Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tajemniczy nieznajomy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
27 lipca 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
13,99

Tajemniczy nieznajomy - ebook

Laci Cavanaugh jak co roku spędza wakacje w rodzinnym Whitehorse w Montanie. Jednak tym razem nie narzeka na małomiasteczkową nudę. Ledwie oczyściła się z podejrzeń o morderstwo, jej najlepsza przyjaciółka ginie podczas podróży poślubnej. Laci wszczyna prywatne śledztwo, w którym wspiera ją Bridger Duvall, nowy znajomy. Powinna być ostrożniejsza, bo nikt tak naprawdę nie wie, po co ten tajemniczy mężczyzna pojawił się w Whitehorse i dlaczego zadaje wszystkim tak dużo pytań…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-238-8277-0
Rozmiar pliku: 940 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OSOBY

Bridger Duvall – Dla mieszkańców Whitehorse jest zagadką. Lecz przynajmniej jedna osoba w mieście zna prawdę.

Laci Cavanaugh – Nie wierzy, że śmierć jej najlepszej przyjaciółki podczas podróży poślubnej była przypadkowa.

Alyson Banning Donovan – Poślubiła mężczyznę swoich marzeń. Czyżby?

Spencer Donovan – Nie wyglądał na mordercę, – dopóki nie prześwietlono jego mrocznej przeszłości.

Glen Whitaker – Reporter chce za wszelką cenę poznać prawdę, nawet jeśli przez to straci życie.

Emma Shane – Uważa, że zakochiwanie się jest zabójcze.

Arlene Evans – Obawia się, że straciła wszelkie szanse na tytuł Matki Roku.

Violet Evans – W zamknięciu inni postradaliby zmysły.aa

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Laci Cavanaugh była na lekkim rauszu i za swój stan obwiniała szampan. Zazwyczaj nie piła nic mocniejszego od kawy, więc perlisty trunek trochę uderzył jej do głowy.

Jednak na ślubie jej najlepszej przyjaciółki nie mogło zabraknąć szampana. Laci i Alyson przyjaźniły się od dziecka, bo były sąsiadkami. Podobnie jak Laci, Alyson wychowywała się w domu dziadków na południe od Whitehorse w stanie Montana. Obie wyjechały uczyć się w college'u i robić karierę, a teraz wróciły.

Niestety, powrót Alyson nie był wyłącznie radosny. Termin jej ślubu zbiegł się w czasie ze śmiercią dziadka. Zaproszenia zostały już rozesłane, więc nie zmieniła planów, wiedząc, że dziadek właśnie tego by chciał. Na weselu roiło się od gości, duża sala mieniła się blaskiem świec i serpentyn, gwar rozmów mieszał się z wesołym śmiechem.

Laci nigdy dotąd nie widziała przyjaciółki tak szczęśliwej, a co najlepsze, Alyson i Spencer zamierzali ponoć przyjechać do Whitehorse po zakończeniu podróży poślubnej. Młoda żona musiała tylko namówić zakochanego w niej do szaleństwa męża, co raczej nie stanowiło problemu. Laci cieszyła się z pomysłu Alyson. Snuła nawet marzenia, że ich dzieci będą się razem wychowywać.

Przedtem oczywiście musiał się pojawić książę na białym koniu i porwać ją w ramiona, jak to się zdarzyło Alyson. Przyjaciółka wszystko Laci opowiedziała. Twierdziła, że była to romantyczna miłość od pierwszego wejrzenia. Już po dwóch tygodniach znajomości przedstawiła narzeczonego dziadkowi.

Laci przebywała wtedy w Billings, więc nie poznała Spencera. Po raz pierwszy zobaczyła go na obiedzie z okazji próby ceremonii ślubnej. Od razu zrozumiała, dlaczego przyjaciółka się w nim zakochała. Był czarujący i niezwykle przystojny, a ponadto szalał za Alyson.

Laci poczuła lekkie ukłucie zazdrości. Niestety, mężczyzn w typie Spencera nie spotykało się co dzień.

Upiła kolejny łyk szampana, przyglądając się tańczącej parze młodych. Radowało ją szczęście przyjaciółki. Tak świetnie do siebie pasowali. Śliczna Alyson była szczupła i miała długie, kasztanowe włosy, zaś Spencer był wysoki, ciemny i przystojny jak gwiazdor filmowy. Doskonała para.

Gdy taniec się skończył, Alyson zagadnęła jednego z gości, a Laci obserwowała Spencera, myśląc, jak śliczne będą ich dzieci.

Spencer się uśmiechał, nie odrywając wzroku od panny młodej.

I wtedy to się stało.

Na ułamek sekundy twarz mu się zmieniła, w jego oczach zamigotało coś mrocznego i posępnego. Trwało to tak krótko, że Laci powiedziała sobie, iż jej się tylko zdawało. Jednak wystarczająco długo, by krew w jej żyłach zamieniła się w lód. Kieliszek wypadł jej z ręki i z hukiem wystrzału rozbił się na parkiecie. Wpatrzona w Spencera Laci tego nie usłyszała. Miała wrażenie, że w sali poza nimi nie ma nikogo.

Spojrzał na nią, być może zwabiony brzękiem tłuczonego szkła. Albo poczuł na sobie jej wzrok. Ich oczy się spotkały. Czas stanął w miejscu. Zamrugał, po czym się uśmiechnął, jakby sądził, że zdoła ukryć fakt, iż jest wyraźnie wstrząśnięty. W i e d z i a ł, że go przyłapała. Laci gwałtownie odetchnęła; wcześniej nie zdawała sobie sprawy, że wstrzymuje oddech. Jej uszy znów wypełniły muzyka i gwar rozmów. Jeden z kelnerów ruszył, żeby sprzątnąć odłamki szkła.

Cofnęła się chwiejnie, czując zawroty głowy i mdłości. Jej przyjaciółka szepnęła coś mężowi do ucha, po czym oboje się zaśmiali. Spencer porwał Alyson w ramiona i tańcząc, przemierzał z nią cały parkiet.

– Piękna z nich para, prawda? – zagadnęła wysoka brunetka, której Laci nie znała. Dusząca woń jej perfum potęgowała mdłości dziewczyny.

Skinęła twierdząco, nie mogąc wykrztusić słowa; serce tłukło jej się boleśnie w piersi. Przecisnęła się do wyjścia na dziedziniec, wmawiając sobie, że poniosła ją wyobraźnia.

To wina szampana. I jej wybujałej fantazji. A może źle odczytała jego spojrzenie. Nie była nawet pewna, czy patrzył na Alyson.

Jej myśli galopowały. W oczach Spencera dostrzegła agresję i nienawiść. A teraz jej najlepsza przyjaciółka została jego żoną. I była w nim śmiertelnie zakochana.

To nie miało sensu. Czemu Spencer miałby się żenić z Alyson, jeśli jej nie kochał? Chyba że przyjaciółka była w ciąży i został do tego zmuszony. Lecz Alyson zwierzyłaby się jej z tego. Zawsze mówiła jej wszystko, czyż nie?

Znalazłszy się na zewnątrz, Laci wzięła kilka głębokich oddechów, czując łzy pod powiekami. Okrążyła tonący w ciemności budynek, oparła ręce o chropowatą ścianę i zwymiotowała.

– Na mnie wesela działają tak samo – rzekł ktoś głębokim męskim głosem za jej plecami.

Zamarła ze strachu, podejrzewając przez moment, że Spencer poszedł za nią. Jednak głos dobiegał ze znajdującego się obok szkolnego boiska.

Mężczyzna w smokingu wstał z jednego z krzesełek małej karuzeli, na którym siedział, i podszedł do niej. Podał jej papierową serwetkę, w którą była owinięta nóżka jego kieliszka. Papier był zimny i wilgotny, dokładnie taki, jakiego potrzebowała.

Otarła twarz, a chłodne nocne powietrze nieco ją otrzeźwiło.

– Chyba coś zjadłam.

– Jasne – odparł. – To przecież nie mogło być coś, co pani wypiła. – Sarkazm w jego głosie był aż nadto wyraźny. Był wysoki i dobrze zbudowany i wydawał jej się mgliście znajomy.

Cofnęła się, uderzając plecami o ścianę.

– Naprawdę powinna pani usiąść – poradził.

– Muszę wracać na salę. – Wcale tego nie chciała. Na widok Spencera z Aly znów zrobi się jej niedobrze ze strachu.

– Proszę usiąść chociaż na chwilę. – Mężczyzna ujął ją pod ramię i poprowadził do karuzeli.

– Nic mi nie jest – zaprotestowała, ale usiadła na krzesełku, bo nogi się pod nią ugięły.

– Uhm, świetnie się pani czuje – zakpił. – A gdyby miała się pani jeszcze lepiej, to zaryłaby pani nosem w ziemię.

Włożyła głowę między kolana z obawy, że facet ma rację. Jeszcze nigdy w życiu nie zemdlała, ale dziś mógłby być pierwszy raz.

Powiedziała sobie, że posiedzi przez kilka minut, a potem pójdzie ostrzec Alyson. Zarazem wątpiła w sensowność tego pomysłu. Dwadzieścia dziewięć lat życia działała pochopnie. Ta nadmierna spontaniczność drogo ją czasem kosztowała.

Czy serio myślała, żeby powiedzieć Alyson o,,mrocznym, złym spojrzeniu'' Spencera, jakie zaobserwowała? Aly nigdy jej nie uwierzy. Laci wyjdzie w jej oczach na osobę albo zazdrosną, albo głupio podejrzliwą.

– W porządku? – spytał nieznajomy, siadając obok niej.

Kącikiem oka dostrzegła, że dopija szampana i odstawia kieliszek na ziemię.

– Uhm – wymamrotała.

Milczał, wyciągnąwszy przed siebie długie nogi w kowbojskich butach. Nosił je do smokingu. Co dziwne, w jego towarzystwie poczuła się dzięki temu bezpieczniej.

Skupiła się na oddechu i przekonywaniu siebie, że chyba traci zmysły. To lepsze niż myślenie, że jej przyjaciółka wyszła za mąż za… Za kogo? Niebezpiecznego przestępcę? Seryjnego mordercę? Za jakiegoś psychopatę?

Po kilku minutach uniosła głowę, czując się nieco lepiej, i zerknęła na swojego towarzysza. Patrzył w gwiazdy, na jego twarzy malował się wyraz spokoju.

– Lepiej? – spytał, nie patrząc na nią.

– Tak. Dziękuję.

Drzwi się otworzyły i na dziedziniec wysypał się roześmiany tłum gości weselnych. Zmusiła się do wstania, choć nadal kręciło jej się w głowie.

– Państwo młodzi są już chyba gotowi do odjazdu – zauważył mężczyzna.

Laci podbiegła do podekscytowanych gości. Usłyszała odgłos zapalanego silnika. W nocne niebo uniosła się chmura spalin, a przed drzwi podjechała limuzyna. Za chwilę Alyson i Spencer odjadą.

Przeciskając się przez tłum, dostrzegła młodą parę. Spencer otoczył żonę ramieniem i wydawał się szukać kogoś w tłumie.

– Tam jest – rzekł, wypatrzywszy Laci.

– Laci! – Alyson rzuciła się do niej i objęła za szyję. – Powiedziałam Spencerowi, że nie odjadę, nie pożegnawszy się z tobą.

– Aly – odparła Laci, mocno ściskając przyjaciółkę. – Nie chcę, żebyś wyjeżdżała.

– Przecież wracam za tydzień – zawołała ze śmiechem dziewczyna.

– Nie, posłuchaj… błagam, Aly…

– Chodź, kochanie – wtrącił Spencer. Laci poczuła jego dłoń na ramieniu. – Pożegnam się z Laci, a potem naprawdę musimy ruszać, jeśli chcemy zdążyć na samolot.

– Nie – wymamrotała Laci, walcząc z przeczuciem, że po raz ostatni widzi swoją przyjaciółkę. – Aly, posłuchaj, muszę ci coś powiedzieć…

Spencer objął ją tak mocno, że zabrakło jej tchu. Przeszedł ją zimny dreszcz, gdy nachylił głowę i szepnął jej prosto do ucha:

– Żegnaj, Laci.

– Nie! – krzyknęła i wyrwała się z jego objęć. – Aly!

Lecz Spencer już się odwrócił, wziął żonę na ręce i ruszył do czekającego samochodu. Tłum gości oddzielił ich od Laci.

Dziewczyna ze łzami w oczach patrzyła na machającą przez tylną szybę przyjaciółkę, podczas gdy auto oddalało się szosą. Wreszcie mrok listopadowej nocy pochłonął czerwone światełka reflektorów.

ROZDZIAŁ DRUGI

Następnego ranka Laci Cavanaugh obudziła się z tępym bólem głowy.

– Ile wczoraj wypiłaś? – zapytała swego odbicia w łazienkowym lustrze i jęknęła głucho. Przesada w piciu alkoholu nie leżała w jej zwyczajach. Nawet wina nigdy nie próbowała w czasie gotowania, choć większość kucharzy tak właśnie czyniła.

Po odjeździe państwa młodych druhny namówiły Laci na wypad do baru. Miała mętlik w głowie. Mgliście pamiętała, że barman uprzejmie, acz stanowczo poprosił je o opuszczenie lokalu. Musiało być już bardzo późno. Nic dziwnego, że czuła się tak koszmarnie.

Wpatrując się w lustro, stwierdziła, że kręci jej się w głowie nie tylko z powodu alkoholu. To wina dręczącego niepokoju, który starała się wczoraj uśmierzyć za pomocą drinków. Chodziło o Alyson. Jej najlepsza przyjaciółka była w niebezpieczeństwie.

A może to sobie ubzdurała?

W jaskrawym świetle dnia Laci zwątpiła we wszystko, co wydarzyło się na weselu. Co na prawdę widziała? Błysk czegoś mrocznego i niepokojącego w twarzy Spencera Donovana. Nie miała nawet pewności, że patrzył wówczas na Alyson.

To prawda, gdy spojrzał na Laci sekundę później, odniosła wrażenie, że się zdenerwował, iż go przyłapała. Przypomniała też sobie swoje wzburzenie i przekonanie, że Alyson znalazła się w niebezpieczeństwie.

Jednak dziś musiała przyznać, że sądziła tak pod wpływem zbyt dużej dawki szampana. I rozigranej wyobraźni, nad którą – jak twierdziła jej starsza siostra Laney – nie sposób było zapanować.

Nawet styl, w jakim Spencer się z nią pożegnał, nie miał w sobie nic podejrzanego. Słowa,,żegnaj, Laci'' brzmiały przecież całkiem zwyczajnie. Jedynie fantazja podsunęła jej myśl, że wyruszył wraz z Alyson w takim pośpiechu, bo obawiał się ostrzeżeń Laci.

Westchnęła. Jej ostrzeżenia i tak nie zdałyby się na nic. Skrzywiła się na myśl, co właściwie mogłaby powiedzieć Alyson.,,Widziałam, że twój nowo poślubiony mąż dziwnie na ciebie spojrzał. Jakby cię nienawidził. Myślę, że on chce cię zabić''. Zaiste, odpowiednie słowa dla kogoś, kto udaje się właśnie w podróż poślubną.

Powlokła się do kuchni i nalała sobie dużą szklankę soku pomarańczowego. Z przykrością wspomniała swoje wczorajsze kompromitujące zachowanie w obecności nieznajomego mężczyzny. Kogoś jej przypominał, ale nie potrafiła ustalić kogo. Zresztą, jakie to miało teraz znaczenie?

Upiła łyk soku i zerknęła na aparat telefoniczny. Gdyby nawet mogła zadzwonić do Alyson, która znajdowała się teraz w samolocie lecącym na Hawaje, nie zrobiłaby tego.

Co właściwie mogłaby powiedzieć przyjaciółce? Spencer zdawał się być doskonałym materiałem na męża. Opiekuńczy, przystojny, wykształcony, zamożny. Alyson wprost go uwielbiała.

– Mylisz się co do niego – powiedziała sobie Laci z fałszywym przekonaniem, po czym wybrała numer komórki siostry. Laney odznaczała się rozsądkiem. Właśnie dlatego Laci zazwyczaj się jej radziła. Teraz także potrzebowała porady, zadzwoniła więc, mimo iż wiedziała, że siostra spędza akurat swój miodowy miesiąc.

Bridger Duvall stał w środku zatęchłego domu zlokalizowanego w śródmieściu Whitehorse, powtarzając sobie, że powinien był posłuchać instynktu i wyjechać z miasta.

– I co pan na to? – spytała młoda agentka nieruchomości. Była ładną blondynką, pewnie mężatką z małym dzieckiem, a jej twarz powlekała tak śmiertelna bladość, że przypuszczał, iż mogła to być jej pierwsza próba sprzedaży.

Co on na to? Ktoś powinien przebadać go psychiatrycznie. Rozejrzał się dookoła. Dom stał pusty co najmniej od kilku lat. Należało wyciągnąć z tego wniosek, że otwarcie jakiegokolwiek interesu w tym mieście było bardzo ryzykowne, a już restauracja zakrawała na szaleństwo.

Trzeba by go całkowicie przebudować. Na szczęście dużo prac potrafił wykonać we własnym zakresie.

Stojąc tak, wyobrażał sobie ceglane ściany z ciekawą grafiką, wzdłuż nich przykryte obrusami stoły, płonące świece, cichą muzykę w tle i dochodzący z kuchni nęcący zapach potraw.

Przymknąwszy oczy, niemal czuł aromat sosu marinara i słyszał cichy brzęk naczyń, gwar przyciszonych rozmów i oczywiście satysfakcjonujący dźwięk kasy, na której kelnerzy wybijali wysokie rachunki.

– To będzie wymagało sporo pracy – zauważyła agentka.

Mało powiedziane. To będzie wymagało mnóstwa pracy. Lecz w głębi serca już wiedział, że w to wchodzi. Dom znakomicie się nadawał do jego celów, był przestronny i jasny, a cena umiarkowana. Przy odrobinie szczęścia otworzy tu lokal jeszcze przed Świętami Bożego Narodzenia.

Oczywiście nie będzie to restauracja jego marzeń. Nie w tej zapadłej dziurze. Ale skoro na razie nie może stąd wyjechać, dobrze byłoby czymś się zająć w czasie oczekiwania, nieprawdaż?

– Sporządźmy umowę – oświadczył i dostrzegł zaskoczenie w oczach agentki.

– Naprawdę?

– Zniechęciła mnie pani do innych ofert w tym mieście – odparł ze śmiechem.

– Być może powinnam zniechęcić pana i do tej oferty.

– Szkoda pani czasu. – Znów się rozejrzał, nadal boleśnie świadomy brudu, stęchlizny i farby obłażącej ze ścian. Mimo to… – To miejsce coś w sobie ma.

Powiodła wzrokiem za jego spojrzeniem, najwyraźniej tego nie dostrzegając.

– No cóż, jeśli jest pan pewien, że ten dom panu odpowiada…

Uśmiechnął się do niej.

– Jestem.

Gdy mieszkańcy Starego Whitehorse dowiedzą się o otwarciu restauracji, będzie to dla nich jasny komunikat: zostanie tu, póki nie otrzyma tego, czego chce. Albo póki nie stanie się bankrutem, zakpił z siebie w duchu z cierpkim uśmiechem.

– Czy wiesz, która jest tutaj godzina? – spytała zaspana Laney Cavanaugh-Giovanni, odebrawszy telefon.

Laci nie pomyślała o różnicy czasu między Whitehorse w stanie Montana a Honolulu.

– Przepraszam. Koniecznie musiałam z kimś porozmawiać.

– Powinnaś sobie sprawić jakieś zwierzątko. Albo gadać do siebie.

– Właśnie to robię. I nie podoba mi się to, co słyszę.

Trzaski w słuchawce powiedziały Laci, że siostra wstała i wyszła na zewnątrz. Wyobraziła sobie widok oceanu, woń słonego morskiego powietrza, szum fal tuż pod balkonem i pokrzykiwanie mew. Obie bliskie jej kobiety spędzały teraz miesiąc miodowy.

– Jak tam ślub Alyson? – zagadnęła Laney, tłumiąc ziewnięcie.

– Było… miło.

– Miło? – powtórzyła Laney. – Okej, co się stało? Mam nadzieję, że nie nabroiłaś, co?

Laci straciła pewność, czy nadal chce wyjawić siostrze swoje podejrzenia. Nawet jej wydawały się teraz zbyt szalone.

– Jasne, że nie. To nic takiego. Naprawdę. Przykro mi, że cię obudziłam. Może lepiej się połóż.

– No coś ty! O co chodzi? – dopytywała się Laney.

– Pewnie pomyślisz – odparła z jękiem Laci – że kompletnie mi odbiło.

– I tak uważam, że jesteś nieźle szurnięta – stwierdziła ze stoickim spokojem Laney.

– No więc faktycznie coś się stało. A przynajmniej tak sądzę. Choć przypuszczam, że to wytwór mojej wyobraźni. Właściwie jestem pewna.

– Laci! Mów!

– Chodzi o Spencera, męża Alyson.

– Tylko mi nie mów, że próbował cię podrywać na weselu.

– Nie – odrzekła Laci. Fakty przedstawiały się znacznie gorzej. – Przyłapałam go, jak patrzył na Alyson dziwnym wzrokiem.

– Jak to… dziwnym? – spytała Laney takim tonem, jakby traktowała to poważnie.

Laci uświadomiła sobie, że miała nadzieję, iż siostra od razu wyśmieje jej obawy.

– Miał taką minę, jakby nie mógł znieść jej widoku. Jakby jej nienawidził i chciał ją skrzywdzić. – Ledwo wypowiedziała te słowa, a już zapragnęła je cofnąć. Czuła się nielojalna wobec najlepszej przyjaciółki. – Wiem, że to brzmi jak jakieś wariactwo, ale…

– A jak się zachowywał tuż przedtem?

– O to właśnie chodzi. Był miły, śmiał się i tańczył z nią, wyglądał na nieprawdopodobnie szczęśliwego. Jestem pewna, że musiałam się pomylić.

Jęknęła na wspomnienie spojrzenia, jakim obrzucił ją Spencer, gdy poczuł, że mu się przygląda. Był wściekły, czyż nie?

– To doprawdy dziwne – oznajmiła Laney. – Jesteś pewna, że patrzył właśnie na Alyson?

– Nie jestem. Lecz skoro nie ma w mieście żadnych znajomych, na kogo innego mógłby patrzeć? Zresztą to była tylko chwila. Pewnie mi się zdawało.

Czekała, żeby siostra się z nią zgodziła, ale zamiast tego Laney zapytała:

– Czy od tamtej pory widziałaś Alyson?

– Nie. Zaraz potem oboje wyjechali w podróż poślubną. – Przypomniała sobie pośpiech, z jakim Spencer porwał Aly do limuzyny. – Powiedz mi, że jestem głupia i że niepotrzebnie się o nią martwię.

Siostra zwlekała.

– Jesteś głupia, że się o nią martwisz.

W jej słowach brakowało przekonania, a jednak Laci poczuła się odrobinę lepiej.

– A skoro już mowa o podróży poślubnej…

– Tak, chyba powinnam już wrócić do łóżka – roześmiała się Laney.

– Wiesz, że nigdy nie przestanę cię podejrzewać, że specjalnie uciekłaś i potajemnie wzięłaś ślub, żebym nie musiała przygotowywać ci wesela – rzuciła wesoło Laci.

– Uciekłam, bo postanowiłam wreszcie być spontaniczna, taka jak ty – odparła Laney.

– To chyba kiepski pomysł – rzekła z powagą Laci. – Jedna z nas powinna być rozsądna i przewidywalna. Wolę, żebyś to nadal była ty.

– Ucieczka i ślub to moje pierwsze w życiu działanie pod wpływem impulsu. Zawsze mi powtarzałaś, że powinnam częściej słuchać głosu serca, zamiast wiecznie analizować konsekwencje.

– Dziwię się, że akurat mnie posłuchałaś.

– Może urządzimy wesele po powrocie – stwierdziła Laney. – A ty je przygotujesz.

– Okej – odparła Laci bez szczególnego entuzjazmu. Znowu myślała o Alyson.

– Pogadamy, jak wrócę do domu – zaproponowała Laney. – To już niedługo, więc teraz lepiej zajmę się moim małżonkiem, który właśnie znalazł mnie na balkonie. – Z jej tonu Laci wywnioskowała, że Nick stoi obok i przysłuchuje się ich rozmowie. Był niesamowicie przystojny i szaleńczo w niej zakochany. – Cześć, siostra.

– Och, Laney, o czymś zapomniałam. Alyson i Spencer spędzają miodowy miesiąc na Hawajach. Może uda ci się ich spotkać. – Ale siostra już odłożyła słuchawkę.

Sporządziwszy ofertę na wynajęcie domu, Bridger Duvall spędził resztę dnia na szperaniu w archiwach lokalnej gazety. Poszukiwał wzmianek na temat doktora Hollowaya, kółka krawieckiego Whitehorse, bądź Pearl Cavanaugh.

Przeglądając pożółkłe stronice, rozmyślał o wnuczce Pearl, Laci, i ich przypadkowym spotkaniu na weselu. Zrządzenie losu? Niekoniecznie, zważywszy na rozmiary Whitehorse w stanie Montana. Laci mieszkała pięć mil na południe od miasta w osadzie zwanej przez miejscowych Old Town – Starym Miastem, albo częściej Starym Whitehorse. Obecnie niemal wymarłe Old Town nazywało się kiedyś po prostu Whitehorse. W XIX wieku poprowadzono tamtędy linię kolejową i większość mieszkańców przeniosła się na północ wraz z koleją, zabierając przy okazji także i nazwę osady.

Przypomniał sobie, jak po raz pierwszy ujrzał Stare Whitehorse. Gdyby niesiony wiatrem zeschły krzew nie uderzył w maskę jego samochodu, nie zwolniłby i nie zauważył tego miejsca.

Niewiele zostało z ranczerskiej osady. Niegdyś była tam stacja benzynowa, ale teraz budynek był pusty, a pompy znikły. Był też ośrodek, nadal szumnie zwany domem kultury w Whitehorse. Każde miasteczko w tej części Montany posiadało taki budynek. W baraku obok mieściła się jednoklasowa szkoła.

Stało też kilka domów, w tym jeden duży, przeznaczony do rozbiórki, z okiennicami łomoczącymi na wietrze o ścianę.

Przez lata miasteczkiem rządzili Titus i Pearl Cavanaugh, potomkowie pierwszych osadników, równie silni i zdecydowani jak oni.

Titus był kimś w rodzaju burmistrza. W niedzielne poranki w domu kultury odprawiał mszę i pilnował, aby szkoła miała nauczyciela.

Matka Pearl imieniem Abigaile założyła kółko krawieckie Whitehorse. Miejscowe kobiety spotyka ły się kilka razy w tygodniu i szyły ubranka dla nowo narodzonych dzieci.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: