Syrena - ebook

Do bal­wie­rza na Du­na­ju wszedł czło­wiek lat czter­dzie­stu, z miny słu­ga dwor­ski, z odzie­nia sza­ra­czek.

Wszedł, nic nie po­wie­dział i na ła­wie pod ścia­ną, usiadł­szy sa­pać jął.

Bal­wierz ubra­ny kuso, z nie­miec­ka po szwedz­ku, koń­czył wła­śnie go­lić łeb ja­kie­muś oczaj­du­szy z wiel­ki­mi ob­wi­sły­mi wą­si­ska­mi. O wą­si­skach tych słusz­nie rzec było moż­na, że się da­wa­ły trzy­krot­nie oko­ło uszu owi­nąć i koń­ca­mi w cho­le­wy za­tknąć.

Gdy wą­sal wstał i, pie­niądz po­bie­la­ny rzu­ciw­szy, na uli­cę wy­szedł, go­spo­darz ku przy­by­łe­mu się zwró­cił.

– Co ci to, Ma­ciuś? Za do­mem ci się ckni? Za ob­wa­rza­ną ka­szą? Za dziew­ka­mi kasz­te­lań­ski­mi?

Tam­ten gło­wą po­krę­cił prze­czą­co.

– W War­sza­wie ci dziw­no?

Gość spoj­rzał spode łba – nie­śmia­ło mruk­nął:

– A ju­ści.

Splu­nął na pod­ło­gę, bu­tem za­tarł, czap­kę z ba­ran­kiem z ręki do ręki prze­kła­dał,

– Nie­wia­sty ma­cie cud­ne – rzekł po chwi­li mil­cze­nia, oczu nie pod­no­sząc.

– To się wie! – przy­tak­nął bal­wierz.

– Ist­ne se­re­ny…