Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dzieje rozwoju ekonomicznego Polski do czasu upadku państwa polskiego. Część 2 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzieje rozwoju ekonomicznego Polski do czasu upadku państwa polskiego. Część 2 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 259 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Mia­sta w okre­sie cen­tra­li­za­cji go­spo­dar­czej.

Roz­po­czę­ta przez Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go pra­ca przy­swo­je­nia ob­cych du­chem i na­ro­do­wo­ścią miast wy­da­ła owo­ce wi­docz­ne w epo­ce Ja­giel­lo­nów. Je­śli w wie­ku XIV mia­sta no­si­ły ce­chę czy­sto nie­miec­ką, to w wie­ku XV ła­mać sic już po­czę­ły wpły­wy pol­skie z nie­miec­kie­mi, a w wie­ku XVI przy­ję­ły mia­sta cha­rak­ter zde­cy­do­wa­nie pol­ski. Ście­ra­nie się tych wpły­wów ze sobą od­by­wa się ua tle walk pol­sz­czą­ce­go się po­wo­li miesz­czań­stwa (t… zw. po­spól­stwa", ua cze­le któ­re­go sto­ją ce­chy) – z nie­miec­kim pa­try­cja­tem miej­skim ( „prze­świet­na rada”).

W XV w. za­czy­na­ją po­wo­li nie­miec­kie na­zwi­ska miesz­czań­skie prze­kształ­cać i§ na pol­skie, na­wet i w Kra­ko­wie, tej naj­sil­niej­szej straż­ni­cy niem­czy­zny w Pol­sce. Po­dob­nież i w Po­zna­niu za­cie­ra­ją się na­zwi­ska nie­miec­kie, a ję­zyk nie­miec­ki zni­ka z ksiąg ra­dziec­kich i wil­kiem ce­cho­wych.

Z Niem­ców naj­prę­dzej pol­sz­czy­li się, wsku­tek sto­sun­ków z lud­no­ścią pol­ską, rze­mieśl­ni­cy, naj­dłu­żej na­to­miast za­cho­wy­wa­li swą od­ręb­ność na­ro­do­wą kup­cy, mia­no­wi­cie bo­ga­ci hur­tow­ni­cy. Pol­sz­cze­nie się ce­chów wy­raź­nie wy­stę­pu­je w cią­gu XV wie­ku. W nie­któnch sta­tu­tas ce­cho­wych (np. mia­sta Prze­my­śla) wręcz za­wa­ro­wa­no uży­wa­nie ję­zy­ka pol­skie­go na ze­bra­niach

Wo­bec tego, że do ce­chów, od XIV wie­ku po­cząw­szy, na­pły­wa­ła znacz­na licz­ba lud­no­ści pol­skiej, ście­ra­nie się wpły­wów nie­miec­kich i pol­skich przy­bie­ra­ło za­tym naj­czę­ściej ce­chę walk po­mię­dzy ce­cha­mi a pa­try­cja­tem nie­miec­kim; ce­chy dążą do zła­ma­nia że­la­znej ob­rę­czy mo­no­po­lu na urzę­dy miej­skie w rę­kach sko­li­ga­co­nych po­mię­dzy sobą nie­miec­kich ro­dów ku­piec­kich.

Ście­ra­nie się tych wro­gich prą­dów nie­rzad­ko pro­wa­dzi­ło do ostrych za­tar­gów i za­mie­szek. W mia­stach pry­wat­nych, gdzie z na­tu­ry rze­czy ży­wioł nie­miec­ki nie za­pusz­czał zbyt głę­bo­kich ko­rze­ni, pol­sz­cze­nie się miesz­czań­stwa do­ko­ny­wa­ło się jesz­cze szyb­ciej i ła­twiej niż po kró­lew­skich.

Tak więc wy­two­rze­nie miesz­czań­stwa pol­skie­go za­pi­sać na­le­ży na do­bro XVI wie­ku. Sprzy­jał temu i na­pływ róż­no­rod­nej lud­no­ści kra­jo­wej do miast. Na­zwi­ska miesz­czan z owej epo­ki co­raz czę­ściej wy­ka­zu­ją po­kre­wień­stwo z na­zwi­ska­mi chłop­skie­mi, stan kmie­cy bo­wiem uży­czał mia­stom znacz­ne­go do­pły­wu lud­no­ści, po­mi­mo wszel­kich prze­szkód sta­wia­nych przez dzie­dzi­ców-szlach­tę. Z dru­giej stro­ny da się to samo po­wie­dzieć i o sta­nie szla­chec­kim. Licz­ne na­zwi­ska szla­chec­kie osia­dłych po mia­stach ro­dzin, świad­czą, że ubo­ga szlach­ta osia­da­ła po mia­stach, przy­czy­nia­jąc się w ten spo­sób do utrwa­le­nia pol­skie­go cha­rak­te­ru miesz­czań­stwa. To osia­da nie szlach­ty po mia­stach sta­no­wi­ło jed­ną z cech roz­wo­ju miast w XVI w. Osia­da­ła szlach­ta za­rów­no za­moż­na, któ­ra prócz swych dóbr wiej­skich lu­bi­ła mieć w więk­szych mia­stach wła­sne domy, jak tez i szlach­ta ma­jąt­ko­wo pod­upa­dła, któ­ra, stra­ciw­szy na roli, przyj­mo­wa­ła oby­wa­tel­stwo miej­skie w na­dziei po­lep­sze­nia bytu. Czę­sto­kroć do po­saż­ne miesz­czan­ki, wy­cho­dząc za ubo­gą szlach­tę, prze­kształ­ca­ły pa­ru­mor­go­we­go szlach­ci­ca na osia­dłe­go w mie­ście „szla­chet­nie i uro­dzo­ne­go” oby­wa­te­la. I szko­ły miej-P skie były czyn­ni­kiem, któ­ry zbli­żał szlach­tę do miast.

Zwy­kle jed­nak na­der nie­chęt­nym okiem spo­glą­da­ły ma­gi­stra­ty na osie­dla­nie się szlach­ty w mia­stach, o ile że szlach­ta – mia­no­wi­cie moż­na uchy­la­ła się z pod ju­rys­dyk­cji miej­skiej, nie uzna­wa­ła roz­po­rzą­dzeń i wil­ta­erzy ma­gi­stra­tu i nie chcia­ła ze swych po­sia­dło­ści miej­skich opła­cać żad­nych po­dat­ków, za­sła­nia­jąc się na­le­że­niem do in­ne­go sta­nu, wy­łą­cza­ją­ce­go wszel­ka ju­rys­dyk­cję miej­ską. Na­pływ ro­do­wi­tych Niem­ców do miast pol­skich w cią­gu XVI w. trwał nie­prze­rwa­nie. Cha­rak­ter jego był jed­nak zu­peł­nie od­mien­ny od tego, któ­ry ce­cho­wał roz­wój miast w Pol­sce w wie­ku XIII i XIV. Już nie zwar­tą, gę­stą ła­wi­cą Niem­cy osia­da­ją w mia­stach pol­skich, lecz po­je­dyń­cze­mi ro­dzi­na­mi, któ­re na­le­żąc prze­waż­nie do kla­sy za­moż­ne­go ku­piec­twa za­gra­nicz­ne­go, osia­da­ją w Pol­sce wsku­tek nie­zwy­kłe­go oży­wie­nia han­dlo­wych sto­sun­ków Pol­ski z za­gra­ni­cą. Na­pływ ten wzmógł się po przy­łą­cze­niu pro­win­cji pru­skich w r. 1466. Oży­wio­ny ruch umy­sło­wy Za­cho­du śle też do Pol­ski nie­ma­ło swych przed­sta­wi­cie­li roz­ma­ite­go ka­li­bru i róż­nej na­ro­do­wo­ści. Uwi­ja­ją się więc roz­ma­ici wę­drow­ni ucze­ni, ka­zno­dzie­je, han­dla­rze ksią­żek, dru­ka­rze.

Sto­su­nek li­czeb­ny lud­no­ści nie­miec­kiej do ogó­łu lud­no­ści w mia­stach wszę­dzie na­tu­ral­nie był od­mien­ny. Dla Po­zna­nia w po­ło­wie XVI wie­ku przy­jąć moż­na z pew­nym praw­do­po­do­bień­stwem 7s lud­no­ści. Sto­su­nek ten wa­hał się wo­gó­le po­mię­dzy 18 a 15 ogól­nej licz­by lud­no­ści. Lud­ność nie­miec­ka od­da­wa­ła się prze­waż­nie han­dlo­wi a w ce chach sta­no­wi­ła zni­ka­ją­cą mniej­szość

Je­dy­nie w ce­chach gar­ba­rzy, złot­ni­ków i ze­gar­mi­strzów roz­po­rzą­dza­ła ta i owdzie więk­szo­ścią,. '?* Lud­no­ści nie­miec­kiej licz­bą swą do­rów­ny­wa­ła, a po­czę­ści ią na­wet prze­wyż­sza­ła–lud­ność ży­dow­ska. Wpraw­dzie w nie­któ­rych mia­stach, zwłasz­cza zaś w pry­wat­nych, po­byt Ży­dom wo­gó­le był wzbro­nio­ny; więk­sza część miast jed­nak po­sia­da­ła osob­ne dziel­ni­ce ży­dow-l skie, poza ob­rę­bem któ­rych Ży­dóm nie I wol­no było się po­ka­zy­wać, sko­ro wybi-Iła 93 go­dzi­na (10 go­dzi­na wie­czo­rem, dzie­lo­no bo­wiem dobę na 24 go­dzi­ny, po­czy­na­jąc od pół­no­cy). ' Ży­dow­ska lud­ność po­zo­sta­wa­ła pod ju­rys­dyk­cją wo­je­wo­dy lub sta­ro­sty; za po­zwo­le­nie za­miesz­ka­nia, gmi­na ży­dow­ska opła­ca­ła ty rn urzęd­ni­kom kró­lew­skim kwo­tę „pro­tek­cyj­ną” oraz była dla nich naj­czę­ściej nie­wy­czer­pa­nym źró­dłem do­cho­du. Z tego też po­wo­du w nie­któ­rych mia­stach osie­dli­li się Ży­dzi na­wet po­mi­mo pro­te­stów ma­gi­stra­tu, za pro­tek­cją wo­je­wo­dy lub sta­ro­sty. Lud­ność ży­dow­ska, dla od­róż­nie­nia się od chrze­ści­jan, no­si­ła w XVI w. ze­wnętrz­ną ozna­kę, mia­no­wi­cie żół­tej bar­wy na­kry­cia gło­wy. W dziel­ni­cy ży­dow­skiej były osob­ne by­dło­bój­nie, za­kła­dy ką­pie­lo­we i t… d… dla wy­łącz­ne­go użyt­ku Ży­dów.

Ce­chy to­czy­ły na­mięt­ną wal­kę prze­ciw Ży­dom, oskar­ża­jąc ich o wdzie­ra­nie się w pra­wa rze­mieśl­ni­ków chrze­ści­jań­skich, o fu­szer­kę, psu­cie cen i t… d. Nic dziw­ne­go prze­to, że w XVI w. spo­ty­ka­my sze­reg wy­jąt­ko­wych za­rzą­dzeń prze­ciw Ży­dóm; za­rzą­dze­nia te jed­nak no­si­ły wy­łącz­nie cha­rak­ter go­spo­dar­czy.

Do oży­wie­nia miast i han­dlu przy­czy­ni­li się w XVI wie­ku nie­ma­ło Szko­ci. Licz­ba ich była sto­sun­ko­wo nie­znacz­na, od­zna­cza­li się oni jed­nak taką ru­chli­wo­ścią na polu han­dlu i prze­my­słu, że po­czę­li ro­bić kon­ku­ren­cję lud­no­ści tu­byl­czej. W roku 1531 uskar­ża­ły się sta­ny pru­skie u kró­la, że Szko­ci za­sy­pu­ją wszyst­kie jar­mar­ki kra­jo­we ob­ce­mi fa­bry­ka­ta­mi, z krzyw­dą nie­ma­łą dla pro­duk­cji kra­jo­wej. We dwa­dzie­ścia lat póź­niej tę samą skar­gę na Szko­tów za­no­szą kup­cy ma­łoi wiel­ko­pol­scy. Głow­ną przy­czy­ną nie­chę­ci prze­ciw Szko­tom była oko­licz­ność, że na­der rzad­ko osie­dla­li się oni na sta­łe w ja­kim­kol­wiek mie­ście i nie na­by­wa­li nig­dy praw oby­wa­tel­stwa miej­skie­go, to zna­czy – nie po­no­si­li nig­dzie miej­skich cię­ża­rów, jak­kol­wiek ko­rzy­sta­li z urzą­dzeń i praw miej­skich.

Zna­cze­nie miast, jako ognisk han­dlu, po­le­ga­ło na tar­gach ty­go­dnio­wych i na wiel­kich jar­mar­kach. Do­wóz to­wa­rów u i tar­gi i jar­mar­ki od­by­wał się w pew­nych for­mach okre­ślo­nych. Przy­wo­żo­ne na ry­nek to­wa­ry pod­da­wa­no kon­tro­li co do ich ga­tun­ku i po­bie­ra­no cła miej­skie (ro­gat­ko­we). Od opła­ty ceł wol­ną była tvl­ko szlach­ta. Od roku 1507 za­bro­nio­no wszel­kich tar­gów po wsiach, aby przez to nie po­no­si­ły uszczerb­ku mia­sta. Ma­gi­stra! sta­rał się… o to, aby ry­nek za­opa­trzo­ny był w do­sta­tecz­ną ilość to­wa­rów spo­żyw­czych, oraz aby te to­wa­ry były w do­brym ga­tun­ku i nie po wy­gó­ro­wa­nej ce­nie.

Ceny żyw­no­ści usta­na­wia­ła spe­cjal­na ko­mi­sja ma­gi­stra­tu pod prze­wod­nic­twem urzę­du wo­je­wódz­kie­go. Ce­chy pie­ka­rzy, rzeź­ni­ków, han­dla­rzy włosz­czy­zny i t… d.

były pod gro­zą, su­ro­wych kar od­po­wie­dzial­no za to, aby wsku­tek nie­do­sta­tecz­ne­go za­opa­trze­nia ryn­ku w te to­wa­ry nie na­stą­pi­ła dro­ży­zna. Kra­ma­rze mu­sie­li obo­wiąz­ko­wo uży­wać ostem­plo­wa­nych miar i wag. Mia­ry i wagi mia­sta głów­ne­go w wo­je­wódz­twie były mia­ro­daj­ne dla wszyst­kich po­mniej­szych miast w tym­że wo­je­wódz­twie.

Sól przy­wo­żo­no do miast w pew­nych ozna­czo­nych dniach w ty­go­dniu, prze­waż­nie w wiel­kich bry­łach, któ­re do­pie­ro na miej­scu kru­szo­no dla sprze­da­ży de­ta­licz­nej. Za­zwy­czaj je­den tyl­ko ku­piec w każ­dym mień­cie miał wy­łącz­ny przy­wi­lej na han­del sola.

Za­rów­no dla otwar­cia han­dlu ku­piec kie­go, jako też i za­ło­że­nia ja­kie­go­kol­wiek prze­my­sło­we­go przed­się­bior­stwa, nie­zbęd­ne było po­zwo­le­nie ma­gi­stra­tu.Za od­po­wied­nią opła­tą udzie­lał ma­gi­strat np. pla­cu pod bu­dow­lę, któ­rą pe­tent miał wy­sta­wić i po­zwa­lał mu na pro­wa­dze­nie han­dlu w ści­śle ozna­czo­nym za­kre­sie.

Iuż od cza­sów Ka­zi­mie­rza W. zna­cze­nie miast po­le­ga­ło w rów­nej mie­rze na prze­my­śle, i na han­dlu. Aż w głąb XVI wie­ku stwier­dzić moż­na je­dy­nie wzrost oży­wie­nia prze­my­sło­we­go miast w* Pol­sce Mia­no­wi­cie sta­ły wzrost i roz­ga­łę­zie­nie ce­chów w XVI w. naj­lep­szym są tego świa­dec­twem. W każ­dym mie­ście i mia­stecz­ku ów­cze­snym ude­rza znacz­na licz­ba roz­ma­itych ce­chów: w nich to ujaw­nia się naj­le­piej sil­nie, roz­bu­dzo­ny ruch za­rob­ko­wy, któ­re­go roz­mia­ry nie­wąt­pli­wie prze­wyż­sza­ły po­trze­by lo­kal­ne.

I Obok zgro­ma­dzeń ku­piec­kich (kon­tu-bern­ji) naj­czę­ściej na­po­ty­ka­ne, a za­ra­zem naj­star­sze były ce­chy: garn­ca­rzy, mły­na­rzy, gar­ba­rzy, tka­czy, su­kien­ni­ków, przy­kra­wa­czy suk­na, rzeź­ni­ków, ko­wa­li, miecz­ni­ków i płat­ne­rzy, bed­na­rzy, kraw­ców zwy­czaj­nych i kraw­ców „na je­dwa­biu”, szew­ców, płó­cien­ni­ków, sto­la­rzy, ku­śnie­rzy, mie­chow­ni­ków, złot­ni­ków i ju­bi­le­rów, ry­ba­ków i han­dla­rzy ryb, po­wroź­ni­ków, my­dla­rzy, pi­wo­wa­rów, mio­do­wa­rów, pie­ka­rzy, mu­ra­rzy, szyn­ka­rzy, mu­zy­kan­tów, fel­cze­rów i ap­te­ka­rzy. Nie­któ­re z tych ce­chów ist­nia­ły, mia­no­wi­cie w mia­stach więk­szych, już w XIV

wie­ku. W cią­gu XV w. po­wsta­wa­ły co­raz to nowe kor­po­ra­cje: to dro­gą wy­od­ręb­nia­nia się z ce­chów już daw­niej ist­nie­ją­cych (np. ślu­sa­rze, bla­cha­rze i ko­tla­rze – z ko­wa­li; ry­ma­rze, stel­ma­chy, sio­dla­rze i bia­ło­skór­ni­cy z gar­ba­rzy; czap­ni­cy z kraw­ców, to­ka­rze i ko­ło­dzie­je ze sto­la­rzy; po­za­mo­ni­cy z tka­czów, zdu­ny z mu­ra­rzy), to dro­gą przy­sto­so­wa­nia pro­duk­cji do no­wych, przed­tym nie­zna­nych ga­łę­zi pra­cy. Tak po­wsta­ły rze­mio­sła: pusz­ka­rzy, od­le­wa­czy cyny, ze­gar­mi­strzów, in­tro­li­ga­to­rów, igla­rzy, (pierw­sze igły kra­jo­we wy­ra­biać po­czę­to w XIV w. we Lwo­wie), szkla­rzy, pa­śni­ków, ma­la­rzów, pa­pier­ni­ków (Po­znań w po­ło­wie XVI w. li­czył sze­ściu maj­strów, trud­nią­cych się wy­ro­bem pa­pie­ru). Naj­więk­szy za­stęp ce­chów ty­czył wy­ro­bu przed­mio­tów me­ta­lo­wych, oraz prze­my­słu tkac­kie­go i zwią­za­nych z nim ga­łę­zi pra­cy.

O znacz­nym oży­wie­niu prze­my­sło­wym miast pol­skich świad­czy nie­tyl­ko po­kaź­ny za­stęp ce­chów w każ­dym mie­ście, ale i znacz­na licz­ba rze­mieśl­ni­ków w kaź dym ce­chu. Łę­czy­ca *) (w 8 waż­niej­szych ce­chach) li­czy­ła 161 maj­strów,

Wy­szo­gród–308, Brześć ku­jaw­ski – 115, (oraz 108 kup­ców i kra­ma­rzy); Pyz­dry – 215, Liw – 171, Mła­wa 225 (bez szew­ców). Prza­snysz – 425 (do­mów 487); Sta­ni­sła­wów – 263; Za­kro­czym – 161; La­to­wicz–102; Bło­nie – 31 sa­mych pi­wo­wa­rów; Opa­tów – pi­wo­wa­rów 160, któ­rzy pła­ci­li rocz­ne­go po­dat­ku po *4 grzyw­ny.

Świa­dec­twem roz­wo­ju prze­my­sło­we­go H miast pol­skich była jed­nak­że nie­tyl­ko f znacz­na licz­ba ce­chów w każ­dym mie­ście; zbyt da­le­ko po­su­nię­ta spe­cja­li­za­cja ce­cho­wa nie­zaw­sze zresz­tą jest czyn­ni­kiem po­stę­pu, jak tego uczy przy­kład Nie­miec; z dru­giej stro­ny nie­tyl­ko licz­ba rze­mieśl­ni­ków w każ­dym ce­chu, ale i ja­kość wy­ro­bów, tech­ni­ka prze­my­sło­wa, była świa­dec­twem roz­wo­ju. Nie­ste­ty, mało roz­wi­nię­te jest u nas za­mi­ło­wa­nie do umie­jęt­ne­go zbie­ra­nia oka­zów ro­dzi­mej sztu­ki rę­ko­dziel­ni­czej daw­nych

Dane po­wyż­sze ty­czą trze­ciej ćwier­ci XVI wie­ku.

wie­ków, z tego jed­nak, co się do­cho­wa­ło prze­ma­wia wy­kształ­co­ny smak i zgod­ne z du­chem epo­ki nie­zmier­nie.su­mien­ne wy­ko­na­nie, z rów­ną sta­ran­no­ścią trak­tu­ją­ce szcze­gó­ły, co i ca­łość. Obok tego ude­rza­ją­cą ce­chą jest trwa­łość wy­ro­bu i in­dy­wi­du­al­ność twór­cza maj­stra – dwie ce­chy, któ­rych tak bar­dzo brak sza­blo­no­wej fa­brycz­nej pro­duk­cji współ­cze­snej.

Su­kien­nic­two, gar­bar­stwo i bia­ło­skór­nic­two, szewc­two, fa­bry­ka­cja ko­ro­nek i po­za­men­tów były to dzia­ły rze­miosł tak w Pol­sce roz­po­wszech­nio­ne, roz­miar pro­duk­cji ich był tak roz­le­gły, że nie­wąt­pli­wie czę­ści wy­twór­czo­ści kie­ro­wać się mu­sia­ła za gra­ni­cę, nie po­prze­sta­jąc na za­opa­trze­niu ryn­ku kra­jo­we­go.

Or­ga­ni­za­cja ce­chów zu­peł­nie od­po­wia­da­ła ty­po­wi, ukształ­co­ne­mu przez pra­wo mag­de­bur­skie. O ile w pew­nym mie­ście zna­la­zła się pew­na licz­ba rze­mieśl­ni­ków tej sa­mej bran­ży, za­wią­zy­wał się cech. Ce­chy o licz­bie człon­ków ni­żej dzie­się­ciu na­le­ża­ły do rzad­ko­ści.

Ce­chy każ­de­go za­wo­du po­sia­da­ły pra­wie jed­no­brz­mią­ce usta­wy, co się tłó ma­czy za­po­ży­cza­niem ustaw ze wspól­ne­go źró­dła. Usta­wy ce­chów kra­kow­skich były dla więk­szo­ści miast w Pol­sce mia­ro­daj­ne. Do­pro­wa­dzi­ło to do pew­ne­go zwierzch­nic­twa ce­chów kra­kow­skich nad pro­win­cjo­nal­ne­mu. W XVI w. zwierzch­nic­two to jed­nak już nie ist­nia­ło.

We­wnętrz­ne ży­cie miast pol­skich w epo­ce Ja­giel­lo­nów daje ob­raz po­rząd­ku opar­te­go na po­wszech­nej za­moż­no­ści. Z do­ku­men­tów owo­cze­snych, kro­nik miej­skich i t… d… otrzy­mu­je­my wra­że­nie, że k w mia­stach za­miesz­ki­wa­ła lud­ność, od-F zna­cza­ją­ca się za­mi­ło­wa­niem po­rząd­ku, pra­co­wi­to­ścią, pil­no­ścią i trzeź­wo­ścią po­glą­dów. Całe ży­cie fa­mi­lij­ne, rów­nie jak i pu­blicz­ne, prze­ni­kał duch po­rząd­ku i oby­czaj­no­ści. Już ce­chy wpa­ja­ły w mło­dzież po­sza­no­wa­nie wo­bec star­szych, prze­strze­ga­nie praw i skru­pu­lat­ność w wy­peł­nia­niu obo­wiąz­ków. Nie­zmier­nie ostro ka­ra­no prze­stęp­stwa prze­ciw pra­wu wła­sno­ści. Za kra­dzież, na­wet drob­ną, ka­ra­no śmier­cią.

Co­praw­da nie spo­ty­ka­my wśród miesz­czań­stwa pol­skie­go w XVI w. tak bo­ga­tych ro­dzin, ja­kie były w han­dlo­wych mia­stach Ho­lan­dji, Włoch, Nie­miec; nie­ma­ło jed­nak było kup­ców bar­dzo za­moż­nych, któ­rzy ob­ra­ca­li set­ka­mi ty­się­cy.

Za­moż­ność miesz­czan pol­skich w wie­ku XVI ujaw­nia­ła się po­nie­kąd w ubra­niu. Je­dwab­ne ma­ter­je, ko­ron­ki, bro­kat zło­ty i srebr­ny, dro­gie fu­tra, zło­te i srebr­ne ozdo­by i dro­gie ka­mie­nie na­le­ża­ły do co­dzien­nych czę­ści ubra­nia za­moż­ne­go miesz­czań­stwa. Bie­da­kiem na­zy­wa­no­by ta­kie­go kup­ca lub mi­strza rze­mio­sła, któ­ry­by w swym go­spo­dar­stwie nie po­sia­da! srebr­nych ły­żek, kub­ków, pół­mi­sków, lub któ­re­go żona nie mia­ła­by przy­najm­niej pa­rad­ne­go czep­ca, ob­szy­wa­ne­go per­ła­mi.

Za­moż­ność miast epo­ki Ja­giel­lo­nów uwy­dat­nia­ła się zwłasz­cza w mo­nu­men­tal­nych wy­ro­bach sztu­ki bron­zow­ni­czej, ja­kie się licz­nie prze­cho­wa­ły w ko­ścio­łach. Lich­ta­rze i świecz­ni­ki, chrzciel­ni­ce, ozda­bia­ne pła­sko­rzeź­bą w ma­syw­nym me­ta­lu, a wresz­cie i na­grob­ki – są trwa­łym świa­dec­twem za­moż­no­ści owych mi­nio­nych wie­ków.

Z opi­sów po­ża­rów ów­cze­snych prze ko­nać się moż­na, że już w po­cząt­kach

XVI w. w więk­szych mia­stach bu­dow­le w ob­rę­bie mu­rów były prze­waż­nie z ce-| gły lub ka­mie­nia. Ma­gi­stra­ty sta­ra­ły] się, aby na miej­sce do­mów po­go­rza­łych: bu­do­wa­no nowe wy­łącz­nie mu­ro­wa­ne, w każ­dym zaś ra­zie aby były kry­te da­chów­ka. Zda­rza­ło się też czę­sto, źe kró­lo­wie, chcąc przyjść z po­mo­cą mia­stom, któ­ro po­go­rza­ły, nada­wa­li im na dłu­gi prze­ciąg cza­su wol­ność od po­dat­ków, naj­czę­ściej z tą ulgą, że no­wel domy mu­ro­wa­ne będą mia­ły 20 lat wol­no­ści, pod­czas gdy do­mom drew­nia­nym przw­na­wa­no je­dy­nie 10 lat.

Wo­do­cią­gi miej­skie ist­nia­ły w XVI w. (po­czę­ści już i w XV) w Kra­ko­wie, Lwo­wie, Łom­ży, Wło­cław­ku. W Po­zna­niu roz­pro­wa­dza­no wodę ru­ra­mi po ca­łym mie­ście, do każ­de­go domu; to samo i we Lwo­wie.

Od po­ło­wy XVI w. za­czę­ły się wzno­sić w waż­niej­szych mia­stach Pol­ski, mia­no­wi­cie wo­je­wódz­kich, pa­ła­ce bo­ga­tej szlach­ty, któ­re nie­ma­ło się przy­czy­ni­ły do upięk­sze­nia miast. Nie­któ­re z tych pa­ła­ców bu­do­wa­no z nie­zwy­kłym prze­py­chem.

Nie­je­den za­by­tek bu­dow­nic­twa owych cza­sów dziś jesz­cze im­po­nu­je swe­mi roz­mia­ra­mi, ma­syw­no­ścią mu­rów i trwa­ło­ścią bu­do­wy. Mia­no­wi­cie Kra­ków jest pod tym wzglę­dem dla kra­ju tym, czym dla Nie­miec ec No­rym­ber­ga Współ­cze­śni po­rów­ny­wa­li Kra­ków z wło­skie­mi mia­sta­mi XVI wie­ku.

Ad­mi­ni­stra­cyj­ne skła­da­ło się każ­de mia­sto z kil­ku czę­ści od sie­bie na­wza­jem nie­za­leż­nych. Obok wła­ści­we­go mia­sta, za­mknię­te­go w ob­rę­bie mu­rów, le­ża­ły przed­mie­ścia. Po­nie­waż mury wszyst­kich więk­szych miast i w ogó­le ozna­cze­nie gra­nic miej­skich po­cho­dzi­ły z koń­ca XIII oraz XIV stu­le­cia, nic dziw­ne­go prze­to, że w XVI w. wszyst­kie mia­sta, roz­sze­rza­jąc się te­ry­tor­jal­nie, za­bu­do­wa­ły się tak, iż mury ota­cza­ły wła­ści­wie samo śród­mie­ście, przed­mie­ście zaś two­rzy­ło sa­mo­dziel­ne jed­nost­ki ad­mi­ni­stra­cyj­ne z wła­sne­mi re­pre­zen­ta­cja­mi wy­bor-cze­rai, z urzę­dem miej­skim, są­dow­nic­twem i t… d.

Ale i w ob­rę­bie sa­mych­że miast, by wały nie­ru­cho­mo­ści, kom­plek­sy bu­dyn­ków, lub całe uli­ce wy­ję­te z pod za­rzą­du władz miej­skich. Pierw­szym przy­kła­dem ta­kie­go wy­od­ręb­nie­nia ju­rys­dyk­cji były ży­dow­skie Ghet­ta, nad któ­re­mi nie ma­gi­strat, lecz wo­je­wo­da lub sta­ro­sta wy­ko­ny­wał ju­rys­dyk­cję. W wie­ku XVI otoż na ten wzór po­wsta­wać po­czę­ły od­ręb­ne "Ju­ry­dy­ki" du­cho­wień­stwa i szlach­ty. Wój­to­stwa np, sta­no­wi­ły od­ręb­ne ju­ry­dy­ki, nie pod­le­głe ma­gi­stra­to­wi. Ju­ry­dy­ki więc były to ad­mi­ni­stra­cyj­nie, fi­nan­so­wo, po­li­cyj­nie i cy­wil­no-praw­nie cząst­ki zu­peł­nie nie­za­leż­ne, w ob­rę­bie któ­rych mia­ro­daj­ną była wła­dza pa­try-mon­jal­na chwi­lo­we­go ich dzie­dzi­ca, Jak­kol­wiek cząst­ki te te­ry­tor­jal­nie na­le­ża­ły do mia­sta. Dzie­dzic ich, zu­peł­nie nie­za­leż­nie od ma­gi­stra­tu za­wie­rał umo­wy z kup­ca­mi, po­zwa­lał osie­dlać się rze­mieśl­ni­kom i t… d… choć­by na­wet i wbrew roz­po­rzą­dze­niom ma­gi­stra­tu.

Co do roz­mia­rów i licz­by lud­no­ści miast pol­skich z po­ło­wy XVI w., moż­na z wy­ka­zów po­dat­ko­wych osią­gnąć dość pew­ne po­ję­cie. Po­znań w r. 1549 li­czył 1636 do­mów bu­do­wa­nych z trwa­łe­go ma­te­ria­łu, oraz z drze­wa Licz­ba szla­chec­kich i ko­ściel­nych nie­ru­cho­mo­ści prze­no­si­ła 100, do­mów ży­dow­skich było oko­ło 80. W kil­ka lat póź­niej li­czo­no w ob­rę­bie mu­rów miej­skich 1800 sa­mo­ist­nych ro­dzin, któ­re opła­ca­ły poda ek szos. Każ­da li­czy­ła prze­cięt­nie po 6 głów, licz­ba cze­lad­ni­ków,uczniów i służ­by do­mo­wej naj­mniej 2 ty­sią­ce. Licz­ba Ży­dów–oko­ło 3 ty­się­cy. Szlach­ta, du­cho­wień­stwo, nie po­cią­ga­ne do opła­ty szo­su, wraz z ro­dzi­na­mi i służ­bą–oko­ło 1500 głów. Przed­mie­ścia, za­lud­nio­ne na­der sil­nie li­czy­ły przy­najm­niej tyle, co śród­mie­ście, – tak iż Po­znań ogó­łem li­czył oko­ło 80 ty­się­cy lud­no­ści.

Kra­ków w tym­że cza­sie li­czył 70 – 80 ty­się­cy.

Dla uzy­ska­nia oby­wa­tel­stwa miej­skie­go po­trzeb­ny był do­wód, że kan­dy­dat po­sia­da w mie­ście nie­ru­cho­mość jaką… oraz że jest uzdol­nio­ny do zaj­mo­wa­nia się ja­kim­kol­wiek „uczci­wym” rze­mio­słem. Wo­bec zgro­ma­dzo­ne­go ma­gi­stra­tu skła­dał tedy nowy miesz­cza­niu przy­się­gę, że po­słusz­ny bę­dzie roz­po­rzą­dze­niom ma­gi­stra­tu i po­wa­gę praw miej­skich sza­no­wać bę­dzie. Do przy­ję­cia po­trze­ba było po­nad­to po­rę­ki dwuc­fa osia­dłych już zd&wna w mie­ście oby­wa­te­li, oraz wy­ka­za­nie się z po­sia­da­nia wy­ma­ga­nej bro­ni. Żą­da­no bo­wiem dla bez­pie­czeń­stwa mia­sta, aby każ­dy oby­wa­tel miej­ski po­sia­dał od­po­wied­nie uzbro­je­nie. Od wro­gów ze­wnętrz­nych za­bez­pie­czo­ne było mia­sto przez po­je­dyń­czą, cza­dem po­dwój­ną lin­ję mu­rów z basz­ta­mi i flan­ka­mi, z któ­rych miesz­cza­nie mo­gli na­cie­ra­ją­ce­go nie­przy­ja­cie­la ra­zić wy­strza­ła­mi i zrzu­ca­niem ka­mie­ni. Wzdłuż mu­rów bie­gła fosa; mo­sty, od­po­wia­da­ją­ce bra­mom mia­sta, były zwo­dzo­ne ua łań­cu­chach. Obro­na każ­dej basz­ty i każ­dej bra­my po­wie­rzo­na była zwy­kle zo­sob­na jed­ne­mu ce­cho­wi, mi­li­cja bo­wiem, kto­rą utrzy­my­wa­ły mia­sta, wy­star­czyć mo­gła co naj­wy­żej do utrzy­ma­nia po­rząd­ku we­wnątrz mia­sta, nie zaś do jego obro­ny.

Prze­pi­sy, do­ty­czą­ce utrzy­ma­nia po­rząd­ku we­wnątrz mia­sta, były na­der ostre i szcze­gó­ło­we. Sko­ro wy­bi­ła 22 ga go­dzi­na ua ze­ga­rze miej­skim, od­by­wał urzęd­nik po­li­cyj­ny, zwa­ny Hut­ma­nem, re­wi­zję wszyst­kich ulic, i to­wa­rzy­szą­cy mu pa­choł­ko­wie noc­ni za­my­ka­li wszyst­kie szyn­ki i lo­ka­le go­ścin­ne, a in­dy­wi­dua po­dej­rza­ne, nie mo­gą­ce się wy­ka­zać miej­scem po­by­tu, pro­wa­dzo­no do aresz­tu miej­skie­go. Od 23-ej go­dzi­ny (11-tej wie­czo­rem) do 5 rano peł­ni­li służ­bę pa­choł­ko­wie i stró­żo­wie noc­ni. Wsze­tecz­ni­ce, na­po­tka­ne na uli­cach po 22 go­dzi­nie, sma­ga­no pu­blicz­nie przed prę­gie­rzem, a po­tym wy­świe­ca­no z mia­sta. Zło­dziei, ka­ra­nych już jed­no­krot­nie,cze­ka­ła kara śmier­ci przez po­wie­sze­nie; to samo i prze­cho­wy­wa­czy kra­dzio­nych rze­czy; mor­der­ców ści­na­no lub wpla­ta­no w koło, pod­pa­la­czy żyw­cem pa­lo­no. Pod tym wzglę­dem nie zna­ły sądy miej­skie li­to­ści, ani róż­ni­cy sta­nów. Kro­ni­ka mia­sta Po­zna­nia wy­ka­zu­je wię­cej niż je­den przy­kład, że zła­pa­ne­go na go­rą­cym uczyn­ku szlach­ci­ca od­da­wa­no pod miecz ka­tow­ski rów­nie do­brze, jak każ­de­go miesz­cza­ni­na.

Urzą­dze­nia, do­ty­czą­ce zdro­wot­no­ści pu­blicz­nej w mia­stach na­szych XVI w., były róż­no­rod­ne. Przede wszyst­kim zaś szpi­ta­le i schro­ni­ska ubo­gich. Nie zna la­zł­by w Pol­sce ów­cze­snej mia­sta i mia­stecz­ka, w któ­rym­by, i to od XIII wie­ku, nie było szpi­ta­la, domu ubo­gich i łaź­ni. In­sty­tu­cje te po­sia­da­ły zwy­kle swe osob­ne upo­sa­że­nie w po­sta­ci za­pi­sów do­bro­czyn­nych. W więk­szych mia­stach byli le­ka­rze miej­scy, obo­wią­za­ni za­rów­no do re­gu­lar­ne­go od­wie­dza­nia szpi­ta­li, jak i do re­wi­do­wa­nia ap­tek. W ra­zie cho­rób na­gmin­nych ma­gi­strat za­pro­wa­dzał kwa­ran­tan­nę i ogła­sza! prze­pi­sy za­po­bie­gaw­cze.

Po­dwa­ja­no licz­bę chi­rur­gów miej­skich I lud­ność naj­uboż­sza otrzy­my­wa­ła dar­mo co­dzien­ną ra­cję po­ży­wie­nia. Ze wzglę­dów sa­ni­tar­nych wy­dał np. ma­gi­strat po­znań­ski roz­po­rzą­dze­nie, aby głę­bo­kość gro­bów wy­no­si­ła co naj­mniej trzy łok­cie. W łaź­ni miej­skiej otrzy­my­wa­li ką­pie­le dar­mo bied­ni i uczą­ca się mło­dzież.

Dla zła­go­dze­nia szkód, po­wsta­łych z czę­stych w onych cza­sach po­ża­rów, oraz dla za­po­bie­że­nia po­ża­rom, ist­nia­ły naj­roz­ma­it­sze prze­pi­sy, za­bra­nia­no za­bu­do­wy­wać uli­ce zbyt waz­ko, utrzy­my­wa­no ko­mi­nia­rzy miej­skich, wy­zna­cza­no na gro­dy dla tych, któ­rzy pierw­si zja­wi­li się na miej­scu po­ża­ru z od­po­wied­nim na­rzę­dziem ra­tun­ko­wym.

Uli­ce były po­rząd­nie wy­bru­ko­wa­ne i za­mia­ta­ne. Dla utrzy­ma­nia ulic w po­rząd­ku i czy­sto­ści ist­niał za­kaz wy­rzu­ca­nia śmie­ci przed domy. Śmie­cie i nie­czy­sto­ści wy­wo­żo­no re­gu­lar­nie za mia­sto.

W we­wnętrz­nym ustro­ju miast nie wy­stę­pu­ją żad­ne za­sad­ni­cze i głę­bo­kie zmia­ny aż po schy­łek XVI w., jak­kol­wiek w każ­dym mie­ście dają się do­strzec sto­sow­ne do wa­run­ków lo­kal­nych drob­ne uchy­le­nia od daw­nej ty­po­wo-jed­no­li-tej or­ga­ni­za­cji. Już od po­ło­wy XVI w. w nie­któ­rych mia­stach w wy­bo­rach do rady miej­skiej za­czy­na­ją mi­strzo­wie ce­cho­wi za­stę­po­wać cech cały,od­da­jąc głos w imie­niu wszyst­kich człon­ków ce­chu.

Cen­tra­li­za­cja go­spo­dar­cza, któ­rej za­sad­ni­czy cha­rak­ter po­przed­nio na­kre­śli­li­śmy, i te­ry­tor­jal­na po­li­ty­ka go­spo­dar­cza miast, jaką po­zna­li­śmy w XIV i XV wie­ku, wy­klu­cza­ły się na­wza­jem; jed­na była an­ty­te­zą dru­giej. Cen­tra­li­za­cja była jed­nak for­mą doj­rzal­szą, była ha­słem przy­szło­ści: zwy­cię­żyć mu­sia­ła. Po­tę­gi zaś i do­bro­byt miast za­gwa­ran­to­wa­ne były wła­śnie po­li­ty­ką te­ry­tor­jal­ną. Zwy­cię­stwo cen­tra­li­za­cji pod­cię­ło więc nie­ja­ko ko­rze­nie sił i roz­kwi­tu miast.

Na­po­zór kwi­tły mia­sta w XVI wie­ku, lecz istot­ne ar­ter­je ich były pod­cię­te, źró­dła ich bo­gactw tkwi­ły w prze­szło­ści, rn tej epo­ce, któ­rą na­zwa­li­śmy okre­sem go­spo­dar­cze­go sa­mo­rzą­du miast.

Jest to cha­rak­te­ry­stycz­ną ce­chą hi­stor­ji miast w Pol­sce, że era sku­pia­nia się go­spo­dar­cze­go już się była roz­po­czę­ła, za­nim mia­sta, opie­ra­jąc się na swej te­ry­tor­jal­nej po­li­ty­ce, zdą­ży­ły dojść do praw­dzi­we­go roz­kwi­tu, okres go­spo­dar­czy w dzie­jach miast za­le­d­wie roz­po­czął się, gdy w peł­nym jego bie­gu na­de­szła sil­niej­sza, po­tęż­niej­sza fala cen­tra­li­za­cja, i po­ło­ży­ła kres dal­sze­mu roz­wo­jo­wi miast ua daw­nym grun­cie. Po­zo­sta­win­ny sam so­bie, był­by roz­wój go­spo­dar­czy Pol­ski do­pro­wa­dził do cen­tra­li­za­cji znacz­nie póź­niej, nie czy­niąc na­głe­go prze­sko­ku: od­dzia­ły­wa­nie zaś eks­por­to­wych za­gra­nicz­nych ryn­ków zwrot teu ku cen­tra­li­za­cji znacz­nie przy­śpie­szy­ło, wy­prze­dza­jąc nor­mal­ny roz­wój.

Z dru­giej stro­ny mia-fa nio zdą­ży­ły przejść ca­łej ska­li roz­wo­ju i zo­sta­ły w jej po­ło­wie za­sko­czo­ne nową fazą dzie­jów go­spo­dar­stwa kra­jo­we­go, gdyż czas, prze­zna­czo­ny im na ten roz­wój, był za krót­ki: po­czą­tek jego da­tu­je z epo­ki znacz­nie póź­niej­szej, niż miast in­nych państw eu­ro­pej­skich – Nie­miec, Włoch, lub Fran­cji, tym­cza­sem ten­den­cje cen­tra­li­stycz­ne wy­stę­pu­ją w Pol­sce pra­wie rów­no­cze­śnie, jak i w in­nych pań­stwach eu­ro­pej­skich, t… j… w koń­cu XV wie­ku. Gdy więc w in­nych kra­jach mia­sta mia­ły czas od XI aż do XV w. okrzep­nąć, roz­wi­nąć się, spo­tęż­nieć w cią­gu 3–4 stu­le­ci, w Pol­sce na roz­wój ten przy­pa­dło nie­speł­na lat dwie­ście. Aż po ko­niec XIV wie­ku mia­sta w Pol­sce no­si­ły przy tym cha­rak­ter wy­łącz­nie nie­miec­ki, po­zo­sta­wa­ły więc w ręku ży­wio­łu ob­ce­go, któ­re­go roz­wój wy­wo­ły­wać mu­siał in­stynk­tow­ny od­pór lud­no­ści kra­jo­wej.

Z tych to po­wo­dów roz­wój miast w Pol­sce nie do­szedł do tak po­waż­nych wy­ni­ków, aby one mo­gły prze­trwać bez f Bi­ko­dy kry­tycz­ną epo­kę przej­ścio­wą.

j Nie­zna­ne były w Pol­sce np. Ligi poli* I tycz­ne i związ­ki miast, któ­re w in­nych! kra­jach tak sil­nie za­wa­ży­ły na sza­li lo­sów kra­ju. Gdy two­rzy­ła się wła­dza cen­tral­na, t… j… sejm–mia­sta nie uczy­ni­ły nic, aby za­pew­nić so­bie wpływ i miej­sce w tej kor­po­ra­cji. Dla­te­go też po­wo­li ze­pchnię­to je do roli nie­mych świad­ków, pod­czas gdy sejm co­raz bar­dziej sku­pia! w swym ręku kie­row­nic­two po­li­ty­ki go­spo­dar­czej. I Do­stęp do sej­mu nie był wca­le dla I miast za­mknię­ty. W po­cząt­kach już ak­cep­to­wa­no za­sad­ni­czo re­gu­łę, że mia­sta po­win­ny brać udział w de­ba­tach i uchwa­łach, do­ty­czą­cych losu miast. Sie­dem więk­szych miast mia­ło pra­wo gło­su w wy­bo­rach na kró­la, a jak­kol­wiek z cza­sem pra­wo to stać się mia­ło czczą for­mal­no­ścią, w fa­zie kry­tycz­nej wca­le nią nie było, jak tego do­wo­dzi przy­kład choć­by Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły, któ­ry od miast brał pi­śmien­ne za­rę­cze­nia, że wza­mian za roz­ma­ite otrzy­ma­ne przy­wi­le­je, po­pie­rać będą po jego śmier­ci kan­dy­da­tu­rę jego syna na tro­nie pol­skim. At do koń­ca XV wie­ku za­sia­da­li w sej­mie przed­sta­wi­cie­le Kra­ko­wa, Po­zna­nia, Ka­li­sza, San­do­mie­rza; po­wo­ła­no te mia­sta, oraz mia­sto Lwów w roku 1503 do sej­mu, gdy cho­dzi­ło o uchwa­le­nie środ­ków na obro­nę za­gro­żo­nych gra­nic pań­stwa.

Sejm jed­nak mało przed­sta­wiał in­te­re­su dla miast, była to bo­wiem od po­cząt­ku in­stan­cja, któ­rej je­dy­nym na­po­zór ce­lem było uchwa­la­nie cię­ża­rów dyk­to­wa­nych in­te­re­sa­mi ca­ło­ści pań­stwa; wo­bec tych wzglę­dów na ca­łość pań­stwa, mia­sta, sto­jąc na grun­cie po­li­ty­ki swej te­ry­tor­jal­nej, były zu­peł­nie obo­jęt­ne. Gdy zaś z cza­sem sejm stał się are­ną dą­żeń go­spo­dar­czo – cen­tra­li­za­cyj­nych, nie­uf­ność miast do tej kor­po­ra­cji spo­tę­go­wa­ła się tyl­ko.

Ze­spa­la­nie się te­ry­tor­jów go­spo­dar­czych miej­skich w więk­sze ca­ło­ści, pro­wa­dzi­ło przedew­szyst­kim do usu­nię­cia sztucz­nych prze­gród, t… j… przy­wi­le­jów skła­do­wych, przy­wi­le­jów wy­łącz­ne­go pra­wa za­ku­pu od kup­ców ob­cych, pra­wa sta­no­wie­nia cen przez wła­dze lo­kal­ne.

Wszyst­kie te pod­sta­wo­we czyn­ni­ki po­li­ty­ki miast pa­da­ły, je­den po dru­gim pod na­ci­skiem no­wych prą­dów, – a nie bez opo­zy­cji miast, znaj­du­ją­cej wy­raz w roz­draż­nie­niu ży­wio­łu miesz­czań­skie go prze­ciw szlach­cie. Koz­dź­więk sta­no­wy, prze­dział klas wy­stę­pu­je co­raz do­bit­niej po­cząw­szy od koń­ca XV w.

Mno­żą się w mia­stach awan­tu­ry, zbie­go­wi­ska i bój­ki po­mię­dzy szlach­tą a tniesz czar­ni mi, ma­jąc wspól­ne źró­dło we wzra­sta­ją­cej nie­na­wi­ści sta­no­wej.

Ogrom­nym uszczerb­kiem dla roz­wo­ju miast było zwo­lu­ie­nie pro­du­cen­tów pło­dów rol­nych od opła­ty cen wy­wo­zo­wych. Nie­zwy­kły wzrost pro­duk­cji fol­warcz­nej pro­wa­dzi! do tego, że więk­szość szlach­ty – dzie­dzi­ców roz­po­rzą­dza­ła znacz­ne-mi za­pa­sa­mi zbo­ża, któ­re opła­ci­ło się wy­sy­łać na osob­nych szku­tach do Gdań­ska, Ka­zi­mie­rza nad Wi­słą, lub To­ru­nia.

Jesz­cze szko­dliw­szym dla han­dlu i prze­my­słu miej­skie­go był przy­wi­lej, we­dle któ­re­go szlach­cic mógł za­ku­pio­ne na wła­sną po­trze­bę fa­bry­ka­ty za­gra­nicz­ne wwo­zić do kra­ju bez opła­ty cła. Wy­two­rzy­ło to za­bój­czą kon­ku­ren­cję i dla han­dlu – kup­cy bo­wiem mu­sie­li te cła opła­cać,–i dla prze­my­słu kra­jo­we­go, gdyż fa­bry­ka­ty za­gra­nicz­ne po­czę­ły wy­pie­rać z pola pro­duk­cję kra­jo­wą.

Dal­szą szczer­bą w za­moż­no­ści miast było od­su­nię­cie miesz­czan od pra­wa na­by­wa­nia wła­sno­ści ziem­skiej. Od­po­wia­da­ło to za­zna­czo­nej już kil­ka­krot­nie ten­den­cji szlach­ty do zmo­no­po­li­zo­wa­nia pro­duk­cji rol­ni­czej. Klej­not szla­chec­ki miał się stać rów­no­znacz­ny z wy­łącz­nym pra­wem po­sia­da­nia zie­mi. Był to cięż­ki cios dla miesz­czan. Aż do po­ło­wy XV w. spo­ty­ka­my przy­kła­dy, że miesz­cza­nie nie­tyl­ko wła­da­li dzie­dzicz­nie wsia­mi, ale na­wet nowe wsie za­kła­da­li. W wie­ku XV to usta­je. Dro­gę do wła­sno­ści ziem­skiej miesz­cza­nom za­mknię­to.

Sto­su­nek urzę­du sta­ro­ściń­skie­go do or­ga­nów sa­mo­rzą­du miej­skie­go był dal­szym czyn­ni­kiem, któ­ry pro­wa­dził do zluź­nie­nia i roz­kła­du jędr­nej nie­gdyś or­ga­ni­za­cji miast pol­skich.

Re­pre­zen­ta­cja wła­dzy kró­lew­skiej spo­czy­wa­ła w mia­stach więk­szych w ręku wo­je­wo­dów, w mniej­szych zaś – w ręku sta­ro­stów. Ci urzęd­ni­cy kró­lew­scy byli in­stan­cją ape­la­cyj­ną są­dów miej­skich, po­twier­dza­li wy­ni­ki wy­bo­rów, od­bie­ra­li po­dat­ki od skar­bu i t… d. Sta­ro­stwo skła­da­ło się za­zwy­czaj z kil­ku wsi kró­lew­skich lub fol­war­ków, sta­no­wią­cych źró­dło apa­na­ży urzę­du sta­ro­ściń­skie­go, któ­re­go atry­bu­cje obej­mo­wa­ły mia­sta.

W koń­cu XVI w. wy­stą­pi­ły na jaw po­wszech­ne dą­że­nia sta­ro­stów do pod­da­nia rady miej­skiej w bez­po­śred­nią od sie­bie za­leż­ność, do wy­wie­ra­nia kon­tro­li nad ca­łym we­wnętrz­nym za­rzą­dem miast.

Tu i owdzie wy­ma­gać po­czę­li wo­je­wo­do­wie i sta­ro­sto­wie nad­mier­nych opłat za po­twier­dza­nie wy­bo­rów, nie­mi­łych so­bie kan­dy­da­tów nie za­twier­dza­li, fo­ry­tu­jąc na krze­sła ra­dziec­kie je­dy­nie po­wol­nych wy­ko­naw­ców swo­jej woli.

Ist­nia­ła więc po daw­ne­mu rada miej­ska, ale prze­sta­ła być or­ga­nem sa­mo­rzą­du miej­skie­go, bę­dąc wy­ko­naw­czy­nią roz­ka­zów sta­ro­sty. Z krzyw­dą miast po­czę­li wte­dy sta­ro­sto­wie przy­własz­czać so­bie do­cho­dy z mo­stów, na­le­żą­cych do mia­sta, wcie­lać łany miej­skie do sta­rostw i t… d.

Jak po wsiach sto lat przed­tym dzie- |

dzi­ce wcie­la­li soł­ty­so­stwa do fol­war­ków, tak w mia­stach po­czę­ły wój­to­stwa pa­dać ofia­rą chci­wo­ści sta­ro­stów.

Po­do­buy stan rze­czy wy­twa­rzać się po­czął i w mia­stach pry­wat­nych, gdzie sa­mo­rząd do­zna­wał uszczerb­ku od pa­nów dzie­dzi­ców.

(idy daw­niej urząd miej­ski udzie­lał kup­com po­zwo­le­nia ua otwie­ra­nie han­dlu, nada­wał mo­no­po­le, po­zwa­lał za­kła­dać mły­ny na grun­tach miej­skich – pod ko­niec stu­le­cia sta­ro­sto­wie i dzie­dzi­ce re­zer­wu­ją już dla sie­bie to pra­wo. Wy­sy­cha­ją prze­to źró­dła do­cho­dów miej­skich, od­pa­da dość waż­ny ty­tuł praw­ny.

Ręka w rękę szło z tym sa­mo­wol­ne na­kła­dau­ie roz­ma­itych cię­ża­rów na rze­mieśl­ni­ków i obar­cza­nie ce­chów opła­ta­mi.

W mia­rę upad­ku sa­mo­rzą­du miej­skie­go, wła­dza sta­ro­stów i dzie­dzi­ców do­szła wresz­cie do tego zna­cze­nia, ja­kie mia­ła w pierw­szej fa­zie roz­wo­ju miast wła­dza wój­tow­ska.

W roz­wo­ju miast w Pol­sce wi­dzi­my prze­to dwie fazy. Ce­cho­wa­ła pierw­szą fizę roz­le­gła wła­dza dzie­dzicz­ne­go wój­ta. Od po­ło­wy XIV w. za­czę­ły mia­sta wy­zwa­lać się z pod opie­ki wój­tów i sku­py­wać wój­to­stwa. Była to faza dru­ga.

W koń­cu XVI w. roz­po­czę­ła się faza trze­cia – ogra­ni­cze­nie sa­mo­rzą­du miej­skie­go przez urząd sta­ro­ściń­ski.

Roz­kwit i do­bro­byt miast pol­skich w XVI w. był więc po­nie­kąd tyl­ko po­zor­nym. Juź na schył­ku tego stu­le­cia ujaw­niać się po­czę­ły roz­ma­ite nie­do­ma­ga­nia. Ce­chy uskar­ża­ły się na brak od­bior­ców, kumy na ni zno­śną kon­ku­ren­cję za­gra­ni­cy, na upa­dek han­dlu,–wszy­scy zaś na wy­gó­ro­wa­ne ceny. Przy­tym i or­ga­ni­za­cja praw­no-ad­mi­ni­stra­cyj­na miast po­czę­ła chro­mać.

Sto kil­ka­dzie­siąt lat dzie­jów–od po­ło­wy, a ra­czej koń­ca XV w. do koń­ca XVI w., od śmier­ci Ka­zi­mie­rza Ja­giel­loń­czy­ka do śmier­ci Ste­fa­na Ba­to­re­go oto nie­wąt­pli­wie naj­do­nio­ślej­sza era hi­stor­ji Pol­ski. Zro­dzi­ła ona kra­jo­wi try­umf cen­tra­li­za­cji go­spo­dar­czej nad po­li­ty­ką te­ry­tor­jów miej­skich.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: