Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zamknięte drzwi - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Czerwiec 2014
Ebook
20,00 zł
Audiobook
24,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zamknięte drzwi - ebook

Natalia Kaszub ma za sobą dramatyczne przeżycia, o których z nikim nie rozmawia. Od lat mieszka wraz z dziećmi w Anglii, pracuje, zajmuje się domem, prowadząc spokojne życie. Któregoś razu spotyka swoją koleżankę z Polski, z którą przyjaźniła się od zawsze. Z ulicy przenoszą się do mieszkania bohaterki, wspominając minione lata...

Widzisz, moja droga, napisać książkę, to znaczy obnażyć się przed światem. To nie jest ani proste, ani łatwe. Mimo upływu czasu, wszystko jest ciągle zbyt bolesne i zbyt osobiste, by o tym publicznie mówić. Jakich użyć słów, by oddać prawdziwość przeżyć i nie być zarazem wulgarną? Nie mogę napisać, że moja matka głaskała mnie po głowie, zwracając się do mnie imieniem. Moja matka mówiła do mnie „ty kurwo”, a ja miałam zaledwie siedem lat i nie rozumiałam, dlaczego tak strasznie mnie nienawidzi. Gdyby przyznawano nagrody za znęcanie się, matka dostałaby Nobla. Była mistrzynią w tej dziedzinie.

Kategoria: Obyczajowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7942-211-1
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Natalia! – usłyszała za sobą wołanie. Dźwięk znajomego głosu wzbudzał w niej strach. Zanim się obejrzała, odruchowo skuliła się w sobie. Na chodniku stała jej koleżanka z dawnych lat. Odetchnęła z ulgą.

– Nie strasz ludzi. Witaj, moja droga. Co tu robisz? – Wyciągnęła ręce w geście powitania.

– Natalka, kopę lat się nie widziałyśmy. Nic się nie zmieniłaś. – Lidka serdecznie ją uścisnęła.

– Dobrze cię widzieć. Często myślałam o tobie, chociaż nie przypuszczałam, że cię tu spotkam.

– Świat jest mały. Sama mi to zawsze powtarzałaś. Bardzo ładnie wyglądasz. Przytyłaś. Jezu, jak ja się cieszę, że cię widzę. – Lidka naprawdę bardzo cieszyła się ze spotkania.

– Ja też się cieszę. Dawno się nie widziałyśmy. Ile to lat minęło od naszego spotkania? Pięć? Sześć?

– Jedenaście, moja kochana. Jedenaście.

– To niemożliwe. Wydaje się, że to nie było tak dawno. Nieważne. Opowiadaj, co cię sprowadza na tę angielską ziemię.

– To samo co ciebie tu sprowadziło przed laty. Bieda i brak pracy w naszym kochanym kraju. Po przyjeździe szukałam cię, ale niełatwo cię znaleźć. Od lat nie dałaś żadnego znaku życia.

– Wiem. Było włamanie do mojego domu, ukradziono mi telefon z waszymi numerami. Od tamtej pory straciłam kontakt z wieloma znajomymi. Z tobą też. Niektórzy pewnie myślą, że w głowie mi się przewróciło i dlatego przestałam dzwonić, a ja po prostu nie pamiętałam tych wszystkich numerów. Nigdy nie miałam głowy do cyferek. Nie będziemy stały na chodniku, zapraszam do siebie na kawę… Jedenaście lat, jak ten czas leci.

– Nie będę ci przeszkadzać?

– Ani trochę. Naprawdę bardzo się cieszę z naszego spotkania. Znasz mnie i wiesz, że nigdy nie umiałam okazywać uczuć publicznie, co nie znaczy, że ich nie mam. Jedziemy do mnie – zdecydowała Natalia, prowadząc koleżankę do stojącego na przystanku autobusu. Wsiadły, a ten po chwili ruszył z miejsca. – Od dawna tu jesteś?

– Dwa miesiące. Mieszkam na Charles Street. Wynajmuję jedynkę, bo taniej. Koleżanka męża sprowadziła mnie tutaj.

– Dobre koleżanki ma twój mąż. Pracujesz?

– Tak, przez Best Live, robię w jakimś zakładzie z plastikami. Nie pamiętam jak nazywa się moja firma. Nieważne. Daleko mieszkasz?

– Nie. To mój przystanek, musimy wysiąść. Zadzwoń do koleżanki męża, że nie wrócisz na noc. Zostaniesz u mnie, musimy odrobić te jedenaście lat. Jutro odwiozę cię do twojego mieszkania. Dobrze, że tu jesteś, Lidka. Nareszcie spotkałam kogoś ze swoich stron. To tak, jakby kawałek tamtego świata powrócił do mnie – powiedziała Natalia, sięgając po klucze do torebki. Za drzwiami rozległo się szczekanie. – Nie wystrasz się psa, nie jest groźny, tylko tak groźnie ujada. Wejdę pierwsza i uspokoję go. – Otworzyła drzwi domu, witając się z wilczurem. Lidka niepewnie weszła tuż za nią. Wielkie psisko niechętnie poddawało się woli swojej pani. – Arko, spokój. Nie wolno tak ujadać. Lidka, wejdź i rozgość się, Arko nic ci nie zrobi. Odstawię zakupy do kuchni. – W domu panowała cisza. Natalia zaparzyła dwie filiżanki kawy, wracając do koleżanki siedzącej niczym trusia w salonie. – Teraz możemy rozmawiać.

– Dzieci twoich nie ma? Jest tak cicho…

– Dzieci mają swój świat, zupełnie inny od mojego. One od jakiegoś czasu żyją w świecie Awatara, przyziemne sprawy nic ich nie obchodzą.

– Kim u diabła jest ten Awatar? Mów po polsku, bo u mnie kiepsko z angielskim.

– Tak nazywam baśniowy świat Internetu. Tam wszystko jest inne, piękne i fascynujące, nie tak jak w rzeczywistym świecie. Po co zajmować się przyziemnymi sprawami, skoro można żyć inaczej – w głosie Natalii zabrzmiała gorycz. Koleżanka przez moment milczała, przyglądając się jej z ukosa. – Nie patrz tak na mnie. Nie jestem wyrodną matką, tylko czasem tak się zachowuję. Nieważne. Opowiadaj, co u ciebie. Twoje pociechy też już dorosły.

– Karol skończył dwadzieścia trzy lata, Julka siedemnaście. Ojciec z nimi walczy. Ma okazję przekonać się do prawdziwego życia. Dotychczas nic go nie obchodziły sprawy związane z prowadzeniem domu. Większą część życia spędził, załatwiając interesy.

– Bądź uczciwa. Ktoś musiał zarabiać na utrzymanie rodziny. Bez chleba nie siedziałaś ani jednego dnia.

– To prawda, ale nie masz pojęcia, jak często ten chleb był gorzki.

– Nie zapominaj, że wiem coś na ten temat. Powiedz mi, zmieniło się coś na lepsze w naszych rodzinnych stronach?

– Zmieniło się. Bieda aż piszczy, żadnej pracy nie ma, wszystko powoli zamiera. Młodzi dawno już wyjechali, gdzie kto mógł, a starsi dogorywają. Nie tęsknisz za krajem?

– Tęsknię. Przez pierwsze lata pobytu tutaj nie myślałam o powrocie do Polski, ale teraz coraz częściej przenoszę się wspomnieniami do starej ojczyzny. Gdybym miała jakiś kątek, chyba wróciłabym tam, ale nie mam gdzie wrócić. Jestem zmęczona życiem na obczyźnie.

– Masz przecież dom.

– Nie mam, Lidka. Mojego domu już nie mam…

– Sprzedałaś go?

– Nie. Odebrano mi go, tak jak wszystko w życiu. W moim domu mieszka jakiś dziki lokator, którego tak naprawdę nie znam.

– Nie rozumiem, jak to w twoim domu ktoś mieszka? Jakim prawem?

– Prawem silniejszego, moja droga. Wilcze plemię pozbawiło mnie wszystkiego. To oni stoją za tym. Próbowałam interweniować w tej sprawie, ale policja uznała, że żadne prawo nie zostało złamane, mir nie został naruszony i wszystko jest cacy.

– Domyślam się, że twój były za tym stoi.

– Ta szmata, jego kochanka za tym stoi. I brat. Lidka, oni nadal są silni i nadal sami ustanawiają prawo. Skoro raz udało im się wygonić mnie z domu, dlaczego ma nie udać się zamknąć przede mną drogi powrotu? Po drugiej stronie Krzyża stoi murowany dom, gotowy do zamieszkania, ale tam lokatorzy nie poszli mieszkać, bo nikt by im na to nie pozwolił. Zajęli mój dom, doskonale zdając sobie sprawę, że nic im nie zrobię, bo mają po swojej stronie poparcie stada wilków dyszących nienawiścią do mnie.

– Nie rozumiem. W twoim domu mieszka dziki lokator i ty nic z tym nie możesz zrobić? – Lidka nie wierzyła własnym uszom.

– Sama przeciw wszystkim? Odwagi potrzeba.

– Ja, będąc na twoim miejscu, napisałabym książkę o tym, co zrobiła ci twoja rodzina.

– To nie jest moja rodzina. To wilcze plemię żądne krwi. To, że udało mi się wyrwać z ich kłów i pazurów, wcale nie oznacza, że mi odpuścili. Nikt z nich nie zna mojego adresu ani telefonu, co pozwala mi spokojnie żyć.

– Minęło tyle lat. O co mają dziś do ciebie pretensje? Odebrali ci wszystko, co można było odebrać.

– Nie zdążyli odebrać mi życia i to ich boli najbardziej. Ja żyję, choć powinnam od lat gryźć ziemię. Ktoś taki jak ja nie powinien chodzić po świecie.

– Tym bardziej powinnaś o tym napisać.

– I kto by to czytał? Kto by mi uwierzył, że napisałam prawdę? Kimże ja jestem, że mogłabym napisać cokolwiek? Mam na swoim koncie tysiące przeczytanych książek i każda kończyła się happy endem, bo w książkach w gruncie rzeczy dobro zawsze wygrywa ze złem. W moim przypadku byłby to horror z ponurym zakończeniem. Nie, Lidka, nie nadaję się na pisarkę, jestem prostą kobietą żyjącą bardzo przyziemnymi sprawami. Kiedy wracam myślą do tamtych strasznych dni, sama z trudem wierzę w to, co przeżyłam. Dwa lata temu byłam w Polsce, odwiedziłam Ninę… Patrzyłam na kran, z którego brałam wodę i sama się sobie dziwiłam, skąd we mnie było tyle siły. Dziś nie byłabym w stanie żyć tak jak wtedy. Nie dałabym rady…

– Bóg dał ci siłę.

– A ty znowu swoje. Ja nie mam nic przeciwko Bogu, ja tylko nie wierzę w Jego miłosierdzie i dobroć. Nie napiszę żadnej książki. Nie stanę ponownie pod pręgierzem klanu. Nie będą mnie nigdy więcej poniżać, przeklinać i ranić. Nikt naprawdę nie wie, jak straszną cenę zapłaciłam za wszystko. Samotność jest czasem gorsza niż śmierć i ja tej samotności doświadczyłam, stając naprzeciwko wilczego stada. Z całej rodziny nikt oprócz Małgosi nie podał mi ręki. Nikt nie podszedł i nie powiedział: „Jestem z tobą”. Wszyscy mnie potępiali, traktując jak wyrzutka, a przecież nie byłam gorsza od nich, ja tylko nie umiałam żyć tak, jak mi kazano. Co osiągnęłam tą nierówną walką? Nic. Wdeptano mnie w błoto w imię ratowania dobrego imienia rodziny. Z imieniem Boga na ustach, bo jakże mogłoby być inaczej… – urwała, walcząc z falą łez.

– Przynajmniej spróbuj. Sama widzisz, że nawet po latach nie jesteś w stanie mówić o tym, bo duszą cię łzy. Wyrzuć to z siebie. Przelej na papier całe to swoje cierpienie.

– Widzisz, moja droga, napisać książkę, to znaczy obnażyć się przed światem. To nie jest ani proste, ani łatwe. Mimo upływu czasu wszystko jest ciągle zbyt bolesne i zbyt osobiste, by o tym publicznie mówić. Jakich użyć słów, by oddać prawdziwość przeżyć i nie być zarazem wulgarną? Nie mogę napisać, że moja matka głaskała mnie po głowie, zwracając się do mnie po imieniu. Moja matka mówiła do mnie „ty kurwo”, a ja miałam zaledwie siedem lat i nie rozumiałam, dlaczego tak strasznie mnie nienawidzi. Gdyby przyznawano nagrody za znęcanie się, moja matka dostałaby Nobla. Była mistrzynią w tej dziedzinie.

– Byłaś niechcianym dzieckiem, dlatego matka tak cię traktowała. Dużo jest takich dzieci.

– No właśnie. Nie jestem wyjątkiem. Jeżeli odważę się otworzyć drzwi własnej duszy, ludzie oskarżą mnie o użalanie się nad sobą lub, co gorsza, o chęć zemsty na bogobojnych i jakże uczciwych członkach rodu. Nie zapominaj, że to ja jestem wyklęta, oni natomiast noszą nad głowami nimb świętości.

– Przestań Natalia. O czym ty mówisz? Jaki nimb świętości? Twoja siostra rozbiła ci rodzinę, zabrała ci męża, pozbawiła twoje dzieci ojca, a ty mówisz, że uchodzi za świętą?

– Proszę cię, nie nazywaj jej moją siostrą. Nigdy.

– W porządku, przepraszam.

– Przygotuję obiad. Pomożesz mi? Pamiętasz, jak kiedyś zbierałam butelki, by kupić chleb? Dzisiaj mam wszystko i muszę ci powiedzieć, że mało mnie to cieszy.

– Spotykasz się z kimś? Masz jakichś przyjaciół? Znajomych?

– Znajomych mam dużo, przyjaciółkę jedną i nie spotykam się z żadnym panem, jeżeli ci o to chodzi.

– Więc co robisz w wolnym czasie?

– Niewiele mam wolnego czasu. Nie jestem już pierwszej młodości i praca mnie męczy. Po powrocie do domu odpoczywam albo biorę się za zmywanie lub prasowanie, bo mnie trafia, gdy widzę zlew pełny brudnych talerzy lub stertę ciuchów do prania.

– A co w tym czasie robią dzieci?

– Dokładnie to samo co w tej chwili.

– Aha. I wszystko jasne. Sama je tak wychowałaś. W tej materii możesz mieć wyłącznie do siebie pretensje.

– Masz rację. Ja je tak wychowałam, chociaż nie chciałam źle. Obierz ziemniaki, ja zajmę się smażeniem schabowych, surówka stoi w lodówce. Pół godziny i będziemy miały obiad. Wróci moja wnusia z przedszkola, też na pewno zje z chęcią.

Przez chwilę milczały, skupiając uwagę na przygotowaniu obiadu. Natalia miała wrażenie, że czas na chwilę się cofnął, że nie było wspomnianego dramatu w jej życiu, emigracji i bezmiaru samotności. Łzy zapiekły pod powiekami.

– Natalia, co się dzieje?

– Przypomniały się mi lata, gdy wszystko było proste i jasne. Przyjeżdżałaś do mnie z dziećmi i podobnie jak dziś razem przygotowywałyśmy obiad. Potem już nic nie było tak jak przedtem. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze najbardziej bałam się samotności. Robiłam co było w mojej mocy, by zachować pełną rodzinę i nie udało się mi. Nic mi nie wyszło w życiu, choć od losu chciałam tak niewiele. Chciałam tylko mieć swój dom i żeby bociany zrobiły gniazdo na jego dachu. Rodzina mi się rozpadła, dom mi zabrano, a bociany nie zrobiły gniazda. Wiesz, kiedyś myślałam, że wystarczy wyjechać daleko od tego skażonego miejsca, by zapomnieć i odciąć się od przeszłości, ale jakże się myliłam. Dziś wiem, że gdybym nawet wyjechała na Antarktydę, wspomnienia niczym cień pójdą za mną.

– Bo to wszystko, co przeżyłaś wciąż w tobie tkwi. Minęło trzynaście lat, a ty wciąż żyjesz przeszłością. Tak nie można, Natalia. Pora zamknąć ten nieszczęsny rozdział twojego życia i zacząć od nowa. Wiesz, że uśmiechasz się tylko ciałem? Twoja dusza spowita jest mrokiem. Na twojej twarzy czas wyrył gorzki żal. Nie masz przecież stu lat, nie masz nawet pięćdziesięciu, możesz jeszcze ułożyć sobie życie. Dzieci masz już dorosłe. Musisz tylko rozliczyć się z przeszłością, uwolnić się od koszmarów dzieciństwa i tego całego cyrku związanego z rozwodem.

– Jak mam to zrobić? Powiedz mi, jak mam zapomnieć? Jak mam odzyskać wiarę, którą straciłam dawno temu? Jak? Kiedyś jeszcze wierzyłam, że dzieci mi pomogą, że będzie mi lżej, gdy już dorosną, ale byłam głupia, bo wierzyłam na próżno. Stary człowiek nie jest nikomu potrzebny, niewiele ma do powiedzenia, bo co taki ludzki wrak może wiedzieć o współczesnym świecie? Nic. Więc nie powinien zabierać głosu, tylko siedzieć cicho, ciesząc się, że jeszcze potrzebują go do prania i sprzątania. Dobro i zło straciło na znaczeniu, liczą się tylko pieniądze.

– Przecież ty nie jesteś stara. Znajdź sobie jakiegoś normalnego faceta i zacznij żyć.

– Dajże mi święty spokój. Po co mi jakiś facet? Że niby za mało mam obowiązków, a za dużo wolnego czasu? Przestań, Lidka. Mam poukładane życie i niczego nie chcę w nim zmieniać. Mam swoje ukochane książki, na które mnie kiedyś nie było stać i jestem na swój sposób szczęśliwa.

– Mnie nie musisz okłamywać. Za dobrze cię znam, moja droga. W głębi duszy jesteś bardzo samotna.

– Na szczęście nikt nie zagląda w głąb mojej duszy. Drzwi do niej dawno zatrzasnęły się i niech tak zostanie. Za zamkniętymi drzwiami jest bezpiecznie, uwierz mi.

– Mówisz tak, bo się boisz.

– Dokładnie tak. Nie jestem odporna na ból i nigdy nie byłam. Dlatego nie napiszę książki o sobie, bo po prostu się boję. Zdaję sobie z tego sprawę, że odstaję od reszty ludzi i czasem nie wiem, do jakiego świata należę, bo tamten, który poznałam z kart książek, za nic nie pasuje do dzisiejszych realiów. Właściwie, to nigdy nie pasował do rzeczywistości. Boję się bólu, boję się cierpienia nad miarę, boję się, że ktoś mnie znów oszuka. Pomyśl tylko przez chwilę logicznie: moja matka mnie odrzuciła, moja rodzina mnie odrzuciła, nigdy nikomu nie byłam tak naprawdę potrzebną, więc teraz tym bardziej. Obiad gotowy.

Usiadły w salonie, zabierając się za jedzenie. Z pokoi wyszły dzieci zwabione zapachem jedzenia, nałożyły sobie gotowe danie na talerze i zniknęły z powrotem za drzwiami.

– Zawsze tak jest, czy tylko dzisiaj, bo ja jestem u ciebie?

– Zawsze tak jest. Kiedyś było inaczej, ale odkąd dzieci dorosły, nie jestem im potrzebna. Gdzieś popełniłam błąd, tylko nie wiem, gdzie.

– Nie wiesz? To ci powiem. Za mało od nich wymagałaś. Wiem, zostałaś sama, robiłaś, co mogłaś, by zastąpić im oboje rodziców…

– Były małe, gdy to wszystko się zawaliło. Kochałam je ponad życie, sama zresztą jesteś matką, więc nie muszę ci tłumaczyć. Żyłam dla nich.

– I nadal to robisz. Zapomniałaś, że jesteś człowiekiem i masz prawo do własnego życia.

– Nigdy nie miałam prawa do własnego życia. Pogodziłam się z tym.

– Ty ze wszystkim się pogodziłaś, jak widzę. Nie jesteś tamtą dawną Natalią, dla której nigdy nic nie było niemożliwe. Nie taką cię znam i pamiętam. Co się z tobą stało? Przyjechałaś tu z jedną torbą, bez znajomości języka, bez pieniędzy i w ciemno. Poradziłaś sobie. Ściągnęłaś do siebie dzieci, zapewniłaś im szkołę i dach nad głową. Dziś masz wszystko, o czym kiedyś może nie śmiałaś marzyć. Masz dom, samochód, pracę, niczego ci nie brakuje, więc skąd u ciebie tyle goryczy?

– Lata doświadczeń i samotności wypaliły we mnie wszystko. Kiedyś ksiądz powiedział mi, że nic mi tak w życiu nie dokuczy jak samotność. To prawda. Mimo tego, że mam dzieci przy sobie, mam wnuczkę, a jednak otacza mnie przeraźliwa pustka, której nie jestem w stanie niczym zapełnić. Na ogół nie skarżę się nikomu, zresztą nie mam komu. Masz ochotę na spacer? Pokażę ci mój park, a przy okazji Arko sobie pobiega.

– Chętnie się przewietrzę. To co? Ubieramy się?

– Tak. Dam ci kurtkę, pada deszcz i jest wietrznie, ale, jak wiesz, lubię taką pogodę.

– Pamiętam, jak wyciągałaś mnie na grzyby do lasu, nie zwracając uwagi na deszcz. Nic się nie zmieniło w twoich upodobaniach. – Lidka otuliła się kołnierzem kurtki mającym chronić ją przed ziąbem i wilgocią. Wychodząc na podwórko, zapięły psu smycz. Deszcz ciągle padał, wiatr szarpał gałęziami drzew, na których pozostało już niewiele liści. Właścicielka młodego wilczura w towarzystwie koleżanki skierowała się do pobliskiego parku. Lubiła jesień. Często, wracając z centrum miasta, celowo przemierzała rozległy park, by choć chwilę poczuć jesienny klimat. Lubiła brodzić po grubym dywanie z liści, wdychając ich charakterystyczny zapach. Jesienny aromat schnących traw, opadłych liści i wiatru miał niepowtarzalny urok. Kochała jesień z jej melancholią, deszczem, chłodem i zapachem przemijania. – To, co widzę przed sobą nazywasz parkiem? Zapomniałaś jak wygląda prawdziwy park?

– Nie zapomniałam, tylko przyzwyczaiłam się do innej rzeczywistości. Nie zaprzeczysz, że to miejsce ma swój niepowtarzalny urok. Widziałaś kiedyś wiewiórki biegające na wyciągnięcie ręki? Wcale nie uciekają. Na jednej z ławek w pogodne dni przesiaduje stara Cyganka. Jest sympatyczna, kiedyś nawet chciała mi wróżyć, jednak nie zgodziłam się. Nie chcę wiedzieć, co mnie jeszcze czeka w życiu.

– Ja zgodziłabym się. O, kwiatki kwitną mimo późnej jesieni. U nas o tej porze są już przymrozki, a kwiaty możesz zobaczyć jedynie w kwiaciarni. Nie mogę przyzwyczaić się do tutejszych warunków. Inaczej wygląda zagranica z pozycji zwykłego zjadacza chleba siedzącego w fotelu w swoim domu, a inaczej, gdy stoisz na obcej ziemi.

– Wiem o tym. Wielokrotnie ci o tym mówiłam, a ty mi nie wierzyłaś. Przekonałaś się na własnej skórze.

– Może wybierzemy się na zakupy? Co prawda pogoda nie zachęca do włóczenia się po sklepach, ale może jednak?

– Jasne. Nie mówiłam ci, u nas są polskie sklepy, zakłady fryzjerskie, biblioteka i parę innych punktów usługowych… Tę okolicę nazywają Polską Mekką, choć nie ma już tylu naszych rodaków co wcześniej. Ich miejsce zajmują Litwini, Łotysze i Cyganie.

– Żartujesz ze mnie, prawda?

– Jakże bym śmiała? Odprowadzimy psa do domu i przejdziemy się po sklepach. Arko, wracamy. – Kierując się w stronę domu, Natalia zapięła psu smycz. Cała trójka przyśpieszyła kroku, deszcz zacinał, zmuszając spacerowiczów do mrużenia oczu. Na ulicy mimo brzydkiej pogody było jak zwykle tłoczno i gwarno. Natalia zaprowadziła koleżankę do najbliższego polskiego sklepu, znosząc cierpliwie jej pełne zaskoczenia ochy i achy na widok rodzimych towarów. Po godzinie zdołała wyciągnąć ją ze sklepu obładowaną torbami wypełnionymi zakupami. – Po co ci tyle zakupów? Przecież możesz częściej zaglądać do mnie i zawsze zrobić zakupy. Dawno przestałam robić zapasy. Tobie też proponuję to samo.

– Ja tam swoje wiem. Zawsze lubiłam mieć zapas w szafce i nie zamierzam zmieniać wieloletnich upodobań. Nawet mi tego nie proponuj. Pomóż mi zanieść zakupy do domu.

Wracały obładowane reklamówkami niczym wielbłądy. Z ulgą weszły do domu, odstawiając torby.

– Mam ochotę na filiżankę gorącej kawy. Też się napijesz? – Natalia włączyła czajnik z wodą. Po chwili aromat świeżo parzonej kawy rozszedł się po mieszkaniu. Długo w nocy dwa ściszone głosy zakłócały ciszę panującą w mieszkaniu, zanim zmęczenie zmusiło je do odpoczynku. Natalia mimo zmęczenia nie mogła zasnąć. Pomysł napisania książki, podsunięty przez koleżankę, wywołał u niej atak panicznego strachu. W jednej chwili powróciło całe zło, którego doświadczyła na własnej skórze. Skuliła się w pozycję płodu, czekając, aż lęk przeminie, a pamięć przesuwała przed oczami chwile grozy, utwierdzając swoją ofiarę w przekonaniu, że nic nie odeszło w zapomnienie. Gdyby w takim momencie miała do wyboru zapadnięcie się pod ziemię albo spotkanie z kimkolwiek ze swoich oprawców, wybrałaby to pierwsze. Zabolałoby może ostatni raz. Sama myśl o spotkaniu z wilczym stadem wywoływała u niej za każdym razem falę dzikiego bólu i przerażenia. Leżała bez ruchu, wsłuchując się w łomot własnego serca, aż wreszcie wszystko zaczęło wracać do normy i zelżał ucisk kleszczy strachu. Odsunęła od siebie niedorzeczną myśl podsuniętą przez Lidkę, postanawiając nigdy więcej do niej nie wracać. Żyła tu od paru dobrych lat i nikt tak naprawdę jej nie znał. Nawet Lidka. Wszystko w jej życiu było na pozór poukładane i głupotą byłoby burzyć dotychczasowy porządek rzeczy. Zresztą Natalia nie była gotowa na ujawnienie światu swojej historii. Co gorsza, nie była pewna, czy kiedykolwiek będzie gotowa, by zmierzyć się z przeszłością. Czasem łudziła się, że wszystko okaże się snem, że obudzi się w starym świecie i nie będzie potrzeby przed nikim odsłaniać najtajniejszych zakamarków własnej duszy. Po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że napisanie książki opartej na własnych przeżyciach źle zostałoby odebrane przez wszystkich, którzy ją znają, bo mógłby ją ktoś posądzić o chęć zdobycia sławy kosztem rodziny, albo nie daj Boże o zemstę na bogobojnych członkach rodu. Już i tak wystarczająco narozrabiała, wyłamując się z zasad panujących w rodzinnym klanie, przez co została wyklęta raz na zawsze, dlatego napisanie książki byłoby kolejną próbą gaszenia ognia za pomocą oliwy. Dzieci też miałyby wiele do powiedzenia w tej sprawie. Przecież skoro je urodziła i podjęła się obowiązku samotnego ich wychowania, wiedziała, na co się pisze. Zawsze mówiła, że dzieci są aniołami na Ziemi, a skoro są aniołami, jak można czegoś od nich wymagać? Niegodziwością jest, że inni wymagają czegoś od nich, ale żeby jeszcze rodzona matka? Tego byłoby za wiele. Przecież są dobre, kochane i niewinne niczym przyboczna straż Stwórcy… A ona jest już stara i nic od życia się jej nie należy. Swoje przecież przeżyła, pora ustąpić miejsca młodym, dostosowując się do ich nowych zasad. Taka przecież jest kolej rzeczy, czy ktoś zgadza się z tym, czy nie. I z tą myślą usnęła. Coś ją wyrwało ze snu. Usiadła, rozglądając się nieprzytomnie po pokoju, i ku własnemu przerażeniu zobaczyła biskupa w purpurze spacerującego po jej domu. „Co tu robi ten duchowny? Na pewno matka go przysłała, by wygnał ze mnie diabła”, przemknęło jej przez myśl lotem błyskawicy, zanim nie oprzytomniała na tyle, by w osobie spowitej w purpurę rozpoznać koleżankę.

– Lidka, na Boga, co ty masz na sobie?

– Było mi chłodno, więc owinęłam się w pościel znalezioną w twojej szafie. Uwielbiam satynę, a jeszcze bardziej uwielbiam taki kolor.

– Wzięłam cię za biskupa.

– Co niby miałby robić biskup w domu takiej ateistki jak ty?

– Pomyślałam przez moment, że matka przysłała duchownego, żeby wygonił ze mnie diabła.

– To tylko potwierdza moje słowa, że ciągle żyjesz przeszłością.

– Nie żyłam przeszłością, dopóki nie spotkałam się z tobą. Zanim usnęłam, długo myślałam nad twoją propozycją.

– I?

– Doszłam do wniosku, że jest niedorzeczna.

– Zastanów się. Masz czas. Muszę wracać do siebie. Dzwonili z agencji, że jadę do pracy na popołudniową zmianę.

– Szkoda. Myślałam, że dłużej u mnie zostaniesz.

– Teraz, kiedy spotkałyśmy się, myślę, że częściej będziemy się widywać.

– Też tak myślę. Pomogę ci zabrać się z tym całym majdanem do domu. – Natalka bez ociągania wstała z łóżka. Zjadły śniadanie i pojechały do centrum, gdzie mieszkała Lidka.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: