Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Sztuka wywiadu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 listopada 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Sztuka wywiadu - ebook

„Sztuka wywiadu” Karola Jamki to opowieść sensacyjna z tłem szpiegowskim. Głównym bohaterem jest 25-letni mężczyzna, który przyjeżdża z prowincji do stolicy w poszukiwaniu pracy. Zbieg okoliczności powoduje, że chłopak wpada w sam środek afery szpiegowskiej. Książka przedstawia nam ciągłą rywalizację polskich służb między sobą, ale i z obcymi spec-służbami. Bohater powieści przeżywa wiele różnych perypetii, które służą między innymi ukazaniu metod prac tajnych służb. Mężczyzna odkrywa w sobie również zdolności nadprzyrodzone, ale czy pomogą czy zaszkodzą mu one w sytuacji, w której się znalazł?

Fabuła opowiadania osadzona jest w konkretnych okolicznościach, co ma za zadanie wciągnięcie czytelnika w opisywane wątki. Druga część opowiadania zbiega się w czasie z wydarzeniami na Ukrainie w 2014 roku.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-301-3
Rozmiar pliku: 682 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział I

październik 2011

- Co u ciebie słychać? - usłyszałem nienaturalnie niski głos. Charakterystyczny dla tych, którzy brak postury starają się nadrabiać siłą głosu. Udałem lekkie zaskoczenie, ale tak naprawdę charakterystyczny chód wieloletniego alkoholika usłyszałem zanim ten przemówił.

- A co u mnie może ciekawego słychać? - odpowiedziałem od niechcenia, przeczuwając, że rozmowa zejdzie na temat wódki, ewentualnie lokalnej bójki w jedynym w wiosce barze.

Rozmowę przerwał dochodzący zza płotu krzyk:

- Andrzej do domu, jak za minutę nie wejdziesz, to możesz w ogóle nie wracać.

- Dobra ja lecę, ale słuchaj, zostawiam ci gazetę, na ostatniej stronie jest oferta pracy w Wawie, może cię zainteresować.

- Przeczytam, dzięki za pamięć - odpowiedziałem.

Uchodziłem chyba za odludka, choćby dlatego, że nie upijałem się. Jednak co innego odtrącało mnie od lokalnych mieszkańców. Dar, a raczej chyba przekleństwo, towarzyszące mi od momentu kiedy nauczyłem się medytować, czyli w momencie rozgrywania się tych wydarzeń już ponad 10 lat. Ja prostu... słyszałem cudze myśli.

Często pomagało mi to w szkole, czasem w biznesie. Teraz jednak w czasach kryzysu, dla handlowca (nawet ze zdolnościami paranormalnymi) nie łatwo było o zajęcie. Siedziałem więc sobie w domu rodziców, a monotonię dnia przerywały co jakiś czas ,,newsy'' wykrzykiwane przez płot przez Andrzeja, oraz... upierdliwe narzekania ojca.

listopad 2011

W końcu, w listopadzie, zdecydowałem się podjąć ryzyko i wyjechać do stolicy. Z gazetą od Andrzeja, zatrzymałem się w jednym z warszawskich hosteli. Przyjęła mnie ładna blondynka, która z uśmiechem wskazała mi drogę do pokoju. W Warszawie dało się wyczuć atmosferę zbliżającego się Euro 2012. Już pierwszego dnia okazało się, że praca, o której mówił Andrzej była zajęta.

Głupio było mi wracać do domu z niczym, tyle sobie obiecywałem i na dodatek wszyscy na mnie liczyli. Postanowiłem więc szukać pracy dalej, ale dałem sobie tydzień na zwiedzanie muzeów i innych warszawskich atrakcji. Dni i noce mijały spokojnie. Nocnych klubów unikałem, żeby za szybko nie stracić zaoszczędzonych pieniędzy. Za dnia zwiedzałem muzea, wieczorami piłem wódkę z turystami z całego świata. Najwięcej było Hiszpanów, ale nie brakowało obywateli innych krajów, również tych, które trudno mi było znaleźć na mapie.

Po tygodniu nastąpiło zdarzenie, którego w życiu bym się nie spodziewał.

Siadłem do stolika z poznanym dzień wcześniej gruzińskim pilotem (tak się przynajmniej przedstawił). W trakcie picia zaczęliśmy rozmawiać o wojnie rosyjsko-gruzińskiej z 2008 roku. Nagle Gruzin rzucił:

- Nie podoba mi się ten Stary.

Uśmiechnąłem się - A co w nim jest nie tak?

- Widzisz... trochę już żyję na tym świecie, poznałem wielu Rosjan, wielu z nich służyło albo przynajmniej współpracowało z rosyjskimi spec służbami i... ten gość... mi się nie podoba... jego... on po prostu za dużo wie o Rosji... jak na Polaka.

Gruzin mówił o około 60-letnim dystyngowanym facecie, który przedstawiał się jako pracownik naukowy. Zatrzymał się w hostelu dzień po tym, jak do stolicy przybyłem ja.

- Co przez to rozumiesz?

- Uważaj na niego, po prostu uważaj.

- Słuchaj, co prawda nie znam nikogo z polskich służb specjalnych ale... kurcze sądzę, że gdyby koleś miał jakieś kontakty z rosyjskim wywiadem nasze służby na pewno by o tym wiedziały.

- Mało jeszcze wiesz - uśmiechnął się tajemniczo i poszedł do swojego pokoju. Co mógł oznaczać ten uśmiech miałem dowiedzieć się wkrótce...

Rozmyślałem o tym pół następnej nocy. Następnego dnia nie spotkałem już ani Gruzina ani Profesora. Chyba wypadałoby poinformować o tym służby, wypadałoby zachować się jak dobry obywatel. Najwyżej mnie oleją - pomyślałem.

Budynek siedziby ABW na Rakowieckiej w Warszawie robił niesamowite wrażenie. Stojąc przed nim miałem tylko telewizyjne wyobrażenie na temat polskich służb specjalnych. Jedyne co mi przychodziło do głowy, to wzmianka w telewizji o zatrzymaniu obywatela polskiego, którego podejrzewano o współpracę z Rosjanami, a powodem były częste podróże do Rosji.

Jednak mimo braku jakiejś głębszej wiedzy, byłem przekonany o jej (ABW) wszechmocy i profesjonalizmie.

Na portierni ujrzałem uzbrojonego strażnika i trzy miłe panie w okienkach. W zasadzie mógłbym wnieść bombę, a i tak by się mną nie zainteresował – pomyślałem. Nagle usłyszałem prośbę:

- Przepraszam czy mówi pan po angielsku? Jedna z ładnych pań z okienka poprosiła mnie o pomoc. Szukam żony, dlatego tu jestem - odezwał się zza moich pleców niski facet o kaukaskim wyglądzie. A co do tego ma ABW? - pomyślałem

Pani z okienka zwróciła się do mnie.

- Ten pan przychodzi tu co jakiś czas.

- I co wpuszczacie go tutaj tak sobie, nikt go nie rewiduje?

Spojrzała się na mnie najpierw zaskoczona, potem zdziwiona:

- Proszę pana... tu nie Afganistan

Uśmiechnąłem się pojednawczo i nie chcąc tracić czasu, powiedziałem o co mi chodzi:

- Mam pewne podej... to znaczy... chciałbym przekazać pewne informacje.

Przerwała mi:

- Tam jest telefon, proszę wszystko powiedzieć oficerowi dyżurnemu.

Podniosłem słuchawkę - Dzień Dobry. Po drugiej stronie usłyszałem mocny, pewny siebie głos.

- Tak o co chodzi?

- Chciałbym porozmawiać, ale wolałbym osobiście.

- No dobrze - głos odpowiedział od niechcenia. Usiadłem sobie na plastikowym krzesełku, w kącie małego holu, który odgradzał dalszą część budynku, a do którego przejścia pilnował uzbrojony strażnik, ubrany w moro. Czas oczekiwania na oficera dyżurnego poświęciłem na dwie rzeczy: pierwszą z nich było moro strażnika, jakieś takie dziwnie jaskrawe, drugą była aura jego butów - niebieska. Odczytywanie aury to druga umiejętność, jakiej się nauczyłem dzięki medytacji.

Po jakichś 10 minutach zszedł do mnie ubrany w dość elegancki garnitur oficer dyżurny. Zaprosił mnie na pierwsze piętro. Weszliśmy do dużej sali, z jeszcze większym stołem. Rozmowa przebiegła miło, opowiedziałem o swoich podejrzeniach, o około 60-letnim gościu hostelu, który tytułuje się profesorem, i którego wiedza na temat Rosji wzbudziła moje podejrzenia. O Gruzinie nie wspomniałem. Nie chciałem go w nic wplątywać, pomyślałem, że w najgorszym razie mogliby go wydalić z Polski. Poza tym sprawiał wrażenie miłego człowieka.

Oficer zadał mi kilka pytań, część z nich naiwnych jak: ,,czy zna pan numer telefonu do niego", ,,czy zna pan nazwisko i miejscowość zameldowania", ,,na czym opiera pan swoje podejrzenia", ,,czy zauważył pan jakieś urządzenia elektroniczne lub telefony komórkowe, które wzbudziłyby pana podejrzenia."

Odpowiadałem zgodnie z prawdą, że poza jego olbrzymią wiedzą o Rosji, chwaleniem się swoimi znajomościami w tym kraju, niczym szczególnym się nie wyróżniał.

Zapraszamy do skorzystania z oferty naszego wydawnictwa.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: