Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Z wiosny - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Z wiosny - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 278 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Z WIO­SNY.

" Wol­ność i mi­łość!

Tych mi skar­bów trze­ba!

Za mi­łość od­dam

Ży­cie,

A za wol­ność

Mi­łość."

Szan­dor Pe­to­efi .

Lipsk:

F. A. Broc­khaus.

1864.

Pieśń czę­sto z kaj­dan iskry wy­do­by­wa.

Więc będę śpie­wał i dą­żył do kre­su:

Oży­wię ogień je­śli jest w iskier­ce.

Tak Egip­cja­nin w li­ście z alo­esu

Owi­ja zwię­dłe umar­łe­go ser­ce;

Na li­ściu pi­sze zmar­twych­wsta­nia sło­wa:

Cho­ciaż w tym li­ściu ser­ce nie oży­je.

Lecz od ze­psu­cia wiecz­nie się za­cho­wa.

W proch nie roz­sy­pie….

Jul­jusz Sło­wac­ki.

SPIS RZE­CZY.

Dwie stro­fy… Stro­na.1

Syn Swo­bo­dy… Stro­na.2

Wi­taj Ital­jo… Stro­na.7

E pur si mu­ove!… Stro­na.11

Do Po­lki… Stro­na.13

Mo­dli­twa… Stro­na.16

Lu­bię śpie­wać!… Stro­na.22

Nad brze­giem Wi­sły… Stro­na.24

Moje wy­zna­nie wia­ry… Stro­na.26

Łzy Po­lki… Stro­na.20

Mat­ka Ma­cha­be­uszów. Stro­na.32

Ostat­ni śpiew. Stro­na.38

Umie­ra­ją­cy po­eta… Stro­na.40

Uto­pja… Stro­na.43

Do ar­tyst­ki… Stro­na.49

Zwy­czaj­ny ro­mans. Stro­na.51

Do Mat­ki Izra­el­ki… Stro­na.55

Trzy chwi­le… Stro­na.58

jed­na zwrot­ka… Stro­na.61

W imion­ni­ku… Stro­na.64

Or­fe­usz dru­gi… Stro­na.66

Pta­sząt dwo­je… Stro­na.69

Do Pro­niew­skiej… Stro­na.71

Ja­skół­ka… Stro­na.73

Do Śpie­wu… Stro­na.76

Lu­cja­no­wi 8… Stro­na.78

Po­do­le… Stro­na.81

W nocy… Stro­na.84

Prze­bu­dze­nie… Stro­na.86

Gdzie­że­ście wy!… Stro­na. 88

Z He­ine­go… Stro­na.89

Dum­ka… Stro­na.90

Trzy ży­cia chwi­le… Stro­na.93

Wid­mo wol­no­ści… Stro­na.97

Trzy mat­ki… Stro­na.100

Do Ad­wo­ka­ta… Stro­na.103

Zno­wu piosn­ka… Stro­na.105

Skar­by moje… Stro­na.107

We­se­le… Stro­na.109

Do J. K… Stro­na.110

Proś­ba… Stro­na.114

Do Niej… Stro­na.116

Do Po­et­ki. I… Stro­na.118

II… Stro­na.121

Trzy stru­ny… Stro­na.124

Ro­da­ko­wi z Po­do­la… Stro­na.132

Dro­wi M. J… Stro­na.134

Po­dług He­ine­go… Stro­na.136

Cier­pie­nie… Stro­na.137

Be­atus ille… Stro­na.143

Le­le­wel… Stro­na..144

Jo­achi­mo­wi Le­le­we­lo­wi… Stro­na.145

Dziś… Stro­na.146

So­ne­ty w Po­dró­ży. I… Stro­na.147

So­ne­ty w Po­dró­ży II… Stro­na.148

III. Na gro­bie Ko­ściusz­ki… Stro­na.150

IV. Ge­ne­wa… Stro­na.151

V. Le­man… Stro­na.

Re­ichen­hal­la… Stro­na.151

Alpy… Stro­na.155

Na Königs­see… Stro­na.158

Dwie Przy­ja­ciół­ki… Stro­na.160

Pły­ną lata… Stro­na.165

Wio­sna… Stro­na.167

Iron­ja ży­cia… Stro­na.168

Mó­dl­my się… Stro­na..176

Dwie dro­gi… Stro­na.178

Cze­mu?… Stro­na.180

Dra­ma­ta… Stro­na.181

Z He­ine­go… Stro­na.183

Ona… Stro­na.185

Pod­czas Nok­tur­nu Szo­pe­na… Stro­na.187

Na śmierć dziec­ka… Stro­na.191

Od­po­wiedź i Spo­wiedź… Stro­na.193

Do Ga­bry­eli… Stro­na.197

Mo­dli­twa Po­wstań­ców. Stro­na.203

Dzwon Nie­dziel­ny… Stro­na.205

Któż mim za ży­cie na­gro­dzi?… Stro­na.208

Boże!… Stro­na.210

Baj­ka… Stro­na.213

Pa­mię­ci He­ine­go… Stro­na.215

Z He­ine­go… Stro­na.217

Na­dziei!… Stro­na.218

Z He­ine­go… Stro­na.220

Je­sień… Stro­na.222

W Szwaj­car­ji… Stro­na.223

Przy­szłość… Stro­na.224

Sen… Stro­na.225

Do Mat­ki… Stro­na.227

Rów­no­upraw­nie­nie…. Stro­na.229

Żal… Stro­na.231

Ma­ryl­ka… Stro­na.234SYN SWO­BO­DY.

Vor dem Skla­ven, wenn er die Ket­te bricht,

Vor dem fre­ien Men­schen erzit­tert nicht!

Schil­ler.

Ja wol­ny je­stem – swo­bo­dy syn.

Mą tar­czą praw­da – orę­żem czyn.

Bo­skie mi gwiaz­dy świe­cą na skro­ni

Jako ko­ro­na z Wszech­moc­nej dło­ni.

Te gwiaz­dy moje, to moje sny –

Ma­rze­nia – my­śli – uczu­cia – łzy;

Lecz na te dary nie­ziem­skich łask

Jed­no mi słoń­ce rzu­ca swój blask:

Ono, jak mat­ka, tuli swe dzie­ci

W pro­mien­ne bla­ski, w pro­mien­ne sie­ci,

Zwie się swo­bo­dą, ro­dzi myśl, czyn..

Ja wol­ny je­stem – swo­bo­dy syn!

O, mat­ko moja! wiel­ki twój świat!

Lecz ileż w koło wię­zien­nych krat!

Wszę­dzie nie­wo­la du­cha i cia­ła –

Ludz­kość w po­wro­zy uję­ta cała.

Gdzie spoj­rzysz, je­niec – a kaj­dan brzęk

To jed­no echo – to je­den dźwięk

Tylu na­ro­dów. Wszech­moc­ny ból

To ludz­ki mo­carz – to car – tu król –

A ci de­spo­ci, a ci mo­ca­rze,

Z krwi, swo­jej du­mie wzno­szą oł­ta­rze;

Zbrod­nia ich my­ślą, i zbrod­nią czyn.

I ja to wi­dzę, swo­bo­dy syn!

Któż ten mło­dzie­niec? W spoj­rze­niu żar,

W du­szy ma­rze­nia, a wśród tych mar

Myśl jego mło­da w złu­dzeń kra­inie

Wzno­si dla bra­ci szczę­ścia świą­ty­nię.

A ta świą­ty­nia wiel­ka jak świat,

Każ­dy w niej ka­płan, każ­dy w niej brat:

Za­miast łez bólu, ro­sko­szy łza

Rosi źre­ni­ce i w ser­cach drga –

Wszyst­ko zbra­ta­ne hymn zgo­dy śpie­wa.

Dziec­ko – mło­dzie­niec – sta­rzec i dzie­wa

Mi­łość jest my­ślą – mi­ło­ścią czyn…

Któż ten mło­dzie­niec? – Swo­bo­dy syn.

Któż ten wy­żół­kły, ży­ją­cy trup?

To wię­zień sta­nu, to car­ski łup..

Wię­zień.. a zna­cież jamę wię­zie­nia,

Gdzie ofiar słoń­ce nie opro­mie­nia,

Gdzie świa­tłem bla­dość znę­ka­nych lic,

Gdzie oprócz wes­tchnień nie sły­szysz nic,

Kędy ze­ga­rem kro­ple wil­go­ci,

Co z ścian spa­da­ją zgni­łych po­wo­li,

Gdzie z wiel­kich bó­lów nic już nie boli,

Gdzie i blask wspo­mnień, du­szy nie zło­ci,

Gdzie nik­ną, my­śli – czu­cie i czyn…

Jed­nak tym więź­niem… swo­bo­dy syn!

Ma­rzyć o szczę­ściu, rów­no­ści śmiał.

Zła­mać prze­są­dy i wię­zy chciał.

Chcia­łeś rów­no­ści? przed tro­nem kata

Wszy­scy są rów­ni: kat wszyst­kich bra­ta.

Star­ca z nad gro­bu, mło­dzień­ca, dziec­ku,

We wspól­ne si­dła splą­cze zdra­dziec­ko

La­oko­no­wy prze­mo­cy wąż…

A słu­gus jego, wiel­kich czy­nów mąż,

Do­zor­ca lo­chów, stroj­ny w zło­te krzy­że.

Za­nik­nie za wami oku­te drzwi w spi­że,

I szep­nie panu… "za karę win

Zgni­je w łań­cu­chach swo­bo­dy syn!"

Mło­dzień­cze! śmia­łeś o Wol­no­ści śnić.

Śmia­łeś i wal­czyć i ko­chać i żyć

I ludz­kość chcia­łeś raz uj­rzeć szczę­śli­wą"

Złą­czo­ną w jed­no mi­ło­ści ogni­wo.

Sza­lo­ny! jesz­cze nie nad­szedł dzień,

Coby mógł w słoń­ce za­mie­nić cień;

– Żyć nam nie wol­no! Pra­wa na­tu­ry.

Pra­wa su­mie­nia, ro­dzą tor­tu­ry.

Lu­dzie w wię­zie­niach pra­wa spi­sa­li.

Wol­ność zło­ży­li na cier­pień sza­li –

Zwol­na doj­rze­wa dłu­giej pra­cy czyn.

Twój dzień nie nad­szedł, boś swo­bo­dy syn!

Lecz żyj – walcz – ko­chaj. – Na­dej­dzie dzień

Kędy tron ru­nie, ofiar­ny pień!

Gdzie jed­na wia­ra, jed­no su­mie­nie

I jed­no praw­dy bły­śnie na­tchnie­nie!

W świą­ty­nię szczę­ścia zmie­ni ten świat –

Człek bę­dzie bra­tem – czło­wie­kiem brat.

Wię­zy, ró­żań­ce, for­my i pra­wa –

Cheł­pli­wa cno­ta i dum­na sła­wa

Znik­nij w swo­bo­dy cie­płym uści­sku,

A na prze­szło­ści po­bo­jo­wi­sku,

Jak od­ro­dzo­nej ludz­ko­ści Czyn,

Wsta­nie świat nowy, swo­bo­dy syn!

Ham­burg.

25 Mar­ca 1860.WI­TAJ ITAL­JO!

Pod jarz­mem ty­ra­nów drżą, ję­czą, na­ro­dy

– Łza wszę­dzie, w ich ser­cu i w oku i w ży­ciu –

I we dnie i w nocy, na ja­wie, w ukry­ciu…

Wi­taj Ital­jo, Kra­ino Swo­bo­dy!

Tu pie­śni… bo wol­ność to pieśń naj­pięk­niej­sza;

Tu uśmiech na twa­rzy – tu męz­two na czo­le…

Tam ci­cho – bo ci­che mę­czeń­stwa są, bole –

A kto je ogła­sza, ten świę­tość ich zmniej­sza…

Sły­sza­łem ko­bie­tę, co głos mia­ła bo­ski –

Śpie­wa­ła bal­la­dy o chwa­le, mi­ło­ści –

Nad gło­wą jej sztan­dar po­wie­wał wszech­wło­ski…

Wi­taj Ital­jo! Kra­ino Wol­no­ści!….

Wło­si słu­cha­li jej dziw­nej bal­la­dy –

Ga­ri­bal­dzi­ści wo­ła­li: Evvi­va!

Dło­nią rę­ko­jeść ści­ska­li swej szpa­dy –

W oczach ich męz­kich naj­święt­sza łza pły­wa.

I dla nich wczo­raj wol­ność była marą –

Opła­ki­wa­ną na­dziei bal­la­dą;

Habs­bur­gów orzeł w Lom­bardz­kiej sto­li­cy

Był im wię­zie­niem – cier­pie­niem i karą..

Wczo­raj Ital­ja, z swo­ją skro­nią, bla­dą

Le­ża­ła mar­twa na rdza­wej zbro­icy;

Ger­mań­skie szpie­gi, zim­ne jako gady,

Wpi­ja­ły szpo­ny w samą pierś na­ro­du…

A gdy Włoch pieśń tę, co śpie­wał za mło­du,

Z za krat wię­zie­nia wspo­mi­nał ro­da­kom,

To się zda­wa­ło tym jeń­com – że­bra­kom,

Że sły­szą tyl­ko wol­no­ści bal­la­dy!….

Wte­dy z uczu­ciem, god­no­ścią i łza­mi

Słu­cha­li pie­śni – i Boga pro­si­li

By le­gli w boju – albo zwy­cię­ży­li…

Dziś są na­ro­dem – dziś są już Wło­cha­mi!….

…. Tam ku pół­no­cy gwiaz­da ja­sna świe­ci..

Przez łzy nie doj­rzę tej gwiaz­dy oj­czy­stej! –

Ho­ry­zont nie­bios za­mglo­ny i mgli­sty…

Mój Boże wiel­ki!…. tam moja oj­czy­zna –

Jed­no wię­zie­nie – jed­na wiel­ka bli­zna…

Tam wszyst­ko pła­cze – i star­cy i dzie­ci.

I oni cier­pią – cier­pią już lat wie­le –

I oni ma­rzą o zło­tej swo­bo­dzie –

I im z wię­zie­nia bije pieśń ro­dzin­na

O cno­cie – wal­ce – o wol­nym na­ro­dzie –

I oni w kaj­dan się mo­dlą ko­ście­le!….

Cze­muż ich mo­dła do nie­bios nie wpły­nie?

Czyż ich ból inny – Boże, czyż łza inna

Obu na­ro­dów, z któ­rych każ­dy gi­nie?….

… Tam ku pół­no­cy ja­śniej gwiaz­da świe­ci..

Chmu­ry zni­ka­ją,.. nie­bo pro­mie­nie­je…

Ja­kaś pieśń żywa – pieśń kil­ku stu­le­ci –

Śpie­wa do du­szy zmar­twych­wsta­nia dzie­je…

… I z nie­bios spły­wa, w cier­nio­wej ko­ro­nie,

Z krzy­żem na pier­si i z raną, na ło­nie

Cud­na dzie­wi­ca… W swej dło­ni miecz trzy­ma..

Krwa­we­mi gło­ski ostrzem mie­cza pi­sze

Dzie­je nie­do­li – cier­pie­nia – mę­czeń­stwa –

I imie Ka­ima!

A nad jej gło­wą ja­kiś sze­lest sły­szę…

To sztan­dar Pol­ski… to sym­bol zwy­cięz­twa!

A w jego zwo­jach buja orzeł bia­ły –

A kaj­dan kro­cie – te go­dła cier­pie­nia –

Z szczę­kiem spa­da­ją w prze­paść za­po­mnie­nia…

… Gwiaz­da gi­nie…

W bla­sku ju­trzen­ki wi­dzę kraj mój cały…

Wi­sła – nić srebr­na, co lata szczę­śli­we

Z nie­szczę­śli­we­mi łą­czy­ła la­tar­ni –

Z ty­sią­cem ło­dzi taka ja­sna pły­nie –

I ta­kie pie­śni brzmią w tych ło­dziach żywe –

I tyle mo­gił po­ro­słych kwia­ta­mi –

I tyle wia­ry – na­dziei – mi­ło­ści – Że we śnie wo­łam, padł­szy na ko­la­na:

Ludy! wiel­bij­cie wszech­ła­ska­wość Pana!….

Wi­taj mi Pol­sko! oj­czy­zno Wol­no­ści!

Me­djo­lan. 1860.E PUR SI MU­OVE!

Wiek mija bli­sko, jak Pol­ska roz­dar­ta –

I na dzie­jo­wym Krzy­żu umę­czo­na…

Jak grób ża­łob­na, jej dzie­jo­wa kar­ta,

Lecz Pol­ska żyje, choć od stu lat kona!

W wię­zie­niach mar­li ry­ce­rze zba­wie­nia.

Lecz na ich gro­bach wsta­ją syny nowe…

Jak Ga­li­le­usz wo­ła­ją z wię­zie­nia:

E pur si mu­ove!

Łza i krwią zla­na wy­gnań­ców zie­mi­ca

Od brze­gów Wi­sły do Sy­bi­ru lo­dów..

Pol­ska cier­pia­ła jako mę­czen­ni­ca –

Lecz zmar­twych­wsta­nie jak Chry­stus na­ro­dów!

Krew jesz­cze cie­cze – łzy jesz­cze się leją –

Jesz­cze dla jeń­ców ko­ro­ny cier­nio­we….

Lecz krew, łzy na­sze w te sło­wa się zle­ją:

E pur si mu­ove!

Bez bro­ni, w ro­spacz i ze­mstę pan­cer­ni.

Sztan­dar wol­no­ści po­rwa­li­śmy w dło­nie…

Świę­te­mu ha­słu zo­sta­li­śmy wier­ni:

Zgi­nie­my wszy­scy w Oj­czy­zny obro­nie!

Ofiar! i ofiar! bo tak Bóg nam każe!

Mon­gol­skiej hy­drze zdru­zgo­cze­my gło­wę,

I na­pi­sze­my na na­szym sztan­da­rze:

E pur si mu­ove!

1863 – Czer­wiec.DO PO­LKI.

1859.

Kwiat won­ny, wio­sen­ny – piesz­czot­ka na­tu­ry

Nie zrów­na po­wa­bem po­wa­bom twej du­szy –

Ty wzro­kiem roz­pra­szasz bo­le­ści łez chmu­ry,

A głos two­jej pier­si – opo­kę po­ru­szy.

By­wa­ły – by­wa­ły – oj daw­no by­wa­ły

Te chwi­le złu­dze­nia, gdym ko­chać mógł jesz­cze

Naj­święt­sze ko­bie­ce mych snów ide­ały –

Gdy du­szą ich ści­gam, gdy czu­ciem ich piesz­czę..

Dziś nie znam mi­ło­ści i nie chcę ko­cha­nia!

(idy wi­dzę ziem pol­skich nie­win­ną dzie­wo­ję –

Chcę inną wlać mi­łość w jej uczuć za­ra­nia –

I inne cier­pie­nia i łzy, nie­po­ko­je…

Patrz, Po­lko, na bo­leść twej Mat­ki Oj­czy­zny!

Czyż wol­no ci ko­chać świa­to­we sło­dy­cze?

Czyż wol­no na wi­dok Jej rany, Jej bli­zny

Snuć in­nej mi­ło­ści ma­rze­nia dzie­wi­cze?

My wszy­scy sie­ro­ty – bo Mat­ka w mo­gi­le.

Nam no­sić nie bia­łe, nic sza­ty go­do­we –

Nie igrać jak pło­che igra­ją mo­ty­le…

Ach, zim­nym po­pio­łem po­sy­pać nam gło­wę!

Nie dla nas ucie­chy – nie dla nas we­se­le –

Nam klęcz­nik po­zo­stał i czy­nów mo­dli­twa –

I oł­tarz w ludz­ko­ści pro­mien­nym ko­ście­le –

I wiel­ka – otwar­ta do nie­bios go­ni­twa!….

Ko­bie­ta zo­sta­ła!…. A wi­ścież co zna­czy

Wpływ Po­lki na gru­zach za­bi­tej oj­czy­zny?

Wszak ona to łą­czy nasz or­szak tu­ła­czy

W wszech­moc­ny ró­ża­niec z mo­dli­twy i bli­zny…

Tak, Po­lko, nie to­bie, jak in­nym dzie­wi­com.

Uśmie­chać się szczę­ściu, mło­do­ści, ma­rze­niu.

Nie wdzię­ki we­se­la przy­sto­ją twym li­com:

Ja wi­dzieć cię pra­gnę w bo­le­ści, cier­pie­niu..

Za mło­du po­ko­chaj wię­zien­ne łań­cu­chy –

Po­słu­chaj zgrzy­ta­nia twych bra­ci w nie­wo­li –

B o dla nich świat wiel­ki – lecz zim­ny i głu­chy –

Nie poj­mie on nie­raz co boli ich, boli!….

Świat w zło­cie dziś pły­wa, fry­mar­czy swą zie­mią –

Gdzie zło­ta naj­wię­cej, tam jego ro­dzi­na –

Oj­co­wie bez­dziet­ni na wie­ki już drze­mią.

Aż strasz­no dziś spoj­rzeć na kar­ta ich syna.

Świat nie wie co zna­czy oj­czy­zna Po­la­ka -

Urą­ga nie­do­li – z wy­trwa­nia się śmie­je…

………………………….

………………………….

Więc, Po­lko, tyś jed­na zo­sta­ła na zie­mi –

Ty przy­stań ży­wo­ta i źró­dło po­cie­chy –

Ach! oni tak bied­ni! ty za­świeć nad nimi

Jak gwiaz­da po­ran­na – jak ła­ska za grze­chy!….

Ty trzy­maj ich siłą twej cno­ty – wy­trwa­niem

I mów im o nie­bie – o wyż­szej na­gro­dzie –

I płać im gdy cier­pią bra­ter­skiem ko­cha­niem –

A Wia­ra i Mi­łość zo­sta­ną w na­ro­dzie…

I przyj­dzie go­dzi­na, na któ­rą cze­ka­my –

Gdy runą zbrod­ni­cze pa­ła­ce mo­ca­rzy…

Ty, Po­lko, zo­sta­niesz jak do­tąd przed nami –

Twa mi­łość znów nowe w nas ży­cie roz­ża­rzy –

I bę­dzie nam do­brze – i siły wspól­ne­mi

Weź­mie­my się ra­zem do wal­ki – do dzie­ła –

A ty nam za­śpie­wasz na dro­giej nam zie­mi:

"Jesz­cze Pol­ska nie zgi­nę­ła!"MO­DLI­TWA.

AU­TO­RO­WI O.. SZTU­CE POL­SKIEJ

1860.

" Bri­ses tes fers: tule peux, si tu l'oses!"

Be­ran­ger.

O, Boże! smut­no mi dzi­siaj na świe­cie –

Lu­dzie mi zbrzy­dły – a z nimi żyć trze­ba –

Pierś moją bo­leść i tę­sk­no­ta gnie­cie –

I przez łzy moje nie wi­dzę już nie­ba!

Có­żem za­wi­nił, że żyć mi tak trud­no?

Że każ­dą, ra­dość opła­ki­wać mu­szę?

Że pa­trząc w koło – na tę zie­mię brud­ną –

Ża­lem i smut­kiem za­tru­wam mą du­szę?

Jam ma­rzył ży­cie ja­sne jako zo­rza –

Jam bra­ci mo­ich przy­ci­skał do łona –

I wśród bez­brzeż­nych na­dziei prze­stwo­rza.

Wie­rzył, że mi­łość ta nig­dy nie sko­nu…

A dziś wi­do­ku nie mogę znieść łu­dzi –

Dra­mat bła­zeń­stwa wi­dzę na ich twa­rzy –

A jed­nak wszyst­ko do pła­czu mnie bu­dzi –

Bo li­tość bie­rze pa­trząc na ku­gla­rzy!

Bo Po­la­ka na­sza, co nie­gdyś za­pa­łu,

Na­tchnień i mę­stwa była apo­sto­łem –

Dzi­siaj się ta­rza wśród bło­ta i kału –

Przed tref­ni­sia­mi kor­nie bije czo­łem…

Bo w Pol­sce na­szej – w mę­czeń­stwa sto­li­cy

Co jak krzyż nie­gdyś roz­twar­ła ra­mio­na –

I czo­ło dum­ne – w ko­ro­nie cier­nio­wej –
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: