Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Szanujący rodzice, szanujące dzieci. Jak zamienić rodzinne konflikty we współdziałanie? - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
30 listopada 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szanujący rodzice, szanujące dzieci. Jak zamienić rodzinne konflikty we współdziałanie? - ebook

 

Książka Sury Hart i Victorii Kindle Hodson, doświadczonych trenerek Porozumienia bez Przemocy (Nonviolent Communication – NVC), to pozycja dla rodziców gotowych zmieniać swój sposób myślenia, działania i słuchania. Jest ona świetnym wprowadzeniem do komunikacji empatycznej z dzieckiem, która pomaga w rozwiązywaniu konfliktów i wspiera współdziałanie wszystkich członków rodziny. Może stanowić pomoc dla rodziców i dzieci, szukających wyjścia z błędnego koła krytyki, nieporozumień i niezaspokojonych potrzeb. Przedmowę do niej napisał twórca i wielka postać Porozumienia bez Przemocy ‒ dr Marshall B. Rosenberg. 

Ta niezwykle ważna, ale i bardzo praktyczna książka nauczy cię, jak naprawdę przygotować dziecko do życia w świecie. (Marshall B. Rosenberg, twórca Porozumienia Bez Przemocy)

Autorki tej bardzo potrzebnej polskim rodzicom książki, doświadczone trenerki NVC, pokazują, na czym polega pełna wzajemnego szacunku relacja z dziećmi. Oprócz pytań skłaniających do refleksji przekazują mnóstwo prostych wskazówek i zabaw, które pomagają budować kontakt i bezpieczeństwo w domu, o jakim każdy marzy. (Zofia Aleksandra Żuczkowska, trenerka Porozumienia bez Przemocy)

 

Spis treści

SŁOWO WSTĘPNE

PRZEDMOWA (Marshall B. Rosenberg)

WPROWADZENIE

Twoje życie zdecyduje o tym, czego nauczą się dzieci

Obudź w sobie umiejętność stworzenia kochającego domu

CZĘŚĆ I. Podstawa szacunku i współdziałania

Rozdział 1. Szacunek i współdziałanie. Czego chcą rodzice i jak mogą to zdobyć?

Współdziałanie to droga dwukierunkowa

Współdziałanie jest elementem strategii przetrwania

Współdziałanie to sprawowanie władzy rodzicielskiej razem z dzieckiem

Szacunek to sposób patrzenia

Rozdział 2. Szacunek dla samego siebie. Rodzice także mają potrzeby

Twoje potrzeby są ważne!

Szacunek dla siebie jest ważny!

Ucz się na błędach

Rozdział 3. Co niszczy współdziałanie?

Brak czasu dla siebie

Nagrody i kary

Złe nawyki w myśleniu i komunikowaniu się

Podsumowanie

Część II. Siedem kroków do współdziałania

Krok 1. Rodzic ma cel

Wybierz swój cel

Uświadom sobie cel

Myśl zgodnie ze swoim celem

Działaj zgodnie ze swoim celem

Słuchaj i mów zgodnie ze swoim celem

Wspieraj dzieci w ich wyborach

Podsumowanie

Krok 2. Dostrzeż potrzebę stojącą za działaniem

Każde działanie jest próbą zaspokojenia jakiejś potrzeby

Dzieci za wszelką cenę dążą do zaspokojenia swoich potrzeb

Jesteście odpowiedzialni za realizację swoich potrzeb

Uczucia informują nas o zrealizowanych lub niezrealizowanych potrzebach

Dzieci chcą być dostrzegane i rozumiane

Podsumowanie

Krok 3. Zbuduj poczucie bezpieczeństwa, zaufanie i więź

Dziecko potrzebuje do rozwoju poczucia bezpieczeństwa emocjonalnego

Twoje czyny mają wpływ na poczucie bezpieczeństwa emocjonalnego dziecka

Przyjmij punkt widzenia dziecka

Poznaj etapy rozwoju dziecka

Zaakceptuj indywidualność swojego dziecka i jego styl uczenia się

Więź z rodzicami ‒ pierwszy i ostatni warunek bezpieczeństwa emocjonalnego u dziecka

Wzajemne kontakty budują poczucie bezpieczeństwa, zaufanie i więź

Podsumowanie

Krok 4. Inspiruj do dawania

Dawanie to podstawowa ludzka potrzeba

Ty i twoje dziecko macie sobie dużo do dania

Przyjmuj to, co daje ci dziecko

Dawaj w sposób wolny

Ucz się witalności od dziecka

Podsumowanie

Krok 5. Używaj języka szacunku

Pamiętaj o swoich intencjach

Zwracaj uwagę na przebieg komunikacji

Obserwuj w sposób jasny i wolny od ocen

Zwracaj uwagę na uczucia i potrzeby

Formułuj wykonalne prośby

Słuchaj z empatią

Podsumowanie

Krok 6. Ucz się i rozwijaj razem z dzieckiem

Cokolwiek się stanie, dasz sobie radę

Ty i twoje dzieci potraficie współdziałać, wspólnie podejmować decyzje i rozwiązywać problemy

Jest wiele różnych sposobów zaspokajania potrzeb

Możesz uczcić to, co się udaje

Możesz czerpać naukę z tego, co się nie powiodło

Podsumowanie

Krok 7. Zmień swój dom w Strefę bez Przemocy

Patrz na konflikty jak na problemy do rozwiązania

Ufaj, że twoje potrzeby mogą zostać zaspokojone

Ufaj, że potrzeby doprowadzą cię do rozwiązań

Współdziałaj przy rozwiązywaniu konfliktów

Przejdź od Strefy Walki do Strefy bez Przemocy

Część III. Zabawy dla całej rodziny i historie ze Strefy bez Przemocy

Lista aktywności

Historie ze Strefy bez Przemocy

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62445-24-0
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SŁO­WO WSTĘP­NE

W 2003 roku na­pi­sa­ły­śmy książ­kę Em­pa­tycz­na kla­sa. Re­la­cje, któ­re po­ma­ga­ją w na­uce¹. Jej ce­lem było po­dzie­le­nie się z na­uczy­cie­la­mi pew­ną tech­ni­ką po­ro­zu­mie­wa­nia się sfor­mu­ło­wa­ną przez dr. Mar­shal­la B. Ro­sen­ber­ga, zna­ną jako Po­ro­zu­mie­nie bez Prze­mo­cy (No­nvio­lent Com­mu­ni­ca­tion, w skró­cie NVC). Chcia­ły­śmy na­pi­sać książ­kę, ja­kiej bra­ko­wa­ło nam, kie­dy same pra­co­wa­ły­śmy w szko­le, po­szu­ku­jąc sku­tecz­nych spo­so­bów na stwo­rze­nie uczniom przy­ja­zne­go śro­do­wi­ska do współ­dzia­ła­nia. Wie­dzia­ły­śmy, że musi być ono w ja­kiś spo­sób moż­li­we. Od chwi­li uka­za­nia się książ­ki czę­sto mia­ły­śmy oka­zję sły­szeć od na­uczy­cie­li z róż­nych czę­ści świa­ta, że po­mo­gła im za­mie­nić sale szkol­ne w miej­sce, gdzie waż­ne są wza­jem­ne re­la­cje.

W ni­niej­szej książ­ce rów­nież dzie­li­my się na­szą wie­dzą o Po­ro­zu­mie­niu bez Prze­mo­cy, jed­nak tym ra­zem z ro­dzi­ca­mi. Je­ste­śmy ro­dzi­ca­mi dłu­żej niż na­uczy­ciel­ka­mi, dla­te­go te­mat ten głę­bo­ko nas do­ty­ka i bu­dzi żywe wspo­mnie­nia wcze­sne­go ro­dzi­ciel­stwa. Głów­ne za­gad­nie­nia, o któ­rych pi­sze­my, są w przy­bli­że­niu po­dob­ne do pro­ble­mów ro­dzi­ciel­skich, któ­re same prze­ży­wa­ły­śmy w la­tach sie­dem­dzie­sią­tych, choć w cią­gu tych lat znacz­nie zmie­ni­ła się kul­tu­ra ży­cia, przez co ro­dzi­ciel­stwo sta­ło się więk­szym wy­zwa­niem niż być może kie­dy­kol­wiek wcze­śniej.

Kie­dy my­śli­my o na­szych do­świad­cze­niach, czu­je­my wdzięcz­ność za to, że uda­ło nam się spę­dzić kil­ka lat, opie­ku­jąc się dzieć­mi w domu. W tam­tych cza­sach ro­dzi­na z kla­sy śred­niej mo­gła utrzy­mać się z jed­nej pen­sji i po­wszech­nie ak­cep­to­wa­no mat­ki, któ­re re­zy­gno­wa­ły z pra­cy za­wo­do­wej na rzecz dzie­ci – bo opie­ki nad dziec­kiem nie uwa­ża­no wte­dy jesz­cze za „praw­dzi­wą pra­cę”. W nie­któ­rych kra­jach roz­wi­nię­tych nadal po­ma­ga się ko­bie­tom po­zo­stać z dziec­kiem przez pierw­sze trzy lata jego ży­cia, cho­ciaż, na przy­kład, nie do­ty­czy to Sta­nów Zjed­no­czo­nych. Poza tym kosz­ty utrzy­ma­nia wzro­sły tak znacz­nie, że stan­dard ży­cia kla­sy śred­niej wy­ma­ga za­zwy­czaj dwoj­ga pra­cu­ją­cych ro­dzi­ców.

Oprócz pro­ble­mów fi­nan­so­wych dzi­siej­sze ro­dzi­ny sto­ją tak­że w ob­li­czu ro­sną­ce­go tem­pa ży­cia i za­le­wu in­for­ma­cji po­cho­dzą­cych z In­ter­ne­tu, pocz­ty elek­tro­nicz­nej czy cią­głej ko­mu­ni­ka­cji te­le­fo­nicz­nej. Je­ste­śmy dzi­siaj w sta­nie wy­ko­nać wię­cej czyn­no­ści w krót­szym cza­sie niż kie­dyś. Wy­ko­nu­je­my wie­le za­dań rów­no­cze­śnie, żeby osią­gnąć tak dużo, jak tyl­ko się da. Tech­ni­ka mia­ła za­pew­nić nam wię­cej wol­no­ści i wię­cej cza­su dla ro­dzi­ny, hob­by i od­po­czyn­ku, tym­cza­sem stwo­rzy­ła nowe stan­dar­dy ja­ko­ści i wy­wo­ła­ła wzrost ocze­ki­wań wo­bec su­per­firm, su­per­pra­cow­ni­ków, su­per­mam, su­per­ta­tu­siów i su­per­dzie­ci. Rów­nież re­ak­cje emo­cjo­nal­ne u lu­dzi do­zna­ły przy­spie­sze­nia, tak że roz­stro­ić nas mogą na­wet nie­wiel­kie uster­ki, opóź­nie­nia czy ob­jaz­dy na dro­dze. Prze­ła­do­wa­nie emo­cjo­nal­ne i men­tal­ne od­bie­ra nam ener­gię, czy­niąc nas zmę­czo­ny­mi i nie­zno­śny­mi.

Jed­nak te „złe wia­do­mo­ści” to nie wszyst­ko. Na­sza książ­ka przy­no­si rów­nież do­bre wie­ści na te­mat sku­tecz­nej ko­mu­ni­ka­cji opar­tej na wza­jem­nym sza­cun­ku, któ­rej ce­lem jest za­spo­ko­je­nie po­trzeb każ­de­go człon­ka ro­dzi­ny i prze­kształ­ce­nie kon­flik­tów we współ­dzia­ła­nie. Pi­sząc tę książ­kę, mamy na­dzie­ję wes­przeć czy­tel­ni­ków w dą­że­niu do ro­dzi­ciel­stwa zbu­do­wa­ne­go na ich naj­głę­biej ży­wio­nych war­to­ściach i pra­gnie­niu wszyst­kie­go, co naj­lep­sze, dla dzie­ci.PRZED­MO­WA

Dr Mar­shall B. Ro­sen­berg²

Upły­nę­ło już spo­ro lat od cza­su, kie­dy wy­cho­wy­wa­łem swo­je dzie­ci, ale wciąż zgła­sza­ją się do mnie ro­dzi­ce z ca­łe­go świa­ta, opi­su­jąc swo­je kło­po­ty i wy­zwa­nia, ja­kie sta­wia przed nimi ro­dzi­ciel­stwo. Nie są one zresz­tą mi obce, jed­nak z pew­no­ścią bar­dziej nie­po­ko­ją­ce niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej ze wzglę­du na prze­ła­do­wa­ne pla­ny za­jęć dzie­ci i wpływ, jaki wy­wie­ra na nie świat ze­wnętrz­ny. Każ­de­go dnia są kon­fron­to­wa­ne z in­for­ma­cja­mi na te­mat prze­mo­cy czy róż­ne­go ro­dza­ju kon­flik­tów. Na do­da­tek, na ro­dzi­cach cią­ży bar­dzo sil­ny wy­móg, aby de­fi­nio­wać swo­ją in­dy­wi­du­al­ność bar­dziej przez to, co mają, niż przez to, co ce­nią. Za­gu­bie­ni, szu­ka­ją po­mo­cy i wspar­cia – i naj­wyż­szy czas, aby­śmy im ich udzie­li­li.

Ni­niej­sza książ­ka ma być wła­śnie ta­kim wspar­ciem – prze­ko­nu­ją­cym i przy­cho­dzą­cym w szcze­gól­nym okre­sie, po­nie­waż nig­dy wcze­śniej ro­dzi­na nie była tak waż­na dla przy­szło­ści na­szych spo­łe­czeństw i do­bro­by­tu pla­ne­ty. Wska­zów­ki w niej za­war­te po­mo­gą ro­dzi­com stać się sku­tecz­ną siłą spraw­czą zmian w ro­dzi­nie, spo­łecz­no­ści, a na­wet w szer­szym krę­gu. Zga­dzam się z au­tor­ka­mi, kie­dy mó­wią: „Typ two­je­go ro­dzi­ciel­stwa ma wpływ nie tyl­ko na two­je dziec­ko, ale rów­nież na ży­cie se­tek, a może i ty­się­cy lu­dzi, z któ­ry­mi ze­tkną się w przy­szło­ści. Nie mo­żesz unik­nąć tego wpły­wu, ale mo­żesz zde­cy­do­wać, jaki on bę­dzie”.

Książ­ka Sury Hart i Vic­to­rii Kin­dle Hod­son to coś wię­cej niż zwy­kły po­rad­nik dla ro­dzi­ców, któ­ry ma po­móc w szyb­kim roz­wią­za­niu do­raź­nych pro­ble­mów albo prze­ka­zać pew­ne tech­ni­ki wy­cho­waw­cze. Do­star­cza pod­staw ko­mu­ni­ko­wa­nia się i bu­do­wa­nia wię­zi w ro­dzi­nie, dzię­ki cze­mu moż­na zde­cy­do­wa­nie po­pra­wić ja­kość wspól­ne­go ży­cia dzie­ci i do­ro­słych. Z jej po­mo­cą ro­dzi­ce mogą prze­kształ­cić swo­je na­wy­ko­we spo­so­by po­ro­zu­mie­wa­nia się z dziec­kiem, któ­re sto­ją w sprzecz­no­ści z pra­gnie­niem wspie­ra­nia ich roz­wo­ju. Dzię­ki no­wym umie­jęt­no­ściom będą w sta­nie stwo­rzyć bez­piecz­ne i wspie­ra­ją­ce śro­do­wi­sko, w któ­rym dzie­ci w peł­ni zre­ali­zu­ją swój po­ten­cjał.

Wszy­scy przy­cho­dzi­my na świat z wła­ści­wym na­szej ludz­kiej na­tu­rze zmy­słem współ­za­leż­no­ści oraz po­trze­bą ży­cia we wspól­no­cie i ko­rzy­sta­nia z wza­jem­ne­go wspar­cia. Po­sia­da­my tak­że wro­dzo­ną zdol­ność em­pa­tii. Do­pie­ro na­sze do­świad­cze­nia – „owe chwi­le, gdy w do­mach, szko­łach i in­nych miej­scach lek­ce­wa­ży się na­sze po­trze­by” – po­wo­du­ją, że wbrew na­tu­rze za­czy­na­my wy­bie­rać dro­gę prze­mo­cy, na przy­kład w po­sta­ci żą­dań czy przy­mu­su, jako naj­sku­tecz­niej­szą tak­ty­kę osią­ga­nia ce­lów i za­spo­ka­ja­nia swo­ich po­trzeb. Albo, jesz­cze go­rzej, za­po­mi­na­my, że na­sze po­trze­by mają ja­kie­kol­wiek zna­cze­nie.

Ni­niej­sza książ­ka przy­no­si nowe ro­zu­mie­nie dzie­cię­ce­go za­cho­wa­nia i nowy spo­sób re­ago­wa­nia na nie. Je­śli uży­jesz przed­sta­wio­nych w niej na­rzę­dzi, zbu­du­jesz moc­ną pod­sta­wę za­ufa­nia w re­la­cjach z dziec­kiem. A dzie­ci do­ra­sta­ją­ce w za­ufa­niu – w śro­do­wi­sku, w któ­rym ich po­trze­by są re­spek­to­wa­ne – mają więk­sze szan­se na zdro­we i twór­cze ży­cie. Za­ufa­nie jest bo­wiem pod­sta­wą po­czu­cia wła­snej war­to­ści u dziec­ka, a tak­że wię­zi z do­ro­sły­mi opar­tej na wza­jem­nym sza­cun­ku i mi­ło­ści.

Ta nie­zwy­kle waż­na, ale i bar­dzo prak­tycz­na książ­ka na­uczy cię, jak na­praw­dę przy­go­to­wać dziec­ko do ży­cia w świe­cie. Nie­za­leż­nie od tego, co je spo­tka w ży­ciu, mo­żesz spra­wić, że zmie­rzy się z tym jako oso­ba doj­rza­ła emo­cjo­nal­nie i świa­do­ma swo­je­go po­wią­za­nia z in­ny­mi. Bu­du­jąc dom pe­łen za­ufa­nia i sza­cun­ku dla po­trzeb wszyst­kich miesz­kań­ców, wzmoc­nisz dzie­ci w od­kry­wa­niu swo­je­go po­ten­cja­łu oraz spra­wisz, że w przy­szło­ści chęt­nie wnio­są swój wkład w ży­cie ro­dzi­ny, wspól­no­ty i na­szej pla­ne­ty.

Prze­czy­ta­nie tej książ­ki to jesz­cze nie wszyst­ko: trze­ba sta­rać się też żyć we­dług za­sad, któ­re pro­pa­gu­je. Po­sta­raj się po­dzie­lić się nimi z mał­żon­kiem, przy­ja­ciół­mi i dzieć­mi. Od jed­ne­go ro­dzi­ca do dru­gie­go, od jed­ne­go domu do na­stęp­ne­go – stop­nio­wo stwo­rzy­my świat, w któ­rym po­trze­by lu­dzi są za­spo­ka­ja­ne w po­ko­jo­wy spo­sób.WPRO­WA­DZE­NIE

Książ­ka ta wzię­ła się z prze­świad­cze­nia, że by­cie ro­dzi­cem to naj­waż­niej­sza, naj­le­piej na­gra­dza­na, ale i naj­bar­dziej wy­ma­ga­ją­ca ak­tyw­ność ludz­ka. Kła­dąc na­cisk na bu­do­wa­nie wza­jem­ne­go sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia ro­dzi­ców z dzieć­mi, przed­sta­wia­my w niej sie­dem klu­czo­wych kro­ków do od­blo­ko­wa­nia i in­spi­ro­wa­nia ty­po­wo ro­dzi­ciel­skich umie­jęt­no­ści. Wśród nich znaj­du­ją się: ja­sność co do ce­lów ro­dzi­ciel­stwa, ro­zu­mie­nie po­trzeb dziec­ka ukry­tych za okre­ślo­ny­mi za­cho­wa­nia­mi i ak­tyw­ne two­rze­nie oko­licz­no­ści oraz po­dej­mo­wa­nie dzia­łań ma­ją­cych na celu za­spo­ko­je­nie owych po­trzeb.

Wciąż pa­mię­ta­my czas, kie­dy w wie­ku dwu­dzie­stu paru lat zo­sta­ły­śmy mat­ka­mi, a po­tem, ma­jąc trzy­dzie­ści kil­ka, pro­wa­dzi­ły­śmy dzie­ci naj­pierw do szko­ły pod­sta­wo­wej, a tro­chę póź­niej do śred­niej. Bra­ko­wa­ło nam wte­dy zro­zu­mie­nia, ja­sno­ści i wspar­cia. Na­sze do­świad­cze­nia nie od­po­wia­da­ły ów­cze­snym po­ję­ciom o re­la­cjach ro­dzi­ców i dzie­ci: by­ły­śmy prze­ko­na­ne, że dzie­ci są isto­ta­mi do­sko­na­ły­mi, in­te­gral­ny­mi we­wnętrz­nie, i chcia­ły­śmy z nimi współ­dzia­łać, za­chwy­cać się nimi i uczyć się od nich. Wie­dzia­ły­śmy, że moż­na doj­rze­wać wraz z dziec­kiem, ucząc się na­wza­jem od sie­bie i zdo­by­wa­jąc dzię­ki temu głęb­sze zro­zu­mie­nie świa­ta. Wte­dy – w la­tach sie­dem­dzie­sią­tych i osiem­dzie­sią­tych – nie po­ma­ga­no jed­nak ro­dzi­com li­kwi­do­wać ro­dzin­nych kon­flik­tów i znaj­do­wać ra­do­ści w by­ciu ra­zem, lecz pro­pa­go­wa­no kon­tro­lę nad dziec­kiem jako naj­lep­szą me­to­dę roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów.

Po­dej­ście to jest żywe rów­nież dzi­siaj. Po­wsta­ją set­ki ksią­żek o tym, jak skło­nić dziec­ko do ro­bie­nia tego, na czym nam za­le­ży, wy­wo­łu­jąc w nim po­czu­cie winy, za­wsty­dza­jąc je, chwa­ląc, stra­sząc ka­ra­mi albo obie­cu­jąc na­gro­dy. Co praw­da, w ostat­nich la­tach po­dej­ście to ule­gło pew­ne­mu zła­go­dze­niu – bo za­czę­to mó­wić o kon­se­kwen­cjach, za­miast ka­rach, oraz o time-outach i po­zy­tyw­nej mo­ty­wa­cji – jed­nak cel po­zo­stał ten sam: kon­tro­la nad dzie­cię­cym za­cho­wa­niem.

Więk­szość ro­dzi­ców, z któ­ry­mi mia­ły­śmy stycz­ność, pró­bo­wa­ła tych me­tod – lecz uzna­ła je za wy­so­ce nie­za­do­wa­la­ją­ce. Było tak dla­te­go, że ko­rzy­ści, ja­kie z nich pły­ną, są krót­ko­trwa­łe – na przy­kład, zmniej­sze­nie licz­by kon­flik­tów na ja­kiś czas – za to oku­pio­ne du­żym kosz­tem. Im bar­dziej ro­dzi­ce sta­ra­ją się wpro­wa­dzić w domu okre­ślo­ne za­sa­dy, wy­cią­gać kon­se­kwen­cje i mo­ty­wo­wać za po­mo­cą na­gród, tym wię­cej po­ja­wia się wal­ki, krzy­ków, trza­ska­ją­cych drzwi, lo­do­wa­tych spoj­rzeń i łez. Wie­lu ro­dzi­ców skar­ży­ło się nam, że trud­no im wdra­żać tego ro­dza­ju tech­ni­ki wy­cho­waw­cze, po­nie­waż nie zga­dza­ją się one z ich ro­dzi­ciel­ską in­tu­icją oraz chę­cią zbu­do­wa­nia ser­decz­nych re­la­cji z dziec­kiem.

Two­je ży­cie zde­cy­du­je o tym, cze­go na­uczą się dzie­ci

Ni­niej­sza książ­ka ofe­ru­je po­dej­ście al­ter­na­tyw­ne do ro­dzi­ciel­stwa ba­zu­ją­ce­go na kon­tro­li. Chce­my prze­ka­zać w niej do­brą wia­do­mość: nie mu­si­cie wy­my­ślać spo­so­bów na skła­nia­nie wa­sze­go dziec­ka do zmia­ny za­cho­wa­nia i nie mu­si­cie ni­cze­go kon­tro­lo­wać, aby po­sta­wić tamę kon­flik­tom. Ro­dzi­ciel­stwo, któ­re pro­pa­gu­je­my, jest w wie­lu aspek­tach prost­sze i bar­dziej in­tu­icyj­ne, a tak­że bar­dziej efek­tyw­ne, je­śli cho­dzi o za­spo­ka­ja­nie po­trzeb do­ro­słych i dzie­ci – za­rów­no w krót­kim, jak i w dłuż­szym okre­sie. Jego pod­sta­wą są po­zy­tyw­ne uczu­cia, ja­kich do­świad­cza­ją ro­dzi­ce i dzie­ci w chwi­lach naj­więk­szej bli­sko­ści. A je­śli mó­wi­my o zmia­nie czy­ichś za­cho­wań, to przede wszyst­kim na­szych wła­snych – po­nie­waż są je­dy­ny­mi, na któ­re mamy wpływ. Pięk­no tego po­dej­ścia po­le­ga na tym, że je­śli zmie­ni­my swój spo­sób po­stę­po­wa­nia, rów­nież po­stę­po­wa­nie dziec­ka się zmie­ni.

Po­wszech­nie uwa­ża się, że za­da­niem ro­dzi­ca jest prze­ka­za­nie dziec­ku pew­nych war­to­ści, zwy­kle za po­mo­cą ta­kich środ­ków, jak wy­ja­śnie­nia, wska­zów­ki, sta­wia­nie wy­ma­gań i ko­ry­go­wa­nie. Nie­ste­ty, ro­dzic w roli na­uczy­cie­la szyb­ko po­pa­da we fru­stra­cję, a na dzie­ci dzia­ła iry­tu­ją­co, co w su­mie pro­wa­dzi do wie­lu kon­flik­tów. W tym sa­mym bo­wiem cza­sie, kie­dy my sta­ra­my się wszel­ki­mi spo­so­ba­mi prze­ka­zać dziec­ku okre­ślo­ne war­to­ści na­szej kul­tu­ry, ono robi wszyst­ko, aby roz­wi­nąć swo­je wła­sne we­wnętrz­ne ukie­run­ko­wa­nie w ży­ciu i zbu­do­wać sza­cu­nek do sa­me­go sie­bie. Dla­te­go czę­sto po­zo­sta­je głu­che na na­sze ka­za­nia, a jed­no­cze­śnie uni­ka wszel­kich re­ak­cji, któ­re mo­gły­by wy­wo­łać ko­lej­ny wy­kład, stro­fo­wa­nie lub ul­ti­ma­tum, po­nie­waż wszyst­ko to uświa­da­mia mu tyl­ko, że nie speł­nia ja­kichś na­szych ocze­ki­wań.

Oczy­wi­ście, jako ro­dzic chce­cie mieć wpływ na dziec­ko, chce­cie prze­ka­zać mu swo­je war­to­ści i pro­wa­dzić je w spo­sób, któ­ry przy­czy­ni się do jego szczę­ścia i suk­ce­su w przy­szło­ści. Py­ta­nie jed­nak brzmi: kie­dy ro­dzic ma naj­więk­szy wpływ na dziec­ko? Czy kie­dy robi mu wy­mów­ki i pra­wi ka­za­nia, czy też kie­dy sam żyje w zgo­dzie z war­to­ścia­mi, któ­re chce prze­ka­zać?

Każ­dy wie, że czy­ny mó­wią gło­śniej niż sło­wa. Ba­da­nia po­ka­zu­ją, że tyl­ko pięć pro­cent wie­dzy, któ­rą po­sia­da­my, zdo­by­wa­my na dro­dze abs­trak­cyj­nych wy­ja­śnień – resz­ta po­cho­dzi z in­te­rak­cji z in­ny­mi ludź­mi³. W pew­nym mo­men­cie sami prze­ko­na­cie się, że dziec­ko uczy się wię­cej z wa­szych czy­nów niż z wa­szych słów: szyb­ko roz­po­zna­cie sie­bie w spo­so­bie, w jaki trak­tu­je ro­dzeń­stwo, albo w spo­so­bie ar­gu­men­ta­cji, któ­re­go uży­wa wo­bec was.

Za­sta­nów­cie się przez chwi­lę, cze­go na­uczy­li­ście się od swo­ich ro­dzi­ców: czy słu­cha­li­ście cho­ciaż po­ło­wy tego, co do was mó­wi­li? A może wię­cej zy­ska­li­ście, ob­ser­wu­jąc ich za­cho­wa­nie i spo­sób ży­cia? Wie­lu do­ro­słych twier­dzi, że głów­ną na­uką były dla nich bo­le­sne do­świad­cze­nia, dzię­ki któ­rym do­wie­dzie­li się, ja­ki­mi ro­dzi­ca­mi nie chcą być. Dla­te­go – po­zy­tyw­ny czy ne­ga­tyw­ny – wpływ ro­dzi­ców sta­no­wi za­wsze wiel­ką siłę kształ­tu­ją­cą czło­wie­ka: jego wła­sne ro­dzi­ciel­stwo i spo­sób ży­cia.

Dzie­ci po­trze­bu­ją ro­dzi­ców, któ­rzy żyją w spo­sób szcze­ry i zgod­ny ze swo­imi war­to­ścia­mi – wte­dy mają szan­sę zo­ba­czyć w nich wzór do na­śla­do­wa­nia. Moż­na po­trak­to­wać to jako do­brą spo­sob­ność – albo wręcz sil­ną mo­ty­wa­cję – do wy­ja­śnie­nia so­bie, co jest dla mnie waż­ne i ja­kie są moje cele, a na­stęp­nie zro­bie­nia wszyst­kie­go, co w na­szej mocy, aby żyć w zgo­dzie z nimi.

Ja­sność co do wła­snych prio­ry­te­tów i ży­cie w zgo­dzie z nimi nie po­le­ga jed­nak na dą­że­niu do per­fek­cji. Re­zy­gna­cja z tego ostat­nie­go może wręcz przy­nieść dużą ulgę: kie­dy bo­wiem oka­że się, że nie sto­icie na wy­so­ko­ści za­da­nia, któ­re so­bie sami wy­zna­czy­li­ście, to za­miast po­pa­dać w sa­mo­kry­ty­kę, mo­że­cie wy­ko­rzy­stać oka­zję do po­ka­za­nia dziec­ku, na czym po­le­ga szcze­rość wzglę­dem sie­bie i in­nych. I - co tak­że waż­ne – kto nie ocze­ku­je per­fek­cji od sie­bie, nie bę­dzie jej ocze­ki­wał od dziec­ka.

Obudź w so­bie umie­jęt­ność stwo­rze­nia ko­cha­ją­ce­go domu

Dom jest miej­scem, w któ­rym wa­sze dzie­ci od­bio­rą naj­bar­dziej pod­sta­wo­wą lek­cję ży­cia: jak dbać o wła­sne po­trze­by i jak po­móc in­nym za­dbać o ich po­trze­by. Dom jest pod­sta­wą dla przy­szłych re­la­cji wa­sze­go dziec­ka z mę­żem lub żoną, part­ne­rem lub part­ner­ką, z wła­sny­mi dzieć­mi, wnu­ka­mi, przy­ja­ciół­mi, przy­ja­ciół­ka­mi, współ­pra­cow­ni­ka­mi czy człon­ka­mi spo­łecz­no­ści. Po­wi­nien być świą­ty­nią, w któ­rej dziec­ko może roz­wi­jać się bez­piecz­nie i w swo­im tem­pie – ma­jąc świa­do­mość wa­sze­go wspar­cia, sza­cun­ku i prze­wod­nic­twa.

W ko­cha­ją­cym domu nie ma stra­chu – źró­dła wszyst­kich kon­flik­tów. Jest to miej­sce, w któ­rym po­trze­by dziec­ka są rów­nie waż­ne jak po­trze­by po­zo­sta­łych miesz­kań­ców – i wszyst­kie są w mia­rę moż­li­wo­ści za­spo­ka­ja­ne. Dziec­ko ma tego świa­do­mość, dla­te­go może spo­koj­nym kro­kiem wejść w ży­cie, któ­re tak sil­nie je przy­zy­wa, i po­szu­kać w nim swo­je­go miej­sca w sie­ci da­wa­nia i bra­nia, któ­ra skła­da się na ro­dzi­nę, spo­łecz­ność, na­ród i świat.

Książ­ka ta trak­tu­je przede wszyst­kim o re­la­cjach mię­dzy ro­dzi­ca­mi i dzieć­mi. Na­sze su­ge­stie do­ty­czą­ce współ­dzia­ła­nia i bu­do­wa­nia wza­jem­ne­go sza­cun­ku sto­su­ją się do dzie­ci w każ­dym wie­ku. Mogą być tak­że sku­tecz­ne w od­nie­sie­niu do do­ro­słych człon­ków ro­dzi­ny. Każ­da z trzech czę­ści książ­ki ma za za­da­nie przy­czy­nić się do roz­wo­ju ro­dzi­ciel­skiej zdol­no­ści two­rze­nia ko­cha­ją­ce­go domu.

Część I. Pod­sta­wa sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia

Trzy roz­dzia­ły tej czę­ści do­ty­czą ukry­tej dy­na­mi­ki sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia – dwóch rze­czy, któ­rych ro­dzi­ce pra­gną naj­bar­dziej.

Część II. Sie­dem kro­ków do współ­dzia­ła­nia

Owych sie­dem kro­ków do współ­dzia­ła­nia ma po­móc ro­dzi­com stop­nio­wo za­mie­nić dom w Stre­fę bez Prze­mo­cy, gdzie po­trze­by wszyst­kich miesz­kań­ców są rów­nie waż­ne, a dą­że­nie do ich za­spo­ko­je­nia za­stę­pu­je kary, na­gro­dy i wza­jem­ną kry­ty­kę.

Część III. Za­ba­wy dla ca­łej ro­dzi­ny i hi­sto­rie ze Stre­fy bez Prze­mo­cy

Ta część za­wie­ra sze­reg za­baw, gier i za­jęć roz­wi­ja­ją­cych róż­ne umie­jęt­no­ści, a tak­że słu­żą­cych do przy­jem­ne­go spę­dze­nia cza­su. Na koń­cu znaj­du­ją się opo­wie­ści ro­dzi­ców, któ­rzy wdra­ża­ją za­sa­dy przed­sta­wio­ne w książ­ce. Mogą one być in­spi­ra­cją dla czy­tel­ni­ków. (Wszyst­kie imio­na bo­ha­te­rów zo­sta­ły zmie­nio­ne).

Uwa­ga na te­mat Po­ro­zu­mie­nia bez Prze­mo­cy (NVC)

Ta książ­ka opie­ra się na za­ło­że­niach Po­ro­zu­mie­nia bez Prze­mo­cy, ale sta­no­wią one je­dy­nie śro­dek do jesz­cze waż­niej­sze­go i głęb­sze­go celu: osią­gnię­cia okre­ślo­ne­go sta­nu umy­słu i ser­ca. Pod­sta­wo­we po­ję­cia Po­ro­zu­mie­nia bez Prze­mo­cy zo­sta­ną wpro­wa­dzo­ne w Kro­ku 5., jed­nak w książ­ce tej kła­dzie­my na­cisk nie tyle na ję­zyk wza­jem­nej ko­mu­ni­ka­cji, ile na we­wnętrz­ną po­sta­wę i ro­dzi­ciel­stwo zbu­do­wa­ne na sza­cun­ku. Po­ro­zu­mie­nie bez Prze­mo­cy prze­kształ­ca du­ali­stycz­ne i kon­fron­ta­cyj­ne my­śle­nie – któ­re ba­zu­je na stra­chu i jest źró­dłem we­wnętrz­nych i ze­wnętrz­nych kon­flik­tów – w peł­ną sza­cun­ku i mi­ło­ści świa­do­mość cu­dzych po­trzeb, któ­re leżą u pod­staw wszel­kich za­cho­wań.CZĘŚĆ I POD­STA­WA SZA­CUN­KU I WSPÓŁ­DZIA­ŁA­NIA

Trzy roz­dzia­ły Czę­ści I do­ty­czą ukry­tej dy­na­mi­ki sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia – dwóch rze­czy, któ­rych ro­dzi­ce pra­gną naj­bar­dziej.

Roz­dział 1. Sza­cu­nek i współ­dzia­ła­nie. Cze­go chcą ro­dzi­ce i jak mogą to zdo­być?

W któ­rym opi­su­je­my współ­dzia­ła­nie jako dro­gę dwu­kie­run­ko­wą i wy­ja­śnia­my, na czym po­le­ga róż­ni­ca mię­dzy spra­wo­wa­niem wła­dzy nad dziec­kiem a za­an­ga­żo­wa­niem w re­ali­za­cję wła­dzy ra­zem z dziec­kiem.

Roz­dział 2. Sza­cu­nek dla sa­me­go sie­bie. Ro­dzi­ce tak­że mają po­trze­by

W któ­rym pod­kre­śla­my, jak waż­ne jest, by ro­dzi­ce dba­li o swo­je po­trze­by.

Roz­dział 3. Co nisz­czy współ­dzia­ła­nie?

W któ­rym pre­zen­tu­je­my na­wy­ki my­ślo­we i ję­zy­ko­we, któ­re pod­ko­pu­ją współ­dzia­ła­nie.ROZ­DZIAŁ 1. SZA­CU­NEK I WSPÓŁ­DZIA­ŁA­NIE. CZE­GO CHCĄ RO­DZI­CE I JAK MOGĄ TO ZDO­BYĆ?

Jak wy­glą­dał­by świat, gdy­by cho­ciaż jed­no po­ko­le­nie zo­sta­ło wy­cho­wa­ne w idei sza­cun­ku i bez prze­mo­cy?

Glo­ria Ste­inem

Sza­cu­nek i współ­dzia­ła­nie zaj­mu­ją wy­so­kie miej­sce na ro­dzi­ciel­skiej li­ście ży­czeń. Być może i wy je­ste­ście w gru­pie, któ­rej włą­cza się co ja­kiś czas – w trak­cie spo­ru z dziec­kiem – sy­gnał alar­mo­wy: „Na­praw­dę chcia­ła­bym (chciał­bym) tro­chę wię­cej sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia z jego stro­ny!” Być może je­ste­ście jed­nym z ro­dzi­ców, któ­rzy za­sta­na­wia­ją się, co ta­kie­go nie po­zwa­la wam tego do­stać. Czy na­praw­dę trze­ba pro­sić o coś tak zwy­kłe­go, sko­ro robi się tyle dla swo­je­go dziec­ka? No cóż, i tak, i nie. Sza­cu­nek i współ­dzia­ła­nie to pro­ste rze­czy – po­nie­waż są to wa­sze pod­sta­wo­we po­trze­by. Z dru­giej stro­ny, stwo­rze­nie oko­licz­no­ści, któ­re umoż­li­wią dziec­ku sza­no­wa­nie i współ­dzia­ła­nie, wy­ma­ga wię­cej wy­sił­ku, niż mo­gło­by się wy­da­wać.

We­dług na­szych ob­ser­wa­cji, żeby wy­zwo­lić po­ten­cjał wza­jem­ne­go sza­cun­ku i współ­dzia­ła­nia u dziec­ka, na­le­ży:

• Pa­mię­tać, że dzie­ci uczą się na przy­kła­dzie ro­dzi­ców.

• Współ­dzia­łać z dziec­kiem.

• Na rów­ni ce­nić po­trze­by swo­je i dziec­ka.

• Zwe­ry­fi­ko­wać swo­je za­ło­że­nia na te­mat dziec­ka.

• Prak­ty­ko­wać sie­dem za­sad ro­dzi­ciel­stwa zbu­do­wa­ne­go na sza­cun­ku.

Choć mat­ki i oj­co­wie mó­wią wie­le o sza­cun­ku i współ­dzia­ła­niu, za­uwa­ży­ły­śmy w tym wzglę­dzie wiel­kie po­mie­sza­nie po­jęć. Kie­dy spy­tać o szcze­gó­ły, ro­dzi­ce nie za­wsze wie­dzą, co mają na my­śli. Zda­rza się na­wet, że w róż­nym cza­sie mają na my­śli coś in­ne­go. Na do­kład­kę, me­to­dy, ja­kie sto­su­ją, aby wpo­ić dzie­ciom sza­cu­nek i zmu­sić do współ­dzia­ła­nia, czę­sto od­bi­ja­ją się ry­ko­sze­tem, po­nie­waż sami nie są zdol­ni do oka­za­nia dzie­ciom sza­cun­ku lub współ­dzia­ła­nia z nimi – przy­najm­niej w tym sen­sie, w ja­kim mówi o tym ni­niej­sza książ­ka.

Współ­dzia­ła­nie to dro­ga dwu­kie­run­ko­wa

Ra­zem mo­że­my być mą­drzej­si niż każ­dy z nas od­dziel­nie.

Mu­si­my na­uczyć się czer­pać z tej mą­dro­ści.

Tom Atlee

Oka­zu­je się, że wie­lu ro­dzi­ców my­śli o współ­dzia­ła­niu jak o dro­dze jed­no­kie­run­ko­wej – dzie­ci mają ro­bić to, cze­go się od nich ocze­ku­je – za­miast jak o re­la­cji dwu­kie­run­ko­wej. I gdy dziec­ko nie robi tego, cze­go ocze­ku­je ro­dzic, na­zy­wa­ją je „nie­po­słusz­nym”, od cze­go już tyl­ko mały krok do przy­kle­ja­nia ety­kie­tek, kry­ty­ko­wa­nia, oskar­ża­nia, kłót­ni i spo­rów. Póź­niej­sze pró­by opa­no­wa­nia sy­tu­acji pro­wa­dzą do kom­pro­mi­sów, ne­go­cja­cji i tar­gów, któ­re rzad­ko za­spo­ka­ja­ją po­trze­by wszyst­kich za­in­te­re­so­wa­nych.

Czy po­wie­dzie­li­ście kie­dyś do swo­je­go dziec­ka coś ta­kie­go: „Co za ba­ła­gan! Chcę, że­byś po­sprzą­tał po­kój, za­nim pój­dziesz się ba­wić!” Dzi­wi­li­ście się po­tem, że nie wy­ko­na­ło po­le­ce­nia od razu i z uśmie­chem na twa­rzy? Pod­ję­li­ście jed­no­stron­ną de­cy­zję, zgod­nie z któ­rą dziec­ko mia­ło speł­nić wa­sze ocze­ki­wa­nia w wy­zna­czo­nym przez was cza­sie. „W koń­cu ja tu je­stem ro­dzi­cem!” – mo­gli­by­ście po­wie­dzieć. Zgo­da, jed­nak ta­kie po­dej­ście nie bie­rze pod uwa­gę punk­tu wi­dze­nia dziec­ka! I je­śli bę­dzie­cie lek­ce­wa­żyć jego uczu­cia, my­śli i po­trze­by – w tym tak­że po­mysł na roz­wią­za­nie pro­ble­mu z ba­ła­ga­nem – ry­zy­ku­je­cie utra­tę jego sza­cun­ku i do­brej woli. Dzie­cię­cy mru­kli­wy opór bywa wte­dy na­tu­ral­ną kon­se­kwen­cją wa­sze­go wy­bo­ru, żeby dzia­łać bez wzglę­du na jego zda­nie.

Przed­ro­stek „współ-” w sło­wie „współ­dzia­ła­nie” wska­zu­je na czyn­ność wy­ko­ny­wa­ną ra­zem – po­dob­nie jak w sło­wach: współ­twór­ca, współ­au­tor czy współ­pra­cow­nik. Współ­dzia­łać zna­czy więc: dzia­łać ra­zem. Nie jest to coś, co moż­na za­de­kre­to­wać lub na­ka­zać. Je­śli w domu bra­ku­je ele­men­tu wspól­no­ty w dzia­ła­niu – na przy­kład w usta­la­niu re­guł do­ty­czą­cych ży­cia dziec­ka, w roz­wią­zy­wa­niu pro­ble­mów czy po­dej­mo­wa­niu de­cy­zji – moż­na ocze­ki­wać na­tu­ral­nych tego kon­se­kwen­cji, czy­li: opo­ru, kłót­ni, zra­nio­nych uczuć, chę­ci po­sta­wie­nia na swo­im i ko­niecz­no­ści ucie­ka­nia się do kar i na­gród. Fun­da­men­tal­ne pra­wo ludz­kich re­la­cji mówi, że brak wspól­no­ty w dzia­ła­niu wy­wo­łu­je opór, któ­ry z ko­lei pro­wa­dzi do sto­so­wa­nia kar i na­gród – aby zmu­sić do po­słu­szeń­stwa – co zno­wu wy­wo­łu­je opór i tak da­lej. Ro­dzi­ce za­po­mi­na­ją­cy o owym „współ-” we współ­dzia­ła­niu wcze­śniej czy póź­niej będą mu­sie­li za to za­pła­cić. Je­śli nie dzia­łasz ze swo­im dziec­kiem, ono nie bę­dzie dzia­łać z tobą.

Pew­na mło­da ko­bie­ta re­la­cjo­no­wa­ła nam, że jej oj­ciec miał bar­dzo wy­so­kie stan­dar­dy, je­śli cho­dzi o czy­stość w jej po­ko­ju. Na­wet gdy pa­no­wał w nim po­rzą­dek, miał zwy­czaj za­glą­da­nia pod dy­wan – i ka­rał ją, je­śli zna­lazł tam kłęb­ki ku­rzu. Im moc­niej na­ci­skał na speł­nia­nie swo­ich stan­dar­dów, tym więk­sza wro­gość i opór na­ra­sta­ły w cór­ce. Sprzą­ta­ła swój po­kój tyl­ko dla­te­go, że bała się ojca i jego re­ak­cji. Po­kój był czy­sty – ale nie dzię­ki woli dziec­ka do współ­dzia­ła­nia, któ­re mia­ło swój wkład w spraw­ne funk­cjo­no­wa­nie domu, lecz ze stra­chu przed oj­cem.

Wszyst­ko mo­gło­by wy­glą­dać in­a­czej, gdy­by ona i jej oj­ciec naj­pierw usta­li­li pod­sta­wo­we za­sa­dy czy­sto­ści w po­ko­ju – gdy­by cór­ka zo­sta­ła włą­czo­na w pro­ces okre­śla­nia, kie­dy jej po­kój jest, a kie­dy nie jest czy­sty.

Za­da­nia dla cie­bie

• Co zna­czy dla cie­bie sło­wo „współ­dzia­ła­nie”?

• Jak mo­gło­by wy­glą­dać w two­im wy­pad­ku dzia­ła­nie po­zba­wio­ne owe­go „współ-”?

• Ja­kie są wte­dy tego kon­se­kwen­cje?

• Wy­mień przy­najm­niej jed­ną rzecz, któ­rą mógł­byś zro­bić, żeby przy­czy­nić się do więk­sze­go współ­dzia­ła­nia w two­im domu.

Współ­dzia­ła­nie jest ele­men­tem stra­te­gii prze­trwa­nia

Go­to­wość dzie­ci do współ­dzia­ła­nia to coś, cze­go ro­dzi­ce pra­gnę­li­by wię­cej i czę­ściej. Go­to­wość tę moż­na roz­wi­jać.

Każ­dy ga­tu­nek na Zie­mi po­trze­bu­je współ­dzia­ła­nia, żeby prze­trwać i roz­kwi­tać. Tak samo na­sza zdol­ność prze­trwa­nia w co­raz bar­dziej współ­za­leż­nym spo­łe­czeń­stwie glo­bal­nym bę­dzie za­le­żeć od tego, czy na­uczy­my się prak­ty­ko­wać tę sub­tel­ną sztu­kę.

Przez ostat­nich dzie­sięć ty­się­cy lat lu­dzie żyli w skraj­nie kon­ku­ren­cyj­nym śro­do­wi­sku, sto­su­jąc prze­moc wo­bec in­nych, by uzy­skać oso­bi­stą, ple­mien­ną czy na­ro­do­wą prze­wa­gę⁴. Nie­rów­no­wa­ga sił i brak sza­cun­ku dla pod­sta­wo­wych po­trzeb mi­lio­nów istot ludz­kich – po­dob­nie jak zwie­rząt czy sa­mej Zie­mi – skut­ko­wa­ły cią­gły­mi kon­flik­ta­mi, wal­ką i znisz­cze­niem. Obec­nie wie­le wskaź­ni­ków eko­no­micz­nych, spo­łecz­nych i eko­lo­gicz­nych do­wo­dzi, że taki spo­sób ży­cia jest już nie do utrzy­ma­nia i że po­trze­bu­je­my no­we­go po­rząd­ku zbu­do­wa­ne­go na współ­dzia­ła­niu i po­dzia­le wła­dzy. Ro­dzi­ce, któ­rzy re­ali­zu­ją ideę współ­dzia­ła­nia w swo­ich ro­dzi­nach, sta­ją się mo­de­lem prze­mian dla swo­ich dzie­ci i in­nych ro­dzi­ców. Są ak­tyw­ny­mi uczest­ni­ka­mi zmia­ny ewo­lu­cyj­nej, któ­rej ce­lem jest glo­bal­ny po­kój i zrów­no­wa­żo­ny roz­wój.

Lu­dzie, któ­rzy za­miesz­ku­ją ro­dzin­ne go­spo­dar­stwa albo inne małe wspól­no­ty, do­brze wie­dzą o ko­rzy­ściach współ­dzia­ła­nia. Wzno­sze­nie za­bu­do­wań, wspól­ne po­sił­ki skład­ko­we i żni­wa są dla nich nor­mą od stu­le­ci. Lu­dziom, któ­rzy żyją w więk­szej izo­la­cji – na przy­kład w du­żych mia­stach – zda­rza się za­po­mi­nać, że wszy­scy eg­zy­stu­je­my dzię­ki sie­ci wza­jem­nych po­wią­zań.

Współ­dzia­ła­nie – zdol­ność pod­trzy­mu­ją­ca ży­cie

We­dług bio­loż­ki ewo­lu­cyj­nej Eli­sa­bet Sah­to­uris, współ­dzia­ła­nie jest je­dy­ną dro­gą do sta­nu za­cho­wa­nia rów­no­wa­gi i prze­trwa­nia⁵. Doj­rza­łe eko­sys­te­my, jak pre­rie czy lasy tro­pi­kal­ne, ewo­lu­ują, kie­dy za­miast wro­gie­go współ­za­wod­nic­twa po­ja­wi się w nich współ­dzia­ła­nie. Wy­so­ce zło­żo­ny eko­sys­tem lasu tro­pi­kal­ne­go to szcze­gól­nie do­bry przy­kład tego, jak dzię­ki współ­dzia­ła­niu wie­lu róż­nych ga­tun­ków moż­li­we jest prze­trwa­nie na prze­strze­ni mi­lio­nów lat. „Każ­dy ga­tu­nek ma tam swo­je za­da­nie, wszyst­kie pra­cu­ją ra­zem, od­zy­sku­jąc za­so­by i dys­try­bu­ując swo­je pro­duk­ty i usłu­gi w spo­sób ko­rzyst­ny dla wszyst­kich. Na tym wła­śnie po­le­ga zdol­ność prze­trwa­nia”.

Owszem, moż­na o tym za­po­mnieć, ale tyl­ko do cza­su, kie­dy spra­wy prze­sta­ją iść gład­ko i zda­rza się coś, co do­ty­ka wszyst­kich. Gdy duży za­kład pra­cy, za­trud­nia­ją­cy wie­le osób w da­nej spo­łecz­no­ści, ule­ga li­kwi­da­cji, wszy­scy od­czu­wa­ją to eko­no­micz­nie, spo­łecz­nie i oso­bi­ście. Kie­dy w 2004 roku osu­nę­ło się zbo­cze w ma­łym mia­stecz­ku La Con­chi­ta w Ka­li­for­nii i za­sy­pa­ło kil­ka­na­ście do­mów, do­tknę­ło to tak­że lu­dzi z oko­licz­nych mia­ste­czek, któ­rzy chęt­nie za­an­ga­żo­wa­li się w po­moc. A gdy rok póź­niej hu­ra­ga­ny Ka­tri­na i Rita spo­wo­do­wa­ły po­wódź i za­bra­ły po­nad dwa ty­sią­ce lu­dzi w No­wym Or­le­anie i in­nych po­łu­dnio­wych mia­stach USA, wszy­scy oby­wa­te­le kra­ju po­czu­li się człon­ka­mi jed­nej spo­łecz­no­ści zjed­no­czo­nej w bólu i tro­sce.

Kie­dy bieg ży­cia spo­łecz­ne­go zo­sta­je prze­rwa­ny przez ka­ta­stro­fę – na­tu­ral­ną lub wy­wo­ła­ną przez czło­wie­ka – bu­dzi sięw nas skry­wa­na głę­bo­ko świa­do­mość na­szej współ­za­leż­no­ści, któ­ra wspie­ra nas jako spo­łecz­ność i jako ga­tu­nek. Owa świa­do­mość, że każ­dy z nas jest czę­ścią ol­brzy­miej sie­ci ży­cia, a nasz do­bro­stan za­le­ży od do­bro­sta­nu in­nych, wska­zu­je, dla­cze­go współ­dzia­ła­nie jest umie­jęt­no­ścią, któ­rą trze­ba roz­wi­jać: nie tyl­ko ze wzglę­du na har­mo­nię w na­szej ro­dzi­nie, ale tak­że dla prze­trwa­nia lu­dzi jako ga­tun­ku.

Ro­dzi­na jest pod­sta­wo­wym ele­men­tem w sie­ci po­wią­zań spo­łecz­nych i to, co się w niej dzie­je, ma od­czu­wal­ny wpływ na kil­ka ko­lej­nych po­ko­leń. Typ two­je­go ro­dzi­ciel­stwa od­ci­śnie swo­je pięt­no na set­kach, a może i ty­sią­cach ist­nień ludz­kich zwią­za­nych z ży­ciem two­ich dzie­ci. Czy chce­cie czy nie, i tak nie unik­nie­cie wła­sne­go wpły­wu na tę sieć współ­za­leż­no­ści, mo­że­cie jed­nak zde­cy­do­wać, jaki on bę­dzie.

Współ­dzia­ła­nie to spra­wo­wa­nie wła­dzy ro­dzi­ciel­skiej ra­zem z dziec­kiem

Za­uważ­cie, że w każ­dej chwi­li, kie­dy znaj­du­je­cie się w ja­kiejś in­te­rak­cji z dziec­kiem, albo spra­wu­je­cie nad nim wła­dzę, albo spra­wu­je­cie swą wła­dzę ra­zem z nim. Praw­do­po­dob­nie je­den z tych ty­pów dzia­ła­nia jest do­mi­nu­ją­cy w wa­szym domu: któ­ry z nich?

Ro­dzi­ce spra­wu­ją­cy wła­dzę nad dziec­kiem uży­wa­ją czę­sto zwro­tów:

Chcę, że­byś zro­bi­ła (zro­bił) to na­tych­miast! A je­śli nie, to…

Że­bym nie mu­sia­ła (mu­siał) cię o to dwa razy pro­sić!

Masz po pro­stu ro­bić to, co ci każę.

Nie chcę sły­szeć żad­ne­go „ale”.

Nie ob­cho­dzi mnie, co o tym my­ślisz.

Wiem, że chcesz się po­ba­wić, ale naj­pierw mu­sisz…

Ile razy mam ci po­wta­rzać?

Ten typ ro­dzi­ciel­stwa opie­ra się na za­ło­że­niu, że ro­dzic naj­le­piej wie, co jest do­bre dla dziec­ka, wy­da­je po­le­ce­nia, a po­tem eg­ze­kwu­je po­słu­szeń­stwo. Tacy ro­dzi­ce prze­zna­cza­ją dużo cza­su na pra­wie­nie mo­ra­łów, do­ra­dza­nie, spo­ry, ana­li­zy i wszel­kie inne pró­by spra­wo­wa­nia kon­tro­li nad dziec­kiem, sta­ra­jąc się skło­nić je do za­cho­wań, któ­re uzna­ją za je­dy­nie wła­ści­we. W swo­ich sta­ra­niach zmu­sze­nia dziec­ka do po­słu­szeń­stwa czę­sto uży­wa­ją zwro­tów za­wie­ra­ją­cych sło­wa: „mu­sisz”, „po­wi­nie­neś”, „masz zro­bić”. To­wa­rzy­szą im tak­że groź­by lub obiet­ni­ce. Dzie­ci tych ro­dzi­ców nie otrzy­mu­ją moż­li­wo­ści de­cy­do­wa­nia – lub tyl­ko bar­dzo nie­wiel­ką – o spo­so­bach roz­wią­za­nia wła­snych pro­ble­mów.

Ro­dzi­ce spra­wu­ją­cy swą wła­dzę ra­zem z dziec­kiem uży­wa­ją zwro­tów:

Chcia­ła­bym (chciał­bym), że­by­śmy zna­leź­li roz­wią­za­nie, któ­re od­po­wia­da nam oboj­gu.

By­ło­by świet­nie, gdy­by­śmy zro­bi­li to ra­zem.

Smut­no mi, kie­dy ktoś z nas jest po­mi­nię­ty przy po­dej­mo­wa­niu de­cy­zji.

Chcia­ła­bym (chciał­bym) usły­szeć, co o tym są­dzisz. Za­sta­na­wiam się, cze­go ci te­raz po­trze­ba.

Czy był­byś skłon­ny (by­ła­byś skłon­na) do…?

Pro­szę, po­móż mi zro­zu­mieć swój punkt wi­dze­nia.

Za­sta­na­wiam się, co my­ślisz o mo­jej pro­po­zy­cji.

Ten typ ro­dzi­ciel­stwa ozna­cza, że do­ro­sły wraz z dziec­kiem sta­ra się okre­ślić, co jest w da­nej sy­tu­acji naj­lep­sze dla dziec­ka, wspól­nie z nim po­dej­mu­je de­cy­zje, a po­tem co ja­kiś czas spraw­dza, czy wspól­ne usta­le­nia są re­ali­zo­wa­ne. Tacy ro­dzi­ce czę­ściej wsłu­chu­ją się w sło­wa dziec­ka, pró­bu­jąc zro­zu­mieć jego uczu­cia, my­śli, po­trze­by i ży­cze­nia. Prze­kaz, jaki mają dla nie­go, brzmi: „Chcia­ła­bym (chciał­bym) zna­leźć roz­wią­za­nia, któ­re spraw­dzą się dla nas oboj­ga (obu). Je­stem go­to­wa (go­tów) szu­kać ich tak dłu­go, jak bę­dzie trze­ba”. Sta­ra­ją się więc do­ciec sed­na pro­ble­mów i zna­leźć roz­wią­za­nia za­spo­ka­ja­ją­ce po­trze­by wszyst­kich, co jest czymś zu­peł­nie in­nym niż szu­ka­nie kom­pro­mi­sów, ne­go­cja­cje lub tar­gi, w któ­rych za­wsze ktoś po­zo­sta­je nie­za­do­wo­lo­ny.

Ro­dzi­ce, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się spra­wo­wać swą wła­dzę ra­zem z dziec­kiem, nie boją się słu­chać tego, co ma ono do po­wie­dze­nia. Wręcz prze­ciw­nie, za­chę­ca­ją je do wy­po­wia­da­nia się. Wie­dzą, że wsłu­chi­wa­nie się w sło­wa dziec­ka nie ozna­cza zgo­dy lub nie­zgo­dy na jego zda­nie, ale jest po­cząt­kiem dia­lo­gu, w któ­rym sami też mogą wy­po­wie­dzieć swo­je my­śli, uczu­cia i po­trze­by.

Któ­ry­kol­wiek z tych dwóch ty­pów ro­dzi­ciel­stwa wy­bie­rze­cie, mu­si­cie pa­mię­tać, że wa­sze dziec­ko bę­dzie się od was uczyć. Bę­dzie pod­pa­try­wać wa­szą stra­te­gię i sto­so­wać ją wo­bec swe­go ro­dzeń­stwa i ko­le­gów. Bę­dzie tak­że sto­so­wać ją w szkol­nej kla­sie, a po­tem bu­do­wać na niej swo­je przy­szłe re­la­cje z ludź­mi.

Sza­cu­nek to spo­sób pa­trze­nia

Ro­dzi­ciel­stwo jest czę­ścią dy­na­micz­nej wy­mia­ny mię­dzy wszyst­ki­mi człon­ka­mi ro­dzi­ny. Ży­jąc w spo­sób au­ten­tycz­ny, mamy szan­sę na­praw­dę po­czuć ra­dość ży­cia, co nig­dy się nie zda­rzy, je­śli na­szym ce­lem jest po­ucza­nie in­nych albo zmu­sza­nie ich do zro­bie­nia tego, na czym nam za­le­ży.

Jo­seph Chil­ton Pe­ar­ce

Naj­pierw do­bra wia­do­mość: współ­dzia­ła­nie z dziec­kiem jest nie tyl­ko moż­li­we, ale jest wręcz na­tu­ral­ną kon­se­kwen­cją re­la­cji zbu­do­wa­nej na wza­jem­nym sza­cun­ku. Jed­nak sza­cu­nek bywa tak samo czę­sto źle ro­zu­mia­ny jak współ­dzia­ła­nie.

Co ma­cie na my­śli, kie­dy mó­wi­cie, że chce­cie otrzy­my­wać wię­cej sza­cun­ku od swo­je­go dziec­ka? Czy cho­dzi o to, żeby chęt­niej słu­cha­ło wa­szych słów i po­uczeń? Czy też o zro­zu­mie­nie z jego stro­ny dla wa­szych po­trzeb i uwa­run­ko­wań? A może po pro­stu chce­cie mniej kłót­ni i spo­rów? Czy też żeby dziec­ko po­tra­fi­ło zro­zu­mieć, że za­zwy­czaj ma­cie ra­cję? A może cho­dzi o coś w ro­dza­ju po­dzi­wu i po­zy­tyw­nej oce­ny dla was? Albo żeby dziec­ko wy­ko­ny­wa­ło wa­sze po­le­ce­nia bez sprze­ci­wu? Naj­pew­niej cho­dzi o wszyst­kie te rze­czy po tro­chu. Nic dziw­ne­go, że przy tak wie­lu spo­so­bach ro­zu­mie­nia sza­cun­ku trud­no ów sza­cu­nek do­stać. Dla więk­szo­ści ro­dzi­ców jest to bo­wiem po­ję­cie, któ­re obej­mu­je wszyst­ko: wie­le róż­nych my­śli, uczuć i po­trzeb.

Tym­cza­sem naj­waż­niej­szą rze­czą w sza­cun­ku jest pa­trze­nie⁶. Ale pa­trze­nie na co? We­dług nas, sza­cu­nek dla dru­giej oso­by po­le­ga na tym, aby pa­trzeć na to wszyst­ko, cze­go ona do­świad­cza, w szcze­gól­no­ści zwra­cać uwa­gę na jej uczu­cia i po­trze­by.

Pa­trząc na swo­je dziec­ko, mo­że­cie sku­piać się na róż­nych rze­czach. Mo­że­cie sku­piać się na jego za­cho­wa­niu i oce­niać je ze swo­je­go punk­tu wi­dze­nia: swo­ich po­trzeb i swo­ich kry­te­riów. Ale mo­że­cie tak­że sta­rać się spoj­rzeć na nie z jego wła­snej per­spek­ty­wy, bio­rąc pod uwa­gę jego po­trze­by i jego uczu­cia.

Sku­pia­nie się na złym za­cho­wa­niu

Kie­dy sku­pia­cie swą uwa­gę głów­nie na tym, co dziec­ko robi nie­wła­ści­wie lub co wam się w nim nie po­do­ba, mogą wte­dy paść sło­wa: „Jak mo­żesz być tak bez­myśl­na (bez­myśl­ny)! Spójrz, co zro­bi­łaś (zro­bi­łeś)! My­śla­łam (my­śla­łem), że je­steś bar­dziej doj­rza­ła (doj­rza­ły). Co się z tobą dzie­je? Chy­ba umiesz się le­piej za­cho­wać? Po­wi­nie­neś (po­win­naś) się wsty­dzić”.

Gdy górę bie­rze lęk o przy­szłość dziec­ka, praw­do­po­dob­nie mó­wi­cie: „Je­śli da­lej bę­dziesz się tak za­cho­wy­wać, nig­dy do ni­cze­go nie doj­dziesz! Nikt nie bę­dzie chciał się z tobą przy­jaź­nić! Kie­dy wresz­cie za­czniesz mnie słu­chać?”

Ta­kie po­dej­ście opie­ra się na za­ło­że­niu, że kry­ty­ko­wa­nie dziec­ka, za­wsty­dza­nie go i ka­ra­nie jest naj­lep­szą mo­ty­wa­cją do zmia­ny za­cho­wa­nia. Czy tak jed­nak jest w isto­cie?

Sku­pia­nie się na po­trze­bach

Jak­kol­wiek sza­lo­ne może wy­da­wać się za­cho­wa­nie wa­sze­go dziec­ka – szar­pa­nie za no­gaw­kę, wrza­ski, bi­cie was lub ro­dzeń­stwa albo rzu­ca­nie za­baw­ka­mi – jest ono prze­ja­wem dą­że­nia do za­spo­ko­je­nia ja­kiejś po­trze­by. Po­trze­by, któ­rą rów­nież wy ma­cie. Może cho­dzić, na przy­kład, o zwró­ce­nie na sie­bie uwa­gi, po­trze­bę wy­bo­ru lub au­to­no­mii. Oczy­wi­ście, może nie po­do­bać wam się spo­sób, w jaki dziec­ko pró­bu­je za­spo­ka­jać tę po­trze­bę, ale za­miast je po­tę­piać, le­piej sku­pić się wpierw na jej roz­po­zna­niu. Nie tyl­ko po­mo­że to zbu­do­wać bliż­szą więź z dziec­kiem, ale po­zwo­li po­móc mu w zna­le­zie­niu lep­sze­go spo­so­bu jej za­spo­ko­je­nia.

W po­niż­szej hi­sto­rii oj­ciec był pod­eks­cy­to­wa­ny ideą, że może skon­cen­tro­wać swą uwa­gę na po­trze­bach dziec­ka za­miast oce­niać jego za­cho­wa­nie. Jego dwu­na­sto­let­ni syn wła­śnie tra­fił do no­wej szko­ły i w cią­gu dwóch mie­się­cy znacz­nie przy­brał na wa­dze. Ro­dzi­ce za­opa­trzy­li dom w zdro­we pro­duk­ty, żeby wy­eli­mi­no­wać tu­czą­ce prze­ką­ski z jego die­ty, ale zda­wa­li so­bie spra­wę, że syn je chip­sy i sło­dy­cze w szko­le oraz u ko­le­gów w week­en­dy. Nie chcie­li wy­wie­rać na nim do­dat­ko­we­go na­ci­sku swo­imi sło­wa­mi, ale pew­ne­go wie­czo­ru syn sam wy­rzu­cił z sie­bie ze zło­ścią: „Nie mogę uwie­rzyć, że je­stem aż tak gru­by!” Ojca kor­ci­ło, żeby po­uczyć syna: „Po­słu­chaj, wy­star­czy, że od­sta­wisz śmie­cio­we je­dze­nie, a na­tych­miast za­czniesz tra­cić na wa­dze”. Zde­cy­do­wał jed­nak, aby w mil­cze­niu po­cze­kać na dal­sze sło­wa dziec­ka. Oczy­wi­ście, syn mó­wił da­lej: „Wiem, że to przez te śmie­ci, któ­re jem, ale po pro­stu nie umiem się po­wstrzy­mać. Mam na to strasz­ną ocho­tę po szko­le, a to jest wszę­dzie”. Oj­ciec wy­ra­ził swo­je zro­zu­mie­nie dla jego od­czuć: „Wy­da­je mi się, że czu­jesz się, jak­byś był w sy­tu­acji bez wyj­ścia. Chciał­byś pew­nie zna­leźć inny spo­sób na roz­ła­do­wa­nie na­pię­cia po szko­le i od­prę­że­nie niż je­dze­nie tłu­stych rze­czy? Ale w tej chwi­li nie wiesz, jak to zro­bić”. W oczach syna po­ja­wi­ły się łzy, po­nie­waż złość w jego ser­cu ustą­pi­ła miej­sca smut­ko­wi. „Tak, tato, mu­szę coś zro­bić!”. Oj­ciec zno­wu dał wy­raz swo­jej em­pa­tii: „Wy­da­jesz się bar­dzo zmo­ty­wo­wa­ny, żeby zmie­nić swo­je przy­zwy­cza­je­nia”. Syn od­po­wie­dział: „Tak, tato. Masz ja­kiś po­mysł, jak to zro­bić?”. W tym mo­men­cie oj­ciec chęt­nie sko­rzy­stał z za­pro­sze­nia do dys­ku­sji i po­dzie­le­nia się swo­ją opi­nią na te­mat tego, co chło­piec mógł­by zro­bić, żeby za­spo­ko­ić swo­je po­trze­by w zdrow­szy spo­sób.

Współ­dzia­ła­nie jest w na­szych ge­nach

Idea współ­dzia­ła­nia jako zdol­no­ści ko­niecz­nej do prze­trwa­nia i roz­wo­ju – oraz wpi­sa­nej w na­sze geny – była roz­wi­ja­na za­rów­no przez na­ukow­ców, jak i przy­wód­ców du­cho­wych.

Bio­lo­go­wie Tim Ro­per i La­ris­sa Con­radt po­twier­dzi­li ist­nie­nie u zwie­rząt na­tu­ral­ne­go in­stynk­tu do współ­dzia­ła­nia dla wza­jem­ne­go do­bra. W swo­im stu­dium Gro­up De­ci­sion-Ma­king in Ani­mals (Wspól­ne po­dej­mo­wa­nie de­cy­zji u zwie­rząt) do­cho­dzą do wnio­sku, że na­tu­ral­nym za­cho­wa­niem u wszyst­kich zwie­rząt ży­ją­cych w sta­dzie – a tak­że lu­dzi – jest współ­dzia­ła­nie, a nie do­mi­na­cja. Utrzy­mu­ją, iż na­tu­ra ob­da­rzy­ła czło­wie­ka bio­lo­gicz­nym me­cha­ni­zmem uwal­nia­nia en­dor­fin, wy­wo­łu­ją­cych po­czu­cie przy­jem­no­ści, w sy­tu­acjach dzie­le­nia się czymś z in­ny­mi⁷. To mo­ty­wu­je nas do da­wa­nia, przez co przy­czy­nia­my się do prze­trwa­nia ca­łe­go ga­tun­ku, a na­wet wię­cej: roz­kwi­tu i po­wo­dze­nia każ­de­go z nas.

Rów­nież Da­laj­la­ma twier­dzi, że współ­dzia­ła­nie jest na­tu­ral­ną re­ak­cją u lu­dzi, po­nie­waż je­ste­śmy isto­ta­mi spo­łecz­ny­mi, a na­sze prze­trwa­nie i do­bro­stan ści­śle za­le­żą od prze­trwa­nia i do­bro­sta­nu in­nych. „Współ­za­leż­ność jest pod­sta­wo­wym pra­wem na­tu­ry. Nie tyl­ko wyż­sze isto­ty, ale na­wet in­sek­ty mają na­tu­rę spo­łecz­ną. Po­tra­fią one – bez żad­nej re­li­gii, pra­wo­daw­stwa czy edu­ka­cji – prze­żyć dzię­ki wspól­ne­mu dzia­ła­niu opar­te­mu na we­wnętrz­nej współ­za­leż­no­ści”⁸.

Z po­wyż­szych roz­wa­żań wy­ła­nia się ro­bo­cza de­fi­ni­cja współ­dzia­ła­nia: jest ono spo­so­bem spra­wo­wa­nia wła­dzy ra­zem z in­ny­mi dla wspól­ne­go do­bra.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: