Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Autografy pierwszych trzech ksiąg "Pana Tadeusza" - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Autografy pierwszych trzech ksiąg "Pana Tadeusza" - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 221 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pierw­szych Trzech Ksiąg "Pana Ta­de­usza"

Lwów

Na­kła­dem au­to­ra

Z Dru­kar­ni F. Wi­nia­rza

1892.

Od cza­su, kie­dy kry­ty­ka li­te­rac­ka nie prze­sta­je na sa­mem wy­ja­śnie­niu go­to­wych utwo­rów, lecz bada za­ra­zem ich ge­ne­zę i sta­ra się od­sło­nić roz­ma­ite sta­dya twór­cze­go pro­ce­su, któ­ry od­by­wał się w umy­śle po­ety, za­nim wy­szło na jaw ukoń­czo­ne dzie­ło, na­bra­ły au­to­gra­fy zna­ko­mi­tych pi­sa­rzy po­dwój­nej war­to­ści. Są one nie­tyl­ko cen­ne­mi pa­miąt­ka­mi po sław­nych lu­dziach, lub też w naj­lep­szym ra­zie środ­kiem po­moc­ni­czym do kry­ty­ki tek­stu… ale tak­że bar­dzo waż­nym ma­te­ry­ałem do głęb­szych stu­dy­ów na­uko­wych. Za ich po­śred­nic­twem mo­że­my nie­raz zaj­rzeć w za­ku­li­so­wą ro­bo­tę po­etyc­kie­go two­rze­nia, zba­dać pierw­szy za­wią­zek i stop­nio­we kształ­to­wa­nie się po­my­słu, po­znać le­piej na­tu­rę ta­len­tu pi­sa­rza, uchwy­cić wie­le drob­nych a czę­sto tak cha­rak­te­ry­stycz­nych ry­sów jego wy­obra­żeń i po­jęć – i w taki spo­sób do­kład­niej i wszech­stron­niej wy­ja­śnić ów zwią­zek, jaki łą­czy au­to­ra i dzie­ło jego z współ­cze­sny­mi prą­da­mi li­te­rac­ki­mi. O ileż wię­cej zna­cze­nia mają te rę­ko­pi­sy wte­dy, je­że­li to są au­to­gra­fy naj­ge­nial­niej­szych lu­dzi swo­jej epo­ki, praw­dzi­wych mo­ca­rzy pió­ra, po­ru­sza­ją­cych pra­wie do­wol­nie lo­sa­mi współ­cze­snej li­te­ra­tu­ry, a dzie­ła w nich za­war­te na­le­żą do rzę­du ar­cy­dzieł nie­spo­ży­tej war­to­ści, za­wsze z rów­nym za­pa­łem czy­ta­nych i uwiel­bia­nych przez całe sze­re­gi na­stę­pu­ją­cych po so­bie po­ko­leń!

Do lego ro­dza­ju au­to­gra­fów mamy wszel­kie pra­wo za­li­czyć au­to­gra­fy Mic­kie­wi­cza za­wie­ra­ją­ce – Pana Ta­de­usza. To tez trud­no do­praw­dy po­jąć, dla­cze­go do­tąd tak mało się nimi zaj­mo­wa­no. Mo­że­my wy­mie­nić dość znacz­ną licz­bę roz­praw o tem naj­więk­szem dzie­le naj­więk­sze­go na­sze­go po­ety – a po­mię­dzy nie­mi są nie­któ­re waż­ne i cen­ne – ale sa­mych rę­ko­pi­sów nikt do­tych­czas nie zba­dał, na­wet do­kład­nie nie opi­sał, a tem mniej w na­uko­wych pra­cach nie wy­zy­skał: za­le­d­wie tu i owdzie ogła­sza­no w wy­da­niach dzieł po­ety nie­któ­re z nich wy­jąt­ki nie­do­kład­nie, nie­kry­tycz­nie, bez zro­zu­mie­nia rze­czy­wi­stej ich war­to­ści. Co na to wpły­wa­ło, czy trud­ność do­tar­cia do sa­mych au­to­gra­fów, po­zo­sta­ją­cych w rę­kach pry­wat­nych osób i pil­nie strze­żo­nych, czy może oba­wa przed żmud­ną a nie­uchron­ną ro­bo­tą po­rów­ny­wa­nia tek­stów w nie­zli­czo­nych drob­nych, wa­ry­an­tach i róż­ni­cach, czy inne oko­licz­no­ści, – nie my­ślę bli­żej w to wcho­dzić: pew­ną rze­czą jest to, że pole stu­dy­ów na­uko­wych w tym kie­run­ku leży do­tąd odło­giem, zu­peł­nie nie­tknię­te. A jed­nak je­że­li kie­dy, to wła­śnie te­raz, gdy li­te­ra­tu­ra na­uko­wa o Mic­kie­wi­czu co­raz wię­cej wzra­sta, wgłąb i wszerz się roz­prze­strze­nia i po­rzu­ciw­szy zu­ży­te ogól­ni­ki za­czy­na wni­kać co­raz bar­dziej w isto­tę rze­czy, po­trze­ba ta­kich stu­dy­ów sta­je się w wy­so­kim stop­niu po­żą­da­ną a na­wet pra­wie nie­odzow­ną. Bez bliż­sze­go po­zna­nia i zba­da­nia au­to­gra­fów – Pana Ta­de­usza wszel­kie pró­by wy­ja­śnie­nia ge­ne­zy po­ema­tu a cho­ciaż­by na­wet tyl­ko hi­sto­ryi sa­me­go tek­stu, po­zo­stać mu­szą jed­no­stron­ne, chwiej­ne i nie­pew­ne, gdyż nie opie­ra­ją się na tej istot­nej, trwa­łej pod­sta­wie, jaką dają je­dy­nie ręką sa­me­go au­to­ra spi­sa­ne au­to­gra­fy.

Po­wyż­szej po­trze­bie cho­ciaż­by tym­cza­so­wo tyl­ko w czę­ści za­do­sy­ću­czy­nić – oto cel ni­niej­szej roz­praw­ki, któ­ra jest prze­zna­czo­nym dla – Pa­mięt­ni­ka" i skró­co­nym uryw­kiem ob­szer­niej­szej pra­cy o rę­ko­pi­sach – Pana Ta­de­usza", obej­mu­ją­cej wszyst­kie zna­ne do­tąd au­to­gra­fy dwu­na­stu ksiąg po­ema­tu.I.

Prze­cho­wa­ły się dwa au­to­gra­fy po­cząt­ko­wych ksiąg – Pana Ta­de­usza": je­den w ma­łym ułam­ku, zło­żo­ny za­le­d­wie z kil­ku kar­tek i za­wie­ra­ją­cy nie całą pieśń 1. dru­gi w ca­ło­ści za­cho­wa­ny, z zu­peł­nym tek­stem trzech pierw­szych pie­śni po­ema­tu.

O pierw­szym z tych rę­ko­pi­sów, któ­ry jest, jak się póź­niej oka­że, bru­lio­nem "Pana Ta­de­usza" i kry­je w so­bie naj­waż­niej­szy ma­te­ry­ał do zba­da­nia hi­sto­ryi po­ema­tu… – nie­ste­ty mało mamy wia­do­mo­ści. Dziw­nem zrzą­dze­niem losu, ta naj­cen­niej­sza może pa­miąt­ka po nie­śmier­tel­nym na­szym wiesz­czu, za­wę­dro­waw­szy od prze­szło pół wie­ku przez da­le­kie mo­rza na dru­gą pół­ku­lę ziem­ską, po­zo­sta­je tam pra­wie bez prze­rwy w ukry­ciu, nie­zna­na, przez ni­ko­go do­kład­nie nie opi­sa­na, i nie zba­da­na! Losy tego au­to­gra­fu – za­wie­ra­ją­ce­go pierw­sze rzu­ty pió­ra nie­śmier­tel­ne­go na­sze­go po­ety, w chwi­li pi­sa­nia ta­kie­go ar­cy­dzie­ła, ja­kiem jest "Pan Ta­de­usz" – są ze wszech miar uwa­gi god­ne, a tem cie­kaw­sze jesz­cze przez to, że jak­by w mi­nia­tu­rze na jed­nym przy­kła­dzie przed­sta­wia­ją ko­le­je tylu in­nych na­szych pa­mią­tek i rę­ko­pi­sów, roz­pró­szo­nych po ca­łym świe­cie i wsku­tek nie­szczę­śli­wych oko­licz­no­ści nie­raz na­ra­żo­nych na znisz­cze­nie lub przy­najm­niej na za­po­mnie­nie. Z rąk sa­me­go Mic­kie­wi­cza prze­szedł ów rę­ko­pis w po­sia­da­nie Igna­ce­go Do­mej­ki, naj­ser­decz­niej­sze­go przy­ja­cie­la po­ety i w cza­sie pi­sa­nia po­ema­tu pra­wie co­dzien­ne­go jego go­ścia. Pierw­szą kart­kę "od­kra­dłem Ada­mo­wi, sko­ro spo­strze­głem, że ją prze­pi­sał na czy­sto" – opo­wia­da sam Do­mej­ko w li­ście do p. Wła­dy­sła­wa Mic­kie­wi­cza pi­sa­nym kil­ka­na­ście lat temu cl. 25 kwiet­nia 1875 r. (1), – a zda­je się, że za po­mo­cą ta­kie­go sa­me­go pod­stę­pu uda­ło mu się dojść tak­że do kil­ku dal­szych kar­tek bru­lio­nu. W r. 1838 prze­no­sząc się z Fran­cyi do Chi­li za­brał Do­mej­ko te uryw­ki au­to­gra­fu ze sobą i przez kil­ka­dzie­siąt lat miał je w tro­skli­wem prze­cho­wa­niu, zra­zu w Co­qu­im­bo ( La Se­re­na), a po­lem w San­tia­go, gdzie ko­lej­no prze­by­wał jako na­uczy­ciel szko­ły śred­niej a póź­niej jako pro­fe­sor i rek­tor uni­wer­sy­te­tu, – i stąd też po­cho­dzi dość po­wszech­nie utar­ta na­zwa "kar­tek" Do­mej­ki. Gdy w r. 1884 sę­dzi­wy, prze­szło 80-let­ni przy­ja­ciel i druh na­sze­go po­ety, po­wró­cił na czas nie­ja­ki do Eu­ro­py, przy­wiózł ze – (1) Dzie­ła A. Mic­kie­wi­cza, wy­da­nie zu­peł­ne przez dzie­ci au­to­ra do­ko­na­ne, Pa­ryi 1880, t. III, str. 333.

sobą wraz z in­ny­mi swo­imi rę­ko­pi­sa­mi i ko­re­spon­den­cya, tak­że ów au­to­graf Mic­kie­wi­cza, i po­wziął zra­zu szczę­śli­wą myśl, aże­by zo­sta­wić przy­wie­zio­ne pa­pie­ry u jed­ne­go ze swo­ich przy­ja­cioł w celu umiesz­cze­nia ich po swo­jej śmier­ci w ja­kim pu­blicz­nym za­kła­dzie na­ro­do­wym (1). Ale w chwi­li wy­jaz­du za­bra­kło mu od­wa­gi do roz­sta­nia się z tak cen­ne­mi pa­miąt­ka­mi, któ­re mu były "wiel­ką po­cie­chą na sta­rość": za­brał leż z koń­cem r. 1888 wszyst­ko na­po­wrót ze sobą do San­tia­go, i wkrót­ce po­tem lam umarł ( 1889). Spad­kiem prze­szły wszyst­kie jego pa­pie­ry, a za­tem Iak­że ów au­to­graf, na jego sy­nów, któ­rzy nie­ste­ty nie zna­ją zu­peł­nie pol­skie­go ję­zy­ka i nie wia­do­mo, czy po­tra­fią oce­nić zna­cze­nie i war­tość tych kil­ku spło­wia­łych kart, wmie­sza­nych w sto­sy in­nych pa­pie­rów, a na­wet, czy będą je mo­gli od­szu­kać po­mię­dzy bo­ga­tą spu­ści­zną li­te­rac­ką swe­go ojca. Za po­śred­nic­twem Za­kła­du na­ro­do­we­go imie­nia Osso­liń­skich i p. Wład. Mic­kie­wi­cza – któ­rym za to ser­decz­ną wy­ra­żam wdzięcz­ność – uda­wa­łem się do obec­nych wła­ści­cie­li z proś­bą o na­de­sła­nie rę­ko­pi­su lub przy­najm­niej do­kład­nych zdjęć fo­to­gra­ficz­nych z ca­łe­go au­to­gra­fu: Za­kład na­ro­do­wy imie­nia Osso­liń­skich oświad­czył na­wet go­to­wość za­ku­pie­nia au­to­gra­fu, w celu ura­to­wa­nia go od moż­li­wej za­tra­ty, ale nie­ste­ty wszyst­kie te sta­ra­nia po­zo­sta­ły, jak do­tąd przy­najm­niej, bez­sku­tecz­ne.

Z tego rę­ko­pi­su, na te­raz nie­do­stęp­ne­go, otrzy­ma­łem jed­nak, dzię­ki uprzej­mo­ści p. Wład. Mic­kie­wi­cza, jed­ną kart­kę, któ­ra od dłuż­sze­go cza­su znaj­du­je się w rę­kach pan­ny He­le­ny Mic­kie­wi­czów­nej, cór­ki p. Wła­dy­sła­wa, po­da­ro­wa­na jej przez sa­me­go Igna­ce­go Do­mej­ko. Do­mej­ko w cza­sie ostat­nie­go swe­go po­by­tu w Eu­ro­pie wy­darł ją był z gru­bej księ­gi – w któ­rą wraz z in­ne­mi kar­ta­mi te­goż au­to­gra­fu i roz­ma­ity­mi rę­ko­pi­sa­mi była opra­wio­na – i ofia­ro­wał na pa­miąt­kę wnucz­ce po­ety.

Jest to kart­ka dość cien­kie­go, prąż­ko­wa­ne­go pa­pie­ru, ko­lo­ru żół­ta­we­go, za­opa­trzo­ne­go w znak wod­ny, któ­re­go część tyl­ko moż­na do­strzec na brze­gu. Śla­dy od­dar­cia są dość wi­docz­ne, – (1) Szcze­gó­ły te… jako też nie­któ­re na­stęp­ne o tym rę­ko­pi­sie za­wdzię­czam p. Wład. Mic­kie­wi­czo­wi.

a po­nie­waż tak­że gór­ny brzeg ma strzę­py, zda­je się, że ćwiart­ka ta nie na­le­ża­ła pier­wot­nie do ja­kie­goś opra­wio­ne­go ze­szy­tu ale była czę­ścią luź­ne­go ar­ku­sza, któ­ry praw­do­po­dob­nie wraz z in­ny­mi po­dob­ny­mi ar­ku­sza­mi sta­no­wił rę­ko­pis. Do od­dar­te­go brze­gu na od­wrot­nej stro­nie przy­le­pio­ny jest z tego sa­me­go pa­pie­ru wą­ski pa­sek, na któ­rym od­czy­tać moż­na na­pis wod­ny: Hol­lan­de; skra­wek ten po­wstał z od­cię­cia kart­ki, co wi­dać wy­raź­nie z śla­dów po­zo­sta­wio­nych na jego brze­gu. Że zaś ta kart­ka na­le­ża­ła do tego sa­me­go au­to­gra­fu i za­pi­sa­na była tak­że tek­stem "Pana Ta­de­usza", do­wo­dzą reszt­ki czte­rech wier­szy, po­zo­sta­łe na dole skraw­ka po od­cię­ciu kart­ki. U góry skraw­ka znaj­du­je się do­le­pio­ny jesz­cze dru­gi, znacz­nie krót­szy i węż­szy skra­wek z zu­peł­nie in­ne­go pa­pie­ru, któ­ry nie po­zo­sta­je praw­do­po­dob­nie w żad­nym bliż­szym związ­ku z rę­ko­pi­sem.

Pi­smo na owej ćwiart­ce – po­cho­dzą­ce nie­wąt­pli­wie z ręki Mic­kie­wi­cza i no­szą­ce na so­bie wszel­kie wła­ści­wo­ści jego pió­ra – jest w ogó­le małe, ście­śnio­ne i wi­docz­nie z po­śpie­chem na pa­pier rzu­ca­ne. Czę­sto po­wta­rza­ją­ce się prze­kre­śle­nia i po­praw­ki bądź po­je­dyn­czych słów, bądź za­czę­tych lub na­wet ca­łych wier­szy wska­zu­ją wy­raź­nie, że au­to­graf jest bru­lio­nem.Ćwiart­ka ta za­wie­ra 80 wier­szy z środ­ka I-szej pie­śni "Pana Ta­de­usza", mia­no­wi­cie z opi­su wie­cze­rzy w zam­ku od chwi­li zja­wie­nia się Te­li­me­ny. Tekst na zwierzch­niej stro­ni­cy za­czy­na się od wier­sza, za­koń­cza­ją­ce­go opi­sa­nie ubio­ru Te­li­me­ny: "Sło­wem ubior ga­lo­wy. Szep­ta­li nie jed­ni… " i za­peł­nia 42 wier­szy, do­cho­dząc do wier­sza, w któ­rym Sę­dzia tłu­ma­czy się przed Te­li­me­na: "My­śli­łem, że dziś z nami nie bę­dziesz przy sto­le". Stro­ni­ca od­wrot­na za­wie­ra ciąg dal­szy od wier­sza na­stęp­ne­go: "To rze­kł­szy s Pod­ko­mo­rzym przy peł­nym kie­li­chu" aż do wier­sza, któ­rym po­eta koń­czy cha­rak­te­ry­sty­kę So­pli­ców: "Do go­spo­dar­stwa zdat­ni, w na­ukach mniej pil­ni".

Z resz­tek wier­szy, za­cho­wa­nych na wy­mie­nio­nym po­przed­nio skraw­ku wi­dać, że kart­ka, z któ­rej po­wstał ów skra­wek, była na­stę­pu­ją­cą kart­ką tego sa­me­go au­to­gra­fu. Na dole bo­wiem od­wrot­nej stro­ny skraw­ka znaj­du­je­my na­stę­pu­ją­ce koń­ce czte­rech wier­szy:… mada,… upie,… pie,… y. Są to koń­co­we ułam­ki wier­szy za­wie­ra­ją­cych opo­wia­da­nie Re­jen­ta o szczu­ciu sza­ra­ka:

Czchał niby pro­sto w pole, za nim psów gro­ma­da

Gracz sza­rak! Sko­ro po­czuł wszyst­kie char­ty w ku­pie,

Pstręk na pra­wo ko­zioł­ka, z nim w pra­wo psy głu­pie,

A on zno­wu fajt w lewo, jak wy­tnie dwa susy.

Po­nie­waż do koń­ca tej­że stro­ni­cy mo­gło się zmie­ścić jesz­cze 6 lub 7 wier­szy, prze­to przy­pu­ścić moż­na, że kart­ka ta za­wie­ra­ła dal­szych 79 lub 80 wier­szy, t… j… się­ga­ła tek­stem do koń­ca wier­sza: "Z nie­nac­ka prze­stra­sze­ni wła­śnie w pół­ro­zmo­wy" lub na­stęp­ne­go "Od­strych­nę­li od sie­bie mi­mo­wol­nie gło­wy*.

Ską­pe te wia­do­mo­ści o bru­lio­nie "Pana Ta­de­usza", z któ­re­go jak na te­raz jed­na tyl­ko kart­ka w ory­gi­na­le do­stęp­na jest au­top­syi, moż­na jed­nak dzię­ki szczę­śli­we­mu zbie­go­wi oko­licz­no­ści w inny spo­sób nie­co uzu­peł­nić i roz­sze­rzyć. Do­mej­ko… prze­ję­ty głę­bo­kim pie­ty­zmem dla ura­to­wa­nych szczą­tek owe­go au­to­gra­fu, ka­zał z nie­któ­rych jego stro­nic po­ro­bić od­bi­cia fo­to­gra­ficz­ne i za­bie­ra­jąc ze sobą sam ory­gi­nał do Chi­li, zo­sta­wił eg­zem­pla­rze owych re­pro­duk­cyi nie­któ­rym zna­jo­mym i mini po­dob­no za­miar – tak przy­najm­niej za­pew­nia mie p. Wł. Mic­kie­wicz w li­stow­nej od­po­wie­dzi na moje za­py­ta­nie – ofia­ro­wać po eg­zem­pla­rzu pol­skim bi­blio­te­kom. Po dłuż­szych bez­owoc­nych po­szu­ki­wa­niach ro­bio­nych w celu wy­do­by­cia tych roz­pró­szo­nych fo­to­gra­mów, uda­ło mi się od­na­leść czte­ry roz­ma­ite od­bi­cia… z któ­rych pierw­sze trzy na­le­żą do Mu­zeum na­ro­do­we­go w Kra­ko­wie a czwar­ta jest w po­sia­da­niu p. Wł. Mic­kie­wi­cza. Czy było ich wię­cej i gdzie się obec­nie znaj­du­ją, – nie mo­głem się do­wie­dzieć. Te czte­ry od­bi­cia, cho­ciaż po­da­ją zno­wu tyl­ko uryw­ki, do­zwa­la­ją jed­nak za­po­znać się do­kład­nie z brzmie­niem tek­stu za­war­tych w nich ustę­pów, a na­wet tu i owdzie wgląd­nąć tro­chę w ca­łość rę­ko­pi­su, któ­re­go ory­gi­nał nie­ste­ty usu­nię­ty jest do­tąd z pod ba­da­nia.

0 ile z re­pro­duk­cyi, któ­re mam przed sobą… są­dzić moż­na, są to ćwiart­ki mniej wię­cej tej sa­mej wiel­ko­ści jak po­przed­nio opi­sa­na kart­ka ory­gi­na­łu, i praw­do­po­dob­nie z tego sa­me­go pa­pie­ru, gdyż na fo­to­gra­ficz­nem od­bi­ciu nie­któ­rych z nich, znać wy­raź­nie po­dob­ne prąż­ki jak na owej kart­ce. Pi­smo ma tak­że wy­bit­ne wła­ści­wo­ści cha­rak­te­ru Mic­kie­wi­cza i stwier­dza sta­now­czo au­ten­tycz­ność au­to­gra­fu; zresz­tą jest ono dość nie­jed­no­staj­ne, to tro­chę więk­sze i szer­sze, to zno­wu ście­śnio­ne i mniej­sze, w ogó­le szyb­kie i po­śpiesz­ne. Że ory­gi­na­ły tych re­pro­duk­cyi na­le­żą do bru­lio­nu po­ema­tu, oka­zu­je się z licz­nych prze­kre­śleń, po­pra­wek a tu i owdzie z do­pi­sków umiesz­czo­nych na boku tek­stu. Po­eta nie­raz ten sam wiersz kil­ka­krot­nie za­czy­na, prze­ma­zu­jąc pier­wot­ną wer­syę, – rzecz wi­docz­na, że to są tak­że pierw­sze szki­ce i rzu­ty pió­ra po­cho­dzą­ce z chwi­li sa­me­go two­rze­nia.

Pierw­sze z tych od­bić przed­sta­wia pierw­szą stro­ni­cę pierw­szej kart­ki rę­ko­pi­su ( k… la). Na sa­mej gó­rze – w środ­ku – mie­ści sio na­pi­sa­ny ma­łe­mi li­te­ra­mi i pod­kre­ślo­ny ty­tuł pier­wot­ny po­ema­tu: Że­go­ta, a tuż za­raz po­ni­żej za­czy­na się tekst, od pierw­sze­go wier­sza: "Oj­czy­zno, Li­two moja… ty je­steś jak zdro­wie" i za­peł­nia­jąc całą stro­ni­cę, się­ga do koń­ca 38 wier­sza: "Że we dwo­rze do­sta­tek miesz­ka i po­rzą­dek". Na­stęp­ne dwa fo­to­gra­my za­wie­ra­ją re­pro­duk­cyę obu stro­nic dru­giej kar­ty rę­ko­pi­su ( k. 2 a i k. 2b). Stro­ni­ca zwierzch­nia tej kar­ty roz­po­czy­na się wier­szem: "Tuż i su­kien­ka bia­ła, świe­żo s koł­ka zdję­ta" i mie­ści w so­bie zno­wu 38 wier­szy a koń­czy się na wier­szu: "Świe­cił się jako skro­nie świę­tych na ob­ra­sku", stro­ni­ca od­wrot­na za­wie­ra 39 dal­szych wier­szy od wier­sza: "Twa­rzy nie było wi­dać, zwró­co­na na pole" do koń­ca wier­sza: "Że u wie­cze­rzy bę­dzie z mnó­stwem go­ści sie­dział*. Ostat­ni fo­to­gram wią­że się bez­po­śred­nio z dwo­ma po­przed­ni­mi i zdję­ty jest z k. 3 a. Tekst za­czy­na się wier­szem: "Struk­cza­szy po­znał zda­la, ręce ru­skrzy­żo­wał" i ury­wa się na wier­szu: "Tak zwykł ma­wiać Sę­dzia a jego wola*, obej­mu­jąc ra­zem i ( i wier­szy (1).

Prócz wy­mie­nio­nych, ( bio­gra­mów mam jesz­cze w ręku od­pis ca­łe­go rę­ko­pi­su, t, j… wszyst­kich tak zwa­nych kart Do­mej­ki, udzie­lo­ny przez p. Wł Mic­kie­wi­cza prof. Ma­łec­kie­mu do wy­da­nia lwow­skie­go dzieł po­ety z r. 1885 ( Gu­bry­no­wicz i Schmidt) a obec­nie – (1) Tekst k… la ogło­szo­no już w r. 1880 w wy­da­niu Dzieł A. Mic­kie­wi­cza ( Pa­ryż. 1880. t. III, 333 – 334), lecz z po­mi­nię­ciem za­war­tych w rę­ko­pi­sie po­pra­wek i prze­kre­śleń a na­wet z do­wol­ne­mi zmia­na­mi; tekst k. 3a, wraz z po­do­bi­zną fo­to­gra­mu… wy­dru­ko­wał dr. H. Bie­ge­le­isen na koń­cu dzie­ła: "Pan Ta­de­usz Mic­kie­wi­cza" ( War­sza­wa 1881) sta­ran­nie i do­kład­nie.

bę­dą­cy wła­sno­ścią p. Wł. Beł­zy. Kto do­ko­nał tego od­pi­su z ory­gi­na­łu, nie mo­głem się do­wie­dzieć. Z, po­rów­na­nia z ory­gi­nal­ną karl­ką bru­lio­nu i po­wyź­sze­mi re­pro­du­key­ami fo­to­gra­ficz­ne­mi oka­zu­je się, że od­pis nie jest zu­peł­nie ści­sły i do na­uko­we­go użyt­ku za­sto­so­wa­ny, opusz­cza bo­wiem drob­niej­sze po­praw­ki ro­bio­ne przez po­etę w ory­gi­na­le, po­prze­sta­jąc je­dy­nie na ozna­cze­niu głów­niej­szych prze­kre­śleń. Wszak­że w od­da­niu osta­tecz­ne­go brzmie­nia tek­stu, za­war­te­go w rę­ko­pi­sie, trzy­ma się – przy­najm­niej w ustę­pach, któ­re mo­głem skon­tro­lo­wać – do­kład­nie i wier­nie ory­gi­na­łu, i na tej pod­sta­wie wno­sić się go­dzi, że tak­że gdzie­in­dziej nie za­wie­ra do­wol­nych zmian lub błę­dów, za­czem prze­ma­wia jesz­cze ta oko­licz­ność, że jak wi­dać z po­pra­wek i do­pi­sków in­nej ręki był przez dru­gą oso­bę po­rów­ny­wa­ny. Zresz­tą póź­niej­sze ze­sta­wie­nia z tek­stem dru­gie­go au­to­gra­fu po­ety – z któ­rych oka­zu­je się do­kład­na zgo­da obu tek­stów – stwier­dzą, przy­najm­niej w bar­dzo wie­lu ustę­pach, wia­ry­god­ność od­pi­su. Prze­druk tego od­pi­su za­miesz­czo­no w wy­da­niu lwow­skiem Dziel A. Mic­kie­wi­cza z r. 1885 ( t. 111, str. 299 – 315) w bar­dzo nie­do­kład­nem brzmie­niu, z opusz­cze­niem na­wet tych prze­kre­śleń i po­pra­wek, któ­re w od­pi­sie są ozna­czo­ne.

Na zwierzch­niej okład­ce tego od­pi­su czy­ta­my sło­wa: "Ko­pia ma­nu­skryp­tu ory­gi­nal­ne­go Ada­ma. – Szpar­gał, na któ­rym po­czął pi­sać swe­go Pana Ta­de­usza. Nie miał on z po­cząt­ku za­mia­ru dać temu po­ema­to­wi ty­tu­łu Pana Ta­de­usza, ale ty­tuł Że go ta i z tego au­to­gra­fu wi­dać, z jaką ła­two­ścią po­eta od­ra­zu im­pro­wi­zo­wał swe ar­cy­dzie­ło*. Pod temi sło­wa­mi znaj­du­je się do­pi­sek: "No­tat­ka Igna­ce­go Do­mej­ki"

Ob­ja­śnie­nie po­wyż­sze prze­ję­te zo­sta­ło praw­do­po­dob­nie z no­tat­ki Ign. Do­mej­ki, umiesz­czo­nej na au­to­gra­fie, – oczy­wi­ście wy­jąw­szy sa­me­go na­pi­su: "Ko­pia ma­nu­skryp­tu ory­gi­nal­ne­go Ada­ma", któ­ry ko­pi­sta od sie­bie mu­siał do­dać.

Od­pis cały za­wie­ra 553 wier­szy I-szej pie­śni "Pana Ta­de­usza", a z tej licz­by, uży­wa­jąc do po­mo­cy kart­ki ory­gi­na­łu, któ­rą mam przed sobą, jako też wspo­mnia­nych od­bić fo­to­gra­ficz­nych i dzie­ląc tekst na stro­ni­ce i kart­ki, moż­na z wszel­ką pew­no­ścią stwier­dzić, że ory­gi­nał bru­lio­nu skła­da się w obec­nym sta­nie z sied­miu kar­tek. Kart­ka, bę­dą­ca wła­sno­ścią cór­ki p. Wł. Mic­kie­wi­cza, jest siód­mą i ostat­nią z za­cho­wa­ne­go au­to­gra­fu, od­bi­cia fo­to­gra­ficz­ne przed­sta­wia­ją, jak po­przed­nio wspo­mnia­łem, k… la… k. 2a, k. 2) 3, ik. 3a, a ów skra­wek do­le­pio­ny do wy­mie­nio­nej 7 kart­ki, z śla­da­mi czte­rech wier­szy sta­no­wi reszt­ki kart­ki 8, któ­rej obec­nie już nie ma w au­to­gra­fie. Ro­zu­mie się samo przez się… że bru­lion mu­siał pier­wot­nie się­gać da­lej i… za­wie­rać zu­peł­ny tekst po­cząt­ko­wych pie­śni po­ema­tu, o któ­re nam tu­taj cho­dzi ( z nie­któ­rych póź­niej­szych za­cho­wa­ły się uryw­ki bru­lio­nów w in­nym rę­ko­pi­sie). Ale jak wcze­śnie len bru­lion się za­tra­cił, do­wo­dzą wzmian­ki w współ­cze­snych li­stach sa­me­go Mic­kie­wi­cza. Zra­zu po­eta wspo­mi­na o nim kil­ka­krot­nie i obie­cu­je na­wet Gar­czyń­skic­mu i Odyń­co­wi, że po prze­pi­sa­niu po­szle im swój rę­ko­pis, aże­by mie­li ja­kie ta­kie o po­ema­cie wy­obra­że­nie. "Mam już pra­wie całe dwie wiel­kie pie­śni, jak prze­pi­szę, bru­lion po­szle wam. Ody­niec umie de­cy­fro­wać" – pi­sze w li­ście do Gar­czyń­skie­go z cl. 12 stycz­nia 1833 ( Kor. I, 107)… – a w kil­ka mie­się­cy póź­niej, po na­pi­sa­niu III-ciej i w chwi­li, koń­cze­nia IV-tej pie­śni, w li­ście do Odyń­ca ( 27 maja 1833) obie­cu­je zno­wu: "Po­ema­tu szla­chec­kie­go, jak się prze­pi­sze, po­szle 'fo­bie z mo­je­go rę­ko­pi­su część przy­najm­niej" ( Kor. I, 118). Ale już w sierp­niu te­goż roku znaj­du­je­my w li­ście pi­sa­nym do Do­mej­ki z ( le­no­wy wzmian­kę: "Rcko­pi­su pil­nuj" – były to… jak się póź­niej prze­ko­na­my. 3 pierw­sze pie­śni prze­pi­sa­ne – "bo to je­dy­ny eg­zem­plarz, bru­lio­nu nie mam" ( list z d. 12 sierp. 1833, Kor. 1, 127). Wia­do­mo zresz­tą ską­di­nąd, jak mało Mic­kie­wicz dbał o swo­je rę­ko­pi­sy… – i tak bez­wąt­pie­nia cały ów bru­lion był by znisz­czał, gdy­by nie nie­win­na i z pie­ty­zmu dla po­ety po­cho­dzą­ca kra­dzież ign. Do­mej­ki, któ­rej za­wdzię­cza­my oca­le­nie przy­najm­niej kil­ku po­cząt­ko­wych kar­tek bru­lio­nu, za­wie­ra­ją­ce­go tak waż­ny ma­te­ry­ał do stu­dy­ów o ge­ne­zie po­ema­tu. Oby ta dro­go­cen­na pa­miąt­ka wśród dzi­siej­szych oko­licz­no­ści nie ule­gła tak­że za­tra­cie i prze­szła jak naj­prę­dzej w ręce któ­re­go z pu­blicz­nych za­kła­dów na­ro­do­wych w kra­ju!

Dru­gi au­to­graf po­cząt­ko­wych pie­śni ". Pana Ta­de­usza" jest obec­nie wła­sno­ścią lir. Sta­ni­sła­wa Tar­now­skie­go i na­le­ży do ob­szer­ne­go rę­ko­pi­su za­wie­ra­ją­ce­go tekst ca­łe­go po­ema­tu – z wy­jąt­kiem ks. VIII-mej – a skła­da­ją­ce­go się z róż­no­rod­nych czę­ści, w roz­ma­itych cza­sach pi­sa­nych, bądź bru­lio­nów ( nie­któ­rych póź­niej­szych pie­śni), bądź ko­pii i póź­niej­szych prze­ro­bień. Trzy pierw­sze pie­śni są tu­taj spi­sa­ne na osob­nym ze­szy­cie i już na pierw­szy rzut oka róż­nią się od resz­ty rę­ko­pi­su, pi­sa­ne­go na luź­nych roz­ma­ite­go for­ma­tu pół­ar­ku­szach lub na­wet po­je­dyn­czych kart­kach.

Oto do­kład­ny opis tego dru­gie­go rów­nież bar­dzo cen­ne­go au­to­gra­fu, któ­ry ze zna­ną uprzej­mo­ścią i uczyn­no­ścią dzi­siej­sze­go wła­ści­cie­la od­da­ny mi zo­stał do na­uko­we­go użyt­ku.

Ze­szyt jest for­ma­tu mniej­szej ćwiart­ki, zszy­ty z dość gru­be­go żół­ta­we­go pa­pie­ru a opraw­ny w na­pół twar­de okład­ki mar­mur­ko­we si­no­nie­bie­skie­go ko­lo­ru, i za­wie­ra obec­nie 43 kar­tek nien­ru­ne­rown­nych… z któ­rych 31 jest za­pi­sa­nych, resz­ta próż­na. Po 31-szej kart­ce znać śla­dy dwóch na­stęp­nych kart wy­dar­tych; pierw­sza z nich, jak wi­dać od razu z po­zo­sta­łej resz­ty – a o czem póź­niej jesz­cze le­piej się prze­ko­na­my była z pew­no­ścią za­pi­sa­na: czy dru­ga lub przy­najm­niej ja­kaś jej część była tak­że za­pi­sa­na, – nie wia­do­mo, ale, o ile są­dzić moż­na z po­zo­sta­łych strzęp­ków, zda­je się, że przy­najm­niej dol­na jej część na od­wrot­nej stro­nie była już bia­łą, a za­tem tekst ze­szy­tu, je­że­li nie koń­czył się na owej pierw­szej wy­dar­tej kart­ce, to nie się­gał da­lej jak tyl­ko przez więk­szą lub mniej­szą część dru­giej tak­że wy­dar­tej i dziś już zu­peł­nie za­gu­bio­nej. Na sa­mym koń­cu ze­szy­tu – po kar­cie 43 – wi­dać zno­wu ślad wy­dar­tej kart­ki, praw­do­po­dob­nie nie­za­pi­sa­nej tak jak kil­ka­na­ście po­przed­nich (1).

Pi­smo po­ety nie ma jed­no­staj­ne­go cha­rak­te­ru… jest na prze­mian to więk­sze, to mniej­sze, nie­raz wca­le drob­ne i ście­śnio­ne, cza­sem wi­docz­nie z wiel­kim po­śpie­chem kre­ślo­ne, ale mimo to za­wsze wy­raź­ne i sta­ran­ne. Ma­za­nia i po­pra­wek mało, czę­sto całe kart­ki lub stro­ni­ce na­stę­pu­ją po so­bie bez zmian w tek­ście… a je­że­li znaj­du­ją się ja­kie po­praw­ki, to są drob­ne i nie­zna­czą­ce. Zresz­tą cały ze­szyt wy­glą­da czy­sto, pra­wie bez plam i śla­dów zu­ży­cia. Wszyst­kie te oko­licz­no­ści wska­zu­ją już na pierw­szy rzut oka – a prze­ko­na nas o tem jesz­cze le­piej póź­niej­sze zba­da­nie tek­stu – że mamy tu przed sobą, nie bru­lion lecz ko­pię, – (1) Na okład­kach ze­szy­tu z we­wnętrz­nej stro­ny znaj­du­je się prócz zna­ków z pró­by pió­ra kil­ka nic nie­zna­czą­cych wy­ra­zów skre­ślo­nych ręką po­ety i ad­res na­pi­sa­ny ołów­kiem.

K. 1 a ze­szy­tu za­czy­na się u góry zna­nym po­cząt­kiem pierw­szej księ­gi "Pana Ta­den­sza": "Li­two, oj­czy­zno moja! ty je­steś jak zdro­wie… " Nie ma na cze­le tek­stu ani ty­tu­łu po­ema­tu ani na­wet na­pi­su pie­śni; do­pie­ro póź­niej inna ja­kaś ręka – nie po­ety – do­pi­sa­ła przed tek­stem na­pis ołów­kiem: "Pan Ta­de­usz*, i umie­ści­ła pod tem gwiazd­kę. Zda­je się jed­nak, że w pier­wot­nym sia­nie ze­szy­tu znaj­do­wa­ła się przed dzi­siej­szą k. 1 jesz­cze jed­na kar­ta, mia­no­wi­cie kar­ta ty­tu­ło­wa, któ­ra za­wie­ra­ła na­pis po­ema­tu a póź­niej zo­sta­ią od­dar­ta. Po­mię­dzy luź­ne­mi kart­ka­mi, na­le­żą­ce­mi do tego ca­łe­go zbio­ru rę­ko­pi­sów "Pana Ta­de­usza", któ­re po­sia­da hr. St. Tar­now­ski, jest jed­na, od­po­wia­da­ją­ca nie­tyl­ko wiel­ko­ścią for­ma­tu ale tak­że ro­dza­jem pa­pie­ru zu­peł­nie do­kład­nie in­nym kart­kom po­wyż­sze­go ze­szy­tu: bia­ła, nie­za­pi­sa­na, za­opa­trzo­na tyl­ko na zwierzch­niej stro­ni­cy na­pi­sem: "Pan Ta­de­usz", któ­ry po­cho­dzi z ręki sa­me­go po­ety. Jest to praw­do­po­dob­nie pier­wot­na kar­ta ty­tu­ło­wa ze­szy­tu. Wpraw­dzie na sa­mym koń­cu ze­szy­tu nie wi­dać śla­du kart­ki ma­ją­cej wraz z po­wyż­szą skła­dać się ra­zem w je­den pół­ar­kusz, ale ła­two zro­zu­mieć, że po od­dar­ciu jed­nej z nich dru­ga tak­że wy­paść mu­sia­ła.

Kar­ty ze­szy­tu od k… la do po­ło­wy k. 11 b – a za­tem pierw­szych 10 kart i po­ło­wę pierw­szej stro­ni­cy 11 za­peł­nia pieśń I po­ema­tu w na­stę­pu­ją­cym roz­kła­dzie: k… la za­wie­ra w. 1 – 38, k. 1 od w. 39 – 78, k. 2 a od w. 79 – 120, k. 2b od w. 121 – 161, k. 3 a od w. 162 – 201, k. 3b od w. 202 – 237, k. 4 a od w. 238-277, k. 4b od w. 278 – 315, k. 5 a od w. 316 – 357, k. 5 b od w. 358 – 399, k. 6 a od w. 400 – 439, k. 6b od w. 440 – 481, k. 7 a od w. 482 – 523, k. 7b od w. 524 – 561, k. 8 a od w. 562 – 599, k. 8b od w. 600 – 637, k. 9 a od w. 638 – 677, k. 9b od w. 678 – 715. k. 10 a od w. 716 – 757, k. 10 b od w. 758 – 799, k. 11 a od w. 800 – 823. Licz­ba wier­szy za­war­tych w 1-szej pie­śni wy­no­si ra­zem 823.

Bez­po­śred­nio po­tem – w po­ło­wie k. 11 a – na­stę­pu­je na­pis: "Pieśń dru­ga" a pod nim tekst tej pie­śni. Za­uwa­żyć na­wia­sem na­le­ży, że po­eta czę­ści swe­go po­ema­tu na­zy­wał zra­zu sta­le "pie­śnia­mi", do­pie­ro w osta­tecz­nem prze­ro­bie­niu i w naj­póź­niej­szych od­pi­sach zmie­nił je na "księ­gi" – rzecz na po­zór drob­na ale z lego po­wo­du waż­na, że jest nie­raz wska­zów­ką do oce­nia­nia chro­no­lo­gicz­ne­go na­stęp­stwa z roz­ma­ite­go cza­su po­cho­dzą­cych bru­lio­nów i od­pi­sów póź­niej­szych ksiąg. Pieśń dru­ga się­ga w ze­szy­cie do koń­ca k. 20 b i zaj­mu­je nad­to czter­na­ście wier­szy z k. 21 a. Tekst jej, za­wie­ra­ją­cy 853 wier­szy, roz­ło­żo­ny jest w na­stę­pu­ją­cy spo­sób na po­szcze­gól­ne stro­ni­ce: k. 11 a od w. 1. – 20, k. 11 b od w. 21 – 62, k. 12 a od w. 63 – 106, k. 12b od w. 107 – 148, k. 13 a od w. 149-194, k. 13 b od w. 195 – 238, k. 14 a od w. 239-282, k. 14 b od w. 283 – 326, k. 15 a od w. 327 – 368, k. 15 b od w. 369 – 408, k. 16 a od w. 409 – 450, k. 16b od w. 451 – 490, k. 17a od w. 491 – 534, k. 17b od w. 535 – 578, k. 18a od w. 579 – 620, k. 18b od w. 621 – 660, k. 19 a od w. 661 – 706, k. 19 b od w. 707 – 752, k. 20 a od w. 753 – 795, k. 20 b od w. 796 – 839, k. 21 a od'w. 840-853. Pod ostat­nim wier­szem tej pie­śni czy­ta­my do­pi­sa­ne przez po­etę sło­wa: "Ko­nie ( sic) pie­śni dru­giej".

Resz­ta k. 21 a i od­wrot­na stro­ni­ca tej­że kar­ty, t… j. 21 b są próż­ne.

Od k. 22 a za­czy­na się, po­prze­dzo­na na­pi­sem "Pieśń III, na­stęp­na księ­ga po­ema­tu, wy­peł­nia dzie­więć dal­szych kart od 22a do 31 b i ury­wa się z po­wo­du wy­dar­cia na­stęp­nej kart­ki na sa­mym koń­cu k. 31 b wier­sza­mi:

Po wie­lu la­tach, pierw­szy raz mia­ła ro­dzi­na

Wieść o ży­ciu, o chwa­le i o śmier­ci syna.

Brał dom ża­ło­bę, ale po­wie­dzieć nie śmia­no,

Po kim była ża­ło­ba, tyl­ko zga­dy­wa­no

W oko­li­cy, i tyl­ko ci­chy smu­tek pa­nów ci­cha ra­dość była ga­ze­tą zie­mia­nów.

Wier­sze te na­le­żą do ustę­pu za­czy­na­ją­ce­go się od słów: "Ta­kie były za­ba­wy, spo­ry w one lata", któ­ry we­dług wcze­śniej­szej re­dak­cyi po­ema­tu koń­czył pieśń III i do­pie­ro póź­niej prze­nie­sio­ny zo­stał na ko­niec pie­śni I, gdzie go też znaj­du­je­my w pierw­szem wy­da­niu "Pana Ta­de­usza" z 1. 834 r.

Roz­kład wier­szy pie­śni III jest na­stę­pu­ją­cy: k. 22a za­wie­ra w. 1 – 44, k. 22 b od w. 45 – 86, k. 23 a od w. 87 – 132, k. 23 b od w. 133 – 176, k. 24 a od w. 177 – 218, k. 24 b od w. 219 – 261, k. 25 a od w. 261 (resz­ta wier­sza) do 307, k. 25 b od w. 308-353, k. 26 a od w. 354 – 399, k. 26 b od w. 400 – 443, k. 27 a od w. 444 – 485, k. 27 b od w. 486 – 525, k. 28 a od w. 526 – 565, k. 28b od w. 566-611, k. 29a od w. 612 – 655, k. 29 b od w. 656-695, k. 30 a od w. 696 – 739, k. 30 b od w. 740 – 779, k. 31 a od w. 780-823, k. 31 b od w. 824 – 865.

W ści­słym związ­ku z po­wyż­szym ze­szy­tem po­zo­sta­je luź­na kart­ka, bę­dą­ca daw­niej wła­sno­ścią p. Ma­ryi z Ko­rze­niow­skich Fal­ken­ha­gen Za­le­skiej… a w r. 1888 – jak stwier­dza wła­sno­ręcz­na no­tat­ka obec­ne­go wła­ści­cie­la – da­ro­wa­na hr. St. Tar­now­skie­mu i przez nie­go do­łą­czo­na do rę­ko­pi­su "Pana Ta­de­usza". Kart­ka ta for­ma­tu ma­łej ćwiart­ki, za­pi­sa­na jest z obu stron pi­smem Mic­kie­wi­cza, na zwierzch­niej stro­ni­cy drob­niej­szem, ale dość wy­raź­nem i sta­ran­nem, z nie­licz­ne­mi prze­kre­śle­nia­mi, na od­wrot­nej więk­szem, bar­dzo wy­raź­nem i pra­wie bez po­pra­wek. Po strzę­pach le­we­go brze­gu wi­dać, że zo­sta­ła wy­dar­tą z ja­kie­goś opraw­ne­go rę­ko­pi­su. Tekst jej za­wie­ra na zwierzch­niej stro­ni­cy sam ko­niec pie­śni III (we­dług daw­niej­szej re­dak­cyi), po­cząw­szy od wier­sza: "Ta­kim kwe­sta­rzem taj­nym był Ro­bak po­dob­no" aż do za­koń­cze­nia pie­śni, ra­zem 86 wier­szy. Pod ostat­nim wier­szem do­pi­sał po­eta sło­wa: "Ko­nie (sic) Pie­śni III", a po­ni­żej li­te­ry: A. M. D. G. uło­żo­ne w czwo­ro­bok w ten spo­sób, że A. mie­ści się w gó­rze, M. z le­wej, D. z pra­wej stro­ny, G. na dole; skró­ce­nie to ozna­cza: Ad ma­jo­rem Dei glo­riam. Tuż obok a po czę­ści na nie­któ­rych z po­wyż­szych li­ter znaj­du­je­my wła­sno­ręcz­ny pod­pis po­ety: "Adam Mic­kie­wicz", do­pi­sa­ny wi­docz­nie póź­niej, in­nym atra­men­tem i znacz­nie więk­szem… grub­szem pi­smem; tym sa­mym atra­men­tem za­ma­za­no ze wspo­mnia­nych li­ter A. i M. Od­wrot­na stro­ni­ca tej­że kart­ki ma na gó­rze na­pis: "Pieśń IV, " – obok któ­re­go z boku z le­wej stro­ny czy­ta­my, praw­do­po­dob­nie póź­niej ręką po­ety do­da­ne sło­wa: "Pan Ta­de­usz" – a po­tem na­stę­pu­je po­czą­tek pie­śni IV od wier­sza: "Ró­wie­śni­ki li­tew­skich, wiel­kich knia­ziów drze­wa" do wier­sza: "Sto mło­dzień­ców, sto pa­nien szło w ta­niec pa­ra­mi" – t… j… ra­zem 34 pierw­szych wier­szy tej pie­śni.

Skąd ta kart­ka po­cho­dzi – opo­wia­da p. Fal­ken­ha­gen Za­le­ska w li­ście do hr. St. Tar­now­skie­go (z d. 11 li­sto­pa­da 1888 r.) a z li­stu tego po­zwa­la­my so­bie przy­to­czyć ustęp, któ­ry wy­ja­śnia hi­sto­ryę kart­ki a za­ra­zem za­wie­ra parę drob­nych szcze­gó­łów o naj­więk­szym na­szym po­ecie. Miesz­ka­li­śmy wów­czas – pi­sze p. Z., wspo­mniaw­szy, że było to w r. 1854 – w Pa­ry­żu na rue Bas­se du Rem­part, dziś już nie ist­nie­ją­cej. Adam Mic­kie­wicz czę­stym by­wał u nas go­ściem, łą­czy­ła nas przy­jaźń, jaką miał dla mego ojca i dla mego męża, i ta oko­licz­ność, że po śmier­ci żony Adam naj­młod­sze swe dziec­ko, Jó­zia, wów­czas oko­ło 4 lat li­czą­ce­go, mo­jej po­wie­rzył pie­czy. Mic­kie­wicz naj­czę­ściej Jó­zia sam do nas od­pro­wa­dzał, gdy ten prze­pę­dziw­szy nie­dzie­lę z sio­stra­mi i brać­mi od ojca po­wra­cał wie­czo­rem. Czę­sto się zda­rza­ło, że Mic­kie­wicz zo­stał na dłuż­szą z nami po­ga­dan­kę, zwłasz­cza gdy za­stał któ­re­go ze swo­ich ulu­bio­nych przy­ja­ciół jak Se­we­ry­na Ga­łę­zow­skie­go, sta­re­go D-ra Hu­śnie­wi­cza, Ka­ro­la Sien­kie­wi­cza, Eu­sta­che­go Ja­nusz­kie­wi­cza, Alek­san­dra Chodź­kę lub ma­la­rza Kwiat­kow­skie­go. Roz­mo­wa szła żywo. Mic­kie­wicz mó­wił dużo i chęt­nie, naj­czę­ściej jed­nak o kra­ju i Li­twie. Nie­raz za­wo­łał bonę Jó­zia li­twin­kę (Do­mi­ni­kę Gry­go­lew­ską z Po­nie­wie­rza), któ­ra dziw­nym tra­fem do nas się do­sta­ła w Pa­ry­żu, i ka­zał jej śpie­wać daw­ne za­ścian­ko­we pio­sen­ki, któ­re mu Li­twę przy­po­mi­na­ły, i cie­szył się nie­wy­mow­nie, że i Jó­zio ak­cen­tem li­tew­skim za­czy­na mó­wić i śpie­wać… Były to naj­mil­sze chwi­le ży­cia mego a wspo­nie­nie o nich jak­że dziś jesz­cze dro­gie! W tak po­ufa­łych ży­jąc z Ada­mem sto­sun­kach nic dziw­ne­go, że gdy raz przez Alek­san­dra Chodź­kę po­pro­si­łam go o pod­pis i au­to­graf, uczy­nił to chęt­nie i wziąw­szy ma­nu­skrypt "Pana Ta­de­usza" wy­rwał zeń ćwiart­kę, pod­pi­sem swo­im opa­trzył i od­dał Aleks. Chodź­ce, któ­ry uszczę­śli­wio­ny, że tak ła­two uda­ło mu się po­le­ce­nie wy­peł­nić, te­goż dnia mi go do­rę­czył".

W wy­da­niu lwow­skiem "Pana Ta­de­usza" z r. 1885 (t. III, str. 229) znaj­du­je się wzmian­ka o tej kart­ce i do­łą­czo­na wia­do­mość, ja­ko­by to była część tego sa­me­go au­to­gra­fu "Pana Ta­de­usza", któ­ry na­le­żał do Do­mej­ki, a za­tem jed­na z tak zwa­nych kart Do­mej­ki. Wia­do­mość tę spro­sto­wać na­le­ży jako myl­ną, gdyż po­cho­dze­nie lej kart­ki jest inne i daje się zu­peł­nie sta­now­czo stwier­dzić. Otóż po­rów­naw­szy ją z ze­szy­tem rę­ko­pi­su, któ­rym się obec­nie zaj­mu­je­my, prze­ko­nać się moż­na od­ra­zu, że zo­sta­ła wy­dar­ta wła­śnie z tego ze­szy­tu i sta­no­wi­ła daw­niej 32 – gą jego kar­tę.

Nie­tyl­ko bo­wiem sam tekst pie­śni łą­czy się z tek­stem po­prze­dza­ją­cej, t… j. 31… – szej kar­ty ze­szy­tu, (kar­ta po­przed­nia koń­czy się wier­szem: "Lub ci­cha ra­dość była ga­ze­tą zie­mia­nów", ta zaś za­czy­na od na­stę­pu­ją­ce­go wier­sza: "Ta­kim kwe­sta­rzem taj­nym był Ro­bak po­dob­no"), ale nad­to nie­rów­ne i po­krzy­wio­ne brze­gi i strzęp­ki kar­ty i resz­tek jej po­zo­sta­łych w ze­szy­cie skła­da­ją się ze sobą jak naj­do­kład­niej w jed­ną ca­łość, co wię­cej na­wet nie­któ­re przedar­te wy­ra­zy na koń­cu wier­szy uzu­peł­nia­ją się przez ta­kie zło­że­nie. I tak na od­wrot­nej stro­ni­cy rze­czo­nej kart­ki w w. 13 czy­ta­my: "S tego to mia­sta Wil­na jak z rzym­skiej wil­czyc, na po­zo­sta­łym strzęp­ku ze­szy­tu znaj­du­je się bra­ku­ją­ca li­te­ra y: wil­czy­cy; po­dob­nie w w. 17 na kart­ce: "Sen my­śliw­ski nam od­krył taj­nie przy­szłych cza… na strzęp­ku sów: cza­sów, w w. 21 na kart­ce: Ostat­ni z Ja­giel­lo­nów wo­jo­wik szczę­sli… i część li­te­ry w, na strzęp­ku resz­ta li­te­ry w i li­te­ra y: szczę­śli­wy. Nie ule­ga więc naj­mniej­szej wąt­pli­wo­ści, że to kar­ta wy­rwa­na z owe­go ze­szy­tu, a wy­rwał ją – we­dług opo­wia­da­nia p. Za­le­skiej – sam po­eta w r. 1854 w celu udzie­le­nia na pa­miąt­kę swe­go au­to­gra­fu i umie­ścił na niej wte­dy swój pod­pis. Kar­tę tę uwa­żać na­le­ży za in­te­gral­ną część ze­szy­tu, mia­no­wi­cie 32-gą kar­tę a po­nie­waż po­prze­dza­ją­ca kar­ta koń­czy­ła się na 865 wier­szu, mamy tu z pie­śni III-ciej wier­sze od w. 866 – 901 (t… j… do koń­ca pie­śni). Pieśń III-cia za­wie­ra­ła za­tem w ze­szy­cie 901 wier­szy (1).II.

Nie ma­łej wagi jest bliż­sze wy­ja­śnie­nie sto­sun­ku obu au­to­gra­fów, tak zwa­nych kar­tek Do­mej­ki i owe­go ze­szy­tu ze zbio­rów hr. St. Tar­now­skie­go, a to dla­te­go, że tym spo­so­bem uzy­skać moż­na pew­niej­szą pod­sta­wę do ba­da­nia tych prze­róż­nych zna- – (1) Wy­jąt­ki z tek­stu ze­szy­tu ogła­szo­no dru­kiem kil­ka razy: w Do­dat­ku do Cza­su (Kra­ków, 1856, t. II. str. 418). na­stęp­nie w wy­da­niu Pism A. Mic­kie­wi­cza (Pa­ryż, 1861. t. IV.), w wy­da­niu Dziel A. Mic­kie­wi­cza (Pa­ryż, 1880. t. III) i w wy­da­niu lwow­skiem (Lwów, 1885. t. III).

czniej­szych lub mniej znacz­nych zmian, prze­ro­bień i prze­kształ­ceń, przez któ­re prze­cho­dził stop­nio­wo tekst po­ema­tu, za­nim przy­brał osta­tecz­ną re­dak­cyę, ogło­szo­ną w pierw­szem wy­da­niu z r. 1834 Już z opi­su obu au­to­gra­fów wy­ni­ka, że kart­ki Do­mej­ki są bru­lio­nem, a za­tem wcze­śniej­szym rę­ko­pi­sem od ze­szy­tu. I rze­czy­wi­ście, wy­star­cza choć­by tę jed­ną kart­kę, któ­rą mamy przed sobą, – spło­wia­łą, za­pi­sa­ną po­spiesz­nem, nie­raz nie­czy­tel­nem pi­smem, z prze­kre­śle­nia­mi i po­praw­ka­mi, ze­sta­wić z czy­stym, sta­ran­nie pi­sa­nym ze­szy­tem, w któ­rym tak mało jest zmian w tek­ście, aże­by usu­nąć wszel­kie w tej mie­rze wąt­pli­wo­ści. Ale ten ogól­ny sto­su­nek au­to­gra­fów, któ­ry ude­rza na pierw­szy rzut oka, moż­na za­po­mo­cą po­rów­na­nia ich tek­stu o wie­le do­kład­niej i szcze­gó­ło­wiej ozna­czyć. Bliż­sze po­rów­na­nie tek­stów – do któ­re­go nie ma­jąc ca­łe­go au­to­gra­fu Do­mej­ki po­słu­gu­je­my się kar­tą 7-mą i czte­re­ma od­bi­cia­mi fo­to­gra­ficz­ne­mi (k. 1a, k. 2a, k. 2b i k. 3a), a w in­nych ustę­pach wspo­mnia­nym po­przed­nio od­pi­sem – oka­zu­je ści­sły zwią­zek po­mię­dzy obu rze­czo­ny­mi rę­ko­pi­sa­mi. W bar­dzo wie­lu miej­scach, czy to po­je­dyn­czych wyra- ' zach, czy też zwro­tach lub na­wet ca­łych ustę­pach, zmie­nio­nych i prze­ro­bio­nych w wy­da­niu dru­ko­wa­nem "Pana Ta­de­usza", oba rę­ko­pi­sy zga­dza­ją się zu­peł­nie lub przy­najm­niej pra­wie zu­peł­nie do­kład­nie ze sobą, a co wię­cej, oba nie mają nie­któ­rych ob­szer­nych wsta­wek, do­da­nych do dru­ko­wa­ne­go tek­stu, a na­odw­rót za­wie­ra­ją gdzie­nieg­dzie ustę­py, któ­re opusz­czo­no w wy­da­niu. Nie chcąc na­tem miej­scu nu­żyć czy­tel­ni­ka zbyt licz­ne­mi ze­sta­wie­nia­mi, po­prze­sta­ję na na­stę­pu­ją­cych przy­kła­dach, któ­re zda­je mi się wy­star­czą do scha­rak­te­ry­zo­wa­nia owe­go sto­sun­ku i po­par­cia tego, co wy­żej po­wie­dzia­no (1).

D. i T . Ileś ser­cu po­trzeb­na ten się tyl­ko do­wie

W. Ile cię ce­nić trze­ba, ten się tyl­ko do­wie – (1) Kart­ki Do­mej­ki ozna­czam li­te­rą D., ze­szyt z rę­ko­pi­su Tar­now­skie­go T., a pierw­sze wy­da­nie z r. 1834 W. Tek­sty po­da­ję w dzi­siej­szej pi­sow­ni, z wy­jąt­kiem nie­któ­rych cha­rak­te­ry­stycz­nych wła­ści­wo­ści, któ­re się sta­ie u po­ety po­wta­rza­ją.

D. i T. Ja­keś mnie dziec­ku zdro­wie po­wró­ci­ła cu­dem.

W . Jak mnie dziec­ko do zdro­wia po­wró­ci­łaś cu­dem.

D. i T . Ty mnie po­wró­cisz cu­dem na Oj­czy­zny łono.

W. Tak nas po­wró­cisz cu­dem na Oj­czy­zny łono.

D. i T. Na pa­gór­ku nie­wiel­kim przy jo­dło­wym gaju

W. Na pa­gór­ku nie­wiel­kim we brzo­zo­wym gaju.

D. i T. Tem biel­sze, że od­bi­te od ciem­nej zie­le­ni
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: