Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

A słabi muszą ulegać? Europa, polityka oszczędnościowa a zagrożenie dla globalnej stabilizacji - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
6 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

A słabi muszą ulegać? Europa, polityka oszczędnościowa a zagrożenie dla globalnej stabilizacji - ebook

Powstanie i kryzys strefy euro to efekt nadziei, marzycielskich założeń, kompletnie nietrafionych pomysłów i brutalnych starć polityków. Sam początek tej historii, obwieszczenie Johna Connally’ego, sekretarza skarbu w gabinecie Richarda Nixona, o demontażu globalnego systemu walutowego z Bretton Woods, nadaje jej dramatyczną tonację. Connally tłumaczył ten ruch z kowbojską prostotą: „Na mój rozum ci wszyscy cudzoziemcy tylko myślą, jak nas wyrolować, dlatego my powinniśmy ich wyrolować pierwsi”. Odpowiedź Europejczyków na gest Nixona miała bardziej dystyngowany charakter. Helmut Schmidt i Valéry Giscard d’Estaing poprzedzili ustanowienie Europejskiego Systemu Walutowego symbolicznym spotkaniem w katedrze w Akwizgranie, gdzie pokłonili się szczątkom Karola Wielkiego. Tak jak on chcieli zjednoczyć Europę, choć część elit uważała, że ich marzenia to majaki. Norman Tebbit, ulubiony minister Margaret Thatcher, nazwał jeden z elementów ESW, mechanizm kursów walutowych, mechanizmem kryzysu wiekuistego.

Historia powstania i upadku europejskiej waluty spisana przez Janisa Warufakisa wciąga i porusza. Służy też ku przestrodze, bo jak pisze autor, „zjednoczona Europa oparta na wolnym handlu, swobodnym przepływie kapitału, wspólnym prawie pracy i wspólnej walucie da się, niestety, pogodzić zarówno z programem nazistowskim, jak i z programem postępowym, humanistycznym, internacjonalistycznym. Tę otrzeźwiającą myśl dzisiejsza Europa ma obowiązek utrwalić w swej zbiorowej świadomości”.

Kategoria: Ekonomia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65369-85-7
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1 A słabi muszą ulegać

Na mój rozum ci wszyscy cudzoziemcy tylko myślą, jak nas
wyrolować, dlatego my powinniśmy ich wyrolować pierwsi.

JOHN CONNALLY¹

Był środek lata, gdy w Camp David, wiejskim ustroniu prezydenta Stanów Zjednoczonych, sekretarz skarbu Richarda Nixona i eksgubernator Teksasu John Connally przekonał swego prezydenta, by niczego niepodejrzewającym liderom politycznym Europy zafundować niesławny szok Nixona. Pod koniec rozstrzygającego weekendu konsultacji z najważniejszymi doradcami prezydent Nixon postanowił wygłosić w telewizji, na żywo, zaskakujące przemówienie: globalny system walutowy, który Ameryka zaprojektowała i od zakończenia wojny wspierała, zostanie za jednym zamachem zdemontowany². Kalendarz pokazywał niedzielę, 15 sierpnia 1971 roku.

Kilka godzin po telewizyjnym orędziu prezydenta, dokładnie o północy, wojskowy samolot transportowy wystartował z bazy Sił Powietrznych Andrews w kierunku Europy. Leciał nim Paul Volcker, podsekretarz Connally’ego, gotowy do konfrontacji z ministrami finansów Europy, już wtedy bliskich zbiorowego załamania nerwowego³. W tym samym czasie Connally przygotowywał mowę do narodu, by następnie samemu polecieć do Europy, gdzie miał oznajmić gromadzie jej zadufanych w sobie premierów, kanclerzy i prezydentów, że jest po zawodach. Waszyngton zdecydował o wyłączeniu wtyczki zasilającej z globalnego systemu finansowego, który sam opracował w 1944 roku i nad którym od tamtej pory troskliwie czuwał.

Podczas gdy Volcker zajmował się europejskimi ministrami finansów i bankierami w Londynie, starając się ich uspokoić, Connally przekazywał osobiście i bez ogródek bardziej obcesowy komunikat ich szefom. Streszczał się on mniej więcej w następujących słowach:

Panowie, przez lata podważaliście nasze przywództwo w zarządzaniu globalnym systemem finansowym – stworzonym przez nas, żeby pomóc wam wydobyć się z bagna, w które sami się wpakowaliście. Pozwalaliście sobie na łamanie ducha i przepisów tego systemu. Zakładaliście, że będziemy go dźwigać na swoich barkach niczym Atlas, bez względu na koszty i pomimo waszych zniewag i akcji sabotażowych. Ale byliście w błędzie! W niedzielę prezydent Nixon odciął linę bezpieczeństwa łączącą naszego dolara z waszymi walutami⁴. Z jakim skutkiem dla was, zobaczymy! Mam przeczucie, że wasze waluty będą jak szalupy ratunkowe zrzucone z bezpiecznego okrętu USS „Dollar”, miotane falami oceanu, z którym nigdy nie miały się zmierzyć, wpadające na siebie i w ogóle niezdolne do wytyczenia własnego kursu⁵.

Po czym Connally podsumował to wszystko zwięzłym, boleśnie brutalnym zdaniem, które do dziś odbija się echem w Europie: „Panowie, dolar jest naszą walutą. I od tej chwili to wy macie problem!”⁶.

Przywódcy europejscy błyskawicznie zrozumieli powagę swojej sytuacji, ale ich reakcja była serią odruchów bezwarunkowych, które – od błędu do błędu – po czterdziestu latach doprowadziły Europę do obecnego położenia. W 2010 roku musiała się ona zmierzyć z konsekwencjami tych czterdziestu lat nagromadzonych błędów (zob. rozdziały 2, 3 i 4). Kryzys jej wspólnej waluty wynika z porażek sięgających korzeniami tamtych wydarzeń z 1971 roku, gdy Nixon, Connally i Volcker wyrzucili Europę ze strefy dolara⁷. Komedia pomyłek, którą europejscy liderzy odpowiedzieli na kryzys euro po 2010 roku (zob. rozdziały 5 i 6), również ma związek z tamtą niezdarną reakcją na szok Nixona.

To przełomowe dla historii wydarzenie jest tematem tego rozdziału.

Nadciągające chmury

Nixon nie bez oporów przyjął prostacką teorię Connally’ego. Zresztą nie była ona tak prostacka, jak Connally uwielbiał ją przedstawiać. Wygłoszone w środku lata wystąpienie Nixona wysłało na śmietnik historii powojenny globalny system finansowy, od pewnego czasu trzeszczący w wielu miejscach niczym rozpadająca się łajba, której niechybne zatonięcie mogło pociągnąć za sobą na dno powojenną hegemonię Stanów Zjednoczonych.

Lyndon B. Johnson, bezpośredni poprzednik Nixona w Białym Domu, a zarazem ziomek z Teksasu i polityczny mentor Connally’ego, również uważał, że opracowany przez Amerykanów powojenny system finansowy zbyt długo nie przetrwa⁸. W 1966 roku w rozmowie z Francisem Batorem, swym zastępcą doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego, Johnson twardo zapewniał, że chętnie zniósłby ten globalny system i odszedł od fundamentalnego dla niego powiązania dolara z wartością złota: „Nie będę osłabiał amerykańskiej gospodarki, zarzynał swojej polityki zagranicznej okrawaniem naszej pomocy czy wycofywaniem oddziałów ani chwytał się protekcjonizmu tylko po to, byśmy mogli wydawać Francuzom złoto po trzydzieści pięć dolarów za uncję”⁹. Jednak zaprzątnięty swoim programem „Wielkiego Społeczeństwa” oraz wzmocnieniem amerykańskiego zaangażowania w wojnę w Wietnamie, Johnson wstrzymywał się z decyzją zburzenia globalnego systemu – wprowadzonego dwie dekady wcześniej przez administrację prezydenta Franklina Delano Roosevelta (czyli architektów Nowego Ładu) – i pozwolił mu dogorywać¹⁰.

Po wprowadzeniu się do Białego Domu także Nixon próbował odwlec w czasie nieuniknioną decyzję. Mimo że jego wewnętrznie skłócony zespół decydentów coraz wyraźniej dostrzegał załamanie globalnego systemu walutowego, same ich ostrzeżenia nie wystarczyłyby, by przekonać Nixona do użycia szokowego rozwiązania (opracowanego wspólnie z Johnem Connallym) wobec zdezorientowanych Europejczyków. Jak się przekonamy poniżej, dopiero kilka agresywnych działań Francuzów, Niemców i Brytyjczyków, podjętych między 1968 rokiem a latem 1971 roku, rozwiązały Nixonowi ręce. Te lekkomyślne operacje, godzące w amerykański zarząd nad globalnym kapitalizmem, dały okazję Connally’emu i „temu przeklętemu Volckerowi”¹¹, by uzmysłowić prezydentowi, że nie ma innego wyjścia: trzeba zlikwidować międzynarodowy system walutowy, znany jako Bretton Woods, i pozbyć się balastu Europy.

Czy historia mogła potoczyć się inaczej? W 1971 roku wszyscy wiedzieli, że powojenny globalny system finansowy ustanowiony w Bretton Woods chwieje się w posadach pod wpływem potężnych sił ekonomicznych będących poza kontrolą Stanów Zjednoczonych czy Europy. Europejscy przywódcy, zamiast próbować za pomocą negocjacji zreformować chwiejącą się konstrukcję, przecenili swoje skromne siły, niewystarczające w starciu z pewnym siebie hegemonem. Musieli więc ponieść konsekwencje takiej postawy – i takie konsekwencje Europa poniosła. Mówiąc ściśle, ponosi je do teraz: od Dublina po Ateny, od Lizbony po Helsinki.

Prosty pomysł dla Europy w ruinie

System finansowy, którego żywot prezydent Nixon zakończył w 1971 roku, narodził się w lipcu 1944 roku, w salach konferencyjnych hotelu Mount Washington w Bretton Woods, w stanie New Hampshire. Trudno o większy kontrast niż ten między tamtejszą dziewiczą przyrodą a krwawymi wydarzeniami rozgrywającymi się wówczas w Europie i na Pacyfiku.

Zaledwie trzy tygodnie przed konferencją w Bretton Woods alianci wylądowali w Normandii: tysiące pogrążonych w żałobie rodzin, głównie amerykańskich, nie otrząsnęło się jeszcze z szoku po utracie swoich bliskich. W czasie trwania konferencji Armia Czerwona, ponosząc ogromne straty w żołnierzach, wyzwoliła Mińsk, siły powietrzne Stanów Zjednoczonych zbombardowały Tokio po raz pierwszy od 1942 roku, algierskie oddziały pod dowództwem generała Charles’a de Gaulle’a zdobyły Sienę, a rakiety V-1 bezlitośnie ostrzeliwały Londyn. 20 lipca, dzień przed zakończeniem nader udanej konferencji, kierujący spiskiem Claus von Stauffenberg przeprowadził zamach na życie Adolfa Hitlera w jego bunkrze w Rastenburgu. Pomimo niepowodzenia spiskowców wynik wojny był już przesądzony. W lipcu 1944 roku alianci mogli zająć się planowaniem powojennego ładu na świecie.

W ciągu trzech tygodni delegatom z czterdziestu alianckich krajów uczestniczących w konferencji – zmartwionych wojną i sporą niepewnością co do własnej pozycji w nowym powojennym układzie – udało się wypracować godne podziwu finansowe porozumienie. Wyczekując umilknięcia armat w Europie, jeszcze zanim łeb podniósł smok Związku Radzieckiego, rządzący Stanami Zjednoczonymi ludzie Nowego Ładu wiedzieli, że to Ameryce przypadnie historyczne zadanie przekształcenia globalnego kapitalizmu na jej obraz i podobieństwo.

1 lipca 1944 roku, na uroczystym otwarciu konferencji, prezydent Roosevelt ogłosił, że jego administracja zrywa z wszelkimi pozostałościami amerykańskiego izolacjonizmu. „Kondycja gospodarcza każdego kraju – mówił – jest słusznym powodem troski dla wszystkich jego sąsiadów, bliskich i dalekich”. Nie ulegało wątpliwości, że Stany Zjednoczone, jedyny kraj (może z wyjątkiem nieliczącej się w grze Szwajcarii), który wyszedł z wojny z nienaruszonym systemem pieniężnym, rozwijającym się przemysłem i znaczną nadwyżką handlową, zamierzały wziąć rozdarty wojną świat pod swoje skrzydła.

Pieniądz był jedną z ofiar europejskiej wojny. Sprzymierzone z nazistami reżimy w okupowanych krajach nadrukowały takie ilości lokalnej waluty ku wsparciu działań wojennych państw osi, że pieniądze w portfelach Europejczyków miały mniejszą wartość niż papier, na którym je drukowano. Nawet w krajach, które uniknęły okupacji, jak Wielka Brytania, koszty wojny i załamanie w handlu doprowadziły do ogromnego zadłużenia publicznego i dewaluacji, które uczyniły ich walutę bezwartościową, w każdym razie na arenie handlu międzynarodowego. Krótko mówiąc, jedynym stabilnym pieniądzem zdolnym rozkręcić światowy handel były zielone.

Waszyngton rozumiał, że jego pierwszym zadaniem po pokonaniu niemieckich wojsk będzie odbudowa systemu pieniężnego Europy. Oczywiście łatwiej to powiedzieć niż zrobić. Jako kontynent, na którym złoto zostało albo sprzedane, albo rozkradzione, ze zrujnowanymi fabrykami i infrastrukturą, z hordami uchodźców zalegających główne i boczne drogi, obozami koncentracyjnymi wciąż cuchnącymi odorem niewyobrażalnego ludzkiego okrucieństwa, Europa potrzebowała znacznie więcej niż świeżo drukowanego papierowego pieniądza. Coś musiało nowym banknotom nadać wartość. Tym czymś według twórców Nowego Ładu – co chyba nie mogło zaskakiwać – miał być ich dolar. Ameryka miała podzielić się zielonymi z krajami Europy, które korzystały z jej geopolitycznego parasola ochronnego w czasie, gdy wojna dobiegała końca. W praktyce znaczyło to, że nowe europejskie waluty będą powiązane z dolarem według stałego kursu; innymi słowy, określona suma marek niemieckich, franków francuskich, brytyjskich funtów, a nawet greckich drachm będzie warta z góry określoną, stałą sumę dolarów. To dolar miał być gwarancją, która natychmiast nada globalną wartość nowemu pieniądzowi Europy.

Czy nie groziło to obniżeniem wartości dolara? Jeśli to on miał być oparciem dla nowych europejskich walut, co miałoby wspierać jego wartość? Wpisując się w długą tradycję łączenia wartości papierowego pieniądza z cennymi kruszcami, których żaden alchemik nie potrafi podrobić, odpowiedź brzmiała następująco: Ameryka zagwarantuje stały kurs walutowy i pełną wymienialność dolara na złoto, które będzie przetrzymywane w podziemiach nowojorskiej siedziby Rezerwy Federalnej, a także w Fort Knox.

Był to prosty pomysł skrojony na potrzeby prostszego świata. Właściciel określonej liczby dolarów (trzydziestu pięciu – jak ostatecznie ustalono), niezależnie od narodowości i miejsca pobytu, otrzymywał nieograniczone prawo do uncji złota będącego w posiadaniu Stanów Zjednoczonych. Na tej samej zasadzie właściciel określonej kwoty w każdej z walut Europy miał w zamian zagwarantowaną określoną kwotę dolarów, które z kolei zapewniały dostęp do amerykańskiego złota. W gruncie rzeczy wsparte złotem dolary stały się gwarantem walut funkcjonujących w ramach nowej struktury finansowej, która przeszła do historii jako system z Bretton Woods.

Uczeń przerasta mistrza

W negocjacjach w Bretton Woods prezydenta Franklina D. Roosevelta reprezentował Harry Dexter White, ekonomista, który do administracji państwowej wszedł na fali Rooseveltowskiego Nowego Ładu¹². Twórcy tego programu, wśród nich White, pierwsze polityczne szlify zdobywali w latach 30., znaczonych upadkiem nieskrępowanych rynków finansowych w 1929 roku i jego następstwami w postaci wielkiego kryzysu. Ludzie ci mieli ambicję zwalczania ubóstwa i beznadziei dzięki wzmocnieniu istniejących instytucji federalnych i stworzeniu nowych, aby w przyszłości niemożliwa stała się powtórka z roku 1929. Dla White’a Bretton Woods był okazją do przeniesienia Nowego Ładu na globalną płaszczyznę. Jego zadanie na konferencji polegało z grubsza na tym, by od zera zaprojektować stabilny, sprawny światowy system finansowy na erę powojenną i jednocześnie powstrzymać tych Europejczyków, których Waszyngton podejrzewał o chęć urządzania nowego układu po swojemu.

Poglądy ekonomiczne White’a kształtowały się w latach 30. pod silnym wpływem prac ekonomisty z Cambridge, Johna Maynarda Keynesa. Rozkosznym zbiegiem okoliczności jedynym Europejczykiem, z którym miał się skonfrontować w Bretton Woods, był właśnie Keynes, wysłany tam przez wojenny rząd jedności narodowej Winstona Churchilla, by reprezentować ostatnie, zmierzchające imperium europejskie¹³.

Na długo przed przybyciem do Stanów Zjednoczonych Keynes dokładnie wiedział, co chce tam osiągnąć. Wnosił do obrad gruntowne zrozumienie mechanizmów rządzących światowym kapitalizmem, doskonałą znajomość czynników ekonomicznych, które doprowadziły do wielkiego kryzysu, imponujący plan reformy globalnych finansów, wreszcie – giętkość słowa poety i talent narratorski powieściopisarza¹⁴. Jedyną osobą w Bretton Woods, która mogła pozbawić go chwały głównego architekta nowego globalnego systemu, był jego amerykański uczeń Harry Dexter White. I White z tej możliwości skorzystał.

Z propozycji Keynesa emanowała siła argumentów; przez White’a przemawiała siła gospodarczej i militarnej potęgi Stanów Zjednoczonych. Keynes opowiadał się za globalnym systemem, który zapewniłby stabilizację kapitalizmu na niewyobrażalnie długi okres; White miał za zadanie doprowadzić do przyjęcia systemu, który będzie odpowiadał nowo powstałej potędze Stanów Zjednoczonych, ale który przetrwa tylko tak długo, jak długo Ameryka będzie krajem z pokaźną nadwyżką. Obaj panowie nie mogli więc uniknąć starcia, a White musiał z tej konfrontacji wyjść zwycięsko, mimo że Keynes zdołał przekonać adwersarza do każdego punktu swej teorii.

Tak więc w lipcu 1944 roku, zaraz po lądowaniu wojsk alianckich w Normandii, gdy oddziały alianckie przemierzyły Europę i Pacyfik, a cały świat stał się dłużnikiem Ameryki, Keynes wracał do Londynu jako człowiek pokonany. Nie chciał komentować ani szczegółów porozumienia, które ostatecznie narzuciła strona amerykańska, ani swojego projektu, zdemolowanego przez White’a w hotelu Mount Washington. Wkrótce potem Keynes skierował resztę swych sił na kolejne pertraktacje z waszyngtończykami od Nowego Ładu, na konferencji w Savannah w stanie Georgia, tym razem próbując przekonać ich do redukcji olbrzymich wojennych długów Wielkiej Brytanii. Negocjacje zakończyły się fiaskiem. Keynes nazwał je „piekłem” i dostał w ich trakcie pierwszego ataku serca. Wkrótce po powrocie do Anglii, w wieku sześćdziesięciu dwóch lat, zmarł po drugim zawale.

Odpowiedź Melijczyków

Czterdzieści lat później, w 1988 roku, przeglądając papiery i książki Keynesa w King’s College w Cambridge, dostrzegłem egzemplarz Wojny peloponeskiej Tukidydesa w starogreckim oryginale. Zdjąłem go z półki i zacząłem kartkować. I znalazłem – podkreślony ołówkiem – ów słynny fragment, w którym potężni wodzowie ateńscy tłumaczą bezsilnym Melijczykom, dlaczego „sprawiedliwość” może panować tylko wówczas, gdy „po obu stronach równe siły mogą ją zabezpieczyć”, w związku z czym oni zamierzają postąpić z Melijczykami tak, jak im się będzie podobać. Tak już bowiem jest, że „silni osiągają swe cele, a słabi muszą ulegać”¹⁵.

Te słowa nie dawały mi spokoju wiosną 2015 roku w czasie rozmów z wierzycielami Grecji, którzy uparcie dążyli do obalenia naszego rządu. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że te same słowa miał w pamięci Keynes na konferencji w Bretton Woods. Zastanawiam się tylko, czy – podobnie jak mnie – nie kusiło go, by zwrócić się do swoich adwersarzy w tym samym duchu, w jakim swą odpowiedź sformułowali Melijczycy, którzy próbując ratować własną skórę, odwoływali się do interesu własnego Ateńczyków:

Jeśli idzie o nas, uważamy, że jest rzeczą korzystną – o korzyści mówimy dlatego, że i wy przełożyliście korzyść nad sprawiedliwość – otóż uważamy za rzecz korzystną, żebyście nie obalali zasady wspólnego dobra, lecz żeby każdy, jeśli się znajdzie w niebezpieczeństwie, mógł przez przekonanie strony przeciwnej odnieść jakąś korzyść. W nie mniejszej mierze dotyczy to także was, g d y ż w t e n s p o s ó b m o ż e c i e s i ę n a r a z i ć n a t o, ż e w p r z y s z ł o ś c i w r a z i e j a k i e g o ś n i e p o w o d z e n i a w a m r ó w n i e ż w y m i e r z o n a z o s t a n i e n a j w y ż s z a k a r a¹⁶.

Słowa te musiały pobrzmiewać w głowach aroganckich Ateńczyków, gdy wiele lat później ich śmiertelni wrogowie, Spartanie, sforsowali mury Aten, by siać w mieście spustoszenie. Po wielkiej wojnie Keynes posłużył się podobnym argumentem jak Melijczycy i ostrzegał zwycięskich aliantów, że mściwe warunki narzucone traktatem wersalskim są niczym bumerang, który zawróci, by uderzyć w fundament ich interesu własnego¹⁷. Tak też, rzecz jasna, się stało, ponieważ traktat wersalski doprowadził do kryzysu gospodarczego w Niemczech, ten zaś wyniósł do władzy Adolfa Hitlera. Słowa Melijczyków być może dają też wyobrażenie o tym, co czuli żyjący jeszcze architekci Nowego Ładu, gdy w połowie lat 60. system z Bretton Woods, przeforsowany przez White’a wbrew rozsądniejszym koncepcjom Keynesa, zaczął się rozpadać. Ale wtedy było już za późno na gruntowniejsze naprawy. Bretton Woods gonił resztkami sił, a szok Nixona pokazał jedynie, jak bezwzględnie skuteczni są amerykańscy urzędnicy, gdy trzeba dostosować się do nowej nieprzyjemnej rzeczywistości, czym tak diametralnie różnią się od swych europejskich odpowiedników, obstających przy chybionym projekcie dopóki to możliwe.

Szok Nixona pozwolił Ameryce uniknąć losu starożytnych Aten i zachować przywileje swej niekwestionowanej hegemonii, przynajmniej do 2008 roku. Do tego w gruncie rzeczy sprowadzała się propozycja Johna Connally’ego, którą przedłożył swemu prezydentowi: my musimy wyrolować ich, zanim oni wyrolują nas! W konsekwencji Europa z Japonią zostały bezwzględnie wyrolowane¹⁸, ale klęskę poniósł również projekt polityczny twórców Nowego Ładu, którzy w 1944 roku utrącili pomysły Keynesa. Trudno bowiem nie zauważyć, że po 1965 roku zarówno oni, jak i ich następcy przegrywali na swoim krajowym podwórku każdą kolejną walkę z odradzającą się Partią Republikańską. Niewykluczone, że ich żałosna nieporadność we wskrzeszaniu ducha Nowego Ładu, nawet za kadencji prezydentów z Partii Demokratycznej (takich jak Jimmy Carter, Bill Clinton i Barack Obama), którzy być może chcieli go ożywić, sięga roku 1944, kiedy to odrzucili propozycje Keynesa¹⁹.

Recykling koniunkturalny

Keynes wystąpił z propozycją na wskroś internacjonalistyczną i multilateralną, która wyciągała wnioski z historii (krachu na Wall Street z 1929 roku), a teoretycznie opierała się na idei oczywistej dla wszystkich, z wyjątkiem stricte zawodowych ekonomistów: że globalny kapitalizm zasadniczo różni się od samotniczej gospodarki Robinsona Crusoe.

Innymi słowy, odizolowana, autarkiczna (samowystarczalna) gospodarka – jak ta Robinsona Crusoe, znana z literatury czy, powiedzmy, Korei Północnej obecnie – może i jest biedna, odosobniona i niedemokratyczna, ale za to nie nękają jej problemy wywołane przez inne gospodarki, przez zewnętrzne deficyty i nadwyżki²⁰. W odróżnieniu od tego wszystkie współczesne gospodarki utrzymują stosunki z innymi gospodarkami i można zakładać, że niemal we wszystkich przypadkach stosunki te będą asymetryczne. Wystarczy spojrzeć na Grecję w stosunku do Niemiec, Arizonę w stosunku do sąsiedniej Kalifornii, północną Anglię i Walię w stosunku do regionu Wielkiego Londynu czy nawet Stany Zjednoczone w stosunku do Chin – wszystkie te nierównowagi cechują się imponującą wręcz trwałością. Mówiąc krótko, nierównowagi są normą, nigdy wyjątkiem.

W 1944 roku Keynes przyznawał, że z uwagi na opłakany stan Europy trzeba przyjąć system stałych kursów walutowych, mocno oparty na dolarze. Jak jednak przewidywał, dolaryzacja Europy, owszem, rozwiąże jeden problem, ale system stałych kursów walutowych oparty na dolarze będzie przyczyną narastających nierównowag handlowych, które ostatecznie przyniosą straszliwe skutki najpierw w krajach z deficytami, a później we wszystkich pozostałych. Swoje twierdzenie, że stałe kursy walutowe powodują destabilizację w świecie utrzymujących się nadwyżek i deficytów, Keynes opierał wprost na wydarzeniach prowadzących do wielkiego kryzysu, a twórcy Nowego Ładu rozumowanie to w pełni podzielali. Można je przedstawić następująco.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: