Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Bo na tym świecie śmierć. Studia o czarnym romantyzmie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2008
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
27,00

Bo na tym świecie śmierć. Studia o czarnym romantyzmie - ebook

Człowiek czarnoromantyczny jest odwrotnością człowieka jako duchowej doskonałości: niecierpliwy, pyszny, gniewny, niesprawiedliwy, nieufny, niewierny, bezwstydny. Ale przy tym wszystkim: ma rozmach! Destruktor, zbrodniarz, banita, który odpłatę mógłby znaleźć tylko w jakiejś koszmarnej męczarni. W dziełach czarnej romantyki do nieba wzdycha w człowieku samo Piekło.

Kategoria: Polonistyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7453-325-6
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Co to jest czarny romantyzm?

Duchu przeszłości, co tam trzymasz straż

Przy wielkiej świata mogile,

Po co ty na mnie tyle smutku gnasz

I po co rozpaczy tyle?

Ryszard Berwiński Na przesileniu dnia z nocą¹

Mroczny impuls

Słowem jednym rzecz ujmując: czarny romantyzm jest to… co właściwie? Nurt wewnątrz europejskiego i polskiego romantyzmu tylko? W Europie byłby on określony finałowymi słowami Straży nocnych Bonawentury: „Tę garstkę ojcowskiego popiołu rozsypuję w powietrze, i pozostaje – Nic! Po drugiej stronie stoi jeszcze nad grobem wizjoner i obejmuje Nic! A echo w kaplicy cmentarnej powtarza po raz ostatni – Nic! –”². W kraju ów nurt ograniczałby się głównie do twórców ukraińskiej szkoły w poezji polskiej, a i tak nie wszystkich, pierwsze miejsce bowiem przyznać trzeba by tu Antoniemu Malczewskiemu i Sewerynowi Goszczyńskiemu: Marii oraz Zamkowi kaniowskiemu.

Istotę tak pojętego czarnego romantyzmu dobrze oddawałyby słowa przenikliwej lektury Marii dokonanej przez Michała Grabowskiego: „Patrzmy na przykład na utwór Malczewskiego – zachęcał krytyk. – On spoziera po prostu na Ukrainę, tylko jako na najsmutniejszą prowincją swojej ojczyzny; prowincją dziką, bezludną, pustą, ora finitima ukształceńszej i weselszej Polski”³. Tak pojętą istotę tegoż prądu wyrażałyby: swoiste widzenie narodowej historii przez pryzmat świata kresowego, smutek, pustka i nieodzowna dzikość. Do tego repertuaru cech charakterystycznych romantyki Malczewskiego dorzuca Grabowski zaraz – może to istotniejsze nawet – „głęboką melancholię”, „pustynię głuchą” jako opis przestrzeni, „dziki uczynek przemocy i pychy” jako wyróżnik opowiadanej fabuły, posępność obrazów jako estetykę wizualizacji świata ukraińskiego, wreszcie, znakomicie rzecz ujmując, „dzicz i dalekość oka ludzkiego” jako cechę obrazu natury, na scenie której rozgrywa się mroczny dramat.

Tak prominentny pisarz czarnoromantycznej odmiany poezji romantycznej jak Seweryn Goszczyński do wyliczonych znamion świata dorzuca w przypisach do Zamku kaniowskiego osobliwie rozumianą ludowość – z nieodmiennym piętnem demonicznym, albowiem: „Rozmowa puszczyków, jak i cała myśl prologu, jest osnuta na wyobrażeniach gminu, iż diabli wybierają noce ciemne i burzliwe do wyprawiania swych pustot…”⁴ Demonizm poeta wzbogaca czy raczej intensyfikuje w kierunku frenetycznym. Ludowość łączy z fascynacją historią w jej najbardziej szalonym, rozchełstanym, rozbestwionym, wampirycznym wymiarze, tak by w centralnym momencie powieści, gdy jej bohater, Nebaba, kontempluje świat z wysokości, z wyniesienia, z symbolu nieśmiertelności, jakim jest dąb, określić ludzką historię jako Księgę zapisaną przez Boga osobliwym pismem ognia i krwi, pismem liter z czerwieni i purpury. Z wysokości dębu bowiem:

Weselsza dusza żywiej tu promieni,

Jaśniej tu czyta w literach z płomieni,

Którymi Wieczny, w tle chaosu cieni,

Do swej potęgi dziedzictwa ją wpisał;⁵

Do melancholii, posępności, dzikości dodajmy zatem czarnoromantyczną wizję Boga, ukształtowanego na podobieństwo starotestamentowego Jehowy. Ten zestaw symbolicznych substratów trzeba by następnie poszerzyć o pewną wizję człowieka, wizję skrajną lub raczej taką, która owe s k r a j n o ś c i w istocie ludzkiej wydobywa w chwili, gdy z natury swej dobra i kochająca staje się nagle złym i zbrodniczym jestestwem. Czarny romantyzm szkoły ukraińskiej z pełną świadomością ukazuje człowieka przechylonego na tę ciemną, tenebralną stronę istnienia, jak w Zawerusze. Powieści ukraińskiej Tomasza Augusta Olizarowskiego:

Gdzie są bujne namiętności,

Serce prędkie, myśli żywe;

Gdzie są cnoty w swej dzikości,

Gdzie i zbrodnie są cnotliwe.⁶

Krwawa, zlana posoką Ukraina, której najznakomitszą wersję obrazową, przy tym pełną ambiwalencji, odrazy i fascynacji, znajdziemy w bitewnych i już pobitewnych fragmentach Marii Malczewskiego:

Na stratowanej ziemi płyną krwi potoki –

Leża polskie, kozackie, i tatarskie zwłoki;

Jak który upadł tak mu zostać już niewola,

Dusze k’niebu, ich konie rozbiegły się w pola,

Opodal od nich w kurzu kołpaki, turbany,

Tylko miecz wierny przy nich posoką zbryzgany.⁷

– otóż ta Ukraina mordu i bohaterstwa, Ukraina rozjuszonej czerni kozackiej u Goszczyńskiego, zyskuje jeszcze wyższy stopień negatywnej ekspresji w tych dziełach, prozatorskich głównie, gdzie kanwą opowieści stają się dzieje polsko-ukraińskie XVII wieku, z ich niewyczerpywalną feerią bestialstwa, wzajemnego okrucieństwa⁸. Zejście do otchłani nicości, tam gdzie nie ma w ogóle miejsca na wrażliwość dokonuje się tu w sposób ostateczny. Tak jest – o dziwo – w mistycznym Śnie srebrnym Salomei Juliusza Słowackiego, który wszakże ze względu na wpisane czy nadpisane sensy „religijne”, ze względu nawet na wielkość, na kolorystyczną dominantę tego historycznego bestiarium, trudno nazwać dziełem czarnego romantyzmu w tym samym znaczeniu co utwory Goszczyńskiego. Urodzonego w Ilińcach Goszczyńskiego, Zalewskiego ze wsi Bohatyrka i Grabowskiego z Zołotyjowa łączy przecież także biografia: wszyscy oni uczęszczali do szkoły w ukraińskim Humaniu. To ważne. Nad całym tym kompleksem estetycznym, który nazywamy czarnym romantyzmem w wersji ukraińskiej, ciąży w literaturze i myśli polskiej coś, co można by nazwać kompleksem Humania, rzezi humańskiej (1768), tej niedocieczonej w swych najgłębszych przyczynach, jak konkludował znakomity pisarz z Ukrainy rodem, Zenon Fisz, orgii krwi, której „sensu” się domyślamy, jednakże dociec rozumem nie jesteśmy w stanie: „Rzućmy tedy zasłonę na ten krwawy obraz, i zostawmy następnym pokoleniom prawdziwe rozjaśnienie przyczyn. Co do nas, w tem strasznem ocknieniu się ludu, widzimy wyraźnie palec Boży, wiodący ludzkość do jemu tylko wiadomych celów. Nie masz tu następstw, któreby obrachował polityk, ani kar którymby ulegli winni; bo wszakże zemsta, jakiej dopuścili się potem Polacy wbijając tysiące na pale, ucinając nogi i ręce, wypłaszając na pustynie wsie całe, – równa się znowu w pewnym względzie, zadanej przez nich klęsce. Gdzież tu winny i niewinny? gdzie tu obwiniony i sędzia? gdzie cnota i zbrodnia? tryumf i kara? Są to burze ludzkości, jak są huragany natury, a jak się one wcielają w życie, na kogo spadną i dla czego takie a nie inne porobią w przejściu swojem ślady, – tego nie wiemy jeszcze!”⁹

Differentia specifica świata wyobraźni tak pojętego czarnego romantyzmu okazuje się wszechpanująca czy rozpanoszona noc, która nagle złowrogo zagarnia dominium dnia. Ten dualizm kosmiczny, swoisty manicheizm symboliczny, leży u podstaw całego nurtu. Ujęci w karby moralności, opanowani przez samowiedzę ludzie, żyjący rytmem pór roku lub etosem historycznej chwały, w jednej chwili ulegają monstrualizacji, przeobrażając się w żądne krwi bestie, likantropiczne stwory. Etos historycznego zmagania się narodów przeistacza się w antyetos barbarzyństwa, w którym jednostki i całe ludy, jak kozactwo, dostępują spazmatycznej transgresji ku ciemnej stronie bytu, ku jakiejś prazasadzie zła wszczepionej w naturę. Parafrazując słowa Schellinga: „Czym jest Duch w człowieku? Odpowiedź: Bytem, ale z Niebytu, a zatem Rozumem z Elementu Nierozumnego (das Verstandlose). Co jest z a s a d ą ludzkiego Ducha w tym sensie, w jakim używamy słowa z a s a d a? Odpowiedź: Element Nierozumny”¹⁰. Otóż parafrazując te słowa, powiedzieć trzeba, że w wypadkach, które ukazują dzieła nurtu czarnoromantycznego, rozum zwraca się jakby ku swej negatywnej źródłowości. Zawraca od światłości dnia i zwraca się ku mrocznej prapodstawie samego siebie i całego bytu. By się to mogło dokonać, niejako nieodzowna okazuje się noc…

A więc w nocy. – Nocy czarna!

Zwać by ciebie dniem zbrodniarza.

Niech ci klnie ten i oskarża,

Czyjąś zbrodnią ty ciężarna!¹¹

Destrukcja, frenezja jako wizja świata w stanie spiętrzonego rozedrgania, chaos i pustka bezkierunkowości – wszystko to znamiona świata, który w pewnej chwili gwałtownie wykonuje nagły i zgrzytliwy, przerażający obrót: od jasności dnia ku wewnętrznej sferze pramroku. Dzieło takie jak Agaj-Han Krasińskiego ukazuje wtedy, zauważa autorka Kuźni natury, mroczny negatyw rzeczywistości wynicowanej, wypranej z sensu, także tego prowidencjalistycznego, Boskiego: „Koszmar, walka i chaos – oto wyznaczniki tej nacechowanej skrajnym indywidualizmem koncepcji historii”¹². Na podobnej zasadzie w Zamku kaniowskim odsłania Goszczyński drapieżność natury w skrzeczących, przeszywających głosach puszczyków naigrawających się z człowieka. Są one tyleż echem wrogiej natury, ileż emanacją innego jeszcze jej aspektu: erotycznego. Nie tylko rozum i nierozum tkwią u podstaw rzeczywistości, także Eros i Thanatos, obłędny popęd seksualny (Nebaka, Orlika, Ksenia) maskujący ekspansywne roszczenia śmierci do zagarnięcia i zniszczenia człowieczego świata. Puszczyk Drugi krzyknie: „Patrzaj-no, patrzaj, miluchna, / Oczkiem ż y w y m jak blask p r ó c h n a”¹³. „Żywe próchno” – nie może być mocniejszej oksymoronizacji, lepszej metaforyzacji pozoru ludzkiego świata. Rozpętanie erotycznego karnawału, święto miłości staje się tu zawsze introdukcją do funeraliów. Nim w Zamku kaniowskim zacznie się szaleństwo, w jego świecie panuje leniwy spokój codzienności lub trwa sobótkowe święto:

Lecz niech piszczałki i bandurki dzwonią,

Niechaj się płocho rozkochani gonią,

Niech ziemia tętni, gdy taniec zakręca

Z lekszej młodzieży uplecione koło,

Niech na ustroniu dziewczę, skryte połą,

Bijącym łonem rozgrzewa młodzieńca.¹⁴

I właśnie wówczas gdy instynktowna, irracjonalna siła miłości uchyla panowanie rozumu, norm, kultury, gdy człowiek czuje pełnię swych sił skupioną w pełni świata, w jego istnienie indywidualne i grupowe wkrada się chciwy ofiary Thanatos. Wykorzystując okamgnienie irracjonalnego zachwycenia, pasję erotyczną, natura wykonuje zwrot ku swemu wnętrzu, ku zasadzie tkwiącej w niej samej. Wtedy też, konkluduje autorka Nocy romantycznej: „Obrazy rozpętanych żywiołów natury składają się więc na kataklizm kosmiczny – co więcej – apokaliptyczny”¹⁵.

W istocie: w dziełach ukraińskiego (i nie tylko) czarnego romantyzmu nie chodzi o odsłonięcie czy ujawnienie ciemnej strony człowieczeństwa lub mrocznej strony natury. Te bowiem nie są jakąś wielką tajemnicą, ich istnienie jest aż nadto widoczne. Słowo poetyckie podejmuje tu inną, bardziej ryzykowną ekspedycję poznawczą. Podąża bowiem – dzięki sile imaginacji, której także przysługuje dwoistość zasad Dobra i Zła – podąża otóż razem z naturą w głąb jej samej ku tej Prazasadzie Ciemności i Nierozumu, ku tajniom szaleństwa, ukrytej sferze, gdzie z praoceanu nierozdzielonych zasad Dobra i Zła rodzi się, wykwita, eksploduje feerycznie świat, byt, który potem podąża ku uporządkowaniu w formach kultury, cywilizacji i moralności.

Ta wyprawa „do środka Ziemi”, w tajnie natury – u prawdziwych poetów – jest zjawiskiem jednorazowym i niepowtarzalnym, niebezpiecznym i fascynującym. Nie można jej odbyć po lekturze najświetniejszego dzieła, gotyckiego czy libertyńskiego, musi być okupiona własnym, gorzkim, a nawet tragicznym doświadczeniem egzystencjalnym, jak u Malczewskiego i jak u Goszczyńskiego, spiskowca tropionego przez carską policję. To nie biografia jako zbiór linearnie uporządkowanych z zewnątrz faktów lub quasi-faktów o człowieku leży u źródeł najwybitniejszych dzieł tego nurtu, lecz egzystencja ujęta jako strumień przeżytych i przetworzonych, granicznych doświadczeń, wskazujących w końcu poecie drogę ku tej sferze, przed której eksploracją wzbrania się kultura oddająca się kultowi rozumu, świetlistego dnia i moralności.

Panowanie nocy obejmuje w czarnym romantyzmie dziedzinę podmiotową w momencie aktu twórczego, lecz także ten najwyższy wymiar świata, jakim jest Historia. Dzieła czarnoromantyczne ukazują zazwyczaj historię zdeheroizowaną, bezcelową i zapokaliptyzowaną. W nurcie schyłkowym, w zawierających pewne pierwiastki czarnoromantyczne Wacława dziejach Stefana Garczyńskiego¹⁶, Wacławie Juliusza Słowackiego czy w Lesławie Romana Zmorskiego, jest to też historia poddana władzy szatana i śmierci, czasem z pewnym odcieniem dążeń rewolucyjnych, jak u Zmorskiego, gdzie w wierszu tytułowy Anioł-niszczyciel okazuje się „Aniołem-zbawicielem”, oczyszczającym pole przyszłości:

Hej! Ludzie! ja lecę,

Ogień wszędy miecę;

Bo by się przyjął siew nowy,

By wyczyścić pole.

By zniszczyć kąkole –

Wyplenić plon trzeba niezdrowy.¹⁷

To jednak późna faza czarnoromantycznej ekstazy historii. U Malczewskiego Historia okazuje się melancholijnym i wanitatywnym dominium zanikania, łagodnego i podstępnego wchłaniania pamiątek ludzkiego jestestwa. W orgiastycznym wysileniu, jakim jest wojna, Historia staje się iluzją wytworzoną przez wszechwładną naturę, jest złudą – szczególnie jako projekt dziejów, obowiązek patriotyczny, a nawet przeszłość – zaszczepioną człowiekowi, by utulić go w błogim śnie sensotwórczego istnienia. Z chwilą gdy natura spoziera w swe własne trzewia, „projekt historii” obraca się jak ruchoma scena na drugą stronę, ukazując potargane, poszarpane zwłoki „nauczycielki życia”, czyli historyczny chaos, jak w Agaj-Hanie Krasińskiego czy Zamku kaniowskim Goszczyńskiego. W Marii Historia zdaje się misternie, a nawet lubieżnie zaplanowaną pułapką, zastawioną na bohatera, który w obronie ukochanej żony rusza na dzikie pola chwały, by dowieść bohaterstwa, a powróciwszy w glorii, zastaje w łożu straszny w swej naturalistycznej pozie obraz trupa zgładzonej żony.

Wypadki historyczne, oglądane „od wewnątrz”, od strony tej ciemnej prazasady bytu w chwili, kiedy owa ciemna zasada zgłębia samą siebie, jawią się jako peryferyjne rumowisko tego, co człowiek zdołał odbudować w chwilach pokoju. Jest tu dokładnie odwrotnie, niż napisał młody autor Filozof ii transcendentalnej: „Człowiek więc to zbawiciel natury, na niego kierują się wszystkie jej prawzory”¹⁸. Nieprawda! – zawołają adepci czarnego romantyzmu. Człowiek to natury ofiara i pokarm, którym odżywia się ona w chwilach ekstatycznego zachwytu samą sobą w swej ciemnej prazasadzie. Dlatego też na przykład Goszczyński pójdzie dalej drogą ascezy, poskramiania ciała jako ekspozytury mroku, stanie się gorliwym towiańczykiem, ukazującym życie – jak pisał – jako „pole ustawicznej walki między nałogami ciała, ciążącego wiecznie ku ziemi, a wyższem dążeniem boskiego pierwiastka człowieka”¹⁹.

Związek między ciałem i Historią przez wielkie „H” jest tu nieprzypadkowy. Taż sama natura obraca wniwecz Historię i moralne istnienie człowieka właśnie poprzez medium ciała: pożądliwego i amoralnego. Co zostaje tym, którzy nie chcą legnąć pod gruzami dziejowego chaosu? Dzieła tego nurtu wskazują trzy drogi. Pierwsza każe pójść z historycznym zamętem do końca, w wampirycznym, mścicielskim amoku stać się orężem natury w jej rękach. Woła August Antoni Jakubowski, syn Malczewskiego:

Potępionych dzieci piekła –

Walczyć, zniszczyć – cała rzecz,

W kim nadzieja nie uciekła –

Precz przed nami, precz!²⁰

To droga zbrodni i zemsty, satanizacji człowieka. Druga wybiera przeczekanie, próbę uniknięcia losu ze świadomością, że jak dzień i noc, tak porządek i chaos, pokój i rzeź będą się przeplatać. To droga finału Zamku kaniowskiego, pokazującego człowieka jako oślepionego losem wędrowca-żebraka, który dostał się w młyńskie koła historii:

Tam błędny żebrak do snu pacierz gada.

Piekła za wojną zatrzaśnięto bramę.

Znów tenże pokój, i zbrodnie te same –!²¹

Trzecia droga jest opcją zarysowaną w Marii: to kenotyczna dekreacja, wycofanie się z życia w cierpiącym uniżeniu, reprezentowanym przez Miecznika, ukazanego w finale dzieła w zdumiewającej pozie rozłożonego krzyżem na podłodze cerkwi: „Z poziomego zniżenia gdzie go wiara tłoczy, / Jak robak świętojański świecą jego oczy”²². Miecznika umierającego na klęczkach przy mogiłach żony i córki. Czy w tym świecie jest Bóg? O dziwo jest! Nie ma tu konsolacji właściwej niemieckim filozofom, upatrującym quasi-eschatologii w wieczności przekształceń natury, jak u Fichtego: „Wszelka śmierć w przyrodzie jest narodzeniem i właśnie w umieraniu przejawia się widoczna podniosłość życia”²³. Czy jak u Schopenhauera: „Żadna jednostka nie nadaje się do wiecznego trwania, śmierć ją unicestwia. My jednak nic na tym nie tracimy. Albowiem u podstaw istnienia indywidualnego leży całkiem inne, którego tamto jest uzewnętrznieniem. To istnienie nie zna czasu, a więc też ani trwania, ani zagłady”²⁴. U poetów prądu czarnoromantycznego natura jako przejaw posępnej zasady – identyfikowanej ze Złem, a nawet spersonifikowaną mocą diabelską – jest wrogiem. To gnostyckie „kajdany ciała”, w które zakuta jest tytułowa Maria²⁵, lub obmierzły gadzi, płazi, wężowy świat u Augusta Jakubowskiego. Natura nie jest też tutaj bogiem ani boginką, co najwyżej demiurgiem, szyderczynią-namiestniczką piekła.

A Bóg? Bóg okazuje się tu czasem Bogiem dystansu między Stwórcą i stworzeniem, jawi się bowiem wysoko w niebiesiech jako bezimienna Moc: „Taż sama ręka, wieczna, niepojęta, / Co swe łaski i kary zsyła lub odwleka”. Moc, może Fatum, Bóg kaprysu, niepojęty i górny. Ten obraz nieco tylko łagodzi wizja całkowicie uczłowieczonej Świętej Rodziny, „Hebrajskiej rodziny”, z którą człek czuć może „spólnictwo niedoli”²⁶. Czasem znów jest to Bóg Jehowa, Pan ognia i wojny, mściwy i karzący, jak w Zamku kaniowskim. Nie ma tu Boga jako szczęśliwego happy endu historii i losu pojedynczego człowieka. Stwórca nie „spada” z nieba, by ratować człowieka. W istocie trudno dowieść, czy to natura i człowiek wymknęli się Stwórcy z rąk i pogrążyli w szaleństwie samowoli i zbrodni, czy też to Bóg uczynił świat areną frenetycznego widowiska, którego sensu niepodobna dociec: próba to czy kara?

Imaginarium (z) Otchłani

Oparta na podziale dokonanym przez Aleksandra Tyszyńskiego w Amerykance w Polsce (1836) integralność tak zwanej ukraińskiej szkoły w poezji polskiej, której dwaj najważniejsi przedstawiciele, Malczewski i Goszczyński, należą do prądu czarnoromantycznego, bynajmniej nie wyczerpuje treści pojęcia „czarny romantyzm”. Rzeczywiście, daje się ono zdefiniować nie tylko przez ujęcie dynamiki świata w tych dziełach jako opartej na ruchu samopoznania i otwarcia ku światu ciemnej prazasady bytu. Kiedy trwa ona – owa Mroczna Prazasada – w otwarciu na świat, zło wprawdzie w nim istnieje, ale rozprasza się, umożliwiając tym samym budowanie ludzkiego projektu kosmosu. Kiedy Zasada ta zwraca się ku sobie, burzy wszystko, co świat ludzki zdołał skonstruować.

Ów ruch destrukcji ma w czarnym romantyzmie całe przebogate imaginarium symboliczne, którego królową jest Noc, ofiarą – Dzień, panem – Chaos, poddanym – Porządek. Do tego podstawowego kompleksu dostrajają się szeregi symboli elementarnych: Księżyc wypiera Słońce, żywioły zostają poruszone: Woda, Ogień, Powietrze i Ziemia wirują w szalonym pędzie. To, co niskie, ziemne i podziemne (chtoniczne), bierze górę nad tym, co górne, wertykalne, tak jak przerwany zostaje miłosny lot ku słońcu Orliki z Zamku kaniowskiego (imię z wpisanym w nie symbolem orła). Towarzyszą temu zmiany szeregów symboli czynnościowych: wstępowanie, wchodzenie, przekuwanie materii świata zastępuje gwałtowny upadek, zejście w podziemia, destrukcja. Anabazę zastępuje katabaza. Proces poznawania natury w człowieku zostaje wyparty przez proces samodestrukcji.

Jeśli Schelling pisze o Boskim wyjściu z ukrycia ku istnieniu tak oto: „Kiedy więc Boskość podjęła się Istnienia i objawiła się przez Istnienie czynem (co musimy uznać za wydarzenie rzeczywiste), to decyzja po temu mogła pochodzić tylko z najwyższej Wolności”²⁷, to w erupcjach szaleństwa czarnoromantycznego przejawia się najbardziej złowroga kapryśność Ciemnej Zasady w tej Boskości, a tym samym w naturze. Szeregi czynnościowe uporządkowanego świata, który ma zorganizowaną przestrzeń i czas (świecki – święty – święto – praca), zastępuje magma nieoczywistości, w której nie wiadomo już, co wytycza granice i ramy czasoprzestrzeni i w której tryumfuje obłąkujący człowieka Chaos. A z Chaosem wkracza wroga porządkowi dnia bezkierunkowość i bezcelowość. Czasoprzestrzenna dezorientacja symboliczna kulminację zyskuje w orgiastycznym wydarzeniu bitwy u Malczewskiego:

Trzask, iskry – świst z połyskiem – huk – wrzask – jęki – rżenie –

A zapylona Sława upięknia zniszczenie.²⁸

– i w scenach dzikiej, barbarzyńskiej rzezi, gdy rozbestwiona tłuszcza z dzieła Goszczyńskiego wpada do zamku Rządcy:

A jak grzmot działa gradem śmierci rzuca,

Tak czerń rozjadła rzuciła się tłumem,

Z piskiem wściekłości, z głowni skrzących szumem.²⁹

Klasyczna więc ta wersja czarnej romantyki ma swoją dźwiękową, akustyczną oprawę, której dysharmoniczność zestrojona jest z chaosotwórczym ruchem niezorganizowanej czerni, tłumu, hałastry. I te słowa określające rozszalałą grupę ludzką niosą w sobie ogromny potencjał nieuporządkowania. Do obrazu czerni w powieściach dostraja się bogate bestiarium natury: wilki, sępy mordu, węże, pędzące dzikie konie, przypominające raczej apokaliptyczne rumaki. Na wszystkich poziomach kosmos ulega Chaosowi. W ogóle podkreślić tu trzeba kosmiczny wymiar tej wizji: poetów czarnego romantyzmu nie interesują dramaty w mikroskali jakiejś wspólnoty, dajmy na to „zbrodnia w chutorze”. Tu idzie o wymiar makro:

Jak z trupiego szpiku świéce,

Gwiazdy płoną, ziemię głuszą,

Krągłe rosy z chmur się kruszą,

I ściekają na ziół lice.³⁰

Gwiazdy jak bajkowe „świece z trupiego szpiku” – oto skala makabrycznego przekształcenia uniwersum. Znamienne dla tej poetyki są symboliczne sygnifikatory skali i wielkości: wszystko jest tu wielkie i nieskończone. Właściwie w nieskończoności sygnifikacja skali przechodzi w sygnifikację nieokreśloności. Ewokacje nieskończoności nie transcendują ku boskości, ku jakiemuś jądru natury, lecz roztapiają w nieokreślonym, bezforemnym prabycie. Człowiek to tutaj istotnie, jak napisał poeta spoza tej szkoły: „Lichy robaczek, choć w nim iskra Bóstwa świeci, / Sprzykrzywszy z sobą, z Bogiem chciał spróbować wojny”³¹. Lecz u poetów czarnoromantycznych kierunek jest dokładnie odwrotny: to nie człowiek chce walczyć z Bogiem, on modli się do Boga, jak w chwilach grozy, w dniu sądu ostatecznego chrześcijanie i żydzi w Zamku kaniowskim: „Wielkie ofiary, bo i strach niemały! / Płakali wierni, płakali niewierni / Wprzódy niżeli noc barwy poczerni, / Dzieci Solimy przed arką bożnicy”³². Ale wyroku nie da się odwlec ni uniknąć.

W kosmosie czarnoromantycznym to świat ludzi pada ofiarą tajemniczej siły, jakby drzemiące w naturze moce nie mogły się ujawnić, wykształcić, jakby z pierwotnej Otchłani³³, jakiegoś Böhmowskiego Ungrund, nie mogło się wydobyć owo pożądane Istnienie, powodując niszczycielskie wstrząsy i tąpnięcia na powierzchni, gdzie żyjemy, w dziedzinie nazywanej przez nas ludzkim światem, stworzonym, jak sobie roimy, jako świat-dla-nas. Jakaż to złuda! Trudno zresztą orzec: kaprys to, czy jakaś pierwotna skaza bytu sprawia, iż raz po raz popada on w drżenie, rozwichrza się, frenetyzuje, napina się i eksploduje. Ontologiczna, by tak rzec, wstrząsowość świata potęguje i tak przyrodzoną ludzkiemu istnieniu fantomiczność i egzystencjalną spazmatyczność; jak to pięknie wyraził Józef Gołuchowski: „Żyjemy zaiste: lecz życie nasze podobne jest do snów gorączkowych chorego lub do konania umierającego”. I dalej jeszcze mocniej wołał: „Co za nędza! Co za oziębłość! Co za cierpienia! Ścieżki życia naszego znaczą się potem, łzami, krwią oraz kurzem, jaki z nich wywołujemy”³⁴.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: