Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ciemna strona człowieka - ebook

Data wydania:
16 lipca 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ciemna strona człowieka - ebook

Ciemna strona ludzkiej natury jest naszym ewolucyjnym dziedzictwem, więc już zawsze będzie nam sprawiała kłopoty. Jednak im lepiej poznajemy naturę zła, tym lepiej rozumiemy świat. Dlatego prawie w  każdym wydaniu miesięcznika „Focus” opisujemy sprawy, z których ludzkość raczej nie jest dumna. Najciekawsze znajdziecie w tym tomiku.
Z tej książki dowiecie się m.in.:
- Dlaczego niektórzy chcą być pochowani za życia?
- Jak szkodzą organizacje humanitarne?
- Czy ludzie jedzą dziś ludzi?
- Co robią szpiedzy w korporacjach?
- Jaki los czeka wdowy w Indiach?

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7778-670-3
Rozmiar pliku: 478 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dzie­ci władzy

Najmłod­szy z pa­nujących dziś władców zo­stał ko­ro­no­wa­ny w wie­ku 18 lat. Młodsi do­pie­ro cze­kają na swoją ko­lej. Współcześnie żyje kil­ku kan­dy­datów do tytułu „króla Ma­ciu­sia”.

Ka­zi­mierz Pyt­ko

Daw­niej spra­wa była pro­sta – umie­rał król, ko­ronę przej­mo­wał jego syn. I nie miało zna­cze­nia, czy skończył 5, czy 55 lat. Dziś rządy „królów Ma­ciu­siów” są możliwe już tyl­ko w kil­ku naj­bar­dziej kon­ser­wa­tyw­nych lub de­spo­tycz­nych kra­jach. De­mo­kra­cja je wy­klu­cza. Nie ozna­cza to jed­nak, że przywódcy zre­zy­gno­wa­li ze sta­rań o prze­ka­za­nie władzy w ręce własnych dzie­ci. Przy­go­to­wują je do tego od na­ro­dzin.

Lek­cja uczuć

Japończy­cy nie po­sia­da­li się z radości, gdy w 1999 roku do­wie­dzie­li się, że po sześciu la­tach małżeństwa żona następcy tro­nu wresz­cie zaszła w ciążę. Nie­ste­ty nie do­cze­ka­li się wytęsknio­ne­go po­tom­ka ce­sar­skiej ro­dzi­ny – księżna Ma­sa­ko po­ro­niła. Za­miast słów współczu­cia usłyszała od naj­bliższych wy­rzu­ty. W za­mian za wszyst­kie przy­wi­le­je miała wy­ko­nać tyl­ko to jed­no za­da­nie i nie spro­stała mu.

Ma­sa­ko Owa­da, ab­sol­went­ka Ha­rvar­du, dok­to­rant­ka Oks­for­du, długo wzbra­niała się z przyjęciem oświad­czyn księcia Na­ru­hi­to. Wie­działa, ja­kim ry­go­rom pod­le­ga życie na ce­sar­skim dwo­rze, nie chciała za­mknąć się w złotej klat­ce. Uległa do­pie­ro wte­dy, gdy za­ko­cha­ny Na­ru­hi­to przy­rzekł, że będzie jej bro­nił przed pałaco­wy­mi in­try­ga­mi i roz­luźni dworską ety­kietę. Już kil­ka ty­go­dni po ślu­bie obiet­ni­ce oka­zały się nie­możliwe do spełnie­nia.

DZIE­CI NA TRO­NIE

Do cza­su osiągnięcia doj­rzałości władza królów Ma­ciu­siów była sym­bo­licz­na, a rządy spra­wo­wa­li re­gen­ci. Do naj­bar­dziej zna­nych ko­ro­no­wa­nych na­sto­latków należeli – ce­sarz Ne­ron (17 lat), królo­wie Fran­cji: Lu­dwik XIII (9 lat), Lu­dwik XIV (5 lat), Lu­dwik VI (5 lat), Ka­rol IX (10 lat), król Hisz­pa­nii i ce­sarz rzym­ski Ka­rol V (15 lat), król Szwe­cji Ka­rol XI (5 lat), król nie­miec­ki Hen­ryk IV (6 lat), król An­glii Hen­ryk VI Lan­ca­ster (1 rok). Królowa Ja­dwi­ga w chwi­li ko­ro­na­cji miała ok. 10 lat. W po­dob­nym wie­ku za­siadł na tro­nie Władysław III War­neńczyk. Najmłod­szym był ostat­ni z Ja­giel­lonów, Zyg­munt Au­gust, obwołany królem jako 9-la­tek.

Cho­ciaż w 1945 roku Ame­ry­ka­nie odar­li ce­sa­rza z nim­bu bo­skości, tysiąclet­nia tra­dy­cja wciąż kształtowała świa­do­mość pa­nujących i pod­da­nych. Księżnej za­ka­za­no wy­po­wia­da­nia się pu­blicz­nie we własnym imie­niu, no­sze­nia strojów do­bie­ra­nych według własne­go gu­stu, wy­ko­ny­wa­nia ja­kich­kol­wiek gestów zbliżających ją do zwykłych lu­dzi. Po nieszczęśli­wym po­ro­nie­niu za­bro­nio­no jej też wy­jazdów za gra­nicę.

Złośliwi dwo­ra­cy wie­dzie­li, że do wy­kształco­nej ko­bie­ty nie przemówią baśnio­we ar­gu­men­ty o strasz­li­wych skut­kach prze­rwa­nia ciągłości dy­na­stii, za­początko­wa­nej po­nad 25 wieków temu przez bo­gi­nię Słońca Ama­te­ra­su. Szer­mo­wa­li więc „na­uko­wy­mi” re­we­la­cja­mi o stra­tach, ja­kie jej nie­zdol­ność do uro­dze­nia następcy tro­nu przy­no­si kra­jo­wi. Wy­li­cza­li, że gdy­by tego do­ko­nała, ura­do­wa­ny naród wpad­nie w tak do­sko­nały nastrój, że ma­so­wo ru­szy na za­ku­py, co nakręci ko­niunk­turę.

Po dwóch la­tach mor­der­czej pre­sji i nie­kończących się kon­sul­ta­cji z le­ka­rza­mi, Ma­sa­ko zdołała po­now­nie zajść w ciążę. Tym ra­zem w aspi­rującej do mia­na naj­wyżej roz­wi­niętego kra­ju świa­ta Ja­po­nii za­sto­so­wa­no zdu­mie­wające środ­ki ochron­ne. Zgod­nie z za­le­ce­nia­mi astro­logów, którzy wska­za­li od­po­wied­ni dzień, księżną pod­da­no ma­gicz­nym za­bie­gom, mającym za­po­biec przed­wcze­sne­mu roz­wiąza­niu. Główny obrzęd po­le­gał na obwiąza­niu jej 5-me­tro­wym je­dwab­nym pa­sem, ofia­ro­wa­nym oso­biście przez teścia – ce­sa­rza Aki­hi­to. Ma­gia za­działała, ale tyl­ko częścio­wo. W 2001 roku Ma­sa­ko uro­dziła dziec­ko, jed­nak ku rozżale­niu ro­dzi­ny – córkę. Tym­cza­sem zgod­nie z przyjętymi w XIX wie­ku za­sa­da­mi, dzie­dzi­cem tro­nu może być wyłącznie po­to­mek płci męskiej.

Dziew­czyn­ce nada­no imię Aiko, co można przetłuma­czyć jako „Uko­cha­ne dziec­ko”. Bliższe rze­czy­wi­stości byłoby jed­nak określe­nie „Nie­ko­cha­ne dziec­ko”. Za­wie­dze­ni dziad­ko­wie uni­ka­li kon­tak­tu z wnuczką, oj­ciec robił dobrą minę do złej gry, je­dy­nie mat­ka ota­czała ją czułością. Gdy dziew­czyn­ka trochę pod­rosła, Ma­sa­ko po­ka­zała ją pod­da­nym, licząc – nie bez ra­cji – na zdo­by­cie ich sym­pa­tii. By temu za­po­biec, księżnej za­ka­za­no pu­blicz­ne­go występo­wa­nia w to­wa­rzy­stwie córki. Tego Ma­sa­ko już nie wy­trzy­mała, przeszła załama­nie, po­ja­wiły się pogłoski o psy­cho­zie ma­nia­kal­no-de­pre­syj­nej. Szan­se, że dziś już 51-let­nia księżna po­now­nie zaj­dzie w ciążę i uro­dzi chłopca, zma­lały do zera. Zaczęto więc spe­ku­lo­wać o zmia­nie kon­sty­tu­cji i do­pusz­cze­niu dzie­dzi­cze­nia tro­nu przez ko­bie­ty.

Mała Aiko jesz­cze nie zda­je so­bie spra­wy z tego, co dzie­je się wokół niej, ale już wkrótce zro­zu­mie, że w przyszłości może być albo „boską” ce­sa­rzową, albo ni­kim. Nie sposób prze­wi­dzieć, jak to roz­dar­cie wpłynie na psy­chikę dziec­ka. Zwłasz­cza że będzie do­ra­stało w izo­la­cji od rówieśników, oto­czo­ne przez dwo­raków, którzy w tro­sce o własny, także nie­pew­ny los, dadzą bez wątpie­nia mi­strzow­ski po­pis obłudy.

Lek­cja od­por­ności

„Dziękuję” – to je­dy­ne słowo, ja­kie po­zwo­lo­no wy­po­wie­dzieć 8-let­nie­mu następcy tro­nu Wiel­kiej Bry­ta­nii, księciu Wil­lia­mo­wi, pod­czas jego pierw­sze­go pu­blicz­ne­go wystąpie­nia. Po­nie­waż oj­ciec nosi tytuł Księcia Wa­lii, na miej­sce de­biu­tu przyszłego władcy wy­bra­no wa­lijską sto­licę Car­diff. Po nabożeństwie w ka­te­drze Wil­liam złożył au­to­graf na kil­ku książkach pod­su­niętych przez pod­da­nych i zgod­nie z na­ka­za­mi ety­kie­ty, od­dając je, wy­ra­ził swą wdzięczność.

Władza bry­tyj­skich mo­narchów ogra­ni­cza się obec­nie je­dy­nie do god­ne­go re­pre­zen­to­wa­nia ma­je­sta­tu króle­stwa – żad­nych ważnych dla państwa de­cy­zji po­dej­mo­wać nie mogą.

Elżbie­ta II za­wsze trak­to­wała te re­pre­zen­ta­cyj­ne obo­wiązki z po­wagą, więc wszyst­ko, co działo się na jej dwo­rze, łącznie z wy­cho­wy­wa­niem dzie­ci, zo­stało pod­porządko­wa­ne sztyw­nej ety­kie­cie. Dzien­ni­ka­rze po­nad 10 lat za­bie­ga­li o zgodę na sfil­mo­wa­nie „pry­wat­ne­go” życia mo­nar­szej ro­dzi­ny. Królowa zgo­dziła się w 1967 roku, ale żaden kadr nie mógł zo­stać po­ka­za­ny bez jej ak­cep­ta­cji. W efek­cie pod­da­ni zo­ba­czy­li księcia Ka­ro­la grającego na wio­lon­cze­li, księżniczkę Annę na ku­cy­ku i księcia małżonka Fi­li­pa przy gril­lu. Jed­nym słowem sie­lan­ka tak słodka, że piękniej­szej nie da się wymyślić. Oczy­wiście dziś wszy­scy do­sko­na­le wiedzą, jak było na­prawdę.

„Dzie­ciństwo, a zwłasz­cza okres doj­rze­wa­nia, to kry­tycz­ny okres życia, w którym kształtuje się samoświa­do­mość. Dzie­ci do­ra­stające w trud­nych, stre­sujących wa­run­kach próbują wówczas wy­wal­czyć so­bie nie­za­leżność, a gdy na­po­ty­kają trud­ności, łatwo wpa­dają w nałóg kon­sump­cji, widząc w nim naj­lep­szy sposób prze­zwy­ciężenia fru­stra­cji” – dia­gno­zo­wał w Społecz­nych pro­ble­mach i kon­tek­stach wie­ku doj­rze­wa­nia (So­cial Pro­blems and So­cial Con­te­xts in Ado­le­scen­ce) prof. Klaus Hur­rel­mann. Dia­gno­za ta zna­ko­mi­cie tłuma­czy przy­czy­ny ro­mansów, skan­da­li i eks­tra­wa­gan­cji czwor­ga dzie­ci Elżbie­ty II.

W jesz­cze trud­niej­szej sy­tu­acji zna­lazło się jej dwóch wnuków – Wil­liam i Har­ry. Chłopcy przeżyli rozwód ro­dziców, śmierć mat­ki, nie­mal co­dzien­nie mo­gli po­zna­wać z pra­sy i te­le­wi­zji szczegóły in­tym­ne­go życia ojca.

Na szczęście bry­tyj­skie me­dia do­trzy­mały przy­rze­cze­nia złożone­go po śmier­ci księżnej Dia­ny i do cza­su osiągnięcia przez jej synów pełno­let­ności nie śle­dziły przy­najm­niej ich życia. Wy­star­czyło jed­nak, że zbliżyli się do tej gra­ni­cy, by na­tych­miast zna­leźć się w oku cy­klo­nu. Wil­lia­ma porówny­wa­no z matką, po której miał odzie­dzi­czyć urodę, wrażliwość i ser­ce. Do znu­dze­nia ka­za­no mu więc wyjaśniać, co miał na myśli, mówiąc, że „przede wszyst­kim chce się do­brze bawić”. Tłuma­cze­nia, że roz­po­czy­na stu­dia i nie za­mie­rza się ni­czym różnić od ko­legów, na nie­wie­le się zdały, do­pie­ro gdy bluznął w stronę re­por­te­ra „fuc­king piss off”, dano mu chwilę spo­ko­ju. Wil­lia­ma kre­owa­no bo­wiem na po­zy­tyw­ne­go bo­ha­te­ra i sta­ra­no się nie bu­rzyć tego wi­ze­run­ku, na­to­miast rolę czar­ne­go cha­rak­te­ru przy­pi­sa­no jego bra­tu Har­ry’emu, który wręcz wzor­co­wo po­twier­dzał tezę prof. Hur­rel­man­na o ule­ga­niu kon­sump­cyj­nym nałogom. Pił, palił ma­ri­hu­anę, roz­ra­biał w noc­nych klu­bach, a na balu prze­bie­rańców po­ja­wił się w mun­du­rze ofi­ce­ra hi­tle­row­skie­go Afri­ka Korps.

Wie­lu mo­narchów za­siadło na tro­nie w dzie­ciństwie. Wy­ra­sta­li z nich krwa­wi de­ge­ne­ra­ci albo wy­bit­ni mężowie sta­nu.

Młodzi Wind­so­ro­wie nie za­cho­wy­wa­li się ani le­piej, ani go­rzej niż większość ich rówieśników, mu­sie­li jed­nak żyć ze świa­do­mością, że wszyst­ko, co robią, jest ob­ser­wo­wa­ne i może się zna­leźć na pierw­szych stro­nach ga­zet. To ogrom­ny ciężar. By go unieśli, za­sto­so­wa­no wo­bec nich spraw­dzoną wie­lo­krot­nie przez przodków me­todę wzmac­nia­nia cha­rak­terów – po­byt w aka­de­mii woj­sko­wej. Według wer­sji ofi­cjal­nej chłopcy wstąpili do niej z własnej woli, ale trud­no przy­pusz­czać, by nie wpłynęła na to pre­sja ro­dzi­ny. Książę Har­ry po­sunął się jesz­cze da­lej i zażądał wysłania na wojnę do Ira­ku.

Lek­cja cy­ni­zmu

Na­wet w pa­cy­fi­stycz­nej Eu­ro­pie trud­no spo­tkać następcę tro­nu, który nie nosiłby stop­nia ofi­cer­skie­go lub nie szczy­cił się osiągnięcia­mi spor­to­wy­mi. W państwach, w których mo­nar­cho­wie spra­wują rze­czy­wistą władzę i muszą się zma­gać z groźniej­szy­mi wro­ga­mi niż wścib­scy dzien­ni­ka­rze czy cie­kaw­scy pod­da­ni, żela­zny cha­rak­ter jest wa­run­kiem utrzy­ma­nia się u władzy.

Zmarły w 1999 roku król Ma­ro­ka Ha­san II miał 14 lat, gdy za­siadł przy jed­nym sto­le z Win­sto­nem Chur­chil­lem i Fran­kli­nem Ro­ose­vel­tem, których w 1943 roku po­dej­mo­wał w Ca­sa­blan­ce jego oj­ciec. Rok później prze­pi­sy­wał po­ta­jem­nie me­mo­riał, żądający od Fran­cuzów uzna­nia nie­pod­ległości Ma­ro­ka. Po­wie­rzo­no mu to za­da­nie, żeby fran­cu­scy gra­fo­lo­dzy nie roz­po­zna­li na pod­sta­wie cha­rak­te­ru pi­sma au­torów do­ku­men­tu, którym za ten akt nie­posłuszeństwa gro­ziły su­ro­we kary. Po ta­kich na­ukach na­sto­la­tek był do­sko­na­le przy­go­to­wa­ny do przejęcia oj­cow­skie­go tro­nu.

W po­dob­ny sposób trak­to­wał swo­je­go syna, obec­ne­go króla Mo­ham­me­da VI. Jesz­cze w dzie­ciństwie za­bie­rał go w za­gra­nicz­ne podróże, sa­dzał obok biur­ka, przy którym pra­co­wał, po­zwa­lał ob­ser­wo­wać au­dien­cje. Gdy chłopiec pytał, dla­cze­go za­wsze to­wa­rzy­szy mu brat, Ha­san II udzie­lił sy­no­wi bru­tal­nej lek­cji i wyjaśnił, że w ra­zie wy­pad­ku lub za­ma­chu na następcę tro­nu, do objęcia władzy po­wi­nien był przy­go­to­wa­ny jego du­bler. Czy można w bar­dziej sku­tecz­ny sposób wpoić wiedzę, że w po­li­ty­ce nie ma miej­sca na sen­ty­men­ty?

„Król, który chce prze­trwać, po­wi­nien za­dbać o dwie spra­wy: zgro­ma­dze­nie wokół sie­bie gru­py do­brze po­in­for­mo­wa­nych i ab­so­lut­nie od­da­nych współpra­cow­ników oraz po­zy­ska­nie, choćby tyl­ko na krótki okres przej­mo­wa­nia władzy, sym­pa­tii pod­da­nych” – pe­ro­ro­wał Has­san II. Mo­ham­med VI oka­zał się wzo­ro­wym uczniem. Jesz­cze jako na­sto­la­tek do­brał so­bie wier­nych przy­ja­ciół, którzy to­wa­rzy­szy­li mu w eska­pa­dach do mod­nych ku­rortów, i wiedząc, że mogą się pławić w luk­su­sie tyl­ko dzięki nie­mu, prześci­ga­li się w ak­tach lo­jal­ności. Gdy oj­ciec leżał na łożu śmier­ci, następca tro­nu rap­tow­nie zmie­nił styl by­cia, te­le­wi­zja po­ka­zy­wała go pod­czas za­kupów w zwy­czaj­nych skle­pach, pro­wadzącego oso­biście swój sa­mochód. Dzięki temu pod­da­ni do­strze­gli w nim kogoś bli­skie­go i po­lu­bi­li go. Cel zo­stał osiągnięty, mógł nałożyć ko­ronę.

Większość dzie­ci władzy żyje w wy­ima­gi­no­wa­nym świe­cie.

Trud­niejszą drogę do tro­nu mu­siał po­ko­nać star­szy od Mo­ham­me­da o rok władca Jor­da­nii Ab­dul­lah. Jego oj­ciec, król Hu­sajn, miał bo­wiem aż czte­ry żony i z każdą dzie­ci. By sy­tu­ację jesz­cze bar­dziej skom­pli­ko­wać, swym ofi­cjal­nym następcą mia­no­wał bra­ta. Dwór, przed­sta­wia­ny przez pro­pa­gandę nie­mal jak ziem­ski raj, w rze­czy­wi­stości był gniaz­dem os. Mat­ka Ab­dul­laha, am­bit­na An­giel­ka Toni Gar­di­ner, nig­dy nie stra­ciła wia­ry, że jej syn jed­nak nałoży ko­ronę. Iden­tycz­ne pla­ny, oczy­wiście w sto­sun­ku do swo­ich dzie­ci, miała dru­ga żona jor­dańskie­go mo­nar­chy – uwiel­bia­na przez ko­lo­rową prasę – królowa Nur. Na za­bie­gi ko­biet z pobłażliwą miną pa­trzył pew­ny swe­go królew­ski brat.

Ab­dul­lah, początko­wo całko­wi­cie uza­leżnio­ny od mat­ki, z cza­sem – ni­czym stwo­rzo­ny przez Ja­nu­sza Kor­cza­ka król Ma­ciuś – zaczął udo­wad­niać swą od­wagę i męstwo. Ukończył aka­de­mie woj­sko­we w USA i Wiel­kiej Bry­ta­nii, zdo­był upraw­nie­nia ko­man­do­sa i pi­lo­ta he­li­kop­te­ra bo­jo­we­go, stanął na cze­le jor­dańskich od­działów spe­cjal­nych. Gdy u Hu­saj­na wy­kry­to no­wotwór, syn na­tych­miast zgłosił go­to­wość od­da­nia mu szpi­ku kost­ne­go. Jego mat­ka na­gle przeszła na is­lam i przy­brała nowe, arab­skie imię Mona. W tym sa­mym cza­sie królew­ski brat zaczął się przy­go­to­wy­wać do przejęcia sche­dy – usu­wał mi­nistrów, ob­sa­dzał na urzędach swo­ich po­plecz­ników. Zde­gu­sto­wa­ny Hu­sajn na­pi­sał do nie­go list z wy­rzu­ta­mi, że za­nad­to się spie­szy. Do dziś nie wia­do­mo, jak to się stało, ale po­uf­na ko­re­spon­den­cja prze­ciekła do ga­zet. Czy ma­cza­li w tym pal­ce Ab­dul­lah lub jego mat­ka? Być może. Efekt oka­zał się pio­ru­nujący. Następca tro­nu stra­cił sym­pa­tię pod­da­nych, którzy zaczęli go trak­to­wać jak hienę czy­hającą na śmierć bra­ta. Ulu­bieńcem tłumów stał się młody książę.

Cho­ry Hu­sajn ze­brał reszt­ki sił, by wrócić do kra­ju i ob­wieścić, że zmie­nia de­cyzję i swym następcą mia­nu­je Ab­dul­la­ha, który w 1999 roku za­siadł na tro­nie.

Lek­cja ego­izmu

„Dzie­ci, których każdy ka­prys jest za­spo­ka­ja­ny, tracą zdol­ność ro­zu­mie­nia uczuć i po­trzeb in­nych. Wy­ra­stają na ego­cen­tryków, idących przez życie bez żad­ne­go po­czu­cia obo­wiązku wo­bec dru­gie­go człowie­ka” – tak w głośnej książce Epi­de­mic (Epi­de­mia) pod­su­mo­wy­wał wy­ni­ki swych ame­ry­kańskich badań psy­cho­log Ro­bert Shaw. Naj­bar­dziej narażone na nie­bez­pie­czeństwo są „dzie­ci władzy” – nie tyl­ko po­li­tycz­nej, również eko­no­micz­nej, które „mają wszyst­ko, prócz za­in­te­re­so­wa­nia i uczuć ro­dziców”. Wy­cho­wy­wa­ne przez nia­nie, obsługi­wa­ne przez służbę, żyją w wy­ima­gi­no­wa­nym świe­cie, ob­ra­cającym się wokół nich. Im władza ro­dziców jest bar­dziej ab­so­lut­na i dyk­ta­tor­ska, tym większy sta­je się dy­stans dzielący ich dzie­ci od rze­czy­wi­stości – stwier­dzał Shaw.

Przykładem mogą być wy­czy­ny „czer­wo­nych książąt”, wiodących królew­skie życie w sier­miężnych państwach ko­mu­ni­stycz­nych. To nie byli „Ma­ciu­sio­wie” marzący o lep­szym świe­cie, lecz ego­cen­try­cy zajęci wyłącznie do­ga­dza­niem so­bie. Nie wszy­scy zo­sta­li spro­wa­dze­ni na zie­mię wraz z upad­kiem ko­mu­ni­zmu. W części państw, które po­wstały na ru­inach ZSRR, władzę utrzy­ma­li daw­ni sze­fo­wie par­tii ko­mu­ni­stycz­nej. Jak in­for­mo­wała za­chod­nia pra­sa, córka pre­zy­den­ta Uz­be­ki­sta­nu Gul­nar Ka­ri­mo­wa po­tra­fiła pod­czas za­kupów wy­da­wać 200 tysięcy do­larów, gdy jej ro­da­cy mu­sie­li przeżyć za do­lara dzien­nie.

Eks­ce­sy ojców i dzie­ci władzy nie kończyły się na sza­leństwie kon­sump­cyj­nym, dyk­ta­to­rom zaczęło się ma­rzyć zakłada­nie dy­na­stii. Szlak prze­tarł pre­zy­dent Azer­bejdżanu Hej­dar Ali­jew, który prze­ka­zał władzę sy­no­wi Il­ha­mo­wi, zna­ne­mu wcześniej wyłącznie jako play­boy. Naj­da­lej po­sunął się pre­zy­dent Ka­zach­sta­nu Nur­sułtan Na­zar­ba­jew, który wskrze­sił śre­dnio­wieczną prak­tykę za­wie­ra­nia so­ju­szy między państwa­mi po­przez małżeństwa dzie­ci ich władców i wydał swą córkę Aliję za syna przywódcy Kir­gi­sta­nu Aj­da­ra Aka­je­wa.

Skraj­nym przy­pad­kiem ab­so­lut­nej nie­wrażliwości na los in­nych jest dyk­ta­tor północ­nej Ko­rei Kim Dzong Il. W cza­sach gdy dwa mi­lio­ny miesz­kańców kra­ju zmarło z głodu, de­spo­ta – jak wy­ni­ka ze wspo­mnień jego ku­cha­rza, Japończy­ka Ken­ji Fu­ji­mo­to – kazał so­bie spro­wa­dzać pizzę z Włoch, wina z Fran­cji, ka­wior z Ira­nu, piwo z Czech, owo­ce z Taj­lan­dii i tzw. szaszłyki KGB (skrót od ro­syj­skich słów – kura, wołowi­na, ba­ra­ni­na) z Ro­sji. Czy jed­nak mógł czuć jakąkol­wiek więź z głodującymi pod­da­ny­mi, jeśli sam od najmłod­szych lat do­ra­stał w schi­zo­fre­nicz­nej at­mos­fe­rze? Dzie­ci w szkołach re­cy­to­wały opo­wieści o jego cu­dow­nych na­ro­dzi­nach w obo­zie par­ty­zanc­kim na świętej górze Pa­ek­tu; w podręczni­kach przed­sta­wia­no go jako wzór pra­co­wi­tości, poświęce­nia i uczci­wości, opie­wa­no jako ge­niu­sza. Tym­cza­sem praw­da była pro­za­icz­na – Kim Dzong Il uro­dził się w obo­zie Ar­mii Czer­wo­nej pod Cha­ba­row­skiem, jego mat­ka zmarła w nie­wy­jaśnio­nych oko­licz­nościach, on sam nie wy­ka­zy­wał spe­cjal­nych ta­lentów, prócz zamiłowa­nia do do­bre­go je­dze­nia i za­ka­za­nych ame­ry­kańskich filmów. W którymś mo­men­cie praw­da mu­siała się wy­mie­szać z fikcją, a efekt jest prze­rażający.

Lek­cja posłuszeństwa

Z po­wo­du ba­rier wie­ko­wych wpro­wa­dzo­nych przez pra­wo wy­bor­cze żadne dziec­ko nie obej­mie władzy w państwie de­mo­kra­tycz­nym. Dopóki nie dorośnie. Jak ob­li­czył Ste­phen Hess, au­tor książki Ame­ry­kańskie dy­na­stie po­li­tycz­ne, co szósty kon­gres­man i se­na­tor spośród wszyst­kich za­sia­dających kie­dy­kol­wiek w par­la­men­cie USA wy­wo­dził się z jed­nej z 700 „wiel­kich ro­dzin”. A za­tem nie tyl­ko w mo­nar­chiach i de­spo­tiach pociąg do władzy jest dzie­dzicz­ny. Sta­na­mi Zjed­no­czo­ny­mi już dwu­krot­nie po oj­cach, choć nie bez­pośred­nio, rządzi­li sy­no­wie, jed­nak to nie ro­dziny Adamsów i Bushów zy­skały re­nomę najsłyn­niej­szej dy­na­stii. Tytuł ten, z ra­cji wyjątko­wych zdol­ności me­dial­nych, przy­padł kla­no­wi Ken­ne­dych.

Współcześni po­li­ty­cy niechętnie przy­znają, że przy­go­to­wują dzie­ci do wiel­kiej ka­rie­ry, nie­rzad­ko też wy­ko­rzy­stują je do re­ali­za­cji swych celów. Zabójstwo Joh­na F. Ken­ne­dy’ego po­ka­zało, jak może wyglądać ta edu­ka­cja.

Po za­ma­chu w Dal­las trud­ne za­da­nie po­wie­dze­nia o śmier­ci ojca jego 5-let­niej wówczas córce Ca­ro­li­ne zle­co­no nia­ni. Gdy dziec­ko leżało już w łóżku, ko­bie­ta, głaszcząc je po głowie, wy­szep­tała: „Wi­dzisz, tatuś nie żyje”. Dziew­czyn­ka chwilę popłakała i zasnęła. Gdy następne­go ran­ka zeszła do dziadków, którzy przeglądali ga­ze­ty ze zdjęcia­mi ojca, za­py­tała spo­koj­nie: Co to?

„Ca­ro­li­ne, wiesz już, że tatuś umarł” – wes­tchnął Jo­seph Ken­ne­dy. „Tak, je­den pan go za­strze­lił” – od­po­wie­działa bez większych emo­cji. Te słowa wkrótce obiegły cały kraj, ale jesz­cze bar­dziej w pamięci Ame­ry­kanów za­pi­sał się gest dwu­let­nie­go syna pre­zy­den­ta, Joh­na ju­nio­ra. Wszy­scy płaka­li, gdy chłopczyk przyłożył dłoń do czoła i za­sa­lu­to­wał przed okrytą gwiaździ­stym sztan­da­rem trumną. Nie miało zna­cze­nia, że nie zro­bił tego spon­ta­nicz­nie, lecz na prośbę mat­ki, która wcześniej na­uczyła go od­da­wa­nia ho­norów. John jr. stał się, po­dob­nie jak jego sio­stra, ma­skotką Ame­ry­ki, i nig­dy nie po­zwo­lo­no im za­po­mnieć, czy­imi są dziećmi. Próbo­wa­li uwol­nić się od tego brze­mie­nia, jed­nak oka­zało się to nie­wy­ko­nal­ne.

Ca­ro­li­ne przeżyła epi­zod z nar­ko­ty­ka­mi, próbowała sił jako dzien­ni­kar­ka, w końcu zre­zy­gno­wała z ka­rie­ry – wyszła za mąż, uro­dziła tro­je dzie­ci i za­do­wo­liła się rolą lwi­cy sa­lo­no­wej. John ju­nior bun­to­wał się dłużej, zy­skał opi­nię wiecz­ne­go play­boya, rzu­cił stu­dia, by zo­stać ak­to­rem, po nie­po­wo­dze­niach na sce­nie zdo­był dy­plom praw­ni­ka, ale zre­zy­gno­wał z po­sa­dy zastępcy pro­ku­ra­to­ra ge­ne­ral­ne­go Man­hat­ta­nu dla dzien­ni­kar­stwa. Też nie odniósł w nim większych suk­cesów. Jak wie­lu po­tomków wład­czych ojców na­uczył się świadczącej w ich mnie­ma­niu o od­wa­dze i męskości sztu­ki pi­lo­to­wa­nia sa­mo­lotów. W roku 1999 zginął w ka­ta­stro­fie pro­wa­dzo­nej przez sie­bie awio­net­ki.

Trzy­ma­ni z złotej klat­ce następcy tro­nu mają złama­ne życie.

Za ste­ra­mi sa­mo­lo­tu za­sia­dał również Ra­jiv Gan­dhi, przed­sta­wi­ciel trze­ciej ge­ne­ra­cji kla­nu Neh­ru-Gan­dhi, rządzącego przez wie­le lat In­dia­mi. Mat­ka, In­di­ra Gan­dhi, od wcze­sne­go dzie­ciństwa przy­go­to­wy­wała dwóch synów na swo­ich następców. Obaj sta­ra­li się spro­stać jej ocze­ki­wa­niom. Wy­brała młod­sze­go – San­jaya, który po­tra­fił po­dej­mo­wać de­cy­zje i na­rzu­cać in­nym swo­je zda­nie. Ra­jiv wolał słuchać mu­zy­ki i czy­tać książki, a za­wo­do­wo spełniał się jako pi­lot sa­mo­lotów pasażer­skich. Nie­ste­ty, w 1980 roku San­jay zginął w ka­ta­stro­fie lot­ni­czej i na żąda­nie mat­ki Ra­jiv mu­siał zająć jego miej­sce. Czte­ry lata później, po za­ma­chu na In­dirę Gan­dhi, zastąpił ją na fo­te­lu pre­mie­ra. Od tego mo­men­tu życie jego dzie­ci – córki Priy­an­ki i syna Ra­hu­la stało się kosz­ma­rem. Nie po­zwa­la­no im wy­cho­dzić z re­zy­den­cji, od­izo­lo­wa­no od rówieśników, od­da­no w ręce do­mo­wych na­uczy­cie­li. W 1989 roku z te­le­wi­zji do­wie­działy się o za­mor­do­wa­niu ojca. Psy­cho­lo­dzy wręcz dzi­wi­li się, że mimo tak stre­sującego życia za­cho­wały równo­wagę psy­chiczną. 17-let­ni Ra­hul teo­re­tycz­nie mógł aspi­ro­wać do roli „króla Ma­ciu­sia”, a jako po­to­mek wciąż opłaki­wa­nej In­diry i lu­bia­ne­go Ra­jiva miał duże szan­se na suk­ces. Nie wy­ka­zał jed­nak żad­nych am­bi­cji po­li­tycz­nych. Nie sposób orzec, czy tak będzie za­wsze, gdyż jego matkę, Włoszkę Sonię Ma­ri­no, co­raz moc­niej ciągnie ku władzy, której jako cu­dzo­ziem­ka objąć jed­nak nie może. Swo­je am­bi­cje kie­ru­je więc w stronę syna…

Czy za­tem chcące żyć po swo­je­mu „dzie­ci władzy” nie mają szans na wy­zwo­le­nie się z pęt ety­kie­ty i am­bi­cji ro­dziców? Opty­mi­stycz­nej od­po­wie­dzi udzie­liła mo­nar­sza para Hisz­pa­nii – kra­ju, w którym król na co dzień też pełni tyl­ko funk­cje re­pre­zen­ta­cyj­ne, ale w sy­tu­acjach kry­zy­so­wych sta­je się ostat­nią i naj­ważniejszą in­stancją. Świa­do­my obo­wiązków, ja­kie spadną na jego następcę, Juan Car­los za­dbał o przy­go­to­wa­nie księcia Fi­li­pa do tej mi­sji. Sfi­nan­so­wał mu stu­dia w Ka­na­dzie i USA, zobo­wiązał do od­by­cia stażu w in­sty­tu­cjach Unii Eu­ro­pej­skiej. Ale za­nim prze­pro­wa­dził Fi­li­pa przez próg świa­ta po­li­ty­ki, posłał go do zwykłego przed­szko­la i szkoły, po­zwa­lał na wspólne za­ba­wy z rówieśni­ka­mi. Po­ka­zał w ten sposób, że można wy­cho­wać przyszłego króla, nie od­bie­rając mu dzie­ciństwa i nie za­my­kając w złotej klat­ce, w której jest wszyst­ko – oprócz praw­dzi­we­go życia.

Ka­zi­mierz Pyt­ko

Dzien­ni­karz, pu­bli­cy­sta, podróżnik, z wy­kształce­nia po­li­to­log. Pu­bli­ko­wał m.in. we „Wprost”, w „Suk­ce­sie”, „Życiu War­sza­wy”. Lau­re­at Na­gro­dy Ki­sie­la w 1990 roku.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: