Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zygmunt August. Część 1, Królewski jedynak: trylogia - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zygmunt August. Część 1, Królewski jedynak: trylogia - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 235 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZYG­MUNT AU­GUST

OSO­BY:

ZYG­MUNT 1. STA­RY, król pol­ski

KRÓ­LO­WA BONA SFO­RZA, iego żona

ZYG­MUNT AU­GUST, ko­ro­no­wa­ny za ży­cia ojca

LI­ZBE­TA RA­KU­SKA, iego iona

X. PIOTR GAM­RAT, pry­mas i bi­skup kra­kow­ski

X. SA­MU­EL MA­CIE­JOW­SKI, bi­skup płoc­ki, pod­kanc­le­riy

JAN TAR­NOW­SKI, kasz­te­lan krak… i het­man ko­ron­ny

PIOTR KMI­TA, wo­je­wo­da krak… mar­sza­łek ko­ron­ny

MI­KO­ŁAJ X. RA­DZI­WIŁ CZAR­NY, mar­sza­łek W. X. l.

MI­KO­ŁAJ X. RA­DZI­WIŁ RUDY. pod­cza­szy W. X. L.

KNIA? OSTA­FIJ HRU­BAJ­TIS POD­ŻGAŁ­ŁO, szlach­cic lii.

MAR­SU­PI­NO, se­kre­tarz kró­lo­wej Li­zbe­ty

STAŃ­CZYK, tref­nis Zyg­mun­ta 1.

BE­KWARK, lut­ni­sta Zyg­mun­ta Au­gu­sta

KA­TRI­NA HOL­ZE­LIN, och­mi­strzy­ni kró­lo­wej Li­zbe­ty

AU­RO­RA, wło­ska pan­na z frau­cy­me­ru Bony

G1NE­VRA………..

GIA­CO­MO, wło­ski ogrod­nik kró­lo­wej Bony
PA­OLO CE­LA­RI miesz­cza­nin kra­kow­ski, star­szy Brac­twa
Strze­leck­te­go

Se­na­to­ro­wie i szlach­ta, star­szy­zna i człon­ko­wie Brac­twa Strzel­ców
kra­kow­skich, miesz­cza­nie ce­cho­wi, wło­skie damy kró­lo­wej Bony,
dwo­rza­nie kró­lew­scy, po­ko­jow­cy, pa­zio­wie, pa­choł­ki, sza­larz
kró­lo­wej Bony.

Rzecz mie­dzy r. 1543 a 1545.

AKT 1.

Ogro­dy wa­wel­skie; Wśród kwiet­ni­ków ob­sa­dzo­nych
buksz­pa­nem wiją się ścież­ki Wy­sy­pa­ne żół­tym pia-
skiem. Gru­py drzew i krzeu)ów. W głę­bi, gdzie
grunt się ob­ni­ża, wi­dać zę­ba­te wrę­by mu­rów obron-
nych i łuk bra­my pro­wa­dzą­cej ku mia­stu. Po­nad
mu­ra­mi w dali pa­no­ra­ma Kra­ko­wa. – W sło­necz-
nej mgle, po­nad mo­rzem da­chów spi­cza­stych, kry-
tych czer­wo­ną da­chów­ką – Ma­ry­ac­ki Ko­ściół, Ra-
tusz z wie­żą, szczy­ty Su­kien­nic; a da­lej wie­ży­ce,
bra­my, basz­ty śre­dnio­wiecz­nych for­ły­fi­ka­cyj ota-
cza­ją­cych mia­sto.
Na przo­dzie – z pra­wej ozdob­na ława ka­mien­na
w sty­lu Od­ro­dze­nia wło­skie­go – z le­wej al­ta­na,
ople­cio­na dzi­kim chmie­lem; al­ta­na ma dwa wej­ścia
na prze­strzał.
Po­god­ny, sło­necz­ny po­ra­nek kwiet­nio­wy.

(Kró­lo­wa Bona ( kró­lo­wa Li­zbe­la prze­cha­dza­ją się z or­sza­kiem
dam. Wśród któ­rych wło­skie pan­ny Bony: Au­ro­ra i Ci­ne­vra
i Ka­tri­na Hól­zelln, star­sza dama z dwo­ra Li­zbe­ty. – Pa­zio­wie).

BONA.

Jak pan­na dwor­ska być na moim sto­le
– Ro­zu­miem do­brze, iż to upo­ka­rza
Wa­szą Kró­lew­ską Mość, któ­ra na czo­le
Ko­ro­nę pol­ską masz – i bra­ta­ni­ca
Je­steś Ka­ro­la, Rzym­skie­go Ce­sa­rza,
Habs­bur­gów cora… (przy­sta­je) Swo­je­go ro­dzi­ca
A nie mnie wi­nuj o to Mi­łość Wa­sza:
Zwło­czy się w Wied­niu po­sa­gu wy­pła­ta!
Niech w li­stach swo­ich Naj­ja­śniej­sza cór­ka
Naj­ja­śniej­sze­go ro­dzi­ca upra­sza
O po­sag…

LI­ZBE­TA (do­tknię­ta)

Ociec każ­de­go du­ka­ta
Waży, boć wła­śnie zbroi się na Tur­ka,
Jak o tem Wa­szej Kró­lew­skiej Mi­ło­ści
Do­brze wia­do­mo…

BONA (za­trzy­mu­jąc sti zno­wu)

Wia­do­mo też o tem,
Że się do męża nie zjeż­dża jak w go­ści,
Że i fron­cy­mer i pa­zie i słu­dzy
Kosz­tu­ją siła, a pła­cą się zło­tem,
Na któ­re skarb się expen­su­je… cu­dzy

LI­ZBE­TA (ura­ża­na, bo­le­inie)

Z ro­dem Ja­gieł­łów zdaw­na spo­krew­nio­ny,
I mną ten zwią­zek umac­nia­jąc świe­żo,
Mój ro­dzic mnie­mał, iż mu Ja­giel­lo­ny
W onej tu­rec­kiej opres­syi za­wie­rzą…

(ze łza­mi w gło­sie)

Lecz spła­ci wszyst­ko – wszyst­ko – do ta­la­ra!

BONA (idąc da­lej–swo­bod­nie i uprzej­mie)

Niech się Kró­lew­ska Wa­sza Mość po­sta­ra,
By wy­pła­co­no wszyst­ko i czem­prę­dzej;
Nie­chaj na­pi­sze, iż „Kró­lo­wa Sta­ra”
Bo­le­je nad tem, że „Mło­da Kró­lo­wa”
?yć w nie­do­stat­ku musi… bez pie­nię­dzy!

(Prze­cho­dzą w ogród. Wi­dać je na dal­szych za­krę­tach ścież­ki
Za nie­mi frau­cy­mer. IV ostat­niej chwi­li przed wyj­ściem za £ró-
to­wemł, Gi­ne­vra za­trzy­ma­ła Ka­bi­nę Hól­ze­lin).

GI­NE­VRA (pół­szep­tem)

Frau­le­in Ka­tri­no, mam do Was dwa sło­wa.

HOL­ZE­LIN (tro­chę zdzi­wio­na)

Słu­cham Si­gno­ro.

GI­NE­VRA (i… w.)
Po­uf­na wia­do­mość…

HOL­ZE­LIN

Ja mil­czeć umiem…

GI­NE­VRA (ta­jem­ni­czo)

Mło­dy Król Je­go­mość
Jest roz­mi­ło­wan śmier­tel­nie w Au­ro­rze…

(roz­glą­da się ostroż­nie)

To jesz­cze do­dam, że Kró­lo­wa Sta­ra…

(ury­wa)

Lecz nie po­wie­cie nic…?

(przy­kła­da pa­lec do warg)
HOL­ZE­LIN

Ucho­waj Boie!

G1NE­VRA (szep­tem z olu­rze­niemj

Sta­ra wie wszyst­ko, lecz pa­trzy bez szpa­ry

Na nie­go­dzi­we spraw­ki swe­go syna…

– To nie jest kłam­stwo I Nie jest przy­wi­dze­nie

HOL­ZE­LIN (chwie­jąc gło­wę smut­nie)

Wiem… wiem – nie­ste­ty – praw­dzi­wa no­wi­na;
Sło­wa Si­gno­ry, jak na­le­ży, ce­nię.

G1NE­VRA

Mło­dą Kró­lo­wą ostrzeż­cie ta­jem­nie…

HOL­ZE­LIN
Ostrze­gać­by ją trze­ba co go­dzi­na,
Bo wciąż Król Mło­dy ma nowe amo­ryl –
Nic się Jej Mi­łość nie do­wie ode­mnie,
Jak nie wie­dzia­ła nic, że do tej pory
Wy z Mło­dym Kró­lem tak­że­ście mie­wa­li
Te nie­go­dzi­we spraw­ki!

(Ci­ne­vra za­sko­czo­na jej sło­wa­mi, chce prze­czyć. – Hol­ze­lin nie
do­pusz­cza jej do sło­wa–i iro­nia).

Dla Au­ro­ry
Gi­ne­vre zdra­dził! Ot, za­zdrość Was pali
I ze­msty Wam sic chce!

(z ni­skim ukło­nem dwor­skim)

Słu­ga Si­gno­ry!

(Za­wra­ca k" nad­cho­dzą­cym obu kó­ło­wym i przy­ta­cza sie nie-
znacz­nie do ich or­sza­ku – Gi­ne­Ora stro­pio­na rów­nież).

BONA (nad­cho­dząc ogro­dem, do Li­zbe­ty)

Ja­giel­lo­no­wie? Pew­nie… za­cni Kró­le,
Jeno już we krwi tę mają przy­wa­rę,
Iżby go­to­wi z sie­bie zdjąć ko­szu­lę,
By wszyst­ko roz­dać w hoj­no­ści nad mia­rę:
Niech u nich każ­dy na kró­lew­skim chle­bie
Tu­czy się dar­mo i nie­chaj kie­sze­nie
Kró­lew­skiem zło­tem – siła może – na­tka!
Tak pa­sąc dru­gich, zu­bo­ży­li sie­bie…
– Sta­ry Jego Mość Król po­pra­wił mie­nie,
Lecz gdy­by nie ja, te­zby do ostat­ka
Roz­da­wał wszyst­ko, nie pa­trza­jąc komu…
Taka w Ja­gieł­łach jest chuć mar­no­traw­na!

LI­ZBE­TA

(słu­cha­ła nie­chęt­nie, od­po­wia­da nit bez ukry­tej iro­nii).

Wa­sza Kró­lew­ska Mi­łość, jako mat­ka
Rodu Ja­gieł­łów, zna­cie tego domu
Cno­ty i wady, ży­jąc w nim od­daw­na;
Wam tedy ozwać wol­no się z przy­ga­ną
Krwie Ja­giel­loń­skiej – mnie gdy za mąż dano,

Pół roku nie­masz, w dom ten słyn­ny chwa­łą,

– Wy­bacz­cie prze­to, Naj­ja­śniej­sza Pani,
Ale mnie słu­chać na­wet nie przy­sta­ło,
Gdy Ja­giel­loń­ską fa­mi­lię kto gani.

BONA (ukry­wa­jąc roz­ją­trze­nie – słod­ko)

God­ne po­chwa­ły i pa­mię­ci sło­wo!

1 ro­zum dziw­ny w tak mło­dej nie­wie­ście!

– Pa­mię­tać będę, jak w tym domu nową
I jak nie­omal obcą w nim je­ste­ście;
Za­czem nie­pręd­ko znów kie­dy – nie­pręd­ko,
Wa­szą Kró­lew­ską Mość Pa­nią Sy­no­wą
Będę ba­wi­ła taką po­ga­węd­ką:

W do­mo­wych spra­wach po­uf­ną roz­mo­wą!

(Od­wra­ca się od niej ple­ca­mi, w głąb ogro­du, gdzie uka­zał tle
był ogrod­nik wło­ski, Gia­co­mo, przy­wią­zu­ją­cy krze­wy do pa­li­ków.
Li­zbe­la z Ka­tri­ną Hol­ze­lin usia­dły na ku­aiien­nej ła­wie i roz-
ma­wia­ją ctcha).

BONA (do Au­ro­ry)

AI To Gia­co­mo, wo­łać go w tej chwi­li…

(Au­ro­ra bie­gnie w głąb ogro­du Wo­łać Gia­co­ma).

LI­ZBE­TA

(do Kal­ri­ny, kto,a na­le­ga­ła na nią o coi po ci­chu).

Nie je­stem głod­na…

HOL­ZE­LIN

Nie­chże się po­si­li
Wa­sza Kró­lew­ska Mość…

(Li­zbe­ta wzbra­nia się w dal­szej ci­chej roz­mo­wie)

AU­RO­RA

(pod­bie­gł­szy tym­cza­sem w głąb ogro­du, woła:)

Ohe! Gia­co­mo,

Vie­ni qua! Pre­sto!

(wra­ca do Bony. Gia­co­mo po­rzu­cił ro­bo­tę, idzie spiesz­nie ku
Bo­nie)

HOL­ZE­LIN (na ła­wie, pół­gło­sem do Li­zbe­ty)

Jesz­cze do obia­du

Da­le­ko…

LI­ZBE­TA
(do Hól­ze­lin, od nie­chce­nia, byłe ją zbyć)

Chy­ba – sera ka­wa­łe­czek
Par­me­zań­skie­go…

(Hól­ze­lin skła­nia sie przed nią i wy­cho­dzi)
BONA (do Gia­co­ma, któ­ry wła­śnie pod­szedł)

Ka­za­łam ci sło­mą
Na noc okry­wać pędy wi­no­gra­du,

– Nie okry­wa­ne!… By­łam u po­rze­czek,

– Jak­żeś je sa­dził? Schną i li­ście tra­cą!
Róż nie pod­le­wasz…

GIA­CO­MO

(wy­stra­szo­ny mnie W ręku cza­pecz­kę z piór­kiem)

Mam za mało be­czek

Na wodę…

BONA (wy­bu­cha­jąc ha­mo­wa­ną zło­ścią)

Ol che ba­lor­do! Che paz­zo!
Za co cię pła­cę? I Za co?! Za co?! Za co?!
Iżby schło wszyst­ko!?

{ude­rza go wa­chla­rzem po twa­rzy)

Masz! Masz! Masz! Masz zato!
– A! Be­stia brut­ta! Cari scia­gu­ra­to!
Va via!

(Gia­co­mo skła­nia się I wy­cho­dzi)
(Hól­ze­lin na srebr­nej tacy wno­si srebr­ny ta­le­rzyk z par­me­zań­skim
se­rem i no­żyk)

BONA

(spoj­rza­ła na nią ze­zem – do Pa­zia spo­koj­nie na po­zór)

Wo­łać mi tu­taj sza­fa­rza!

(Paź wy­bie­ga pe­dem – z prze­ciw­nej stro­ny ogro­du wcho­dzi głę-
bią Be­kwark. Na wi­dok; obu kró­lo­wych, sta­je w niz­kim ukło­nie)

BE­KWARK
Naj­mi­ło­ściw­szym swym Kró­lo­wom obu,
Tej co jak słoń­ce bla­skiem świat ob­da­rza.
Tej – co jak tę­cza ja­śnie­je w swej kra­sie,
Kła­niam się, słu­ga wier­ny aż do gro­bu.

LI­ZBE­TA (żywo do Be­kwa­Ąa)
Wy­nij­dzie-li Wasz Pan do wi­ry­da­rza?

BE­KWARK

Szu­kam go wła­śnie.

BONA (sia­da­jąc na ła­wie obok Li­zbe­ty)

Spie­waj-że Nam za­się

Mo­ści Be­kwar­ku…

(Be­kwark skło­nił się, zdjął lut­nię prze­wie­szo­ną przez ra­mie
na zło­ci­stym sznu­rze i stroi)

GI­NE­VRA do Btkwarl­ta

„Le due lu­cio­le” I

AU­RO­RA

Nie – nie I Śpie­waj­cie: „ bac­cio da­mo­re”!

TRZE­CIA DAMA
Nie I „Io (amo – „lo tamo”!

BE­KWARK

(na­stro­iw­szy lut­nią skła­nia sit z uimie­chem)

Za­śpie­wam każ­dej – si­len­zio Si­gno­re I

(śpie­wa, wió­ru­jąc so­bie na lut­ni)

Bel­la che do­rmi
Sui let­to dei lior
Pren­di do­rmen­do
Un bac­cio da­mor

S un bac­cio tol­fen­de,
Per­do­na 1ar­dir,
O bel­la che do­rmi,
O lin­gi do­rmir.

Do­rmen­do, so­gnan­do

Tu par­li di me –

O bel­la che do­rmi lo ve­glio per te I…
(w Uad za pa­ziem wcho­dzi szyb­ko sza­farz z le­wej. Bona prze-
rywa śpiew Bet­fwatk.a, i spiesz­nie pod­cho­dzi k_u sza­fa­rzo­wi –
do­nio­słym gło­sem)

Ten ser?… Jak śmia­łeś dać z mo­jej spi­żar­nie?
Jeno za moim wy­raź­nem roz­ka­zem

Wol­no wy­da­wać –! A za dru­gim ra­zem
To ci – per Dio­nie uj­dzie bez­kar­nie!
Kto pa­nią tu­taj, nie wie­cie nic­po­nie?!
…Dru­gi raz tego już nie pusz­czę pła­zem,
Na czte­ry wia­try cie­bie precz wy­go­nię,
For­fan­te scioc­co! – Lecz do razu sztu­ka…

– A te­raz mo­żesz odejść… do ka­du­ka!

(Sza­farz skła­nia się i wy­cho­dzi)
(Ci­sza przy­gnę­bia­ją­ca: damy dwor­ski Be­kwark fie śmią
pod­nieść oczu. Dłu­gie mil­cze­nie. Li­zbe­la od­sta­wia ta­le­rzyk
rem jesz­cze nie tknię­tym i wy­cho­dzi w ogród na pra­wo – za
nią Hbl­ze­lin)

BONA

(pa­trzy za nią przez chwi­lę wzru­sza­jąc ra­mio­na­mi)

O co jej po­szło?…

(że­gna się)

Wzdyć ani pół sło­wa
Nie rze­kłam do niej… Fo­chy! Ce­re­gie­le!

– Więc mi nie wol­no przy niej dwo­rza­ni­na
Mo­je­go skar­cić? Ta Pani Sy­no­wa

Już so­bie ze mną po­zwa­la za wie­le!
O lada frasz­kę za­raz kwa­śna mina,
O wszyst­ko na mię, jak kot na psa, par­ska,
Moje po­stęp­ki mie­rzą ją i kor­cą,
Na­wet się rzą­dzić w mym domu za­czy­na 1
Ar­cy­księż­nicz­ka! Bra­tan­ka Ce­sar­ska!
Ja so­bie wpraw­dzie by­łam jeno Sfo­rzą,
Lecz gdym zje­cha­ła tu­taj z Me­dy­ola­nu,
To ze mną ra­zem i po­sag mój cały
Mę­żo­wi memu do­stał się i Panu –

Zyg­munt Au­gust Ca. I.

Z

A z jej po­sa­gu nikt nie wi­dział szku­da
I nie zo­ba­czy!

(Pan­ny wło­ście przy­ta­ki­wa­ły, śmie­jąc się z naj­zjo­dliw­szych
wy­my­słóu) Bony, któ­ra zwra­ca się ku nim)

Wszyst­kie­ście wi­dzia­ły,
Że nikt jej nie krzyw nic – odę­ła war­gi,
Po­szła się dą­sać. I pew­no się uda
Z wiel­kim la­men­tem do Sta­re­go Kró­la
I na złą świe­krę wy­to­czy swe skar­gi!

(Be­kwark tym­cza­sem, gdy Bona mó­wi­ła, po­ro­zu­miał się nie-
znacz­nie wzro­kiem z Au­ro­ra i wci­snął jej w rękę fot i klucz, któ­re
Wy­jął z to­reb­ki wi­szą­cej u pasa. Au­ro­ra nie­po­strze­że­nie scho-
wała list i klucz za gor­set.– Wcho­dzi Zyg­munt Au­gust, dwu-
dzie­stocz­te­ro­let­ni, wy­twor­ny w ru­chach i obej­ściu, na War­dze mło­dy
wąs, mała czar­na bro­da roz­cze­sa­na w dwa koń­ce. Ubra­ny świet­nie
W ak­sa­mit­ny i atła­so­wy strój wło­ski, na szyi zło­ty łań­cuch, na
gło­wie pła­ski be­ret z bia­łem piór­kiem)

ZYG­MUNT AU­GUST (do Bony)
Naj­mi­ło­ściw­sza Mat­ko – dnia Wam ży­czę
Do­bre­go…

{ca­łu­je Bone W rękę bar­dzo czu­le – skła­nia się dwor­nie pan­nom,
któ­re po­wi­ta­ły go ce­re­mo­nial­nym ukło­nem, uj­mu­jąc suk­nię
w pal­ce)

BONA (roz­pro­mie­nio­na ca­łu­je go w czo­ło)

Anc­be buon gior­no! Siądź przy mnie
Twa Mi­łość…

(sa­dza go przy so­bie na ła­wie – wpa­tru­je się weń)

Bla­de nie­co masz ob­li­cze;
Żle spa­łeś? Albo na wio­sen­nem zim­nie
Zbla­dłeś?… – Gi­smon­do mio ca­ris­si­mo.
Nie dbasz o sie­bie: w tak lek­kiej odzie­ży

Cho­dzisz, a kwie­cień za­la­tu­je zimą

W tym kra­ju wa­szym. Jesz­cze po­dmuch świe­ży

Wie­je z pół­no­cy…

ZYG­MUNT AU­GUST
(z uśmie­chem żar­to­bli­wym, zno­wu ją w ręk.c ca­łu­je)

Wy, naj­lep­sza z ma­tek.
Wciąż chcie­li­by­ście mnie za­wi­jać w pu­chy…
Przed­się jam zno­wu nie taki ga­ga­tek I
Na ło­wach zno­szę śnież­ne za­wie­ru­chy
A nic mi nie jest… Ju­zem z pa­cho­lę­cia
Wy­rósł. –

(ury­wa; na­gle spo­waż­niał)

J nie wiem, przecz mię za pa­cho­lę
I Wy i Ro­dzic Król Sta­ry wciąż ma­cie?

BONA

Wszak-ci Twa Mi­łość masz we wszyst­kiem wolę I

ZYG­MUNT AU­GUST

Pra­gnął­bych tak­że mieć do czy­nów pole.

– Jak na kró­lew­skim sia­dłem Ma­je­sta­cie,

W chło­pię­cych le­ciech mych ko­ro­no­wa­ny,

Tak też i do­tąd Król ze mnie chło­pię­cy!

Wo­je­wo­do­wie na­wet Kasz­te­la­ny

Ważą w tym kra­ju i mogą w nim wię­cej

Niż ja! Król Ociec i Wy całą wła­dzę

Ma­cie w swych ręku. Chciał­bych o tem szcze­rze

Z Kró­lem dziś mó­wić… Żali się ozwie­cie

Życz­li­wie za mną?

BONA (wy­mi­ja­jąc)

Dziś mó­wić nie ra­dzę:
Dziś pono bu­rza nad nami się zbie­rze…

ZYG­MUNT AU­GUST
O cóż to za­się?

BONA (z prze­ką­sem)

Kró­lo­wej Li­zbe­cie
Nie w smak, żem przy niej mo­je­go sza­fa­rza
Zgro­mi­ła…

ZYG­MUNT AU­GUST
Cóż stąd?

BONA

Pew­no mnie ob­wi­ni
Przed Kró­lem; w dą­sach po­szła z wi­ry­da­rza…

ZYG­MUNT AU­GUST

Do­tąd nie śmia­ła skar­żyć – nie uczy­ni
Tego i dzi­siaj..

BONA (do Be­kwar­ka i pa­nien)

Idź­cie za­grać w pal­lę…

(Pan­ny z Be­kwar­kiem bie­gną w głąb ogro­du: wi­dać jak wśród
zie­le­ni gra­ją w pił­kę pod­bi­ja­jąc ją wo­lan­ta­mi; śmie­chy, na-
wo­ły­wa­nia)

BONA (wy­bu­cha)

Zcier­pieć nie moge tej two­jej Niem­ki­ni!
Na sam jej wi­dok bu­rzy mi się du­sza I…
Ja­koż w nie­pa­mięć pu­ścić wszyst­kie żale

Prze­ciw jej ojcu: Za­po­lyę Ja­nu­sza
Skrzyw­dził, sie­ro­tę, wy­darł mu ko­ro­nę…

ZYG­MUNT AU­GUST (od­trą­ca imia­ło)

Iemu Li­zbe­ta wszak nie­win­na cale…

BONA

A moja bied­na cór­ka Iza­bel­la,

Cóż była win­na?… Twa Mi­łość w obro­nę,

Mał­żon­kę swo­ją bie­rzesz? – Ja to chwa­lę!

Wszak cór­ką mego jest nie­przy­ja­cie­la,
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: