Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zielona Gęś - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
13 listopada 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zielona Gęś - ebook

Pierwsze wydanie bez skreśleń i cenzury.

Najmniejszy, ale bez wątpienia najwspanialszy teatr świata powraca! Pełen ironicznego humoru i znakomitych puent cykl literackich miniatur ukształtował język i humor polskiego inteligenta. Kolejne pokolenia pobierały lekcje kpiny, wyrafinowanego dowcipu i dystansu. Mijają lata, a Mistrz Groteski nie ma sobie równych!
Redakcja „Przekroju” często ingerowała w treść utworów nadsyłanych przez Gałczyńskiego. Ten tom przywraca wszystkie teksty w zgodzie z zamysłem poety.

Gałczyński to jest jedyny poeta polski, który zasługuje na Nobla.
Franciszek Starowieyski

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8069-912-0
Rozmiar pliku: 797 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O Zielonej Gęsi

„Jedno z pism stworzyło dla niego stałą rubrykę, w której umieszczał co tydzień »sztuki teatralne«: były to krótkie scenki »najmniejszego teatru świata« któremu nadał nazwę »Zielonej Gęsi«. W żadnym innym języku nie zdarzyło mi się czytać równie czystego absurdu: bohaterami »Zielonej Gęsi« byli ludzie, zwierzęta i przedmioty; czytelnicy, asystując tym cotygodniowym przedstawieniom kabaretu Delty, wstydzili się trochę upodobania, jakie znajdowali w tych dziwactwach, ale pismo kupowali skwapliwie”1 – pisze z (nie)ukrywanym podziwem Czesław Miłosz (niechętny wobec Gałczyńskiego jeszcze od lat międzywojennych, od czasu wspólnej pracy w rozgłośni radia wileńskiego) w swoim pamflecie, moszczącym mu miejsce na emigracji.

Rzeczywiście, bezpośrednio po wojnie największy rozgłos przyniosły Gałczyńskiemu Zielone Gęsi – bo czegoś takiego w naszej literaturze dotychczas nie było. Wzbudzały podziw i zachwyt, ale również liczne kontrowersje i protesty2. Cieszyły się też dużym zainteresowaniem badaczy3, co nie znaczy, że jako osobny korpus tekstów, rządzący się wewnętrzną logiką i podatny na zewnętrzne uwarunkowania, nie zasługują na ujęcie monograficzne. (Podobnie jak – publikowane obok Gęsi – Listy z fiołkiem, które w recepcji badawczej pozostawały w cieniu Najmniejszego Teatrzyku Świata4). Przyjrzyjmy się nieco bliżej nazwie tych „dziwactw” ekscytujących czytelników oraz pismu, w którym były publikowane.

Oba człony tytułu odwołują się do polskiej tradycji ludycznej, tej nieodległej czasowo – i tej w czasie oddalonej. Gęś zielona – jak Zielony Balonik, pierwszy polski kabaret, kpiący z autorytetów oraz narodowego i estetycznego zadęcia, propagujący zdrowy rozsądek i trzeźwą ocenę literackiej, kulturalnej i społeczno-politycznej rzeczywistości. Gęś, bo Gąska – drugi obok Stańczyka utrwalony literacko błazen; w okresie renesansu „gąskami” w ogóle nazywano błaznów. Błazen i jego krewniak Sowizdrzał to przedstawiciele ludowej kultury śmiechu, świata na opak, rzeczywistości wesołego absurdu. Błazen to antyteza wieszcza, ktoś mający prawo do bezkarnego mówienia prawdy, do satyrycznej demaskacji fałszu i zakłamania. Najmniejszy Teatr Świata również swoją formą nawiązuje do polskiej (niezbyt bogatej) tradycji ludycznej. Najbliższa mu bowiem będzie konwencja szopki satyrycznej, w której rozmawiają ze sobą i śpiewają kuplety kukiełki ludzi publicznych – polityków, aktorów, literatów oraz personifikacje instytucji i zjawisk kulturowych.

Oczywiście, można również wskazywać na powinowactwa Zielonej Gęsi z ludyczną tradycją w kulturze europejskiej – od tekstów Lukiana z Samostaty począwszy, aż po Króla Ubu Alfreda Jarry’ego5.

Przestrzenią, w której pojawiały się kolejne spektakle Najmniejszego Teatru Świata, był „Przekrój”, krakowski tygodnik redagowany przez Mariana Eilego. „Przekrój” miał być ludyczną adaptacją formuły tygodnika kulturalno-społecznego, jaką stworzyły skamandryckie „Wiadomości Literackie” (Marian Eile był w latach trzydziestych bliskim współpracownikiem Mieczysława Grydzewskiego)6. Myślę, że w „Zielonej Gęsi” można dosłuchać się echa skamandryckich szopek politycznych, tyle że to, co Tuwim wyraźnie rozdziela (doraźna satyra polityczna, liryka, purnonsens), Gałczyński z premedytacją miesza, uzyskując zaskakujący efekt artystyczny. To właśnie pismo, zwłaszcza w latach 1946–1948, jest głównym medium Gałczyńskiego, a sam poeta staje się „arcyapostołem cywilizacji »Przekroju«” (określenie z Wjazdu na wielorybie). Tam oprócz Zielonych Gęsi drukuje cykliczny felieton w rubryce Listy z fiołkiem oraz liczne wiersze, które wejdą do najbardziej znanego tomu poetyckiego Zaczarowana dorożka (1948) oraz kolejnego – Ślubne obrączki (1949)7. Pisze również monologi, skecze i piosenki dla „przekrojowego” kabaretu Siedem Kotów (i sam występuje na jego scenie). Do śmierci poety, w „Przekroju” ukazało się 377 jego utworów (z czego 267 przypada na okres 1946–1948, kiedy Gałczyński mieszkał w Krakowie i bezpośrednio uczestniczył w redagowaniu tygodnika – choć formalnie nie był etatowym pracownikiem „Przekroju”)8.

Twórczość Gałczyńskiego była czymś wyjątkowym w literaturze lat 1946–1953, wyjątkowym pismem był również wtedy „Przekrój”, o którego specyfice w znacznej mierze decydowały teksty Gałczyńskiego. „Przekrój” był zarazem „gazetką więzienną” i „jedynym takim pismem na osiemset milionów Słowian”, jak mawiał o nim jego redaktor. Był czymś, „co nie mogło istnieć, a istniało”9.

„Zielona Gęś” miała być nazwą „firmowego” kabaretu „Przekroju”, który był zarazem autorskim kabaretem Gałczyńskiego. Dwuznaczna sława dotychczasowych „spektakli” w tygodniku Eilego sprawiła, że ostatecznie kabaret został nazwany „7 Kotów” i zainicjował swoją działalność 4 października 1946 roku programem Trzy razy miau (Gałczyński skomentował tę sytuację Gęsią Siedem kotów: „»Koty« zjadły »Gęś«” – stwierdza w finale Gżegżółka). Natomiast na scenie kabaretu pojawiał się sam poeta oraz bohaterowie-aktorzy „Zielonej Gęsi” – jak np. Hermenegilda Kociubińska w kapitalnej interpretacji Ireny Kwiatkowskiej.

Wyjątkowy poeta, wyjątkowe teksty, wyjątkowe (w znacznej mierze dzięki tekstom Gałczyńskiego) pismo. Pierwsza Zielona Gęś (o daremnym oczekiwaniu Potwornego Wujaszka na Generała Mścisława na białym koniu) pojawia się numerze 57 z 1946 na stronie zatytułowanej Rozmaitości, i będzie to stałe miejsce kolejnych spektakli Najmniejszego Teatru Świata. Rozmaitości to skondensowany model pisma: obok słowa formy wizualne; aktualia polityczne, publicystyka, satyra, literatura rozrywkowa, „gwiazdorski” sposób prezentacji polityki i życia kulturalnego z ogólnym „wydźwiękiem” optymistycznym. „Szczypta wigoru, szczypta humoru” – mówiąc słowami piosenki Gałczyńskiego z kabaretu Siedem Kotów.

Zielone Gęsi pojawiały się w „Przekroju” w dyptyku wraz z Listami z fiołkiem, które Gałczyński na ogół podpisywał swoim przedwojennym pseudonimem Karakuliambro. Przekrojowe felietony (a raczej rubryka, bo pojawiały się w niej również wiersze) zasługują na osobne omówienie. (Prototypy tych felietonów można znaleźć w międzywojennej twórczości satyrycznej poety. Rubryka List z fiołkiem to forma, która mogła pomieścić wszystko: liryczny wiersz, poważną polemikę, purnonsensowe wynalazki, ludyczną narrację, parabiograficzne wyznania i satyrę społeczno-obyczajową. Popatrzmy przez chwilę, jak wyglądały Wybory w Związku Siodlarzy:

„Jako przedstawiciel miesięcznika »Lampa« (prawdopodobnie przestanie w ogóle wychodzić, ale mniejsza o to) wziąłem udział w tegorocznym zebraniu walnym Związku Siodlarzy, nader burzliwym. Przede wszystkim okazało się, że sprzedaż siodeł spadła niemal do zera, w związku z czym ustępujący Prezes Antoni Kometa zacytował Piotra Skargę i »Proroctwa« Malachiusza. W tym miejscu wszyscy wstali i ja też, i tak staliśmy pół godziny. Następnie jeden członek znieważył czynnie drugiego członka w ramach, że tak powiem, kalumnii rzuconej na całe miasto, wobec czego członek, który się poczuł znieważony, podskoczył na taburecie z okrzykiem »ja protestuję«”.

Zamiast rozmów o konkretach – imponderabilia i towarzyszący im rytuał, zamiast konstruktywnego, wspólnego działania – „polskie piekło” i honorowe awantury. Absurd wyrasta tutaj z obserwacji bardzo konkretnej sytuacji, ludzi i ich zachowań; za nim ukrywa się satyryczna perswazja. Inteligenckie mity i rytuały towarzyskie, ucieczkę od życiowego konkretu w sferę symboli literackich i kulturowych, zagubienie w rzeczywistości społeczno-politycznej wymagającej zdecydowanych wyborów – wszystko to krytykował Gałczyński już w okresie dwudziestolecia międzywojennego (np. w wierszach Wciąż uciekamy, Tatuś, Wielkanocna spowiedź Kiciusia, Biedny Lolo, Skumbrie w tomacie). Te same wątki satyryczne powracają w wierszach powojennych (jak np. w pamflecie Śmierć inteligenta), felietonach i oczywiście w quasi-scenicznych groteskach Najmniejszego Teatru Świata.

Gałczyński stopniowo kompletował cały zespół teatrzyku oraz rozszerzał jego możliwości inscenizacyjne. A oto trupa Najmniejszego Teatru Świata:

ALOJZY GŻEGŻÓŁKA

Ur. 1890 w Bołtupajewie nad Sitwą… W dzieciństwie byłem marzyciel… rodzice nazwali mnie „fenomenem nonsensu”, co i zostało… Raz chciałem zagrać Hamleta… Niestety intrygi dyrektorowej… Sportem nie interesuję się.

PROF. BĄCZYŃSKI

Ur. w Dukwi w r. 1890. Artysta-angelolog…W dzieciństwie chorowałem na świnkę, czyli mumps, później na choroby inne… (Zawsze walczyłem o Prawdę, Piękno i Dobro, uwzględniając etykę i estetykę…). Z polskich pisarzy dramatycznych ja najbardziej cenię: Antoniego Mikolasza, Jadwigę Szadurską i Fąfarę. Nie piję.

HERMENEGILDA KOCIUBIŃSKA

Ur. 1890 w Smyrnie (Azja Mniejsza). Panna absolutna. Przedstawicielka polskiego „doloryzmu”. Improwizatorka… Lubię grać…Wydałam: „Echa jesienne”, „Na przekór i wstążeczka”, „Twierdzenie Pitagorasa”, „Chłopcy maszerują”, „Ptaszki spod paszki”, „Posążek Buddy”, „Profil robotnika”, „Sianokosy figlarne”, dramat wierszem „Leszek Biały”, „Plan miasta stołecznego Warszawy” oraz „Zbiór najnowszych piosenek”. Chciałabym, żeby wszyscy się kochali, żeby nigdzie nie było żadnych intryg, żeby te rzeczy były ustalone, a Człowiek najwyższą wartością Ludzkości.

OSIOŁEK PORFIRION & PIES FAFIK

Oboje ur. 1890. Miejsca urodzenia sobie nie przypominają. Zwierzęta-ekscentrycy. Kierownicy Sekcji Dramatycznej Klubu Zwierząt i założyciele Poczty Zwierzęcej. Ulubiony sport ping-pong.

PIEKIELNY PIOTRUŚ

Ur. 1890. Warszawa. Dziecko ulicy i ozdoba salonu. Self-made man. Wynalazca perkolatora. Wizjoner. Mistrz najmniejszej formy poetyckiej i aforysta. Przykład: „Kobieta jest jak patelnia, ponieważ kobietę, jak również patelnię można wziąć za rączkę”.

Niewiele do tych autocharakterystyk można dodać. Aktorzy Najmniejszego Teatru Świata (występujący w swym własnym imieniu bądź wcielający się w różne postacie) to zarazem pewne typy (oderwany od życia badacz aniołów, naiwna poetka-grafomanka, artysta-nieudacznik, genialne dziecko, baśniowe zwierzęta), jak i niepowtarzalne indywidualności.

Ze względu na skład zespołu można by spektakle Zielonej Gęsi podzielić na trzy grupy: te, w których występują wszyscy bohaterowie; te, w których pojawiają się oni w niepełnym składzie lub indywidualnie; i wreszcie te, w których nie występują (w kilku spektaklach Gęsi nie pojawia się nikt ze stałej trupy Najmniejszego Teatru Świata10).

Z podziałem formalnym krzyżuje się drugi, który można określić jako funkcjonalny. Zielona Gęś, podobnie jak cała twórczość Gałczyńskiego, to dialog i (w satyrze) polemika z odbiorcą, to interwencja w rzeczywistość wewnętrzną czytelników, próba zmiany inteligenckiej mentalności. Ta swoista gra z odbiorcą miała kilka wariantów, niejako odnoszących się do różnych sfer świadomości i różnych rejestrów wrażliwości czytelników. Mamy zatem teksty odwołujące się bezpośrednio do aktualnej sytuacji politycznej, mające jednoznaczną wymowę ideową. Takim tekstem (niezwykle ostrym w ówczesnym tu i teraz) jest pierwsza Zielona Gęś – Potworny wujaszek. Tytułowy bohater (ociekający krwią) nudzi się w oczekiwaniu na generała Mścisława i zabija, kogo się da (uprzednio wybiwszy Nieszczęśliwej Cioci lewe oko). A oto jak wygląda finał tego pierwszego spektaklu:

POTWORNY WUJASZEK

Wiosna? Wiosna będzie wtedy, jak wróci generał.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

Czy wróci?

POTWORNY WUJASZEK

Wróci z bronią w ręku. Na białym koniu. I wszystkie dzwonu uderzą. I nie będzie nudy, tylko konstrukcja i wielki, natychmiastowy płacz odrodzenia. Jajka stanieją. Ja zostanę wojewodą smoleńskim. „God save general”.

GENERAŁ

(nie wraca)

POTWORNY WUJASZEK

(dusi kotka)

Kurtyna

Podobny charakter mają również np. Pożyczka polska, Gżegżółka na konferencji pokojowej. I tu warto wskazać na niezwykle istotną kwestię. Stosunki poety z zaprzyjaźnionym redaktorem nie zawsze układały się poprawnie. Eile na własną rękę poprawiał, zmieniał, cenzurował teksty Gałczyńskiego. Obok tej wewnętrznej cenzury funkcjonowała oczywiście zewnętrzna, oficjalna – związana z instalowaniem w Polsce „ustroju socjalistycznego”. To jej ofiarą padła m.in. Gęś zatytułowana Naród i ustrój. Tekst warto w całości zacytować, bo uzmysławia, jak mogłaby wyglądać powojenna twórczość poety, gdyby nie ograniczenia cenzuralne.

Teatrzyk „Zielona Gęś” ma zaszczyt przedstawić polski dramat polityczno-eschatologiczny pt.

„Naród i Ustrój”

Występują:

NARÓD

USTRÓJ

GŻEGŻÓŁKA

NARÓD

Ustroju, gdzie jesteś?

USTRÓJ

………………………………

NARÓD

(głośniej)

Ustroju, gdzie jesteś?!

USTRÓJ

………………………………

NARÓD

(fortissimo)

Ustroju, gdzie jesteś?!!!

USTRÓJ

………………………………

NARÓD

Ustrój nie odpowiada narodowi.

GŻEGŻÓŁKA

(przerażony do ostateczności spuszcza kurtynę)

1946

Na drugim, apolitycznym biegunie znajdowałyby się teksty pozornie wyłącznie ludyczne, operujące poetyką purnonsensu. Ich istotą wydaje się być zaskoczenie odbiorcy, funkcją – wytrącenie z estetycznych przyzwyczajeń, przezwyciężenie artystycznej rutyny, kpina z konwencjonalnych form literackich. Najlepszym przykładem tej grupy Gęsi jest Siedmiu braci śpiących:

PIERWSZY BRAT

(chrapie)

DRUGI BRAT

(chrapie)

TRZECI BRAT

(chrapie)

SIÓDMY BRAT

(chrapie okropnie)

Kurtyna

Nic się nie dzieje, strzelba nie strzela, punktu kulminacyjnego nie ma. A czytelnik albo się śmieje sam z siebie, albo zgrzyta zębami i klnie autora. Jednocześnie mamy tu do czynienia ze zjawiskiem parodii w parodii. Oto sztuka teatralna składająca się z samych didaskaliów i odgrywana w teatrze, który istnieje tylko na łamach wysokonakładowego tygodnika, w wyobraźni odbiorcy. Trafnie pisze Jan Błoński: „»Zielona Gęś« jako fenomen artystyczny to parodia teatru, teatru jako formy obrzędu, jako narodowego misterium, jako inteligenckiej świętości estetycznej11.

Miejsce wieszcza zajmuje błazen, teatr narodowego obrzędu zostaje zastąpiony jarmarcznym, plebejskim widowiskiem. W ramach kpiny i parodii z koronnej formy polskiej kultury pojawia się drwina z innych form sztuki: różnych gatunków dramatu, opery, wodewilu, baletu, powieści obyczajowej i psychologicznej, filmu oświatowego i rysunkowego, wreszcie „obrazu olejnego” i „szlagieru” (to tylko niektóre „genologiczne” podtytuły Zielonych Gęsi).

I oto powoli przechodzimy do następnej grupy minispektakli – ludycznych, a zarazem uderzających, nie w czyste, konwencjonalne formy i gatunki artystyczne, ale w pewien typ literatury (nazwijmy ją mistyczno-martyrologiczną) i kultury (hierarchiczny i zamknięty). Będzie to zarówno kpina z tradycyjnego, patriarchalnego modelu rodziny (Złoty zegarek), jak też z literackich postaci symboli (Hamlet) czy kanonicznych wątków biblijnych i mitologicznych (Żarłoczna Ewa, Żona Lota, Tragiczny koniec mitologii). W tym kręgu mieści się również prześmiewczy stosunek do polskiego kanonu literackiego i kulturowego (Nieznany rękopis St. Wyspiańskiego, Nieznany list Juliusza Słowackiego, Ballada „Lilie”), ludyczne wykorzystywanie cytatów z dzieł wieszczów.

I wreszcie kolejna grupa tekstów – dotyczących polskiego charakteru narodowego, uwikłanego w historię i mitologizującą ją literaturę. Zarówno polska obyczajowość, jak i narodowa samoświadomość podlegają tu ludycznej wiwisekcji. Obok „klasycznych”, poszlacheckich wad, takich jak pijaństwo, tytułomania, warcholstwo, pojawiają się cechy zbiorowej świadomości ukształtowane w okresie romantyzmu – mesjanizm (nawiasem mówiąc, jest Gałczyński również współautorem sztuki o Towiańskim pt. Noc mistrza Andrzeja) i swoisty mistycyzm, etos walki, aprobata dla efektownego, nawet samobójczego gestu; przekonanie o wyższości ducha nad materią, idei nad konkretem.

Dla tej grupy Zielonych Gęsi szczególnie reprezentatywne wydają się dwa teksty: Xsiążę Józef Poniatowski i Dymiący piecyk. Tekst pierwszy dokonuje rewizji narodowej mitologii – oto jeden z głównych bohaterów polskiego panteonu, uosobienie romantycznej kreacji Polaka-rycerza podlega znamiennej metamorfozie. Książę Poniatowski, któremu – jak powszechnie wiadomo – Bóg powierzył honor Polaków, zamiast skoczyć do Elstery, postanawia „dla honoru pracować”. Zrzuca mundur, przebiera się w cywilne łachy i przenosi się na Ziemie Odzyskane. Cesarz jest przerażony, Poeta Norwid zachwycony (Brawo! Przyszłość narodu zdobywa się potem, a nie krwią), a Chór Nowych Polaków skanduje:

Pracować trzeba jak cholera.

Czyśmy to jacy tacy?

Więcej Osmańczyka, mniej Grottgera

i wszystko będzie cacy.

To bardzo łatwo jest umierać,

Żyć trudniej – rzekł Horacy.

Dla zrozumienia tego tekstu konieczne są określone kompetencje odbiorcy – znajomość romantycznej legendy o śmierci księcia Poniatowskiego, wiedza o specyfice malarstwa Artura Grottgera, heroizującego powstanie styczniowe i o pozytywistycznych cechach publicystyki Edmunda Osmańczyka. Bez tych informacji jego rewizjonizm będzie niezrozumiały. Inaczej jest w Dymiącym piecyku, który prawie nie wymaga komentarzy. Mamy tu do czynienia z elementarnym modelem – to zamknięty system, którego elementy reprodukują wciąż tę samą sytuację. Ten stan permanentnej niemożności będzie trwał, póki nie nastąpi ingerencja z zewnątrz. Oto dwie odrębne przestrzenie – przestrzeń ducha (kultury symbolicznej) i materii (cywilizacji), które istnieją w sposób od siebie niezależny. Konieczny jest ktoś, kto jak baśniowy bohater potrafi przekraczać granice świata ludzi i zwierząt, świata cudów oraz fantazji i twardej rzeczywistości. Modlitwa i Szopen jako remedium na dymiący piecyk oraz dziwny osiołek-poliglota, który rozwiązuje sytuację, współtworzą fabułkę groteskową; podobnie jak Ubu Król Alfreda Jarry’ego ma ona wymiar uniwersalny i odnosi się nie tylko do Polski i Polaków12. Można jednak potraktować tę Zieloną Gęś jak skondensowaną parodię Wesela z pozytywnym zakończeniem. Nie tylko dlatego, że w kwestii Piecyka („cały piec zaczarowany”) pojawia się prawdopodobnie aluzja do Rachel, która „normalne” wesele zamienia w pandemonium, a także refrenowy zwrot w jej kwestii („ach, ta chata rozśpiewana”). Znaczące jest podobieństwo fabularno-kompozycyjne: bierne społeczeństwo czekające na cud (tu znamienne przywołanie cytatu z hymnu Święty Boże Jana Kasprowicza) i przedmiot-symbol, który jeszcze nie może spełnić swoich zbawiennych funkcji (jak chochoł i złoty róg). A rozwiązanie jest przecież takie proste, wystarczy wyczyścić piecyk. Osiołek Porfirion, reprezentant racjonalizmu i pragmatyk, nie może liczyć na wdzięczność świętujących Polaków – bo jest inny, wyłamuje się z biernej wspólnoty, potrafi działać. Jego bezinteresowność wydaje się podejrzana, a umiejętność rozwiązywania pozornie nierozwiązywalnych problemów budzi oczywistą zawiść.

Można chyba mówić o czymś takim jak światopogląd, czy raczej dwa światopoglądy wyłaniające się z tekstów Zielonych Gęsi. Absurdalna i purnonsensowa rama kompozycjno-fabularna (nawiązująca do plebejskiej literatury sowizdrzalskiej) konstytuuje groteskowy „świat na opak”, świat poetyckiej anarchii, w którym wszystkie prawa i prawidłowości (fizykalne i historyczne), normy i konwencje (społeczne i artystyczne) zostają zawieszone i ujęte w ludyczny nawias. Jednocześnie bardzo wyraźnie zaznacza się tu zespół tendencji i przekonań charakterystycznych dla tradycji oświeceniowo-pozytywistycznej. Nieprzypadkowo Gałczyński wielbi Krasickiego i nawiązuje do twórczości Stanisława Kostki Potockiego (Chryzostoma Bulwiecia podróż do Ciemnogrodu)13.

Twórcza, sumienna praca za godziwą płacę, działanie dla siebie i innych, rzetelność i konsekwencja, zdrowy rozsądek i trzeźwe spojrzenie na polityczny „świat na opak” – to proponuje Gałczyński. Trzeźwe spojrzenie na polską postromantyczną kulturę grobów, świętowanych klęsk, ciągle na nowo kreowanych wieszczów, męczenników i kombatantów. Trzeźwe spojrzenie na świat, w którym wszystko jest na sprzedaż, na konsumpcyjne wizje kreowane przez media i kulturę masową.

Od czasów napisania Piecyka wiele zmieniło się w Polsce i na świecie. Ale czy zmieniła się polska mentalność i „charakter narodowy”? Czy wartości proponowane w Gęsiach oraz innych utworach Gałczyńskiego przestały być aktualne? Na te pytania odpowiadają czytelnicy. Każde wydanie utworów Gałczyńskiego (a zwłaszcza Najmniejszego Teatru Świata) prawie natychmiast znika z półek księgarskich, mimo że współcześni literaturoznawcy i autorzy programów szkolnych raczej go nie rozpieszczają.

Dlaczego tak się dzieje? Na to pytanie odpowiedział już Kazimierz Wyka:

W liryce Gałczyńskiego żyje bowiem zwykły dzień przeżywanych przez nas lat. W grymasie ironii, w drżeniu sentymentu zapisują się w niej wciąż codzienne przypadki czasu. Podobnie jest z Zieloną Gęsią. Sięga po nią każdy, chociażby się zżymał, chociaż te Zielone Gęsi różne bywają w swojej wadze, od podskubanych po świetnie utuczone. Każdy sięga, bo czuje wyraźnie, że każdy kaprys wyobraźni, jaki tam napotka, przylega jednak do bieżącej rzeczywistości, mówi o śmiesznostkach, zakłamaniach, a jak inny poeta, Jerzy Liebert, powiedział – „zabawnych cnotach, niezłomnych wadach” naszego życia zbiorowego14.

Tomasz Stępień

1 C. Miłosz, Zniewolony umysł; Dzieła Zbiorowe, t. III, Paryż 1980, s. 180.

2 I tak np. Stefan Kisielewski pisał o „kosmicznym bełkocie”, inni byli jeszcze bardziej krytyczni i niewybredni w słowach. Publicystyczno-ideologiczne zawirowania wokół powojennej twórczości Gałczyńskiego omawiam szeroko w książce Gałczyński i media, Katowice 2005, s. 134–188.

3 Zielona Gęś jest omawiana lub przynajmniej wspominana we wszystkich ujęciach monograficznych i obszerniejszych opracowaniach twórczości Gałczyńskiego. Zob. również: M. Wyka, Zielona Gęś po latach; „Dialog” 1968, nr 10; oraz I. Kiec, Zielona Gęś ma zaszczyt przedstawić …świat na opak, w: idem, Wyprzedaż teatru w ręce błazna i arlekina… czyli o kabarecie, Poznań 2001, s. 84–110.

4 Zob.: S. Gębala, Listy z fiołkiem wobec nowomowy (przydługi felieton), w: Dzieło i życie Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, t. II, red. A. Kulawik, J.S. Ossowski, Kraków 2005, s. 725–736.

5 Zob.: E. Laska: Źródła literackie „Zielonej Gęsi” Najmniejszego Teatrzyku Świata (Od Lukiana do Alfreda Jarry); „Przegląd Humanistyczny” 1965, nr 5, s. 85–98.

6 Zob.: A. Klominek, Życie w „Przekroju”, Warszawa 1995, s. 24–28. O Gałczyńskim w „Przekroju”, pisze Klominek na s. 141–156. Zob. także: K. Koźniewski, Historia co tydzień. Szkice o tygodnikach społeczno-kulturalnych 1944–1950. Warszawa 1958, s. 289–345.

7 Zob.: A. Klominek, Arcyapostoł cywilizacji „Przekroju”, w: idem, Życie w „Przekroju”, Warszawa 1995, s. 141–162.

8 Statystykę tę podaje A. Klominek w: Życie w „Przekroju”. Warszawa 1995, s. 143.

9 Tak Stefan Bratkowski zatytułował swój wstęp do książki A. Klominka.

10 Zdarza się to zwłaszcza w ostatnich dwu latach 1949 i 1950.

11 J. Błoński, Pozytywny ekscentryk, czyli o „Zielonej Gęsi”; „Dialog” 1959, nr 4, s. 99–106.

12 Jako atak na polską inteligencję i jej światopogląd traktuje ten tekst J. Błoński w: Gałczyński 1945–1953, Warszawa 1955. s. 18–20.

13 Na temat Podróży i związków powojennej poezji Gałczyńskiego z tradycją satyry oświeceniowej zob.: J. Błoński, ibid., s. 73–76; M. Wyka, Gałczyński a wzory literackie, Warszawa 1970, s. 146–163.

14 K. Wyka, Rzecz wyobraźni, wyd. 2 rozszerz., Warszawa 1977, s. 80.Teatrzyk „Zielona Gęś” ma zaszczyt przedstawić

„Potwornego wujaszka”

Występują:

POTWORNY WUJASZEK

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

GENERAŁ MŚCISŁAW

POTWORNY WUJASZEK

(ocieka krwią)

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

Cóż to za nowy kawał, Alojzy?

POTWORNY WUJASZEK

Zamordowałem baronową.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

(głucho)

To już szósta zbrodnia w tym tygodniu. Alojzy, co się z tobą stało?

POTWORNY WUJASZEK

Nuda. Nudzę się.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

Nudzisz się? Och, jaka to szkoda, że jestem sparaliżowana, bo uplotłabym sobie wianek z narcyzów i w tym wianku zatańczyłabym ci taniec Mórz Południowych. Pamiętasz, jak w Mszanie Dolnej...

POTWORNY WUJASZEK

Gdzie jest nasz kotek?

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

Wyszedł na dach.

POTWORNY WUJASZEK

Szkoda, bo chciałem go udusić. Dusić. Dusić. Nuda.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

Och, uduś mnie, nieszczęsny. Przecież i tak nie dla mnie radość życia, skoro lewe oko mam wybite przez ciebie i tylko pół wiosny widzę w tym roku.

POTWORNY WUJASZEK

Wiosna? Wiosna będzie wtedy, jak wróci generał.

NIESZCZĘŚLIWA CIOCIA

Czy wróci?

POTWORNY WUJASZEK

Wróci z bronią w ręku. Na białym koniu. I wszystkie dzwony uderzą. I nie będzie nudy, tylko konstrukcja i wielki, natchniony płacz odrodzenia. Jajka stanieją. Ja zostanę wojewodą smoleńskim. „God save general”.

GENERAŁ

(nie wraca)

POTWORNY WUJASZEK

(dusi kotka)

Kurtyna

1946

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJIPEŁNY SPIS TREŚCI

O Zielonej Gęsi

Zielona Gęś

„Potwornego wujaszka”

„W szponach kofeiny”

„Trzy gwiazdki na niebie”

„Hamleta”

„Pożyczkę polską”

„Pana Tadeusza”

„Dwóch Polaków”

„Jodły na gór szczycie”

„Fafik i robaczki świętojańskie”

„Siedmiu braci śpiących”

„Złoty zegarek”

„Zaręczyny Gżegżółki”

„Żarłoczną Ewę”

„Gżegżółka na konferencji pokojowej”

„Śmierć Juliusza Cezara”

„Trzy niewidome myszy”

„Koncert Armii Zbawienia”

„Wesele na Kurpiach”

„Pogrzeb zbrodniarza wojennego”

„Sposób na dobry humor”

„Siedem kotów”

„Gżegżółkę w roli psa”

„Gżegżółkę w roli trębacza z Wieży Mariackiej”

„Xięcia Józefa Poniatowskiego ze stemplem 1946”

„Straszną rozmowę Gżegżółki z duchem”

„Piekielnego Piotrusia w niebie”

„Imieniny prof. Bączyńskiego”

„Wieczór sentymentalny”

„Dymiący piecyk”

„Balladę »Lilie«”

„Dziwnego kelnera”

Swój cały zespół w uroczystej chwili składania świątecznych życzeń czytelnikom „Przekroju”

„Smutny sylwester prof. Bączyńskiego z wesołym końcem”

„Nieznany list Juliusza Słowackiego do matki”

„Kominek zgasł”

„Nieudany potop z powodu zimy”

„On nie doczekał się”

„Zastaw się, a postaw się”

„Szczęście rodzinne”

„Judyta & Holofernes”

„Żonę Lota”

„Franciszek”

„Złośliwego krasnoludka”

„Noc lorda Hamiltona”

„Kochanek w szafie z gzymsem”

„Krasnoludek w szafuni z gzymsikiem”

„50-ty spektakl”

„Szycie nie jest romansem”

„Łańcuch szczęścia”

„Latarnię sławy”

„Polski wersal”

„Osiem dni stworzenia”

„Żywcem zapeklowana”

„Poranek mickiewiczowski”

„Szczęśliwy reakcjonista”

„Tragicznego pianisty”

„Zamyślonego kelnera”

„Poezja drożeje”

„Nieśmiałego petenta”

„Przedwojennego pułkownika”

„Ciepły Maciej”

„Dobre rady babuni”

„Dwóch Polaków z firmy »Serwantes«”

„Trzy metry rury”

„Prof. Bączyńskiego na Wyspach Brytyjskich”

„Mysikrólika”

„Hamleta”

„Wielką Improwizację prof. Bączyńskiego”

„Cud na pustyni”

„Miłość”

„Pożegnanie z bronią”

„Zasady leczenia przekaźnikowego”

„Ostrożność”

„Wieczór dyskusyjny w Krakowie”

„Cocktail-party w Waszyngtonie”

„Koniec świata”

„Balladzie podwórzowej o pewnym Dantem”

„Rewolucję kulturalną w Wołominie”

„Na sto dwa”

„Trzech wesołych gitarzystów”

Anons

„Witaj, Gwiazdko!”

„Salut Noworoczny”

„Nieznany rękopis St. Wyspiańskiego”

„Nagły koniec p. Twardowskiej”

„Nie igra się z publicznością”

„Pomysł Zeusa”

„Destrukcyjny wpływ kobiet”

„Gdyby Adam był Polakiem”

„Hej, użyjmy, póki czas, bo za sto lat nie będzie nas”

„Komunikatywnego młodzieńca”

„Noc hawajską”

„Przydybanie babci w lasku”

„Precz z sentymentalnym romantyzmem!”

„Metamorfozę biskupa Krasickiego”

„Zaręczyny prof. Bączyńskiego z Hermenegildą Kociubińską”

„Hamlet & kelnerka”

„Zabawa w duchy”

„Idiotę”

„Cyrk Gżegżółki”

„Ostrożnie spuszczajmy wodę”

„Ludzie wczorajsi”

„Nogarium”

„Oszczędny tatuś”

„Człowieka z głową jak ogórek”

„Śmierć w kawiarni”

„Ubogiego poetę”

Komunikat

„Bal u prof. Bączyńskiego”

„Były czasy”

„Filona i Laurę i dobrze poinformowanego faceta”

„Pozytywnego górala”

„Miłość chirurga”

„Gdy się bierze byka za rogi”

„Zakrycie Ameryki”

„Zamarzający chłopczyk”

„Lament twórcy”

„Potęga słów”

„Spacer psa Fafika”

„Odę do młodości”

„Kłótnia żebraków”

„Nieodprasowane spodnie”

przedstawienie zawieszone

„Fatalny koniec złej sztuki”

„Bandę fałszerzy sonetów”

„Uroczyste nadanie psu Fafikowi, najpopularniejszemu psu wszechświata, tytułu honorowego prezesa Klubu Angelologów, w którym to wiekopomnym spektaklu dyrekcja teatru, pracująca z samozaparciem, a bez jakichkolwiek subwencji i uznania ze strony społeczeństwa, można powiedzieć przeszła sama siebie, idąc w przyszłość, czyli jak mówi Asnyk, ten niesłusznie tu i ówdzie niedoceniany poeta, że był taki czas, że Wawel się podobał, a dziś Krakowa nowa jest ozdoba:

„Dziwnego krawca”

„Skarga Julka”

„Deszcz”

„Straszny koniec Spóźnialskich”

„Cyniczną ucztę etnografów”

„Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”

„Przygoda Paderewskiego”

„Lekcja dla starych tumanów”

„Metempsychoza”

„Tragiczny koniec mitologii”

„Cud w Lublinie”

„Gawędę starego kretyna”

„Wietrzną Symfonię”

„Cztery piosenki o przedmiotach codziennego użytku”

„Listonosz przychodzi o siódmej”

„Córka zegarmistrza”

„Dramat zdradzonego mężczyzny”

„Awanturę w najmniejszym teatrze świata”

„Nikotyna niektórym jednak potrzebna”

„Walizka”

„Skutki gry Orfeusza”

„Trzynasty największy wyczyn Herkulesa”

„Rower-Gigant”

„Leniwi literaci”

„Rekord Gżegżółki”

„Serenadę Gżegżółki”

„Ulicę snobów”

„Koncert w Częstochowie”

„Idiota niezłomny”

„Celestyna Księżyca”

„Siedmiu zakochanych staruszków”

„Biuro w każdym domu”

„Lwa”

„Telefon do Hermenegildy”

„Wesoły bankiet wielkanocny”

„Poeta jest w złej formie”

„Dyskusję”

„Osioł i jego cień”

„Dobry chłopiec i zła żmija”

„Das ewig Weibliche”

„Biurokratę na wakacjach”

„Kaloryfery”

„Naród i ustrój’

„Opinię prof. Bączyńskiego o kobietach”

„Tragedię erotomana”

„Tzw. durszlak teatralny”

Przypisy
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: