Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Aleksander hr. Wielopolski Margrabia Gonzaga Myszkowski - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Aleksander hr. Wielopolski Margrabia Gonzaga Myszkowski - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 270 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I.

Czy­ta­jąc sądy i opin­je o dzia­łal­no­ści po­li­tycz­nej i pry­wat­nej nie­daw­no zmar­łe­go Alek­san­dra hra­bie­go Wie­lo­pol­skie­go, mar­gra­bi Gon­za­gi Mysz­kow­skie­go, zda­wać­by się mo­gło, iż dzia­łal­ność ta wy­pa­dła w cza­sach bar­dzo od­da­lo­nych a nie roz­wi­ja­ła się przed ocza­mi współ­cze­snych, któ­rzy te sądy dzi­siaj o nim wy­po­wia­da­ją.

Jed­ni wi­dzą w po­sta­ci mar­gra­bie­go typ oby­wa­te­la i męża sta­nu, cał­ko­wi­cie od­da­ne­go my­śli oswo­bo­dze­nia Pol­ski; inni, jak Czas, wiel­bią go za to, iż nie my­ślał o oswo­bo­dze­niu Pol­ski lecz wy­na­lazł spo­sób za­peł­nie­nia tej prze­pa­ści, jaka się wy­two­rzy­ła przez roz­bio­ry po­mię­dzy na­ro­dem a ob­cy­mi rzą­da­mi, nad nim pa­nu­ją­cy­mi; inni wresz­cie w za­pa­le po­chwał, wszyst­ko co tyl­ko mar­gra­bia uczy­nił, sta­ra­ją się przed­sta­wić jako do­sko­na­łe, ro­zum­ne i wiel­kiej świa­to­wej do­nio­sło­ści, po­cią­ga­jąc na­ród do od­po­wie­dzial­no­ści za to, iż nie wi­dział w Wie­lo­pol­skim zbaw­cy swo­je­go, lecz go od­trą­cił jako od­szcze­pień­ca idei na­ro­do­wej.

Zbyt by nam wie­le miej­sca za­ję­ło spra­woz­da­nie ze wszyst­kich po­glą­dów, ja­kie wy­pi­sa­no w ostat­nich cza­sach z oka­zji mar­gra­bie­go Wie­lo­pol­skie­go. To tyl­ko po­wie­my, iż ża­den z tych po­glą­dów nie jest opar­ty na rze­czy­wi­sto­ści, ża­den z nich nie przed­sta­wia nam mar­gra­bie­go w praw­dzi­wem świe­tle fak­tów, wszyst­kie zaś od­zy­wa­jąc się o nim jak­by o czło­wie­ku mało zna­nym, usi­łu­ją oto­czyć go bla­skiem, peł­nym ułu­dy, z za­mia­rem no­we­go ku­sze­nia na­ro­du na dro­gi obce jego in­te­re­som i ce­lom.

Stron­nic­two do­mi­nu­ją­ce u nas t.j… stron­nic­two re­ak­cyj­ne, robi z Wie­lo­pol­skie­go bo­ha­te­ra pra­wie tej mia­ry a więk­szej dla na­ro­du waż­no­ści niż Ko­ściusz­ko i przed­sta­wia w nim wzór praw­dzi­wie pol­skie­go po­li­ty­ka, któ­ry od­gadł spo­so­by, pro­wa­dzą­ce do osta­tecz­ne­go za­ła­twie­nia kwe­stji pol­skiej, przez zrze­cze­nie się na­ro­du dą­żeń do nie­pod­le­gło­ści a skło­nie­nie rzą­dów do nada­nia mu au­to­no­mii.

Sprzecz­ność jaka za­cho­dzi po­mię­dzy pra­wem na­ro­du a osta­tecz­nym ce­lem po­li­ty­ki Wie­lo­pol­skie­go, za­miast po­wstrzy­mać ich od pa­ne­gi­ry­ko­we­go opi­sy­wa­nia jego dzia­łal­no­ści, zda­je się być dla nich pod­nie­tą do tem gor­liw­sze­go okre­śle­nia w tej po­li­ty­ce sys­te­mu, god­ne­go na­śla­do­wa­nia po wszyst­kie cza­sy. W tej to chę­ci na­rzu­ce­nia na­ro­do­wi wzo­ru i me­to­dy do no­wej dla nie­go po­li­ty­ki, leży wła­śnie owe nie­bez­pie­czeń­stwo pa­ne­gi­ry­ków Wie­lo­pol­skie­go, nie ule­ga bo­wiem wąt­pli­wo­ści, iż w obec­nym upad­ku du­cha, spo­wo­do­wa­ne­go przez kil­ku­na­sto­let­nią, pro­pa­gan­dę stron­nic­twa re­ak­cyj­ne­go i przy po­mię­sza­niu po­jęć o tem co jest rze­czy­wi­stym in­te­re­sem oraz pra­wem na­ro­du, co jest jego god­no­ścią a co hań­bą, zna­leźć się mogą umy­sły sła­be, któ­re da­dzą się ła­two złu­dzić kłam­li­wym wzo­rem.

Nig­dy też, przy żad­nej oko­licz­no­ści nie ujaw­nił się bar­dziej sta­now­czo roz­brat po­mię­dzy ide­ała­mi na­ro­du a dą­że­niem stron­nic­twa re­ak­cyj­ne­go, jak przy oka­zji pi­sa­nia tych wła­śnie pa­ne­gi­ry­ków.

Już bo­wiem bez żad­nej osło­ny stron­nic­two to pod­no­si jako chlu­bę ro­zu­mu sta­nu pol­skie­go ten fakt, iż zna­lazł się w dzie­jach po­roz­bio­ro­wych mąż, któ­ry uznaw­szy nie­za­leż­ność Pol­ski za ma­rze­nie, nie da­ją­ce się zi­ścić, na­dzie­je przy­szło­ści oba­lił i śmia­ło a ener­gicz­nie wziął się do na­rzu­ce­nia na­ro­do­wi no­wych dąż­no­ści, nie­ma­ją­cych nic wspól­ne­go z od­ręb­nym po­li­tycz­nym by­tem. Ja­kie zaś dąż­no­ści, Wie­lo­pol­ski na­ro­do­wi chciał na­rzu­cić, a któ­re są wia­do­me jego pa­ne­gi­ry­stom w Cza­sie i w in­nych re­ak­cyj­nych pi­smach, naj­do­kład­niej prze­ko­na­ją nas wła­sne sło­wa mar­gra­bie­go, któ­ry w sław­nym swo­im li­ście do Me­ter­ni­cha o rze­zi ga­li­cyj­skiej, wzy­wa­jąc wszyst­kich Po­la­ków do pod­da­nia się Mo­skwie, od­da­je ca­rom w nie­wo­lę do­bro­wol­ną cały na­ród, jego pra­wa i jego na­dzie­je, tę je­dy­nie sta­wia­jąc proś­bę, aże­by ce­sa­rze Mo­skwy wy­war­li ze­mstę na Au­str­ji za krew roz­la­ną w r. 1846 w Ga­li­cji.

Cy­tu­je­my w do­słow­nem tłu­ma­cze­niu sło­wa Wie­lo­pol­skie­go: „Przy­cho­dzi­my – pi­sze on – od­dać ci się, to­bie, naj­wspa­nia­ło­myśl­niej­sze­mu z nie­przy­ja­ciół na­szych. Do­tąd na­le­że­li­śmy do cie­bie jako nie­wol­ni­cy przez pod­bój i gro­zę i mie­li­śmy so­bie za nic przy­się­gi na nas wy­mu­szo­ne; dziś zdo­by­wasz so­bie nowe pra­wo nad nami. Łą­cząc od­tąd na­sze losy z lo­sa­mi twe­go pań­stwa, od­da­je­my ci się jako lu­dzie wol­ni, któ­rzy mają od­wa­gę uznać się zwy­cię­żo­ny­mi; ro­bi­my to z wła­snej woli, bez cheł­pli­wo­ści i ra­chu­by, z ser­ca i prze­ko­na­nia. Od dnia dzi­siej­sze­go sta­jesz się (t.j… car) tak­że dla nas jak to już by­łeś po­mi­mo nas, na­szym pa­nem z ła­ski Boga, któ­re­go od­da­je­my się wy­ro­kom, ob­ja­wia­nym w prze­zna­cze­niu na­ro­du na­sze­go. Po­rzu­ca­my wszyst­kie na­sze za­so­by, owe sym­pa­tje wy­ra­cho­wa­ne i zwod­ni­cze, ową nie­kosz­tow­ną wy­mo­wę, owe gwa­ran­cje i to wszyst­ko co lu­dzie ubie­ra­ją w szum­ny ty­tuł pra­wa na­ro­dów, reszt­ki odzie­ży, jaką li­tość eu­ro­pej­ska ra­czy­ła nas odzie­wać, a któ­ra jed­nak nie po­kry­wa ran i hań­by na­sze­go cia­ła zbo­la­łe­go.

Nie, nie wy­ła­mu­je­my się z pod żad­ne­go z praw rzą­dzą­cych twem pań­stwem; żad­nych wa­run­ków nie kła­dzie­my: sam osą­dzisz, kie­dy ci się spodo­ba zwol­nić su­ro­wość swych ustaw wzglę­dem nas; a więc bez­względ­nie pod­da­je­my ci się. Jed­ną tyl­ko wy­słu­chaj proś­bę, proś­bę po­kor­ną, za­pi­sa­ną w na­szych ser­cach pa­lą­ce­mi gło­ska­mi; tę proś­bę je­dy­ną: nie zo­staw bez kary zbrod­ni, po­peł­nio­nej przez cu­dzo­ziem­ca na bra­ciach na­szych w Ga­li­cji, a we krwi roz­la­nej nie za­po­mi­naj krwi sło­wiań­skiej, o po­mstę wo­ła­ją­cej." *)

W tych sło­wach mie­ści się cała idea Wie­lo­pol­skie­go. Nie­wo­la przy­mu­szo­na, za­mie­nio­na na nie­wo­lę do­bro­wol­ną; po­słu­szeń­stwo ca­ro­wi utrzy­my­wa­ne do­tąd przez gro­zę, za­mie­nio­ne w przy­szło­ści na po­słu­szeń­stwo z wła­snej woli, z ser­ca i z prze­ko­na­nia. Rzu­ce­nie pod nogi wład­cy pół­no­cy wszyst­kich praw na­ro­do­wych, nie tyl­ko za­pi­sa­nych przez hi­stor­ję i zro­słych z su­mie­niem Po­la­ków, ale na­wet praw gwa­ran­to­wa­nych przez mię­dzy­na­ro­do­we trak­ta­ty; od­da­nie się w nie­wo­lę z ca­łe­mi za­so­ba­mi tak mo­ral­ne­mi jak ma­ter­jal­ne­mi bez żad­nych wa­run­ków, bez żad­nych żą­dań, bez au­to­no­mii i wcie­le­nie zu­peł­ne do pań­stwa mo­skiew­skie­go z za­cho­wa- -

*) Let­tre d'un gen­thil­l­ho­me po­lo­na­is sur les mas­sa­cres de Ga­li­cie, ad­res­sée au prin­ce de Met­ter­nich, a l'oc­ca­sion de sa dépèche cir­cu­la­ire du 7 mars 1846.

niem ca­łej su­ro­wo­ści praw tego pań­stwa, któ­rych zła­go­dze­nie za­leż­nem uczy­nił je­dy­nie od ła­ski cara, oto czem Wie­lo­pol­ski za­peł­nić chciał prze­paść, jaką roz­bio­ry i rzą­dy mo­skiew­skie wy­ko­pa­ły po­mię­dzy Po­la­ka­mi a Mo­ska­la­mi.

Za­iste nie moż­na było ja­śniej się wy­ra­zić i do­bit­niej zgo­dzić się na osta­tecz­ny cel po­li­ty­ki mo­skiew­skiej w Pol­sce, t.j… na za­gła­dę imie­nia pol­skie­go. Ze słów proś­by o ze­mstę nad Au­str­ją, wy­su­wa się nie­dwu­znacz­nie myśl pan­sla­wi­stycz­na. Uwa­ża­jąc Mo­ska­li za Sło­wian, w imię wspól­nej krwi prze­ka­zu­je Wie­lo­pol­ski Mo­ska­lom jako bra­ciom Sło­wia­nom, ze­mstę na cu­dzo­ziem­cach, któ­rzy tę krew roz­la­li. Wspól­ność ta krwi w wy­obra­że­niu mar­gra­bie­go mo­ty­wu­je do­bro­wol­ne złą­cze­nie się Po­la­ków z Mo­ska­la­mi i uspra­wie­dli­wia zrze­cze­nie się sa­mo­dziel­ne­go bytu na rzecz pań­stwa mo­skiew­skie­go. Jest to więc naj­po­spo­lit­szy pa­asla­wizm, ten sam, któ­ry po­ry­wa Cze­chów, Czar­no­gór­ców, Buł­ga­rów, Ser­bów i jest przy­czy­ną to­czą­cej się obec­nie za­bor­czej woj­ny w Tur­cji.

Wpraw­dzie do za­kre­ślo­nych pan­sla­wi­stycz­nie kon­tu­rów po­li­ty­ki Wie­lo­pol­skie­go, przy­był z cza­sem je­den jesz­cze szcze­gół, nie­wspo­mnia­ny w li­ście do Me­ter­ni­cha, szcze­gół, któ­ry ma­sku­jąc osta­tecz­ne cele jego po­li­ty­ki, stał się po­wo­dem oba­ła­mu­ce­nia Po­la­ków i wy­wo­łał owe róż­ne sądy oraz po­glą­dy na dzia­łal­ność mar­gra­bie­go, wspo­mnia­ne na po­cząt­ku na­sze­go stu­djum szcze­gó­łem tym jest za­cho­wa­nie na­ro­do­wo­ści pol­skiej przy wcie­le­nia po­li­tycz­nem do pań­stwa mo­skiew­skie­go, i pe­wien szczu­pły wy­miar ad­mi­ni­stra­cyj­nej au­to­no­mii, któ­ry miał w tym sys­te­mie za­stą­pić osta­tecz­ny cel wie­ko­wej dąż­no­ści Po­la­ków, t.j… od­zy­ska­nie bytu po­li­tycz­ne­go.

Wspo­mnie­li­śmy, iż uzu­peł­nie­nie to sys­te­ma­tu Wie­lo­pol­skie­go sta­ło się dzi­siaj źró­dłem nie­bez­piecz­nych złu­dzeń w ło­nie sa­me­go na­ro­du, dało bo­wiem po­zór pa­ne­gi­ry­stom mar­gra­bie­go do ubra­nia jego po­li­ty­ki w sza­ty i ko­lo­ry na­ro­do­we. Złu­dze­nia te jed­nak roz­chwiać się mu­szą „ sko­ro przy­to­czy­my tę cha­rak­te­ry­stycz­ną oko­licz­ność, iż nie mar­gra­bia Wie­lo­pol­ski po­sta­wił żą­da­nie za­cho­wa­nia na­ro­do­wo­ści i au­to­no­mii, i nie on sfor­mu­ło­wał pro­gram ko­niecz­nych dla Po­la­ków kon­ce­syj. Pro­gram au­to­no­micz­ny sfor­mu­ło­wa­ny zo­stał przez war­szaw­skie miesz­czań­stwo, wy­wal­czo­nym zaś zo­stał przez tak zwa­ną „uli­cę” w r. 1861. Wie­lo­pol­ski przed­sta­wił go tyl­ko rzą­do­wi jako w ni­czem nie wy­kra­cza­ją­cy prze­ciw­ko ce­lom mo­skiew­skiej po­li­ty­ki w Pol­sce, i prze­ko­nał, iż pro­gram ten uła­twia osią­gnię­cie tych ce­lów przez to, iż nie­znacz­nie, w spo­sób po­śred­ni go­dzi Po­la­ków z lo­sem, jaki im rząd car­ski prze­zna­czyl, któ­re­go to losu do­bro­wol­ne przy­ję­cie mar­gra­bia w sław­nym li­ście do Me­ter­ni­cha w imie­niu na­ro­du przy­obie­cał.

W dal­szym cią­gu po­sta­ra­my się udo­wod­nić nie­zbi­te­mi, przez hi­stor­ją za­pi­sa­ne­mi fak­ta­mi, iż uzu­peł­nie­nie sys­te­mu pan­sla­wi­stycz­ne­go au­to­nom­ją Kró­le­stwa pol­skie­go było dzie­łem przy­pad­ko­wem, nie mar­gra­bia bo­wiem spo­wo­do­wał re­for­my 1861 r., lecz przy­szedł do go­to­wych już, we­zwa­ny przez rząd do ich wy­ko­na­nia.

Przed­sta­wi­my za­ra­zem i przy­czy­ny, któ­re czę­ścią w rzą­dzie mo­skiew­skim spo­czy­wa­ły, czę­ścią w cha­rak­te­rze i w po­ję­ciach sa­me­go mar­gra­bie­go mia­ły swo­je źró­dło a któ­re zro­bi­ły nie­wy­ko­nal­ne­mi owe re­for­my. W przy­czy­nach tych wy­szła na jaw po­now­nie pan­sla­wi­stycz­na dok­try­na Wie­lo­pol­skie­go, nie­do­pusz­cza­ją­ca uzna­nia Li­twy, Wo­ły­nia, Po­do­la i Ukra­iny za zie­mie pol­skie, i za­sto­so­wa­nia do nich kon­ce­syj, po­czy­nio­nych na­ro­do­wo­ści pol­skiej w Kon­gre­sów­ce, cze­go usil­nie do­ma­ga­ła się opi­nia ca­łe­go na­ro­du, ma­ni­fe­stu­ją­ca się w do­bit­ny spo­sób co do tych pro­win­cyj.

Ozna­czyw­szy t.z… ideę Wie­lo­pol­skie­go jego wła­sne­mi sło­wa­mi, wy­ra­zić tu mu­si­my za­dzi­wie­nie nad spo­so­bem, ja­kim pa­ne­gi­ry­ści zmar­łe­go mar­gra­bie­go usi­łu­ją, spo­pu­la­ry­zo­wać po­mię­dzy Po­la­ka­mi jego pan­sla­wi­stycz­ną po­li­ty­kę, przed­sta­wia­jąc ją jako na­ro­do­wą i mo­gą­cą je­dy­nie nas oca­lić, jej zaś au­to­ra, jako męża prze­zna­czeń i bo­ha­te­ra, god­ne­go sta­nąć wo­bec tych mę­żów sta­nu, któ­rzy tak co do za­sad, jako też i celu nie sprze­nie­wie­rzy­li się nig­dy tra­dy­cji, na któ­rą zło­ży­ła się ty­siąc­let­nia prze­szłość, wszyst­kie krzyw­dy i mę­czeń­stwo Po­la­ków.

Za­dzi­wie­nie to na­sze nie jest wol­nem od obu­rze­nia. Wszak­że to na­sze obu­rze­nie wy­dać się musi każ­de­mu spra­wie­dli­we­mu a nie­zbłą­ka­ne­mu dok­try­ne­ry­zmem umy­sło­wi, jako zu­peł­nie uza­sad­nio­ne, sko­ro po­wie­my, iż w tem sfał­szo­wa­niu nie­daw­nej hi­stor­ji mar­gra­bie­go Wie­lo­pol­skie­go, kry­je się nowe sa­mo­bój­cze po­ku­sze­nie, usi­łu­ją­ce Po­la­ków rzu­cić w ob­ję­cia ca­ra­tu, i to­bez żad­nych wa­run­ków, z je­dy­ną po­kor­ną proś­bą, aże­by nam za­po­mnia­no, iż by­li­śmy na­ro­dem, że je­ste­śmy na­ro­dem, i że jako na­ród hi­sto­rycz­ny wal­czy­li­śmy i upo­mi­na­li­śmy się o na­sze pra­wa i o na­szą wol­ność.

Mar­gra­bia Wie­lo­pol­ski po­li­ty­kę swo­ją po­jed­na­nia i pań­stwo­we­go złą­cze­nia się z Mo­skwą wy­ra­biał w dłu­gich chwi­lach sa­mot­no­ści, któ­re spę­dzał w do­brach swo­ich, od­osob­nio­ny od lu­dzi, od któ­rych od­py­cha­ła go duma i wy­nio­słość cha­rak­te­ru.

W mło­do­ści swo­jej go­rą­ce­go ser­ca, pa­łał żą­dzą od­zna­cze­nia się i go­tów był orę­żem wal­czyć za Pol­skę. Staw­szy się pa­nem or­dy­na­cji, mar­gra­bia za­ję­ty „wła­sną, swą waż­no­ścią”, szu­kał dla niej pod­sta­wy w roz­le­głym ma­jąt­ku.

Ob­jął on or­dy­na­cję i ma­jąt­ki ro­dzin­ne, moc­no ob­dłu­żo­ne. Za ubo­gi, aże­by mógł ode­grać rolę, o ja­kiej ma­rzył, wziął się do po­więk­sze­nia ma­jąt­ku dwo­ma spo­so­ba­mi. Pierw­szy spo­sób była to oszczęd­ność, po­su­nię­ta aż do skner­stwa, dru­gi spo­sób pro­ce­sa, ja­kie po­wy­ta­czał na­byw­com dóbr or­dy­nac­kich z ty­tu­łu, iż sprze­daż ich była nie­praw­ną. Pro­ce­sów tych była znacz­na licz­ba. Naj­do­nio­ślej­szym był pro­ces, wy­to­czo­ny Ja­no­wi Ulry­ko­wi Sza­niec­kie­mu, me­ce­na­so­wi war­szaw­skie­mu, na­stęp­nie po­sło­wi na sejm, któ­ry na­był część dóbr or­dy­nac­kich za ośm mi­lio­nów złp… od ojca Alek­san­dra, mar­gra­bie­go Jó­ze­fa.

Jó­zef wy­jed­nał u rzą­du au­str­jac­kie­go, pa­nu­ją­ce­go na­ów­czas w tej pro­win­cji Pol­ski, po­zwo­le­nie sprze­da­ży czę­ści or­dy­na­cji na spła­ce­nie dłu­gów. Po­zwo­le­nie to, po­twier­dzo­ne przez rząd księ­stwa War­szaw­skie­go, uczy­ni­ło sprze­daż zu­peł­nie praw­ną, po­mi­mo to mło­dy or­dy­nat Alek­san­der na­je­chał do­bra Sza­niec­kie­go i za­brał je, z cze­go wy­to­czył się dłu­go trwa­ją­cy pro­ces, ukoń­czo­ny do­pie­ro w r. 1839.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: