Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zbior pamiętnikow historycznych o dawney Polszcze z rękopismow, tudzież dzieł w różnych językach o Polszcze wydanych oraz z listami oryginalnemi królów i znakomitych ludzi w kraiu naszym. Tom 1 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zbior pamiętnikow historycznych o dawney Polszcze z rękopismow, tudzież dzieł w różnych językach o Polszcze wydanych oraz z listami oryginalnemi królów i znakomitych ludzi w kraiu naszym. Tom 1 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 538 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZBIÓR PA­MIĘT­NI­KÓW HI­STO­RYCZ­NYCH O DAW­NEY POL­SZ­CZE

Z rę­ko­pi­smów, tu­dzież dzieł w róż­nych ję­zy­kach o Pol­sz­cze wy­da­nych oraz z li­sta­mi ory­gi­nal­ny­mi kró­lo­wi zna­ko­mi­tych lu­dzi w kra­iu na­szym

Przez

J. U. Niem­ce­wi­cza.

Ego, con­tra hoc qu­oque, la­bo­ris pre­mium

pe­tam, uti me a con­spec­tu ma­lo­rum, qu­ano-

stra­to tper an­nos vi­dit atas, tan­ti­sper cer­te

dum pri­sca illa tota men­te re­pe­to, aver­tam.

Tit: Li­vii, pre­fa­tio.

Tom I.

W War­sza­wie, dru­kiem N. Glücks­ber­ga,

Księ­ga­rza i Ty­po­gra­fa. Kró­lew: Uni­wer­sy­te­tu.

1822.SPIS RZE­CZY

W TYM TO­MIE ZA­WAR­TYCH

Wy­pis z Pom­po­niu­sa Mela o daw­ney Sar­ma­cyi… 6

Opi­sa­nie Pol­ski, Li­twy i Pmss w 15 wie­ku p. Ene­sza Syl­wiu­sza… 7

Mowa Sa­mu­ela Ma­cie­iow­skie­go w r. 1538…. 16

Rzecz Pod­lo­dow­skie­go do Zyg­mun­ta… 23

Dy­ary­usz Sey­rau War­szaw­skie­go po śmier­ci Zyg­mun­ta I… 32

Skró­co­ny Pa­mięt­nik Kar­dy­na­ła Com­men­do­ni p. Gra­cy­ana… 56

Po­czą­tek Pa­mięt­ni­ka Orzel­skie­go… 114

Dy­ary­usz co się dzia­ło w War­sza­wie na ziez­dzie 1572… 142

Dal­szy Ciąg pa­mięt­ni­ków Orzel­skie­go… 164

Po­grzeb Kró­la Zyg­mun­ta Au­gu­sta… 174

Dal­szy Ciąg pa­mięt­ni­ków Kom… p. Gra­cy­ana… 198

O przy­ię­ciu w Pa­ry­żu Po­słów Pol­skich… 1574 z de Thou… 230

Dal­szy Ciąg Kom­men­do­nie­go p. Gra­cy­ana… 245

Wiazd Kró­la Hen­ry­ka i ko­ro­na­cyą… 252

List Kró­la Hen­ry­ka do Sta­nów. 277

Wy­pis z Ży­cia Gay de Pym­brac bę­dą­ce­go w Pol­sz­cze z Kr: Henr:… 281

List Sta­nów Ko­ron­nych do kró­la Hen­ry­ka… 294

Dy­plo­ma fun­da­cyi ko­ścio­ła w Gó­rze w W. Pol­sz­cze w r. 1067… 304

List Prze­my­sła­wa kr. Cze­skie­go do Pran­do­thy B. Kr. w r. 1255… 309

Nada­nie Krzy­ża­kom Zie­mi Chel­miń­skiey… 310

Opi­sa­nie hoł­du Wdy Mal­tań­skie­go Ka­zi­mie­rzo­wi W. od­da­ne­go….. 317

Kon­trak­ta, Li­sty i ugo­dy za Ka­zi­mie­rza W…. od pag. 312 do 321

List Kró­la Lu­dwi­ka… 322

Za­pis Kró­lo­wey Ja­dwi­gi… 323

Li­sty Mar­ci­na V. Pa­pie­ża do Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły… od p. 325 do 336

Zyg­munt Król Rz; pod­da­ie się pod sąd Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły… 336

List Po­słów Wę­gier­skich do Wła. War­neń­czy­ka… 337

AKT pierw­szy Unii W. X. Lit… z Ko­ro­ną, w r. 1413… 340

Mowa Po­słów Ziem Pru­skich, do Ka­zi­mie­rza Ja­gie­loń­czy­ka… 351

Dy­plom­ma od­zy­ska­nych Ziem Pru­skich, do Kró­le­stwa Pol­skie­go… 356

Li­sty Zyg­mun­ta I. do Pa­pie­zów z Akt To­mic­kie­go… od p. 366 do 385

Li­sty To­mic­kie­go… 386

Li­sty ory­gi­nal­ne i po­ufa­łe Zyg­mun­ta Aug… do Mi­ko­ła­ia Ra­dzi­wił­ła… od p. 390 do 484

List Sta­ni­sła­wa Orze­chow­skie­go, do Krzysz­to­fa Tar­now­skie­go, do­no­szą­cy o śmier­ci Jana Tar­now­skie­go Kasz­te­la­na Kra­kow­skie­go… 484

OSTRZE­ŻE­NIE

Li­sta Pre­nu­me­ra­to­rów (ie­że­li będą) po­ło­ży się w dru­gim To­mie dzie­ła tego:PRZE­MO­WA DO ZBIO­RU PA­MIĘT­NI­KÓW HI­STO­RYCZ­NYCH O DAW­NEY POL­SZ­CZE.

Do­mo­wi i obcy Dzie­jo­pi­so­wie, zo­sta­wi­li nam, lubo nie tak ob­fi­te i do­kład­ne iak­by ży­czyć na­le­ża­ło zbio­ry hi­sto­ryi Pol­skiey, dość ied­nak do­sta­tecz­ne, co do waż­niey­szych zda­rzeń, i czy­nów. Lecz nie w tych to po­waż­nie pi­sa­nych dzie­jach, ma­lu­ią się nay­rze­tel­niey cza­sy, oby­cza­ie, i te drob­ne na po­zór wy­pad­ki, co nie­raz obia­śnia­ią nay­wa­zniey­sze zda­rze­nia, co wpo­tocz­nych ży­cia czy­nach, od­kry­waj nam praw­dzi­we cha­rak­te­ry Bo­ha­te­rów, Rzadz­ców, tych na­ko­niec zna­ko­mi­tych łu­dzi, któ­pych hi­sto­rya, czy­li to w szczę­śli­wych, czy w nie­for­tun­nych ko­le­iach, za­wsze nam w oka­za­ło­ści tyl­ko wy­sta­wia.

Dzien­ne po­strze­że­nia, za­pi­sy­wa­ne nie dla świa­ta, dla sie­bie tyl­ko, zrze­tel­no­ścią, i czy­stą praw­dą, z oko­licz­no­ścia­mi, zbyt dla po­waż­ney hi­sto­ryi drob­ne­mi, te nam i cno­ty, i wady, i oby­cza­ie przod­ków na­szych nay­le­piey ma­lu­ią.

Ob­fi­te są inne kra­ie, mia­no­wi­cie Fran­cya w pa­mięt­ni­ki po­dob­ne. U nas pi­sa­li ie Orze­chow­ski, Orzel­ski do­tąd w rę­ko­pi­śmie, po ła­ci­nie, Gor­nic­ki, Masz­kie­wicz i t.d… po pol­sku, X. Al­bert Ra­dzi­wiłł w rę­ko­pi­śmie po ła­ci­nie (1). Jleż in­nych w rę­ko­pi­smach, do­tąd nie­wy­da­nych, albo na­wet nie­zna­nych. Cu­dzo­ziem­cy Po­sło­wie, ba­wią­cy, lub pod­ru­żu­ią­cy w Pol­sz­cze, nie­mia­ło nam tak dro­gich zo­sta­wi­li za­byt­ków. Nie­wy­mie­nia­iąc Cho­isnin przez X. Jmci. Czar­to­ry­skie­go G.Z.P. przed lat kil­ka wy­da­ne­go po pol­sku, Pana Le­la­bo­ureur opi­su­ią­ce­go po­dró­że Pani de Gu­ebriant w krót­kich wy­cią­gach przez ś… p. Wa­ie­wo­dę Pre­ze­sa Se­na­tu S. Po­toc­kie­go w pa­mię­ta ku War­szaw­skim w r. 1801 wy­da­ne­go, ii­mie­ście­my wy­iąt­ki z Ro­men­do­nie­go, opi­su­ią­ce­go Pol­skę za cza­sów Zyg­mun­ta Au­gu­sta ne­go­cy­acyc Van­no­ze­go z Ja­nem Za­moy­skim Kar­dy­na­ła Ga­eta­no znay­du­ią­cę­go się w Pol­sz­cze, w r. 1595 Ka­ro­la Ozier (Ogier:) z Hra­bią de Me­sme przy­tom­ne­go ne­go­cy­acy­om z Szwe­da­mi za Wła­dy­sła­wa IV. Rzad­kie opi­sa­nie Ukra­iny Pol­skiey przez P. Be­au­plan w służ­bie na­szey Puł­kow­ni­ka Ar­ty­le­ryi za Zyg­mun­ta II go Wła­dy­sła­wa IV. i Jana Ka­zi­mie­rza Car­cer Gal­li­cus przez Was­sen­ber­ga, wy­cią­gi z Pa­mięt­ni­ka P. Da­ley­rac dwo­rza­ni­na kró­lo­wey Ma­ryi Ka­zi­mie­ry żony Jana III. Pa­mięt­ni­ki An­giel­czy­ka O'co­nar le­ka­rza te­goż – (1) Dru­gi Tom za­gi­nął.

kró­la P. Bi­zar­dier hi­sto­rya roz­te­rek w Pol­sz­cze w r. 1697 Pa­mięt­ni­ki Kar­dy­na­ła Fra­me­sco Bu­onvi­si, Le­ga­ta w Pol­sz­cze, za Kró­la Mi­cha­ła i Jana III. Pa­mięt­ni­ki Hr: Cha­va­gnae, na ko­niec nie­daw­no wy­szłe dzie­ło Opa­ta Geo­r­gel, w któ­rem wie­le iest cie­ka­wo­ści ty­czą­cych się ostat­niey epo­ki bytu na­sze­go. To co do ob­cych

Jleż mimo tylu na­iaz­dów i ra­bun­ków, po­zo­sta­ło nam iesz­cze rę­ko­pi­smów, wła­snych ro­da­ków, Dy­ary­uszów Sey­mów, wy­praw wo­ien­nych, ne­go­cy­acyi, opi­sań po­grze­bów, We­sel po­dróż, li­stów na­ko­niec ori­gi­nal­nych, Kró­lów Het­ma­nów, Kom­mis­sa­rzy, wie­lu in­nych zna­ko­mi­tych mę­żów (1). Co za skar­by, iak­że­by smut­no było, zo­sta­wiać ie dłu­żey na pa­stwę mu­łom, lub na ty­le­kroć po­wta­rza­ne iuż za­tra­ce­nia nay­droż­szych pa­mią­tek na­szych.

Wszyst­ko to ze­brać, uło­żyć, prze­tłó­ma­czyć, ob­ra­łem za miłe Sta­ro­ści mey za­trud­nie­nie. Ile to­mów dzie­ło to za­wie­rać bę­dzie, temu tyl­ko wia­do­mo, któ­ry dni każ­de­go czło­wie­ka po­li­czył. Spo­dzie­wać się że trzy przy­naym­niey – (1) Mnie sa­me­mu kil­ka­na­ście To­mów ori­gi­nal­nych rę­ko­pi­smów ta­kich po­szczę­ści­ło się ze­brać. Jleż zbio­ry nie­zmier­nem kosz­tem przez JO. Xię­cia Jmci Ada­ma Czar­to­ry­skie­go Se­na­to­ra Wo­ie­wo­dy, zroz­ma­itych kra­iów ze­bra­ne, obie­cu­ią nam cie­ka­wo­ści rzad­kich, i waż­nych upra­szam wszyst­kich po­sia­da­ią­cych po­dob­ne rę­ko­pi­śma by mi onych dla po­żyt­ku pu­blicz­ne­go udzie­lać ra­czy­li.

duże Tomy in 8vo ma­io­ri wy­cho­dzić bę­dzie co­rocz­nie. Ufam, ze mi­ło­śni­cy świet­ney ze­szło­ści na­ro­du na­sze­go, znay­dą w tym zbio­rze, przy­iem­ną dla sie­bie na­ukę i za­ba­wę.

Nie taię, że ile spra­wia­ły mi roz­ko­szy ob­ra­zy chwa­ły przod­ków na­szych, tyle ro­dzi­ło bo­le­ści, wy­ia­wie­nie tych ułom­no­ści, wad, i cięsz­kich błę­dów, co świet­ność tych wie­ków spla­mi­ły. Lecz idąc za przy­kła­dem Swe­to­niu­sza i po­źniey­szych… w in­nych na­ro­dach pa­mięt­ni­ków pi­sa­rzy, nie­wz­dry­ga­łem się ich umie­ścić. Myśl na­ko­niec oka­za­nia tym któ­rym losy lu­dów są po­wie­rzo­ne, że nay­skryt­sze ich błę­dy, nie­uy­dą przed po­tom­no­ścią, że czas zry­wa za­sło­nę utka­ną przez po­chleb­stwo i bo­iaźń, myśl ta mó­wię, na­ka­zy­wa­ła otwar­tość.

Dzię­ki nie­bom, nie masz w dzie­iach na­szych, tych okrop­no­ści, tych zbrod­ni, któ­re­mi się cza­sy Ce­za­rów, i w po­źniey­szych wie­kach, inne na­ro­dy spla­mi­ły: znay­dzie w dzie­iach na­szych, Czy­tel­nik sro­gie nad­uży­cia wol­no­ści, nie­da­ro­wa­ne błę­dy, lecz kar­ty ich nie­obla­ne są krwią, nie­oszpe­co­ne zbrod­nia­mi. Po­ma­ga­li­śmy ob­cym, nie­szko­dzi­li­śmy, iak so­bie sa­mym.

Wy­da­iąc na świat, za­cho­wu­iąc od za­tra­ce­nia, te rzad­kie bar­dzo daw­no­ści na­szey za­byt­ki, do­peł­niam obo­wiąz­ku tro­skli­we­go o sła­wę Oy­czy­zny na­szey oby­wa­te­la. Gdy­by na­wet smierć prze­rwa­ła pa­smo za­czę­tey ro­bo­ty, zo­sta­ną dla na­stęp­ców przy­go­to­wa­ne iuz do niey ma­te­ry­ały.

* * *WY­IĄT­KI Z OPI­SAŃ POL­SKI

PRZEZ ROŻ­NYCH ZA­GRA­NICZ­NYCH AU­TO­RÓW.

POM­PO­NIUS MELA LIB. III. R. IV. TAK MÓWI O CZĘ­ŚCI SAR­MA­CYI, KTÓ­RĄ DZlŚ IEST POL­SKA.

"Sar­ma­cya ob­szer­niej się roz­cią­ga w głąb niż po nad mo­rzem, Wi­sła prze­dzie­la ią, od in­nych lu­dów, da­ley się cią­gnie aż do Dnie­stru. Lud z ubio­rów i orę­ża zbli­ża­ią­cy się do Far­tów: iak ich nie­bo, tak i umy­sły ostre. Nie­zna miast, po sta­łych na­wet nie­trzy­ma się sie­dli­skach: lecz iak ob­fi­te wa­bią pa­stwi­ska, iak nie­przy­ia­ciel ucho­dzą­cy, lub ści­ga­ią­cy do­zwa­la, prze­no­szą się z sprzę­ta­mi swe­mi, i za­wsze w ta­bo­rach miesz­ka­ią. Na­ród wo­ien­ny, wol­ny, nie­uśmie­rzo­ny, do tego stop­nia wa­lecz­ny, ze ko­bie­ty na­wet idą z męsz­czy­zna­mi na woy­nę, i aby się tym zdol­niey­sze­mi do boiu uczy­nić, cór­kom od uro­dze- – (1) Pom­po­nius Mela, uro­dził się w Tin­gen­te­ra w Hisz­pa­nii, mia­ny był za syna Mar­ka Se­ne­ki żył za Ce­za­ra Clau­diu­sza 41. lat przed nar: Chr. Zda­ie się że Ne­ron gwał­tow­ną zgła­dził go śmier­cią, zo­sta­wił nam pięk­nem sty­lem opi­sa­nie świa­ta, pod ty­tu­łem. De situ or­bis Lib. III. Ed gre­no­vii Lips, 1722.

nia wy­pa­la­ła pierś pra­wą: aby do na­cią­ga­nia łuku na prze­szko­dzie nie była: na­cią­gać cię­ci­wę, ieź­dzić na ko­niu, po­lo­wać, ie są ich dzie­cin­ne za­ba­wy: wal­czyć z nie­przy­ia­cie­lem, ra­nic go, do do­ro­słe­go wie­ku na­le­ży, tak da­le­ce, iż nie­za­bić wsty­dem iest, i kto nie­za­biie, że­nić się nie może".

Jo­achim Va­dia­nus z za­cney w Szway­ca­rach fa­mi­lii de Walt zo­sta­wił Ko­men­ta­ry­usze nad Pom­po­nim Melo; co do daw­ney ied­nak Sar­ma­eyi, mało po­sia­dał wia­do­mo­ści; le­piey nie­rów­nie o Zu­pach sol­nych, na­pi­sał. Ene­as Si­lvius, bę­dą­cy Bi­sku­pem War­miń­ski­ni i Kar­dy­na­łem, po­źniey Pa­pież, pod imie­niem Piiu­sa II. zna­ny, wpo­śród waż­nych dzieł swo­ich, opi­sał tak­że Pol­skę, Li­twę, i Pru­sy. Opi­sa­nie to, zwłasz­cza co do hi­sto­ryi peł­ne iest błę­dów, Mit­zler w edy­cyi swo­iey do­sko­na­le ie wy­tknął. Uro­dził się Ene­as Si­lvius w r. 1405, umarł 1458. Był on Le­ga­tem w Pol­sz­cze za pa­no­wa­nia Ka­zi­mie­rza Ja­giel­loń­czy­ka. Na­stę­pu­iqcym spo­so­bem opi­su­ie on Pol­skę:

Pol­ska ob­szer­nem iest Pań­stwem, od za­cho­du sty­ka­ią­cem się ze Ślą­skiem; gra­ni­czy z Wę­gra­mi, Li­twą… i Pru­sa­mi. Kra­ków przed­niey­szem iest mia­stem w Kró­le­stwie, gdzie szko­ła głów­na kwit­nie. Bi­sku­pem Kra­kow­skim iest Zbie­gniew Ole­śnic­ki, głę­bo­ką na­uką, ła­god­no­ścią oby­cza­iów prze­zac­ny, ode­bra­li­śmy od nie­go wie­le li­stów, peł­nych dow­ci­pu, i praw­dzi­wie Rzym­skich grzecz­no­ści: Ko­ściół Rzym­ski za zna­ko­mi­te cno­ty iego przy­słał mu pur­pu­rę i kar­dy­nal­ski ka­pe­lusz. Prócz Kra­ko­wa, mało iest miast znacz­nych w Pol­sz­cze. Domy le­pią, z gnie­cio­ney gli­ny, kray cały za­cie­nio­ny la­sa­mi, na­po­iem piwo, z ięcz­mie­nia lub wyki wa­rzo­ne. Nie­zna­ią co win­ni­ce, i wina, uży­wa­ią rzad­ko: Pola w żni­wa ob­fi­te, cho­wa­ią licz­ne trzo­dy, ko­cha­ią się w po­ło­wa­niu po­lu­ią… na ło­sie i żu­bry. Ob­fi­tu­ią w ryby i pta­stwo wod­ne: nie­po­sia­dam zło­ta i sre­bra. Kró­le­stwo po­dzie­lo­ne iest na czte­ry czę­ści, te król co­rocz­nie obież­dza: każ­da z nich przez kwar­tał Kró­la, i dwór iego wła­snym kosz­tem po­dej­mo­wać musi.

Pol­ska od wscho­du sty­ka się z Li­twa, kra­iem ob­szer­nym, peł­nym la­sów, i ba­gnisk. Wi­told brat stry­iecz­ny Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły rzą­dził nią dłu­go. Wiel­kim w swo­im cza­sie, było imię Wi­tol­da; pod­da­ni tak go się bali, iż gdy roz­ka­zał, każ­dy go­tów był ra­czey się po­wie­sić, niż przez nie­po­słu­szeń­stwo gniew Pana ścią­gnąć na sie­bie. Mó­wią iż opie­ra­ją­cych się woli iego, ob­szy­wać w skó­ry niedź­wie­dzie, i psom na roz­szar­pa­nie wy­rzu­cać roz­ka­zy­wał. Ja­dąc na ko­niu za­wsze miał łuk na­cią­gnię­ty, by wi­no­waj­cę za­raz strza­ły prze­szy­wać: żeby mię­dzy pod­da­nym i pa­nu­ią­cym była ia­kaś róż­ni­ca, wszyst­kim bro­dy go­lić roz­ka­zał, tego, gdy nie mógł do­ka­zać, (ła­twiey bo­wiem Li­twi­nom zdiąć kark, niż bro­dę) sam się ogo­lił, i pod karą śmier­ci za­ka­zał, by nikt bro­dy ani strzydz ani go­lić nic wa­żył się. Ce­sarz Zyg­munt nadał mu ty­tuł Kró­la, lecz umarł nim go przy­iął. Na­stęp­ca iego, Swi­dry­gieł­lo; ten trzy­mał niedź­wie­dzi­cę tak przy­swo­to­ną, iż chleb z rąk iego ia­dła; cho­dzi­ła czę­sto do lasu, za po­wro­tem, aż, do łoza Xią­żę­ce­go wol­nym był iey przy­stęp: ile kroć była głod­ną, zwy­kła była przy­cho­dzić do drzwi Xią­żę­cych, a sko­ro za­dra­pa­ła, wsta­wał Xią­żę otwie­rał drzwi, i chle­bem ią kar­mił. Przed­niey­si Pa­no­wie (na któ­rych był cze­le Xią­że Czar­to­ry­ski, Ja­giel­loń­czyk tak­że) chcąc się po­zbyć ty­ra­na, przy­szli W nocy do drzwi Xią­żę­cych, i ięh dra­pać, Swi­dry­geł­ło, mnie­ma­iąc ze niedź­wie­dzi­ca, wy­szedł z chle­bem, i na­tych­miast od sprzy­krzo­nych po­ko­na­nym… i za­bi­tym zo­stał. Wten­czas do­pie­ro Li­twa zu­peł­nie pod rzą­dy kró­la Ka­zi­mie­rza po­szła.

Wcza­sie lata, cięż­ki iest do Li­twi­nów przy­stęp, ob­la­nych pra­wie w koło bło­ta­mi i wo­da­mi, w zi­mie do­pie­ro gdy wody te w lód się ze­tną, do­stać się do nich moż­na. Kup­cy po lo­dzie i śnie­gu, da­le­kie od­pra­wu­ią po­dró­że, wio­zą­cy żyw­ność na wo­zach: nie maią oni pew­ney dro­gi, ale iak gdy­by na mo­rzu, po­dług gwiazd, kie­ro­wać się zwy­kli. Rzad­kie są w Li­twie mia­sta, wsie na­wet nie­gę­ste. Bo­gac­twa ich, skła­da­ią się z fu­ter, któ­rym wiek nasz nadał mnę So­bo­li i Gro­no­sta­iów: te fu­tra w znacz­niey­szych przeda­żach za pie­nią­dze im słu­żą, pod­ley­sze to­wa­ry po­rznię­te­mi ka­wał­ka­mi mie­dzi i sre­bra przeda­ją. Żony przed­niey­szych iaw­nie na­łoż­ni­ków trzy­ma­ią, mę­żo­wie po­zwa­la­ią na to, i lu­dzi ta­kich po­moc­ni­ka­mi mał­żeń­stwa zo­wią Mę­żom, za wstyd iest, przy żo­nach na­łoż­ni­cę trzy­mać. Związ­ki mał­żeń­skie ła­two się roz­wią­zu­ią, i z tey przy­czy­ny usta­wicz­nie na nowo się że­nią. Po bo­rach wie­le znay­du­ie się ułów psz­czół z mnó­stwem mio­du i wo­sku. Wina rzad­ko zo­ba­czysz chleb czar­ny; trzo­dy do­da­ią po­kar­mu i mle­ka; Mowa sło­wiań­ska, sze­ro­ko bo­wiem ię­zyk ten roz­cią­ga się, i na róż­ne dzie­li dia­lec­ta. Ze Sło­wia­nie dni idą za ko­ścio­łem Rzym­skim, iako to Po­la­cy, Cze­chy i Kro­aci. Inni Grec­kich trzy­ma­ią się za­bo­bo­nów, z tych Bul­ga­ro­wie, Mo­ska­le, Ru­si­ni, i wie­lu z Li­twi­nów. W Cze­chach, Mo­ra­wach i Bo­śnii, wie­lu znay­dziesz sek­ty Ma­ni­che­uszów. (1) Wie­lu w Li­twie czci Bogi po­gań­skie. Znacz­na ich część, w wie­ku na­szem na­wró­ci­ła się do Chry­stu­sa, kie­dy Wła­dy­sław Ja­gieł­ło z na­ro­du tego zo­stał kró­lem Pol­skim. Był to Pan po­boż­ny, wie­le po­bu­do­wał ko­ścio­łów, czcił Bi­sku­pów, a ile kroć ia­dąc kon­no, po­strzegł wie­żę ko­ścio­ła, zdey­mo­wał czap­kę. Bał­wo­chwal­stwa ied­nak nie mogł cał­kiem wy­tę­pić. Zna­łem ia Hie­ro­ni­ma z Pra- – (1) Mani, ie­den z per­skich Ma­gów, był iey za­ło­ży­cie­lem, uzna­wał on dwie nay­wyż­sze po­tę­gi, pierw­szy świa­tło, to iest praw­dzi­we­go Boga, dru­gą ciem­no­tę, to iest zró­dlo wszyst­kie­go złe­go na świe­cie. Od­rzu­cał sta­ry te­sta­ment, iak wy­my­ślo­ny przez lu­dzi. Nowy, czy­li Ewan­ge­lią przy­imo­wal. Na­ka­zał wstrzy­my­wać się od mię­sa, od wszel­kich pomp, uży­wa­nych w Rzym­skim ko­ście­le, wy­gna­ni z Per­syi prze­śla­do­wa­ni od ko­ścio­ła S. roz­pro­szy­li się po Azyi, i mało dziś zna­czą.

gi, w pi­śmie S. wiel­ce bie­głe­go, męża wiel­kiey na­uki i wy­mo­wy, któ­ry przez lat wię­cey dwu­dzie­stu na po­ku­cie w To­ska­nii u Ka­me­du­lów spę­dził, ten w cza­sie wsz­czy­na­ią­cey się w Cze­chach Hus­si­tów he­re­zyi, schro­nił się do Pol­ski (1). Król Wła­dy­sław Ja­gieł­ło dał mu był za­le­ca­iąj­ce li­sty do Wi­tol­da, za któ­re­go po­wa­ga, wie­le Li­twi­nów na wia­rę chrze­ściań­ską na­wró­cił. Gdym przy­był na Ba­zy­liy­ski so­bór: rad z wła­snych ust iego, sły­szeć opo­wia­da­nia tego, co w cza­sie po­by­tu swe­go w Li­twie uwa­żał, uda­łem się do miesz­ka­nia iego, do Kar­tu­zów za Ren, wraz z Mi­ko­ia­iem Ca­stel­la­ni, Bar­tło­mie­iem Lu­ti­ma­ni Ar­cy­bi­sku­pem Me­dio­lań­skim, Pio­trem No­xe­ta­ni Se­kre­ta­rzem na on czas Kar­dy­na­ła Fir­mia­ni, mę­ża­mi po­wa­zne­mi i uczo­ne­mi. Gdy­śmy się ze­szli do celi, Hie­ro­nim z Pra­gi, w ten spo­sób opo­wia­dał nam treść swo­ich spo­strze­żeń.

"Nay­znacz­niey­si oby­wa­te­le w Li­twie, czci­li węże, nay­star­szy z fa­mi­lii miał w rogu domu węża swe­go, le­żą­ce­go na sia­nie, któ­re­mu czy­nił ofia­ry, i po­karm da­wał. Tych wszyst­kich (mówi Hie­ro­nim) ka­za­łem po­za­biiać, i znió­sł­szy na ry­nek po­pa­lić. Mię­dzy temi, był wąż ie­den więk­szy od in­nych, któ­ry kil­ka­kroć wrzu­ca­ny w ogień, pa­lie się nie chciał. Zna­la­złem da­ley na­ród, któ­ry czci – (1) Ten Hie­ro­nim z Pra­gi in­nym iest od slaw­ne­go Hie­ro­ni­ma Pra­gen­sis na­czel­ni­ka Hus­si­tów, któ­ry w 1410 na Sa­bo­rze Kon­stan­ty­neń­skim z nay­więk­szą, ludz­ko­ści spa­lo­nym zo­stał.

ogień, i nie­śmier­tel­nym go na­zy­wał. Ka­pła­ni bez prze­rwy utrzy­my­wa­li ten pło­mień, tych to ka­pła­nów ra­dzo­no się wzglę­dem zdro­wia cho­ro­bę zło­żo­nych osób: Ka­pła­ni ode­braw­szy po­da­run­ki, w nocy przy­stę­po­wa­li do ognia, na za­iutrz za­py­tu­ią­cym od­po­wie­dzi da­wa­li: obia­wia­tąc że cie­nie cho­rych w nocy przy ogniu wi­dzie­li, ie­że­li twa­rzy ob­ró­co­ny był cho­ry ku pło­mie­nio­wi, zna­kiem że żyć bę­dzie, ie­że­li zaś ob­ró­co­ny ty­łem, zna­kiem było że umrze. Tem spo­so­bem i win­nych za­py­ta­niach wy­ro­ki da­wa­no. Nie bez trud­no­ści prze­ko­na­łem ich, że to były oszu­ka­nia, ka­za­łem zga­sić ogień, ko­ścioł roz­wa­lić, do chrze­ściań­skiey na­kło­ni­łem ich wia­ry. Udaw­szy się da­ley, zna­la­złem na­ród, któ­ry czcił słoń­ce, i do mło­ta że­la­zne­go nie­zmier­ney wiel­ko­ści, wiel­kie miał na­bo­żeń­stwo. Za­py­ta­ni ka­pła­ni, coby ta po­boż­ność zna­czy­ła? Przed laty od­po­wie­dzie­li, przez kil­ka mie­się­cy nie było wi­dać słoń­ca, po­tęż­ny bo­wiem król za­mknął ie w wię­zie­niu wa­row­ney wie­ży, na, ów­czas zna­ki nie­bie­skie przy­szły słoń­cu na po­moc, tyra wiel­kim mło­tem roz­bi­ły wie­żę, uwol­ni­ły słoń­ce, któ­re znów świe­ci. God­ne za­iste było czci na­rzę­dzie, któ­re świa­tło lu­dziom wró­ci­ło. Da­ley iesz­cze zna­la­złem lud, któ­ry gaie dia­błom po­świę­co­ne chwa­lił; oso­bli­wie zaś las ie­den, w szcze­gól­nem po­sza­no­wa­niu mie­li. Tu przez dni kil­ka na­ucza­łem ludy te, tłu­ma­cząc im sa­kra­men­ta wia­ry na­szey, na­ko­niec, ka­za­łem lasy te wy­ci­nać. Gdy się lud ze­brał z sie­kie­ra­mi, nikt się nie­zna­lazł coby pierw­szy, w drze­wo od­wa­żył się ugo­dzić. Sam więc chwy­ciw­szy sie­ke­rę, po­tęż­na io­dłę zwa­li­łem na zie­mię, na­ten­czas za­czę­to się uhie­gae w wy­ci­na­niu drzew; lecz gdy­śmy w po­śro­dek lasu przy­szli, gdzie stał po­tęż­ny dąb, w nay­więk­szey czci u w nich mia­ny, ża­den tar­gnąć nań nie­odwa­żył się. Na­ko­niec ie­den ze śmiel­szych, gdy pod­no­sząc to­pór, w drze­wo mnie­mał ude­rzyć, sam sie­bie ugo­dził w nogę, i iak bez du­szy upadł na zie­mię. Na­tych­miast ota­cza­ią­ce nas mnó­stwo, za­czę­ło pła­kać, na­rze­kać na mnie, żem drze­wo, dom bo­ski, zgwał­cić od­wa­żył się! iuż nikt sie­kie­ry do­tknąć się nie śmiał. Za­czą­łem ich prze­ko­ny­wać, że to były tyl­ko oma­mie­nia dia­bel­skie, ufny w Bogu, ka­za­łem ra­nio­ne­mu po­wstać… po­wstał na­tych­miast czło­wiek, znów wziął się do to­po­ra; a za po­mo­cą in­nych nie tyl­ko dąb ten, lecz bór cały z nie­zmier­nym ha­ła­sem zwa­lił na zie­mię. Było w Li­twie wie­le po­dob­nych la­sów, do któ­rych gdym się dla wy­cię­cia zbli­żał, mnó­stwo nie­zli­czo­ne nie­wiast za­no­szą­ce, się od pła­czu uda­ło się do Wi­tol­da, z ża­la­mi wiel­kie­mi skar­żąc się, że nie­pro­szo­ny oto przy­cho­dzeń ia­kiś, wy­ci­na bory, roz­wa­la świą­ty­nie, kru­szy Bo­gów, w któ­rych całą swo­ią po­kła­da­li na­dzie­ię, z kąd otrzy­my­wa­li świa­tło, po­go­dy, i desz­cze, że nie­wie­dzą w ia­kiem iuż miey­scu szu­kać Boga, kie­dy mu wszyst­kie iego miesz­ka­nia znisz­czo­no: są iesz­cze mó­wi­li, mniey­sze lasy, gdzie bo­go­wie miesz­ka­ią, lecz Hie­ro­nim iuż i te wy­ci­nać za­my­śla, i chce wpro­wa­dzać ob­rząd­ki, pro­si­li więc i za­kli­na­li by Wi­told wia­ry przod­ków, nie­do­zwa­lał wy­tę­piać. Za nami mó­wi­ły ko­bie­ty, pó­y­dą i mę­żo­wie nasi, nie­cier­pie­my tey no­wey wia­ry, i wo­le­my ra­czey do­mo­we ogni­ska przod­ków, niż Bo­gów na­szych od­mie­nić. Wi­told za­sta­no­wiw­szy się nad tak śmia­łem i po­wszech­nem do­ma­ga­niem się, rzekł do mnie: Prę­dzey się Chry­stus obey­dzie bez pod­da­nych niż ia: na­tych­miast roz­pi­sał do Sta­ro­stów pro­win­cyi, aby mi nie­do­zwa­la­li ka­zać, i owszem co ry­chley po­zby­li się z kra­iu".

To iest co nam Hie­ro­nim, nie­zmien­ny twa­rzą i gło­sem po­wie­dział.

Ru­te­ni.

Ru­te­ni któ­rych Stra­bo Ro­sa­na­mi na­zy­wa gra­ni­czy z Li­twą; na­ród bar­ba­rzyń­ski, nie­u­kształ­co­ny, Tzy­dor Kar­dy­nał Sa­biń­ski, bo­ga­ty u nich ko­ścioł otrzy­mał. Maią oni ob­szer­ne mia­sto No­wo­gród zwa­ne, do któ­re­go Teu­toń­scy kup­cy z wiel­kim tru­dem uda­ią się. Mó­wią, że tam są wiel­kie bo­gac­twa w sre­brze, i dro­gich fu­trach, któ­re wszyst­kie sre­brem na wagę, nie zaś pod stę­plem przeda­ła się.

Inf­lan­ty.

Ostat­nią chrze­ściań­ską pro­win­cyą są Inf­lan­ty: od pół­no­cy gra­ni­czą­ce z Ru­te­na­mi, Ta­ta­rzy na­ież­dza­ią ią czę­sto. Na­pa­dli ią bra­cia Teu­toń­scy, pod imie­niem Pan­ny Ma­ryi, i po wie­lu sro­gich bo­iach, do wia­ry chrze­ściań­skiey zna­gi­li. Leży ta pro­win­cya nad mo­rzem Bal­tyc­kim, od pół­no­cy ma dzi­kie na­ro­dy, od po­łu­dnia mię­dzy Li­twą i Pru­sa­mi, iest pro­win­cja za­miesz­ka­ła przez Mas – sa­ge­tów (dzi­siey­sza Żmudź Sa­mo­gi­ta) miesz­kań­cy iey nie­są ani chrze­ścia­na­mi, ani po­ga­na­mi, pod­le­ga­ia ber­łu Pol­skie­mu.

Ni­żey Żmu­dzi, na­stę­puj Pru­sy, lud od To­ru­nia do Gdań­ska miesz­ka­ią­cy nad brze­ga­mi Wi­sły. Kray ob­fi­ty w zbo­że, licz­ne­mi skro­pio­ny wo­da­mi, wie­le w nim pięk­nych i pysz­nych miast, wie­le za­to­ków mor­skich. Mnó­stwo trzód, zwie­rza le­śne­go, pta­stwa wod­ne­go, i ryb. Jor­da­nus po­wia­da, że Ulmi­ge­ro­wie pierw­sze­mi byli kra­iu tego miesz­kań­ca­mi. Pto­lo­me­usz zaś mie­ści w nim Ala­nów, Wen­dów, Gi­tho­nów. Był to lud bar­ba­rzyń­ski, okrut­ny, bał­wo­chwal­stwu od­da­ny; usta­wicz­ne wy­ciecz­ki iego do Pol­ski, aż do sa­mey Sa­xo­nii zna­gli­ły Xią­żąt Ma­zo­wiec­kich do we­zwa­nia na po­moc bra­ci Teu­toń­skich, któ­rzy wła­śnie wten­czas stra­ciw­szy Pto­lo­me­idę, ra­dzi byli ostrz mie­cza swe­go gdzie in­dziey ob­ró­cić. Ce­sarz Fre­de­ryk II. nie­wia­do­mo skąd, mie­niąc się bydź po­tom­kiem Ce­za­rów Au­gu­stów, i pa­nem świa­ta ca­łe­go, na. Pru­sy iuż Pol­skie, iak­by na nowo od­kry­ty kray dał tym ry­ce­rzom przy­wi­ley: ztąd dłu­gie mię­dzy na­ieźdm­cze­mi Niem­ca­mi i kró­la­mi Pol­skie­mi woy­ny, prze­waż­ne pod Tan­nen­ber­giem i Grien­wal­dem. Po­la­ków zwy­cięz­twa. Przez dłu­gi po­byt Krzy­ża­ków, przez co­raz więk­szy do zie­mi tey na­pływ Niem­ców, po wy­ple­nie­niu daw­nych miesz­kań­ców, ię­zyk nie­miec­ki co­raz bar­dziey sze­rzyć się za­czął (1), – (1) Dziw­no za­iste że pierw­szy Fry­de­ryk Wil­helm, za­ło­ży­li Krzy­ża­cy wie­le ko­ścio­łów, iako to w Po­me­ra­nii, Chełm­nie, Sam­bii, i War­mii. Do ostat­nie­go tego Bi­skup­stwa, po śmier­ci Bi­sku­pa Fran­cisz­ka, ka­no­ni­cy mnie nie­god­ne­go Bi­sku­pem ob­ra­li, a Pa­pież. Ka­lixt po­twier­dzić ka­zał. W Mal­bor­gu iest sto­li­ca Wiel­kie­go Mi­strza z ogrom­nym i wspa­nia­łym zam­kiem, nie­przy­imu­ią do za­ko­nu iak ro­do­wi­tych Niem­ców. Są iesz­cze dwa inni te­goż, za­ko­nu Mi­strzo­wie, z któ­rych ie­den rzą­dzi w Inf­lan­ciech, dru­gi w Niem­czech. Nie­daw­no pod Choy­ni­ca­mi, krwa­wą bi­twę sto­czy­li Po­la­cy z Niem­cy temi. Po­legł w niey wiel­ki mistrz Ru­dolf xią­że Sa­go­ryi z Ślą­ska, Król Pol­ski od przy­ia­ciół wspar­ty Je­dwie cały wy­szedł z tey bi­twy. Rzeź okrop­na ze stron oby­dwóch, – przed stem lat ko­ro­nu­iąc się Kró­lem, za­miast ty­tu­łu Kró­la Bran­de­bur­skie­go, wziął ty­tu­łu Kró­la Pru­skie­go to iest Na­ro­du, któ­re­go iuz nie ma i szcząt­ku, i któ­re­go na­wet ię­zyk za­gi­nął.

DO POTY AENE­AS SI­LVIUSCZA­SY ZYG­MUN­TA I.

MOWA SA­MU­ELA MA­CIE­JOW­SKIE­GO DZIE­KA­NA KRA­KOW­SKIE­GO, SE­KRE­TA­RZA KRÓ­LEW­SKIE­GO, NA OTWAR­CIU SEJ­MU ROKU 1538. ZA. ZYG­MUN­TA I.

Po­nie­waż aż do tych cza­sów nie był ten oby­czay, a to po­sta­no­wie­nie, aby była taka po­ży­tecz­na obro­na mo­gła bydź na­le­zio­na, któ­ra­by i z mniey­szą ob­ciąż­no­ścia pod­da­nych państw Jego Kró­lew­skiey Mi­ło­ści, i sia­ła a pew­na być mo­gła, ka­czym sey­my tak czę­ste a każ­dy rok by­wać mu­sia­ły, gdzie ie­śli­by po­trze­ba była, a snać nig­dy ta­ko­wa nie była iako te­raz iest, cóż, te­raz ro­zu­mieć mamy, ma­iąc iuz nie­przy­ia­cie­la bli­skie­go, cze­go się na­dzie­wać a obie­co­wać? a ia­kich też oby­cza­iów szu­kać, a ob­my­ślać po­trze­ba, aby nie­dba­iąc a iako cze­ka­iąc do­bro­wol­nie, a chcąc, w upa­de­ke­śmy nie­przysz­li.

J.K.M. wi­dząc te po­trze­by, ra­czył wal­ny seym zło­żyć, aby na nim o po­trze­bach ko­ron­nych było ra­dzo­no, gdzie na po­wia­to­wych sey­mach… ra­czyi J.K.M. aby ża­den nie­wia­do­mo­ścią za­kła­dać się nie mógł ka­zać prze­ło­żyć Po­słom swym, któ­re w po­śro­dek rad i ry­cer­stwa pod­da­nych swych po­sy­łać ra­czył, te po­trze­by któ­re są, a mię­dzy wsze­mi in­ne­mi po­trze­ba­mi, ta nay­więk­szą a nay­po­trzeb­niey­sza, że Ce­sarz Tu­rec­ki, któ­re­go przod­ko­wie nasi, a nie ied­no my, ale też i inne zie­mie chrze­ściań­skie, sły­sząc iego spo­sób spra­wę, moc, dziel­ność, da­le­ko od nie­go sie­dząc, iego się oba­wia­li, cóż te­raz gdy iuż Ocza­ków w zie­mi J.K.M. dzier­ży, zie­mi Wo­ło­skiey wiel­ką część wziął, zam­ki w niey bu­du­ie, rze­ki iuż wszyst­kie prze­szedł, nie tyl­ko w są­siedz­twie, ale iuż z nami w na­szey gra­ni­cy sie­dzi, cze­go się na­dzie­wać, albo ostrze­gać mamy a ie­śli iest oczym, go­rą­co a pil­nie ra­dzić po­trze­ba, to każ­dy nię tyl­ko mą­dry, ale i nay­spoź­niey­szy po­wa­żyć może.

Z Ta­ta­ry, z któ­re­mi sa­me­mi pań­stwa J.K.M. do­syć czy­nić mia­ły, te­raz gdy iuż roz­ka­za­mi Ce­sa­rza Tu­rec­kie­go się spra­wu­ią, trud­no­ści być mogą.

Acz­kol­wiek nie­przy­ia­ciel tak moż­ny, gdzie­by Pan Bóg po­ma­gać nam nie ra­czył, szko­dli­wy a strasz­li­wy iest, a wsza­koż, J.K.M. to ba­czy i tak ro­zu­mie, ze to samo roz­tar­gnie­nie, róż­ni­cę, nie zgo­dy, a nie do­bre przed­się my­śli bra­nie, by też ten nie­przy­ia­ciel nie był, któ­ry iuż iest, to samo stra­cić by nas mo­gło.

Acz w każ­dym ze­bra­niu mu­szą być zli i do­brzy, i nie wszy­scy ied­na­ko rze­czy przed się bio­rą, i nie wszyst­kim się ied­no po­do­ba; a wsza­kosz J.K.M. temu się ied­nak dzi­wo­wał, że dru­dzy któ­rzy tego po­ma­ga­li tym, któ­rzy bu­rzy­li, mie­sza­li, o złe się przy­czy­nia­li, że ich we złym na­śla­do­wa­li, gdyż to każ­dy ro­zu­mieć może, że każ­dy upad (Pa­nie Boże ucho­way) któ­ry­by na ko­ro­nę przy­szedł, każ­de­go­by do­tknąć mu­siał, a ża­den by się temu nie­uchy­lił, ani przed nim ca­ło­by ostał, ied­no żeby to wszy­scy ied­no­stay­nie cier­pieć mu­sie­li.

A gdyż więc J.K.M. wie, i ba­czy być to rzecz szko­dli­wą, a ku zgi­nie­niu nay­pręd­szą a nay­pew­niey­szą, acz­kol­wiek do tego cza­su z przy­ro­dzo­nej ła­ski a do­bro­tli­wo­ści swo­iey ra­czył tego ucier­pi­wać, a wsza­koż nie­chcąc być w tym wi­nien Panu Bogu i Rzpl­tey: i wszem pod­da­nym swym, nie­chce się da­ley temu dzi­wo­wać, a tych któ­rych się kol­wiek J.K.M do­wie któ­rzy­by za­po­mniaw­szy w tym Bo­żey bo­iaź­ni po­win­no­ści swey, Rzpl­tey: któ­rey każ­dy we­dle swey moż­no­ści strzedz po­wi­nien, nie do­brą my­ślą, z wa­śni albo z któ­rey kol­wiek przy­czy­ny o ta­ko­we nie­sna­ski, nie­zgo­dy, O nie­po­słu­szeń­stwo prze­ciw­ko oso­bie J. R. M. przy­czy­niać się chcie­li, lu­dzi we złe do­mnie­ma­nia w wo­dząc, bu­rząc J.K.M. nie­spra­wie­dli­wie, nie­gruń­tow­nie ku pod­da­nym strą­cać tym umy­słem, aby ied­no swe przed­się­wzię­cie, nic w tym nie­lu­tu­iąc upad­ku Rze­czy­po­spo­li­tey, prze­wieść mo­gli, że J.K.M. ostrze­ga­iąc aby przez to upad nie­przy­szedł, cier­pieć tego nie bę­dzie ra­czył, a ta­ko­wą radę na to weź­mie, ie ta­ko­wy iuż da­ley ta­kie­go złe­go przed­się­wzię­cia prze­stać bę­dzie mu­siał, albo będą mu­sie­li. I ma te, na­dzie­ię J.K.M.

o… do­brych a o wier­nych pod­da­nych swych któ­rych iest da­li­bóg do­syć w ko­ro­nie tey, wię­cey niż tych któ­rzy się o ta­kie rze­czy przy­czy­niaj a po­ku­sza­ią że tego J.K.M. iako mi­ło­śni­cy a iako do­brey, wier­ni a cno­tli­wi pod­da­ni Rzpl­tey ra­dzić, a chci­wie po­ma­gać będą, aby Rzpl­ta nie zgi­nę­ła, a tym też miey­sce a wia­ra iuż da­ley nie była dana, któ­rzy tych błę­dów na­sia­li, albo Jesz­cze­by da­ley czy­nić chcie­li, po­nie­waż mogą to wszy­scy znać, że J.K.M. od swe­go szczę­śli­we­go pa­no­wa­nia ła­ska­wie; mi­ło­ści­wie swym pod­da­nym roz­ka­zo­wał, nic pil­niey nie ob­my­ślał i dziś nie ob­my­śla, ied­no to co ro­zu­miał, a ro­zu­mie być nay­lep­sze nay­po­ży­tecz­niey­sze Rzpl­tey: i przed­tym J.K.M. po­wol­ne pod­da­ne miał, ia­kie­mi zwy­cię­stwy, iaką sła­wą Rzpl­ta, i mno­ży­ła się, i była ozdo­bio­na po wszyst­kich po­stron­nych kra­iach, tego iest pa­mięć świe­ża. Gdy więc od­stą­pi­li swe­go zwy­kłe­go oby­cza­iu, a po­słu­szeń­stwa, co się sta­ło a iaki po­ży­tek Rzpl­tey: przy­nio­sło, snad­nie się po­ka­zać może, i żeby był Król Jmść miał to po­słu­szeń­stwo któ­re słusz­nie mieć ma i przed tym miał, gdy u Lwo­wa roku prze­szłe­go być ra­czył, żeby było ku temu znać nie­przy­szło, ku cze­mu przy­szło, albo ku cze­mu przy­cho­dzi.

A tak na po­tom­ne cza­sy J.K.M. nie tyl­ko upo­mi­na ale i ostrze­ga wszyst­kich, i każ­de­go zwłasz­cza, aby od ta­ko­wych rze­czy, któ­re tu są po­wie­dzia­ne, każ­dy po­wścią­gał się, bo by to iuż J.

K.M. dla do­bra Rzpl­tey: nie­cier­pli­wa rzecz ku znie­sie­niu była.

I to J.K.M. cię­żop bie­rze, po­nie­waż… seym tu po­ło­żon, przez rzecz a po­trze­bę po­spo­li­ty, że ci któ­rzy po­win­ni ku sey­mo­wi a o Rzpl­tą: ra­dzić, tak rady, iako po­sło­wie któ­rzy ku temu ob­ra­ni, ź… e tak dłu­go zie­chać się za­nie­dba­li: gdyż nie­przy­stoi aby Król Jmść na kogo cze­kać miał, gdzie też się po­ka­zać to moie, że J.K.M. bę­dąc za­bud­niun cięż­kie­mi cho­ro­ba­mi swe­mi, i ta­koż prze­szłych cza­sów wi­dząc cho­ro­bę. Kró­la Jmści mło­de­go syna swe­go mi­łe­go, że J. K. M. temu wsze­mu nie­fol­gu­iąc po­lrzel­by Rzplt­ćy: ob­miesz­ki­waó po wszyst­kie cza­sy nie ra­czył, a tak J.K.M. roz­ka­zu­ie i mieć to chce, aby się ta­kie rze­czy na po­tym nie dzia­ły.

A gdyż tym po­ło­że­niem J.K.M. sey­mu na ten czas, wa­sze mi­ło­ści, wszy­scy ra­czy­cie wie­dzieć co za po­trze­by są, a co iuz nad ko­ro­ny wisi, a cze­go się iuz… na­dzie­wać a oba­wiać po­trze­ba, J.K.M. upo­mi­na aby odło­żyw­szy wszyst­kie rze­czy na stro­nę, któ­re­by mia­ły prze­szka­dzać po­trze­bom Rze­czy­po­spo­li­tey; aby­ście za po­win­no­ścią sami przez swe do­bre, przez za­cho­wa­nie w po­ko­iu żon, dzia­tek, stat­ków swych, przez za­cho­wa­nie wia­ry świę­tey Chrze­ściań­skiey, kto­rą przod­ko­wie wasi moc­nie trzy­ma­li i iey bro­ni­li, aby­ście wy tako na ten czas ta­kie oby­cza­ie na­ma­wia­li, tych dróg szu­ka­li taką obro­nę ura­dzi­li, o któ­rey­by była na­dzie­ia, że­by­śmy się nie­przy­ia­cie­lo­wi, bro­nić mo­gli, a iżby nas nie­przy­ia­ciel nie­dba­łych, śpią­cych, nie­go­to­wych, albo źle spo­sob­nych nie­zna­lazł. Al­bo­wiem gdzie­by­śmy te­raz tego nie­po­sta­no­wi­li, by­śmy też to na po­tym uczy­nić chcie­li, wież to Pan Bóg czy­li by­śmy ku temu przy­iść mo­gli, po­nie­waż wszyst­kie rze­czy za cza­sów a nie po­cza­sie spra-

I ma tę wia­rę o was J.K.M. że ro­zu­mie­iąc tym po­trze­bom i temu nie­bez­pie­czeń­stwu, któ­re pa­nie Boże ucho­way, przy­iść by na nas mu­sia­ły, że tak się ku temu przy­czy­niać tak tę rzecz przed­się­brać bę­dzie­cie, ia­ko­by to było panu Bogu przod­kiem ku chwa­le, wam a na­szey Rzpl­tey: ku do­bre­mu a ku po­żyt­ku.

A J.K.M. tak iako zwykł o do­bre Rzpl­tey a wszyst­kich państw J.K.M. Pana Boga Wszech­mo­gą­ce­go a iego świę­tey po­mo­cy wzy­wa.

A tak gdyż iuż Wa­sze mi­ło­ści ra­czy­li­ście sły­szeć te rze­czy, aby­ście iuż ra­czy­li po­czuć ra­dzić, Pa­nie Boże day szczę­śli­wie, a za do­brym po­cząt­kiem bę­dzie, da­li­bóg i szczę­śli­we do­ko­na­nie. Amen.

* * *RZECZ PANA S. POD­LO­DOW­SKIE­GO

LIU­PY KU KRÓ­LO­WI JMci ZYG­MUN­TO­WI PIERW­SZE­MU I DO PA­NÓW ŁAD KO­RON­NYCH IMIE­NIEM WSZYST­KICH PO­SŁÓW ZIEM­SKICH, NA SEY­MIE W PIOTR­KO­WIE AN. l547.

Nie ie­stem ta­kie­go bez­pie­czeń­stwa o swym dow­ci­pie Nay­ia­śniey­szy Mi­ło­ści­wy Kró­lu, abym mógł prze­ło­żyć do­sta­tecz­nie ża­łość tę któ­rą pa­no­wie Po­sło­wie od Po­wia­tów, bra­cia moi, z tak nie­ła­ska­wey od­po­wie­dzi W K.M. na­sze­go Mi­ło­ści­we­go Pana maią. Ale iż i za proź­ba­mi i za roz­ka­za­niem chcie­li to po mnie mieć iako To­wa­rzy­sze a bra­cia moi, abych to W.K.M. prze­ło­żyć, wi­nie­nem iest to uczy­nić.

Nay­ia­śniey­szy Mi­ło­ści­wy Kró­lu z wiel­ką ża­ło­ścią a po­dzi­wie­niem tę od­po­wiedź od W.K.M. na­sze­go Mi­ło­ści­we­go Pana ie­ste­śmy wszy­scy sły­sze­li, z tych przy­czyn, że nam W.K.M. przez Jmci Xię­dza Bi­sku­pa Kra­kow­skie­go na­sze­go Mi­ło­ści­we­go Pana a bra­ta star­sze­go ra­czył roz­ka­zać po­wie­dzieć, aby­śmy o ied­nych rze­czach mil­cze­li, ani ich da­ley wspo­mi­na­li, a dru­gie tak iako… są po­wie­dzia­ne do bra­ci na­szey, aby­śmy od­nie­śli. Co iako nam rzecz iest ża­ło­sna, tak i nowa, a nig­dy od przod­ków W.K.M., ani od W.K.M. sa­me­go na­sze­go Mi­ło­ści­we­go Pana po wszyst­kie cza­sy pa­no­wa­nia szczę­śli­we­go W.K.M. nie­zwy­kła a nic przy­ga­dza­ła. Al­bo­wiem rze­czy słusz­nych, pra­wem a przy­się­gą utwier­dzo­nych, od W.K.M. na­sze­go Mi­ło­ści­we­go Pana pro­sie­my, o nie po­kor­nie W. R. M. Jch­mość Pa­nom ra­dom przy­po­mi­na­my któ­rzy W.K.M.. rów­nie przy­się­gli bydź stróź­mi wol­no­ści i praw na­szych. A też W.K.M. nie iest Im­pe­ra­tor, ied­no Rex, i to nie sam ale z Pany ra­da­mi, któ­rzy rów­no z W. R. Mścią: iako człon­ki tey gło­wy są przy­się­gli strzedz i bro­nić praw ko­ron­nych, któ­rych masz bydź W.K.M. Exe­ku­to­rem, a wy­kła­da­czem we­spo­łek z nie­mi, we­dle po­trze­by, a spra­wie­dli­wej ro­zum­ney na­uki. Mamy Le­ges po so­bie któ­re są ani­ma et cor Re­ipu­bli­coe, ie­że­li W.K.M. ma nas tknąć w tę du­szę, strzeż Pa­nie Boże, by co ta­ko­we­go nie uro­sło, coby mo­gło uczy­nić ta­ko­wy roz­ruch w ko­ro­nie iż by go­rzey bydź nie mo­gło. Bo gdzie się z Le­ges wy­kro­czy, a my wszy­scy bę­dziem tym ob­ra­eni, nie ba­czę ku cze­mu­by do­bre­mu to roz­tar­gnie­nie, a do­mo­wa nie­przy­iaźń mo­gła przy­iśe, gdy wszy­scy z wąt­piw­szy w wol­no­ścią w pra­wiech, i spia­wie­dli­wo­ściach, i ie­den dru­gie­mu na gar­dło na­iez­dzie, każ­dy my­śli swey do­wie­dzie, na kim może są­siad mo­zniey­szy, gar­dło, ma­ięt­ność moię we­zmie, a wszyst­ko zle czy­nić każ­dy bę­dzie mógł. Bo con­cor­dia res pa­rvae cre­scunt, di­scor­dia masi – me di­la­bun­tur, a coż in­ne­go bydź ma, ied­no przod­kiem W.K.M. po­tym nam wszyst­kim upa­dek za­zgi­nie­nie. Je­źe­liz nas ten po­kóy miły cie­szv, pa­trz­my na Tur­ka któ­ry nad nami wisi, tak od Wo­łoch iako i z Wę­gier, z Nie­miec do­cho­dzą nas słu­chy, iako wie­le woy­ska przy­imu­ią, a po­spo­li­ty głos iest ie do Pol­ski, ta­koż pań­stwo J.K.M. na­sze­go Mi­ło­ści­we­go Pana mło­de­go, nie­ma nic od Mo­skwy bez­piecz­ne­go, bo przy­mie­rze iuz wy­cho­dzi, a tam iest mło­da i pło­cha rada Bra­cia nasi ry­cer­stwo W.K.M. dla tych nie­bez­piecz­no­ści, a dla ob­ra­że­nia praw na­szych, dla krzywd, a uci­sków wnętrz­nych od urzę­dów W.K.M.: tu nas na sey­my po­sy­ła­ią. I W.K.M.. tego nam po­zwa­lać ra­czy, aby­śmy wszyst­kie do­le­gli­wo­ści ko­ron­ne, od hra­ci jswey do W.K.M. i do pa­nów rad od­no­si­li, a bez­piecz­nie bez wsze­la­kie­go za­gro­że­nia, bez wszey bo­iaź­ni, o nieb z W.K.M.: roz­ma­wia­li, i proź­by ku W.K.M. czy­ni­li. Tu więc te­raz nam od W.K.M. za­po­wie­dzia­no, aby­śmy o tyra mil­cze­li.

Ale iuź do was nasi Mi­ło­ści­wi Pa­no­wie bra­cia, wasi młod­si Pa­no­wie Po­sło­wie od ry­cer­stwa, przy­po­mi­na­ne mi się… roz­ka­za­li, przod­kiem przy­się­gi, któ­re W.M. ra­czy­cie czy­nić i… R. M. bydź wier­ny­mi stróż­my wol­no­ści i praw Ko­ron­nych, a wa­szey Rzpl­tey; a znać moie na pa­mięć W.M. przy­wieść, że­ście W. \M. za­sie­dli, dziś Pa­nów onych miey­sca, a przod­ków W.M. któ­rzy byli wier­ne­mi ra­da­mi tey Ko­ro­ny, a stróż­my wol­no­ści i praw po­spo­li­tych. Z iaka… czcią a Bo­go­mo­dl­stwem, i po­dziś lego od nas wszech uży­wa­ią., że znac za swych lat bę­dąc na urzę­dziech, a do­stoy­no­ściach tych ko­ron­nych, świą­to­bli­wie usta­wy czy­ni­li, strze­gli, i za­cho­wa­li te rzecz­po­spo­li­tą w cale, a pra­wie onę na ra­mio­nach swych no­si­li. Tych przy­kła­dy ma­cie W.M. brać przed oczy, i w tych cno­tach, któ­re wiecz­nie pa­mięt­ne by­wa­ią onich na­śla­do­wa­li: al­bo­wiem gdy na tych mie­scach sie­dzie­li, wie­le Kró­lom i tey ko­ro­nie god­nych po­ży­tecz­nych a za­cnych po­sług czy­ni­li, a prze­cię z pil­no­ścią strze­gli praw i wol­no­ści ko­ron­nych, a tak ie nam po­tom­kom swym nie­zgwał­co­ne, nie­obra­żo­ne zo­sta­wi­li. To wła­śnie W.M. przy­po­mnio­ne bydź ma, aby W. M. na­śla­du­iąc tych sław­nych a świę­tych przod­ków swych, rów­nie ta­kież nad ta, Rzpl­tą, bar­dzo opusz­czo­ną, a roz­tar­gnio­ną, z li­to­wać się ra­czy­li, i prze­strzedz iey wiecz­ne­go upad­ku. Bo ma­łoć na tym iż W.M. dziś na tych miey­scach sie­dzieć ra­czy­cie, ieź­li­że abo i sami dłu­go na nich trwać nie ma­cie, abo i po­tom­kom swym wła­snym, przod­kiem po­tym i nam wszem to utra­ci­cie. Acz ci znać nie tak o nas idzie, wię­cey Kró­lo­wi Jmci zgi­nie, wię­cey W. M. ni­że­li nam. Bo my stra­ciw­szy pra­wo, w któ­rym kró­le­stwo za­sia­dło, i przy­wy­kło, a gar­dło swe wy­daw­szy, bę­dzie po wszyst­kim, abo­wiem ry­cer­stwo sto­iąc przy po­czci­wo­ściach i wol­no­ściach swych, i wy­daw­szy gar­dła na po­słu­gach J. K.M. wszyst­ko za­pła­ci. Ale J.K.M. i W.M. wszem któ­rzy o nas ra­dzić, nas bro­nić ie­ste­ście po­win­ni – wię­cey zgi­nąć musi. Bo zo­sta­nie­cie win­ni Panu Bogu, sum­nie­niu i po­wia­no­wac­twu swe­mu, nie win­ney krwi i pra­wom na­szym. Po­kor­nie pro­sie­my W.K.M. i W.M. wszech Pa­nów, rad, aby W.M. nie ra­czy­li tego ta­kie­go przy­po­mnie­nia na­sze­go i proź­by, z nie la­ską, przy­uno­wać, a z iaką nie­lu­bo­ścią.

Wo­le­my dziś, po­ki­śmy na swo­bo­dzie, W.M. pro­sić i na­po­mi­nać ni­że­li w ły­kach, albo w wie­ży W.M. Pana swe­go, i W.M. Pany prze­kli­nać. Na co ba­cząc, ra­czy­cie nam W.M. uży­czyć tych wol­no­ści i swo­bód na­szych, póki iesz­cze nie są roz­tar­gnio­ne, a wy­pu­sto­szo­ne Pań­stwa W.K.M. przy­po­mi­na­my to W.M. co­ście nam przy­się­gli… i po­win­ni. Bo acz W.M. nas tym iuż kil­ka kroć… po­tkać ra­czy­li, że iest nie­spo­sob­ne zdro­wie J.K.M. aby­śmy ba­cze­nie na to mie­li, a temu fol­go­wa­li. Cier­pie­li­śmy kil­ka lat za­wż­dy, pro­sząc, upo­mi­na­iąc, aby się tak da­le­ce nie­za­bie­ga­ła, ta nie­spra­wie­dli­wość, ta nie­spo­sob­ność w obro­nie, aby nas tak w nie­go­to­wo­ści nie­przy­ia­ciel nie­za­stał i łac­no nie po­żył. To­cie nam W.M. i pri­va­ti i pu­bli­ce po­wia­da­li a da­wa­li znać że to iest ba­cu­lus Se­nec­tu­tis, i mia­no­wi­cie po­tym na J.K.M. na­sze­go Mi­ło­ści­we­go Pana mło­de­go to od­kła­da­li. Tu te­raz J.K.M. nam ku po­cie­szę wiel­kiey przy­ie­chać ra­czył, nie­wiem przez to ied­no wie­my do­brze, że w każ­dey Rzpl­tey do­brze a świą­to­bli­wie po­sta­no­wio­ney, dwie rze­czy zwłasz­cza maią bydź za­cho­wa­ne. Jed­na aby zwierzch­ność pań­ska była moc­nie, a sta­tecz­nie za­cho­wa­na, pod­le praw, a Wol­no­ści opi­sa­nych, dru­ga aby po­słu­szeń­stwo i mi­łość po­wi­no­wa­ta była od pod­dan­nych na prze­ciw panu swe­mu. A gdzie to nie be­dzie, trud­no pań­stwo ta­kie ma trwać, i bydź odzier­ża­ne. W tych ob­wo­du rze­czach na­le­żą­cych, ie­śli się co po­błą­dzi­ło, a od­mie­ni­ło iuż każ­dy oba­czyć może, a wsza­koż to wszy­scy do­brze bu­cze­my, że J K.M. nasz mi­ło­ści­wy Pan mło­dy, może do­sta­tecz­nie te wszyst­kie nie­do­stat­ki i po­trze­by ko­ron­ne, tak oko­ło spra­wie­dli­wo­ści, iako i oko­ło wy­dzie­rza­nia obro­ny wy­peł­nić, żeby ni­na­czym scho­dzi­ło da­li­bóg, ani tez ba­czą, cze­mu­by to J.K.M. nasz mi­ło­ści­wy Pan od nas z nie­ła­ska, miał przy­imo­wać, iż my bę­dąc osob­ney chu­ci wia­ry i mi­ło­ści prze­ciw J.K.M. na­sze­mu mi­ło­ści­we­mu Panu, ta­kież na­ro­do­wi, asey­mowr J.K.M. pod­da­ność i wia­rę na­szę z chu­cią oka­zy­wać by­li­by­śmy go­to­wi. Toż na­ko­niec W.M. na­szych mi­ło­ści­wych pa­nów pro­si­my, racz­cie W.M. na to z pil­no­ścią po­my­śleć, ia­ko­by­ście z tak ża­ło­sną, a płacz­li­wą od­po­wie­dzią, nas nie do­pu­ści­li do bra­ciey na­szey, ia­ko­by­śmy przy­je­chaw­szy do do­mów na­szych, mo­gli bez­piecz­nie źyć. Ale wiesz to Pan Bóg, iako im po­cie­chę swym przy­je­cha­niem przy­wie­zie­my, abo uczy­nie­my, kie­dy i wol­ność ich, któ­re są nay­więk­szy skarb, a kley­not nasz ob­ra­żo­ne bydź oba­czą i do­mo­wy nie­przy­iaźń, a wnętrz­ne ro­ze­rwa­nie, przy­cho­dzi do na­szey Rzpl­tey wy­ro­zu­mie­ją, bo kie­dy­by moc­ny nie­przy­ia­ciel na nas przy­szedł, nie bę­dziem wie­dzieć, kogo się pier­wey bać i strzedz, swe­go­li są­sia­da któ­ry na dom nay­dzie, ma­ięt­ność wy­drze, gar­dło weź­mie, czy­li nie­przy­ia­cie­la po­stron­ne­go, któ­ry po żonę dzie­ci, i gar­dła na­sze przy­ie­dzie. Aże­by­ście się W.M. do Kró­la Jmci przy­czy­nić ra­czy­li, aby J.K. M. iako chrze­ściań­ski a spra­wie­dli­wy Pan, któ­ry od nas za pana iest wol­nie wzięt i ob­ran, a któ­ry nam pra­wa i wol­ność na­szę po­przy­siądz ra­czył, ma­iąc na ba­cze­niu przy­się­gę, i po­win­no­wac­two swe, przy tych pra­wiech i wol­no­ściach na­szych cało nas za­cho­wać ra­czył, przy któ­ry­che­śmy za­wż­dy, i przod­ko­wie nasi za­cho­wa­ni byli.

Nie tyl­ko nad nami mi­ło­ści­wy Pa­no­wie, ale wię­cey iesz­cze nad tą osie­ro­cia­ła, a znać upa­dłą Rzpl­tą zmi­ło­wać się chcey­cie sami nad sobą, nad tymi na­ko­niec któ­rzy iesz­cze ze krwie na­szey po nas będą przez Pana Boga was pro­sie­my nie­da­way­cie nas w tę nie­wo­lę, nie czyń­cie nas nie­wol­ni­ki.

Po tey mo­wie, ode­szli Po­sło­wie ziem­scy: na­za­iutrz od­po­wie­dzia­no od Tro­nu, iż J.K.M.P.N.M. czu­ie ba­czy na to wszyst­ko, co tyl­ko do urzę­du iego i po­win­no­ści kró­lew­skiey na­le­ży. Se­na­to­ro­wie ta­kie oświad­czy­li, ii są wier­ne­mi stro­ża­mi Rzpl­tey i że z ich nie­dbal­stwa, lub przy­czy­ny, nic się szko­dli­we­go nie sta­ło. Nie­chęt­ni Po­sło­wie, nic nie­spra­wiw­szy, po­dług zwy­cza­iu po­że­gna­li Kró­la i roz­ie­cha­li się.

* * *
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: