Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wyrwana z syryjskiego piekła - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Wyrwana z syryjskiego piekła - ebook

Meriam i jej mąż urodzili się i wychowali we Francji. Tu się poznali, wzięli ślub. Byli szczęśliwi – dopóki on nie został zwerbowany przez syryjskich dżihadystów. Meriam patrzyła z przerażeniem, jak zmienia się w wyznawcę ekstremistycznego islamu, fanatycznego wroga „niewiernych”. Kazał jej zakrywać twarz, zabronił pracować, słuchać muzyki, wychodzić z domu. Rozwiodła się z nim w 2012 roku. Klika miesięcy później porwał ich roczną córeczkę Assię i wywiózł do Syrii.
„Wolę, żeby moja córka zginęła jak męczennica Allaha, niż wróciła do Francji”, powiedział Meriam przez telefon. W tle słyszała płacz swojego dziecka…
Wiedziała, w jakim niebezpieczeństwie jest Assia. Poruszyła niebo i ziemię. Dotarła nawet do prezydenta. Wreszcie wbrew ostrzeżeniom francuskich władz, ryzykując życie, wyruszyła do Turcji, do rozdartego wojną rejonu przy syryjskiej granicy, by ratować córkę...

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-5802-7
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Assii, małej księżniczce, wokół której przez wiele miesięcy skupiały się wszystkie nasze myśli.

Pewnego styczniowego wieczoru, kiedy już zasypiałam, dostałam telefon od twojej matki, która mi powiedziała:

– Wie pani, jestem tą matką szukającą córki, która została zakładniczką w Syrii.

Tak, wiedziałam.

Słyszałam jej oświadczenie w telewizji; z prostotą i godnością mówiła, że w końcu któregoś dnia cię odszuka. Meriam chciała pomóc innym matkom, to było jej główne pragnienie.

Myślała przede wszystkim o innych, jakby sama prawie nie istniała. Przez wiele miesięcy przychodziła rozmawiać z kobietami, które straciły swoje dzieci w Syrii, wysłuchiwała ich i pocieszała je. Nazywano je „matkami osieroconymi”.

Ona nigdy nie czuła się osierocona – cały czas pozostawała związana z tobą, zupełnie jakbyś wciąż z nią była.

Zresztą, mówiąc o tobie, nigdy nie używała czasu przeszłego, tylko zawsze przyszłego: „Kiedy Assia wróci, zrobię to…” Właśnie ona przekazywała nam moc. Nie zastanawiałyśmy się, jak trzeba walczyć, po prostu budziłyśmy się i stawałyśmy do walki, a nad organizacją myślałyśmy później. Widząc twoją matkę gotową do działania, nikt nie mógł pozostać obojętny i bierny.

Kobiety podnosiły się z rozpaczy i szły w jej ślady: składały oświadczenia w obecności dziennikarzy, aby wyjaśnić sytuację; odbywały spotkania z administracją w poszukiwaniu pomocy; całe noce surfowały po Internecie, aby znaleźć miejsce, w którym przebywasz…

Przez wszystkie te miesiące nigdy nie słyszałam, żeby Meriam choć raz się poskarżyła. Choćby jeden raz. Czasem jej głos nieco słabł, ale wystarczyło wspomnieć twoje imię, by odzyskała zapał. Niekiedy po prostu intensywnie wpatrywała się w przestrzeń, zupełnie jakby odpływała myślami gdzieś daleko, by cię odnaleźć.

To było tak, jakbyś większość czasu spędzała z nami, jakbyś stale była tu obecna. Byłaś naszą księżniczką, naszą maskotką. Dawałaś siłę do walki o to, by już nigdy żadna córka nie została uprowadzona od matki.

Dziękuję ci, Assiu, z głębi serca, bo dzięki tobie i twojej matce powstał łańcuch solidarności i braterstwa przeciw barbarzyństwu. Wszyscy podaliśmy sobie ręce i odtąd już nikt nas nie rozdzieli.

Dounia Bouzar

marzec 2015Prolog: Miłość matki

Miłość… Miłość matki do córki to miłość, która z biegiem czasu staje się coraz silniejsza. To miłość, której nic nie może pokonać. Miłość silna, trwała, niezniszczalna.

Pozbawiono mnie statusu matki, bo niektórzy uważali, że jestem zbyt podatna na zachodnie wpływy, że „popełniam błędy”, bo pracowałam, codziennie stykałam się z mieszanym otoczeniem, a poza tym chciałam zdać egzamin na prawo jazdy, by być niezależna. Moje pragnienie niezależności bardzo im przeszkadzało. Ich zdaniem byłam nie dość pokorna!

Wbrew temu, co oni o tym myślą, bardzo dobrze pojmuję moją religię. Islam koi moje serce, kiedy jest mi źle, gdy przeżywam trudne chwile.

Islam uczy mnie wielu rzeczy, takich jak szacunek, uprzejmość, solidarność, życie w społeczeństwie, uczciwość.

Nazywanie islamu religią ekstremistyczną razi mnie; te dwa słowa nie pasują do siebie. Mówiłabym raczej o islamskich fundamentalistach, bo sam islam, jak zresztą żadna religia, nie aprobuje odebrania matce półtorarocznego dziecka. Nic nie usprawiedliwia tego przestępczego czynu!

W islamie matka zajmuje bardzo ważną pozycję. Prorok, którego muzułmanie pragną naśladować, wyraził to następująco: „Matka, matka, matka i ojciec!”; „Raj znajduje się pod stopami naszych matek”.

Twoja matka jest Francuzką pochodzenia tunezyjskiego, wyznania muzułmańskiego. Te słowa do siebie pasują. Zawierają wielkie bogactwo. Niezwykłe bogactwo kulturowe.

W moim kraju, który jest także twoim krajem, Assiu, stykamy się z wieloma kulturami i religiami. Tylko wzajemny szacunek pozwala nam żyć razem w zgodzie.

Ja, twoja mama, poznałam w życiu ludzi różnych wyznań i różnych narodowości: żydów, chrześcijan, ateistów i muzułmanów; Francuzów, Bośniaków, Algierczyków, Amerykanów, Szwedów, Rosjan…

Na nieszczęście poznałam również rasistów, o których wolałabym zapomnieć, ponieważ wiem, że rasizm stanowi integralną część logiki fundamentalistów.

Czasami, słuchając mediów i niektórych polityków, miałam wrażenie, że islam jest nie do pogodzenia z wartościami naszej republiki i stanowi dla niej zagrożenie. Takie „piętnowanie” religii – jakiej mnie nauczono i jaką chcę ci przekazać, Assiu – jest argumentem populistycznym, a islam na to nie zasługuje, bo jest przekazem pokoju, szacunku i szlachetności.

Fundamentalistom wydaje się, że we Francji – moim i twoim kraju – nie można praktykować naszej religii; ale przecież nikt nigdy nie zapytał mnie, dlaczego się modlę, ani nie zabronił mi przestrzegać postu w ramadanie. Nigdy nikt nie wtrącał się w moje życie prywatne ani religijne.

Ekstremizm i fundamentalizm – czy to polityczny, czy religijny – jest przeciwny mojej głównej zasadzie życiowej: szacunkowi dla innych.1. Twój ojciec

Dzień, w którym przyszłaś na świat, był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Urodziłaś się 15 kwietnia 2012 roku w klinice Tonkin w Villeurbanne.

Ciążę znosiłam bardzo źle, dokuczały mi mdłości, wymioty, ciągłe zmęczenie.

Ale tym, co przeżyłam najbardziej, była walka o uratowanie twojego ojca, który właśnie wtedy zaczął uciekać do innego świata, do świata islamskich fundamentalistów.

Bardzo go kochałam i starałam się ze wszystkich sił, żeby wrócił mu rozum. Niestety, byłam sama w tej walce i ostatecznie przegrałam. Straciłam twojego ojca, człowieka niezwykle wrażliwego, empatycznego, o otwartym umyśle.

Imię islamskiej męczennicy, która wolała poddać się Bogu niż mężowi, nadałam ci nieprzypadkowo. Dla mnie było ono muzułmańskie i zarazem w pewien sposób feministyczne.

Kiedy cię zobaczyłam, moją reakcją były łzy radości i dziękowałam Bogu, że jesteś zdrowa.

W spojrzeniu twojego ojca dostrzegłam dumę, ale poczułam ogromny niepokój, gdy oznajmił mi, jak zamierza cię wychowywać: bez muzyki, bez kołysanek, bez lalek, bez szkoły, bez mieszanego towarzystwa, bez urodzin… Miałam nadzieję, że się opamięta.

Mój niepokój narastał podczas następnych trzech miesięcy. Pragnęłam dla ciebie normalnego dzieciństwa. Chciałam, żebyś mogła się bawić jak wszystkie dzieci w twoim kraju, a w przyszłości uczyć się, zdobyć wykształcenie, dokonywać własnych wyborów…

Niestety twój ojciec z coraz większą determinacją narzucał swoje zasady. Coraz mniej pracował, spędzał dużo czasu w Internecie, oddalał się od rodziny. Pod wpływem islamskich fundamentalistów coraz bardziej zamykał się w sobie, a ja zaczęłam mu przeszkadzać w poszukiwaniach religijnych. Nie byłam podobna do żon jego nowych przyjaciół. Na przykład nie nosiłam chusty, której noszeniu nie jestem przeciwna pod warunkiem, że nikt mnie do tego nie zmusza!

Przez wiele miesięcy widziałam, jak stopniowo pogrąża się w ideałach, które w ogóle do niego nie pasowały i były sprzeczne z moimi poglądami. Prosiłam o pomoc jego krewnych, ale bez powodzenia. Dostrzegałam, że jedni stawali się coraz bardziej radykalni, drudzy zaś byli fundamentalistami już wcześniej i wciągali innych w ten nurt. Ciągle powtarzali to samo: „Dałaś się wciągnąć w system! Jesteś w błędzie! Czemu chcesz posłać swoją córkę do szkoły? Chcesz, żeby przebywała w mieszanym otoczeniu, gdzie ją nauczą norm mieszanej moralności? I czego się spodziewasz? Że zostanie lekarzem? Że będzie badać i leczyć osoby innej płci? Ty w ogóle jesteś niepodobna do naszych żon! W porównaniu z nimi zachowujesz się zbyt prowokacyjnie i wyniośle! A w dodatku chcesz jeszcze pracować!? Nie masz nic wspólnego z naszymi kobietami!”

Mieli rację, nie miałam nic wspólnego z tymi kobietami prowadzącymi podwójne życie. Ich mężowie są przekonani, że wszystko o nich wiedzą, tymczasem one wiele rzeczy przed nimi ukrywają. Również pragną niezależności: samochodu, prawa jazdy, pracy. Ale ich mężowie tego nie wiedzą, a one nie ośmielają się narzucić im swojej woli ze strachu przed rozwodem, przed tym, że zostaną same z dziećmi bez dochodów. Zresztą taką właśnie metodą mężczyźni przywiązują je do siebie, a nawet w pewien sposób trzymają jak w więzieniu.

Myślę, że nie habit czyni mnicha. Kobieta, która nosi chustę, może być szczera i godna szacunku, ale może też skrywać różne tajemnice i żyć w kłamstwie. Wielu imamów, mnichów czy księży mimo szaty, jaką noszą, i statusu osób pobożnych wcale nie żyje ani mądrze, ani uczciwie.

Moim zdaniem nikt nie może wiedzieć, co się dzieje w sercu drugiego człowieka!

Kiedy poznałam twojego ojca, pracował w trzech miejscach: nocami w firmie Chronopost, w dzień w barze szybkiej obsługi, a w soboty i niedziele jako weekendowy sprzedawca. Miał zajęte wszystkie dni tygodnia i naprawdę podziwiałam jego zapał. Dzięki swoim zarobkom pomagał rodzinie i przyjaciołom. Wielu bliskich wykorzystywało jego dobre serce, a przede wszystkim jego pieniądze. Dawał je, nie widząc, jak bardzo niektórzy są interesowni.

Praca była pierwszą rzeczą, jaką porzucił. Stała się dla niego grzechem i wolał korzystać z pomocy państwa. Jego krewni i przyjaciele wspierali tę postawę, bo takie zachowanie było ich zwyczajem. Staram się ważyć słowa, ale uważam, że człowiek, który jest zdolny do pracy i nie chce pracować ze strachu przed przebywaniem w mieszanym środowisku albo przed tym, że nie będzie miał dość czasu dla Boga, kieruje się fałszywą wiarą!

Fundamentaliści krytykowani za takie podejście tłumaczą, że pobieranie zasiłków jest dopuszczalne, ponieważ są to pieniądze „niewiernych”. Pobierają je więc bez żadnych skrupułów, sięgając po argumenty dla nich wprawdzie korzystne, ale tak naprawdę pokrętne i nie do przyjęcia.

Twój ojciec zwolnił się z dwóch miejsc i zajmował się tylko sprzedażą produktów kosmetycznych w formie samozatrudnienia (ten pomysł sama mu podsunęłam, kiedy jeszcze byłam z tobą w ciąży). Fundamentaliści różnie oceniali taki sposób zarobkowania: jedni mówili, że to grzech sprzedawać kosmetyki, bo w ten sposób zachęca się młode dziewczęta do bezwstydu, a drudzy, na przykład niektórzy właściciele stoisk, widzieli w tym swój interes (większa liczba klientów oznaczała wzrost ich dochodów, których nie zgłaszali, aby nadal móc korzystać z wszelkich możliwych form pomocy finansowej).

Nie znoszę nieuczciwości, złodziejstwa i hipokryzji, więc oznajmiłam mojemu mężowi, że chcę kontynuować naukę albo zdobyć jakiś zawód i znaleźć pracę. Powiedziałam mu, że nie zamierzam brać pieniędzy, które nam się nie należą, a w dodatku ledwie wystarczają na życie.

Fundamentaliści zawładnęli umysłem twojego ojca. Zdołali go przeciągnąć na swoją stronę. Pozbawili mnie roli kobiety, roli żony. A potem także roli matki!

Gdy byłam z tobą w ciąży, twój ojciec razem z twoim dziadkiem odbyli pielgrzymkę do Mekki. Byłam z tego bardzo dumna. On również…

Wbrew temu, co można usłyszeć w niektórych mediach, wcale nie stał się fundamentalistą pod wpływem tej pielgrzymki. To nastąpiło dwa miesiące później. Indoktrynacja dokonała się tak szybko, że nic już nie mogłam zrobić.

Twój ojciec wrócił z pielgrzymki umocniony w wierze. Był naprawdę wspaniały… A potem osaczyli go ekstremiści. Zaczęli od podważania jego zwyczajów i sposobu życia. Prześcigali się w rozmaitych oskarżeniach, powtarzając mu: „Ty jesteś hadżi^(), a twoja żona nie nosi chusty?”; „Jesteś hadżi i tego nie wiesz?” Twój ojciec słuchał tego i czuł, że traci znaczenie w swojej społeczności. W końcu odwrócił się ode mnie i wszystkiego, co zbudowaliśmy razem, i opowiedział się po ich stronie.

Jak już ci mówiłam, moja córko, byłam sama przeciwko wszystkim!

Zdaniem fundamentalistów twój ojciec wszystko zrozumiał i znalazł się na właściwej drodze, po której prowadził go Bóg.

I tak my dwoje, kiedyś najlepsi przyjaciele – on wiedział o mnie wszystko, a ja wiedziałam wszystko o nim – staliśmy się w pewnym sensie obcymi sobie ludźmi.2. Separacja

Separacja wbrew mojej woli… Zbyt okrutna!

Kiedy się urodziłaś, postanowiłam karmić cię piersią. Bardzo lubiłam ten wyjątkowy kontakt. Ale że każdą moją decyzję podawano w wątpliwość, ta sprawa nie była wyjątkiem. Żona jednego z kuzynów twojego ojca koniecznie chciała sama cię karmić, aby być twoją „drugą matką”. Odmówiłam kategorycznie, bo nie widziałam takiej potrzeby: wszystko przebiegało doskonale, a gdyby nawet zabrakło mi mleka, mogłabym karmić cię inaczej.

To było wpisane w moją rolę matki.

Ta kobieta i jej mąż przekonywali twojego ojca, że karmienie przez inną kobietę to konieczność: gdyby któregoś dnia coś się ze mną stało, twoja „druga matka” zastąpiłaby mnie i mówiłabyś do niej „mamo”. Wbrew opinii twojego ojca – który uważał, że to dobry pomysł, bo nigdy nie wiadomo, co się może zdarzyć – powiedziałam, że nigdy na to nie pozwolę. Jestem twoją jedyną matką! To ja nosiłam cię w swoim łonie, wydałam na świat, karmiłam własną piersią i obdarzyłam matczyną miłością.

Moja odmowa została bardzo źle przyjęta nie tylko przez twojego ojca, ale również przez jego rodzinę. Komentarze były takie same jak zwykle: „W ogóle nie rozumiesz religii! Stosujesz ją, jak ci się podoba! Ty nas obrażasz!”

Według nich powinnam myśleć tak jak oni i zawsze stosować się do ich wskazań, bo mają monopol na rację jako „prowadzeni przez Boga”.

Prawdziwy islam uczy szacunku dla wszystkich istot ludzkich, a nawet dla wszystkich istot żyjących na tej ziemi, niezależnie od ich płci i przynależności religijnej. Ale oni nie dopuszczają jakiejkolwiek odmienności, więc gdy ktoś nie mieści się w ich ramach, potępiają go i traktują jak zadżumionego.

Twój ojciec nie stanął w mojej obronie, bo już wtedy stawał się taki jak oni. Używał nawet tych samych co oni argumentów, aby usprawiedliwić swoje odsunięcie się. Po prostu już mnie nie akceptował.

Następny etap można podsumować tak: przekonano go, żeby żył jak muzułmanin w kraju muzułmańskim. Jeden z jego kuzynów wyjechał do Syrii z żoną i dziećmi, oczywiście uprzednio napełniwszy kieszenie pieniędzmi francuskiego państwa! Tam posłał swoje trzy córki do szkół koranicznych, aby uniknąć koedukacji, i od wieku siedmiu lat kazał im nosić chusty.

„Hidżra^() jest obowiązkiem muzułmanina – powtarzał mi twój ojciec z przekonaniem. – Tak uczynił Prorok”.

Fundamentaliści dopuszczają kradzież, nakazują noszenie chusty małym dziewczynkom i uważają, że jeśli dokonają hidżry jak prorok Mahomet, staną się jego naśladowcami! Ja pojmuję to inaczej. Myślę, że Mahomet uczył nas przede wszystkim szacunku dla różnych sposobów życia.

Nie jestem zbyt gorliwa, jeśli chodzi o religię, ale wiem, że Prorok uciekł z Mekki, ponieważ on i jego wspólnota byli tam prześladowani. Nie mogli się tam wyżywić ani spokojnie żyć właśnie dlatego, że byli muzułmanami.

Natomiast islamscy ekstremiści we Francji odżywiają się bardzo dobrze! A prawa tego kraju potępiają wszelką dyskryminację. Nie twierdzę, że Francja jest wolna od uprzedzeń – te pojawiają się wszędzie – ale nie ma żadnej ustawy mówiącej, że muzułmanin nie może tu jeść, pić, mieszkać czy pracować. Jeśli poprosisz twojego tatę, aby ci wskazał prawo, które obywatelom francuskim wyznania muzułmańskiego nakazuje zaprzestania praktyk religijnych, nie będzie mógł tego zrobić. Dlaczego? Ponieważ nie ma takiego prawa!

Na pewno wysunie argument laickości państwa. Będzie ci mówił, że właśnie laickość jest przyczyną zakazu noszenia chust w szkole. Mnie też ten zakaz nie bardzo się podoba. Nie sądzę, aby chusta była wyrazem niechęci wobec społeczeństwa. Każdy powinien mieć prawo ubierać się tak, jak chce, jeżeli tylko nie zakrywa twarzy.

Ale czy laickie państwo – mimo wszelkich wątpliwości co do pewnych uregulowań prawnych – zabrania nam praktykować naszą religię? NIE.

Czy zabrania nam być muzułmanami? NIE. Chrześcijanami? NIE. Żydami? NIE. Buddystami? NIE. Ateistami? NIE.

Może celem polityków było znalezienie kompromisu, który pozwoliłby uniknąć poważniejszych konfliktów? Czy im się to udało? Nie wiem. Ale mogę ci powiedzieć, że twoja mama jest pochodzącą z Tunezji obywatelką francuską wyznania muzułmańskiego, czy to się komu podoba, czy nie!

Gdy twój tata i ja przestaliśmy żyć w zgodzie, postanowiłam od niego odejść. Chociaż uważam, że to on już wcześniej w pewien sposób mnie porzucił. Nie akceptował różnic między mną a żonami mężczyzn, z którymi się spotykał. Może nawet czuł się gorszy, jakbym mu przynosiła wstyd.

Chciałam wrócić do moich rodziców. Rozstanie nastąpiło szybciej, niż się spodziewałam – 19 lipca 2012 roku, po jego powrocie z meczetu w przeddzień rozpoczęcia ramadanu. I było bardzo dramatyczne.

Podjęłam decyzję w ciągu kilku minut i natychmiast zaczęłam ją realizować. Zawołałam twoich dziadków, u których mieszkaliśmy, powiadomiłam posterunek policji o radykalizacji twojego ojca i wniosłam skargę z powodu bicia i spowodowanych przez niego uszkodzeń ciała. Ta noc była istnym koszmarem. Nie zapomnę jej do końca życia. Ale to był imperatyw, musiałam stanąć w obronie twojej niewinności; przede wszystkim nie chciałam, żebyś stała się taka, jak dzieci ludzi, u których twój ojciec bywał: osobą bez szkoły, bez wykształcenia, bez obycia… Przyszłą radykalistką wbrew własnej woli…

Zostałam sama z tobą, ale dla ciebie. Aby cię chronić, bo bardzo cię kochałam.

Wróciłam do mieszkania rodziców, a on odszedł do swoich.

Gdzie indziej ojciec, gdzie indziej matka…

Twój ojciec i jego rodzina nie zaakceptowali naszej separacji. Obrzucano mnie najgorszymi wyzwiskami, mówiono nawet, że pójdę do piekła. Chciałam się rozwieść z powodu presji psychicznej, ale według jego rodziny to nie wchodziło w grę. „Kobiety, które się rozwodzą bez powodu, nie poczują zapachu raju”, powtarzali mi.

Assiu, chcę ci wyjaśnić, jakie były powody mojej decyzji. Twój ojciec nie pracował, nie utrzymywał rodziny i zabraniał mi pracować. Nie miałam żadnych praw, zmuszał mnie, abym się podporządkowała jemu i jego rodzinie. I przede wszystkim chciał cię pozbawić dzieciństwa… zniszczyć twoją niewinność!

Czy twoim zdaniem to wystarczające usprawiedliwienie?

Byłam nieszczęśliwa i pragnęłam tobie oszczędzić takiego nieszczęścia. Nie chciałam, żebyś dorastała w otoczeniu, w którym rodzice ciągle się kłócą i szarpią ze sobą.

Twój ojciec coraz głębiej poddawał się indoktrynacji i tylko jemu przyznawano rację. Nikt z jego otoczenia nie podawał w wątpliwość słuszności jego wyboru.

Myślę, że o jego postawie przesądziły doświadczenia z dzieciństwa. Często opowiadał mi o swojej młodości i mówił, że dorastał w atmosferze strachu i przemocy.

Twoi dziadkowie ze strony ojca są Tunezyjczykami. Mieli sześciu synów, a twój ojciec był piątym z braci.

Kiedy się urodził, jego matka była już bardzo wycofana. Tylko on zachowywał się wobec niej inaczej niż reszta krewnych. Regularnie wychodził z nią na spacery, naprawiał urządzenia elektryczne, kiedy coś się w nich popsuło…

Opowiadał mi o tym, kiedy jeszcze byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wiem, że dzielenie się takimi sprawami może pociągnąć za sobą przykre następstwa, ale gdybym umarła, moja córko, będziesz przynajmniej znała prawdę!

U moich rodziców zaczęłam robić wszystko, aby zyskać niezależność: szukałam pracy i zapisałam się na kurs prawa jazdy. Moja rodzina wspierała nas. Powstała silna więź między tobą a twoimi dziadkami i wujami, którzy bardzo cię kochają.

Ojciec przychodził cię odwiedzać raz w tygodniu, a niekiedy raz na dwa tygodnie.

Nigdy nie zabraniałam mu kontaktów z tobą. Wprawdzie na początku trochę bałaś się taty, ale stopniowo zaczęłaś go poznawać, a nawet domagać się jego obecności. Ja cieszę się miłością własnego ojca; zawsze byłam – chociaż teraz ty częściowo zajęłaś moje miejsce – jego ukochaną księżniczką. Nie mogłabym więc pozbawiać cię więzi z ojcem, która w moich oczach jest podstawą.

Koniec wersji demonstracyjnej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: