Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Sucha Czerwień - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 września 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sucha Czerwień - ebook

„Sucha Czerwień” to psychodeliczna podróż przez surrealistyczną prozę inspirowaną powieścią poetycką. Utwór stawia pytania o miejsce jednostki wrażliwej w świecie absurdu, groteski, samotności oraz miłości. Dodatkowo pojawia się refleksja nad sztuką, jej formą, treścią i środkami perswazji. Znajdziemy tutaj, zarówno piękno, jak i brzydotę, wzniosłość oraz upadek, ale przede wszystkim: garść romantycznego szaleństwa. Czy może być autentyczna w dzisiejszych czasach?

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8104-055-6
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

W pustym pokoju, z jednym oknem umiejscowionym na środku wschodniej ściany stały dwie postaci. Jedna wysmukła, powabna, delikatna, kobieca, druga zaś nieokiełznana, nieregularna — wydawać by się mogło, że chaotyczna.

Ona — piękna kobieta o szczupłej i zgrabnej figurze, lat około dwudziestu, odziana w długą błękitną suknię, na przekór wszystkiemu, co logiczne, z welonem w kolorze bordowym. Pod ową zasłoną widniało oblicze, ani łagodne, ani porywcze. Niektórym mogłoby się wydać pięknym.

Kobieta miała długie, blond włosy upięte w koński ogon, swobodnie zwisający do pasa. Twarz niezwykle, nawet jak na manifestację słowiańskiego typu urody, delikatną, usta kształtne, nie za duży nos lekko skropiony bezbarwnymi piegami; jej ukoronowaniem były duże, pełne jak ocean, nieziemsko cudowne oczy — brązowe, roztropne, wyrafinowane, udekorowane długimi, gęstymi rzęsami.

Mężczyzna ubrany w czarny garnitur, czarne, wypucowane na błysk, buty, białą koszulę i czarny krawat. Na oko nieco starszy od kobiety, o ostrych i wyrazistych rysach, śmiałym spojrzeniu, nieznacznym uśmieszku, który mógł zdradzać zbytnią pewność siebie. Jego włosy były dziwnym trafem posklejane, powykręcane na wszystkie możliwe strony, największe jednak były dwa „koguty”, rozstawione na głowie w sposób, który przypominał czarcie rogi.

— Widzisz Tomaszu, — odezwała się kobieta niezbyt pewnym głosem, który lekko zadrżał na strunach jej młodej krtani, rozrywając dotąd niepodzielnie panujące królestwo ciszy, — ja nigdy nie zastanawiam się nad problematyką egzystencjonalną. Moim zdaniem żyć to żyć! To czerpać z życia pełną piersią, później dopiero: zastanawiać się, ale znowu, nie nad tym, „po co?”, „dlaczego?”, lecz dla zwykłej analizy własnego postępowania.

— Ależ widzisz Amelio, tylko to, co jest ziemskie, to, czym żyjesz w zmysłach, a człowiek przecież, nie jest tylko ziemską istotą, jest również w pewnej części bytem niematerialnym. — Tomasz mówił powoli, bacznie obserwując swoją rozmówczynię, z trudem panując nad coraz szerszym uśmiechem, malującym się na jego twarzy. W trakcie rozmowy wpadł mu do głowy pomysł niemal szalony, aby rozmowę prowadzić możliwie najfałszywiej, dać Amelii powody do rozmyślań, sprawdzić jej reakcję, głębię… Po czym dodał. — Ja na przykład wcale nie myślę o bytowaniu tutaj, wciąż zastanawiam się nad egzystencją ponadczasową, nieprzewidywalną… Widzisz droga Amelio, doszedłem do wniosku, że czas stać się kimś, kto łamać będzie zasady, którymi karmią nas media i, które wpompowują nam w dusze, mieląc nasze umysły, abyśmy stali się posłusznymi…

— Ja również, — wtrąciła Amelia, — łamię stereotypy narzucone przez media, ale przecież mówimy jedynie o zastanawianiu się… nie widzę związku… — mówiła tonem mniej stanowczym, a głos jej wydał się móc urwać w każdej chwili.

— A ja widzę związek! — niemal wybuchem odpowiedział Tomasz. — Związek jest w tym, że teraz każdy myśli o tym, czy robi coś źle, czy dobrze, czy tak wypada, czy powinien! Na litość! — wrzasnął. — Nie wolno człowiekowi myśleć o czymś takim! Ba! Nawet myśleć nie wolno w ten sposób! Droga Amelio! Myśli są falami, to instynkty, to „pomysły”, które rodzą się w umysłach — mówił wolniej, sprawiał wrażenie zdolnego do kolejnego niespodziewanego wybuchu i co najważniejsze: przerażał drogą Amelię, wywołując u niej ten najsłodszy ze strachów, podobny do utęsknionego koszmaru z dzieciństwa. — A my, prymitywni ludzie, niczym zdrajcy wielkości umysłów, próbujemy je oszukać, ubrać nasze „pomysły” w słowa, dopiero wówczas nazywamy je myślami, wtedy, gdy nasze sumienie (a nie ma nic okropniejszego ponad mechanizm sumienia, który osobiście wyobrażam sobie jako wstrętny, ociekający kłamstwem mięsień) odrzuci to, co ludzkiej, naszej naturze wyda się zbyt okrutne… — mówiąc to, zaczął żywo gestykulować, jego oczy niemal płonęły od fanatyzmu wypowiedzi, od ekspresji własnego zdania, które, jak wydawało się Amelii, od dawna ukrywał przed światem, a które w rzeczywistości wyrzucił z siebie, nie bardzo wiedząc, czy mówi słusznie, prawdę rzekłszy, które właśnie wymyślił.

Jego zachowanie powoli doprowadziło Amelię do rozstrzygnięcia myśli, której nie chciała wypowiadać na głos, brzmiącej: „Czy pan jest szalony?!”. Natychmiast odegnała tę chmurę wątpliwości, nie chcąc więcej dopuszczać jej do wrót zdrowego rozsądku. Właśnie jednak w tym samym momencie Tomasz pstryknął palcami, a za nim Amelia dostrzegła dwa złote świeczniki uzbrojone we w miarę wysokie i grube, granatowe, płonące świece, o których nie mogła sobie przypomnieć, czy były tu wcześniej. Wydało jej się to wyjątkowo dziwne, lecz jej myśli zostały zmącone przez przeraźliwy wrzask Tomasza.

— Nie odrzucaj swoich pięknych myśli Amelio! Może naprawdę jestem szalony?! Tak! Chcę być szalonym! Oto ja! Szaleniec z ognistego marmuru nie do zdarcia! Jesteś teraz zmuszona. Musisz dopuścić tę myśl!!!

Amelia została owładnięta dreszczem paraliżującego strachu. Stała jak spetryfikowana, nie wiedząc, co ma zrobić? Czuła się jak mała dziewczynka, którą tatuś napomina do właściwego zachowania.

— Tak Amelio! Nie powinnaś odzywać się w ten sposób do panny Rity! — wykrzyknął Tomasz głosem nieżyjącego już ojca Amelii.

— Co… to… ma znaczyć… — urwała cichutko, roztrzęsiona. Z jej oczu polał się potok łez. Nagle przypomniała sobie całe swoje dzieciństwo: nienawiść do panny Rity, której osobą, ojciec chciał zastąpić jej matkę. Nieoczekiwanie ocknęła się z tego koszmaru i zdołała, ku własnemu zdziwieniu, zapytać. — Kim ty jesteś?

Właśnie w tej chwili do pokoju wszedł niski, również młody mężczyzna, ubrany w złotą, rozpiętą do połowy koszulę i dżinsy. Na oko był niezbyt trzeźwy, nieogolony o przystojnej twarzy, chociaż czerwonej, najpewniej od alkoholu i tańca. Nie dał Tomaszowi szansy udzielić odpowiedzi na pytanie Amelii. Oboje stali wpatrując się w siebie. Intruz huknął:

— Co tu robicie sami, co? Sikoreczki?! Chodźcie do nas, zaraz północ będzie, już czas na szampana!

Kiedy cedził słowa przez zęby, ledwo udało mu się nie powiedzieć „już czas na szatana”.

***

Tomasz wstał dzisiejszego poranka w nie najlepszym humorze. Zbudził go zegar, przerywając najistotniejszą część snu, która to, obrażona na tak nagłe przerwanie, nie zechciała już pozostać w głowie młodego studenta. Tomasz wiedział o przymusie swojego losu — choć bardzo tego pragnął, nie mógł pozostać dłużej w łóżku. Była godzina piąta czterdzieści osiem. W małym rodzinnym lokum, w którym wciąż pomieszkiwał, nie było zbyt ciepło. Naturalnie, w pierwszej kolejności udał się do łazienki. Przepłukując twarz wodą, spojrzał sobie głęboko w lustrzane oczy. Poza ta trwała parę sekund. Tomasz poczuł na sobie, ociekające go krople, własne szaleńcze wręcz spojrzenie, do tego lekki powiew, którego źródła nie mógł określić.

To wystarczyło, żeby całą głowę wsadzić pod kran. Poddać się chwili. Moment później wyszedł z łazienki, a chłód mieszkania dopiero teraz dał mu się we znaki. Tuż po śniadaniu i przybraniu stroju wyjściowego dopadł go katar.

Droga do autobusu nie była nadzwyczajna. Jak zwykle te same chodniki, drzewa, ptaki, ci sami ludzie spieszący: każdy w swoją stronę. Czekał na swój autobus około dwóch minut. Gdy ten wreszcie nadjechał i otworzył drzwi dla pasażerów, Tomasz przepuścił przy wejściu dwie starsze kobiety oraz jednego, starszego od siebie mężczyznę.

Droga była taka jak zawsze.

Banalnie oczywista.

***

Tomasz co wieczór wychodził z domu, aby z przyjaciółmi odprężyć się po długim, nudnym dniu, wyczerpującym studentów rutyną i umysłową pracą. On, a także jego znajomi, zbierali się na ławce, którą wszyscy bardzo lubili z racji jej położenia. — Była ustawiona między dwoma młodymi drzewkami jarzębinowymi. Tym razem Tomasz również wybrał się w ulubione miejsce. Spotkał tam starego, przygarbionego dziadunia, najwyraźniej niewidomego, co można było stwierdzić po przeciwsłonecznych okularach. Nosił je pomimo niepodzielnie panującego już mroku

U boku starca stał wysoki owczarek niemiecki o brunatnej sierści i wyszczerzonych, niby w uśmiechu, białych, zdrowych zębach…

Sapał.

***

Leżał długo, obserwując niezmieniający się sufit. W pokoju panował półmrok. Nad jego głową z głośników odtwarzacza, stojącego tuż obok tapczanu, pulsowała głęboka, powolna, mechaniczna muzyka.

Swoje czerwone ślepia wlepił w okno… tylko na moment. Nagle się zerwał. Złapał się za twarz. Rozlewała się w dłoniach. Sprawiała wrażenie gumowej, gorącej, ciągnącej się wydzieliny. Smród rozpływającej się twarzy zapanował nad powietrzem jego pokoju. Czerwone ślepia rozbłysły na metaliczny, zielony, przeszywający kolor…

Z pokoju Tomasza wyszedł tylko podobny do niego trup. Na swoje poszarpane szmaty narzucił długi habit. Zza szafki na buty wydobył ogromny, dziesięciokilogramowy młot. Dumnie przyglądał mu się przez kilka sekund, po czym ruszył:

Darmowy fragment
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: