mo­no­wi­cza, któ­ry od śmier­ci ojca w r. 1595 nie jest zwią­za­ny ze Lwo­wem, od­da­je mu w mar­cu r. 1598 w do­ży­wot­nią dzier­ża­wę wieś Czer­nię­cin (nad rze­ką Pur, po­wiat kra­sny­staw­ski, pod Tu­ro­bi­nem). Do no­wej sie­dzi­by po­eta prze­no­si się w r. 1599, choć wię­cej za­pew­ne prze­by­wa w Za­mo­ściu, gdzie go roz­licz­ne spra­wy nie­ustan­nie po­wo­ły­wa­ły i cią­gnę­ło to­wa­rzy­stwo pro­fe­so­rów po­wsta­ją­cej Aka­de­mii i ota­cza­ją­cych Za­moj­skie­go fi­lo­lo­gów, jak Cie­kliń­ski, Pi­sko­rzew­ski. Od r. 1601, na ży­cze­nie het­ma­na, przy­jął udział w edu­ka­cji roz­po­czy­na­ją­ce­go wte­dy ósmy rok ży­cia syna, To­ma­sza, któ­re­go na­uką zaj­mu­je się całe gro­no pro­fe­so­rów Aka­de­mii. Szy­mo­no­wicz nie uczy jed­nak­że, po­prze­sta­jąc na roli do­rad­cy i nad­zor­cy, czu­wa­ją­ce­go z od­le­głe­go o czte­ry mile Czer­nię­ci­na nad bie­giem stu­diów. Bu­do­wa dwo­ru i urzą­dze­nie go­spo­dar­stwa no­we­go zaj­mo­wa­ło dużo cza­su po­ecie. Za przy­kła­dem Za­moj­skie­go, któ­ry spro­wa­dza dla Aka­de­mii rę­ko­pi­sy grec­kie z Kon­stan­ty­no­po­la, a sam zaj­mu­je się – z po­mo­cą Bur­skie­go – wy­da­niem z rę­ko­pi­su Dia­lek­ty­ki Cy­ce­ro­na (ogło­szo­nej w Za­mo­ściu r. 1604), wy­stę­pu­je Szy­mo­no­wicz w roli fi­lo­lo­ga, wy­daw­cy już to po­sia­da­nych daw­niej, już świe­żo za­ku­pio­nych w Tur­cji nie­zna­nych rę­ko­pi­sów grec­kich. Na po­czą­tek po­ja­wi­ło się ka­za­nie św. Epi­pha­niu­sa, bi­sku­pa Cy­pru, w tek­ście grec­kim z do­da­nym prze­kła­dem ła­ciń­skim (Za­mość 1604), z ko­lei zaś wy­szła He­ren­nii phi­lo­so­phi Enar­ra­tio in Me­ta­phy­si­ca Si­mo­ne Si­mo­ni­da in­ter­pre­te. Jest to ko­men­tarz do Me­ta­fi­zy­ki Ary­sto­te­le­sa ze sta­no­wi­ska no­wo­pla­toń­skie­go, wy­da­ny wraz z prze­kła­dem ła­ciń­skim do­ko­na­nym przez Szy­mo­no­wi­cza (Za­mość 1604). Trze­cią, roz­po­czę­tą, a nie­do­pro­wa­dzo­ną do koń­ca pra­cą było wy­da­nie nie ogło­szo­ne­go jesz­cze wte­dy dru­kiem trak­ta­tu le­kar­skie­go Ak­tu­ariu­sza, któ­re­go dwie księ­gi znaj­do­wa­ły się w Za­mo­ściu, a na­stęp­nych dwu – ogło­szo­nych do­pie­ro w r. 1832 – na próż­no szu­kał po­eta-le­karz po róż­nych bi­blio­te­kach. Usłu­gi na­uce wy­da­nia­mi tymi nie wy­świad­czył, gdyż ogło­szo­ne przez nie­go trak­ta­ty oka­za­ły się fal­sy­fi­ka­ta­mi. Świad­czy to nie­zbyt ko­rzyst­nie o przy­go­to­wa­niu fi­lo­lo­gicz­nym po­ety.

Śmierć na­gła Za­moj­skie­go (8 czerw­ca 1605) nie od­bi­ła się sil­niej na lo­sach i kie­run­ku dzia­łal­no­ści Szy­mo­no­wi­cza, któ­ry jak po­przed­nio So­ko­łow­skie­mu, tak te­raz uwiel­bia­ne­mu za ży­cia pro­tek­to­ro­wi nie zło­żył na ra­zie żad­ne­go li­te­rac­kie­go do­wo­du żalu i czci. Za to ener­gicz­nie po­pie­ra u opie­ku­nów ma­ło­let­nie­go or­dy­na­ta swe pre­ten­sje do wy­na­gro­dze­nia za ty­tu­lar­ne prze­waż­nie kie­row­nic­two jego edu­ka­cją. Opie­ku­no­wie pusz­cza­ją Szy­mo­no­wi­czo­wi w dzier­ża­wę wieś Pu­ta­tyń­ce (oko­ło 10 mil na po­łu­dnie od Lwo­wa) i do­pła­ca­ją 6000 zł. Pro­wa­dze­nie go­spo­dar­stwa w dwu tak od­le­głych od sie­bie ma­jąt­kach, sto­sun­ki z pa­na­mi, któ­rym od­da­je usłu­gi jako le­karz i sła­wią­cy ich wier­szo­pis, nie sprzy­ja­ją twór­czo­ści. Ro­kosz Ze­brzy­dow­skie­go, któ­ry był jed­nym z opie­ku­nów ma­ło­let­nie­go To­ma­sza Za­moj­skie­go, dał spo­sob­ność Szy­mo­no­wi­czo­wi do za­bra­nia gło­su, i to w pol­skim wier­szu, w spra­wie po­ru­sza­ją­cej ów­cze­sne umy­sły i uwy­dat­nia­ją­cej za­rów­no sła­bość rzą­du, bez­sil­ność wła­dzy kró­lew­skiej, jak i ha­sła­mi wol­no­ści okry­wa­ją­cą się pry­wa­tę pa­nów, utoż­sa­mia­ją­cych wła­sne in­te­re­sy ma­te­rial­ne z do­brem Rze­czy­po­spo­li­tej. Szy­mo­no­wicz, zwią­za­ny sto­sun­ka­mi i in­te­re­sa­mi za­rów­no z przy­wód­ca­mi ro­ko­szu jak i wier­ny­mi kró­lo­wi se­na­to­ra­mi (Żół­kiew­ski przede wszyst­kim), lecz sam nie­chęt­ny dwo­ro­wi – któ­ry mimo udzie­lo­nej no­mi­na­cji nie ko­rzy­stał z jego usług – na­da­jąc po­śred­ni­czą­cy, po­jed­naw­czy cha­rak­ter wier­szo­wi (Lut­nia ro­ko­szań­ska), prze­ciw­sta­wia po­nu­re­mu, roz­pacz­li­we­mu pra­wie ob­ra­zo­wi kra­ju, ze­wsząd za­gro­żo­ne­go przez nie­przy­ja­ciół, a zo­sta­wio­ne­go bez obro­ny – ocho­czość męż­nej szlach­ty, rwą­cej się do orę­ża, cze­ka­ją­cej nie­cier­pli­wie, aż ją król po­wo­ła i po­pro­wa­dzi na boje zwy­cię­skie, cię­żar winy skła­da­jąc wi­docz­nie na nie­mi­łe­go mu Zyg­mun­ta III. Me śmie tego wprost po­wie­dzieć, ale ha­mu­jąc swą lut­nię, któ­ra „roz­wio­dła się bez­piecz­nie”, by trzy­ma­ła się „przy­stoj­no­ści”, gdyż „pod­czas rzecz za­mil­cza­na wię­cej ma mą­dro­ści”, wi­docz­nie pra­gnie, by czy­tel­nik do­po­wie­dział so­bie w du­szy to, cze­go bra­ku­je w utwo­rze. Ni cie­pła uczu­cia pa­trio­tycz­ne­go, ni głęb­szej my­śli po­li­tycz­nej w tym 200 wier­szy li­czą­cym wy­stą­pie­niu nie spo­ty­ka­my. A prze­cież je­śli nie Ka­za­nia sej­mo­we Skar­gi, o któ­rych mógł nie wie­dzieć, to zna­ne do­brze utwo­ry Ko­cha­now­skie­go: Od­pra­wa, Dry­jas za­mech­sk­ca, mo­gły go oświe­cić o po­ło­że­niu oj­czy­zny i po­bu­dzić my­śli i uczu­cia, dla któ­rych du­sza twór­cy Sie­la­nek po­zo­sta­nie nie­do­stęp­ną. Poza ob­ręb Rusi Czer­wo­nej, poza spra­wę jej bez­pie­czeń­stwa od najść ta­tar­skich, umysł i ser­ce Szy­mo­no­wi­cza nie wy­bie­ga nig­dy. Spo­ry po­czet pa­ne­gi­rycz­nych, oko­licz­no­ścio­wych wier­szy ła­ciń­skich – utka­nych z po­wta­rza­nych cią­gle ogól­ni­ków mo­ral­nych i po­li­tycz­nych, tu­dzież go­to­wych, za­wsze od po­etów sta­ro­żyt­nych wzię­tych po­rów­nań i zwro­tów – świad­czy o co­raz więk­szym za­ni­ku sła­bych źró­deł twór­czo­ści u od­da­ne­go róż­no­rod­nym, prak­tycz­nej na­tu­ry za­bie­gom, a za­sob­ne­go je­dy­nie w bie­głość tech­nicz­ną ry­mo­twór­cy. Je­dy­nie za­szcze­pio­ne przez So­ko­łow­skie­go w du­szy mło­dzień­czej pod­nio­ślej­sze uczu­cia i pra­gnie­nia re­li­gij­no-mo­ral­ne nie za­mar­ły zu­peł­nie, a w ze­tknię­ciu. z ja­skra­wo­ścią ob­ja­wów ze­psu­cia, prze­wa­gą ni­skich po­pę­dów – ja­kie do­strze­ga w ży­ciu moż­nych, z któ­ry­mi cią­gle się sty­ka, wo­bec za­wo­du, ja­kie­go do­zna­je jako daw­ny men­tor – pa­trzą­cy te­raz na hu­lasz­cze ży­cie mło­de­go To­ma­sza Za­moj­skie­go, któ­re­mu nie­daw­no jesz­cze w Odzie po­chwal­nej, jak przed laty dzie­się­ciu w Her­ku­le­sie, prze­po­wia­dał świet­ną przy­szłość i sła­wę osią­gnię­tą przez wiel­kie czy­ny – wra­ca zno­wu świa­do­mość pięk­na mo­ral­ne­go tych ide­ałów. „Te­raz nowy pan, nowy świat – pi­sze z ostroż­ną iro­nią w li­ście z r. 1613 Szy­mo­no­wicz – gdym te­raz był w Za­mo­ściu nie zda­ło mi się Za­mo­ście Za­mo­ściem; wszyst­ko te­raz cud­nie i we­so­ło. Me one­go świa­ta oby­cza­je”. Po­eta czu­je się nie­po­trzeb­nym, ob­cym temu dwo­ro­wi, któ­ry przez lat wie­le sta­no­wił mo­ral­ną i ma­te­rial­ną pod­sta­wę jego bytu i pra­cy. Prze­ci­wień­stwo ra­żą­ce ży­cia i po­stęp­ków lu­dzi, do któ­rych zwra­cał swe ostat­nie utwo­ry z wy­gła­sza­ny­mi im po­chwa­ła­mi, hoł­da­mi, mu­sia­ło wy­wo­łać pro­test su­mie­nia prze­ciw ta­kie­mu zu­ży­wa­niu po­sia­da­nych uzdol­nień. Go­rącz­ka zbo­ga­ce­nia się słab­nie u Szy­mo­no­wi­cza, któ­ry w r. 1612 po­zby­wa się go­spo­dar­stwa w od­le­głych Pu­ta­tyń­cach, aże­by za­mknąć się w ci­chym Czer­nię­ci­nie i tam, śród pięk­nej przy­ro­dy, w pra­cy rol­ni­czej i swo­bod­nej twór­czo­ści po­etyc­kiej, szu­kać za­spo­ko­je­nia pra­gnień du­szy, znie­chę­co­nej do świa­ta dwor­skie­go, nie da­ją­ce­go mu po śmier­ci kanc­le­rza opar­cia, za­chę­ty.

Po­eta spo­strze­ga te­raz, w sa­mot­no­ści ży­cia sta­ro­ka­wa­ler­skie­go W dwor­ku czer­nięc­kim, jak po­żą­da­nym by­ło­by dla nie­go oto­cze­nie ro­dzin­ne, żona go­spo­dar­na, do­bra, zdol­na „wy­bić tro­ski z gło­wy słod­kie­mi sło­wy”, dzia­twa, któ­rej wy­cho­wa­niu po­świę­cił­by swe star­sze lata, w któ­rych miał­by dzie­dzi­ców na­ro­słej, znacz­nej for­tu­ny. Po­znaw­szy jed­nak ży­cie i lu­dzi wie, że zna­leźć to­wa­rzysz­kę czy­nią­cą za­dość pra­gnie­niom jego du­szy jest nie­ła­two, zwłasz­cza przy roz­po­czę­tym szó­stym krzy­ży­ku. Ce­chu­ją­ca po­etę re­flek­syj­ność ha­mo­wa­ła nie­wąt­pli­wie za­pę­dy wy­obraź­ni, uka­zu­ją­cej mu nie­raz, w spo­ty­ka­nych we Lwo­wie i po dwo­rach oko­licz­nych dziew­czę­tach uro­dzi­wych, upra­gnio­ne ide­ały. Choć świa­do­mość wła­sne­go wie­ku, zmien­no­ści i za­lot­no­ści ko­biet, smut­nej doli męż­czyzn ujarz­mio­nych i zwo­dzo­nych przez wład­ną­ce nimi nie­wia­sty po­wstrzy­mu­je sa­mot­ni­ka od sta­now­cze­go kro­ku, to jed­nak nie prze­szka­dza mu ma­rzyć o nie­zisz­czo­nym szczę­ściu, roz­my­ślać o mał­żeń­stwie i wią­żą­cych się z nim py­ta­niach. Me mo­gąc zre­ali­zo­wać swych ma­rzeń i pra­gnień, pra­gnie po­dzie­lić się nimi z ogó­łem przez wy­po­wie­dze­nie, uję­cie ich w ob­raz­ki, od­twa­rza­ją­ce za­rów­no cie­ka­wie ob­ser­wo­wa­ną rze­czy­wi­stość ży­cio­wą, jak zi­de­ali­zo­wa­ne jej za­ry­sy, wraz z ca­łym splo­tem re­flek­sji przez tę spra­wę wy­wo­ła­nych.

Zna­na do­brze po­ecie, od­po­wia­da­ją­ca jego upodo­ba­niom, for­ma idyl­li, któ­rą po­słu­gi­wa­li się tacy mi­strze jak Teo­kryt i We­rgi­li, nada­wa­ła się naj­le­piej do za­mia­rów Szy­mo­no­wi­cza, sta­ra­ją­ce­go się ukryć i uogól­nić swe wy­po­wie­dze­nia za­rów­no przy­sto­so­wa­nia­mi, wkład­ka­mi ze wzo­rów sta­ro­żyt­nych, jak i – w więk­szo­ści ob­raz­ków – grec­ki­mi imio­na­mi wpro­wa­dza­nych po­sta­ci.

Po­świę­ca­jąc zbiór sie­la­nek Mi­ko­ła­jo­wi Wol­skie­mu, mar­szał­ko­wi ko­ron­ne­mu, któ­ry od dzie­wią­te­go roku ży­cia wy­cho­wy­wał się w Gra­cu z sy­na­mi ar­cy­księ­cia Mak­sy­mi­lia­na i na­stęp­nie w licz­nych po­dró­żach i po­sel­stwach po­znał całą Eu­ro­pę, za­zna­cza ze smut­kiem po­eta, iż wi­dzi w nim ostat­nie­go: „z gro­na one­go lu­dzi chę­do­gich zo­stał, któ­rzy ozdob­ne­go wie­ku kwit­nę­li; Mu­zom uczo­nym przy­jem­ni”. Uspra­wie­dli­wia skrom­ną treść ofia­ro­wa­nych mu „siel­skich mów i pro­stych roz­praw” tym, że „przed­nie ry­mo­pi­sy” zo­sta­li sław­ny­mi „z tej cien­kiej pra­ce”, że przy­kład i wzór, jaki zo­sta­wi­li wiel­ki Maro i „sy­kul­scy” śpie­wa­cy, a więc Teo­kryt, Mo­se­hus, Bion, upo­waż­nia­ją i ośmie­la­ją go do ta­kie­go przed­się­wzię­cia.

Za­rów­no de­dy­ka­cja, jak i inne wy­po­wie­dze­nia się świad­czą, iż Szy­mo­no­wi­czo­wi brak tego po­czu­cia in­dy­wi­du­al­ne­go, uf­no­ści we wła­sne siły, ja­kie dają Ko­cha­now­skie­mu już we wcze­śniej­szych utwo­rach swo­bo­dę w sto­sun­ku do wzo­rów i czy­tel­ni­ków, od­wa­gę w po­ucza­niu i kar­ce­niu, szcze­rość w wy­po­wia­da­niu wła­snych uczuć i prze­żyć i wresz­cie tę pew­ność i śmia­łość w wy­da­niu sądu o wła­snej za­słu­dze, o war­to­ści ar­ty­stycz­nej wy­ko­na­nych dzieł.

To­też twór­ca Sie­la­nek szu­ka za­wsze opar­cia w uzna­niu i za­chę­cie moż­nych, twór­czość swą od­da­je na ich usłu­gi i krę­pu­je ją za­rów­no w wy­bo­rze tre­ści – wią­żą­cej się zwy­kle z czy­na­mi, ży­cze­nia­mi, upodo­ba­nia­mi pro­tek­to­rów – jak i w for­mie od­twa­rza­ją­cej z wiel­kim po­wo­dze­niem i kunsz­tow­no­ścią wzo­ry sta­ro­żyt­ne. To­też utwo­ry te, obo­jęt­ne dla szer­szych kół czy­tel­ni­ków, utra­cić mu­sia­ły z cza­sem swe chwi­lo­we, oko­licz­no­ścio­we zna­cze­nie, sta­ły się dla nas dzi­siaj świa­dec­twa­mi i za­byt­ka­mi kul­tu­ry umy­sło­wej i upodo­bań, wy­two­rzo­nych przez prą­dy od­ro­dze­nia w wyż­szych ko­łach spo­łe­czeń­stwa. Me prze­zna­czo­ne do szer­sze­go obie­gu jako po­karm dla dusz, są one, jako wy­two­ry sztu­ki sto­so­wa­nej, za­byt­ka­mi mu­ze­al­ny­mi po­nie­kąd, in­te­re­su­ją­cy­mi dziś hi­sto­ry­ków kul­tu­ry i fi­lo­lo­gów.

Sie­lan­ki do­pie­ro, ogło­szo­ne r. 1614 w Za­mo­ściu, a utwo­rzo­ne prze­waż­nie po­mię­dzy r. 1612 a 1614, a więc po pięć­dzie­sią­tym czwar­tym roku ży­cia po­ety, wpro­wa­dza­ją Szy­mo­no­wi­cza w po­czet pi­sa­rzów pol­skich i sta­wia­ją od razu śród mi­strzów sło­wa. Wy­ro­bio­ne przez roz­czy­ty­wa­nie się w po­etach sta­ro­żyt­nych, pra­cą nad for­mal­nym wy­koń­cze­niem utwo­rów ła­ciń­skich po­czu­cie pięk­na – po­le­ga­ją­ce­go na har­mo­nii mię­dzy my­ślą a jej słow­nym uję­ciem, uczu­ciem a jego to­nem, ryt­mem, wy­ra­zem po­ję­cio­wym – po­zwo­li mu te­raz w re­flek­sjach i ob­ra­zach Sie­la­nek, od­twa­rza­ją­cych treść jego du­szy uszla­chet­nio­nej przez stu­dia i upodo­ba­nia li­te­rac­kie, za­mi­ło­wa­nie ci­che­go ży­cia wiej­skie­go, po­god­ną re­li­gij­ność, osią­gnąć praw­dę, na­tu­ral­ność, wdzięk, z od­cie­nia­mi hu­mo­ru i spo­koj­ne­go smut­ku na prze­mia­ny, dzię­ki któ­rym ob­ra­zy te i ukry­te w nich wy­po­wie­dze­nia po­ety, mogą tra­fić do dusz ludz­kich za­wsze i wszę­dzie.II

Jed­ność prze­wi­ja­ją­cej się przez zbiór Sie­la­nek my­śli i wią­żą­ce­go te ob­raz­ki na­stro­ju uczu­cio­we­go czy­ni je, po ar­cy­dzie­łach Ko­cha­now­skie­go, naj­po­waż­niej­szym, naj­le­piej wy­ko­na­nym dzie­łem li­te­rac­kim daw­nej po­ezji pol­skiej. Jak w Psał­te­rzu mi­strza czar­no­le­skie­go, tak w Sie­lan­kach utwo­rzo­nych nad ci­chym Pu­rem za­cho­dzi po­dob­ny sto­su­nek ukry­te­go w nich wy­po­wie­dze­nia się twór­ców do ob­ce­go po­cho­dze­nia form i ram, w ja­kie opra­wia­li oni wła­sną treść du­cho­wą.

Z dwu­dzie­stu Sie­la­nek skła­da­ją­cych zbiór Szy­mo­no­wi­cza czte­ry zo­sta­ją tyl­ko w for­mal­nym związ­ku z ca­ło­ścią, uwa­ża­ną jako wy­raz du­szy twór­cy w da­nej chwi­li jego ży­cia. Z tych dwie: Or­fe­usz, bę­dą­cy stresz­cze­niem (ar­gu­men­tem) Ar­go­nau­ty­ki Apo­lo­niu­sza z Ro­do­su, i Epi­ta­la­mium He­le­ny, swo­bod­ny prze­kład sie­lan­ki Teo­kry­ta, zo­sta­ją w dość da­le­kim, ale za­wsze da­ją­cym się zro­zu­mieć związ­ku z my­śla­mi po­ety; dwie inne: Ślub, epi­ta­la­mium pol­skie na­pi­sa­ne na we­se­le Sie­niaw­skie­go jesz­cze w r. 1593, i Bocz­ni­ca, utwór opie­wa­ją­cy zgon Za­moj­skie­go, ge­ne­zą swą obce głów­nej my­śli Sie­la­nek, for­mal­nie jed­nak, przez za­leż­ność (w Bocz­ni­cy) od eklo­gi We­rgi­liu­sza, opie­wa­ją­cej Ce­za­ra jako pa­ste­rza Daf­ni­sa, i przez po­kre­wień­stwo re­flek­sji zwra­ca­nych do mło­de­go Sie­niaw­skie­go, z za­mia­ra­mi ży­wio­ny­mi przez po­etę, nie od­ska­ku­ją zbyt od cha­rak­te­ru ca­ło­ści.

Szes­na­ście po­zo­sta­łych, po­mi­mo dość znacz­nej nie­kie­dy za­leż­no­ści od pier­wo­wzo­rów – zwłasz­cza w Ko­sa­rzach i C za­rach, wią­żą się z sobą jako ciąg wy­po­wie­dzeń po­ety od­sła­nia­ją­cych nam jego ma­rze­nia, pra­gnie­nia, re­flek­sje i ob­ser­wa­cje, od­no­szą­ce się przede wszyst­kim do spra­wy wy­bo­ru żony i po­ży­cia mał­żeń­skie­go, a w mniej­szym stop­niu do twór­czo­ści li­te­rac­kiej i sta­no­wi­ska po­ety, od­czu­wa­ją­ce­go roz­cza­ro­wa­nie i za­wód w swych ocze­ki­wa­niach i na­dzie­jach. Z tych szes­na­stu sie­la­nek osiem zo­sta­je w czę­ścio­wej za­leż­no­ści od wzo­rów sta­ro­żyt­nych, z któ­rych po­eta swo­bod­nie ko­rzy­sta dla swo­ich ce­lów, zaś osiem po­zo­sta­łych sta­no­wią ory­gi­nal­ne, for­mal­nie je­dy­nie upodob­nio­ne z idyl­la­mi sta­ro­żyt­ny­mi ob­raz­ki, od­twa­rza­ją­ce sce­ny i po­sta­cie z ży­cia współ­cze­sne­go, szla­chec­kie­go i lu­do­we­go na ob­sza­rze Rusi Czer­wo­nej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: