Trochę większy poniedziałek - ebook
Trochę większy poniedziałek - ebook
Ma na imię Kasia – walczy z nieustannym pośpiechem, nową dietą, nadmiarem pracy, brakiem pieniędzy i niesfornym psem. Dręczą ją problemy natury uczuciowej i te mniejsze, jak cieknący kran czy rozbita doniczka.
- Codziennie uczy się, jak mądrze rezygnować ze złudzeń.
- Wie, że nie każdy ropuch jest księciem, a nie każde rozstanie końcem świata.
- Wierzy w miłość i marzenia.
- Jest przekonana, że cuda zdarzają się na każdym kroku.
- Zna swoje wady i potrafi się z nich śmiać.
- Najpiękniejsze są dla niej kobiety szczęśliwe.
- Uważa na to, co mówi – gdyż słowa mają moc.
- Wie, że nieważne gdzie spędzamy czas, lecz ważne: jak.
A każdy jej kolejny poniedziałek jest trochę większy, lepszy i piękniejszy.
Uwielbiana przez miliony czytelników Katarzyna Grochola zaprasza do zwykłej niezwykłej codzienności. W której zdarzają się niespodzianki i przygody, płyną łzy radości, smutku lub złości, są przyjaciele i przypadkowo spotkani ludzie, potrafiący zainspirować w najmniej oczekiwanym momencie, dodać siły i otuchy.
Autorka z typową dla siebie niezłomną pogodą ducha i mądrością opowiada o najdziwniejszych i najtrudniejszych sytuacjach.
Tam, gdzieś na świecie, na pewno jest lepiej, cieplej, bezpieczniej. Może są większe możliwości, może bardziej cię szanują, można znajdziesz pracę i jeszcze wystarczy ci na życie i na mieszkanie i na samochód. Może twoje rodzinie tutaj będzie lepiej, bo jej pomożesz, Ale przecież tęsknota będzie zawsze wpisana w twoje życie. Bo każdy wybór eliminuje cos, czego nie wybrałaś. I może cie to trzymać do końca życia w okowach takiego „co by było gdyby”. Niech cię to nie truje.
Powodzenia, gdziekolwiek jesteś i cokolwiek robisz.
(fragment)
Katarzyna Grochola najpopularniejsza polska, współczesna pisarka. Jej książki sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy. Laureatka nagród AS EMPIK-u oraz Bestseller EMPIK-u w kategorii literatura polska.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-05661-5 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Muszę się przedstawić. Mam na imię Kasia. Ile mam lat, nie powiem, wagę zdradzę – bo nic na to nie poradzę – sześćdziesiąt pięć kilogramów. To można sprawdzić, oczywiście pod przymusem. Ale niewielkim – uśpić, zważyć bez mojej wiedzy i uważać, żebym nigdy się o tym nie dowiedziała, bo znajdę i zabiję. Może więc mam rzeczywiście nie wagę, tylko nadwagę, które to słowo zawsze mnie drażni. Oprócz nadwagi mam Mamę i Tatę. Oboje po rozwodzie. Za to wspólnym. Mieszkają osobno. Zauważyłam, że w dzisiejszych czasach ludzie się łatwiej rozwodzą i zwodzą, co jest przykre. Nawet jeśli chodzi o pary z długim stażem, co można byłoby powiedzieć o moich Rodzicach, gdyby nie rozwód. Jesteśmy w stałym kontakcie, ponieważ się o mnie martwią.
Oprócz nadwagi i Rodziców mam nieodciętą pępowinę, o czym dowiedziałam się z mądrych książek. Psychiczną oczywiście. Moi Rodzice są toksyczni – tak orzekła literatura. Trzydzieści parę lat przeżyłam i wreszcie trafiłam na książkę, która mi to uświadomiła. Nie wiem, co z tym zrobić. Tak mi się przyjemnie żyło!
O nadwadze też dowiedziałam się z prasy. A mówi się, że telewizja szkodzi, że czytanie zdrowsze...
Oprócz nadwagi, Rodziców, nieodciętej pępowiny dręczą mnie problemy natury uczuciowej. Co spotkam na swojej drodze faceta, to albo w ogóle nie pracuje, albo jest pracoholikiem, albo zdrowo wcina kiełki, patrząc z obrzydzeniem na moje wykwintne befsztyki, albo ma oprócz komórki wszyty esperal. Komórki nie ma wszytej, ale prawie... Do dziś nie opracowałam testu, który pozwoliłby mi sprawdzić, co mnie czeka. Zanim oczywiście wdepnę w uzależnienie od mężczyzny. Co oczywiście kończy się tragicznie, bo moja miłość ma go uleczyć. Na ogół nie ulecza, a ja liżę rany w samotności i wtedy podjadam. Nawet wyszłam za mąż, ale rzeczywistość szybko przywołała mnie do porządku. Mój eks ma się nieźle. Nie tyje.
Oprócz nadwagi, Rodziców, nieodciętej pępowiny, problemów natury uczuciowej dysponuję całą gamą innych drobnych przykrości, które rujnują mi życie codzienne w sposób najmniej przewidziany. Na przykład leje mi się z umywalki. Miał przyjść hydraulik, ale najpierw zapomniał on, a potem ja.
Co postanawiam zacząć dietę, to nagle się okazuje, że znajomi, którzy nigdy nie robią wystawnych przyjęć, właśnie na takie mnie zapraszają. Nie wiem, skąd się dowiadują, że zamierzam głodować. Niewykluczone, że mają ścisły pozawerbalny kontakt z moją lodówką – kiedy tylko pojawia się tam gar zupy z kapusty (znacie?) na cztery następne dni diety cud, dzwonią i mówią, że właśnie hinduski wieczór albo kolacja z grilla, albo polędwica z zielonym pieprzem, albo... Szczyt złośliwości.
Oprócz nadwagi, Rodziców, nieodciętej pępowiny, kłopotów z facetami, kranem i złośliwych przyjaciół mam jeszcze psa. Wabi się Borys i nie ma nadwagi. Całą nadzieję pokładam w zdaniu mojego kolegi, który mówi, że jaki pies, taki właściciel. Choć nie ukrywam, że nie chciałabym mieć futra na piersiach.
W lutym byłam jeszcze zakochana. To było cztery kilogramy temu. Zgadnijcie, jak skończyła się moja wielka miłość? No właśnie.
Myślę, że mam zupełnie przeciętne problemy, i to mnie ratuje.
Wczoraj zadzwoniła Moja Mama i zapytała, kiedy zamierzam wziąć się za siebie, bo chyba dłużej nie można tak egzystować. Przez egzystowanie Mama rozumie życie bez stałej posady, bez stałego męża, bez stałej wagi. Nie mówiąc już o późnym chodzeniu spać.
Położyłam się przed jedenastą. W końcu nawet Mama może mieć czasami rację.
O wpół do dwunastej zadzwonił Ojciec i zapytał, dlaczego właściwie o tej porze jeszcze nie śpię.
Wybita z pierwszego snu, nie mogłam zasnąć. O pierwszej pies zaczął piszczeć. Wypuściłam go do ogródka. Potem zrobiłam sobie herbatę. Potem zapaliłam papierosa. Potem zjadłam przepyszną bułeczkę z pasztetem z gęsich wątróbek. W dalszym ciągu nie mogłam zasnąć. Zapaliłam. Po jedzeniu palę. Zrobiłam drugą herbatę. Potem umyłam zęby. Potem czytałam, mimo że czytanie mi zdecydowanie szkodzi. Potem próbowałam zasnąć. Mowy nie było! O trzeciej trzydzieści się złamałam i wzięłam pół tabletki na sen. O dziewiątej rano zadzwoniła Mama. Byłam nieprzytomna.
– To ty o tej porze jeszcze śpisz?
Nie wiem, dlaczego się rozwiedli.
Miałam napisać o tym, jak wszystko może się zmienić. Że od jutra zacznę nowe życie. Myślałam, że dobry początek to zlikwidowanie nadwagi. Teraz sądzę, że zacznę od wyłączenia telefonu.
kwiecień–maj 2000
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------