Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siła pierwszej miłości - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Październik 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Siła pierwszej miłości - ebook

Heath i Julianne zawarli potajemnie ślub w wieku osiemnastu lat. Potem jednak się rozstali, nie mówiąc nikomu o swym związku. Po wielu latach spotykają się w rodzinnym miasteczku. Heath nadal pożąda Julianne, ale ma dość życia w zawieszeniu. Stawia jej ultimatum: albo da mu rozwód, przed którym od dawna się wzbrania, albo stanie się prawdziwą żoną...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1749-1
Rozmiar pliku: 775 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Twój tata miał tym razem bardzo poważny atak serca. – Słowa lekarza o stanie zdrowia przybranego ojca nie pocieszyły Heatha Langstona.

Czuł się bezradnie, stojąc w korytarzu szpitala, w którym znalazł się Ken Eden. Bardzo mu się to nie podobało. Choć był najmłodszym synem Edenów, miał własną firmę reklamową przy Madison Avenue na Manhattanie. W zeszłym roku przeprowadził jedną z najgłośniejszych kampanii promujących kosmetyki. Był przyzwyczajony do tego, że wszyscy, od sekretarki po wspólnika, spełniają jego polecenia.

Tym razem jednak miał do czynienia ze sprawą życia i śmierci. W tym nie był mocny. Julianne, jedyne biologiczne dziecko Molly i Kena Edenów, nie przestawała płakać od chwili przyjazdu do szpitala. Heath chciał ją pocieszyć, ale nawet on nie potrafił znaleźć odpowiednich słów.

Pięcioro dzieci Edenów przyjechało na farmę w Cornwall w stanie Connecticut natychmiast po otrzymaniu wiadomości o chorobie Kena.

Heath wsiadł w samochód i jechał z Nowego Jorku, nie wiedząc, czy zastanie ojca żywego. Jego biologiczni rodzice zginęli w wypadku samochodowym, gdy miał zaledwie dziewięć lat. Teraz był już dorosłym mężczyzną, prezesem własnej firmy, ale nie dopuszczał do siebie myśli o tym, że miałby znów stracić ojca.

Heath i Julianne przyjechali jako ostatni, więc lekarz powtarzał im to, co już słyszała reszta rodziny.

– Jego stan jest teraz stabilny – mówił dalej lekarz. – Bardzo pomogła aspiryna, którą podała mu żona.

Heath słuchał lekarza w skupieniu, nie mogąc jednak oderwać wzroku od Julianne. Podobnie jak matka była drobna, ale zawsze bardzo energiczna.

Dzisiaj, z pochylonymi ramionami i wzrokiem wbitym w podłogę, wyglądała na zagubioną. Jej jasne włosy najpierw były rozpuszczone, ale po długim siedzeniu w poczekalni upięła je w niezgrabny kok. Wzdrygnęła się, słysząc słowa lekarza, i zanurzyła twarz w zielony kaszmirowy sweter.

Heath położył rękę na jej ramieniu. Jego bracia przyjechali z narzeczonymi, które podtrzymywały ich na duchu, ale on i Julianne byli sami. Nie mógł patrzeć na ból na twarzy zawsze pewnej siebie, utalentowanej artystki. Choć wychowywali się w tym samym domu, nigdy nie uważał jej za siostrę. Była jego najlepszą przyjaciółką, wspólniczką zbrodni, a kiedyś też miłością życia.

Czuł się lepiej, mając ją przy sobie. Chciał, by zapomnieli o niesnaskach i skoncentrowali się na tym, co było teraz najważniejsze. Julianne nie odsunęła się, więc zapewne myślała tak jak on. Normalnie dałaby mu kuksańca w bok i odsunęła się, ale nie dzisiaj.

Oparła się o niego, opierając głowę na jego piersi. Przytulił policzek do złotych włosów, wdychając znajomy zapach. Kiedy westchnęła, dreszcz przebiegł mu po plecach. Przez chwilę przestał słyszeć głos lekarza i zdawało mu się, że są zupełnie sami. W takich momentach najbardziej żałował, że stracił dawną miłość.

– Trzeba przeprowadzić operację na otwartym sercu. Potem Ken zostanie przez kilka dni na oddziale intensywnej opieki medycznej, a następnie przeniesiemy go do zwykłego pokoju.

– Kiedy wróci do domu? – spytała Julianne.

Lekarz zmarszczył brwi.

– Nie chciałbym nic obiecywać, ale jak już mówiłem, będzie u nas co najmniej tydzień. Później chyba wyślemy go do centrum rehabilitacji. Mógłby ewentualnie zostać w domu, jeśli będzie miał pokój na parterze i prywatną pielęgniarkę. Potem przez jakiś czas powinien się oszczędzać. Nie będzie mu wolno podnosić nic ciężkiego ani chodzić po schodach. W tym roku na pewno nie zajmie się ścinaniem choinek na Boże Narodzenie.

W takim razie postanowione. Heath myślał już wcześniej o tym, by wziąć kilka miesięcy urlopu i wrócić na farmę przybranych rodziców. Rok temu na ich dawnej posesji znaleziono ciało, które niedawno zidentyfikowano jako Tommy’ego Wildera, jednego z ich przybranych synów, który przebywał na farmie krótko. Heath i pozostałe dzieci wiedziały, że Tommy nie żył od szesnastu lat, ale dopiero teraz policja wszczęła śledztwo.

Heath najchętniej zapomniałby o tym, że ten łobuz w ogóle kiedyś tu mieszkał. Niestety ignorowanie problemu nie mogło sprawić, że problem zniknie. Zdawał sobie sprawę, że powinien wreszcie ponieść konsekwencje swojego czynu. Ken i Molly, którzy mieszkali teraz na farmie sami, nie mieli pojęcia, co się stało z Tommym, ale musieli odpowiadać na pytania policji. Według jego jedynego biologicznego brata Xandera atak serca Kena był spowodowany stresem związanym z groźbą aresztowania przez szeryfa Duke’a.

Wystarczy, że jedna osoba straciła życie na skutek błędów Heatha. Nie mógł pozwolić na to, by ktoś stał się kolejną ofiarą, zwłaszcza Ken, który nie był niczemu winny.

Gdy lekarz zniknął, Heath i Julianne wrócili do poczekalni, w której zgromadziła się reszta rodzeństwa. Wszyscy bracia i ich narzeczone mieli zmęczone i wystraszone miny.

– Zostanę, żeby pomóc na farmie, dopóki tata nie wyzdrowieje – oznajmił Heath.

– Wiem, że to dopiero początek października, ale Boże Narodzenie przyjdzie w mgnieniu oka. – Jego najstarszy przybrany brat Wade zmarszczył brwi. – Ostatni kwartał roku zawsze jest upiorny. Nie możesz wziąć wszystkiego na siebie.

– A jaki mamy wybór? Wszyscy jesteście zajęci. Mój wspólnik może przez kilka miesięcy mnie zastąpić. Poza tym mam Owena. – Heath wiedział, że może liczyć na pomoc najstarszego i najwierniejszego pracownika Ogrodu Edenów. – Przed Bożym Narodzeniem zatrudnię dodatkowo starszych uczniów i studentów.

– Ja też przyjadę – oświadczyła Julianne.

Wszyscy spojrzeli na nią. Od chwili przyjazdu z Hamptons prawie się nie odzywała. Tylko Heath zdawał sobie sprawę z wagi jej decyzji. Chciała wrócić do domu, choć wiedziała, że on tam będzie. Taka propozycja była do niej zupełnie niepodobna, ale Julianne w tej chwili chyba trzeźwo nie myślała.

Choć wyglądała na drobną i delikatną, w jej oczach widniał upór. Heath znał to spojrzenie. Błysk determinacji w szmaragdowych oczach Julianne oznaczał, że nic nie zmieni jej decyzji. Kiedy sobie coś postanowi, nie ma sposobu, by to zmienić.

Julianne była rzeźbiarką. Jej pracownia i butik z galerią znajdowały się w Hamptons. Niełatwo wziąć ważący sto kilogramów piec do wypalania ceramiki i przenieść go w inne miejsce.

– A co z twoją wielką wystawą w przyszłym roku? – spytał Heath. – Nie możesz przerwać pracy na dwa albo trzy miesiące.

– I tak miałam zamiar się przeprowadzić.

Heath zmarszczył brwi. Julianne ma pracownię w domu. Od półtora roku mieszka ze swoim chłopakiem. To był dla niej rekordowo długi okres i wszyscy myśleli, że Danny zostanie jej mężem.

– A co z Dannym? – spytał ich brat Brody, wyręczając Heatha.

Zmarszczyła brwi. Wyraźnie nie miała ochoty o tym mówić.

– Nie jesteśmy już razem. Wyprowadził się miesiąc temu. Chciałam zmienić otoczenie, więc sprzedałam dom. Szukam teraz czegoś nowego. Mogę mieszkać przez kilka miesięcy w Cornwall, dopóki tata nie wyzdrowieje. W dzień będę pomagać na farmie, a wieczorami zajmę się swoją pracą.

Heath i reszta braci spojrzeli na nią podejrzliwie. Julianne poczerwieniała.

– No co? – spytała, biorąc się pod boki.

– Dlaczego nie mówiłaś, że rozeszłaś się z Dannym i sprzedajesz dom? Byliście z sobą bardzo długo. To poważna sprawa – obruszył się Xander.

– Dlatego, że wy trzej niedawno się zaręczyliście. Wystarczy, że będę sama na waszych weselach. Nie miałam ochoty opowiadać, że znów rozpadł mi się związek. Najwyraźniej pozostanę starą panną.

– To niemożliwe, Jules – zaoponował Heath.

Zmierzyła go wzrokiem.

– Mogę pomóc i to zrobię.

Heath spojrzał na braci.

– Czas wizyt się kończy, choć nie będzie łatwo wyciągnąć mamę ze szpitala. Ale my powinniśmy chyba wracać na farmę. Mamy za sobą długi i ciężki dzień.

Weszli do pokoju Kena. W zaciemnionym pomieszczeniu słychać było tylko urządzenie monitorujące serce i cichy dźwięk z telewizora. Ojciec był blady, ale jego skóra straciła niebieskawy odcień. Jasne, prawie siwe włosy były rozczochrane od ciągłego przesuwania w górę aparatu tlenowego.

Molly siedziała w rozkładanym fotelu obok męża. Nie miała zamiaru zostawić go samego. Na jej pogodnej zawsze twarzy widniał wymuszony uśmiech. Cała rodzina starała się zachować pogodę ducha ze względu na ojca.

Ken oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na grupkę stłoczoną przy łóżku. Heath pomyślał, że muszą wyglądać śmiesznie. Pięć bogatych osób o wysokiej pozycji, bezradnych wobec choroby ojca. Cały ich majątek nie mógł zapewnić mu nowego serca.

Przynajmniej zgodnie z prawem. Ale ponieważ mieli już jakieś grzechy na sumieniu, a policja prowadziła wobec ich rodziny śledztwo, nie mogli pozwolić sobie na dalsze igranie z prawem.

– Nic się tu dziś nie będzie działo – stwierdził Ken. Starał się nie okazywać, jaką trudność sprawia mu mówienie, ale musiał położyć rękę na piersi, by wziąć głęboki oddech. – Idźcie do domu odpocząć.

Julianne wzięła ojca za rękę i poklepała ją ostrożnie, żeby nie wypadła igła od kroplówki.

– Dobranoc, tato. Kocham cię – powiedziała, całując go w policzek.

– Ja też cię kocham, kwiatuszku.

Kiedy Julianne odwróciła się, w jej oczach błyszczały łzy.

Wszyscy po kolei pożegnali się z ojcem, po czym wyszli na parking. Wade i Tori wrócili do siebie, a reszta pojechała na farmę. Mężczyźni zaparkowali swe luksusowe auta przy baraku, w którym mieli przenocować. Heath postawił porsche 911 carrera między leksusem suv Xandera i mercedesem sedanem Brody’ego.

Dwadzieścia pięć lat temu stara stodoła została zamieniona w pensjonat dla przybranych dzieci, które zostały przygarnięte przez Edenów. Na górze były dwie duże sypialnie i łazienka, a na dole duży pokój dzienny i kuchnia. Stare solidne meble zapewniały nastolatkom komfort. Heath był najmłodszym z czterech chłopców, którzy przebywali na farmie do osiągnięcia pełnoletności. Teraz mieszkali we wspaniałych apartamentowcach i rezydencjach o wartości milionów dolarów, ale ta farma stanowiła ich dom i kiedy przyjeżdżali do Cornwall, zawsze zatrzymywali się w baraku.

Heath patrzył, jak Julianne parkuje koło domu czerwony kabriolet camaro. Stary dom jej rodziców był zabytkowy i piękny, ale nie było w nim miejsca dla większej liczby dzieci. Ken i Molly mieli na górze sypialnię, Julianne zajmowała pokój na dole, a oprócz tego był jeden pokój gościnny.

Julianne stała na ganku, ściskając klucze w dłoni. Heathowi nie podobał się ten widok. Zwykle wiedziała, czego chce i jak to osiągnąć. Ale dzisiaj zupełnie straciła rezon. Rozstanie z narzeczonym i choroba ojca to było więcej, niż mogła znieść.

Heath wyjął torbę z bagażnika i wszedł do baraku. Położył worek marynarski na starym zniszczonym stole i rozejrzał się. Pokój dzienny na dole niewiele się zmienił w ciągu tych lat, Przybył tylko nowy telewizor z płaskim ekranem, który niedawno kupił Xander.

Heath czuł się bezpiecznie pod jednym dachem z braćmi. Gorzej było z Julianne, która wróciła do pustego domu. Choć może nie był osobą, której towarzystwa życzyłaby sobie dzisiaj, nie miał zamiaru pytać jej o zdanie. Nie zostawi jej samej i już.

– Hej, słuchajcie – zawołał do braci i ich narzeczonych. – Będę dziś spać w starym domu. Nie chcę, żeby Jules była sama po takim ciężkim dniu.

Xander poklepał go po ramieniu.

– Dobry pomysł. Zobaczymy się jutro.

Heath wziął torbę i pobiegł żwirowaną ścieżką do domu.

Wiedziała, że powinna położyć się po ciężkim dniu, ale nie była śpiąca. Rano martwiła się pracą i zerwaniem z narzeczonym. Potem zadzwonił telefon i usłyszała okropną wiadomość. Wszystkie inne zmartwienia od razu stały się nieważne. Natychmiast spakowała się i wyszła z domu.

Teraz, wiele godzin później, nadal była zdenerwowana. Zwykle w takich chwilach szła do pracowni rzeźbić, ale żadna praca nie mogłaby jej teraz uspokoić.

Zaparzyła herbatę rumiankową. Siedziała przy stole w kuchni, pijąc ją, gdy usłyszała ciche pukanie. Po chwili drzwi otworzyły się i zobaczyła Heatha.

– Co się stało? – Zerwała się z krzesła. – Dzwonili ze szpitala?

Heath potrząsnął głową.

– Nie, wszystko w porządku. Ale nie chciałem, żebyś była tu sama.

Odetchnęła z ulgą. Całe szczęście, że ojcu nic się nie stało. Opadła na krzesło. Po tak ciężkim dniu wolałaby, by nie było przy niej Heatha. Choć godzinę temu wyszli ze szpitala, wciąż czuła, jak przytula ją do siebie. To był niewinny dotyk, ale na chwilę zamknęła oczy, bo zrobiło jej się błogo.

– Wszystko w porządku.

Położył torbę na podłodze i usiadł.

– Nie. Zostanę tu.

Westchnęła, spoglądając w jego jasnoorzechowe oczy. Heath był zawsze wesoły, uśmiechał się i opowiadał żarty. Ale dziś był zmartwiony. Martwił się nie tylko Kenem. Martwił się o nią. Tak jak zawsze.

Starał się ją chronić. Wiedziała, że zawsze może na niego liczyć. Nie tylko dlatego, że stanowili rodzinę. Dziś jednak nie chciała o tym myśleć.

– Dziękuję. – Nie miała siły się kłócić, a poza tym przyjemniej mieć towarzystwo w tym starym pustym domu. Nieważne, co zaszło między nimi przez te wszystkie lata. Wiedziała, że Heath uszanuje jej granice.

– Dziwnie tu bez mamy i taty – powiedział, rozglądając się po kuchni. – Mama zawsze coś szykowała, a tata majsterkował przed domem.

Nie chciała myśleć o tym, że rodzice nie będą żyć wiecznie. Tata wróci tym razem do domu, ale kiedyś wreszcie nie wróci. Wolała uważać, że są nieśmiertelni. Tak myślała, będąc dzieckiem.

– Napijesz się herbaty?

– Nie, dziękuję.

Szkoda. Przynajmniej miałaby co robić, a tak musi siedzieć i czekać na pytania, które zaraz padną. Nie rozmawiali z sobą tak naprawdę od jedenastu lat, kiedy wyjechali na studia. Julianne specjalnie unikała tej rozmowy. Nie chciała wracać do przeszłości. Kiedy patrzyła Heathowi w oczy, przypominały jej się rzeczy, o których nie chciała myśleć: pożądanie, niepokój, strach…

– Co się stało z Dannym?

Westchnęła.

– Oboje chcieliśmy czegoś innego. Dla mnie najważniejsza była praca i sztuka. Teraz dobrze mi idzie i chcę kuć żelazo póki gorące. Danny chciał się poważniej zaangażować.

– Oświadczył ci się?

– Tak. – Tyle razy powtarzała mu, że nie interesuje jej małżeństwo i dzieci. Chyba myślał, że chce udawać niedostępną. – Odmówiłam mu najdelikatniej, jak mogłam, ale przyjął to bardzo źle. Potem doszliśmy do wniosku, że skoro nasz związek się nie rozwija, to czeka nas stagnacja. Więc się wyprowadził.

Danny był świetnym facetem. Dowcipny, interesujący i seksowny. Z początku nie myślał o stałym związku. Z jej punktu widzenia to było bardzo wygodne. Ona też nie chciała poważnie się angażować. Nie zamieszkaliby nawet razem, gdyby Danny nie musiał szybko znaleźć sobie jakiegoś lokum. Może uznał, że to krok naprzód, podczas gdy tak było oszczędniej i wygodniej.

– Nie chciałaś wyjść za niego?

Potrząsnęła głową z irytacją.

– Nie. A nawet gdybym chciała, co miałam mu powiedzieć, Heath?

Zapadła niezręczna cisza.

– Jules?

– Wolałabym o tym dzisiaj nie rozmawiać. – Wypiła ostatni łyk herbaty i wstała. – Choroba taty, sprawa Tommy’ego, nie mam siły na dalsze sensacje.

– Dobrze, ale spędzimy tu kilka miesięcy, więc musimy o tym porozmawiać. Za długo udawaliśmy, że ten problem nie istnieje.

Wiedziała, że tak będzie, kiedy zdecydowała się wrócić na farmę. Rodzice potrzebowali jej pomocy, więc musiała tak zrobić. Zresztą i tak nie miała gdzie jechać. Sprzedała dom. W przyszłym tygodniu zamknie go i praktycznie będzie bezdomna. Musiała tu wrócić i załatwić dawne sprawy raz na zawsze.

Spojrzała na miłego i czarującego mężczyznę, który skradł jej serce, kiedy była zbyt młoda i poraniona, by sobie z tym poradzić. Nawet teraz miękki zarys jego ust sprawiał, że robiło się jej gorąco i czuła dziwną tęsknotę. Od razu przypominała sobie, jak pocałował ją po raz pierwszy w Paryżu. Albo muskał ustami jej szyję, gdy podziwiali kościół Sagrada Familia w Barcelonie.

Rodzice myśleli, że wysyłają dwoje najmłodszych dzieci na pasjonującą wycieczkę po Europie. Nie spodziewali się, jakie uczucia może wzbudzić nagła swoboda i romantyczna sceneria w ich córce i przybranym synu. Heath nie był jej bratem. Znała go, gdy żyli jeszcze jego rodzice, i nigdy nie uważała go za brata. Był jej najlepszym przyjacielem. Ale jeśli chciała, żeby był kimś więcej, powinna rozprawić się z przeszłością.

– Dobrze. Kiedy tata poczuje się lepiej, znajdziemy chwilę czasu i porozmawiamy.

Spojrzał na nią tak, jakby jej nie wierzył. Od lat szukała wymówek, by nie podjąć żadnej decyzji. Pewnie myślał, że lubi go dręczyć, ale to nie była prawda. Nie chciała go stracić, ale nie wiedziała też, co z nim robić.

Dawno temu, gdy mieli po osiemnaście lat i byli daleko od domu, Heath jej pożądał. Ona również go pragnęła. Przynajmniej tak myślała. Była młoda i naiwna. Choć rozpalała się, gdy jej dotykał, nie mogła zdecydować się na ostateczny krok.

– Nie mieliśmy czasu, żeby o tym myśleć, kiedy byliśmy na studiach i rozkręcaliśmy firmy – powiedział Heath. – Ale już pora. To, co się zdarzyło w twoim związku, oznacza, że nie wolno dłużej zwlekać. Czy ci się to podoba, czy nie, w końcu ty i ja musimy zmierzyć się z faktem, że wciąż jesteśmy małżeństwem.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: