Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

To nie twoja wina - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
3 sierpnia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

To nie twoja wina - ebook

Historia lęku, który zabija rozsądek. Historia przyjaźni, która ocala


Patrycja łączy studia z pracą, by spełnić marzenie o wyprowadzce z akademika. Kiedy wreszcie wynajmuje pokój, zostaje brutalnie zgwałcona przez właściciela mieszkania, który zastrasza dziewczynę i przejmuje kontrolę nad jej życiem. Przerażający obraz tego, jak obezwładniająca potrafi być przemoc i jak bezbronna jej ofiara, a jednocześnie dająca nadzieję opowieść, że z każdej traumy można się wyzwolić.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-280-3318-4
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

— 1 —

W restauracji panował tłok. Patrycja biegała z tacą między stolikami i ze zgrozą obserwowała rosnącą kolejkę przy wejściu. Więcej klientów to więcej napiwków – powtarzała sobie w duchu, by się zmotywować. Pracowała już siódmą godzinę i bolały ją opuchnięte łydki. Sobotnia zmiana nigdy nie pozwalała na choćby chwilę wytchnienia. Ludzie chętnie rezygnowali z domowych posiłków, by po całym tygodniu gotowania zjeść coś smacznego na mieście.

Wzięła z kontuaru tacę z gorącą pizzą wegetariańską i pieczywem czosnkowym, po czym ruszyła w stronę swojego rewiru.

Nagle usłyszała brzęk tłuczonych talerzy. Odwróciła się i zobaczyła na podłodze mozaikę z rozmazanej pizzy, rozlanej coca-coli, kawałków warzyw i wędliny oraz szkła i porcelanowych skorup. Wśród tego wszystkiego leżał Wiktor. Obok stała elegancka blondynka w pasteloworóżowej garsonce. Energicznie otrzepywała spódnicę, jakby w ten sposób chciała usunąć powstałą właśnie plamę. Goście na chwilę zamilkli, zaintrygowani niecodziennym wypadkiem. Na moment w lokalu zapadła kompletna cisza.

Zastanawiała się krótko, czy powinna najpierw zanieść gościom zamówione dania, czy raczej rzucić się na pomoc koledze. Kierownik sali na pewno będzie na niego wściekły. Wyobraziła sobie, jak Wiktorowi dostaje się za niezdarność, i poczuła w brzuchu ukłucie, jakby to dotyczyło bezpośrednio jej. Podjęła decyzję. Szybko podała pizzę do właściwego stolika i podeszła do kolegi, który już podnosił się z podłogi.

– Gdzie pan ma oczy? – grzmiał towarzysz oblanej colą eleganckiej blondynki. Ubrany w pięknie skrojony ciemny garnitur i koszulę w cieniutkie paski sprawiał wrażenie człowieka, który wymaga od świata posłuszeństwa, wręcz służalczości. – Jak się nie umie chodzić, to należy sobie wybrać inną pracę! – denerwował się. – Do fabryki niech pan idzie, na taśmę. A nie między ludzi!

Dość często, zwłaszcza w takich chwilach, miała szczerze dość kelnerowania, lecz musiała w jakiś sposób dorobić w trakcie studiów. Z czasem nauczyła się puszczać mimo uszu nieuprzejme uwagi i pretensje gości i szefa. Każdego dnia trafiał się ktoś, komu coś się nie podobało i kto głośno dawał temu wyraz. Starała się wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej i nie przejmować się malkontentami. Za to przyjemnie było przyjmować podziękowania za dobrą obsługę.

Skończyła drugi rok administracji na studiach dziennych i za niecały miesiąc miała zacząć naukę na trzecim roku. Znajomi czasem się dziwili, dlaczego wybrała taki nudny kierunek, ale ona dokładnie wiedziała, czego chce. Nie mogła sobie pozwolić na żadną archeologię, socjologię ani geografię, bo choć tego typu studia brzmiały o wiele bardziej interesująco, szansa na znalezienie po nich pracy była mniejsza. Wybrała administrację, ponieważ ten kierunek dawał spore możliwości zatrudnienia, co stanowiło priorytet. Mama nigdy nie narzuciłaby jej czegoś, czego nie chciałaby robić, ale Patrycja miała świadomość, że w duchu pochwala jej wybór i rozsądne myślenie o przyszłości.

Poza tym znała siebie wystarczająco dobrze, żeby od razu wyeliminować wszelkie kierunki społeczne. Zdawała sobie sprawę, że do pracy z ludźmi raczej się nie nadaje. Odnajdywała się wśród konkretnych zadań i jasno zdefiniowanych reguł. Odpowiadały jej ustalony porządek i przewidywalność działań.

Myślała też o ekonomii, ale administracja wydała jej się mniej wymagająca. Na ekonomii mogłaby sobie nie poradzić, a nie chciała się narażać na takie ryzyko. Miała nadzieję kontynuować naukę na studiach drugiego stopnia i zdobyć tytuł magistra. Gdyby znalazła pracę pozwalającą jej na utrzymanie się i opłacenie studiów, była zdecydowana przejść na tryb niestacjonarny.

– Boże, ale ty jesteś poukładana – powiedziała z zachwytem Malwina niedługo po tym, jak się poznały. Patrycja pomyślała wtedy, że w porównaniu z Malwą każdy wydaje się poukładany. – Ja nie mam zaplanowanego nawet dzisiejszego popołudnia.

Poukładana czy nie, Patrycja zawsze pamiętała, że musi sobie w życiu radzić sama.

Przyjaźniły się z Malwiną od pierwszego roku studiów, choć w początkowo Patrycja wcale nie czuła do niej sympatii. Widziała ładną dziewczynę o ciemnorudych włosach i dużych zielonych oczach, ubraną w firmowe ciuchy, na które jej samej nigdy nie byłoby stać, i sprawiającą wrażenie, jakby znalazła się na uczelni przez pomyłkę. Dopiero przy bliższym poznaniu okazało się, że to całkiem sympatyczna osoba, która w przepojone poczuciem odpowiedzialności życie Patrycji wprowadzała spontaniczność i uśmiech.

– Kochanie, daj spokój – protestowała tymczasem nieśmiało oblana colą kobieta. – Przecież nic się nie stało.

– Jak to nic się nie stało?! Jak ty wyglądasz przez tego ciamajdę?! – Jej towarzysz wciąż był nastawiony bojowo i nie zamierzał odpuścić.

Patrycja zaczęła zbierać z podłogi resztki jedzenia i kawałki rozbitej szklanki.

– Cholera! – zaklęła pod nosem, gdy szkło rozcięło jej palec.

Spieszyła się, chcąc jak najszybciej posprzątać pobojowisko.

– Bardzo państwa przepraszam – kajał się Wiktor, wycierając ręce o białą koszulę, umazaną czerwonym sosem. – Naprawdę przepraszam.

– Przepraszam, przepraszam – przedrzeźniał go rozjuszony klient. – Co mi po pana przeprosinach!

W tej samej chwili pojawił się przy nich Robert, kierownik sali. Spiorunował Wiktora wzrokiem, po czym z przyklejonym do twarzy uśmiechem zwrócił się do klientów:

– Szanowni państwo, z całego serca przepraszam za ten niefortunny incydent. Proszę pozwolić, że zaproponuję państwu nasz najlepszy stolik i rekompensatę za wszelkie niedogodności – wyrecytował jednym tchem.

– No, ja myślę – odparł mężczyzna. – W przeciwnym razie byłbym zmuszony złożyć skargę na niekompetencję personelu!

Robert dwoił się i troił, by załagodzić sytuację. Patrycja słyszała, że oferuje obiad na koszt firmy i prowadzi parę w stronę środkowego boksu, uchodzącego za najbardziej atrakcyjny. Podeszła do kolegi, który stał z nieszczęśliwą miną, nie bardzo wiedząc, co robić. Miał naprawdę pecha.

– Nic ci się nie stało? – zapytała troskliwie.

– Jesteś jedyną osobą, którą obchodzę ja, a nie zmarnowana pizza – próbował żartować, choć w jego głosie wyczuła silne napięcie.

– Daj spokój, ten facet to gbur – skomentowała. – Niech się udławi tą swoją lemoniadą. Przecież nie zrobiłeś tego specjalnie.

– Oczywiście, że nie, ale już drugi raz w tym miesiącu upuściłem tacę. Robert mnie zabije albo zwolni – zamartwiał się Wiktor.

– Teraz o tym nie myśl. Idź się przebrać. Dokończę sprzątanie.

– Skaleczyłaś się.

– Nic mi nie będzie. Zmiataj stąd, wszyscy patrzą.

– Przychodzicie tu na pogaduszki czy do pracy? – usłyszała za sobą wściekły głos kierownika sali. – Ruszać się. Mamy komplet! Nie będę tolerować takich wpadek. Wiktor, na zaplecze!

Patrycja bez słowa wróciła do swoich obowiązków.

Przez trzy miesiące wakacji pracowała jako kelnerka w pizzerii. Czasem brała wolne, by pojechać w odwiedziny do domu – do mamy i młodszego brata; zazwyczaj w tygodniu, bo w weekendy zawsze było więcej pracy i lepsze napiwki, z których nie chciała rezygnować.

***

– Dzień dobry – powiedziała niepewnie do słuchawki kilka dni później. – Dzwonię w sprawie ogłoszenia o wynajmie pokoju. Czy to aktualne?

– Tak – potwierdził zdecydowany męski głos. – Pokój w trzypokojowym mieszkaniu w bloku.

– Czy mogłabym się umówić na oglądanie?

– Oczywiście. Jutro o dziesiątej?

Spojrzała na kartkę z odręcznie napisanym numerem, którą przed chwilą dostała od Wiktora.

– Pati, mam coś dla ciebie – oznajmił, kiedy tylko weszła do restauracji na poranną zmianę kilka dni po niefortunnym incydencie z upuszczoną tacą. – Numer telefonu.

– Jaki znowu numer telefonu?

– No, przecież szukasz mieszkania. Zauważyłem ogłoszenie w necie, więc spisałem dla ciebie – odparł, wycierając kieliszek do wina.

– Aaa – ucieszyła się. Miło, że o niej pomyślał. – Dzięki. Myślisz, że to jakaś sensowna oferta?

– Tak mi się wydaje. Zadzwoń i wypytaj.

Wzięła kartkę, wyjęła komórkę i od razu spróbowała się połączyć. Nie chciała tego odkładać na kolejny dzień ani liczyć na to, że podczas zmiany trafi jej się wolna chwila.

Zaczęła szukać mieszkania w połowie sierpnia. Ogłoszeń było sporo, ale albo cena znacznie przekraczała jej możliwości, albo nie odpowiadała jej lokalizacja, albo już na pierwszy rzut oka mieszkanie nie nadawało się do użytku.

Do rozpoczęcia roku akademickiego zostały dwa tygodnie, a ona wciąż nie miała gdzie mieszkać. Gdy dzwoniła pod kolejny numer i umawiała się po raz nie wiadomo który na oględziny, czuła zmęczenie i frustrację. Na początku poszukiwania wydawały się ekscytujące. Wyobrażała sobie, że będzie chodzić po mieście z listą lokali i z uśmiechem notować na marginesie uwagi. Rzeczywistość wcale nie była taka kolorowa.

Teraz chciała jak najszybciej mieć tę sprawę z głowy.

Czasem oglądała mieszkania sama, czasem w towarzystwie Malwiny. Beata, jej druga przyjaciółka, wyjechała na obóz językowy, a ostatni miesiąc wakacji miała spędzić na wsi u babci. Nie mogła więc pomóc. Patrycji brakowało jej mądrych opinii i spostrzegawczości. W wielu sytuacjach wsparcie Beaty okazywało się ogromnie cenne.

– Beata zaraz by ci rozpisała plan wydatków na cały rok i wypytała o szczegóły umowy. Ja mogę tylko powiedzieć, że ściany mają fatalny kolor i że w łazience nie ma się gdzie ruszyć. Jakie masz plany na wieczór? Nie mówiłam ci, jakiego wczoraj widziałam faceta! Marzenie! Do takiego ciała mogłabym wzdychać codziennie!

Malwina była wiecznie rozmarzona i roztrzepana. Czasem Patrycja zastanawiała się, co ktoś taki jak Malwa robi na administracji – kierunku, który wymagał dobrej organizacji pracy i systematyczności. Mimo to bardzo lubiła przyjaciółkę. Może właśnie dlatego, że zazdrościła jej tej beztroski.

Beata, spokojna, cicha i pracowita, perfekcjonistka z natury, stanowiła całkowite przeciwieństwo Malwiny. Nie przywiązywała wagi do swojego wyglądu i wzruszała ramionami na każdą sugestię Malwy, żeby zainwestowała w nową sukienkę i wizytę u fryzjera, który ułożyłby jej piękne blond włosy, zwykle związane w zwykły koński ogon.

– Po co mi trzy bluzki na tę samą pogodę? – dziwiła się Beata, na co Malwina teatralnymi ruchami odgrywała atak serca.

Egzaltowane gesty stanowiły jej specjalność.

Dziewczyny były sobie bardzo bliskie i spędzały razem dużo czasu. Pomimo ewidentnych różnic charakteru potrafiły się dobrze porozumieć. Dzięki temu, że były tak odmienne, mogły się wzajemnie uzupełniać i uczyć od siebie.

Patrycja wróciła myślami do rozmowy telefonicznej.

– Dobrze. Czy mógłby mi pan podać dokładny adres?

Przycisnęła komórkę ramieniem do ucha, by zapisać numer domu i mieszkania.

– Kopernika sześćdziesiąt siedem przez siedemnaście.

Pożegnała się i rozłączyła. Pomyślała, że pewnie i tym razem nic z tego nie wyjdzie. Złożyła kartkę na pół i wsunęła do kieszeni spodni.

– Myślisz, że to coś ciekawego? – zapytał Wiktor.

– Jutro idę obejrzeć. Sądziłam, że znalezienie mieszkania pójdzie łatwiej – wyznała. – Dobra, teraz do roboty!

– Widzimy się jutro na popołudniówce, tak?

– Tak.

Lubiła pracować z Wiktorem, rok od niej starszym studentem germanistyki. Zawsze sobie pomagali, bez problemu potrafili się dogadać i nie obchodziła ich niezdrowa rywalizacja, w jaką czasem angażował się personel pizzerii. Uważali siebie za dobrych kumpli i Patrycja była Wiktorowi wdzięczna, że nie próbuje niszczyć tej relacji flirtem.

Przez pierwszy rok mieszkała w akademiku, bo tylko takie rozwiązanie wchodziło w grę ze względów finansowych. Dostawała stypendia socjalne i naukowe, lecz nie były to duże kwoty. Każdą chwilę, której nie spędzała na uczelni, poświęcała na zarabianie. Nie wybrzydzała. Szła wszędzie tam, gdzie potrzebowano rąk do pracy. Choć nieraz padała na twarz po zarwanej nocy, wiedziała, że musi wytrzymać. Od początku miała świadomość, że studia wiążą się z wyrzeczeniami, i w duchu dziękowała mamie, która przeprowadziła z nią wiele rozmów na ten temat i przygotowała na wysiłek. Koleżanki i koledzy z roku cieszyli się czasem wolnym, wyjazdami do domu. Ona musiała pracować, żeby nie tylko zarobić na siebie, lecz także w miarę możliwości pomóc mamie.

Trzeci rok studiów miał się wiązać ze zmianami. Wreszcie mogła sobie pozwolić na wynajęcie mieszkania. Marzyła o tym od dwóch lat. Teraz przyszłość rysowała się jej w optymistycznych barwach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: