Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Cesarstwo to ty - ebook

Data wydania:
16 czerwca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Cesarstwo to ty - ebook

Książka jest zbeletryzowaną biografią cesarza Brazylii Piotra I (1798-1834), twórcy i pierwszego władcy Cesarstwa Brazylii. Jest to również fascynująca saga rodzinna i epicka, autor doskonale łączy narrację na tematy rodzinne i historyczne. Akcja powieści rozgrywa się w czasie 30 lat, występuje w niej wiele prawdziwych i fikcyjnych, ale zawsze interesujących postaci. Jest to opowieść o tworzeniu się niezależnego narodu, bo po raz pierwszy kolonia staje się siedzibą kolonialnego cesarstwa i zyskuje niepodległość pod hasłami ówczesnego liberalizmu. Istotną częścią jest też życie osobiste Piotra I – zgodnie z obyczajami uwikłanego w małżeństwo z rozsądku, mające zapewnić międzynarodowe sojusze. Jego bujne życie uczuciowe i nieokiełznana energia towarzyszą mu przez całe życie. Poznajemy też jego austriacką żonę, która okazuje się wierną towarzyszką życia, choć trudno jej dostosować się do życia w nieprzyjaznym kraju i otoczeniu i znosić niewierność męza, poznajemy jego kochanki i najbliższą rodzinę, przeżywamy dramatyczne zwroty akcji, miłość, rozpacz i szukanie wyjścia z niezwykle skomplikowanych sytuacji. Ludwik XIV, władca absolutny, mówił: „Państwo to ja” - Pedro de Braganza musi rządzić w warunkach monarchii konstytucyjnej i ograniczać swe absolutystyczne ciągoty.

We wstępie ukazany jest pierwszy kontakt portugalskiego admirała Cabrala z plemieniem Tupi z Brazylii. Okazuje się, że wszystko, co dla niego jest cenne – złoto, luskusowe kobierce, tron – jest dla nich zupełnie bezwartościowe. Jest to zapowiedź ważnego wątku tej książki: do jakiego stopnia można wprowadzić instytucje i zwyczaje ze Starego Świata do rzeczywistości w Nowym Świecie.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7392-598-4
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CZĘŚĆ PIERWSZA

Niebo, a nie duszę, zmieniają ci, co żeglują po morzach.

HORACY
(Listy, I, 11)

.

3

Francuska tancerka nie zrobiłaby mu czegoś podobnego. Ona po prostu go kochała. Po raz pierwszy Pedro czuł, że jego miłość jest odwzajemniona. Francuzka nie była kolejną zdobyczą, która bezwarunkowo kładła mu się u stóp. Tym razem zdarzyło się inaczej. Z początku Noémie, bo tak miała na imię, stanowczo mu się opierała. „Proszę powiedzieć temu operetkowemu księciu, żeby nie przesyłał mi już więcej liścików”, powiedziała Trefnisiowi, kiedy po przedstawieniu podszedł do niej z wiadomością od księcia, który prosił o spotkanie. Pedro nie był przyzwyczajony do takiego zachowania, więc tylko pobudziło to jego apetyt. Domyślał się, że jej obojętność była udawana, i dalej nalegał. Stwierdziwszy, że liściki wysyłane przez pośrednika nie działają, pewnego wieczoru zjawił się przed jej drzwiami. W ręce trzymał kwiat.

– Proszę go łaskawie przyjąć jako dowód mojego zachwytu pani talentem – powiedział głosem drżącym ze wzruszenia.

Noémie, wciąż ubranej w tutu w kolorze przydymionego różu, bardzo to pochlebiało. Spojrzała na niego czule i lekko ironicznie: podobały jej się te wielkie czarne oczy, loki, które nadawały księciu wygląd prawdziwie romantyczny, i wyraz twarzy potulnego psa, specjalność Pedra w chwilach podbojów miłosnych. „Dziękuję”, powiedziała i wzięła od niego kwiat. Lecz kiedy Pedro zaproponował spotkanie, lekko pokręciła głową.

Książę zalecał się do niej co wieczór, przez cały czas wystawiania spektaklu. Pociągało go jej zachowanie, różniące się od zachowań innych kobiet. Ciągle miał przed oczami jej subtelną twarz, doskonale zarysowany nos, oczy o barwie miodu, porcelanową cerę i jasne pasemka we włosach, co było dość egzotycznym szczegółem w kraju Mulatek i Murzynek. Ostatniego wieczoru, kiedy słysząc pukanie, tancerka otworzyła drzwi, ujrzała olbrzymi bukiet kwiatów, tak wielki, że nie widać było zza niego niewolnika, który go trzymał. „To od Jego Wysokości Księcia... Mój pan mówi, że bardzo chciałby panią zobaczyć”. Uśmiechnęła się i zamyśliła na chwilę. Te kwiaty roztaczały wokół zapach miłości Pedra. Mężczyzna położył bukiet na podłodze, czekając na odpowiedź.

– Proszę mu przekazać, żeby na mnie poczekał na zewnątrz – odpowiedziała po portugalsku z leciutkim francuskim akcentem. – Zaraz wyjdę.

Pedro poczuł, że zwycięstwo jest w zasięgu ręki, i postanowił czekać. Plac teatralny przypominał targowisko w dzień świąteczny. Panował nieznośny upał. Czuć było dym z ogniska, wilgotną ziemię i nawóz. Było tam z tysiąc koni, mułów, osłów i wołów, oprócz tego setki niewolników pędzących przed sobą zwierzęta, żeby uwiązać je do powozów. Bogatsi mieszkańcy mieli okazałe karety, którymi chwalili się przed wejściem do teatru, podkreślając swój wysoki status materialny. Harmider narastał, kiedy państwo nie mogli znaleźć swojego powozu albo kiedy okazywało się, że ich niewolnicy są tak pijani, że nie mogą ich odwieźć do rezydencji, zwykle położonych nie dalej niż o dwie mile drogi. Rio de Janeiro nie było dużym miastem, miało zaledwie pięćdziesiąt ulic zbiegających się na placu Rocío, gdzie wznosiła się katedra, nad spokojnymi wodami wspaniałej zatoki Guanabara. Jednak wielu bogaczy wolało mieszkać na okolicznych wzgórzach, gdzie znajdowały się też klasztory, jeden fort i wojskowy punkt obserwacyjny.

Kiedy plac opustoszał, tancerka nadal nie wychodziła. Symfonia żab, świerszczy i cykad, przypominająca o bliskości puszczy, powoli zastępowała uliczny gwar. Dom Pedro, z natury niezbyt cierpliwy, wyraźnie się denerwował. Zmęczony czekaniem, wszedł do budynku, ale zanim dotarł do garderoby swej wybranki, natknął się na inną aktorkę, starszą, ale zaskakująco podobną do tamtej.

– Dla Noémie to bardzo późna pora, monsieur.

– Powiedziała, żebym na nią poczekał, jestem książę Pedro, spadkobierca rodu...

– A ja jestem madame Thierry, matka Noémie – odparła kobieta.

Nie było sensu nalegać. Pokonany, skończył wieczór w knajpie, z Trefnisiem i jego kamratami. Doradzili mu, żeby załatwił sprawę raz na zawsze: przekupił matkę, aby jako jedyny mógł się cieszyć możliwością odwiedzania jej córki. „Jeśli dasz nam pieniądze, my pogadamy z mateczką, ty nie musisz się nawet pokazywać”. Czy ta kobieta odważy się odrzucić pieniądze z rąk członka rodziny królewskiej? Wszyscy z wyjątkiem Pedra uważali, że to mało prawdopodobne. Korupcja i przekupstwo były na porządku dziennym, stanowiły część miejscowej kultury. Nikogo to nie gorszyło. Pedro, nienawykły do porażek, dał się namówić i kilka dni później wręczył kolegom sporo contos de reis. Rezultat był kiepski, czego nie omieszkali opowiedzieć mu z całym bogactwem szczegółów: „Myślicie, że kim my jesteśmy? Ladacznicami?!”, rzuciła im wściekle madame Thierry, tuż przed tym, jak bezceremonialnie wypchnęła ich za drzwi.

4

Matka i córka przybyły do miasta z tego samego powodu co mnóstwo innych gości z zagranicy. Gdy tylko król João dotarł do Brazylii w 1808 roku jako książę regent, postanowił otworzyć rynek kolonii na cały świat. Przez trzysta lat Brazylia była zmonopolizowana przez Portugalię, odcięta od innych krajów, stąd jej aura tajemniczości.

Decyzja João przyciągnęła najpierw brytyjskich kupców. Przywozili tkaniny, liny, narzędzia, maszyny rolnicze, ceramikę, szkło, barwniki, żywice, piwo w beczkach, a nawet trumny. Mieszkańcy Rio, przyzwyczajeni do ubóstwa i marnej jakości miejscowych produktów, byli oszołomieni ilością tanich przedmiotów, które dzięki rewolucji przemysłowej w Wielkiej Brytanii stały się powszechnie dostępne. Docierało niemal wszystko, nawet rzeczy zupełnie niepotrzebne w Brazylii, jak wełniane koce czy łyżwy. Koce przydawały się do przesiewania złota, a łyżwy służyły jako klamki w drzwiach wejściowych.

Wraz z upadkiem Napoleona zaczęli przybywać Europejczycy innych narodowości, przede wszystkim Francuzi i oczywiście Francuzki, towarzyszące mężom liczącym na szybkie wzbogacenie się. Nie byli to wielcy kupcy jak Anglicy. Zwykle byli to kucharze, piekarze, cukiernicy, złotnicy, fryzjerzy, ślusarze i malarze, a także aptekarze i lekarze o nazwiskach Roche, Fèvre czy Saisset. Modystki ulokowały się na najbardziej uczęszczanej ulicy miasta, wąskiej rua do Ouvidor, podobnie fryzjerzy, którzy z góry patrzyli na miejscowych cyrulików, bo ci pełnili również funkcje znachorów i dentystów, wywołując często obfite krwotoki u swych pacjentów. W Rio de Janeiro – napisał pewien francuski podróżnik – wszyscy Francuzi są fryzjerami, a Francuzki prostytutkami. Stąd wzburzenie madame Thierry, która nie chciała, żeby jej córkę źle potraktowano. Obydwie były aktorkami, poza tym pracowały w szkole baletowej Louisa Lacombe’a, który udostępnił im pokoje i odpowiadał za wszystkie przedstawienia taneczne w Teatrze Królewskim. Udzielały lekcji śpiewu i tańca wszystkim, którzy pragnęli zabłysnąć na salonach. Należały do miejscowych sław świata rozrywki, ale chciały być szanowane.

Nie mogąc pohamować swych pragnień, Pedro wciąż nalegał, był uparty, starał się jednak unikać matki. Przychodził do szkoły baletowej, aranżował „przypadkowe spotkania” na ulicy, wysyłał do Noémie liściki, a ona, odurzona tak wytrwałymi zalotami, w końcu zaczęła oszukiwać matkę i widywać się z nim ukradkiem. Były to pospieszne spotkania, w jakiejś ciemnej uliczce, poza zasięgiem wzroku ciekawskich. Spotkania pełne tłumionych emocji. Madame Thierry rzecz jasna wkrótce dowiedziała się o wszystkim.

– Ten chłopak nie jest dla ciebie, nie chcę, żebyś się z nim widywała.

– Dlaczego nie jest dla mnie?

– Bo nie jest podobny do nas. Wykorzysta cię, a potem wyrzuci jak śmieć, zobaczysz. Tak robi ze wszystkimi, a ciągnie się za nim sława...

– On mnie kocha, maman...

– Marzycielko!...

Matka bezsilnie spojrzała w niebo. Naiwność córki doprowadzała ją do rozpaczy. Co gorsza, zdawała sobie sprawę, że coraz trudniej będzie ją kontrolować. Noémie znalazła swego księcia z bajki i zamierzała stać się tej bajki bohaterką. Cóż matka może począć z czymś takim?

Z początku zakochani utrzymywali swoją miłość w jakiej takiej tajemnicy. Spacerowali na obrzeżach miasta, na okolicznych plażach nie mogli się sobą nasycić. Na gorącym białym piasku poznali po raz pierwszy swoją nagość, w otoczeniu przyrody niespotykanej piękności, w turkusowych wodach zatoki, z której gdzieniegdzie wynurzały się małe wysepki w kształcie kopuły, często porośnięte palmami. Do tej pory, ugasiwszy ogień namiętności w czasie pierwszych miłosnych schadzek, Pedro zwykle tracił wszelkie zainteresowanie. Tym razem stało się odwrotnie. Im częściej przebywał z Noémie, im byli bliżej, im więcej rozmawiali, tym bardziej go zachwycała. Jej zapach, wilgotne włosy, jej mruczenie i miłosne słowa wypowiadane po francusku sprawiały, że przechodził go dreszcz rozkoszy. Nie chodziło przy tym tylko o jej wygląd. Cała jej osobowość emanowała czymś całkowicie różnym od tego, co widywał u innych kobiet, z którymi się spotykał. Noémie była wykształcona, co stanowiło wyjątek w społecznej panoramie Rio.

Większość kobiet nie umiała pisać ani czytać, nie potrafiła też wykonywać podstawowych obliczeń. Zajmowały się prawie wyłącznie szyciem. Co gorsza, wydawały się dumne, że są analfabetkami, a mężowie popierali je w tym przez zazdrość – w ten sposób nie mogły do nikogo pisywać listów miłosnych. Noémie lubiła czytać, a kiedy byli sam na sam w małym mieszkanku, które dzieliła z matką i w którym słychać było grę na pianinie z piętra niżej, deklamowała francuskie wiersze, całe strony Corneille’a i Racine’a, książę zaś siedział oniemiały z zachwytu. Uczyła go podstaw francuskiego, grała mu utwory, których nie znał, opowiadała o pisarzach, o których nigdy wcześniej nie słyszał, jak markiz de Sade, o obyczajach panujących we Francji i poprawiała jego listy, bo Pedro nigdy nie nauczył się pisać bez błędów nawet w ojczystym języku. Na swój sposób była jego nauczycielką, a on pławił się w tej miłości, z której w dodatku czerpał wiedzę i bezgraniczne szczęście. Tak, to była kobieta jego życia. Do tego stopnia był o tym przekonany, że tak właśnie ją przedstawiał: „Moja kobieta”. Naiwny Pedro, sądził, że jest wolnym człowiekiem.

Ponieważ miłość jest jak woda, zawsze znajdzie ujście, ani szacowna madame Thierry, ani niechęć niektórych członków dworu królewskiego, łącznie z księciem regentem i jego żoną, nie były w stanie przeszkodzić zakochanym. Pedro nie mógł wytrzymać jednego dnia bez Noémie, ona podobnie. Oznajmiła to swojej matce, która, już z trudem znosząc tę sytuację, powiedziała jej:

– Jesteś niewinna, a on cię zostawi w najmniej oczekiwanej chwili.

– Nie, nie zrobi tego – odparła córka ze łzami w oczach.

– Zrobi to, bo jest dziedzicem królewskim. A ty jesteś tylko aktoreczką, a do tego cudzoziemką. Bezmyślnie dajesz się wykorzystywać.

– On mnie nie wykorzystuje! Kocha mnie!

– Proszę tylko miłosiernego Boga, żebyś z nim nie zaszła w ciążę...

Ale Noémie już jej nie słuchała. Biegła na spotkanie z Pedrem, który czekał na nią na koniu. Siadała bokiem za nim, obejmowała go w pasie i tak jechali pięć kilometrów, które dzieliły miasto od pałacu królewskiego, budynku w mauretańskim stylu, pomalowanego na żółto z białą sztukaterią.

Pałac São Cristovão znajdował się na małym wzniesieniu w centrum posiadłości usytuowanej na równinie. Z jednej strony leżała wspaniała zatoka, z drugiej – Corcovado, góra wysokości tysiąca metrów, stanowiąca punkt odniesienia, ponieważ widać ją było z każdego zakątka tej okolicy, pełnej małych zatoczek, pagórków, plaż, gór i połaci dzikiej dżungli. Posiadłość była podarunkiem od pewnego zamożnego handlarza niewolników dla króla João, kiedy ten przybył do Rio dziesięć lat wcześniej. W samym środku terenu wznosił się pałac São Cristovão, będący raczej dużym domem niż pałacem, ze wspaniałymi widokami na morze i góry. Gdy król po raz pierwszy usiadł na ganku, patrząc na palmy, ogrody wysadzane jakarandami, bananowcami, drzewkami pomarańczowymi , kawowcami, mimozami i ogromną ilością kwiatów, od razu wiedział, że to jest jego miejsce na ziemi. Widok, jaki roztaczał się z werandy, bardzo różnił się od klasycznego ładu panującego w ogrodach jego pałaców w Portugalii, a to bardzo mu odpowiadało, podziwiał to bujne i dziewicze piękno. Nieco dalej, za ogrodami, rozciągała się dżungla, gęsta ściana liści, poprzetykana od czasu do czasu orchideami, paprociami i lianami, pnącymi się po zboczach gór.

Od kiedy książę regent zamieszkał w São Cristovão, kilka razy przebudowywał pałac, żeby go powiększyć i upiększyć. Powstały wtedy ogrody zimowe, woliery, warsztaty, stajnie, szopy na narzędzia, powozownie i pomieszczenia dla służby. Z pomocą jednego z pałacowych stolarzy, niewolnika wyzwolonego ze względu na wyjątkową biegłość w posługiwaniu się piłą i dłutem, Pedro urządził w głębi jednego z warsztatów pomieszczenie, które stało się jego miłosnym gniazdkiem. Tam spędzał większość czasu z Noémie. Kiedy podziwiał ją leżącą nago na łóżku, które sam skonstruował, z niewielkim udziałem przyjaciela stolarza, czuł się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Grał na aerofonie stroikowym, najprostszym klarnecie, a ona leżała albo siedziała ze skrzyżowanymi nogami, jak kobra zahipnotyzowana grą zaklinacza węży. Czytał jej też fragmenty Eneidy Wergiliusza, którą poznał dzięki swemu nauczycielowi, księdzu Arrábida, w czasie podróży z Portugalii. Ta opowieść bardzo przypadła mu do gustu, bo losy mieszkańców Troi zmuszonych do ucieczki z podpalonego miasta przypominały mu losy Portugalczyków wypędzonych przez armie napoleońskie. Recytował jej też własne wiersze i choć puchły jej uszy, gratulowała mu. Francuzka stopniowo odkrywała pod surową i nieokrzesaną powłoką Pedra jego zmysłową i wrażliwą naturę.

Choć był świadom swej pozycji, szanował też uczucia innych. Wśród nielicznych dworzan, którzy byli księciu przychylni, znajdował się hrabia de Arcos, do którego Pedro wysyłał listy podpisane: Twój pan i prawdziwy przyjaciel, nie władca. Hrabia mówił mu, że zna wielu na dworze, którzy popierają jego związek z Francuzką. W rzeczywistości ci, którzy dobrze znali księcia, widzieli w tym szansę, że Pedro się „ucywilizuje” i przerwie karierę wiecznego uwodziciela. Francuska tancerka nie zdawała sobie sprawy, że oczy wielu ludzi są w nią wpatrzone z nadzieją, że odciągnie księcia od jego niebezpiecznych znajomości, towarzyszy spod ciemnej gwiazdy i wątpliwej moralności, jak Trefniś. Jednak ojciec księcia i jego ministrowie widzieli w niej jedynie przelotną miłostkę niesfornego dziedzica, jeszcze jeden kaprys, błahostkę. Patrzyli o wiele dalej niż ten mały pokoik na zapleczu pałacowego warsztatu stolarskiego.

Pedro dowiedział się, że jego życie nie należy do niego w dniu śmierci babki, królowej Marii.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: