Antygona, Król Edyp - ebook
Antygona, Król Edyp - ebook
Sofokles ujął w Królu Edypie najbardziej tragiczny moment mitu, kiedy Edyp - szczęśliwy władca, mąż i ojciec dowiaduje się, że w rzeczywistości jest najnieszczęśliwszym z ludzi: zamordował swego ojca, poślubił matkę, jego dzieci pochodzą z przeklętego przez bogów i ludzi związku, zaś on sam, próbując uciec przed przeznaczeniem, w rzeczywistości dopomógł realizacji wszystkich złych wróżb. W Antygonie opisane zostały losy dzieci Edypa: synowie Eteokles i Polinejkes zginęli w bratobójczej walce, a Kreon, sprawujący obecnie władzę w Tebach, zakazał pod karą śmierci grzebania zwłok Polinejkesa jako zdrajcy ojczyzny. Siostry są zrozpaczone, Isme-na godzi się z rozkazem króla, ale Antygona postanawia pochować brata... Tragedie opowiadające dzieje rodu Labdakidów pokazują postacie samotne i tragiczne w swoim, skazanym z góry na niepowodzenie, zmaganiu się z Fatum.
Spis treści
Spis treści
Antygona
Król Edyp
Posłowie
Kategoria: | Liceum |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7895-151-3 |
Rozmiar pliku: | 688 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
OSOBY DRAMATU:
ANTYGONA, córka Edypa
ISMENA, jej siostra
KREON, król Teb
HAJMON, syn Kreona
TYREZJASZ, wróżbita
EURYDYKA, żona Kreona
STRAŻNIK
POSŁANIEC
POSLANIEC drugi
CHÓR tebańskich starców
Rzecz dzieje się przed pałacem królewskim w Tebach.
PROLOGOS
ANTYGONA
O ukochana siostro ma, Ismeno!
Czyż ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych
Żadnej za życia los nam nie oszczędza?
Bo nie ma cierpień i nie ma ohydy,
Nie ma niesławy i hańby, które by
Nas pośród nieszczęść pasma nie dotknęły.
Cóż to za rozkaz znów obwieścił miastu
Ten, który teraz władzę w ręku dzierży?
Czyś zasłyszała? Czy uszło twej wiedzy,
Że znów wrogowie godzą w naszych miłych?
ISMENA
O Antygono, żadna wieść nie doszła
Do mnie ni słodka, ni goryczy pełna,
Od dnia, gdy braci straciłyśmy obu,
W bratnim zabitych razem pojedynku.
Odkąd tej nocy odeszły Argiwów
Hufce*, niczego więcej nie zaznałam
Ni ku pociesze, ni ku większej trosce.
* Argiwów hufce – hufce Greków; Polinik zebrał swe zastępy w Argosie.
ANTYGONA
Lecz mnie wieść doszła i dlatego z domu
Cię wywołałam, by rzecz ci powierzyć.
ISMENA
Cóż to? Ty jakieś ciężkie ważysz słowa.
ANTYGONA
O tak! Czyż nie wiesz, że z poległych braci
Kreon jednemu wręcz odmówił grobu?
Że Eteokla, jak czynić przystoi,
Pogrzebał w ziemi wśród umarłych rzeszy,
A zaś obwieścił, aby Polinika
Nieszczęsne zwłoki bez czci pozostały,
By nikt ich płakać, nikt grześć1 się nie ważył;
Mają więc leżeć bez łez i bez grobu,
Na pastwę ptakom żarłocznym i strawę.
Słychać, że Kreon czcigodny dla ciebie,
Co mówię, dla mnie też wydał ten ukaz
I że tu przyjdzie, by tym go ogłosić,
Co go nie znają, nie na wiatr zaiste
Rzecz tę stanowiąc, lecz grożąc zarazem
Kamienowaniem ukazu przestępcom.
Tak się ma sprawa, teraz wraz ukażesz,
Czyś godną rodu, czy wyrodną córką.
* Grześć – chować, grzebać, urządzać pochówek.
ISMENA
Gdy taka dola, to cóż, o nieszczęsna,
Prując czy snując bym mogła tu przydać?
ANTYGONA
Patrz, byś wspomogła i poparła siostrę.
ISMENA
W jakimże dziele? Dokąd myśl twa mierzy?
ANTYGONA
Ze mną masz zwłoki opatrzyć braterskie.
ISMENA
Więc ty zamierzasz grzebać wbrew ukazom?
ANTYGONA
Tak, brata mego, a dodam... i twego;
Bo wiarołomstwem nie myślę się kalać.
ISMENA
Niczym dla ciebie więc zakaz Kreona?
ANTYGONA
Niczym, on nie ma nad moimi prawami.
ISMENA
Biada! O rozważ, siostro, jak nam ojciec
Zginął wśród sromu* i pośród niesławy,
Kiedy się jemu błędy ujawniły,
A on się targnął na własne swe oczy;
Żona i matka** – dwuznaczne to miano –
Splecionym węzłem swe życie ukróca;
Wreszcie i bracia przy jednym dnia słońcu
Godzą na siebie i morderczą ręką
Jeden drugiemu śmierć srogą zadaje.
Zważ więc, że teraz i my pozostałe
Zginiemy marnie, jeżeli wbrew prawu
Złamiemy wolę i rozkaz tyrana.
Baczyć to trzeba, że my przecie słabe,
Do walk z mężczyzną niezdolne niewiasty;
Że nam ulegać silniejszym należy,
Tych słuchać, nawet i sroższych rozkazów.
Ja więc, błagając o wyrozumienie
Zmarłych, że muszę tak ulec przemocy,
Posłuszną będę władcom tego świata,
Bo próżny opór urąga rozwadze.
* Srom – wstyd, hańba.
** Żona i matka – odnosi się do Jokasty, matki i żony Edypa, która po odkryciu prawdy powiesiła się z rozpaczy.
ANTYGONA
Ja ci nie każę niczego, ni choćbyś
Pomóc mi chciała, wdzięcznym by mi było,
Lecz stój przy twojej myśli, a ja brata
Pogrzebię sama, potem zginę z chlubą.
Niechaj się zbratam z mym kochanym w śmierci
Po świętej zbrodni. A dłużej mi zmarłym
Miłą być trzeba niż ziemi mieszkańcom,
Bo tam zostanę na wieki; tymczasem
Ty tu znieważaj święte prawa bogów.
ISMENA
Ja nie znieważam ich, nie będąc w mocy
Działać na przekór stanowieniom władców.
ANTYGONA
Rób po twej myśli; ja zaś wnet podążę,
By kochanemu bratu grób usypać.
ISMENA
O, ty nieszczęsna! Serce drży o ciebie.
ANTYGONA
Nie troszcz się o mnie; nad twoim radź losem.
ISMENA
Ale nie zdradzaj twej myśli nikomu,
Kryj twe zamiary, ja też je zataję.
ANTYGONA
O nie! Mów głośno, bo ciężkie ty kaźnie
Ściągnąć byś mogła milczeniem na siebie.
ISMENA
Z żarów twej duszy mroźne mieciesz słowa.
ANTYGONA
Lecz miła jestem tym, o których stoję.
ISMENA
Jeśli podołasz w trudnym mar pościgu.
ANTYGONA
Jak nie podołam, to zaniecham dzieła.
ISMENA
Nie trza się z góry porywać na mary.
ANTYGONA
Kiedy tak mówisz, wstręt budzisz w mym sercu
I słusznie zmierzisz się także zmarłemu.
Pozwól, bym ja wraz z moim zaślepieniem
Spojrzała w oczy grozie; bo ta groza
Chlubnej mi śmierci przenigdy nie wydrze.
ISMENA
Jeśli tak mniemasz, idź, lecz wiedz zarazem,
Żeś nierozważna, choć miłym tyś miła.
(Rozchodzą się. Wchodzi CHÓR.)
PARODOS
CHÓR
O słońca grocie, coś jasno znów Tebom
Błysnął po trudach i znoju,
Złote dnia oko, przyświecasz ty niebom
I w Dirki* nurzasz się zdroju.
Witaj! Tyś sprawił, że wrogów mych krocie
W dzikim pierzchnęły odwrocie.
* Dirke – źródło pod Tebami.
Bo Polinika gniewny spór
Krwawy zażegł w ziemi bój,
Z chrzęstem zapadł, z szumem piór
Śnieżnych orłów* lotny rój
I zbroice liczne błysły,
I z szyszaków pióra trysły.
* Śnieżne orły – wojownicy argejscy mieli białe tarcze.
I wróg już wieńcem dzid groźnych otoczył
Siedmiu bram miasta gardziele,
Lecz pierzchł, nim w mojej krwi strugach się zbroczył,
Zanim Hefajstos* ognisty w popiele
Pogrążył mury, bo z tyłu nawałem
Runął na smoka** Ares*** z wojny szałem.
* Hefajstos – w mitologii greckiej bóg ognia.
** Smok – symbol Teb.
*** Ares – grecki bóg wojny.
Bo Zeus nie cierpi dumnych głów,
A widząc ich wyniosły lot
I złota chrzęst, i pychę słów,
Wypuścił swój piorunny grot
I w zwycięstwa samym progu
Skarcił butę w dumnym wrogu.
A ugodzony wznak na ziemię runie
Ten, który w namiętnym gniewie
Miasto pogrzebać chciał w ognia całunie
I jak wicher dął w zarzewie.
Legł on od Zeusa gromu powalony;
Innym znów Ares inne znaczy zgony.
Bo siedmiu – siedmiu strzegło wrót,
Na męża mąż wymierzył dłoń;
Dziś w stosach lśni za zwycięstw trud
Ku Zeusa czci pobitych broń.
Ale przy jednej miasta bramie
Nie błyszczy żaden chwały łup,
Gdzie brat na brata podniósł ramię,
Tam obok trupa poległ trup.
Więc teraz Nike*, czci syta i sławy,
Zwraca ku Tebom radosne swe oczy,
Po twardym znoju i po walce krwawej
Rzezi wspomnienie niech serca nie mroczy:
Idźmy do świątyń, a niechaj na przedzie
Teb skoczny Bachus** korowody wiedzie.
* Nike – bogini zwycięstwa.
** Bachus – odpowiednik greckiego Dionizosa, rzymski bóg wina, plonów i płodnych sił natury.
PRZODOWNIK CHÓRU
Lecz otóż widzę, jak do nas tu zdąża,
Kreon, co ziemią tą włada;
Nowy bóstw wyrok go w myślach pogrąża,
Ważne on plany waży i układa.
Widno, że zbadać chciałby nasze zdanie,
Skoro tu starców wezwał na zebranie.
(Wchodzi KREON.)