Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Bawełna, samowary i Sartowie. Muzułmańskie okrainy carskiej Rosji 1795-1916 - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bawełna, samowary i Sartowie. Muzułmańskie okrainy carskiej Rosji 1795-1916 - ebook

„Dni imperiów i sfer wpływów dobiegły końca” mówił w Warszawie Barack Obama, mając – oczywiście – na myśli Rosję i – zapewne  – słynne stwierdzenie Putina o „największej tragedii geopolitycznej końca XX w.” 
Początki owego myślenia geopolitycznego sięgają korzeniami XIX stulecia, kiedy to Rosji carskiej udało się podbić słabe chanaty muzułmańskie na Zakaukaziu i w Azji Środkowej. Te ostatnie, nota bene, wtedy, kiedy państwo rosyjskie miało się reformować wewnętrznie. I tak się „wewnętrznie reformowało”, że doszło aż nad Araks i Amu-darię. Jakoś tak wyszło. W Londynie z nerwów obgryzano paznokcie. Wejdą do Indii, czy nie wejdą? Nie weszli. Wtedy to właśnie ukształtował się świat pojęć, wyobrażeń, a nawet pewnej specyficznej mentalności Wielkiej Gry, która odżyła w nieco zmienionej formie podczas zimnej wojny, a i dziś ma się całkiem dobrze.  
Okrucieństwo podbojów i strach podbitych miały zapewnić spokój, stabilizację i pozwolić na realizację „misji cywilizacyjnej”. Co z niej wyszło? Szkoda mówić. Wpadka goniła wpadkę. Tak, carscy wysłannicy nie wszystko zdążyli popsuć. To też trzeba umieć. A czego nie zdołali zniszczyć, za to już bardziej metodycznie wezmą się bolszewicy. Uderzające jest jednak, jak wiele z tego kolonialnego eksperymentu carskiej, ale tej petersbursko-oświeconej, Rosji zostało w Związku Sowieckim... 
A jeśli cokolwiek przydarzyło się dobrego, to głównie za sprawą wszelkiej maści podejrzanych i odmieńców: sekciarzy, obcych kolonistów, dysydentów religijnych, Tatarów, Ormian, Żydów, Polaków, rodzimej inteligencji...
O tym wszystkim jest właśnie ta książka. “Nikt nie zrozumie dobrze Rosji w Europie, dopóki nie zobaczy jej w Azji” – jak stwierdził jeden z angielskich obserwatorów rosyjskiego pochodu ku wrotom Indii.

Jerzy Rohoziński (ur. 1971), historyk, antropolog kultury. Autor książki "Święci, biczownicy i czerwoni chanowie. Przemiany religijności muzułmańskiej w radzieckim i poradzieckim Azerbejdżanie" (nagroda krajowa "Przeglądu Wschodniego" w 2005). Ostatnio zajmował się współpracą rozwojową, naukową i kulturalną w Ambasadzie RP w Gruzji.

Spis treści

Wykaz skrótów
Wstęp
I. „Pod mieczem Rosji Wschód się chyli”
1. „Teatr wydarzeń politycznych”. Kaukaz przed podbojem
2. „Kaukazie drżyj: idzie Jermołow!”. Podbój
3. „...Cały kraj skąpany był w rosyjskiej krwi”. Urządzanie Zakaukazia
4. „Azja Środkowa”. Narodziny pojęcia
5. (Etno)krajobraz przed bitwą. O ludach i plemionach Azji Środkowej
6. „...Po łupy, po perskie, po chiwańskie...” O moralnym prawie do ujarzmiania stepu
7. „Wrota Azji”. Rosja i Kazachowie
8. „Świat bez historii” i „giganci zionący ogniem”. Rosja i chanaty środkowoazjatyckie przed podbojem
9. „Wojna z Kokandem kosztowała nas więcej niż inne wojny...”
10. „Mądry mułło, chcemy przegnać Rosjan!” Wojna z Bucharą
11. „Na Chiwę!”
12. „Niech żyje Skobielew i jego wiarusy”. Podbój Turkmenów
13. „Błagali, by ich chronić...” Przyłączenie Pamiru
14. „Osiągaliśmy tylko najbliższe cele...” Strategia podbojów?
15. O dwóch takich, co wojnę malowali. Wojna i sztuka: Wierieszczagin i Karazin
16. Od Wołgi do Gangesu. Rosja i Indie
17. „W Europie byliśmy Tatarami...” Narodziny eurazjatyzmu
18. „Grzesznik przeklęty, wróg świata i religii”. Co myśleli pokonani o zdobywcach?

II. Krzyż i półksiężyc
1.    Islam.ru. 195
2.    Święta Ruś i „muchammedanskija religija”. Rosja i islam
3. „...Przybyłem, by objawić wam dobrą wolę Jej Imperatorskiej Mości”. Islam oswojony
4. Kochać Allaha, służyć Carowi i... nie wierzyć Tatarom. „Pożyteczni” muzułmanie
5. „Oni w głębi duszy nie są w ogóle muzułmanami”. Islam Kazachów
6. „Mój szariat – to mój miecz”. Islam Turkmenów
7. „Jednych przeklinał, drugich błogosławił”. Święte rody
8. Mułło, powróż mi z liter Koranu. O miejscowych „zabobonach”
9. Groby świętych
10. „Skakali jakby postradali rozum”. Bractwa religijne
11. Sekta Zikry. Kaukaski sufizm
12. „Religia jest tajemnicą”. Sekty ezoteryczne Zakaukazia
13. „Zawsze był Ali”. Pamirscy ismailici
14. „Szyici wyróżniają się większym fanatyzmem”
15. „Sprawują się przyzwoicie...” Bahaici
16. Szyici, sunnici i „panislamizm”
17. „Byki”. Żydzi górscy
18. „Męskie westalki”. Kult ognia na Półwyspie Apszerońskim
19. „Czciciele diabła”. Jezydzi
20. „Może kiedyś wśród modlących się ujrzymy Sarta i Kirgiza”. Prawosławni misjonarze w Azji Środkowej
21. „...Otaczali cerkiew, padali na kolana i bili jej pokłony”. Kałmucy i prawosławie
22. „Szkoda, że nasza cerkiew tutaj jest taka biedna”. Prawosławni misjonarze na Kaukazie
23. Haj Ekegeci i „heretycy”. Chrześcijaństwo ormiańskie
24. „Jakiś inny naród”. Chrześcijaństwo „zarmenizowane”

III. „Wszystkie narodowości Turkiestanu”
1.    Jak pytać o narodowość?
2.    „Nie ma plemienia Sartów...” O tworzeniu bytów etnicznych
3.    „Kim są owi czarodzieje?” „Ujgurzy” i Dunganie
4.    „Turecki kolos”. Narodziny panturkizmu

IV. „Czyż nie dość już naszych zasług…?” Rosyjska „misja cywilizacyjna”
1.    Boże, byle nie do Turkiestanu! Administracja
2.    „Powydawali fortuny na stanowiska...” Indirect rule
3.    „Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki”. Miasta
4.    „Jak domki z kart”. Trzęsienia ziemi
5    „...Byleby zaczęła się komunikacja...”
6. Woda
7. „Po co robić z dobrego pasterza złego rolnika?” Jak nie „ucywilizowano” Kurdów
8. Dobrodziejstwa sianokosów
9. Bawełniana gorączka
10. Bo mieli szpadle i motyki. Bezpieczeństwo publiczne
11. „Przecież Bóg zabrania mahometanom picia wódki”. Alkohol
12. Opium na wagę srebra
13. „Kapłanki wesela i miłości”. Prostytucja
14. „Niech muzułmańskie kobiety chodzą z zakrytą twarzą”. Ewolucja ubioru kobiecego
15. „Tu dużo rozpustników”. Pederastia
16. „W każdej czajchanie samowar z Tuły”. Herbata
17. „Nasi tabibowie są nieukami...” Medycyna
18. „Dywanik i książka”. Szkolnictwo
19. „Mamy inną szkołę...” Armia
20. „Gdy przelano rosyjską krew”. Powstanie 1916 r.
21. Rewolucjoniści w tiubietiejkach? Muzułmanie i ruch robotniczy
22. „Nie jesteśmy stadem baranów”. Reformatorzy z kręgu dżadydów


V. „Gdzie się w Azji «Rus» osiedli...” Zmiany mapy etnicznej
1.    „Szli ludzie bezdomni...” Rosyjska kolonizacja Azji Środkowej
2.    Synowie raskołu. Staroobrzędowcy w Azji Środkowej
3.    Wallenrodowie, inżynierowie, zesłańcy. Polacy w Azji Środkowej
4.    Ein Dorf, Ein Glaube. Niemcy w Azji Środkowej
5.    „...Rosjan cechuje humanitaryzm...” Migranci z Chińskiego Turkiestanu
6.    „Nigdy człowiek cywilizowany nie zastąpi krajowca...” Rosjanie w Kraju Zakaspijskim
7.    „Rosjan tu mało i nie mają kapitałów...”
8.    „Sarty, istne żydy i pijawki”
9.    „Hinduski lichwiarz ze swoją sakiewką”
10.    „Rosjanin zajmuje się rolnictwem z konieczności...”
11.    „Na pewno nas nie zdradzą...” Ormianie na Zakaukaziu
12.    „Niewolnicy złej i ciemnej siły”. „Wojna ormiańko-tatarska” 1905 r. 
13.    „Wciąż przywdziewają swe teutońskie ubrania...” Niemcy na Zakaukaziu
14. „Nasi muzułmanie brali je za Cyganki...” Rosyjska kolonizacja Zakaukazia
15. „W kandały nas zakowali i za Kawkaz pognali”. Rosyjscy sekciarze na Zakaukaziu
16. „Ciepły Sybir”. Polacy na Zakaukaziu

VI. Podsumowanie
Apendyks
Indeksy

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8002-087-0
Rozmiar pliku: 15 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wykaz skrótów

AN SSSR – Akademija Nauk SSSR (Akademia Nauk ZSRR)

Archiw MO KR – Archiw Ministerstwa Oborony Kyrgyzskoj Riespubliki (Archiwum Ministerstwa Obrony Republiki Kirgiskiej)

AWPR – Archiw Wnieszniej Politiki Rossii (Archiwum Polityki Zagranicznej Rosji)

AWPRI – Archiw Wnieszniej Politiki Rossijskoj Impierii (Archiwum Polityki Zagranicznej Imperium Rosyjskiego)

CGADA – Centralnyj Gosudarstwiennyj Archiw Driewnich Aktow (Centralne Państwowe Archiwum Akt Dawnych)

CGA KazSSR – Centralnyj Gosudarstwiennyj Archiw Kazachskoj SSR (Centralne Archiwum Państwowe Kazachskiej SRR)

CGARU – Centralnyj Gosudarstwiennyj Archiw Riespubliki Uzbiekistan (Centralne Archiwum Państwowe Republiki Uzbekistan)

CGA UzSSR – Centralnyj Gosudarstwiennyj Archiw Uzbiekskoj SSR (Centralne Archiwum Historyczne Uzbeckiej SRR)

CGIAAR – Centralnyj Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw Azerbajdżanskoj Riespubliki (Centralne Państwowe Archiwum Historyczne Republiki Azerbejdżanu)

CGIAL – Centralnyj Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw w Leningradie (Centralne Państwowe Archiwum Historyczne w Leningradzie)

CGIA SSSR – Centralnyj Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw SSSR (Centralne Państwowe Archiwum Historyczne ZSRR)

CGWIA – Centralnyj Gosudarstwiennyj Wojennyj Istoriczeskij Archiw (Centralne Państwowe Historyczne Archiwum Wojskowe)

GAPPOD AR – Gosudarstwiennyj Archiw Politiczeskich Partij i Obszcziestwiennych Dwiżenij Azerbajdżanskoj Riespubliki (Państowe Archiwum Partii Politycznych i Ruchów Społecznych Republiki Azerbejdżanu)

GARF – Gosudarstwiennyj Archiw Rossijskoj Federacii (Archiwum Państwowe Federacji Rosyjskiej)

GIAAR – Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw Azerbajdżanskoj Riespubliki (Państwowe Archiwum Historyczne Republiki Azerbejdżanu)

NAN Azerbajdżana – Nacionalnaja Akademija Nauk Azerbajdżana (Narodowa Akademia Nauk Azerbejdżanu)

RGIA – Rossijskij Gosudarstwiennyj Istoriczeskij Archiw (Rosyjskie Państwowe Archiwum Historyczne)

RNB – Rossijskaja Nacjonalnaja Biblioteka (Rosyjska Biblioteka Narodowa)Wstęp

Kozacy zaporoscy uczą młodych chłopców odpierać zbrojnie ataki muzułmanów. To „prawosławna odpowiedź na działalność islamskich radykałów” – tłumaczy dzielny ataman. Taka wiadomość trafiła swego czasu do naszych mediów. Ot, kolejna curiosité ze Wschodu, egzotyczna zapchajdziura na poprawę humoru. Że u nas to niby już tak normalnie, a tam to dopiero takie dziwactwa i w ogóle. Miałem jedno skojarzenie: pismo Kozaków zaporoskich do sułtana Mehmeda IV. To znaczy nie tyle samo pismo (fakt wątpliwy historycznie), co raczej obraz Ilji Riepina Kozacy piszą list do sułtana.

Mieli go napisać gdzieś około 1680 r., a może ciut wcześniej. Oryginał pisma nie zachował się do naszych czasów. Pod koniec lat 70. XIX wieku „odnaleziono” jego „kopię” z XVIII wieku. Trafiła ona do historyka, archeologa i etnografa Kozaczyzny Dmytra Jawornickiego z Jekaterynosławia (dziś Dniepropietrowsk). Któregoś razu czytał on na głos ów list, bawiąc swoich gości. Był wśród nich Ilja Riepin. I tak się zainteresował całą historią, że spędził 13 lat, pracując nad obrazem.

Ilja Riepin, Kozacy piszą list do sułtana, 1878-1891

Śmiechów nad listem musiało być co nie miara. Bo oto, co jakoby Kozacy napisali sułtanowi: „Ty, sułtanie, diable turecki, przeklętego diabła bracie i towarzyszu, samego Lucyfera sekretarzu. Jaki z ciebie do diabła rycerz, jeśli nie umiesz gołą dupą jeża zabić. Twoje wojsko zjada czarcie gówno. Nie będziesz ty, sukinsynu, synów chrześcijańskiej ziemi pod sobą mieć, walczyć będziemy z tobą ziemią i wodą, kurwa twoja mać. Kucharzu ty babiloński, kołodzieju macedoński, piwowarze jerozolimski, garbarzu aleksandryjski, świński pastuchu Wielkiego i Małego Egiptu, świnio armeńska, podolski złodziejaszku, kołczanie tatarski, kacie kamieniecki i błaźnie dla wszystkiego co na ziemi i pod ziemią, szatańskiego węża potomku i chuju zagięty. Świński ty ryju, kobyli zadzie, psie rzeźnika, niechrzczony łbie, kurwa twoja mać. O tak ci Kozacy zaporoscy odpowiadają, plugawcze. Nie będziesz ty nawet naszych świń wypasać. Teraz kończymy, daty nie znamy, bo kalendarza nie mamy, miesiąc na niebie, a rok w księgach zapisany, a dzień u nas taki jak i u was, za co możecie w dupę pocałować nas!”¹. Nic ująć, nic dodać...

Riepin doskonale uchwycił ducha listu: grupa podpitych obwiesiów o nader nieprzyjemnych obliczach siedzi wokół sekretarza wymachującego piórem (to sam Jawornicki) i obmyśla kolejne obraźliwe słowa pod adresem tureckiego sułtana. Ależ mu chłopaki odpowiedzieli! A ile frajdy musieli mieć przy tym!

Kozacy zaporoscy prawdopodobnie nie napisali nigdy żadnego listu. Apokryfy i fałszerstwa odpowiadają najczęściej na zapotrzebowanie swoich czasów. Odkrywa się je w „odpowiednim” momencie. Tak było i w tym przypadku. Przecież trwała akurat wojna z Turcją. Rosja zachłystywała się bezgraniczną miłością do swoich bałkańskich współwyznawców i pobratymców. Sułtan turecki był w owym czasie wrogiem publicznym numer jeden. Wielkoruski szowinizm nabierał wiatru w żagle.

List wszakże bardzo się przydał równocześnie historykom ukraińskim: Mykole Kostomarowowi i Dmytrowi Jawornickiemu. Wspaniale nadawał się do tworzenia mitologii Kozaczyzny. Tacy wolni, niezależni, z fantazją.

Zresztą prawie każdy odnajdował tam coś dla siebie. Przecież obraz Riepina kupił nawet Mikołaj II. Po co? Pewnie po to, żeby podziwiać tryumf świata prawosławno-słowiańskiego nad turecko-muzułmańskim. Zachwycać się jak to brać kozacka, pobekując nieprzetrawionym alkoholem, wymyślała „diabłu tureckiemu” od „chujów zagiętych”. Mołodcy! Ba, sam Stalin miał się ponoć godzinami wpatrywać w płótno i recytować z pamięci pismo.

Mogli się wpatrywać, recytować, kontemplować. Car, Stalin i Bóg wie kto jeszcze. Czym się tak delektowali? Przecież Rosji nie udało się upokorzyć Turcji. Zaraz ujmowała się za nią Europa. I nawet jak się udało Turka pobić w polu, nawet jak Dybicz stał już u bram Konstantynopola, już witał się z gąską, to zaraz zachodnia dyplomacja potrafiła tak wykręcić kota ogonem, że z owoców zwycięstwa zostawały jakieś nędzne resztki. Może najbliżej do pełnego tryumfu było w 1916 r. Droga na Konstantynopol praktycznie stanęła wtedy otworem. Ale nastąpiła rewolucja, wojna domowa, interwencja i trzeba się było obejść smakiem. Taka szansa już się potem nigdy nie powtórzy².

I co, frustrować się tylko, zazdroszcząc Kozakom ich niegdysiejszego tupetu? Niekoniecznie. Przecież w chwili, gdy „odkrywano” list zaporoskich smielczaków – jakby powiedzieli Rosjanie – państwo carów upajało się jeszcze tęgim laniem, jakie sprawiło środkowoazjatyckim chanatom. Emira Buchary czy chana Chiwy można było teraz spokojnie wyzywać od „kobylich zadów”. Sztandary z dwugłowym orłem carskim łopotały aż nad Amu-darią. Pół wieku wcześniej zatrzepotały nad Araksem. „Diabeł turecki” miał się czego bać. Mimo wszystko.

* * *

Książka będzie o tych właśnie podbojach i o tym, co z nich potem wynikło. To znaczy o tym, co wynikło ze świadomie realizowanej „misji cywilizacyjnej” Rosji i co wynikło z bardziej spontanicznego kontaktu kultur. Ramy geograficzne: muzułmańskie okrainy państwa carów. Tak, właśnie okrainy, czyli peryferie. Tego słowa używali rosyjscy urzędnicy. Nie kolonie zamorskie, ale też nie Rosja „właściwa”. Taki „ni pies, ni wydra”. Konkretnie? Obszar od Batumi aż po Ałtaj. Czyli tereny dzisiejszej gruzińskiej Adżarii, niegdysiejszego obwodu karskiego, Armenii, Azerbejdżanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu, Kirgizji, Tadżykistanu, południowego i wschodniego Kazachstanu. Dlaczego Armenii? – spyta ktoś. Co za niekonsekwencja! Muzułmańskie podbrzusze Rosji – to rozumiem – ale co robią w tym towarzystwie Ormianie? Odpowiadam: chanat erywański, nachiczewański i karabaski były muzułmańskimi państewkami podbitymi przez Rosję. Ormianie byli w większości ludnością napływową sprowadzoną na te tereny z Persji i Imperium Osmańskiego już po rosyjskim podboju. Od wieków stanowili chrześcijańską mniejszość w świecie islamu, a tym samym – w zasadzie jego część.

Ale generalnie jestem niekonsekwenty. To prawda. Dlaczego doczepiam do Azji Środkowej Zakaukazie, i to jeszcze niecałe, bo bez Gruzji, a z Gruzji wycinam znowuż jakieś małe fragmenciki? Dlaczego pomijam Kaukaz Północny? Spróbuję się wytłumaczyć. Ujarzmianie Kaukazu Północnego zajęło Rosji jakieś kilkadziesiąt lat. To nie była jakaś tam wojenka z Bucharą. A i walka z Persją o chanaty azerbejdżańskie poszła o wiele łatwiej. Z góralami kaukaskimi było natomiast zupełnie inaczej. Całkiem odmienna była logika wydarzeń. Tu nie było szybko, łatwo i tylko trzeba dobrze nastraszyć, żeby długie lata siedzieli cicho. Co rusz wyłaniał się jakiś lokalny Juda Machabeusz. A to szejk Mansur, a to Kazi-Mułła, wreszcie imam Szamil. Wojna, wojna, długie lata wojny, a po wojnie permanentny stan wyjątkowy.

Poza tym geografia. Chanaty azerbejdżańskie są w pewnym sensie „przedłużeniem” Azji Środkowej na Kaukazie. Stepy, koczownicy, rolnictwo irygacyjne, dominacja żywiołu tureckiego i islamu. Potem góry, jak Łańcuch Zerawszański, Tien-szan czy Pamir, oczywiście toutes proportions gardées, i wreszcie należąca już w dużym stopniu do świata czarnomorskiego Gruzja. A na Krymie też są stepy, muzułmanie, i co? – dorzuci ktoś. No tak, są. A i chanat krymski został podbity nie tak znów dużo wcześniej niż chanaty azerbejdżańskie. Wszystko to prawda, owszem. Ale to daleko. Za daleko od naszych peryferii, a za blisko Europy i europejskiej części Rosji. Z podobnych powodów nie zajmuję się kazachską Ordą Bukeja, Turkmenami stawropolskimi, Tatarami kazańskimi czy Baszkirami.

Tematyka to oczywiście mój subiektywny wybór. O niektórych sprawach jest więcej, o innych mniej. Podobnie jest z wyborem miejsc, regionów geograficznych. Jedne służą do egzemplifikacji opisywanych zjawisk częściej, inne rzadziej. To wszystko pokłosie tego, co znalazłem w źródłach.

Jasne, że przedstawiam tylko niewielki wycineczek rzeczywistości tamtych czasów. Nie mam najmniejszych złudzeń, że do pełnego obrazu jest jeszcze bardzo, bardzo daleko (inna sprawa, że w ogóle odtworzenie „pełnego obrazu” jakiegokolwiek wycinka dziejów jest najzwyczajniej w świecie niemożliwe). Mam wszakże nadzieję, że źródła mnie nie zwiodły, że nie dałem się im nabrać, że nie okazałem się poczciwym naiwniakiem. Jeśli nim byłem, zasługuję na razy szpicrutą i cały arsenał zjadliwych szyderstw, których sam czasem nie szczędzę i nie szczędziłem.

Korzystałem z różnych źródeł – od quasi-szpiegowskich relacji brytyjskich – te cenię najbardziej za całkiem zrozumiały obiektywizm, poprzez krytyczne i niekiedy całkiem wartościowe teksty rosyjskich urzędników (nie brakowało takich), a skończywszy na oficjalnych dokumentach, artykułach prasowych i odgórnie inspirowanych książkach typu „głos w sprawie”, czyli mniej lub bardziej nachalnej propagandzie. Do opracowań, tych nowszych, zaglądałem wtedy, gdy nie mogłem nic znaleźć w źródłach. Posiłkowałem się zatem czasem mrówczą pracą innych.

Aha, no i odnotujmy, że spora część źródeł dostępna jest teraz w internecie. Prawdziwe błogosławieństwo dla tych, którzy nie mają zbyt wiele czasu, by spędzać upojne chwile w archiwach!

Ci, którzy zaglądali do moich Świętych, biczowników i czerwonych chanów, odnajdą trochę znajomych wątków. Niektóre rozwijam tu bardziej, inne – by tak rzec – „twórczo rozwijam”, tzn. – mówiąc bez ogródek – kwestionuję to, co sam napisałem wcześniej. W paru kwestiach się myliłem, pewne sprawy potraktowałem zbyt powierzchownie – jest okazja do rehabilitacji.

Wielu osobom należą się podziękowania. Przede wszystkim mojej żonie – Patrycji. Poza tym, w porządku alfabetycznym – Małgorzacie Biczyk, Michałowi Chabrosowi, Bartoszowi Cichockiemu, Katarzynie Czernieckiej, Serwerowi Ebubekirowowi, Wojciechowi Góreckiemu, Magdalenie Gromek, Iwonie Kaliszewskiej, Joannie Konikiewicz, Lechowi Kończakowi, Katarzynie Kot, Marii Kraińskiej, Monice Krzewickiej, panu Tomaszowi Partece. Oczywiście wszelkie niedoróbki i partactwo to moja i tylko moja wina.I. „Pod mieczem Rosji Wschód się chyli”

Wschód korzy się jedynie przed siłą groźną. Sprawiedliwą, ale groźną. Groźną cały czas. Bez przerwy. W każdej chwili bez wyjątku. Łagodność zrodzoną z pobudek wyższych i humanitarnych bierze zaś za słabość.

Wasilij Wieliczko

Azjata szanuje siłę. Korzy się przed nią. Gardzi zaś rządami nerwowymi, histerycznymi.

Jeden z komendantów linii syrdaryjskiej o Kazachach

Ludami Kaukazu można rządzić tylko za pomocą siły. Władzę narzucić im można jedynie surowością i okrucieństwem. Łagodność i dobroć biorą za słabość.

Johann Blaramberg1. „Teatr wydarzeń politycznych”. Kaukaz przed podbojem

Dziewiętnastowieczny uczony azerbejdżański Mirza Kazem-Bek pisał:

„Przesmyk kaukaski, odkąd świat starożytny może sięgnąć pamięcią, zawsze stanowił teatr wydarzeń politycznych. Pstra mieszanina ludów i ras bezustannie wdzierała się, a to z południa i południowego wschodu na północ i północny zachód, a to z północy na południe i południowy wschód. Szlaki między Morzem Czarnym a Kaspijskim nie znały wytchnienia od wędrówek ludów. Świadczy o tym niezbicie dzisiejsza mozaika językowa na całym obszarze gór kaukaskich i nazwy historyczne: Wrota Kaukaskie, Kaspijskie, Albańskie i inne”¹.

Przez Kaukaz od wieków przebiegała granica między pasem cywilizacji śródziemnomorskich i Żyznego Półksiężyca a dzikim światem stepów, lasów i jezior na północy i dalekiej północy. Był też właściwie od zawsze Kaukaz przedmiotem rywalizacji możnych tego świata. A czasem popadał w zapomnienie. Tak się stało w X w. Upadło państwo Chazarów kontrolujące ujście Wołgi, a nadwołżańskie stepy zalewały kolejne fale koczowników. Przez kilka stuleci szlakiem wołżańsko-kaspijskim mało kto będzie się na poważnie interesować.

Borys Romanowski, Karawana, 1930 (Stare Tbilisi)

W czasach chazarskich, gdzieś na początku X w., na południowo-zachodnie wybrzeża Morza Kaspijskiego zapuszczali się wojownicy ruscy, łupiąc przy tym Baku i Szyrwan. Piszą o tym m.in. arabscy historycy Ibn al-Athīr i Al-Masudi. Mieli nawet Rusowie, przeprawiwszy się dalej Kurą w głąb lądu, zdobyć na krótko dawną stolicę Albanii Kaukaskiej – miasto Barda’a, gdzie przed wycofaniem pochowali jakoby żywcem żony i niewolników swoich zmarłych wojowników. Może to i nieprawda. Dla arabskich dziejopisów byli to po prostu barbarzyńcy i chcieli to jakoś zobrazować. Arabski podróżnik Ahmed Ibn Fadlan określa Rusów mianem „najbrudniejszych stworzeń Allaha”. „Nie oczyszczają się ani od ekskrementów, ani od uryny, nie zmywają też nieczystości płciowej, nie myją rąk przed jedzeniem” – pisze. Gdy arabscy kupcy wchodzili do drewnianych domów nad Wołgą, żeby ubić interes, Rusowie parzyli się ponoć często ze swoimi dziewojami, każąc czcigodnym ludziom interesu czekać na zaspokojenie swoich chuci. A wszyscy inni wkoło na to patrzyli, bo w chatach mieszkało po 10-20 osób².

Co ciekawe, na Kaukazie zachowały się przekazy głoszące, że niektóre ludy – Kumycy, Kabardyjczycy, w innych wersjach Awarowie, pochodzą od „Rusów”. W dagestańskiej osadzie Kazikumuch uchodzącej za „ruską” mieszkańcy mieli zdejmować czapkę i mówić izrow, co pochodziło jakoby od rosyjskiego zdorow. Co prawda, współczesny rosyjski etnolog Władimir Bobrownikow uważa, że tradycja ta narodziła się dopiero po XIX-wiecznym powstaniu Szamila jako próba dyskredytacji miejscowej arystokracji, ale racji chyba nie ma. A przynajmniej nie do końca. Bo azerbejdżański erudyta Abbas Kuli Aga Bakichanow, który przytaczał legendę o „ruskich” korzeniach Kazikumucha, swoje dzieło ukończył w 1841 r. Legenda ta musiała być więc dużo starsza niż mitologizacje tradycji po szamilowskiej insurekcji (zakończonej w 1859 r.)³.

U progu epoki nowożytnej Kaukaz boleśnie doświadczy na sobie wielkich przemian geopolitycznych. Od początku XVI w. osmańska Turcja zwiera się w śmiertelnym uścisku z safawidzką Persją. Sunnizm staje do walki z szyizmem. Na Zakaukaziu toczy się okrutna wojna religijna. „Heretyków” wycina się w pień. Ormiański historyk Arakel z Tebryzu podaje na przykład, że gdy w 1606 r. szach Abbas odbił z rąk tureckich Gandżę, w okolicy „wciąż jeszcze trwało jakieś plemię mahometan, które nazywało się El, a inni nazywali je Dżekirłu; zachowywali oni wiarę i religię Osmanów, zwanych sunni. (...) I rozkazał szach ściąć ich wszystkich, mężczyzn i kobiety, starców i dzieci, nawet małe dzieci wycięto ostrymi mieczami w pień”⁴.

Ideologiczny wymiar konfliktu skrywał wszakże także poważne przyczyny natury ekonomicznej. Po obu stronach wpływowa arystokracja koczownicza dybała na pastwiska sąsiada. A poza tym i Osmanowie, i Safawidzi chcieli mieć pod swoją kontrolą szlak handlowy z Europy do Indii, część pradawnego Jedwabnego Szlaku. Po zdobyciu Iraku drogę lądową kontrolowała w pełni Turcja, zabraniając wwozu perskiego jedwabiu na swoje terytorium. Szachowie safawidzcy byli z początku wściekli i bezsilni. Eksport jedwabiu stanowił bowiem w owym czasie główne źródło dochodu Persji.

Ale w pewnym momencie los uśmiechnął się do Safawidów. Angielscy kupcy odkryli północny szlak morski do Archangielska, a Księstwo Moskiewskie podbiło chanat kazański (1552) i astrachański (1556). To otwierało możliwość handlu na Wołdze i Morzu Kaspijskim. A już w 1522 r. Genueńczyk Paolo Centurione przebadał ten szlak pod kątem możliwości dotarcia do Indii inaczej niż Portugalczycy. Tymczasem wraz z odkryciem i upowszechnieniem południowej drogi morskiej do Indii lądowy Jedwabny Szlak przestawał się stopniowo liczyć. Teraz to sułtani tureccy zagryzali wargi ze złości. Dyplomacja osmańska dwoiła się i troiła. Gdy angielscy kupcy czynili umizgi wobec szacha, by pozwolił im jeździć przez Persję do Indii, wysłannicy sułtana przy perskim dworze, groźnie pomrukiwali, dając do zrozumienia, że zgodę uznają za casus belli. Persja nie była jednak sama. Szacha podbechtywali europejscy posłowie, pragnąc związać Imperium Osmańskiemu ręce na wschodzie.

Gandża, odrestaurowany meczet szacha Abbasa z 1606 r. (fot. J. Rohoziński)

Pojawił się wreszcie w regionie trzeci ważny gracz, którego znaczenie wraz z upływem kolejnych dziesięcioleci będzie stale rosło: Księstwo Moskiewskie (potem Rosja). Usadowiwszy się mocno na Powołżu i w delcie Wołgi, państwo carów posuwało się stopniowo coraz bardziej na południe w stronę Kaukazu. W 1567 r. Moskwa postawiła pierwszą twierdzę nad Terekiem, a w ujściu Donu osiedla Kozaków. Równocześnie starała się przyciągać do siebie na służbę arystokrację gruzińską, czerkieską i kabardyjską.

Tworzył się zupełnie nowy układ sił. O ile Turcja marzyła o przejęciu pełnej kontroli nad Morzem Kaspijskim i odepchnięciu znad jego brzegów północnego rywala, o tyle Persja nie miała nic przeciwko temu. Liczyła na ożywienie handlu kaspijsko-wołżańskiego i zakładała, że jak carowie umocnią swoje wpływy na Kaukazie, to nie pozwolą Osmanom zaatakować Persji od północy. Wówczas jeszcze myśl o tym, że Rosja sama z kolei mogłaby zaatakować Persję od północy nie mieściła się w głowach perskich dostojników. Pierwsze poselstwo Safawidów w Moskwie wzmiankowane jest już w 1521 r. Kolejne wysyłano, gdy tylko na horyzoncie pojawiało się niebezpieczeństwo osmańskiego podboju Kaukazu. W pewnym momencie Persowie zaproponowali nawet północnemu sojusznikowi Derbent i Baku w zamian za wyparcie stamtąd Osmanów. Z czasem jednak, gdy nad Terekiem rosły jak grzyby po deszczu moskiewskie twierdze, Persowie zlękli się sojuszu carów z monarchią gruzińską, a Abbas Wielki zaczął flirtować z Anglikami i Holendrami na okoliczność wspólnego handlowania jedwabiem w Zatoce Perskiej za plecami Portugalczyków. W efekcie większość jedwabiu szła przez terytorium tureckie⁵.

Kto wie zresztą, czy kaukaskie kampanie perskich szachów nie miały innego ukrytego celu. Wielokrotnie w dziejach wojny bywały przecież sposobem na rozwiązanie konfliktów wewnętrznych. A tych w monarchii perskiej nie brakowało.

Suficko-szyickie bractwo religijne, późniejsza dynastia Safawidów (1501-1722), zawdzięczało tron Persji oddziałom Kyzyłbaszów („Czerwone Głowy”), których trzon stanowiły osiedlone wcześniej na Zakaukaziu tureckie plemiona Szamłu, Rumłu, Ustadżłu, Tekelu, Afszar, Kadżar i Zulkadar. Pstrokata zbieranina. Pierwsze dwa plemiona to ponoć jeńcy wojenni z Azji Mniejszej (Rum) i Syrii (Szam) pochwyceni przez Tamerlana w bitwie pod Ankarą (1402) i sprzedani jednemu z safawidzkich szejków. Tekelu to odgałęzienie turkmeńskiego plemienia Tekke, a należący do grupy oguskiej Afszarowie i Kadżarowie przywędrowali razem z Mongołami. Plemię Zulkadar (z arabskiego oznacza „posiadaczy siły”) wchodziło wcześniej w skład turkmeńskiej konfederacji Ak-kojunłu („Ludzi Białych Baranów”), która w XIV i XV w. utworzyła koczownicze państwo na pograniczu irańsko-anatolijskim. Należało też do niej plemię Bajat, w późniejszym okresie poważna siła Kyzyłbaszów. Rywalami Ak-kojunłu byli Kara-kojunłu („Ludzie Czarnych Baranów”), wśród których odnajdujemy innych pomniejszych członków związku Kyzyłbaszów. Później usłyszymy jeszcze o plemieniu Kazach/Kazachlar stanowiącym być może jakiś odprysk konfederacji kazachskiej (w Azerbejdżanie jest dziś miasto Kazach na zachodzie kraju). Do końca XVI w. plemienna arystokracja Kyzyłbaszów stanowić będzie warstwę uprzywilejowaną w Persji, spychając na dalszy plan żywioł irańsko-tadżycki. Kres położy temu dopiero szach Abbas Wielki (1587-1629), pozbawiając tureckie elity tak znaczącego wpływu na państwo perskie. Nim tak się jednak stanie, jego poprzednicy będą się musieli borykać z ciągłymi przepychankami między elementem perskim a tureckim. Być może, wojując na Kaukazie, szachowie perscy chcieli przyciągnąć do swego państwa Gruzinów, Czerkiesów i Ormian, jako przeciwwagę dla tureckich Kyzyłbaszów. Dziś odległym echem tych prób jest społeczność Gruzinów-szyitów z irańskiego Fereydunshahr w górach Zagros, 150 km na zachód od Isfahanu. Są to najprawdopodobniej potomkowie uprowadzonych przez Abbasa z Kachetii na początku XVII w. jeńców. Przyjęli islam w wersji szyickiej, ale zachowali swój język (dialekt gruzińskiego nazywany fereidnuli). Co ciekawe, ci, co nie zislamizowali się i pozostali chrześcijanami – jak wszystko na to wskazuje – zatracili język i ulegli armenizacji, asymilując się z ormiańskimi sąsiadami, też przymusowymi przesiedleńcami. Symbolem oporu wobec przymusowej islamizacji jest męczeństwo królowej Kachetii Ketewan, fakt znany w katolickiej Europie dzięki relacji portugalskich augustianów, z którymi prawosławna monarchini pozostawała w bardzo dobrych stosunkach. Okrutna ta historia rozegrała się w 1624 r. w Szirazie⁶.

Żadnej przeciwwagi ani równowagi stworzyć się jednak perskim szachom nie udało. Tymczasem już w pierwszych latach panowania Safawidów wśród chanów północnego Azerbejdżanu, w zakaukaskich posiadłościach Persji, gdzie dominowały plemiona Kyzyłbaszów, dały znać o sobie tendencje odśrodkowe. Tyle, że monarchia perska była wtedy jeszcze silna. Gdy Derwisz Muhammed-chan władca szekijski wymówił posłuszeństwo szachowi Tahmaspowi (1524-1576), jego odrąbana głowa trafiła na monarszy dwór. Szach zniósł w Szekach władzę chańską, ale wyznaczani przez niego kolejni melikowie (feudałowie) nie płacili trybutu. W XVIII w. jeden z nich, melik Nadżaf tak uciskał poddanych, że ci wysłali skargę do samego Nadir-szacha (1736-1747). I tak historia zatoczyła koło. Bo miejscowa arystokracja w porozumieniu z szachem wybrała na monarszego pełnomocnika (wekila) potomka krnąbrnego Derwisz-Muhammed-chana – Hadżi Czelebiego (zm. 1755). Ten zabił chciwego melika i ogłosił się chanem szekijskim. To mocno się nie spodobało Nadir-szachowi, który wkroczył z wojskami do wilajetu szekijskiego. Hadżi Czelebi-chan schronił się zaś z mieszkańcami Szek (Nuchy) w górach i rozpoczął wojnę partyzancką. Nie dość, że szach nie pochwycił zbuntowanego chana i wrócił jak niepyszny do Persji, to jeszcze ten wyprawił się niedługo później na Tebryz i złupił miasto. Po śmierci Nadir-szacha Persja będzie już tak słaba, że synowie i krewni Czelebiego-chana będą mogli spokojnie się nawzajem zabijać w walce o tron i walczyć z sąsiadami, aż przyjdą Rosjanie.

Przykład szekijski podziałał mobilizująco na innych. Kolejne chanaty powstawały na zasadzie domina, kolejni feudałowie ogłaszali się chanami niezależnymi od władzy szacha, wypędzając jego namiestników i budowali nowe twierdze, do których się potem przenosili. Pogrążona w głębokim kryzysie politycznym po śmierci Nadir-szacha Persja nie była w stanie skutecznie zareagować na wydarzenia po drugiej stronie Araksu. Nowi chanowie szybko zaczęli też toczyć walki między sobą, zmuszeni odpierać jednocześnie najazdy górali z Dagestanu. Na lidera regionu wyrósł chan kubiński Fatali (1758-1789), utalentowany administrator i reformator, który stworzył najnowocześniejszą armię na Kaukazie. Kiedy jednak miał wszystkich wkoło przeciw sobie, zwrócił sie w 1775 r. o pomoc do Katarzyny II. Ta wysłała swoje wojska pod Derbent, co pozwoliło Fatalemu na pokonanie przeciwników. Chanatu kubińskiego pod protektorat jednak nie przyjęła, o co prosił chan, by nie drażnić Persji.

Chanaty azerbejdżańskie w przeddzień podbojów rosyjskich

Nowi władcy dokładali również starań, by ich chanaty rozwijały się gospodarczo. Nie tylko ze sobą walczyli, ale także handlowali (w coraz wiekszym stopniu towarami przemysłowymi pochodzącymi z Rosji, eksportując również do Rosji jedwab, naftę, szafran, ryby, ikrę, bawełnę, marenę, ryż i skóry). Chanaty azerbejdżańskie, zwłaszcza chanat bakijski, bogaciły się też na handlu z samą Rosją. Był to też dobry okres dla życia miejskiego. Panach-chan z Karabachu założył Szuszę (dziś Stepanakert), która szybko stała się znaczącym ośrodkiem miejskim Zakaukazia. W drugiej połowie XVIII w. dynamicznie rozwijają się też inne stolice chanatów – Szeki, Erywań i Kuba. Chanowie szyrwańscy, nachiczewańscy, tałyscy i szekijscy otwierają też w tym okresie manufaktury wyrabiające jedwab, w których pracują miejscowi chłopi pańszczyźniani (radżabar). Chanowie erywańscy dbają o rozwój rolnictwa, a kubińscy o rozwój rzemiosła. Wielu władców działało też na rzecz centralizacji władzy w swoich chanatach.

Pod względem religijnym w chanatach zapanowała zasada cuius regio eius religio. Utrwaliło to tradycyjną mapę wyznaniową północnego Azerbejdżanu na cały okres panowania rosyjskiego. Rejony szekijsko-zakatalski, kubińsko-kusarski i szemacho-gabaliński (północ kraju) pozostały sunnickie, a Nachiczewan, Karabach, Płw. Apszeroński, rejony milski, mugański, gandżyński i lenkorański (środek i południe kraju) – szyickie. Społeczeństwa były ściśle zhierarchizowane. Beków i duchowieństwo zwolniono z podatków. Chłopstwo płaciło mułłom zakat, stanowiący 1/15 dochodów, a seidom – chums, czyli 1/5. Cały ten dość sztywny system feudalnych zależności opierał się w zasadniczych rysach na prawie zwyczajowym, a nie na szariacie, oficjalnie zabraniającym zależności muzułmanina od muzułmanina.

Erywań, Błękitny Meczet (Gök-Dżami) ukończony pod koniec lat 60. XVIII w. przez Husajna Alego Chana Kadżara, po renowacji (fot. J. Rohoziński)

Chanat tałyski był z kolei w pewnym sensie dynastyczną teokracją. Jak podaje XIX-wieczny tałyski historyk Tejmur Bek Bajramalibiekow, założyciel chanatu Mir Abbas Chan przybył z Persji na ziemie tałyskie, „gdzie jako szlachetny, sprawiedliwy, pobożny i dobry seid, pochodzący wprost od potomków Proroka, został wybrany w powszechnym głosowaniu narodu kalifem do rządzenia krajem”. Tałyszowie jako jedyne nieturkmeńskie plemię wchodzili skład konfederacji Kyzyłbaszów (dzisiejsi Tałyszowie należą do irańskiej grupy językowej i są najbardziej spokrewnieni z mieszkańcami irańskiego Gilanu i Mazanderanu, z którymi dzielą też swoje główne zajęcie: uprawę ryżu). Po podboju rosyjskim tałyscy szyici, jak dawniej, będą oddawali cześć świętym, głównie szejkom safawidzkim, pielgrzymując do ich grobów pod Lenkoranem⁷.

Azerbejdżańskim chanatom nie był pisany jednak długi żywot. Gdy Persja słabła, w siłę rosła Rosja. Z drugiej strony i tak miały sporo szczęścia. Gdyby dłużej żył Piotr Wielki, nigdy by nawet nie powstały. Piotr postanowił bowiem uczynić Morze Kaspijskie wewnętrznym morzem Rosji. Ten wizjoner i awanturnik chciał skierować dochodowy handel jedwabiem z Persją i przez Persję wiodący wyłącznie na szlak wołżańsko-kaspijski. A kto chciał zabezpieczyć szlak przez Morze Kaspijskie do Persji, musiał przede wszystkim opanować jego brzeg kaukaski, bo ten przeciwległy był pustynny i bezludny. W 1722 r. Piotr udał się do Astrachania i tam wydał manifest, w którym obwieszczał, że armia rosyjska wyrusza na pomoc szachowi perskiemu, by ukarać zbuntowanych feudałów dagestańskich, którzy złupili Szemachę, a na dodatek obrabowali rosyjskich kupców. W rzeczywistości Piotr wykorzystał moment, w którym szach był mocno osłabiony. W sierpniu tego roku ogromna armia carska zajęła bez walki Derbent. Przerażona starszyzna Baku wysłała do Piotra list pełen pokory i próśb o oszczędzenie miasta. Bakijczycy zmienili ton, gdy swoje wsparcie obiecał im szach. Piotr postanawił zająć miasto, ale z powodu sztormu, który zatopił statki z prowiantem dla wojska, sam wrócił z częścią armii do Astrachania, pozostawiając dość liczny garnizon w Derbencie. W czerwcu 1723 r. eskadra generała-majora Matiuszkina już na nowych statkach płynęła do Baku, ale mieszkańcy nie chcieli go dobrowolnie wpuścić. Co za przykra niespodzianka! Co za wiarołomni ludzie! Matiuszkin zarządził atak. Na miasto spadły 94 pociski. Silny wiatr ratował jednak Baku przed rosyjskim desantem. Ale oblężenie wciąż trwało. Generał znów wezwał ludność, by się poddała. Wkrótce na murach twierdzy zaczęły powiewać białe flagi. Rosjanie gwarantowali mieszkańcom „dawne swobody”. Matiuszkin dostał awans na generała-lejtnanta. W Baku został rosyjski garnizon. Do miasta i okolic zostało sprowadzonych około 5 tysięcy Tatarów kazańskich, Czeremisów i Czuwaszy. Piotr zaprosił także do osiedlania się tam Ormian. Równocześnie trwały pertraktacje dyplomatyczne z szachem perskim. Persja odstąpiła Rosji całe południowe i zachodnie wybrzeże Morza Kaspijskiego od Derbentu aż do Astrabadu. Zgodziła się na to później także Turcja.

Po śmierci Piotra w 1725 r. oddział rosyjski został w Baku, ale miał już coraz mniejszą ochotę na kontynuowanie kaspijskiej awantury. Przez upały i choroby umierali żołnierze, a nowa kolonia przynosiła więcej strat niż dochodów. A jeszcze do tego ośmieleni mieszkańcy zaczęli się coraz bardziej burzyć. Co prawda dowodzący garnizonem generał Lewaszow rozkazał brać buntowników na męki, ale zaczynało mu już brakować ludzi. Gdy zwrócił się do carycy Anny o dodatkowe posiłki, spotkało go bolesne rozczarowanie. Caryca odmówiła i rozpoczęła rokowania z Persją. W styczniu 1732 r. Rosja i Persja podpisały w Raszcie pokój. Państwo carów zrzekało się na rzecz Persji południowych i zachodnich wybrzeży Morza Kaspijskiego. Trzy lata później Rosja potwierdziła to nowemu perskiemu monarsze – Nadir-szachowi i wyprowadziła swe oddziały z Zakaukazia.

Erywań, Błękitny Meczet. Dodatkowe wejście z końca XIX w. po renowacji (fot. J. Rohoziński)

Pierwsza próba podboju kolonialnego Zakaukazia okazała się więc niewiele znaczącym epizodem i mało przemyślaną awanturą. Ale co się odwlecze, to nie uciecze...⁸3. „...cały kraj skąpany był w rosyjskiej krwi”. Urządzanie Zakaukazia

Rosja dość szybko przestała też traktować Zakaukazie jako potencjalny teatr działań wojennych. W latach 40., za wyjątkiem zamieszkanego przez wojowniczych Lezginów okręgu dżaro-biełokańskiego, została tam stopniowo wprowadzona administracja cywilna. Trwały, co prawda, przepychanki z podziałem administracyjnym. Na początku były tylko dwie jednostki: gubernia gruzińsko-imeretyńska na zachodzie i obwód, zarząd wojskowy kaspijski na wschodzie. W 1846 r. został przeprowadzony nowy podział. Gubernia gruzińsko-imeretyńska dzieliła się teraz na gubernię tyfliską, kutaiską i erywańską (ta ostatnia istniała od 1849 r.), a z obwodu kaspijskiego utworzone zostały dwie gubernie: szemachińska i derbencka, która z kolei w 1847 r. weszła w skład Kraju Nadkaspijskiego. Żadna z nazw – jak widać – nie nawiązuje do jakichkolwiek terminów etnicznych, zresztą i granice nie pokrywały się z granicami etnicznymi.

W 1867 r. miała miejsce kolejna korekta administracyjna: powstała nowa gubernia – jelizawietpolska, zabierając po kawałku tyfliskiej, erywańskiej i bakijskiej (tak nazywała się po trzęsieniu ziemi w 1859 r. w Szemasze dawna gubernia szemachińska) w poprzek wszelkich możliwych granic etnicznych.

W 1878 r. po wygranej z Turcją Rosja dostała nowe terytoria ze 100 tysiącami muzułmanów. Utworzyły one obwód karski i batumski (tu mamy już do czynienia z administracją wojskową).

Wprowadzenie w 1844 r. urzędu namiestnika (wicekróla) Kaukazu (zniesionego czasowo w latach 1881-1905) oznaczało tryumf podejścia pragmatycznego. Tym samym zwyciężył bardziej regionalistyczny model zarządzania. Nie wszystkim kierowała centrala. Towarzyszyło temu mamienie i pozyskiwanie miejscowych elit, w czym celował zwłaszcza pierwszy namiestnik Michaił Woroncow (1844-1856). Bale, ordery, tytuły. Generalnie, zresztą, po podboju Rosjanie postawili na politykę indirect rule, starając się nie tykać lokalnych struktur społecznych. Utworzono mniejsze jednostki administracyjne (mahale), na czele których stanęli bekowie. Pozostał istniejący system zależności, powinności i własności ziemi (tül, mülk) jednakowy dla ludności osiadłej i koczowników. Doskonała marynata dla rodowo-plemiennej organizacji społecznej¹⁷.

Publicystyka rosyjska będzie się potem posługiwać dość ciekawym argumentem dla uzasadnienia „praw” Rosji do podbitych terytoriów. Kaukaz „należał” się Rosji, bo tam „każdą piędź ziemi przychodziło zdobywać w walce, a cały kraj skąpany był w rosyjskiej krwi i usiany kośćmi rosyjskich żołnierzy”. Konsekwencja takiego rozumowania jest dość paradoksalna: im większy był opór podbijanej ludności, tym bardziej zwiększało to „prawa” Rosji do danego terytorium. Zgodnie z tą logiką Rosja miała oczywiście większe „prawa” do terytoriów czeczeńskich czy Dagestanu, gdzie walki trwały kilkadziesiąt lat, niż do, powiedzmy, chanatu nachiczewańskiego. Ale do niego też, rzecz jasna, ma.

Miejscowi zaś mieli do Kaukazu prawa o tyle, o ile pomagali Rosjanom w jego podboju. Przy czym to wspólne wojowanie wydobywało już istniejącą duchową więź między Rosją a chrześcijańską ludnością kaukaską, Gruzinami i Ormianami. „Proszę spojrzeć na dowolną okrainę Rosji: Polskę, Finlandię czy Kraj Nadbałtycki. Nie znajdziecie tam w stosunku do Rosjan i Rosji tego drogocennego znaku równości, który pozwala mówić, że kraj zawojowano bardziej duchem niż mieczem. Gdzie leżą przyczyny tego niebywałego znaku równości? Czy w dobrodusznej, sprawiedliwej i otwartej naturze rosyjskiego człowieka, który odnalazł podobne uczucia w naturze ludzi Kaukazu? Czy też na odwrót, należy go szukać w duchowym bogactwie prastarej, wschodniej kultury Kaukazu?”¹⁸. W przypadku muzułmanów nie ma już mowy o owym mistycznym „powinowactwie dusz”. Muzułmanie będą się musieli już bardziej starać.

Powinowactwo powinowactwem, bogactwo prastarej kultury bogactwem (swoją drogą co za brednie!), ale nasz publicysta nie kryje swego zaniepokojenia faktem, że na początku XX w. „w ani jednym urzędzie nie ma nie tylko rosyjskiej, ale nawet półrosyjskiej władzy”¹⁹. „Dobroduszny rosyjski człowiek” nie chciał po prostu tak sam z siebie jechać na Kaukaz. Po cóż było zatem podbijać te tereny? Zwłaszcza, że – jak się okaże – rejon ten nie będzie przynosić dochodu, za to sporo kosztować. W 1888 r., a więc już po uruchomieniu kolei zakaukaskiej i rozpoczęciu wydobycia nafty na Płw. Apszerońskim, Rosja wydała na Kaukaz trzy razy więcej niż czerpała z niego dochodów²⁰.

I warto było podbijać?4. „Azja Środkowa”. Narodziny pojęcia

Nielubiany specjalnie przez dzisiejszych przywódców nowo powstałych pięciu państw regionu („stanów”) jako postkolonialne dziedzictwo termin „Azja Środkowa” na oznaczenie obszaru nazywanego dotąd na europejskich mapach „Tatarią” wprowadzają na przełomie XVIII i XIX w. uczeni niemieccy, a ugruntowuje je ostatecznie w nauce słynny przyrodnik, geograf i podróżnik Alexander von Humboldt po swej podróży znad Newy ku Jenisejowi w 1829 roku.

Początkowo jednak „Azja Centralna” bądź „Środkowa” jako pojęcie czysto geograficzne sąsiadowało z „Tatarią” używaną na oznaczenie określonego obszaru kulturowego. Dopiero z czasem termin ten nabierze wymiaru i geograficznego i cywilizacyjnego. Wśród autorów rosyjskich jako pierwsi wprowadzają go: w 1814 r., jeszcze dość nieśmiało, tłumacz Korpusu Syberyjskiego Filip Nazarow, tytułując swą relację z podróży Zapiski o niektórych ludach i ziemiach środkowej części Azji, a potem w 1820 r. już donośnym głosem baron Jegor Mejendorf, pusząc się na każdym kroku swoją przynależnością do „oświeconej Europy” (jego pracę przetłumaczono na francuski). Baron chce, by nazywano tak obszar między Uralem, Irtyszem, Ałtajem, górami Ałatau, Hindukuszem, łańcuchem Kopet Dag i Morzem Kaspijskim, wzywając jednocześnie do zerwania z „Tatarią”. Proponuje także, by „Małą Bucharię” zastąpić „Chińskim Turkiestanem”. Obie propozycje z czasem się przyjęły. I zaczęło się precyzyjne wytyczanie granic. Prym zaczęli wieść znowu Niemcy (ach to ich zamiłowanie do precyzji!). Geograf i geolog Ferdinand von Richthofen (1833-1905) przyjął kryterium hydrograficzne. Jego Azja Centralna nie pokrywała się jednak z rosyjską Azją Środkową. Irytował się potem inny niemiecki geograf Wilhelm Sievers (1860-1921), że Rosjanie tak strasznie mącą z nazewnictwem. Środkowa, centralna, wewnętrzna, w końcu jak? Replikował mu jego rosyjski kolega po fachu Andriej Krasnow (1862-1914): wprowadźmy taki podział – najszerszym pojęciem jest Azja Środkowa (Sriedniaja) albo Wewnętrzna (Wnutrienniaja), składa się ona z trzech części Azji Centralnej (Centralnoj) wedle von Richtofena (obszar między Ałtajem, Pamirem, Tybetem a Chinganem), Iranu z kawałkiem Azji Mniejszej i wreszcie rosyjskiego Turkiestanu. Encyklopedia Brockhausa i Efrona podaje jednak na początku XX w., że Azją Środkową (Sriedniaja) nazywa się rosyjski Turkiestan, a Centralną (Centralnaja) – Chiński Turkiestan, Mongolię, Tybet i część Mandżurii (czyli z grubsza tak jak chciał Richthofen). Nomenklatura ta będzie obowiązywać w czasach sowieckich: nasza Azja jest Środkowa, a nie nasza – Centralna.

Region Azji Centralnej, pardon Środkowej, obejmuje trzy jakże różne strefy klimatyczno-geograficzne: idąc od północy pas stepów, dalej strefę pustyń z oazami, wreszcie na południu wysokie góry. W każdej z tych stref ukształtowały się odmienne systemy społeczne. Rozległy step to środowisko naturalne zanurzonych mocno w świecie rodowo-plemiennym koczowników, gdzie dominują więzi wertykalne i króluje zbiorowa odpowiedzialność oparta na prawie zwyczajowym, a jednostka praktycznie nie istnieje poza grupą rodową. Pastwiska są własnością określonego rodu, a nie tego czy innego koczownika. Dalej otoczona przez pustynie stanowiące siedlisko rozbójniczych nomadów strefa oaz z rolnictwem irygacyjnym i rozwiniętą kulturą miejską to świat rozbudowanej, hierarchicznej stratyfikacji społecznej, gdzie podstawową jednostką społeczno-terytorialną jest mahalla (dzielnica). W dzielnicy ulegają erozji dawne więzi rodowo-plemienne. Islamskie prawo szariatu wypiera zwyczajowy adat. Prawodawstwo opiera się o zasadę odpowiedzialności indywidualnej, ród już nie ma nic do powiedzenia. Rozdrobnieniu ulega też własność (ziemia). Po śmierci ojca dzieli się ją pomiędzy żonę i synów. Gdy w dzielnicy zabraknie miejsca dla któregoś z synów, przenosi się on ze swoją nową rodziną do drugiej. Tu już liczy się to, czyim jesteś sąsiadem, a nie czyim krewnym. Dominującą cechą krajobrazu jest sieć kanałów, przy czym nie jest to klasyczna cywilizacja hydrauliczna w rozumieniu Wittfogela, jakaś „mini Mezopotamia”. Świat rolniczy współistnieje tu z koczowniczym pasterstwem. I to koczownicy zazwyczaj tworzą struktury państwowe. Rządzą nie ci, co nadzorują budowę kanałów, ale ci, co dosiadają swoich koni. Wreszcie zmagające się z wrogim otoczeniem (i pod względem przyrodniczym i społecznym), niezwykle solidarne wewnętrznie grupy górali, nierzadko wyznawców islamu heterodoksyjnego (ismailickiego). W górach ziemi i pastwisk jest tak mało, że ich dzielenie byłoby absurdem i gospodarczym samobójstwem. Po śmierci ojca głową rodziny zostaje najstarszy syn, a młodsi bracia z rodzinami zostają i pomagają mu w gospodarstwie. Kilka takich gospodarstw tworzy wspólnotę krewniaczą nazywaną przez Tadżyków awlod, użytkując wspólnie wodę, drewno, pastwiska i łąki z sianem. Wsie składają się zazwyczaj z kilku awlodów.

Przy wszystkich tych różnicach społeczności te nie mogły żyć jedna bez drugiej. Każda miała bowiem to, czego nie miała inna. Długie wieki wzajemnych kontaktów i symbiozy, niewolne wszakże od konfliktów, sprawiły, że rejon ten zrósł się w jedną całość w sensie społeczno-kulturowym.

Azję Środkową usiłowały podbić kolejne imperia: Persowie, Grecy, Arabowie, Chińczycy, Wielcy Mogołowie, nigdy nie uzyskując nad nią pełnej kontroli. Azja Środkowa pozostawała peryferią wielkich imperiów. Ale to tylko część prawdy. Bo z Azji Środkowej wywodziły się także dynastie, które same zakładały imperia: Kuszanowie, Samanidzi, Gaznawidzi, Karachanidzi. A ich ambitni władcy starali się mocniej zespoić swe kraje ze światem, tak by świat im nie uciekał, a one od niego nie odstawały²¹.

Przybysze znad Amu-darii i Syr-darii pojawiali się na Rusi od dawna. Dzięki pax mongolica Powołże włączyło się na przełomie XIII i XIV w. w intensywną wymianę handlową i kulturową z Azją Środkową, a zwłaszcza z Chorezmem. To zresztą właśnie głównie z Chorezmu przenikał do złotoordyńskich miast Powołża islam. Upadek Złotej Ordy kontaktów tych nie zatrzymał. Na odwrót. Od drugiej połowy XVI w. stosunki handlowo-dyplomatyczne Księstwa Moskiewskiego z Mawarannahrem (Międzyrzeczem) nabierały jeszcze większej dynamiki. Do Moskwy przybywały liczne poselstwa z Buchary, Samarkandy i Taszkentu, przywożąc całą masę towarów, głównie tkanin. Tamtejsi kupcy pojawiali się też często w Astrachaniu i Kazaniu, a także w syberyjskim Tobolsku i Tiumeni. W Astrachaniu nazywali ich Tezikami (czyli Tadżykami). W Księstwie Moskiewskim szczególnie łakomym okiem spoglądano na bawełnę i jedwab. Do Azji Centralnej z Rosji wożono zaś skóry, drewniane naczynia, siodła, wosk, wino, kolczugi, pancerze i uzdy. Od tego czasu datuje się też stała i trwająca aż do XIX w. obecność kupców z Buchary (bucharcy, bucharłyk) na Syberii. Azja Środkowa bardzo skorzystała na tej wymianie. Odsunięta od głównych szlaków handlowych wskutek wielkich odkryć geograficznych powoli zaczynała dochodzić do siebie.

Richard Pipes utrzymuje, że ta wschodnia orientacja handlu rosyjskiego odciśnie na moskiewskich kupcach niezatarte piętno, że staną się oni przez to bardziej „wschodni”, przypominając Persów, Tadżyków i Azjatów pod względem stroju, wyglądu (brody) i mentalności – konserwatyzmu społecznego połączonego z nieuczciwością i brakiem jakichkolwiek namiastek weberowskiego „ducha kapitalizmu”. Może i jest w tym ziarno prawdy, ale przyznam, że jak czytam miejscami rozważania Pipesa o rosyjskim charakterze narodowym, o jego „azjatyckości”, o wpływie nań klimatu i „mongolskiego jarzma”, o „fatalizmie” chłopstwa czy o rosyjskiej religijności, zbyt wyraźnie słyszę złośliwy chichot klisz i toposów rodem z XIX-wiecznej literatury podróżniczej. Tak nie można, panie profesorze! Trochę więcej krytycyzmu! Jedno natomiast nie ulega wątpliwości. Rosyjskie kupiectwo miało jedną „orientalną” cechę, nawyk ludzi interesu żyjących w despotiach. Doskonale zaobserwował to wysłannik angielskiego parlamentu na dworze cara Fiodora, poeta i dyplomata Giles Fletcher (1548-1611). Ludzie ci bali się gromadzić kapitał, czy to do inwestycji, czy to do ostentacyjnej konsumpcji. Im więcej mieli, w tym większym byli „niebezpieczeństwie”. Permanentna bojaźń i drżenie. Jak w okupowanym kraju. Zakopywanie pieniędzy i dobytku w ziemi, w lesie, ukrywanie w klasztorach, nerwowe rozglądanie się wkoło przy rozłożonym towarze. Byle nikt nie doniósł. Byle władca się nie dowiedział²².11. „Na Chiwę!”

Wyrok na Chiwę wydał pewien bogaty turkmeński przewodnik karawan. Naopowiadał Piotrowi Wielkiemu, że można zmienić bieg Amu-darii i skierować ją starym korytem ku Morzu Kaspijskiemu. Twierdził, że to przeklęci Chiwańczycy zbudowali groblę. Monarcha rosyjski natychmiast zapragnął posłać swoje statki handlowe do Buchary i dalej do Indii, bo przecież Amu-daria – jak sądził – miała swe źródła właśnie gdzieś w Indiach. Turkmen ów doradził także Piotrowi, by przesłał list gratulacyjny z okazji wstąpienia na tron do chiwańskiego chana Szach-Nijaza (1700). Piotr z rady skorzystał, a chan w odpowiedzi wysłał do cara poselstwo, z prośbą o przyjęcie go w poddaństwo. Myślał, że wystraszy tym groźnie pomrukującą Bucharę. Car wspaniałomyślnie się zgodził, a trzy lata później potwierdził to nowemu chanowi, Arak-Muhammedowi, o czym donosiła pierwsza rosyjska drukowana gazeta „Moskowskije wiedomosti”. Jednak władca rosyjski zajęty był wówczas wojnami ze Szwedami i Turkami, więc o dalekiej Chiwie póki co zapomniał.

Ale wkrótce sobie przypomniał. Nęciły go opowieści o złocie, jakie kryły ponoć wody i piaski Azji Centralnej. Rozpowszechniał je chiwański wysłannik przy rosyjskim dworze Aszur-Bek, zachęcając monarchę do budowy fortu w starym ujściu Amu-darii. W lutym 1716 r. car wysłał do Chiwy kabardyńskiego księcia Bekowiczowa-Czerkasskiego (przed chrztem: Dewlet-Girej). W instrukcji przed wyprawą polecił mu poprosić chana, „by wysłał swoich ludzi, a wśród nich dwóch naszych, w górę Syr-darii do miasta Erketi , żeby zobaczyli złoto. Cóż, po turkmeńsku Syr-daria to „tajemnicza rzeka”. Ale do Jarkendu – jak wiadomo – nie dopływa. Powstaje z połączenia rzek Naryn i Kara-daria na terenie dzisiejszej Kirgizji. Tam rzeczywiście jest złoto! Największa w Kirgizji kopalnia złota leży przecież niedaleko wód Narynu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: