Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szamo - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 listopada 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Szamo - ebook

Fabularyzowana biografia Grzegorza Szamotulskiego – popularnego piłkarza wielu, nie tylko polskich, klubów, m. in Legii Warszawa i ligi austriackiej. Barwna historia, a właściwie relacja z jego kariery piłkarskiej, zawierająca wybór niezwykle interesujących historii, dziejących się za kulisami rozgrywek piłkarskich lub w szatni. Zdarzenia opisane sprawną ręką Krzysztofa Stanowskiego – dziennikarza sportowego, twórcy kontrowersyjnego serwisu weszlo.com.

„Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o piłce nożnej, ale wstydzicie się zapytać.”

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7881-210-4
Rozmiar pliku: 8,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

PRZED­STA­WIE­NIE CZAS ZA­CZĄĆ

Na­zy­wam się Grze­gorz Sza­mo­tul­ski. Dla wszyst­kich: „Sza­mo”. Mam nie­rów­no pod su­fi­tem, mó­wiąc po ludz­ku – ucho­dzę za lek­ko pier­dol­nię­te­go. Jed­nak ten na po­zór dys­kwa­li­fi­ku­ją­cy fakt nie prze­szko­dził mi przez kil­ka­na­ście lat za­wo­do­wo grać w pił­kę noż­ną. Co się na­gra­łem – to moje. Co wi­dzia­łem – to… wa­sze. Bo te­raz będę mó­wił. Słu­chać, dzie­cia­ki! Dzia­dek sia­da w bu­ja­nym fo­te­lu i za­czy­na snuć swą opo­wieść…

Pił­ka. Gdzieś tam się w tej książ­ce po­to­czy, gdzieś wpad­nie, ale prze­cież nie będę opi­sy­wał goli, zwłasz­cza że głów­nie je pusz­cza­łem. Jezu, pu­ści­łem w ży­ciu tyle goli, że na samo wspo­mnie­nie chce mi się rzy­gać. Olać gole, gole są prze­re­kla­mo­wa­ne. Nie­na­wi­dzę goli. Raz je­den, pa­mię­tam, do­sta­łem czte­ry sztu­ki w Pa­ra­gwa­ju. Koń­ców­ka me­czu, rzut wol­ny, na­gle cały sta­dion za­czy­na krzy­czeć: „Chi­la­vert, Chi­la­vert!”. Co jest gra­ne? Jaki, do dia­bła, Chi­la­vert? Pa­trzę z prze­ra­że­niem, bo ten wiel­ki niedź­wiedź bie­gnie przez całe bo­isko, żeby upo­ko­rzyć mnie do­szczęt­nie. Rzad­ko się mo­dlę na bo­isku, ale wte­dy się po­mo­dli­łem: „Do­bry Boże, niech się dzie­je co chce, ale niech ten gru­bas mi nie strze­li. Mogę ju­tro skoń­czyć ka­rie­rę, ale nie w taki spo­sób”. Go­rą­co jak w pie­kle. Po­go­da w sam raz, by spa­lić się ze wsty­du. Chi­la­vert – sza­lo­ny bram­karz dru­ży­ny prze­ciw­nej – pod­szedł do pił­ki, sa­piąc jak wiel­ki zwierz. Spoj­rzał na mnie bez cie­nia współ­czu­cia. I kop­nął. Cen­ty­metr obok słup­ka, na szczę­ście z nie­wła­ści­wej stro­ny. Mo­dli­twy zo­sta­ły wy­słu­cha­ne.

Nie będę opi­sy­wał tre­nin­gów, cho­ciaż tre­no­wać lu­bi­łem i lu­bię. Kie­dy wy bę­dzie­cie o kiju do ki­bla cho­dzić, pan „Sza­mo” – zna­czy ja – po dro­dze wal­nie czte­ry przy­sia­dy i prze­wrót w przód. Po­rząd­ne­go tre­nin­gu bram­kar­skie­go nie prze­trwał­by nikt z czy­ta­ją­cych tę książ­kę. O tre­nin­gach bę­dzie więc mało – nie dla­te­go, że ich nie było, tyl­ko dla­te­go, że tre­nin­gi to mor­der­cza pra­ca, a nie za­ba­wa dla piz­du­siów z za­cię­ciem pi­sar­skim.

Bę­dzie o ży­ciu. Fut­bo­lo­wym. Na we­so­ło. Ja już taki je­stem, że ryj mi się śmie­je, a jak nie wy­krę­cę raz dzien­nie ja­kie­goś nu­me­ru, to wyję do księ­ży­ca. Bę­dzie o tym, jak wy­glą­da dru­ży­na pił­kar­ska na­praw­dę, co się dzie­je w prze­rwie me­czu albo pod­czas zgru­po­wań, jak za­cho­wu­ją się ci wszy­scy lu­dzie, któ­rych zna­cie z ga­zet i te­le­wi­zji. Who is who, jak ma­wia­ją An­gli­cy, czy­li po pol­sku: kto jest chu­jem. Uspo­ko­ić mu­szę fa­nów spor­tu, że swo­je­go ży­cia opi­sy­wać w szcze­gó­łach nie mam za­mia­ru, za cien­ki Bo­lek ze mnie, za­nu­dził­bym was na śmierć do­kład­ny­mi re­la­cja­mi z tych wszyst­kich ogór­ko­wych klu­bów i lig, w któ­rych przy­szło mi się ta­rzać za co­raz śmiesz­niej­sze pie­nią­dze. Po­pły­nę sze­rzej, wyj­dę na­prze­ciw za­po­trze­bo­wa­niu. Trzy­ma­cie w ręku książ­kę, któ­ra nie bez po­wo­du ma pod­ty­tuł:

Wszyst­ko, co wie­dział­byś o pił­ce noż­nej, gdy­by cię nie oszu­ki­wa­no.

Za­czy­na­łem jako dłu­go­wło­sy le­wo­skrzy­dło­wy, skoń­czy­łem jako łysy bram­karz. Na pił­ce – w prze­no­śni i do­słow­nie – po­ła­ma­łem so­bie zęby (spy­taj­cie mo­je­go den­ty­sty). Po­wo­ły­wa­ło mnie kil­ku se­lek­cjo­ne­rów re­pre­zen­ta­cji Pol­ski i wła­śnie w tej se­kun­dzie ze zdzi­wie­niem od­kry­łem, że była to jed­na z nie­wie­lu dru­żyn, z któ­rych nikt nie pró­bo­wał mnie wy­rzu­cić (poza Paw­łem Ja­na­sem, ale wte­dy aku­rat był dziab­nię­ty, więc się nie li­czy). Gra­łem w pił­kę w sied­miu róż­nych kra­jach, w osiem­na­stu klu­bach, u kil­ku­dzie­się­ciu tre­ne­rów. Dzie­li­łem szat­nię z wir­tu­oza­mi, z an­ty­ta­len­ta­mi, z le­nia­mi, ze śmier­dzie­la­mi, z ido­la­mi, ze zło­dzie­ja­mi, z pięk­ni­sia­mi, z faj­ny­mi ko­le­sia­mi, no i z pe­da­ła­mi też. Strze­la­li mi bram­ki wszy­scy jak leci – od Fli­sa z Arki Gdy­nia po Ro­nal­do z re­pre­zen­ta­cji Bra­zy­lii¹. Cza­sa­mi jed­nak uda­wa­ło się coś obro­nić, cho­ciaż z per­spek­ty­wy cza­su przy­zna­ję: w pla­nach mia­łem trosz­kę więk­szą licz­bę sku­tecz­nych in­ter­wen­cji.

Tak czy siak, swo­je prze­ży­łem. Wi­taj­cie w moim po­krę­co­nym świe­cie. Wcho­dzi­cie na wła­sną od­po­wie­dzial­ność.

Ta książ­ka nie bę­dzie mia­ła ty­po­wej fa­bu­ły, nie bę­dzie pro­wa­dzi­ła z punk­tu A do punk­tu B, nie ma wstę­pu, roz­wi­nię­cia i za­koń­cze­nia. To nie chro­no­lo­gicz­ny za­pis wy­da­rzeń, lecz masa luź­nych sce­nek, któ­rych przez lata by­łem świad­kiem lub o któ­rych opo­wia­da­li mi ko­le­dzy z bo­iska. Z tych sce­nek, czę­sto żar­to­bli­wych, wy­ło­ni się ob­raz fut­bo­lu wi­dzia­ne­go od środ­ka. My­ślę, że po­zna­cie wie­le po­sta­ci świa­ta pił­ki od zu­peł­nie in­nej stro­ny.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: