Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Trzecie królestwo - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
15 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Trzecie królestwo - ebook

Terry Goodkind swoim świetnie znanym i mającym wielu fanów cyklem „Miecz Prawdy” stworzył całkowicie nową jakość w literaturze fantasy. Teraz w doskonałym stylu wraca do tamtego intrygującego świata i jego bohaterów: Richarda Cyphera, Kahlan Amnell, czarodzieja Zedda i innych. Trzecie królestwo to kontynuacja Wróżebnej machiny.

Łaknąca krwi Zaszyta Służka, która uwięziła Kahlan, została zabita przez Richarda. Przedtem jednak zdążyła ich oboje naznaczyć zabijającym powoli dotknięciem śmierci. Biskup Hannis Arc i opat Dreier, zabawiając się proroctwami i czarną magią, wskrzesili straszliwe zło i zburzyli mur, za którym je zamknięto. Uwolnione potwory grasują po świecie, polując na ludzkie dusze. Porwały także dziadka i przyjaciół Richarda, którzy mieli uzdrowić jego i Kahlan. Richard, pozbawiony magicznego daru, mając tylko Miecz Prawdy, własny spryt i niezwykłą towarzyszkę, młodą uzdrowicielkę Samanthę, musi odnaleźć przyjaciół, nim śmiertelna skaza zabije jego i Matkę Spowiedniczkę. Nie wie, że zagraża jej także opat, który pragnie, by w chwili męczeńskiej śmierci wypowiedziała ona ważne proroctwo…

„Majstersztyk opowieści o hipnotycznej sile oddziaływania”.

„RT Book Reviews”

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-242-9
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ 1

Powinniśmy ich zjeść teraz, zanim umrą i zrobią się niesmaczni – burknął czyjś głos.

Cichy szmer głosów ledwo docierał do Richarda. Wciąż na wpół przytomny, nie mógł się zorientować, kto to mówi, a tym bardziej – o czym mowa, lecz był na tyle świadomy, że zaniepokoiła go ta krwiożercza nutka.

– Ja tam myślę, że powinniśmy ich sprzedać – powiedział drugi mężczyzna, zaciskając węzeł na sznurze, którym obwiązał kostki Richarda.

– Sprzedać?! – najeżył się ten pierwszy. – Popatrz na te zakrwawione koce, w które są zawinięci, na krew na dnie wozu. Pewnie umrą, zanim zdążymy ich przehandlować, a wtedy się zmarnują. No i niby jak ich przetransportujemy? Konie żołnierzy i te z zaprzęgu zniknęły, a z nimi wszystko, co było coś warte.

Ten drugi westchnął z irytacją.

– No to powinniśmy zjeść tego większego, zanim ktoś nadejdzie. To mniejsze łatwiej będzie przenieść i potem sprzedać.

– Albo ją sobie zostawimy i potem zjemy.

– Lepiej ją przehandlować. Czy jeszcze kiedyś trafi się nam taka okazja, żeby dostać tyle, ile utargujemy za nią?

Oni się sprzeczali, a Richard próbował dotknąć Kahlan leżącej tuż przy nim. Ale nie mógł. Zorientował się, że nadgarstki ma związane szorstkim sznurem. Więc trącił ją łokciem. Nie zareagowała.

Wiedział, że musi coś zrobić, lecz też zdawał sobie sprawę, że najpierw powinien nie tylko całkiem oprzytomnieć, ale i zebrać wszystkie siły, bo inaczej nie będzie miał szansy. Czuł się fatalnie. Trawiła go jakaś choroba, osłabiająca i otępiająca umysł.

Uniósł lekko głowę i zmrużył oczy, usiłując coś dostrzec w półmroku, starając się zorientować w sytuacji. Nic z tego. W końcu natrafił na coś głową i dotarło do niego, że są przykryci sztywną płachtą. W prześwicie przy dolnym jej skraju, za swoimi stopami, wypatrzył za wozem niewyraźne, ciemne sylwetki. Jeden z mężczyzn podszedł i uniósł płachtę, odsłaniając stopy Kahlan, a drugi owinął jej kostki sznurem i mocno związał, tak jak to zrobili z nim.

Richard stwierdził, że jest noc. Była pełnia, lecz blask księżyca był przyćmiony, więc niebo musiało być zachmurzone. Mżyło, nie wiał wiatr. Dalej wznosiły się świerki.

Kahlan się nie poruszyła, kiedy trochę mocniej trącił ją łokciem. Jej dłonie – tak jak jego – spoczywały na wysokości talii. Całą siłą woli starał się oprzytomnieć, przerażony jej stanem. Widział, że oddycha, lecz z wysiłkiem i płytko.

Czuł, że jest cały obolały od licznych drobnych ran. Z niektórych wciąż sączyła się krew. Zobaczył, że i Kahlan znaczą nacięcia i ukłucia. Odzienie miała przesiąknięte krwią.

Jeszcze mocniejszy odór krwi napływał wraz z wilgotnym powietrzem dostającym się pod płachtę. Wcześniej byli z nimi ludzie, którzy przyszli im z pomocą. Niepokój utrudniał mu odzyskanie jasności umysłu.

Richard wyczuwał objawy uzdrawiania i nawet rozpoznawał ledwie uchwytny dotyk kobiety, lecz skoro wciąż dokuczały mu rany, to proces musiano zapoczątkować, ale nie ukończyć.

Zastanawiał się dlaczego.

Usłyszał odgłos przesuwania czegoś po dnie wozu.

– Popatrz no tylko – odezwał się ten burkliwy, wyjmując ów przedmiot.

Richard po raz pierwszy dostrzegł krzepkie ręce mężczyzny.

Drugi cicho zagwizdał.

– Jak mogli o tym zapomnieć? A w ogóle jak mogli przegapić tych dwoje?

Ten większy się rozejrzał.

– Cała ta jatka wskazuje na to, że to musieli być Shun-tuk.

Ten drugi, nagle zaniepokojony, ściszył głos.

– Shun-tuk? Naprawdę tak myślisz?

– Coś tam wiem o ich metodach i rzekłbym, że to byli oni.

– Ale co Shun-tuk by tu robili?

Wielkolud pochylił się do kamrata.

– To samo, co my. Polowali na tych z duszami.

– Tak daleko od swoich ziem? Raczej niemożliwe.

– Przegroda przerwana, to niby gdzie lepiej teraz polować? Shun-tuk pójdą wszędzie i zrobią wszystko, żeby znaleźć tych z duszami. Tak samo jak my. – Zatoczył krąg ręką. – Wyszliśmy, żeby polować na tych ziemiach, no nie? Shun-tuk też.

– Ale ich tereny są rozległe. Jesteś pewny, że zapędzili się tak daleko?

– Ich kraina może być rozległa, a oni potężni, ale nie mają tego, czego najbardziej pragną. Teraz mogą tego szukać, jak wszyscy inni.

Ten drugi popatrywał to tu, to tam.

– Ich kraina leży tak... To na pewno oni?

– Sam nigdy się nie natknąłem na Shun-tuk i mam nadzieję, że się z nimi nie spotkam. – Wielkolud przeczesał palcami mokre strąki włosów, wpatrując się w ciemną linię drzew. – Alem słyszał, że polują na innych półludzi dla wprawy, póki nie znajdą tych z duszami. A to tutaj bardzo podobne do ich roboty. Zwykle polują nocą. Kiedy zdobycz jest na otwartym terenie, uderzają szybko i zdecydowanie, przytłaczającymi siłami. Zanim ktoś zdąży ich zobaczyć czy zareagować, jest już po wszystkim. Zazwyczaj zżerają trochę swoich ofiar, ale większość zabierają na później.

– No to co z tą dwójką? Czemu ich zostawili?

– Pewnie tak im się spieszyło, żeby trochę się posilić, że przegapili tych ukrytych pod płachtą.

Mniejszy przez chwilę skubał drzazgi na skraju wozu, czujnie przepatrując okolicę.

– Słyszałem, że Shun-tuk często wracają, żeby się rozejrzeć za maruderami.

– Dobrześ słyszał.

– To powinniśmy stąd znikać. Jak ich ogarnie żądza krwi, bez wahania nas pożrą.

Richard poczuł, że silne ręce chwytają go za kostkę.

– Chybaś chciał zjeść tego tu, zanim umrze i jego dusza odleci.

Kamrat chwycił drugą kostkę Richarda.

– Może najpierw powinniśmy go zabrać w bezpieczne miejsce, gdzie Shun-tuk tak łatwo się na nas nie natkną. Wolałbym, żeby nas nie zaskoczyli, jak już zaczniemy. Za to drugie możemy dostać dobrą cenę. Znajdą się tacy, co dużo zapłacą za kogoś z duszą. Nawet Shun-tuk by się potargowali.

– To niebezpieczny pomysł. – Krótko się nad tym zastanowił. – Ale masz rację, Shun-tuk by zapłacili fortunę. – W głosie tego większego znów zabrzmiał wilczy głód. – Ale ten jest mój.

– Wystarczy dla nas obu.

Tamten coś burknął. Już był we władzy pragnienia.

– Ale tylko jedna dusza.

– Należy do tego, kto ją pochłonie.

– Dość gadania – warknął ten większy. – Mam na niego chrapkę.

Wyciągany z wozu Richard nadal starał się doszukać sensu w tych dziwacznych rozmowach. Dobrze pamiętał ostrzeżenia przed zagrożeniami na Mrocznych Ziemiach. Na tyle doszedł do siebie, że pojął, iż ocali życie, nie dając im poznać, że odzyskał przytomność.

Pospiesznie wywleczono go za nogi z wozu i uderzył o ziemię. Choć starał się skulić ramiona, to mając związane ręce, nie uniknął walnięcia głową w kamienisty grunt. Ból był przeraźliwy, a wraz z nim pojawiła się kusząca ciemność – wiedział, że jeśli ulegnie tej pokusie, będzie to miało fatalne skutki. Skupił się na otoczeniu, wypatrując drogi ucieczki. Dzięki księżycowej poświacie zorientował się, że wóz stał porzucony w lesie. Konie zniknęły.

W pobliżu nie było nikogo innego, za to dostrzegł kości. Nie wybielił ich czas – były ciemne od zakrzepłej krwi i strzępków ciała. Widział głębokie zadrapania tam, gdzie zęby usiłowały zedrzeć każdą odrobinę mięsa.

To były ludzkie kości.

Rozpoznał też strzępy mundurów. Żołnierzy Pierwszej Kompanii, jego osobistej straży. Najwyraźniej oddali życie, broniąc jego i Kahlan.

Ten mniejszy wciąż trzymał Richarda za nogę, najwyraźniej nie miał ochoty puścić zdobyczy. Drugi stał z boku, przyglądając się czemuś, co wyciągnął z wozu.

Richard zobaczył, że to jego miecz.

Tamten częściowo wysunął Kahlan spod płachty. Nogi zwisały jej bezwładnie z wozu.

Richard wykorzystał to, że wielkolud stracił czujność, gapiąc się na nią – usiadł i próbował chwycić miecz. Lecz mężczyzna go szarpnął, zanim Richard zdążył zacisnąć palce na rękojeści. Ręce i nogi miał związane, toteż nie był tak szybki.

Obaj mężczyźni się odsunęli. Nie mieli pojęcia, że jest przytomny. Richard stracił element zaskoczenia i nic nie zyskał.

Widząc, że ofiara oprzytomniała, obaj postanowili już nie marnować czasu. Rzucili się na niego, warcząc jak wygłodniałe wilki, zaatakowali go jak rozszalałe na widok osłabionego osobnika zwierzęta. To wszystko było aż trudne do uwierzenia.

Mniejszy rozdarł Richardowi koszulę. Oczy miał szkliste i dzikie. Większy, szczerząc się wściekle, sięgnął do szyi Richarda. Ten instynktownie uniósł ramię, w ostatniej chwili się osłaniając. Krzyknął z bólu, kiedy zęby zatopiły się w jego przedramieniu. Wiedział, że musi coś zrobić – i to szybko.

Przyszło mu na myśl tylko jedno – dar. Sięgnął myślami w głąb siebie, rozpaczliwie przyzywając wrodzoną moc.

Nic się nie stało.

Gniew i rozpacz, strach o Kahlan – to powinno obudzić dar. W przeszłości tak się działo w krytycznej sytuacji. Potężna moc powinna się przebudzić.

Ale było tak, jakby w ogóle nie miał daru.

Ze związanymi nadgarstkami i kostkami nóg nie miał jak pokonać napastników.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: