Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Słoneczne lato - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 kwietnia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Słoneczne lato - ebook

Gorące lato na południu Francji… Stary wiejski dom otoczony ogrodem, a w nim ich dwoje. Ella, pianistka z Londynu, mieszka tu na stałe i czuwa nad wszystkim podczas nieobecności właścicielki. Sebastien, biznesmen z Australii, wpadł tylko na chwilę. Dla niej to bezpieczny azyl, dla niego powrót do bolesnych wspomnień. Wspólnie odkryją wiele tajemnic tego domostwa i radość, jaką daje bliskość, ale potem każde z nich pójdzie swoją drogą. Chyba że…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-238-9456-8
Rozmiar pliku: 513 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Wyjdź za mnie. Przecież oboje wiemy, że o tym marzysz.

Ella Jayne Bailey Martinez dotknęła palcem wskazującym dolnej wargi i kilkakrotnie kiwnęła głową, udając głęboki namysł.

Niestety Henri uznał to za zachętę.

– Mam własne cztery kółka. Będziesz mogła poruszać się swobodnie po całym mieście. Co ty na to, ślicznotko? Moglibyśmy razem nieźle się zabawić.

– Hmm… Brzmi kusząco. Tylko że… pan Dubois obiecał mi możliwość posługiwania się jego kartą seniora, zapewniającą bezpłatny przejazd wszystkimi środkami miejskiej komunikacji. Trudno odrzucić taką propozycję.

– Dubois? On wiele obiecuje, ale nigdy nic z tego nie wynika. A ja jestem człowiekiem czynu, moja mała – oznajmił Henri, mrugając do niej porozumiewawczo.

– Wiem, i to właśnie napawa mnie niepokojem. Jestem prostą dziewczyną i wierzę w monogamiczne związki, a ty flirtowałeś wczoraj z tą hotelową recepcjonistką. Jesteś przystojnym łowcą kobiecych serc, więc nie mam do ciebie zaufania. Do zobaczenia później!

Henri uderzył otwartą ręką w poręcz fotela inwalidzkiego i mruknął coś po francusku, a potem wzruszył z irytacją ramionami i odpowiedział jej po angielsku:

– Niech to diabli wezmą! Znowu zostałem zdemaskowany!

Ella z uśmiechem zmierzwiła resztkę jego włosów, a potem ruszyła korytarzem w kierunku kuchni. Jakby czując na plecach jego wzrok, zrobiła kilka przesadnie tanecznych kroków, a potem odwróciła się i posłała mu promienny uśmiech. On zaś udał, że bije jej brawo, i pozdrowił ją ruchem dłoni.

– Do zobaczenia, kochanie! – zawołał.

Potem z piskiem opon zawrócił i pomknął w kierunku drzwi saloniku, z którego dochodził szmer rozmów.

Ella weszła do kuchni. Jej przyjaciółka Sandrine, kierowniczka małego hotelu, w którym pracowała jako przygrywająca w barze pianistka i pomagała podawać posiłki, uśmiechnęła się do niej serdecznie.

– Mam nadzieję, że moi goście nie zatruwają ci za bardzo życia – powiedziała pogodnym tonem.

– Ależ skąd! Oni są czarujący! Mogłabym z nimi rozmawiać całymi dniami o tradycyjnym jazzie, który był muzyką mojego dzieciństwa. Czy wiesz, że Henri spędził trzy lata w Nowym Orleanie? Dlatego muzyka jest dla niego ważniejsza niż jedzenie. To się zdarza, nawet we Francji.

Sandrine objęła jej ramiona i uśmiechnęła się drwiąco.

– Chyba żartujesz! Tutejsi faceci mogą udawać, że są pochłonięci myślami o sprawach wyższej harmonii, ale na widok deseru wszyscy tracą głowy. Nie mają odrobiny siły woli! Dziękuję, że zgodziłaś się przyjść mi z pomocą. Jestem tak zapracowana, że nie wiem, jak się nazywam.

– Nie ma o czym mówić. Cieszę się, że mogłam coś dla ciebie zrobić. Czy masz już komplet gości na cały weekend?

– Ani jednego wolnego pokoju! – Ponownie uścisnęła Ellę, a potem posłała jej czuły uśmiech. – I wiem, komu to zawdzięczam! Nie rób takiej skromnej miny. Przecież to ty powiedziałaś Nicole, że nie znasz hotelu, który mógłby spełnić oczekiwania wszystkich wytwornych gości przylatujących na jej urodziny. To oczywiście prawda, ale i tak bardzo ci dziękuję!

– No cóż, poprosiła mnie o wyrażenie opinii, więc postąpiłam zgodnie z sumieniem. Bardzo się cieszę, że postanowiła obchodzić urodziny tutaj, a nie w Paryżu. Rzadko odwiedza wakacyjną rezydencję.

– Powinnaś być zadowolona. Przecież to wspaniale, że masz do dyspozycji piękny dom, podczas gdy ona przebywa w stolicy lub podróżuje po świecie.

Ella przymknęła oczy i uśmiechnęła się z zadowoleniem.

– Masz rację. Kocham Mas Tournesol i nie wyobrażam sobie życia w innym miejscu. Mamy wielkie szczęście. – Nagle otworzyła szeroko oczy. – Nicole zasługuje na wspaniałe przyjęcie, więc muszę zrobić co w mojej mocy, żeby wszystko się udało! W końcu tylko raz w życiu kończy się sześćdziesiąt lat, prawda?

– Jasne! I pamiętaj, że możesz zawsze liczyć na moją pomoc!

Ella ucałowała Sandrine w oba policzki i posłała jej czułe spojrzenie.

– Jesteś cudowna! Ale teraz muszę lecieć, bo Dan wróci niedługo ze szkoły. Do zobaczenia jutro!

Jej synek istotnie kończył niedługo naukę. Ale prawdą było również to, że chciała wyjść z hotelu, zanim Henri wypije popołudniową kawę i zainspirowany przez kofeinę złoży jej jeszcze lepszą propozycję.

– PSN Media złożyły nam korzystną ofertę, ale nadal nie chcą się zgodzić na gwarancję pełnego zatrudnienia. Nie wiem też, czy są gotowi na ustępstwa w sprawie pakietu socjalnego – oznajmił Matt, a w jego głosie dał się słyszeć niepokój.

Sebastien Castellano zabębnił o obitą skórą kierownicę luksusowego włoskiego samochodu. Chcąc zachować spokój, przesunął wzrokiem po typowych dla Langwedocji zielonych wzgórzach i plantacjach winorośli ciągnących się aż po horyzont.

Zanim wyruszył w drogę z Montpellier do Langwedocji, spędził całą noc i sporą część następnego dnia w dusznej sali konferencyjnej na negocjacjach z kierownictwem PSN Media. Walczył o ocalenie setek miejsc pracy w należącej do niego australijskiej firmie Castellano Tech. A teraz dowiadywał się, że jego potencjalni kontrahenci nie traktują poważnie wspólnych ustaleń.

Ich przedsiębiorstwo odgrywało czołową rolę na światowym rynku medialnym. Ale on zabiegał o interesy pracowników firmy, którą stworzył własnymi rękami i doprowadził do obecnego, kwitnącego stanu.

Zaczął mówić spokojnym tonem:

– Matt, wiem, że napracowałeś się nad tym kontraktem i chciałbyś doprowadzić do jego finalizacji. Jeśli prezes PSN Media nie zgodzi się na moje warunki, nie podpiszę w poniedziałek tej umowy. W tej sprawie nie widzę miejsca na kompromis.

– To może cię sporo kosztować, przyjacielu – mruknął naczelny dyrektor finansowy jego firmy.

Seb westchnął głośno. Właściciele PSN Media uważali najwyraźniej, że każdy człowiek ma swoją cenę. Postanowił im dowieść, że się mylą.

– Posłuchaj, Matt – powiedział po chwili namysłu. – Kilka godzin temu powiedzieliśmy tym facetom z PSN Media, że czekamy do poniedziałku na ostateczną ofertę. Moje stanowisko nie ulega zmianie. Jestem już w Langwedocji i nie zamierzam wracać do Montpellier tylko po to, żeby na nowo podejmować negocjacje. I tobie, i mnie należy się odpoczynek, więc wyłącz telefon i zadzwoń do nich dopiero jutro.

– To najlepszy pomysł, na jaki wpadłeś od tygodnia! – zawołał przyjaciel. – Może wybiorę się do miasta i obejrzę te dzikie flamingi, o których mi opowiadałeś. Kiedy dotrzesz do celu, pozdrów ode mnie Nicole. Musi być zachwycona, że jesteś we Francji i będziesz mógł się z nią zobaczyć! Do usłyszenia jutro!

Seb siedział przez chwilę w chłodnym wnętrzu luksusowego samochodu, nerwowo zastanawiając się nad sytuacją. Fuzja z PSN Media miała być transakcją jego życia. Liczył na to, że po upływie sześciu miesięcy systemy łączności, które zaprojektował z zespołem w przerobionym na biuro garażu, zdobędą prawo obywatelstwa w całym medialnym świecie.

Był już tak bliski spełnienia marzeń, że teraz, kiedy cel ponownie się oddalił, miał ochotę wyć z wściekłości.

Mógł samodzielnie walczyć o zdobycie globalnego zasięgu dla Castellano Tech. Ale fuzja z PSN Media była najlepszym sposobem rozpropagowania zaprojektowanej przez niego i wielokrotnie nagradzanej technologii.

Po dziesięciu latach, w ciągu których pracował dniami i nocami nad udoskonaleniem istniejących systemów informatycznych, miał prawo uważać się za człowieka sukcesu.

Owszem, zapłacił za to wysoką cenę. Zaniedbał rodzinę i przeżył szereg nieudanych związków.

Za kilka dni miał zostać członkiem zarządu wielkiej międzynarodowej spółki. Na siedzibę wybrał Sydney – fascynujące, błyskawicznie rozwijające się miasto, w którym mógłby zrealizować wszystkie ambitne plany.

Miałby w końcu dość pieniędzy i czasu, żeby przystąpić do realizacji najbardziej ambitnego projektu.

W oparciu o dochody ze sprzedaży części akcji Castellano Tech zamierzał założyć Fundację imienia Helene Castellano, która miała działać na rzecz udostępnienia najnowszej technologii i systemów informatycznych biednym krajom. Wstępne badania pilotażowe przeprowadzone na terenie całej Azji i Oceanii dowiodły wielkiego zainteresowania takimi usługami i zdawały się gwarantować sukces przedsięwzięcia.

Jego matka, Helene, byłaby zachwycona tą inicjatywą.

Marzył o tym, żeby jak najszybciej wrócić do Sydney i wziąć się do roboty. Wszystko było przygotowane, brakowało tylko dziewięciocyfrowej sumy, którą miał otrzymać w chwili fuzji z PSN Media. Myśl o tym, że mógłby zostać zmuszony do rezygnacji, budziła w nim dreszcz niepokoju.

Ale postanowił odłożyć troski do następnego tygodnia.

Dziś miał przed sobą znacznie bardziej pociągające zadanie.

Dziś miał zobaczyć się z Nicole Lambert, czarującą kobietą, która była przez dwanaście lat jego macochą. Potem rozwiodła się z jego ojcem i wróciła z Sydney do Paryża.

Jako nastolatek przysporzył jej wielu kłopotów, ale ona zawsze traktowała go życzliwie i pomagała mu w karierze zawodowej na wszystkich szczeblach, choć w owym czasie nie mogła liczyć na jego wdzięczność. Ich stosunki uległy poprawie dopiero w ciągu kilku ostatnich lat jej życia, które wspólnie spędzili w Sydney. Miał wobec niej ogromny dług wdzięczności, który chciał spłacić, zakładając fundację jej imienia.

Kiedy rozpoczynał okryte tajemnicą negocjacje z PSN Media, nie miał pojęcia, że europejska kwatera główna tej spółki mieści się w Montpellier, w niewielkiej odległości od starej rezydencji rodziny Castellano. Czyli od domu, w którym Nicole postanowiła obchodzić sześćdziesiąte urodziny.

Dzięki temu zbiegowi okoliczności po raz pierwszy od wielu lat znaleźli się tak blisko siebie.

Z trudem zdążył na jej pięćdziesiąte urodziny, które odbyły się w Sydney, bo kilka dni przed tą datą nastąpiła awaria telekomunikacyjnych satelitów, która postawiła go w obliczu wielu poważnych problemów. Jeszcze przed jej rozwodem z jego ojcem prawie nigdy nie spędzał z nią ani Bożego Narodzenia, ani żadnych rodzinnych uroczystości, gdyż był zbyt pochłonięty pracą. Cieszył się, że będzie mógł osobiście złożyć jej życzenia urodzinowe.

Nicole była tak zachwycona, kiedy zawiadomił ją o przyjeździe, że zażądała, aby zamieszkał na czas wizyty w jej domu.

Musiała chyba podejrzewać, że nie przyjeżdża do Francji tylko po to, by się z nią zobaczyć, ale on nie mógł poinformować jej o okrytych tajemnicą pertraktacjach z PSN Media.

Wiedział, że jeśli negocjacje zakończą się pomyślnie, nie będzie mógł zostać w Langwedocji na tyle długo, by uczestniczyć w głównych obchodach, gdyż sytuacja wymusi na nim natychmiastowy powrót do Sydney.

Postanowił od razu przedstawić Nicole całą sytuację i przeprosić za to, że nie będzie mógł zostać aż do dnia jej urodzin. Miał nadzieję, że mu wybaczy. Jak tyle razy w przeszłości.

Ella przez chwilę naciskała mocno pedały roweru, żeby rozpędzić go na prostym odcinku pustej wiejskiej drogi, a potem odchyliła głowę i rozkoszowała się powiewem wiatru.

Czuła się trochę zmęczona, bo Sandrine zadzwoniła do niej wcześnie rano, żeby poprosić o pomoc przy obsłudze grupy amerykańskich entuzjastów jazzu, którzy przybyli na weekendowy festiwal odbywający się w sąsiednim miasteczku.

Bardzo żałowała, że nie może wybrać się z nimi na koncert muzyki, która towarzyszyła jej od wczesnego dzieciństwa. Jej rodzice byli zawodowymi muzykami jazzowymi, a ona w poprzednim wcieleniu zarabiała na życie graniem i śpiewaniem. Bardzo tęskniła czasem za dawnym życiem, ale starała się o nim zapomnieć i cieszyć się tym, że mieszka teraz i pracuje w tak pięknym zakątku jak Langwedocja. Teraz najważniejszy jest Dan, nic więcej się nie liczy.

Była zadowolona z funkcji opiekunki domu, nawet kiedy jego właścicielka przebywała w nim przez dłuższy czas. Nicole była dla niej bardzo dobra. Zapewniła jej pracę i dach nad głową w chwili, kiedy tego potrzebowała. Właśnie dlatego chciała zrobić wszystko, żeby przyjęcie z okazji sześćdziesiątych urodzin jubilatki wypadło jak najbardziej okazale. Pragnęła, żeby rezydencja, do której oboje z Danem wprowadzili się stosunkowo niedawno, po raz pierwszy od czasu ich przybycia rozbrzmiewała śmiechem i wesołością.

Wiedziała, że Nicole wyjedzie zaraz po urodzinach na tydzień lub dwa i wróci dopiero w sierpniu.

Uśmiechnęła się pogodnie, słysząc łopot maleńkiej flagi, którą Dan przymocował taśmą samoprzylepną do dziecinnego siodełka. Jej sześcioletni synek był tak dumny ze swojego dzieła, że nie powiedziała mu, że hiszpański proporczyk od dziadków nie bardzo pasuje do południowej Francji.

Ten rejon Langwedocji w niczym nie przypominał Nicei czy Marsylii. Nie było tu jaskrawych miejskich świateł, ruchliwych ulic ani modnych barów czy czterogwiazdkowych restauracji. Ten typowo rolniczy obszar miał szczególną atmosferę. Nawet sezon turystyczny był tu stosunkowo krótki, więc w hotelu Sandrine panował ożywiony ruch tylko od maja do października. W tym okresie kłębiły się tu tłumy gości pragnących odwiedzić piękne plaże lub podziwiać przyrodę Camargue i małe miasteczka położonej nieco dalej na wschód Prowansji.

Ella bardzo żałowała, że musi dorabiać do pensji grą na fortepianie w hotelu i nie może spędzać wszystkich wieczorów z Danem. Teraz, kiedy stała się jego jedyną opiekunką, czuła, że jest mu bardzo potrzebna. Oczywiście zapewniała mu najlepsze niańki, jakie można było znaleźć w tej części Francji, ale zdawała sobie sprawę, że powinna częściej przebywać w domu.

Za dwa dni zaczynają się letnie wakacje. Przypomniała sobie, że Dan będzie musiał spędzić dwa tygodnie w Barcelonie u dziadków. Tych samych, którzy po śmierci ich syna tak zacięcie walczyli o przyznanie im prawa do wyłącznej opieki nad wnukiem. I niemal odnieśli sukces.

Och, Christobal! – pomyślała ze wzruszeniem. Byłbyś dumny z synka!

Gdy tylko spojrzała w oczy Dana, widziała twarz mężczyzny, którego kochała i poślubiła. I utwierdzała się w przekonaniu, że nie pozwoli, by ktokolwiek odebrał jej syna.

Nawet jeśli oznaczało to rezygnację z ukochanego zawodu i z muzycznej kariery.

Droga zaczęła się lekko wznosić, a ona zerknęła na zegarek i uświadomiła sobie, że lekcje Dana kończą się za niecałą godzinę. Pomknęła naprzód.

Seb zatrzymał samochód na trawiastym poboczu, wysiadł i osłaniając oczy od słońca, rozejrzał się wokół.

Przed nim sterczały dwa słupy, podtrzymujące niegdyś bramę wjazdową, a za nimi rozciągał się długi podjazd prowadzący do domu, w którym się urodził i spędził pierwsze dwanaście lat.

W czasach jego dzieciństwa bramę zdobiła metalowa tablica z napisem „Mas Tournesol” – „Dom pod słonecznikiem”.

Teraz jedno skrzydło, mocno zardzewiałe, leżało na trawie, a po drugim nie było ani śladu.

Wiedział, że nieco dalej, za rzędami drzew, płynie rzeka, nad którą spędził wiele szczęśliwych godzin, łowiąc ryby w towarzystwie ojca. Zerknął w lewo i stwierdził, że żywopłot, oddzielający winnicę od pól, na których rosły niegdyś słoneczniki, jest teraz o wiele wyższy. Przypomniał sobie, że ojciec sprzedał te pola sąsiadowi na kilka dni przed ich wyjazdem z kraju i westchnął ze smutkiem.

– Być może nie jestem tak dobrze przygotowany na spotkanie z przeszłością, jak mi się wydawało – mruknął pod nosem.

Zamknął na chwilę oczy i zobaczył ogród kwiatowy matki. Poczuł odurzający zapach róż i usłyszał brzęczenie pszczół oraz śpiew ptaków. Przez chwilę miał wrażenie, że udało mu się wrócić do miejsca, w którym spędził najszczęśliwsze lata życia.

Które dobiegły końca w dniu śmierci jego matki.

Nie przyjeżdżał do tego domu od lat z wielu różnych powodów. Chociaż mieszkał w Sydney i kochał nową ojczyznę, w głębi duszy czuł się Francuzem.

Teraz, kiedy znalazł się tu po tak długiej przerwie, czuł lekki niepokój. W pierwszej chwili gotów był założyć, że jego przyczyną jest niepewność o wynik negocjacji. Potem zdał sobie sprawę, że chodzi o coś więcej. Że jego stan psychiczny jest odbiciem przygnębienia, jakie odczuwał od sześciu miesięcy.

Od dnia, w którym dowiedział się, że ukochany tatuś nie może być jego biologicznym ojcem.

Choć odkrycie to głęboko nim wstrząsnęło, nie pozwolił, żeby zburzyło jego życie. Dorastał w kochającej się rodzinie, otoczony czułą opieką rodziców, i wiedział dobrze, że bez względu na wszystko nigdy nie przestanie być dumny z matki. Ona zawsze stawiała go na pierwszym miejscu. Tylko… Nie mógł zrozumieć, dlaczego nie wyznała mu prawdy… Nawet pod sam koniec, gdy spędzał przy jej łóżku tak wiele godzin. Kiedy była w pełni przytomna, rozmawiała z nim o wielu sprawach, ale nigdy nie zdradziła największej tajemnicy.

W ciągu ostatnich miesięcy sprawy zawodowe zmuszały go do gorączkowej aktywności. Teraz miał pierwszą okazję, żeby odpocząć przed kolejną rundą negocjacji z ekipą radców prawnych PSN Media.

Cieszył się, że spędzi weekend w towarzystwie Nicole, ale nie był pewien, czy uda mu się znaleźć wewnętrzny spokój.

Bo oto wracał do punktu, w którym zaczęło się jego życie.

Do domu, który należał do Nicole, jego byłej macochy.

Przypadł jej w udziale w wyniku postępowania sądowego, kiedy rozwodziła się z jego ojcem.

Mogła z nim zrobić, co chciała, choć spędzała tam tylko kilka tygodni w roku. Mogła też wydawać w nim przyjęcia z okazji swoich urodzin.

Zapewne nie zdawała sobie nawet sprawy, że właśnie w tym tygodniu przypada kolejna rocznica śmierci jego matki. Która właśnie w tym domu wydała ostatnie tchnienie.

Seb wyprostował się gwałtownie i uniósł głowę.

Nie lubił rozpamiętywać przeszłości. Zawsze patrzył tylko przed siebie. Nie chciał myśleć o śmierci matki. Zamierzał uczcić jej pamięć, zakładając fundację charytatywną. Fundację imienia Helene Castellano.

Wiedział, że jego dawne życie jest już zamkniętą księgą. Chciał jak najprędzej wrócić do Sydney i rozpocząć pracę nad nowymi projektami.

W kilka minut później wjechał między wąsko rozstawione słupy, które niegdyś podtrzymywały bramę, i ruszył podjazdem w kierunku niewidocznego jeszcze domu.

Nagle nacisnął pedał hamulca tak mocno, że koła zapiszczały na żwirowanej nawierzchni.

Na drodze coś leżało. I patrzyło na niego szeroko otwartymi oczami.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: