Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzieciaki świata - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 maja 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Dzieciaki świata - ebook

Jak to jest być żywą boginią i mieszkać w pałacu w Nepalu, dlaczego najlepsi biegacze świata rodzą się w Etiopii, gdzie można spotkać kobiety, których szyje są 3 razy dłuższe niż nasze, albo w jakim kraju dzieci żyją w pływających wioskach. I wreszcie, czy to prawda, że w Afryce buduje się domy z kup krowy. O tym wszystkim opowiedzą dzieciaki; Matina, Lien, Mali, Zuzu i Merbatu bohaterowie tej książki. Poznając ich przygody, troski i radości wasze dzieci poznają jednocześnie inne kultury, obyczaje, tradycyjne wartości i sposoby życia. A dzięki temu uczą się tolerancji i wrażliwości. Ręczę, że te opowiadania dostarcza wam mnóstwa tematów do arcyciekawych rozmów z dzieciakam. Będziecie zaskoczeni ich inteligencją i wrażliwością.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7596-553-7
Rozmiar pliku: 27 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

cześć Dzieciaki!

Zastanawiasz się czasami, jak mieszkają Dzieci w innych miejscach na świecie? Mają całkiem inne domy, na przykład takie zrobione z gliny i liści, nie mają łóżek, więc śpią na podłodze, nie mają też lalek i samochodzików. Są takie Dzieci, które nie mają ubrań, nigdy nie były u lekarza, nie jadły lodów, nie wiedzą, co to jest telewizor… Ale są szczęśliwe! I tak jak Ty lubią się bawić, śmiać i mają mnóstwo szalonych pomysłów!

Wszystkie Dzieci opisane w tej książce spotkałam osobiście. Mała Matina mieszka jak księżniczka, ale wolałaby być całkiem zwyczajną dziewczynką i móc się normalnie bawić. Mebratu musi pracować jako pucybut, żeby zapłacić za książki do szkoły, ale mimo zmęczenia nie narzeka, bo chce kiedyś być świetnym biegaczem i wystartować w maratonie na igrzyskach olimpijskich. Zuzu jest wysmarowany zjełczałym masłem pomieszanym z czerwonym barwnikiem – wygląda i pachnie niesamowicie, a do tego nigdy w życiu się jeszcze nie mył! A mała Lien może pływać w morzu każdego dnia, bo jej dom nie stoi na ziemi, tylko… na wodzie. Jest jeszcze Mali, która marzy o tym, żeby zostać żyrafą. Co to znaczy? Musisz przeczytać tę książkę!

Mam nadzieję, że kiedyś, tak jak ja, odwiedzisz wszystkie piękne miejsca na ziemi i poznasz te wyjątkowe Dzieci osobiście. Z całego serca Ci tego życzę, bo podróżowanie to najwspanialsza rzecz na świecie. A wiedza i wspomnienia to jedyne bogactwo, którego nikt Ci nigdy nie odbierze.

autorki

Martyna

Jestem dziennikarką i bardzo lubię swoją pracę! Dzięki niej mogę podróżować po świecie, pisać książki i realizować filmy dokumentalne dla telewizji. A kiedy tak jeżdżę po egzotycznych i czasem bardzo odległych miejscach, najbardziej lubię zaprzyjaźniać się z Dziećmi. Obserwuję, jak żyją Twoi rówieśnicy w Afryce czy Azji, w co się bawią, o czym marzą i kim chcą zostać, kiedy dorosną.

W tej książce opisałam ich dla Ciebie.

Marysia

Tę książkę pisałam z moją mamą Martyną. To znaczy mama pisała…

A potem czytała mi i ja mówiłam, co mi się podoba, a co nie. I zrobiłam ilustracje! Zapraszam Cię w podróż! Wspólnie nauczymy się wielu ciekawych rzeczy, dowiemy się, czy dzieci z plemienia Himba chodzą do szkoły, jak wygląda w Afryce kino i jak się nazywa najwyższa góra na świecie.

Ale najważniejsze jest to, że poznamy koleżanki i kolegów z całego świata.

Życzymy Ci miłego czytania!

szanowni Rodzice

Dziecko jest jak walizka – ile w nie włożymy, kiedy jest otwarte, tyle z niego wyjmiemy, kiedy dorośnie. Dlatego zabierzcie swoje Dzieci w podróż po kartach tej książki. Znajdziecie tu sporo wiedzy, ale też kilka pomysłów, jak sobie poradzić z trudnościami wychowawczymi.

Opowiadania zawarte w tej książce przedstawiają ludzi z różnych zakątków świata i prawda jest taka, że Dzieci na całej kuli ziemskiej są takie same – czują podobnie, tak samo się śmieją i płaczą. Jednak sposób ich życia i rozumienie rzeczywistości są inne niż w kulturze europejskiej. To wszystko stwarza przestrzeń do wytłumaczenia naszym Dzieciom wielu zawiłych spraw, o których trudno jest rozmawiać bez przykładu. Jak wyjaśnić, dlaczego należy oszczędzać wodę i cieszyć się z drobiazgów? Jak nauczyć się nazywać emocje? Czy wygląd jest najważniejszy? Czy warto rozmawiać z rodzicami o wszystkim?

Opowiadania pokazują prawdziwą i czasem mało wesołą rzeczywistość. Są jednak dawką rzetelnej wiedzy o świecie, która w sposób naturalny będzie rozwijać małych Czytelników. Pod każdym z opowiadań zamieszczone są propozycje tematów do rozmowy i moje sugestie wytłumaczenia podanych problemów w sposób przystępny dla Dzieci. Państwu pozostaje rozwinąć te wątki po swojemu. Na tyle na ile będziecie gotowi i według indywidualnych potrzeb Waszego Dziecka.

Wierzę, że za parę lat otworzycie walizki, które będą pełne pięknych myśli, i że ta książka będzie miała w tym swój udział.

Dominika Słomińska, psycholog dziecięcy

Dominika Słomińska – psycholog, absolwentka Uniwersytetu Warszawskiego. Wspiera rodziców w wychowaniu dzieci i ośrodki szkolno-wychowawcze w całej Polsce. Wykłada na studiach podyplomowych na UW, jest autorką prac naukowych. Od niedawna łączy pasje pisarską z wiedzą psychologiczną. Jest mamą dziewięcioletniej Tosi i rocznej Janeczki oraz szczęśliwą właścicielką psa, kanarka, żółwia, świnki morskiej i rybki.

Cześć! Mam na imię się Zuzu, mam sześć lat i chciałbym zabrać Cię w podróż po Afryce! Chcesz wyruszyć ze mną? To zamknij na chwilę oczy, a ja będę opowiadał…

Afryka to piękny kontynent, który leży bardzo, bardzo daleko stąd. Żeby tam dotrzeć z Polski, trzeba bardzo długo lecieć samolotem albo jeszcze dłużej płynąć statkiem. W Afryce mieszkają lwy, żyrafy, zebry, które przypominają koniki pomalowane w biało-czarne pasy, są tu też potężne goryle, tłuściutkie hipopotamy i mnóstwo innych zwierząt. Niektóre z nich, jak na przykład antylopy, tworzą milionowe stada, a kiedy wyruszają w poszukiwaniu świeżej trawy, to mówię Ci – cała ziemia aż tętni pod ich kopytami!

W Afryce znajduje się też największa na świecie pustynia, Sahara. Pewnie wiesz, że pustynia to takie miejsce, gdzie bardzo rzadko pada deszcz, jest bardzo sucho, nie rosną tam prawie żadne rośliny, ale jest tam za to bardzo dużo piasku. Ten piasek nieustannie się przemieszcza pod wpływem wiatru, który usypuje go w wydmy. Niektóre z nich są ogromne – mają nawet 300 metrów wysokości, czyli dwa razy tyle co Pałac Kultury w Warszawie!

Właśnie takie gigantyczne czerwone góry piachu można zobaczyć na pustyni Namib w Namibii, jednym z państw, które leży na południu Afryki. Pustynia Namib nie jest tak wielka jak Sahara, ale jest za to od niej znacznie starsza. Ma 80 milionów lat, czyli pamięta czasy, kiedy na ziemi żyły wielkie dinozaury, za to ludzi w ogóle jeszcze nie było. Bo nasz gatunek, czyli człowiek, narodził się właśnie w Afryce i stąd zawędrował na inne kontynenty. Ale to już zupełnie inna historia…

W Namibii rzadko pada deszcz, dlatego ludzie, którzy tu mieszkają, musieli się nauczyć, jak oszczędzać dosłownie każdą kroplę wody i radzić sobie z suszą. A przecież susza to coś więcej niż brak wody! Pomyśl tylko… Jak nie ma wody – to nie urosną żadne rośliny, a jak nie rosną rośliny – to zwierzęta nie mają co jeść, a jak zwierzęta nie mają co jeść – to nie dają mleka, a jak nie ma mleka i roślin – to ludzie nie mają co jeść i cierpią nie tylko z powodu pragnienia, ale też z głodu…

Wyobraź sobie, że w Twoim domu nie ma łazienki, ba!, nie ma nawet kranu, z którego leci woda. Nie możesz się umyć, wyprać ubrań, ale najgorsze jest to, że nawet nie możesz się napić, zaspokoić pragnienia. Wiem, trudno jest sobie coś takiego wyobrazić, bo u Ciebie wody jest przecież pod dostatkiem i mnóstwo jej marnujesz, na przykład wtedy, kiedy myjesz zęby i nie zakręcasz kranu. Szkoda, że części Twojej wody nie można przetransportować do Namibii, żebym ja i inne dzieci mogły się napić.

W Namibii wielu ludzi żyje z dala od cywilizacji, co znaczy, że nie mamy prądu, a ściany naszych domów są ulepione z gliny pomieszanej z odchodami zwierząt. Tak, nie pomyliłem się – kupa zwierząt to bardzo dobry budulec! Taką papkę nakłada się na szkielet zrobiony z gałęzi drzew i czeka się, aż wyschnie i będzie bardzo twarda. A jak już zastygnie i wyschnie, to wcale brzydko nie pachnie!

Ponieważ nie ma u nas sklepów, jemy tylko to, co sami wyhodujemy, a są to proste rzeczy. Nie wiem, co to chipsy, żelki, nigdy nie jadłem tortu ani żadnego deseru. W ogóle nie znam słodyczy. I tak właśnie żyje moje plemię, czyli Himba. Opowiem Ci, dlaczego jesteśmy wyjątkowi. Himba to lud koczowniczy, co oznacza, że nie mamy stałego miejsca zamieszkania, ciągle się przeprowadzamy z jednego miejsca na drugie. Dlaczego? Bo zawsze szukamy wody, której potrzebujemy nie tylko my, ludzie, ale też nasze duże stada zwierząt. Bo Himba to pasterze i musimy być tam, gdzie znajdują się zielone pastwiska dla krów i gdzie jest choć trochę wody, bo przecież krowy muszą pić, żeby dawać mleko.

W jednej z wiosek zamieszkałych przez to plemię żyję ja. Jak Ci już mówiłem, na imię mi Zuzu i mam sześć lat. Jak wyglądam? Zwyczajnie, tak jak wszyscy moi koledzy… Mam bardzo ciemną skórę, warkoczyki na czubku głowy, wielkie brązowe oczy, bardzo szybkie nogi, białe zęby – i lubię kukurydzę.

Moją ulubioną zabawką jest figurka kozy, którą tata wystrugał mi z drewna. Popatrz na swoje zabawki – lalki, misie, gry planszowe, komputer, karty do kolekcjonowania. Ja nie mam takich zabawek, bawię się po prostu tym, co mam albo co znajdę – tą jedną drewnianą figurką, kawałkiem sznurka albo patykiem, który może być mieczem albo można nim kopać w ziemi, albo nawet może zamienić się w pojazd latający. Ja codziennie wymyślam nowe gry i jestem bardzo pomysłowy! Ale wiesz co? Nigdy się nie nudzę i naprawdę trudno spotkać w mojej wiosce smutne dziecko. Wszystkie maluchy uśmiechają się od ucha do ucha!

Mam cztery siostry i trzech braci, czyli jest nas ośmioro – zwyczajnie, bo Himba zawsze mają dużo dzieci. Mam też babcię, która pomaga mamie zajmować się nami, piecze placki z kukurydzy i plecie piękne warkocze moim siostrom. Babcia Dambu dużo mi opowiada o życiu Himba.

– Panie z plemienia Himba mają bardzo dużo obowiązków – to one budują okrągłe chaty, uprawiają warzywa, doją krowy, gotują, zajmują się dziećmi i przynoszą wodę z odległych strumieni. Za to mężczyźni pilnują stad krów i kóz, dlatego ty, Zuzu, musisz się nauczyć, jak zajmować się zwierzętami – tłumaczy mi babcia.

– Tak, wiem, babciu! Przecież tata i wujkowie często wyprawiają się na dalekie pastwiska, żeby nasze bydło mogło się najeść do syta, i czasami nie ma ich w domu przez miesiąc albo i dłużej, prawda? – mówię wtedy, a babcia Dambu przytakuje.

Trochę wtedy tęsknię za tatą, ale rozumiem, że musi pracować, żebyśmy mieli co jeść. Po prostu wędruje daleko ze zwierzętami, bo w naszym plemieniu krowy są cenniejsze niż złoto! A im dana rodzina ma ich więcej – tym jest bogatsza, więc wiem, jak bardzo trzeba się o nie troszczyć. Ale teraz muszę już kończyć, bo jest już późno i mama goni mnie do spania, ale rano opowiem Ci resztę!

***

Otwieram oczy i rozglądam się po chacie. Wszyscy śpią, więc bądźmy ciiicho… Nasza chata przypomina okrągły szałas i jest wielkości jednego pokoju, ale mieszkamy tu w 10 osób, to znaczy ja, siedmioro mojego rodzeństwa, mama i czasem też tata – jak wróci z pastwiska.

Nasz dom nie ma okien, tylko duży otwór, przez który się wchodzi. Na środku jest palenisko i przez to czasem dym z ogniska gryzie mnie w oczy, ale przecież musimy się jakoś ogrzewać… Pod ścianami, na podłodze porozkładane są skóry zwierząt, na których śpimy. Ty masz pewnie łóżko? Trochę Ci zazdroszczę, bo ja w zasadzie leżę na ziemi, ale naprawdę można się przyzwyczaić! Nie mam też poduszki i kołdry, przykrywam się tylko koźlą skórą. Obywamy się bez stołu, krzeseł, półek oraz szafek. Nie ma tu też telewizora i radia, więc nie mogę oglądać filmów i kreskówek. Ale nie narzekam, bo przecież niektórzy mają dużo gorzej – nawet nie mają takiej ciepłej, wygodnej chaty jak my.

– Zuzu, wstawaj! – mama budzi mnie, jak co dzień, bardzo wcześnie rano, jeszcze przed świtem, kiedy jest ciemno.

– Mamo, naprawdę muszę dziś wstawać? Jestem taki śpiący… – co prawda obudziłem się wcześniej, ale chciałem jeszcze poleżeć.

– Zuzu, jesteś bardzo dużym chłopcem, masz już sześć lat i musisz pomóc mi wydoić krowy. A wiesz, że trzeba to zrobić bardzo wcześnie, zanim cielątka wypiją całe mleko, prawda?

Wstaję więc i się przeciągam, bo rozumiem, że muszę pomagać w domu. Szczególnie kiedy nie ma taty.

– Chodź, Zuzu, nasmaruję cię – mówi mama i zaczyna nakładać na mnie specjalny balsam, ale nie taki, jaki Twoja mama kupuje w sklepie.

Taki balsam, jaki nasze mamy, babcie czy ciocie robią same – to specjalna maź ze zjełczałego masła połączonego z wyciągiem z roślin i ochrą, czyli takim czerwonym proszkiem. Krzywię się trochę, bo zjełczałe masło nie pachnie ładnie…

– Wiem, że tego nie lubisz, ale to taki magiczny balsam! Dzięki niemu ostre słońce nie parzy naszej skóry, komary i muchy nie gryzą, a babcia, chociaż jest już bardzo stara, prawie wcale nie ma zmarszczek.

No tak, tylko że mama i wszystkie kobiety oraz dzieci w naszym plemieniu są całe czerwone – dosłownie od stóp do głów, bo nawet włosy pokrywają tą mazią! Dorośli mężczyźni już nie używają tyle ochry. Ale moja mama jest naprawdę piękna – wysoka i szczupła, włosy ma splecione w grube warkocze, a ubrana jest tylko w skórzaną spódniczkę. I nosi mnóstwo biżuterii. Kilka sznurów korali z wielką muszlą, którą dostała od babci Dambu, pas z metalowymi ozdobami, kółka na nadgarstkach, a na kostkach nóg osiem bransoletek. Wiesz, dlaczego osiem? Bo ma ośmioro dzieci. A panie w plemieniu Himba noszą tyle bransoletek, ile mają dzieci.

Doimy krowy, a ja okropnie ziewam i tak bardzo chciałbym się położyć. Ale mama mnie pogania:

– Pamiętaj, że musimy zanieść mleko do wodza wioski, czyli najważniejszego człowieka w naszym plemieniu, żeby napił się przynajmniej łyka mleka z każdego drewnianego wiaderka.

No tak, bez tego nie możemy zacząć dnia. Bo wódz to zwykle najstarszy i najmądrzejszy mężczyzna w wiosce i wszyscy go słuchają. To on podejmuje ważne decyzje, a ludzie bardzo go kochają i szanują. I dopiero jak dostaniemy zgodę od wodza, to możemy zacząć jeść śniadanie.

Dziś mamy placki z kukurydzy, które mama upiekła na ognisku, i mleko.

Myślisz pewnie, że teraz pójdę, tak jak Ty, do przedszkola albo szkoły? Ale nie! Dzieci z naszego plemienia nie chodzą ani do szkoły, ani do przedszkola. Bo tu, gdzie mieszkamy, nie ma niczego takiego. Ale każdego dnia uczymy się czegoś pożytecznego. Jak zdobywać wodę, doić krowy, jak zreperować coś w domu i przygotować placek z kukurydzy. I każde dziecko ma swoje obowiązki. Ponieważ tata pędzi krowy na pastwiska, które często znajdują się bardzo daleko od naszej wioski, ja muszę przez cały dzień pilnować stadka kóz. I traktuję to zadanie bardzo poważnie!

Mam bardzo silne nogi, bo dużo chodzę. Nigdy się też nie męczę! Zresztą chłopaki z plemienia Himba nigdy nie marudzą ani nie płaczą, nawet jak są zmęczeni albo chce się im jeść, pić czy spać. Bo wiesz, jak jest ośmioro dzieci w domu, mama ma jeszcze tyle obowiązków, a taty zwykle nie ma, to czy można jeszcze narzekać?

Może trochę tylko żałuję, że nie chodzę do szkoły… Mam jedną książkę, która bardzo mi się podoba, tylko że nie potrafię czytać ani pisać. Nikt w mojej wiosce nie potrafi. Moja mama wieczorem przed zaśnięciem nie czyta mi bajek, tylko opowiada z pamięci różne historie.

Ale kiedyś przyjechała do nas jedna podróżniczka z Polski, która nazywa się Martyna Wojciechowska, i pokazała mi swoją książkę. Ta książka miała kolorowe ilustracje i wszystkie strony były zapisane literami.

– Chodź, Zuzu, poczytam ci – powiedziała Martyna, więc usiadłem i zacząłem słuchać historii z tej książki. Była o chłopcu, który miał na imię Tomek i podróżował po całym świecie – pojechał do Australii, Afryki i do Ameryki, gdzie poznał Indian… I czułem się, jakbym ja też podróżował, jakbym tam był!

– Książki są wspaniałe! – wykrzyknąłem wtedy.

– To prawda – powiedziała Martyna i dodała: – Nie wyobrażam sobie życia bez książek!

I podarowała mi w prezencie tę książkę! I choć nic z niej nie rozumiem, to wspaniale jest oglądać obrazki i przypominać sobie te niesamowite historie.

Ale teraz muszę już iść wypasać kozy… Oj, nudne to zajęcie. W zasadzie cały dzień będę tak siedział w palącym słońcu i tyle. Muszę tylko dopilnować, żeby zwierzęta napiły się wody, i znaleźć dla nich trochę zielonej trawy i liściastych krzewów. Dziś mam pod opieką cztery kozy i ich koźlątka… Ale co to?! Nagle wiedzę, że na pastwisku pojawiły się groźne hieny i chcą porwać moją małą kózkę!

– Uciekajcie! – krzyknąłem.

Zacząłem biegać szybko dookoła kóz, głośno krzyczeć i wymachiwać kijem, tak żeby hieny się przestraszyły i sobie poszły. I udało mi się! Odgoniłem je i uratowałem koźlątko! Wiem jednak, że nie mogę jeszcze wrócić do domu, bo powinienem zaprowadzić kozy tam, gdzie jest choć trochę zielonej trawy. Tak bardzo chce mi się pić, a skończyła mi się woda… Ale muszę do wieczora wypasać kozy i dopiero, kiedy zagonię je do zagrody, poproszę mamę, żeby dała mi pić.

Woda to najcenniejsza rzecz dla ludu Himba. Ludzie z naszego plemienia nie myją się, bo nie mamy tyle wody, żeby starczyło na kąpiele. Dlatego mama nauczyła mnie i moje rodzeństwo, jak można się umyć… piaskiem i dymem z ogniska. Naprawdę! Trzeba tylko wziąć garść drobnego piasku i nacierać nim całe ciało. Trochę to drapie, ale jest bardzo zdrowe – szorowanie piaskiem sprawia, że odtykają się pory w skórze, czyli takie mikroskopijne otworki, i skóra wtedy lepiej oddycha. A potem można okadzić się dymem z domieszką ziół i pachnie się bardzo ładnie.

Ale teraz mimo zmęczenia nie myślę o kąpielach, tylko o wodzie do picia… Wracam więc do chaty ze swoim stadkiem i już z daleka widzę mamę i… tatę. Tak, to tata! Tak długo był ze zwierzętami poza domem, a dziś nareszcie wrócił.

– Tato! Tato! Odgoniłem hieny, które chciały porwać małą kózkę! – musiałem się od razu pochwalić.

– To wspaniale, jesteś już bardzo duży i bardzo dzielny, Zuzu! – tata jest naprawdę zaskoczony. – To dobrze, że tak pomagasz mamie, kiedy mnie nie ma w domu, i dlatego dostaniesz w nagrodę długi rzeźbiony kij, którym teraz możesz jeszcze lepiej odganiać hieny.

Kij jest wspaniały! Jest prawie tak długi jak ja i ma piękny wzór na samej górze.

– Dziękuję!

Ale jeszcze nie mogę odpocząć, bo trzeba naprawić chatę, którą wczoraj zniszczył wiatr. Dlatego mama przyniosła z pastwiska trochę kupy krowy, wymieszała ją z błotem i poprzyklejała do ścian, a ja jej pomogłem. I już chata naprawiona!

Teraz wreszcie możemy usiąść, zjeść coś i posłuchać historii, które przytrafiły się tacie przez ten czas, kiedy był z krowami na pastwiskach.

Babcia i mama opowiadają stare afrykańskie baśnie. Wszyscy są zmęczeni: tata – wyprawą ze zwierzętami, mama i ciocie – dźwiganiem dzbanów z wodą z dalekiego strumienia, babcia – zabawą z moimi małymi siostrami… A ja jestem zmęczony pilnowaniem koźlątek i odganianiem hien. I wszystkim tak bardzo chce się spać… A w nocy śni mi się, że spadł deszcz i mogliśmy się kąpać i nareszcie pić tyle wody, ile dusza zapragnie. To był piękny sen!

tematy do rozmowy

Czy wyobrażasz sobie życie bez zabawek, książek, bez telewizora?

Dzieci z plemienia Himba nie mają zabawek, ale tak jak wszystkie dzieci na świecie uwielbiają się bawić! Dlatego potrafią sobie zrobić zabawkę z każdego przedmiotu codziennego użytku – patyka, garnka, kawałka sznurka, koralików. Co sądzisz o tym, żeby któregoś dnia zorganizować z koleżankami i kolegami dzień bez zabawek? Nie uważasz, że to może być ciekawe doświadczenie? Z kartonów możecie zbudować statki, windy, samochody, domki. Z butelek wypełnionych ryżem możecie zrobić grzechotki, a potem zorganizować koncert. Spróbuj też namówić kogoś dorosłego i pojechać na wczasy pod namiot – bez prądu, z dala od cywilizacji. To świetna okazja, żeby spędzić czas zupełnie inaczej niż dotychczas – bez komputera, telewizora i radia. Można wtedy grać w kalambury, gry planszowe, opowiadać sobie niesamowite historie, śpiewać piosenki…To będzie na pewno bardzo wyjątkowy czas!

Jak myślisz, w jaki sposób można oszczędzać wodę?

W Afryce jest wiele miejsc, gdzie panuje susza. Ludzie bardzo mało piją, cierpią z głodu, bo bez wody nie rosną rośliny, bardzo rzadko piorą swoje ubrania, nie mogą się umyć. Kobiety z plemienia Himba muszą chodzić na piechotę bardzo wiele kilometrów, żeby przynieść w ciężkim dzbanie na głowie trochę wody. Nam w Europie trudno jest to sobie wyobrazić, w każdej chwili mamy dostęp do kranu z wodą. Ale pamiętaj o dzieciach, które nie mogą się umyć czy napić. Kiedy myjesz zęby – zawsze zakręcaj kran, żeby woda nie lała się strumieniami. Bierz częściej prysznic niż kąpiel w wannie, bo wtedy zużywasz mniej wody. Do szklanki nalewaj tyle, ile jesteś w stanie wypić. Nie spuszczaj wody w toalecie dla zabawy. Poradź mamie, żeby wodą, w której myła warzywa, owoce i gotowała jajka, podlewała kwiatki. Sprawdzaj, czy u Ciebie w domu włącza się pralkę i zmywarkę tylko wtedy, gdy są pełne. Jak każdy z nas zacznie oszczędzać wodę, to będzie jej na świecie więcej i wystarczy nam na dłużej!

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: