Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Dzieje starożytne narodu litewskiego. Tom 3, Pamiątki i wypadki historyczne od wieku szóstego po wiek trzynasty, tudzież rzeczy odnoszące się do Prussyi, Łotwy, zakonów rycerskich - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dzieje starożytne narodu litewskiego. Tom 3, Pamiątki i wypadki historyczne od wieku szóstego po wiek trzynasty, tudzież rzeczy odnoszące się do Prussyi, Łotwy, zakonów rycerskich - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 683 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Pa­miąt­ki i wy­pad­ki hi­sto­rycz­ne od wie­ku szó­ste­go po wiek trzy­na­sty, tu­dzież rze­czy od­no­szą­ce się do Prus­syi, Ło­twy, za­ko­nów ry­cer­skich.

Z dwie­ma ry­ci­na­mi i dwie­ma ta­bli­ca­mi ge­ne­alo­gicz­ne­mi.

Wil­no.

Na­kła­dem i dru­kiem An­to­nie­go Mar­ci­now­skie­go.

1838.

Do­zwa­la się dru­ko­wać, pod tym wa­run­kiem, aby po wy­dru­ko­wa­niu zło­żo­ne były trzy exem­pla­rze w Ko­mi­te­cie Cen­zu­ry. Wil­no 1837 d. 4 stycz­nia.

Cen­zor, Radź­ca Sta­nu i Ka­wa­ler Leon Bo­row­ski.UKA­ZI­CIEL PO­DZIA­ŁOW TOMU TRZE­CIE­GO.

Przed­mo­wa… stro­ni­ca I–VII.

XIĘ­GA PIĄ­TA.

Pa­miąt­ki i wy­pad­ki hi­sto­rycz­ne od wie­ku szó­ste­go po wiek , trzy­na­sty.

Roz­dział I. Śla­dy sto­sun­ko­wi wia­do­mo­ści u in­nych na­ro­dów, co się ty­cze lu­dów ple­mie­nia Li­tew­skie­go. Sto­pień ich oświa­ty… 1.

Roz­dział II. Po­da­nia na­ro­do­we. Ulep­sze­nia po­rząd­ków we­wnętrz­nych. Wiek szó­sty… 26.

Roz­dział III. Wy­pad­ki hi­sto­rycz­ne z wie­ku siód­me­go… 62.

Roz­dział IV. Przy­po­mnie­nia hi­sto­rycz­ne z wie­ku ósme­go… 79.

Roz­dział V. Wy­pad­ki hi­sto­rycz­ne z wie­ku IX-go… 102.

Roz­dział VI. Wy­pad­ki i pa­miąt­ki hi­sto­rycz­ne z wie­ku dzie­sią­te­go… 140.

Roz­dział VII. Zda­rze­nia hi­sto­rycz­ne z wie­ku je­de­na­ste­go… 181

Roz­dział VIII. Wy­pad­ki i pa­miąt­ki hi­sto­rycz­ne z wie­ku dwó­na­ste­go… 261

XIĘ­GA SZÓ­STA.

Roz­dział I. Rze­czy od­no­szą­ce się do Ło­twy… 320

Roz­dział II. Rze­czy od­no­szą­ce się do Prus­syi w po­cząt­kach wie­ku XIII-go… 373.

Roz­dział III. Co­kol­wiek z hi­sto­ryi za­ko­nu Krzy­żac­kie­go… 414.

Roz­dział IV. Dal­szy ciąg o za­ko­nach ry­cer­skich i przy­po­mnie­nia z hi­sto­ryi Ło­tew­skiej, ma­ją­ce zwią­zek z Li­tew­ską… 439.

Roz­dział V. Po­strze­że­nia od­no­szą­ce się do wie­kow, po­prze­dza­ją­cych XIII-ty… 496

DO­DAT­KI.

I. Chro­no­lo­gicz­ne zbli­że­nie wy­pad­kow hi­sto­rycz­nych w cią­gu tego Tomu… 568.

II. Po­czet mo­ca­rzów pa­nu­ją­cych w kra­jach, ma­ją­cych wpływ na rze­czy Li­tew­skie, po wiek XIII-ty… 574.

Pa­pie­że… 574.

Ce­sa­rze Nie­miec­cy… 574.

Kró­lo­wie Pol­scy… 575.

–. – Szwedz­cy… 575.

–. – Duń­scy… 575.

Wiel­cy Xią­żę­ta Ros­syj­scy… 576.

Prze­ło­że­ni Za­ko­now Ry­cer­skich: Miecz­ni­ków Inf­lant­skich, Ry­ce­rzy Krzy­żac­kich, Bi­sku­pów Inf­lant­skich… 577.

III. Wia­do­mość o kro­ni­ce rę­ko­pi­snej Li­tew­skiej, cy­to­wa­nej w tem pi­śmie pod na­zwa­niem kro­ni­ki By­chow­ca… 578.

IV. Po­wieść Li­tew­ska o za­ło­że­niu Mo­skwy… 582.

V. O wy­wo­dach kro­ni­kar­skich rze­czy do Li­twy ścią­ga­ją­cych się… 586.

VI. Dy­plo­mat Xią­żę­cia Po­me­ra­nii Swen­to­poł­ka, na wszel­kie wol­no­ści w jego kra­jach, Ry­ce­rzom Do­brzyń­skim wy­da­ny… 588.

VII. Trzy dy­plo­ma­ta w ma­te­ryi ukła­dow z Ku­ro­na­mi nowo-na­wró­co­ny­mi… 589.

VIII. Bul­la Pa­pie­ża Grze­go­rza IX, usta­na­wia­ją­ca bi­sku­pa inf­lant­skie­go… 593.

IX. O han­dlu daw­nych Li­twi­nów, z kro­ni­ki J. F. R… 595.

X. O daw­nych stro­jach… 596

XI. Nie­któ­re po­strze­że­nia o He­ru­lach, na do­wod ich przy­by­cia zza Elby… 602.

XII. O Wi­ciach….605.

Dwie ta­bli­ce ge­ne­alo­gicz­ne Xią­żąt Li­tew­skich, po­dług kro­ni­ki Ro­tun­da, zna­le­zio­ne w kro­ni­ce rę­ko­pi­snej J. F. R.: I-sza za­czy­na się od Pa­le­mo­na Li­bo­na „ II-ga od Do­wsz­prun­ga, spół­cze­sne­go Pa­le­mo­no­wi.

Ry­ci­ny: 1. Zna­ki Ry­ce­rzy Do­brzyń­skich i Dro­hic­kich, do stro­ni­cy… 414.

2. Ory­gi­nal­ne pi­smo li­tew­skie sta­ro­żyt­ne, do stro­ni­cy… 566.OMYŁ­KI W DRU­KU ZA­SZŁE.

Stron. 14 wier. przed­os: za­miast Da­nii, czy­tać Donu.

– 24 – 10 zam. Li­tew­sko-olań­ski – Li­tew­sko-alań­ski.

– 66 – 21 – pod – nad.

– 97 – 14 w przy­pi­sku, grad – gród.

– 140 – 8 od dołu, Doń­ski – Duń­ski.

– 172 – 1 w przy­pi­sie eta­rent – sta­rent.

– – – 3 tam­że … pec­tus – pe­cus.

– 217 – 18 – Derpsz­prun­ga – Dor­sz­prun­ga.

– 264 – 18 – Mat­ku – Mat­ka.

– 295 – 6 w przyp., tow. (lub dow) supr. ixt – loco supr. cit.

– 300 – 11 – Rus­syi – Ros­syi.

– 316 – 15 – dzi­siey­szy – dzi­siey­szych.

– 418 – 7 – Sy­no­du – Sy­do­nu.PRZED­MO­WA.

Trze­ci tom Dzie­jow Na­ro­du Li­tew­skie­go, idzie pod pra­ssę dru­kar­ską. On da­lej nie się­ga prze­cię, jak po wiek trzy­na­sty, a obej­mu­je w jed­nej xię­dze, sied­miu wie­kow dzie­je: tak mało z tych epok, do po­czerp­nię­cia wia­do­mo­ści hi­sto­rycz­nych zo­sta­ło ma­te­ria­łów. Śle­dzi­li­śmy je ze wszel­ką gor­li­wo­ścią mi­ło­śni­ka dzie­jów sta­ro­żyt­nych i pra­cą nie­zmor­do­wa­ne­go ba­da­cza; prze­ko­na­ni uwa­gą na­stęp­ną li­te­ra­ta na­sze­go: "Dla praw­dzi­we­go ba­da­cza dzie­jów ludz­kich, gdzie hi­sto­rya usta­je, tam po­da­nie jest miłe: gdzie zaś brak po­da­nia, tam baj­ka jest skar­bem: gdyż i baj­ka nie musi bydź bez grun­tu i musi wska­zy­wać na coś dal­sze­go, co czło­wiek my­ślą­cy wie­dzieć i prze­nik­nąć pra­gnie (1)." W rze­czy sa­mej, znacz­na część tego pi­sma, opie­ra się na po­da­niach na­ro­do­wych:

–- (1) K. L. Szyr­ma; An­glia i Szko­cya. T. II, str. 151 – 152.

ich po­rów­na­nie z po­mni­ka­mi, w in­nym wzglę­dzie do­strze­żo­ne­mi; ich po­zna­nie praw­do­rzecz­no­ści, przez zbli­że­nie do sie­bie wia­do­mo­ści hi­sto­rycz­nych o lu­dach, w róż­nych stro­nach i pro­win­cy­ach zie­mi Li­tew­skiej miesz­ka­ją­cych; w ostat­ku, prze­nik­nie­nie ba­daw­cze prze­szło­ści na­ro­du, opar­te na zgłę­bie­niu du­cha po­dań i po­mni­ków hi­sto­rycz­nych; to wszyst­ko, mó­wię, uła­twi­ło moż­ność za­cho­wa­nia ja­kie­go­kol­wiek cią­gu dzie­jów, któ­ry­by mógł za­spo­ko­ić ogól­ne­go ich po­zna­nia ocho­tę.

Tym zaś z więk­szą śmia­ło­ścią przy­szło te rze­czy, w ich szczu­płem skró­ce­niu po­zo­sta­łe, wy­kła­dać, że­śmy się zna­le­zli prze­ko­na­ni o hi­sto­rycz­nej praw­dzi­wo­ści po­dań o na­ro­dzie Li­tew­skim w kro­ni­kach do­cho­wa­nych. Wy­ło­ży­li­śmy ob­szer­nie re­li­gi­ją, zwy­cza­je, oby­cza­je i po­cho­dze­nie na­ro­du; da­li­śmy po­znać jego sto­pień oświa­ty i cy­wi­li­za­cyi w naj­od­le­glej­szych epo­kach jego ist­nie­nia; ła­two prze­to czy­tel­nik osą­dzi, że w ta­kim na­ro­dzie bydź mu­sia­ły, pew­ne i nie­omyl­ne środ­ki do­cho­wa­nia pa­mią­tek hi­sto­rycz­nych; prze­ko­na­my się w to­mie ni­niej­szym bli­żej o tej praw­dzie, gdy i pi­smo ory­gi­nal­nie kra­jo­we po­zna­my i oba­czy­my opi­sy po­dań, do­cho­wa­nych w kro­ni­ce naj­pierw­sze­go dzie­jo­pi­sa i praw­dzi­we­go apo­sto­ła Prus­syi, Chry­sty­ana Bi­sku­pa Pru­skie­go. Na nie­szczę­ście nie zna­my ory­gi­na­łu tej kro­ni­ki do­pie­ro; mamy tyl­ko wy­jąt­ki w in­nych kro­ni­kach, ob­szer­nie i do­kład­nie po­miesz­czo­ne, pro­sto wzię­te z tam­tej, a szcze­gól­nie u Gru­na­wa i Łu­ka­sza Da­wi­da; zgod­nie i jed­no­staj­nie po­ja­śnio­ne, nie­za­prze­czo­ne przez póź­niej­szych dzie­jo­pi­sów, któ­rym pi­sma Bi­sku­pa zna­jo­me bydź mo­gły, albo któ­rzy pod in­nym wzglę­dem spraw­dzać tę rzecz na miej­scu mie­li zręcz­ność. Bi­skup ten, znał naj­le­piej na­rod Li­tew­ski, w cza­sie cał­ko­wi­te­go jesz­cze ist­nie­nia jego nie­pod­le­gło­ści, praw i re­li­gii, ob­co­wał z naj­pierw­sze­mi w kra­ju oso­ba­mi, na­wra­cał ich dro­gą ła­god­ne­go prze­ko­na­nia; był u nich w nie­wo­li i za­pro­wa­dze­niu w głąb kra­ju; mu­siał prze­to i sły­szeć o wszyst­kiem z pierw­szych ust, i wi­dzieć wie­le bar­dzo rze­czy wła­sne­mi oczy­ma. Wszyst­ko więc po­zo­sta­łe po tym opo­wia­da­czu, jak­kol­wiek pod bar­wą bydź się zda­je po­wie­ści, jest na­ce­cho­wa­ne praw­dzi­wo­ści hi­sto­rycz­nej pięt­nem. My w cią­gu opi­sow na­szych, przy­po­mni­my czy­tel­ni­kom raz jesz­cze o tem, i zo­sta­wi­my ich uwa­dze, jak da­le­ko za­wie­rzyć mogą temu, po prze­czy­ta­niu Tomu ni­niej­sze­go.

Skła­da się on ze dwóch xiąg, z któ­rych pierw­sza mie­ści, pa­miąt­ki i wy­pad­ki hi­sto­rycz­ne od szó­ste­go po wiek trzy­na­sty, dru­ga, czy­li, szó­sta z po­rząd­ku ca­łe­go pi­sma, po­ja­śnia wy­pad­ki hi­sto­rycz­ne, po­cząw­szy od koń­ca wie­ku dwó­na­ste­go do dru­giej ćwier­ci trzy­na­ste­go, od­no­szą­ce się do Ło­twy i Prus­syi, pod wzglę­dem ich związ­ku z dzie­ja­mi Li­twy wła­ści­wej, któ­ra od­tąd za­czy­na mieć od­dziel­ną swo­ję hi­sto­ryą, jak tam­te dziel­ni­ce prze­sta­ją swo­ją udziel­no­ścią cie­szyć się. Zką­di­nąd, nie ma tu żad­ne­go wy­bo­cze­nia z cią­gu opo­wia­dań na­szych, po­nie­waż te wy­pad­ki,albo uzu­peł­nia­ją rze­czy, już wy­żej po­wie­dzia­ne, albo po­da­ją spo­sób krót­sze­go wy­ro­zu­mie­nia po­wie­dzieć się ma­ją­cych, albo na­osta­tek mó­wią o rze­czach, pro­sto do Li­twy wła­ści­wej od­no­szą­cych się, któ­re w po­rząd­ku dal­szych opo­wia­dań,miej­sca przy­zwo­ite­go nie mia­ły­by. Roz­dział ostat­ni, za­wie­ra roz­ma­ite ar­ty­ku­ły ode­rwa­ne, w rze­czy po­strze­żeń od­no­szą­cych się do wie­kow po­prze­dza­ją­cych trzy­na­sty; w za­mia­rze do­peł­nie­nia tego, co się po­wie­dzia­ło wy­żej w ca­łym cią­gu pi­sma ni­niej­sze­go, oraz wy­sta­wie­nia sta­ro­wiecz­ne­go ob­ra­zu na­ro­du Li­tew­skie­go w jego zu­peł­no­ści, ile bydź może naj­do­sta­tecz­niej­szej. Nie ma­jąc bo­wiem ma­te­ry­ałów do szcze­gó­ło­wych opi­sow hi­sto­ryi, nie mo­gli­śmy w cią­gu ogól­ne­go rze­czy opo­wia­da­nia, po­mie­ścić te szcze­gó­ły, któ­re ode­rwa­nym spo­so­bem, jak­by reszt­ki roz­wa­lo­nej i znisz­czo­nej bu­rzą wie­kow bu­do­wy, po­zo­sta­ły roz­rzu­co­ne w pi­smach daw­niej­szych kro­ni­ka­rzy, albo się zba­dać z in­nych źró­deł dały.

Koń­czą Tom ni­niej­szy, dwie ta­bli­ce ge­ne­alo­gicz­ne, po­czerp­nię­te w za­sa­dzie swo­jej z kro­ni­ki rę­ko­pi­snej nie­miec­kiej, czy­li ra­czej wy­jąt­ku z za­gi­nio­nej hi­sto­ryi Li­tew­skiej Au­gu­sty­na Ro­tun­da, Bur­mi­strza Wi­leń­skie­go. Usi­ło­wa­li­śmy spraw­dzać te ta­bli­ce, ze zna­ja­me­mi nam źró­dła­mi, dru­ko­wa­ne­mi i rę­ko­pi­sne­mi: skut­kiem cze­go nie­któ­re po­pra­wy i do­dat­ki za­szły. Zresz­tą za do­kład­ność tych ta­blic rę­czyć mo­że­my, po­dług tego, ja – ke­śmy w cią­gu opi­sów, pod epo­ka­mi ścią­ga­ją­ce­mi się do osob w nich wy­ra­żo­nych, ich ist­nie­nie uspra­wie­dli­wia­li, albo na­stęp­nie uspra­wie­dli­wiać bę­dzie­my.

Na­le­ży w ostat­ku ścią­gnąć uwa­gę czy­tel­ni­ków na­szych, na miej­sce, ja­kie Tom ni­niej­szy pi­sma na­sze­go w hi­sto­ryi pół­noc­nej Eu­ro­py zaj­mu­je, w hi­sto­ryi do tyla cie­ka­wej i do tyla po­trzeb­nej w jej po­wszech­nem ob­ję­ciu. Ba­da­cze bo­wiem sta­ro­żyt­no­ści pół­noc­nych, za­le­d­wie przej­rze­li się w dzie­jach tej czę­ści świa­ta, wraz po­strze­gli brak, nie­do­sta­tek, lukę ogrom­ną, któ­rą two­rzy­ła zu­peł­na nie­zna­jo­mość dzie­jów na­ro­du Li­tew­skie­go (1), któ­rej za­peł­nie­nia bra­kło na­dziei, a inni wca­le jej na­wet nie mie­li. Na do­peł­nie­nie tego więc, nie­do­stat­ku, szcze­gól­niej­szą sta­ran­ność w To­mie ni­niej­szym zwró­ci­li­śmy. Wie­my i to, ile pra­ca ta jesz­cze do­sta­tecz­na nie jest, po­dług tego, ja­ką­by bydź mo­gła, za wy­kry­ciem źró­deł, nam dziś nie­do­stęp­nych, albo za za­gi­nio­ne uwa­ża­nych, albo przy­pad­ko­wie od­kryć się mo­gą­cych. Dla tego spo­dzie- – (1) Cf. Schlöt­zer: Gesch… v. Litth. Kurl. Liefl. Vor­re­de.

war­ny się, że na­stęp­nie, wię­cej bydź może wy­ka­za­ne­go świa­tła w tych epo­kach dzie­jów pół­noc­nych, wię­cej wia­do­mo­ści i wię­cej udo­wod­nień prawd, przez nas na­po­mknio­nych, oraz uspra­wie­dli­wień dla po­dań hi­sto­rycz­nych Li­tew­skich, szcze­gól­nym i je­dy­nym spo­so­bem, sa­mej hi­sto­ryi Li­tew­skiej wła­ści­wych i na to na­zwa­nie za­słu­gu­ją­cych, nie­ma­ją­cej, iż tak rzec moż­na, żad­nej ba­jecz­no­ści w po­cząt­kach swo­ich, żad­ne­go praw­do-nie­po­do­bień­stwa, owszem w ob­li­czu ca­łe­go dzie­jów pół­noc­nych ogó­łu, za­słu­gu­ją­cej na szcze­gól­niej­szą za­le­tę praw­do-rzecz­no­ści.

Teo­dor Na­rbutt.

Pi­sa­łem roku 1835 Wrze­śnia 25 w Szaw­rach,ROZ­DZIAŁ I. SLA­DY STO­SUN­KÓW I WIA­DO­MO­ŚCI U IN­NYCH NA­RO­DÓW, CO SIĘ TY­CZE LU­DÓW PLE­MIE­NIA LI­TEW­SKIE­GO; STO­PIEŃ ICH OŚWIA­TY.

396.

Zbie­ra­jąc roz­ma­ite pa­miąt­ki na­ro­dów i lu­dów, po­roz­rzu­ca­ne w na­tło­ku pism hi­sto­rycz­nych, sta­ra­li­śmy się zgro­ma­dzić ma­te­ry­ały, któ­re­by po­słu­ży­ły do wy­świe­ce­nia dzie­jów Na­ro­du Li­tew­skie­go, od naj­daw­niej­szych po­cząw­szy epok; wy­kry­wa­li­śmy, ile moż­ność po­zwa­la­ła, na­stęp­stwa wy­pad­ków nasz przed­miot in­te­res­su­ją­ce; lecz naj­czę­ściej zu­peł­ny nie­do­sta­tek pa­mią­tek, za­pi­sa­nych w dzie­jach, prze­ry­wał wą­tek po­szu­ki­wań na­szych; nie tak jed­nak cał­ko­wi­cie, aby po nie­ja­kiej prze­rwie nie moż­na było zno­wu na­tra­fić na śla­dy te­goż wąt­ku; i roz­wi­ja­nie jego sta­wa­ło się zno­wu ła­twiej­szem, jak to wi­dział czy­tel­nik w księ­dze po­prze­dza­ją­cej, gdzie­śmy przy­szli do epo­ki upad­ku pań­stwa Rzym­skie­go na za­cho­dzie i do epo­ki upad­ku pa­no­wa­nia He­ru­lów nad Wło­cha­mi. Tu zno­wu za­ćmie­nie nowe na­sta­je: źró­dła hi­sto­rycz­ne mą­cić się po­czy­na­ją, albo zbyt ubo­giem! sta­ją się w ma­te­ry­ały nam po­trzeb­ne Bar­ba­rzyń­cy na­ci­ska­li swe­mi na­wa­ła­mi pań­stwo Ce­za­rów; osła­bio­ne we­wnętrz­nym nie­rzą­dem, po­zba­wio­ne z lu­dzi, ze sta­ro­żyt­ne­go po­ko­le­nia bo­ha­te­rów po­cho­dzą­cych, ogo­ło­co­ne z wła­snej obro­ny, sta­ło się ono łu­pem sprzy­mie­rzeń­ców, czy­li ra­czej ich wo­dzów, któ­rzy we­zwa­ni na po­moc, osło­niw­szy ze­psu­tych i znie­wie­ścia­łych Wło­chów swo­je­mi ra­mio­na­mi i dziel­no­ścią ry­cer­stwa swo­je­go, wy­ćwi­czo­ne­go w obo­zach At­ty­li, za­miast na­gro­dy, zna­leź­li nie­wdzięcz­ność i nie­na­wiść u kra­jow­ców; za­miast otu­chy i za­chę­ce­nia do dzieł ry­cer­skich, ze stro­ny Ce­sa­rzów, po­strze­gli nie­do­wie­rza­nie, nie­chęć z po­gar­dą po­łą­czo­ną, szczu­płe na­gro­dy, a na­de­wszyst­ko osła­bie­nie sprę­żyn rzą­du, wza­jem­ne o tron zaj­ścia, za­bój­stwa. Cóż dziw­ne­go, ze ry­ce­rze, w pro­sto­cie obo­zo­wej scho­wa­ni, wzgar­dzi­li i tro­nem i wła­dzą i na­ro­dem, a po­sta­no­wi­li sami w ręce swo­je ująć wo­dze pań­stwa ca­łe­go? Je­że­li nie­udol­ność ich w tym za­wo­dzie, usku­tecz­nio­nym po­ryw­czo, oka­za­ła nie­po­myśl­ne dla ich sa­mych skut­ki, nie bra­kło prze­cie po­mię­dzy nimi na ta­kich, któ­rzy­by sie god­ny­mi oka­za­li rzą­dze­nia tem roz­chwia­nem pań­stwem. Odo­acer sta­nął na cze­le Im­pe­ry­um Za­chod­nie­go, wy­wró­ciw­szy mdłą bu­do­wę po­tę­gi Ore­ste­sa. Jego usi­ło­wa­nia o do­bro spól­ne i Rzy­mian i sprzy­mie­rzo­nych na­ro­dów, chęć wzno­wie­nia po­rząd­ków we­wnętrz­nych, nauk, kunsz­tów i do­bre­go bytu w kra­ju, do­wio­dły, że był czło­wie­kiem nie­po­spo­li­tych cnót i ro­zu­mu; jego wa­lecz­ność wsła­wio­na, czy­ni­ła go jed­nym z pierw­szych, wo­dzów swo­je­go cza­su. Lecz brak tego, co się na­zy­wa szczę­ściem wład­ną­cych lu­da­mi; lecz za­zdrość i chęć nie­po­skro­mio­na za­wła­da­nia Rzy­mem, w ser­cu szczę­śliw­sze­go Teo­do­ri­ka zro­dzo­ne, wy­wró­ci­ły całą na­dzie­ję po­myśl­no­ści dla świa­ta za­chod­nie­go. Po­mi­mo bo­wiem usi­ło­wań tego mo­ca­rza, może naj­lep­szych z sie­bie, rze­czy wzię­ły inny kie­ru­nek, po­nie­waż inny na­ród, Goty, nie­przy­ja­cie­le ci­chych po­rząd­ków to­wa­rzy­skich, byli prze­szko­dą wzno­wie­nia praw­dzi­wie uży­tecz­nych urzą­dzeń i zdję­cia opo­ny nie­szczęść, któ­rą się Wło­chy po­kry­ły; Z dru­giej stro­ny zbyt za­tar­to były śla­dy prze­szło­ści bło­giej, aby ją… wskrze­sić wbrew tylu prze­szkód zdo­ła­no. Nowe więc po­rząd­ki go­tyc­kie po­chy­li­ły za­chód do prze­obra­że­nia w inną po­stać, któ­ra po dłu­gim le­tar­gu, prze­si­le­niu i czę­stych wstrzą­śnie­niach, aż do­pie­ro w pięć wie­ków doj­rze­wać po­czę­ła. W tym za­mę­cie cza­su i rze­czy, gdzie po­gi­nę­ło kro­cie pa­mią­tek sta­ro­żyt­nych dzie­jów, same obec­ne wy­pad­ki na wi­dow­ni świa­ta nie do­szły nas w zu­peł­no­ści; wie­ki bar­ba­rzyń­stwa zdzie­ci­nia­łej Eu­ro­py, prze­szły w chmu­rach za­bu­rzeń, za­le­d­wie prze­zie­rać się da­ją­cych uryw­ka­mi. Ich po­mro­ka uno­si­ła się i nad pół­no­cą Eu­ro­py, cho­ciaż spo­koj­niej­szą w swo­jej osno­wie, lecz nie wszę­dzie ma­ją­cą wła­sne środ­ki do uwiecz­nie­nia pa­mią­tek hi­sto­rycz­nych na­le­ży­tym i trwa­łym spo­so­bem.

397.

Z tego, co­śmy wy­kła­da­li w księ­gach po­przed­nich, po­ka­zu­je się, że Na­ród Li­tew­ski nie był nig­dy bez sto­sun­ków z oświe­co­ne­mi na­ro­da­mi Eu­ro­py: han­del, wo­jen­ne przed­się­wzię­cia, łą­czy­ły go z naj­od­le­glej­sze­mi stro­na­mi za­cho­du, po­łu­dnia i wscho­du: imio­na lu­dów osob­nych Sey­rów, Hir­rów, Su­dar­gów, Ga­lin­dów (1), jako wo­jow­nych po­ko­leń

–- (1) Mo­ne­ty Vo­lu­sia­na, do­cho­wu­ją pa­mięć o za­stę­pach Ga­lin­dów, wal­czą­cych w III wie­ku z Rzy­mia­na­mi. Kot­ze­bue Preuss. alt. Gesch, B. I , s. 17. Oba­czyć wy­żej (321).

Li­tew­skich, roz­le­ga­ły się po zie­miach stron wspo­mnio­nych. Bursz­tyn i dro­gie fu­tra zna­jo­mi­ły naj­od­le­glej­szych han­dla­rzy z li­tew­ską zie­mią. Nie Bra­kło ta­koż, i na po­li­tycz­nych związ­kach z po­tęż­ne­mi mo­ca­rza­mi: gdyż nie­któ­re za­byt­ki tego, do­cho­wa­ne przy­pad­ko­wie, po­twier­dza­ją ten do­mysł.

598.

O He­ru­lach.

Po­strze­gli­śmy już wy­żej (§ 594), że o He­ru­lach część znacz­na He­ru­lów po­wró­ci­ła do swej oj­czy­zny, to jest: pier­wot­nej Hir­rów kra­iny i oszcząt­ki tych lu­dów, któ­re z nie­mi były, ma­ją­cych ta­koż, wy­tknię­te przez nas i zba­da­ne osa­dy swo­je na zie­mi Li­tew­skiej. W prze­cho­dzie oni swo­im ze Włoch mó­wi­li: że idą do Tule (1). Żeby nie zo­sta­wić ten punkt dzie­jów nie­ob­ja­śnio­nym, mu­si­my zro­bić na­stęp­ne po­strze­że­nia. Na­zwa­nie to do­cho­wa­ne przez dzie­jo­pi­sa Pro­ko­pa, dla po­do­bień­stwa ze sta­ro­żyt­nem na­zwa­niem wy­spy, od­kry­tej na pół­no­cy przez Py­te­asza, o któ­rej ciem­ne tyl­ko mie­li rzym­scy pi­sa­rze po­da­nia (2) zro­bi­ło nie­wy­ro­zu­mia­łość wtem miej­scu. Bo po cóż­by ci nie­do­bit­ki, He­ru­le, iśdź, mie­li za mo­rze do tak od­le­głej wy­spy, któ­ra jest Is­lan­dyą te­raź­niej­szą, okry­tej ska- – (1) Pro­co­pius: De Bel­lo Go­thi­co Lib. II, p. 260; Wol­fgan­gus La­zius: Com­ment. L. XX; Clu­ve­rius: Geo­graph… p. 140.

(2) Oba­czyć pi­sma ni­niej­sze­go T. II, Xię­ga 4, Rozdz. 2.

łami nie­płod­ne­mi? Na­rze­cze­nie to, mo­gą­ce sły­nąć zdaw­na na wy­spach Bry­tań­skich, gdzie miesz­kał na­ród, ma­ją­cy w mo­wie po­do­bień­stwo nie­ja­kieś z ję­zy­kiem Es­tów, czy­li tak na­zy­wa­nych pod śred­nie wie­ki Li­twi­nów, mo­gło się sto­so­wać istot­nie do wy­spy pół­noc­nej, wy­żej Bry­ta­nii le­zą­cej; ale tez mia­ło miej­sce i na Li­tew­skiej zie­mi. Wy­raz Tal w ję­zy­kach sta­ro­żyt­nych jest pier­wiast­kiem do skła­du wie­lu wy­ra­zów, szcze­gól­nie na­zwań je­ogra­ficz­nych wcho­dzą­cym; tak z cel­tyc­kie­go, Toul, To­ulon, To­ulo­use, na­zwa­nia miast. Tuła w Ros­syi mia­sto, w pol­skim ję­zy­ku Tu­łac­two, Przy­tu­łek są wy­ra­zy od te­goż pier­wiast­ku po­cho­dzą­ce. Tul­ken, włość wspo­mi­na­na u kro­ni­ka­rzy Pru­skich, gdzieś za le­wym brze­giem Wi­lii le­zą­ca. Tul­ke­ra­ge wieś w Pru­siech nad prze­to­ką Nie­mna dol­ne­go Kamp, ni­żej Ru­śni, w bli­sko­ści je­zio­ra Kra­ke­ror­skie­go. Tul­se czy­li Tyl­ze rze­ka i mia­sto nad le­wym brze­giem dol­ne­go Nie­mna. Pier­wia­stek ten ze wszyst­kich ba­dań lin­gwi­stycz­nych zna­czy osa­dę, schro­nie­nie, miej­sce oj­czy­ste­go po­by­tu. W ję­zy­ku Li­tew­skim Tuła, ma ob­szer­ne zna­cze­nie (1), na­pro­wa­dza­ją­ce na tę samą rzecz, Tul­se jest zdrob­nio­nem wy­ra­że­niem po­prze­dza­ją­ce­go. Ła­two więc zda­rzyć się mo­gło, ze He­ru­li, w ję­zy­ku swo­im na­zy­wa­jąc tem na­rze­cze­niem oj­czy- – (1) Słow­nik Szyr­wi­da; str. 324, 325, 332 i inne.

znę swo­ją, dali po­wod Pro­ko­po­wi do na­zwa­nia ją Tulę; bydź na­wet mo­gło, że rze­czy­wi­ście mia­sto czy ob­ręb jaki kra­ju Li­tew­skie­go, na­przy­kład nad rze­ką Tul­se le­zą­cy, tak się istot­nie na­zy­wał.

399.

Za po­wro­tem tych He­ru­lów do oj­czy­zny, po­zna­no na miej­scu po­tę­gę Teo­do­ri­ka, wkrót­ce tez od­głos jego sła­wy roz­legł się po ca­łej Eu­ro­pie, a szcze­gól­nie wy­raź­nym spo­so­bem wie­dzieć mo­gli o tem Li­twi­ni, już oświa­do­mie­ni przez He­ru­lów, i za­wsze w stycz­no­ści ze Skan­dy­na­wa­mi zo­sta­ją­cy Zna­leź­li więc po­trze­bę wejśdź w nowe sto­sun­ki z mo­ca­rzem Rzym­skim. Na ten cel wy­pra­wio­no z nad­brze­ży mo­rza Bał­tyc­kie­go, za­pew­ne Prus­syi, zwa­nej jesz­cze Es­tyą pod­ów­czas, so­len­ne po­sel­stwo do Kró­la Teo­do­ri­ka z po­da­run­ka­mi rzad­kich bursz­ty­nów. Nie mało zna­ko­mi­tych osób je skła­da­ło, mię­dzy któ­re­mi byli za­pew­ne i kup­cy, ma­ją­cy za­miar otwo­rzyć prze­my­sło­wi swe­mu od­byt­ną… dro­gę han­dlu. Jest po­wód do mnie­ma­nia, ze to po­sel­stwo szło dro­gą lą­do­wą przez Kar­nun­tum, któ­rą­śmy opi­sa­li wy­żej (§ 251), a ztam­tąd do Włoch. Teo­do­rik z wiel­ką ra­do­ścią i wzglę­da­mi przy­jął to po­sel­stwo, jako hołd pro­sty wiel­ko­ści, wa­lecz­no­ści i cno­tom po­tęż­ne­go mo­nar­chy, zło­żo­ny z uprzej­mo­ści na­ro­du nie­ma­ją­ce­go żad­nych in­nych z nim sto­sun­ków, jak się prze­ko­ny­wa­my z od­po­wie­dzi kró­lew­skiej, da­nej na pi­śmie po­słom Es­tów, któ­rą mamy do­cho­wa­ną w zbio­rze pism Kas­sio­do­ra, se­kre­ta­rza Teo­do­ri­ka. Ten po­mnik, sza­now­ny dla nas, wart jest umiesz­cze­nia w pi­śmie ni­niej­szem.

400.

r. 495 od­po­wiedź Teo­do­ry­ka na po­sel­stwo Es­tów.

"W przy­by­ciu po­słów wa­szych, po­zna­li­śmy wa­szę chęć szcze­rą, po­zna­jo­mie­nia się z nami Gdyż wy, bę­dąc miesz­kań­ca­mi wy­brze­ży Oce­anu, prze­cież pra­gnie­cie bydź z nami w związ­kach, przy­no­si­cie dla nas bar­dzo przy­jem­ne i sza­cow­ne żą­da­nie; jak rów­nie ura­do­wa­ni je­ste­śmy, że od­głos na­sze­go imie­nia do was do­szedł, któ­rym nie mie­li­śmy żad­nej zręcz­no­ści do roz­ka­zy­wa­nia. Ko­chaj­cież mię te­raz po­zna­ne­go, któ­re­go­ście nie zna­jąc z upra­gnie­niem szu­ka­li; gdyż od­wa­żać się na po­dróż przez kra­je tak wie­lu na­ro­dów, ozna­cza chę­ci usil­ne. Prze­sy­ła­jąc wam prze­to na­wza­jem na­sze po­zdro­wie­nie, uwia­da­mia­my, że­śmy po­da­ru­nek, 7. bursz­ty­nów zło­żo­ny, któ­ry nas do­szedł przez od­daw­ców tego pi­sma, przy­ję­li z uczu­ciem wdzięcz­no­ści, któ­ry, jako lek­ką isto­tę, na wa­sze brze­gi wzdę­te Oce­anu wały wy­rzu­ca­ją, po­dług opo­wia­dań po­słów wa­szych. Lecz zkąd­by on po­cho­dził, jak nam do­no­si­li oni, rze­czą nie jest wia­do­mą, cho­ciaż ten dar przy­ro­dze­nia udzia­łem jest je­dy­nie oj­czy­zny wa­szej,. Po­dług pi­sma, nie­ja­kie­goś Kor­ne­liu­sza pły­nie on na wy­spach po­śród Oce­anu bę­dą­cych, w spo­so­bie soku z pew­ne­go drze­wa, dla te­goż się na­zy­wa Suc­ci­num, a zaś tward­nie­je po­wo­li przez upał sło­necz­ny. Gdyż przyj­mu­je po­lor i prze­zro­czy­stość, wła­ści­wą me­ta­lo­wi, wprzód płyn­nym bę­dą­ce­mu, cza­sem błysz­cząc ko­lo­rem żół­ta­wo­czer­wo­nym, cza­sem do bla­sku ogni­ste­go zbli­ża­jąc się, tak, ze gdy na prze­strzeń mo­rza się do­sta­nie, przez cią­głe wały mor­skie oczysz­czo­ny, bywa na brze­gi wa­szę wo­da­mi wy­rzu­ca­ny. O tym wspo­mnieć sa­dzi­li­śmy dla tego za rzecz po­trzeb­ną, że­by­ście nie mnie­ma­li pod żad­nym wzglę­dem, że nam nie jest wia­do­mo to, co wa­szem zda­niem za ta­jem­ni­cę się uwa­ża. Na­wie­dzaj­cie nas jed­nak­że czę­ściej w ta­ko­wy spo­sób i ta­ko­we­mi dro­ga­mi, ja­kie wam przy­chyl­ność do nas wa­sza otwo­rzy­ła, po­nie­waż za­wsze jest rze­czą przy­zwo­itą, bo­ga­tych kró­low za­skar­biać wzglę­dy, któ­rzy, cho­ciaż przez po­tnie­nie dary do ła­ska­wo­ści skło­nie­ni, za­wsze więk­sze­mi na­gro­da­mi od­pła­cać zwy­kli. Inne rze­czy po­le­ci­li­śmy słow­nie wa­szym po­słom wam do­nieść, przez któ­rych po­wie­dzie­li­śmy i prze­sła­li­śmy to, co wam przy­jem­nem bydź może (1)"

–- (1) Ha­estis The­odo­ri­cus Rex.

Illo et ilio le­ga­tis ve­si­ris vcnien­ti­bus, gran­de vos stu­dium no­ti­tiae no­sl­rae ha­bu­is­se co­gno­vi­mus: ul in. Oce­ani lit­to­ri­bus con­sti­tu­ti, cum no­stra men­te jun­ga­mi­ni: su­avis no­bis ad­mo­dum et gra­ta pe­ti­tio: ut ad vos per­ve­ne­rit­fa­ma no­stra, ad quos nul­la po­tu­imus de­sti­na­re man­da­ta. Ama­te jam co­gni­tum, quem re­qu­isi­tis am­bien­tes igno­lum. Nam

Taki list na­pi­sał do Es­tów, ludu Li­tew­skie­go, Król Ostro­go­tów Teo­do­rik, wiel­ce chlub­ny z uni­żo­ność;, po­chwał i przy­wią­za­nia na­ro­du, nad któ­rym żad­nej wła­dzy nie miał, lubo znał go do­brze, z oko­licz­no­ści, ja­kie za­cho­dzi­ły daw­niej w sto­sun­kach i związ­kach Go­tów z wy­brze­ża­mi wschod­nie­mi mo­rza Bał­tyc­kie­go, a szcze­gól­nie z kra­ja­mi li­tew­skie­mi, zwłasz­cza za pa­no­wa­nia Her­ma­na­ri­ka. Ro­zum­ny król wcho­dził w roz­mo­wę z po-

–-

in­ter tot gen­tes viam pra­esu­me­re, non est ali­qu­id fa­ci­le con­cu­pis­se. Et ideo sa­lu­ta­tio­ne vos af­fec­tu­osa re­qu­iren­tes, in­di­caj­nus suc­ci­na, qnae a po­bis per ha­rum por­ti­to­res di­rec­ta sunt, gra­to ani­mo fu­is­se su­scep­ta: quae ad vos Oce­ani unda de­scen­dens, hanc le­pis­si­mam sub­stan­tiam, si­cut et ve­stro­rum re­la­tio con­ti­ne­bat, expor­tat: sed unde ve­niat, in­co­gni­tum vos ha­he­re di­xe­runt, quam ante omnes ho­mi­nes pa­tria ve­stra of­fe­ren­te su­sci­pi­tis. Hoc qu­odam Cor­ne­ho scri­ben­te, le­gi­tur in in­te­rio­ri­bus in­su­lis Oce­ani ex ar­bo­ris suc­co de­flu­ens, unde et suc­ci­num di­ci­tur, pau­la­tim so­lis ar­do­re co­ale­sce­re. Fit enim su­da­ti­le me­lal­lum te­ne­ri­lu­do per­spi­cua, modo cro­ceo co­lo­re ru­bens modo flam­mea cla­ri­la­te pin­gu­escens, ut cum in na­ris fu­erit di­lap­sa con­fi­nio, aestu al­ter­nan­te pur­ga­ta, re­stris lit­to­ri­bus tra­da­tur expo­si­ta. Quod ideo ju­di­ca­vi­mus in­di­can­dum, ne omni­no pu­te­iis no­ti­tiam no­stram fu­ge­re, quod oceu­lium cre­di­tis vos ha­be­re. Pro­in­de re­qu­iri­te nos sa­epius per vias, quas amor ve­ster ape­ru­it. Quia sem­per pro­dest di­vi­tum re­gum acqu­isi­ta con­cor­dia, qui dum par­tio mu­ne­re le­niun­tur, ma­io­re sem­per com­pen­sa­tio­ne pro­spi­ciunt. Ali­qua vo­bis eliam per le­ga­tos ve­stros ver­bo man­da­vi­mus: per quos quae gra­ta essc de­be­ant nos de­sti­nas­se dec­la­ra­mus.

sła­mi, wy­py­ty­wał się o wszyst­ko, po­nie­waż i o bursz­ty­nie wia­do­mo­ści za­się­gnąć nie za­po­mniał. Zdzi­wi­ła go nie po­ma­łu od­po­wiedź po­słów, wy­zna­ją­cych, że nikt w ich kra­ju nie wie: czem­by ta isto­ta, wy­rzu­ca­na fa­la­mi mor­skie­mi, bydź mia­ła: lep­sza za­iste od­po­wiedź i przy­zna­nie się do nie­wia­do­mo­ści, nad płon­ne lub wca­le nie­do­rzecz­ne do­my­sły. Teo­do­rik zaś chcąc po­ka­zać, że mu ta rzecz ta­jem­ni­cą nie jest, zdo­był się na uczo­ność, czy­li ra­czej zdo­bydź się swe­mu se­kre­ta­rzo­wi ka­zał: przy­to­czo­no więc w li­ście wia­do­mość, po­czerp­nię­tą z Kor­ne­liu­sza Ta­cy­ta (1). Ja­kie było ust­ne trak­to­wa­nie z po­sła­mi, nie wie­my na­le­ży­cie, tyl­ko, że za­pra­szał do trwa­nia w przy­mie­rzu, wy­sta­wiał wi­do­ki z nie­go ko­rzyst­ne, w koń­cu, przy­rze­ka­jąc wzglę­dy przy­ja­zne, ob­da­rzył zło­tem na oka­za­nie hoj­no­ści swo­jej, z li­stu się po­ka­zu­je tyl­ko co przy­to­czo­ne­go. Ucze­ni ro­bią wnio­sek dość praw­dzi­wy, że Prus­so­wie za­cho­wy­wa­li część tego skar­bu, za­pew­ne bo­gom po­świę­co­ną, przez dłu­gie wie­ki przy świą­ty­ni ja­kiej; po­źniej zaś, kie­dy oj­czy­zna ich za­gro­żo­ną zo­sta­ła na­pa­dem… nie­przy­ja­cie­la, świą­ty­nia była w nie­bez­pie­czeń­stwie zra­bo­wa­nia, ka­pła­ni, prze­cho­wu­ją­cy skarb świę­ty, po­wie­rzy­li go zie­mi; sami w za­bu­rze­niu zgi­nąć mu­sie­li i wtem – (1) Ta­ci­ti Ger­ma­nia, c. 45. To samo w zu­peł­no­ści po­wia­da o bursz­ty­nie.

schro­nie­niu prze­trwa­ły nu­mi­zma­ta zło­te z Ce­sa­rzów Rzym­skich wy­obra­że­nia­mi, aż do wie­ku ośm­na­ste­go, kie­dy przy­pad­ko­wie w War­mii, nie da­le­ko Bruns­ber­ga, pod wsią Kle­in Tro­rap, od­kry­te zo­sta­ły (1). Zwy­cza­jem bo­wiem u na­ro­dów pół­noc­nych, było, skar­by bo­gom po­świę­co­ne, re­li­gij­nie za­cho­wy­wać w ga­jach świę­tych, lub przy świą­ty­niach in­ne­go ro­dza­ju. Czę­sto­kroć drze­wa świę­te w wy­drą­że­niach swo­ich mia­ły skła­dy rze­czy po­dob­nych. Nie­kie­dy i do mo­gił z po­pio­ła­mi kła­dzio­no bo­gac­twa, albo rzu­ca­no, w ogień przy spa­le­niu cia­ła. Do­wo­dy jed­nak o tyra skar­bie, przez Teo­do­ri­ka przy­sła­nym, a po­tem w lat ty­siąc trzy­sta z… górą wy­na­le­zio­nym, zda­ją, się bydź dość praw­dzi­we.

402.

Zo­bo­pól­nej też po­li­ty­ce i Ostro­go­tów i Es­tów – (1) Ba­ie­ri: Opusc… p. 462. De nu­mis Ro­ma­nis in Prus­sia re­per­lis. Gdzie mię­dzy in­ne­mi po­wie­dzia­no: " Si in­tel­li­gens et eru­di­tus lec­tor no­stram de pro­jec­ta in ro­gos aut ef­fu­sa ex urnis pe­cu­nia sen­ten­liam non pro­het, su­per­est, ut exi­sti­me­mus in sa­cros lu­cos pro­jec­tam fu­is­se. Tali mu­ne­re deos pro­pi­tia­bant. Sa­tis lo­cu­len­łer hanc sep­ten­trio­na­lium ca­ere­mo­nia­rum par­łem eru­di­ti ho­mi­nes in Ger­ma­nia, Su­ecia, An­glia enar­ra­runt. In Curp­nia ad Ta­ine usque dżem luci ali­qui su­per­sti­lio­nis il­lius ve­sti­gia re­ti­nent, cum ar­bo­res onu­stae omnis ge­ne­ris re­bus, an­li­qua eliam pe­cu­nia, sola re­li­gio­ne et sa­cro, si diis pla­cet, hor­ro­re, quod con­se­cra­tum se­mel est, ad­ver­sus ra­pi­nas sa­hum con­ser­nant," Vo­igt: Be­itra­ge zur Kun­de Preus­sens, B. VI, s. 412, sequ. Ge­schich­te Preus­sens, 13. I, s. 129.

była do­god­ność z przy­ja­zne­go związ­ku tych dwóch na­ro­dów. Sła­wa roz­no­si­ła po­tę­gę wła­dzy Teo­do­ri­ka, roz­ka­zu­ją­ce­go tak od­le­głej stro­nie, któ­ra nig­dy naj­po­tęż­niej­szym Ce­sa­rzom Rzym­skim pod­le­głą nie była: gdzie na­wet oręż le­gio­nów nie mógł uczy­nić pod­bo­jów, tam jed­na wiel­kość imie­nia i cnót mo­ca­rza no­we­go, znie­wo­le­nie i hołd zna­la­zła. Cheł­pli­wo­ści tej mamy na­wet ślad nie­za­tar­ty, gło­szo­nej na dwo­rze kró­la Ostro­go­tów, jak słusz­nie po­strze­ga­ją ucze­ni w pa­ne­gi­ry­ku tego mo­nar­chy przez En­no­diu­sza na­pi­sa­nym, gdzie go na­zy­wa wła­da­czem naj­od­le­glej­szej pół­noc­nej Scy­tyi (1).

403.

Za­cho­dzi trud­ność w na­zna­cze­niu daty co do roku temu pi­smu Teo­do­ri­ka: po­dług naj­lep­szych po­strze­że­ni i naj­bliż­szych z praw­dą do­my­słów, było to w roku 495, albo co­kol­wiek po­źniej. Po tej zaś epo­ce rze­czy się dość spo­koj­nie dzia­ły w środ­ko­wej Eu­ro­pie: po­wa­gą i orę­żem Teo­do­ri­ka za­stra­sze­ni bar­ba­rzyń­cy nie po­my­śla­li o no­wych przed­się­wzię­ciach; na­wet po­czą­tek wie­ku szó­ste­go roz­wi­nął się przy spo­koj­nych oko­licz­no­ściach; mo­gły więc na­ro­dy nad­bał­tyc­kie ko­rzy­stać ze sto­sun­ków swojch z Wło­cha­mi i in­ne­mi na­ro­da­mi po­łu­dnio­we­mi. Nie moż­na wąt­pić na­wet aby – (1) En­no­dius in Pa­ne­gy­rieum. Cf. Bi­blieth. Ma­xi­ma Patr. T. IX. p. 371.

i na Dniepr nie szły w tym cza­sie pro­duk­ta mo­rza Bał­tyc­kie­go, po­nie­waż han­del na mo­rzu Czar­nem nie do­zna­wał wi­docz­nej prze­szko­dy. Tym cza­sem sto­pień oświa­ty, na­któ­rym pod tę epo­kę mógł się znaj­do­wać Na­ród Li­tew­ski zaj­mie uwa­gę na­szą.

404.

O cy­wi­li­za­cyi Na­ro­du Li­tew­skie­go.

Kie­dy­śmy roz­bie­ra­jąc po­cząt­ko­we dzie­je na­ro­dów, tra­fi­li na pier­wot­ne po­cho­dze­nie Na­ro­du Li­tew­skie­go, któ­re­śmy wy­pro­wa­dzi­li od Ge­lo­nów i Bu­dy­nów, co jak się nam wy­ra­ża, do­sta­tecz­nie udo­wod­nio­nem zo­sta­ło w księ­gach po­przed­nich; sta­ra­li­śmy się po­ka­zać roz­ma­ite sto­sun­ki jego z na­ro­da­mi zna­jo­me mi w dzie­jach, na­osta­tek z Ostro­go­ta­mi osia­dle­mi świe­żo we Wło­szech, na ru­inach pań­stwa, przez He­ru­lów, ziom­ków Li­tew­skich uro­nio­ne­go. Z tych zaś wszyst­kich oko­licz­no­ści daje się wy­pro­wa­dzić pew­ność hi­sto­rycz­na, ze Na­ród Li­tew­ski, za­raz w po­cząt­kach swo­ich, ukry­tych w od­le­głej sta­ro­żyt­no­ści, odzie­dzi­czył sto­pień cy­wi­li­za­cyi nie­po­śled­ni. Ze na­wet by­ło­by pło­chem zda­niem li­czyć go do rzę­du dzi­kich bar­ba­rzyń­ców, czy­li zo­sta­ją­cych na szcze­blu le­d­wo z dzie­ciń­stwa wy­szłym. Bu­dy­ny, Azy­anie, Scy­ty, oświe­ce­ni in­dyj­ską Bu­dhy na­uką, nig­dy nie­osła­wie­ni w dzie­jach ze stro­ny dzi­ko­ści, spo­koj­ni miesz­kań­cy brze­gów Da­nii i Osko­ły, za­ję­ci cho­wem trzód, my­śliw­stwem i ry­bo­łów­stwem, na­le­że­li do rzę­du Scy­tów naj­le­piej uor­ga­ni­zo­wa­nych w Eu­ro­pie. Ge­lo­ny, z przod­ków Pe­la­zgi, przy­by­li z Gre­cyi z osad­ni­ka­mi na wy­brze­ża mo­rza Czar­ne­go, lud rol­ni­czy, prze­myśl­ny, pra­co­wi­ty. Bez wąt­pie­nia ze zlew­ku ta­kich dwóch na­ro­dów, nie mógł się utwo­rzyć na­ród zdzi­cza­ło­ścią… od­dy­cha­ją­cy; owszem zbieg czy­li spły­ce­nie się tych dwóch po­li­tycz­nych ele­men­tów, za­wią­za­ło to­wa­rzy­stwo dą­żyć po­win­ne do co­raz wyż­sze­go ukształ­ce­nia się, ile tyl­ko ze­wnętrz­ne oko­licz­no­ści, czy­li sto­sun­ki z są­sia­da­mi nie prze­szka­dza­ły do tego. Te cho­ciaż zmu­si­ły prze­nieść się w ostat­nim wie­ku przed na­ro­dze­niem Chry­stu­sa, Ge­lo­no­bu­dy­nów na za­chód; cho­ciaż w tem ich osie­dle­niu nad Nie­mnem dol­nym i mo­rzem Bał­tyc­kiem, do­zna­li na­pa­du, no­wych nie­przy­ja­ciół zza mo­rza przy­by­łych; jed­nak­że pręd­ki wzrost i po­dział na osob­ne ludy, osob­ne stro­ny zie­mi Li­tew­skiej zaj­mu­ją­ce, do­wo­dzi, że nie­by­li bez do­brych po­rząd­ków to­wa­rzy­skich i pew­ne­go stop­nia oświa­ty. Da­le­cy więc od mnie­mań prze­ciw­nych temu ko­niecz­nie bydź, mu­si­my. Gdy­by się bo­wiem Li­twi­ni, przy ta­ko­wych oko­licz­no­ściach trzy­ma­li sys­te­mu na­ro­dów pół dzi­kich, ja­kie­mi były Sar­mac­kie hor­dy, za­pew­ne­by znik­nę­li jak one z prze­strze­ni ziem­skiej, po­śród tylu za­bu­rzeń cza­su. Lecz oni, osiadł­szy te dzi­kie pół­noc­ne stro­ny, nie­po­prze­sta­li na ży­wie­niu się da­ra­mi nie­upraw­nej na­tu­ry, ani zdo­by­cza­mi na ob­cych po­ko­le­niach, na­ro­dów, lecz się jęli rol­nic­twa i otwo­rzyw­szy w no­wej zie­mi wła­sną pra­cą oj­czy­stą ski­bę, przy­ro­śli do niej, pra­wie jak te plo­ny ich ręką co­rocz­nie wskrze­sza­ne; w tym sta­nie prze­trwa­li wie­ki i kro­cie po­ko­leń. Ta­kie zaś trwa­nie, ta­kie po­rząd­ki to­wa­rzy­skie, ta­kie wy­obra­że­nia mo­ral­ne i re­li­gij­ne, z bar­dzo daw­nych epok śla­dy swe uka­zu­ją­ce, nie­za­tar­te do­tąd w Na­ro­dzie Li­tew­skim, nic mo­gły bydź nig­dy dzie­łem na­ro­du z pier­wiast­ków dzie­ciń­stwa po­wsta­łe­go, w zdzi­cza­łych pusz­czach skrze­płej pół­no­cy; lecz cy­wi­li­za­cyi z po­cząt­ku odzie­dzi­czo­nej w bło­giej wscho­du kra­inie, prze­rzy­na­nej świę­te­mi rze­ka­mi, ob­le­wa­ją­ce­mi gaje bo­gom po­świę­co­ne; do któ­rej wes­tchnie­nia jesz­cze się naj­póź­niej­szych po­tom­ków zwra­ca­ją.

405.

Wie­ki ocze­ku­ją oświa­ty w na­ro­dach, lecz nie trwa ona u nich wie­ka­mi: przy­szedł­szy do pew­ne­go bo­wiem stop­nia, ze­psu­cie nie­ja­kieś two­rzy, któ­re ją nisz­czy po­wo­li. Tak wła­śnie i w Na­ro­dzie Li­tew­skim było: al­bo­wiem epo­ki bliż­sze­go czy­li póź­niej­sze­go za­zna­jo­mie­nia się hi­sto­rycz­nych pi­sa­rzy z tym na­ro­dem, nie były epo­ka­mi wzro­stu cy­wi­li­za­cyi, lecz upad­ku; co w daw­nych wie­kach pręd­szy po­stęp mia­ło, ni­że­li w te­raź­niej­szych, pod wpły­wem in­nej re­li­gii. Samo od­osob­nie­nie się osad i ich od­le­głość od głów­nej osa­dy, któ­re spo­wo­do­wa­ło znacz­ne od­mia­ny dy­alek­tycz­ne w mo­wie, nie mo­gło nie dzia­łać wstecz­nym spo­so­bem na oświa­tę. Na­ród, z przod­ków rol­nic­twu od­da­ny, ani się za­pę­dza­ją­cy za da­le­kie­mi zdo­by­cza­mi, mi­łu­ją­cy po­kój nad wszyst­ko, przy­wią­za­ny do oby­cza­jów i wia­ry swych oj­ców, nie mógł się wpraw­dzie po­grą­żyć w zdzi­cza­ło­ści, przy naj­nie­przy­jaź­niej­szych oko­licz­no­ściach, ale też nie ob­my­ślał środ­ków sku­tecz­nych do po­stę­pu w oświe­ce­niu, któ­re z na­tu­ry swo­jej stać dłu­go nie mo­gąc na jed­nym szcze­blu; mu­sia­ło się, to zni­żać u jed­ne­go ludu czy­li w jed­nej dziel­ni­cy, to pod­no­sić nie­co w dru­giej. Re­li­gi­ja utrzy­my­wa­ła po­chod­nię oświa­ty na­ro­do­wej, po­nie­waż ka­pła­ni naj­więk­szą, gra­li rolę w na­ro­dzie; lecz źle po­znaw­szy mo­ral­ność, do­bro po­wszech­ne, za­śle­pie­ni wła­sne­mi wi­do­ka­mi, prze­ista­cza­li po­ży­tecz­ne ob­rzę­dy w prze­są­dy, na­mno­ży­li bo­gów, po­twor­ne po­wzię­li wy­my­sły i nad­uży­cia; przy ta­kim zaś rze­czy skła­dzie nie mo­gło brać wzro­stu oświe­ce­nie praw­dzi­we.

406.

Dla grun­tow­niej­sze­go wy­ro­zu­mie­nia tego, co się już po­wie­dzia­ło; dla prze­ko­na­nia każ­de­go czy­tel­ni­ka o bez­stron­no­ści na­sze­go zda­nia; dla po­twier­dze­nia na­osta­tek wy­zna­nia na­sze­go, po­wie­dzia­ne­go już nie raz wy­żej, że nie mamy wca­le za­mia­ru pi­sać pa­ne­gi­ry­ku Na­ro­du Li­tew­skie­go: po – win­ni­śmy uczy­nić uwa­gę na­stęp­ną. Prze­rzuć­my reszt­ki nas do­szłe sta­ro­żyt­nych pi­sa­rzy, prze­bież­my po­dró­że i opi­sy no­wo­cze­sne lu­dów i na­ro­dów, od­kry­tych w róż­nych stro­nach świa­ta, zna­le­zio­nych na stop­niu mniej wię­cej zbli­żo­nym do pier­wo­byt­ne­go sta­nu spo­łe­czeń­stwa; znaj­dzie­my obok przy­ro­dzo­nej skłon­no­ści do po­ży­cia w to­wa­rzy­stwie, ce­chy, od­cie­nia oświa­ty i jej roz­ma­ite stop­nio­we po­mna­ża­nie się, zu­peł­nie w ta­kim po­rząd­ku, jak­by się roz­wi­jał ro­zum i zna­jo­mość rze­czy mo­ral­nych w po­je­dyn­czym czło­wie­ku, prze­cho­dzą­cym przez stop­nie wzro­stu i lat doj­rza­ło­ści. Oto­czo­ny on z dzie­ciń­stwa środ­ka­mi po­moc­ni­cze­mi, pręd­ko się kształ­ci i rów­no z doj­rza­ło­ścią wie­ku, sta­je się oświe­co­nym czło­wie­kiem. Lecz zo­sta­wio­ny sam so­bie, dłu­gich lat po­trze­bo­wał­by i wie­le­by mu­siał do­świad­czeń po­czy­nić, nim­by na­brał ukształ­ce­nia ja­kie­go­kol­wiek, pier­wiej­by go na­wet sta­rość i śmierć za­sko­czy­ła, nim­by krok jaki na stop­niu wyż­szej cy­wi­li­za­cyi uczy­nił. Toż samo i o na­ro­dach pier­wo­byt­nych po­wie­dzieć­by moż­na, z tą tyl­ko róż­ni­cą, że ich trwa­nie, dłu­go­ścią lat prze­cho­dzi trwa­nie po­je­dyn­czej oso­by; a tem sa­mem ukształ­ce­nie się to­wa­rzy­skie mieć może ko­le­je, to wzro­stu, to upad­ku, jak się nada­rzać zwy­kły oko­licz­no­ści przy­ja­zne lub nie­przy­ja­zne. Na­ro­dy po­stę­po­wa­ły od sta­nu pra­wie zu­peł­ne­go dzie­ciń­stwa, do swej doj­rza­ło­ści, za­zwy­czaj stop­nia­mi i bar­dzo się nie­znacz­nie po­su­wa­jąc nie­kie­dy; a każ­dy miał swój cha­rak­ter i swo­ję skłon­no­ści, mniej wię­cej przy­ja­zne tym po­stę­pom. Szczę­śli­we lub nie­szczę­śli­we wy­pad­ki po­li­tycz­ne i fi­zycz­ne wpły­wa­ły za­wsze na od­mia­nę sta­nu spo­łe­czeństw i przy­śpie­sza­ły, lub opóź­nia­ły oświe­ce­nie. "W ogól­no­ści pierw­sza epo­ka była ta, w któ­rej się na­ród znaj­do­wał bez praw, bez wo­dza, bez re­li­gii uor­ga­ni­zo­wa­nej, co na­zy­wa­ją fi­lo­zo­fo­wie epo­ką dzi­ko­ści, a my na­zwie­my dzie­ciń­stwem na­ro­dów: to bo­wiem we wszyst­kich, jego po­stęp­kach się oka­zu­je, a szcze­gól­nie w ma­lo­wa­niu cia­ła, czy­li pstro­ci­na­mi upię­krza­niu. Z cze­go się wy­ra­dza prze­sąd, a prze­są­dy trzy­ma­ją się naj­dłu­żej lu­dzi: bo kie­dy wszyst­kie inne na­ło­gi usta­ją za wpły­wem oświe­ce­nia, tam­te jesz­cze tkwią nie­kie­dy aż za nad­to dłu­go. W dru­giej zno­wu epo­ce, gdy uro­sło to­wa­rzy­stwo, wzbi­ło się w po­tę­gę, do­świad­czy­ło siły swo­jej i po­zna­ło po­trzeb wię­cej; na­ród utwa­rza so­bie po­rząd­ki cy­wil­ne i re­li­gij­ne, a nie­kie­dy pod­da­je się je­dy­no­władz­twu: wów­czas mó­wi­my, że wy­szedł z dzie­ciń­stwa, do­siągł wie­ku krzep­ko­ści, doj­rza­ło­ści i stał się bar­ba­rzyń­skim. Nie sąć to już wpraw­dzie owi dzi­cy i nie­uno­sze­ni w na­mięt­no­ściach pu­styń miesz­kań­cy, któ­rych od­osob­nio­ne fa­mi­lie z lę­kli­wą nie­uf­no­ścią wza­jem­nie się spo­ty­ka­ły; lecz nie ma jesz­cze mię­dzy nie­mi zna­jo­mo­ści tego mo­ra­łu, tej bo­go­boj­ność! to­wa­rzy­skiej, tego sza­cun­ku dla praw czło­wie­ka, któ­re doj­rza­łej mą­dro­ści są owo­ca­mi, któ­re zna­mio­nu­ją na­ród oświe­co­ny pod wpły­wem zdro­wej fi­lo­zo­fii, czy­li jed­nem sło­wem stan zu­peł­nej doj­rza­ło­ści to­wa­rzy­stwa ludz­kie­go. Na­ród Scy­tów po­zna­ny przez Gre­ków, znaj­do­wał się na stop­niu bar­ba­rzyń­stwa, toż samo… i sprzy­mie­rzeń­cy ich bli­scy. On znikł z licz­by na­ro­dów, nim po­stą­pił wy­żej, oka­zu­jąc jed­nak­że ku temu dą­że­nie. Ge­lo­ny i Bu­dy­ny trwa­li dłu­żej i na tej się sa­mej dro­dze znaj­do­wa­li, mu­sie­li prze­to wy­żej w oświe­ce­niu po­stą­pić, zwłasz­cza ma­jąc za­ród i uspo­so­bie­nie od przod­ków so­bie… zo­sta­wio­ne. Dłu­go też miej­sco­we oko­licz­no­ści, po upad­ku sa­mej Scy­tyi na­wet, prze­szko­dy w tem dą­że­niu wi­docz­nej nie two­rzy­ły. Prze­szedł­szy więc na­ród ge­lo­no-bu­dyń­ski nad mo­rze Bał­tyc­kie, bez wąt­pie­nia przy­niósł a sobą sto­pień oświe­ce­nia nie­po­spo­li­ty.

407.

Po­strze­ga­jąc na­ro­dy, za­miesz­ku­ją­ce Eu­ro­pę środ­ko­wą i pół­noc­ną, w po­cząt­ko­wych wie­kach ery chrze­ściań­skiej, znaj­du­je­my cy­wi­li­za­cyą u We­ne­dyc­kich na­ro­dów na nie­rów­nie wyż­szym stop­niu, ni­że­li u in­nych. Bu­do­wa­nie miesz­kań, prze­mysł han­dlo­wy, trzy­ma­nie się sta­łych po­sia­dło­ści ziem­nych, szcze­gól­ne po­świę­ce­nie się rol­nic­twu, za­rzu­ce­nie prze­są­dów w dzie­cin­no­ści spo­łe­czeństw

Po­wzię­tych, to jest: far­bo­wa­nia cia­ła i wie­le in­nych od­zna­czeń, nie­oświe­ce­nie zna­mie­nu­ją­cych, za­pi­sa­nych u au­to­rów, po­cząw­szy od Ta­cy­ta; da­le­ko na Wyż­szym szcze­blu sta­wi­ły cy­wi­li­za­cyą We­ne­dyc­kich na­ro­dów nad inne. Kie­dy bo­wiem Ge­lo­ny na wscho­dzie po­zna­ni przez Rzy­mian nie­gdyś far­bo­wać się mie­li we zwy­cza­ju, na­stęp­nie ich po­tom­ki po przej­ściu swo­jem na za­chod juz tego dzie­ciń­stwa na­ro­dów nie oka­zu­ją. Kon­rin­gius ja­sno i wy­raź­nie tę praw­dę udo­wad­nia, ze­braw­szy z licz­nych źró­deł świa­dec­two (1). Ludy po­cho­dze­nia Li­tew­skie­go są­sie­dzi­ły zdaw­na z We­ne­da­mi sła­wiań­skie­go rodu, na­wet czę­ścio­wo wcho­dzi­ły w ich po­czet, a w ogól­no­ści po­dE­stów na­mia­no­wa­niem były zna­jo­me. Dzie­io­pi­so­wie od­da­ją rów­ną i tym spra­wie­dli­wość z do­da­niem, że byli bar­dzo mi­łu­ją­cy­mi po­kój. Mó­wi­li­śmy już wy­żej o pod­bo­jach Her­ma­na­ri­ka kró­la Go­tów, nad kra­ja­mi nad­bał­tyc­kie­mi (§ 562). W tej po­rze Esty le­piej so­bie do­ra­dzi­li, wcho­dząc bez opo­ru w przy­mie­rze z po­tęż­nym wła­da­czem tyla ziem i roz­ka­zo­daw­cą tyla na­ro­dów, gdy tym cza­sem We­ne­dow opór ścią­gnął nie­po­trzeb­nie klę­ski na ich… kra­je. Co bez wąt­pie­nia spo­wo­do­wa­ło prze­no­si­ny nie jed­ne­go ludu We­ne­dyc­ko-sła­wiań­skie­go w stro- – (1) Con­rin­gius: De Re­pu­bli­ca Im­per. Ger­man. Exer­ci­ta­tio III, 11. 29.

ny nie­ży­czo­ne. W tym więc cza­sie Esty czy­li Li­twi­ni, lep­szą się rzą­dzi­li po­li­ty­ka, to jest: mę­drzej umie­li się zna­leśdź, co ta­koż jest do­wo­dem nie ma­łe­go stop­nia oświe­ce­nia.

408.

Związ­ki za­gra­nicz­ne.

Obok tych sto­sun­ków z Go­ta­mi, wie cią­głych prze­by­wa­niach Skan­dy­na­wów na wy­brze­żach wschod­nich mo­rza Bał­tyc­kie­go, szcze­gól­nie zwa­bio­nych ko­rzyst­nym han­dlem bursz­ty­nu, zbie­ra­ne­go przez miesz­kań­ców tych wy­brze­ży, omi­nąw­szy inne po­bud­ki za­chę­ca­ją­ce wład­ców róż­nych ziem skan­dy­naw­skich, do za­wo­jo­wań w tych stro­nach. Z tego na­tu­ral­ny wy­wią­zu­je się wnio­sek, że wie­le zwy­cza­jów cy­wil­nych i re­li­gij­nych go­tyc­kich, mu­sia­ło się po­łą­czyć z li­tew­skie­mi. To udo­wod­nią ję­zyk, my­to­lo­gia i wszel­kie inne po­strze­le­nia. Toż samo po­wta­rza­ją naj­daw­niej­si kro­ni­ka­rze pru­scy, jak tyl­ko prze­zie­rać mogą przez mgłę wie­kow na po­cząt­ki w tych stro­nach Na­ro­du Li­tew­skie­go, we­dług nich naj­daw­niej­sze w Sam­lan­dyi, czy­li kra­inie bursz­ty­no­daj­nej. Ta­ko­wa jed­no­staj­ność wie­lu rze­czy mię­dzy dwó­ma na­ro­da­mi, z wza­jem­ne­go za­po­ży­cze­nia utwo­rzo­na, nie dziw, że wpro­wa­dzi­ła w błąd ba­da­czów po­cząt­ków Na­ro­du Li­tew­skie­go, na po­zna­wa­niu sa­mych jed­nych Prus­sów sta­ro­żyt­nych ogra­ni­cza­ją­cych się, ma­ją­cych naj­wię­cej go­ty­cy­zmu u sie­bie; że ro­zu­mie­li bydź praw­dzi­wą rze­czą na­zna­czyć im go­tyc­kie po­cząt­ki. Łu­kasz Da­wid, ma­ją­cy pod ręką naj­lep­sze źró­dła, mimo na­wet wi­docz­nej wia­do­mo­ści o po­cząt­kach ogó­łu na­ro­du, wca­le inną dro­gę uka­zu­ją­cej, skła­nia się, za po­pę­dem swych po­przed­ni­ków i ziom­ków śle­po idąc, do wie­rze­nia w go­tyc­kie po­cząt­ki (1).

409.

Zna­jo­me już nam jest wy­cią­gnie­nie Go­tów, pod kró­lem Fi­li­me­rem na wschód, któ­rym to­wa­rzy­szy­ły za­stę­py, z lu­dów Li­tew­skich zło­żo­ne, zo­sta­ją­ce im w ule­gło­ści przy­mu­szo­nej: ztąd zaj­ścia krwa­we, i na­osta­tek ze­rwa­nie tego sto­wa­rzy­sze­nia przez naj­ście Hun­nów. Wie­my, jak ludy wspo­mnio­ne pod na­zwa­niem ogól­nem He­ru­lów, za upad­kiem po­tę­gi Hu­nu­ów, świet­nie się uka­za­ły na wi­dow­ni świa­ta oświe­co­ne­go pod do­wódz­twem Odo­akra. Na­osta­tek po tra­gicz­nym zgo­nie tego wiel­kie­go czło­wie­ka, uda­ły się na po­wrót do oj­czy­zny, za­pew­ne w naj­więk­szej czę­ści resz­tek swo­ich. Przy tem wszyst­kiem żad­na wąt­pli­wość nie po­zo­sta­je, izby ci przy­by­sze wło­scy nie mie­li od­zna­cza­ją­ce­go się stop­nia oświa­ty, któ­rej owo­ce mo­gły­by po­ży­tecz­ne­mi bydź na oj­czy­stej zie­mi.

–- (1) Lu­cas Da­vid: Prcus­si­sche Chro­nik. B. I, s. 12 sequ. Kro­ni­karz ten za po­wo­dem kro­ni­ki Bi­sku­pa Chry­sty­ana, czy źle, czy do­brze zro­zu­mia­nej, przy­pusz­cza na­ród pier­wo­byt­ny w Prus­syi pod na­zwa­niem Ulmi­gie­row, dru­gi na­ród przy­byl­ców ze Skan­dy­na­wii, Got­tów. Z po­łą­cze­nia zaś tych dwóch na­ro­dów, Prus­so­wie sta­ro­żyt­ni po­wstać mie­li, Co

410.

Za­ród oświa­ty.

Erazm Stel­la (1), nie­wia­do­mo z ja­kie­go źró­dła za­chwy­cił wia­do­mość, że Li­ta­la­ni, uro­sł­szy w po­tęż­ny na­ród, przed­się­wzię­li wy­pra­wę na Rzym­skie kra­je; lecz wi­dać nie do­szli do Włoch, gdy zbi­ci na gło­wę zo­sta­li przez Sy­kam­brów, w roku 566. Ci to wła­śnie nie­do­bit­ko­wie, po­dług zda­nia i do­my­słu w zmie­nio­ne­go au­to­ra, po­wra­ca­jąc na pół­noc, zbo­czy­li do Prus­syi; i tam osnu­li lep­sze po­rząd­ki to­wa­rzy­skie. Nie prze­czy­my, ze był lud Li­tew­sko-olań­ski, po­nie­wa­że­śmy Wy­żej o tem sami po­wie­dzie­li (§ 48), lecz bra­ku­je prze­ko­na­nia, iżby on po­dej­mo­wać mógł da­le­kie wy­pra­wy: gdyż Stel­la nie udo­wod­nia tego star­sze­mi od sie­bie dzie­jo­pi­sa­mi. W rze­czy sa­mej, trud­no się zgo­dzić na wnio­sek go­ło­słow­ny, iżby ta mie­sza­ni­na Li­twi­nów z Ala­na­mi, czem wię­cej bydź mo­gła, jak nie­licz­ną wło­ścią czy­li hor­dą, gdzieś na wscho­dzie wzglę­dem Wi­lii miesz­ka­ją­cą czy­li tam pro­wa­dzą­cą ży­cie ko­czow­ni­cze. Nie moż­na ta­koż przy­zna­wać Ala­nom wyż­sze­go stop­nia oświa­ty, nad Li­twi­nów, po­nie­waż byli na­ro­dem tu­łac­kim, na­pa­stu­ją­cym wszyst­kich i w cią­głym ru­chu i woj­nach zo­sta­ją­cym. Zką­dże­by lud bar­dzo bydź może rze­czą praw­dzi­wą, tyl­ko do tego do­dać wy­pa­da trze­cie przy­mie­rza­nie się ludu li­tew­skie­go i to w sto­sun­ku bar­dzo znacz­nym, po­nie­waż ten zle­wek Pru­ski utwo­rzył lud po­bra­tym­czy Li­twi­nom.

–- (1) Era­smus Stel­la: De Bo­russ. an­ti­qu­ita­ti­bus, p. 25, sequ.

Li­tew­ski, w Prus­syi miesz­ka­ją­cy, miał od nich spo­dzie­wać się po­pra­wy swych urzą­dzeń we­wnętrz­nych? Na­ko­niec w kro­ni­ce Bi­sku­pa Chry­sty­ana nic o tem nie sły­chać.

411.

Lecz to jest praw­dą, co Stel­la do­no­si, któ­rą wie­lu kro­ni­ka­rzy po­wta­rza, że w Na­ro­dzie Li­tew­skim nie było przed wie­kiem szó­stym kró­la; ale był rząd gmi­no­wład­ny: w ob­ra­dach ze­bra­na star­szy­zna sta­no­wi­ła o rze­czach) do­bra pań­stwa do­ty­czą­cych się. W cza­sie zaś woj­ny wy­bie­ra­no wo­dza naj­wyż­sze­go z ty­tu­łem kró­la. Je­że­li więc to praw­da, że Li­ta­la­ni byli przy­czy­ną za­pro­wa­dze­nia no­wych po­rząd­ków w na­ro­dzie, pod po­czą­tek wie­ku szó­ste­go, kie­dy się ten skła­dał ze dwóch tyl­ko dziel­nic to jest: Prus­syi i Li­twy, po­nie­waż o Ło­twie jesz­cze w tej po­rze sły­chać nie było, grunt bo­wiem opo­wia­dań Stel­li wie­le prawd hi­sto­rycz­nych za­wie­ra, po­czerp­nię­ty z daw­nych, i czy­stych źró­deł; toć­by wy­pa­da­ło tak mnie­mać, ze ten lud Li­ta­lań­ski, czy wy­szedł­szy z ko­czo­wisk swo­ich nad­wi­lej­skich, czy po­wra­ca­jąc z wy­pra­wy do Włoch, po zbi­ciu swo­jem przez Sy­kam­brów, na­ci­snął Prus­sów w ob­rę­bach sa­mej Prus­syi, ta zaś woj­na przy­pro­wa­dzi­ła na­ród do obej­rze­nia się… na nie­do­sta­tecz­ność swo­ich urzą­dzeń we­wnętrz­nych… i tą ko­le­ją za­szła po­trze­ba na­ro­do­we­go zgro­ma­dze­nia, dla za­ra­dze­nia do­bru po­wszech­ne­mu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: