Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

50 na 50 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Rok wydania:
2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

50 na 50 - ebook

„50 na 50” to wyjątkowa książka, która pokazuje, jak ważny jest i podział obowiązków rodzicielskich, i równowaga między życiem rodzinnym a zawodowym.

Wywiady z rodzicami i pracodawcami, ankiety wśród pracujących matek, drobiazgowy przegląd badań psychologicznych i socjologicznych – wszystko to pozwoliło odkryć, że kiedy oboje rodzice pracują, to zyskują na tym wszyscy: dzieci, mężowie i żony.


Sharon Meers i Joanna Strober to zaangażowane zawodowo żony i matki. Doskonale znają problemy współczesnych rodziców, którzy próbują pogodzić pracę z życiem rodzinnym.

REKOMENDACJE:

Wiemy już, że kobiety potrafią robić to, co mężczyźni, ale nadal nie zrozumieliśmy, że mężczyźni potrafią robić to, co kobiety.

 

Gloria Steinem, dziennikarka i feministka

 

Ta książka zmieniła nasze życie. Korzystałam z niej także, pisząc „Włącz się do gry”. Podziwiam podejście Sharon i Joanny – oparte na badaniach i opiniach ekspertów: od największych autorytetów w dziedzinie rozwoju dziecka,
przez dyrektorów najlepszych szkół biznesu i doświadczonych psychologów pracujących z parami.


Sheryl Sandberg, szefowa operacyjna Facebooka


Po lekturze tej książki może rozkwitnąć zarówno Twoja kariera, jak i związek. Połączenie pracy i macierzyństwa z wykorzystaniem metody 50 na 50 da Ci więcej pieniędzy, sukcesów i szczęścia w małżeństwie. Zrób eksperyment i sprawdź, co dobrego metoda 50 na 50 przyniesie Tobie i Twojej rodzinie.


Marta Waszczuk, coach i autorka książki „Mamy, wracamy”

Kategoria: Rynek pracy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65087-55-3
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA Lepszy, równiejszy świat. Dlaczego układ 50 na 50 jest tak ważny

Gdyby 25 lat temu ktoś zapytał mnie o nierówność płci, odpowiedziałabym, że ten problem został już rozwiązany. Gdy w roku 1987 szłam do college’u, wierzyłam, że równość dla mojego pokolenia wywalczyły feministki z lat 60. i 70. Moje koleżanki ze studiów zdawały się być skupione na realizacji swoich celów zawodowych w równym stopniu co moi koledzy. Nikomu nie przychodziło do głowy, że kiedyś trzeba będzie wybierać pomiędzy pracą a rodziną. Wszyscy radośnie zakładaliśmy, że możemy mieć jedno i drugie.

Gdy weszłam na rynek pracy, zauważyłam, że o ile na niższych szczeblach zawodowej hierarchii rzeczywiście panowała równość płci, to prawie wszyscy dyrektorzy byli mężczyznami. Zakładałam jednak, że wynika to z historycznej dyskryminacji kobiet i wyrównanie sił, także na tych wyższych, kierowniczych stanowiskach, jest jedynie kwestią czasu. Byłam pewna, że to moje pokolenie do tego doprowadzi. Jednak z każdym rokiem liczba kobiet wokół mnie malała. Coraz częściej byłam jedyną kobietą w pokoju.

W amerykańskich korporacjach kobiety obsadzają co najwyżej 15 proc. najwyższych kierowniczych stanowisk i miejsc w zarządach. Te liczby nie zmieniły się od 10 lat. To samo dotyczy niemalże każdej innej dziedziny zawodowego życia. W 1981 roku w Stanach Zjednoczonych 50 proc. absolwentów college’ów to były kobiety; dziś jest ich jeszcze więcej – kobiety otrzymują 57 proc. tytułów licencjata i 60 proc. tytułów magistra. Jednak ten akademicki sukces nie przekłada się na sukces na wyższych, decyzyjnych szczeblach władzy. Ta rozbieżność ma bardzo wiele przyczyn, w tym wewnętrzne i zewnętrzne bariery, które blokują rozwój zawodowy kobiet. Jestem jednak głęboko przekonana, że na czele listy znajdują się kwestie poruszane w tej książce. Postęp w kierunku pełnej równości w miejscu pracy nie jest możliwy bez wcześniejszego równego podziału pracy w domu. Nadal jest tak, że mężczyźni mogą jednocześnie odnosić sukcesy w życiu zawodowym i mieć satysfakcjonujące życie prywatne, a wiele kobiet bezkrytycznie przyjmuje popularne przekonanie, że w ich przypadku taki sukces na obu frontach jest w najlepszym wypadku trudny, w najgorszym – po prostu niemożliwy. Biorąc pod uwagę podział pracy w większości domów, często w istocie tak jest. Według najnowszych danych, gdy w Stanach Zjednoczonych mąż i żona oboje pracują na pełen etat, kobieta poświęca 40 proc. więcej czasu na opiekę nad dzieckiem i około 30 proc. więcej czasu na prace domowe niż mężczyzna. „Kobiety mają dwie prace” – wyjaśniła kiedyś Gloria Steinem. I dodała: „Wiemy już, że kobiety potrafią robić to co mężczyźni, ale nadal nie zrozumieliśmy, że mężczyźni są w stanie robić to co kobiety”.

Na szczęście dla nas wszystkich, Sharon Meers i Joanna Strober kochają swoją pracę tak mocno jak swoje dzieci. Zamiast więc zaakceptować popularne mądrości, zdecydowały się dokładniej przyjrzeć faktom. To, co odkryły, powinno wystarczyć, by wywołać kulturową rewolucję. Badania pokazują, że kobiety nie tylko mogą z powodzeniem łączyć zarówno karierę, jak i wychowanie dzieci, ale że mogą to robić nie w poczuciu umęczenia, lecz spełnienia. Dzielenie się przez rodziców finansowymi i domowymi obowiązkami uwalnia matki od poczucia winy, sprawia, że ojcowie bardziej angażują się w wychowanie dzieci, a przede wszystkim – sprawia, że dzieci są zdrowe i szczęśliwe. Niniejsza książka przekonuje, że umożliwienie obojgu rodzicom łączenia pracy zawodowej z życiem rodzinnym może wzmocnić rodziny. Przedstawiając historie kobiet wykonujących najróżniejsze zawody – od lekarek, pielęgniarek, nauczycielek i bizneswomen, do pracownic administracji czy organizacji non-profit oraz wolnych strzelców – Meers i Strober dają nadzieję, że wszystkie kobiety mogą swobodnie wybierać swoją ścieżkę.

Gdy ta książka ukazała się po raz pierwszy, po prostu ją pochłonęłam, co jakiś czas zatrzymując się, by przeczytać mojemu mężowi na głos kolejny fragment. Mamy dwoje dzieci i staramy się dzielić obowiązkami domowymi po połowie. Mimo że Dave i ja mamy to szczęście, że możemy sobie pozwolić na doskonałą opiekę nad dziećmi, nadal musimy podejmować trudne decyzje dotyczące tego, na ile nasze obowiązki zawodowe wymagają od nas spędzania czasu z dala od rodziny i kto przejmuje obowiązki domowe, gdy drugie akurat nie może się nimi zająć. Rzadko zdarza się, byśmy w każdym momencie dzielili się pracą dokładnie po połowie – wahadło obowiązków wychyla się czasem bardziej w jego, czasem bardziej w moją stronę. Idealną równość trudno zdefiniować i utrzymać, pozostaje to jednak naszym celem. Ta książka zmieniła nasze życie. Korzystałam z niej także, pisząc „Włącz się do gry. Kobiety, praca i chęć przywództwa”. Podziwiam podejście Sharon i Joanny – oparte na badaniach i opiniach ekspertów: od największych autorytetów w dziedzinie rozwoju dziecka przez dyrektorów najlepszych szkół biznesu i doświadczonych psychologów pracujących z parami. Aby dowieść swych racji i potrząsnąć status quo, musiały zgromadzić ogromną liczbę faktów i wykonały swoją pracę skrupulatnie i wiarygodnie.

Przed nami nadal długa droga do równości. Sondaż przeprowadzony w 2009 roku wykazał, że tylko 9 proc. ludzi żyjących w związkach, w których oboje partnerzy pracują, dzieli się po równo obowiązkami domowymi, opieką nad dziećmi i zapewnieniem utrzymania. Mężczyźni, którzy przejmują połowę obowiązków domowych i tych związanych z opieką nad dziećmi, dają kobietom o wiele więcej możliwości działania, szerszy wybór i większą elastyczność. Korzyści, które z tego płyną, odczuwane są jednak nie tylko przez kobiety, ale także przez samych mężczyzn oraz przez dzieci. Oznacza to, że w wielu przypadkach podział 50 na 50 okazuje się nie tylko bardziej sprawiedliwym, ale także lepszym rozwiązaniem dla rodziny. Mam nadzieję, że ta książka zainspiruje wiele osób mnogością praktycznych rad. Mam również nadzieję, że doprowadzi do zmian, para po parze i rodzina po rodzinie, w imię lepszej i równiejszej przyszłości.

Sheryl SandbergWSTĘP Żyj pełnią życia… nie musisz wybierać

Czy my się znamy? Ciężko pracowałaś na to, by dotrzeć do miejsca, w którym teraz jesteś. Starałaś się osiągnąć jak najlepsze wyniki w szkole, potem znalazłaś pracę i zaangażowałaś się w nią w stu procentach. Nauczyłaś się swojego fachu i odnalazłaś siłę, pchana do przodu pragnieniem porządnego wypełniania obowiązków. Kiedy widzisz przed sobą górę, po prostu zbierasz się w sobie i starasz się z nią zmierzyć. W trakcie pokonywania tej drogi zaczęłaś myśleć o poznaniu „tego jedynego”, a może nawet już go spotkałaś i razem idziecie przez życie. Tak czy inaczej zaczynasz dostrzegać, jak związanie swojego życia z życiem wybranego mężczyzny może na nie wpłynąć.

Na początku wszystko wydaje się proste, a bycie we dwoje jest świetną zabawą. Gdy któremuś z was grunt zaczyna usuwać się spod nóg – po prostu wspieracie się nawzajem. Kiedy on zalicza potknięcie, pomagasz mu odzyskać równowagę; kiedy ty nie radzisz sobie z czymś – on wyciąga do ciebie pomocną dłoń. Razem planujecie przyszłość i wszystko się dobrze zapowiada. Dwoje ludzi, których połączyły miłość i wspólne marzenia – tak wyobrażacie sobie upragnione małżeństwo.

Potem nagle jednego dnia wkraczacie na zupełnie nieznaną ścieżkę – rodzicielstwo. Stajecie się czymś więcej niż parą i zaczynacie być rodziną. Podczas gdy zwalniasz nieco obroty, by dostosować się do tej nowej, cudownej sytuacji, twój mąż wraca do starego trybu życia. Ty jednak masz teraz dodatkowe obciążenie w postaci dziecka i zaczynasz zastanawiać się, jak długo będziesz w stanie utrzymać szybkie tempo. Góra, którą widzisz teraz przed sobą, wydaje się większa niż te, z którymi miałaś do czynienia wcześniej – bardziej złowroga i dużo bardziej lodowata.

Spoglądasz w oczy swojego maluszka i zadajesz sobie pytania: „Jak bardzo będę za tobą tęsknić, kiedy wrócę do pracy?”, „Czy powinnam trochę zwolnić, żeby dać ci poczucie bezpieczeństwa? A może całkowicie zrezygnować z pracy?”.

Głosy innych osób wydają się powielać twoje obawy. Ci, którzy do tej pory wam kibicowali, pytają teraz: „Czy naprawdę musisz pracować? Czy dziecko nie będzie cię potrzebować? Czy naprawdę chcesz zostawiać swojego maluszka z obcym człowiekiem? Czy twoja pensja wystarczy chociaż na opłacenie opiekunki?”.

W pracy twoi koledzy i koleżanki też jakoś inaczej do ciebie podchodzą. „Wydajesz się być mniej skoncentrowana. Poprosimy Jacka, żeby pomógł ci trochę przy tym projekcie.” „Kiedy cię nie było, zrestrukturyzowaliśmy trochę grupę, w związku z czym połowa twojego zespołu podlega teraz Charlotte.” „Z naszego punktu widzenia zaangażowanie jest naprawdę ważne. Dlatego chcielibyśmy, żebyś dłużej zostawała w biurze.”

Ty sama również zaczynasz postrzegać pewne rzeczy inaczej niż do tej pory. Zaczynasz pytać: „Czy naprawdę trzecie spotkanie zespołu jest aż tak niezbędne?”, „Czy wyjazd do Tucson jest konieczny?” – teraz czas nie jest już czymś, co chcesz tak beztrosko przeznaczać na innych.

Szukasz wsparcia u swojego partnera, ale on sam przechodzi ciężkie chwile. Żyjąc w przekonaniu, że musi zarobić na całą rodzinę, decyduje się pracować jeszcze więcej. Prosisz go o pomoc, ale czy on w ogóle cię słyszy? Proponujesz, by wziął na siebie swoją część domowych obowiązków, ale on obawia się, że jeśli tak zrobi, będzie miał trudności w pracy.

„Wiem, że dziś moja kolej odwiezienia dziecka do żłobka, ale czy możesz jednak ty to zrobić? Mam spotkanie, które zaczyna się wcześnie rano.” „Przy tobie maluszek jest spokojniejszy. Kiedy ja próbuję go karmić, zawsze zaczyna rozrabiać.” „Na placu zabaw nie ma innych tatusiów, wszystkie mamy dziwnie na mnie patrzą. Czy mogłabyś jednak ty z nim tam chodzić?”

Pewnego dnia budzisz się więc i zadajesz sobie pytanie: „A może po prostu odejść z pracy?”. Widzisz, jak każda twoja pensja znika w szybkim tempie z powodu opłat za opiekę nad dzieckiem, a czas przepływa przez palce w trakcie dni, z których każdy wygląda tak samo: ubierasz dziecko, karmisz je, idziesz do pracy, wracasz z pracy, znowu karmisz, a potem kładziesz do łóżka (i masz nadzieję, że szybko zaśnie). Weekendy to z kolei czas wypełniony pieluszkami, zakupami, praniem, załatwianiem sprawunków i okazjonalnym wyjściem na miasto. Wszystko to wymaga niemal tyle samo planowania, co wystrzelenie rakiety w kosmos. Zaczynasz myśleć o swoim partnerze jedynie jak o miłym współlokatorze, który przynajmniej prawie zawsze pamięta o opuszczeniu deski w łazience.

W pracy nadal dajesz z siebie wszystko, ale jesteś coraz bardziej zmęczona, a poza tym boisz się, bo dostrzegasz te porozumiewawcze spojrzenia, które inni wymieniają, gdy myślą, że tego nie widzisz. W gorsze dni zadajesz sobie pytanie: „Czy nie poradzimy sobie bez mojej pensji? Tak przez chwilę?”. Z pewnością nie będziesz przecież jedyną matką, która zdecyduje się na taki krok. Z łatwością jesteś w stanie wymienić tuzin byłych współpracowniczek – z których wszystkie zostały mamami – utalentowanych w różnych dziedzinach, które podjęły taką właśnie decyzję ze względu na swoje dzieci. Wciąż słyszysz jedno powracające pytanie: „Czy gra naprawdę jest warta świeczki?”.

No cóż, na pewno warto finansowo zabezpieczyć przyszłość dziecka. My jednak wytłumaczymy ci dokładnie, dlaczego pozostanie w pracy jest dobrą decyzją dla ciebie, twoich dzieci i twojego partnera oraz w jaki sposób kwitnąć może zarówno twoja rodzina, jak i kariera. Odpowiedzią jest pomoc wielkiego sprzymierzeńca. A tym sprzymierzeńcem nie jest ani twoja opiekunka do dziecka, ani twój smartfon, ani twój szef (choć fajny szef też bywa pomocny). Nadal nie wiesz, o kim mówimy? Oto mała podpowiedź: wyszłaś za niego.

DROGA DO PODZIAŁU 50 NA 50, CZYLI PODRÓŻ ODMIENIAJĄCA ŻYCIE

Jesteśmy dwiema pracującymi mamami, które wierzą, że gdy tatusiowie są ojcami na pełen etat, a mamy mają w pełni angażujące je życie zawodowe, korzystają na tym wszyscy członkowie rodziny. Kiedy obydwoje rodzice dokładają się do domowych rachunków i opiekują się dziećmi, takie życie jest możliwe – wiemy to z własnego doświadczenia. W naszych domach nie zakładamy z góry, że to mama jest „rodzicem pierwszego wyboru”. Nasze dzieci postrzegają tatę tak samo jak mamę, ponieważ właśnie takie ustaliliśmy zasady. Tak, to prawda – to my byłyśmy w stu procentach odpowiedzialne za karmienie piersią i czasem również tylko my jesteśmy w stanie sprawić, że czający się pod dziecięcym łóżkiem potwór zniknie. Jednak tata tak samo lubi być rodzicem jak i mama. Jest w tym tak samo dobry. Również dlatego w naszych domach nie używa się określenia „główny żywiciel rodziny”. Mama i tata, oboje w równym stopniu, są odpowiedzialni za koszty wychowania dzieci, poczynając od zakupów na targu a kończąc na kupnie aparatu ortodontycznego, od dbania o dom po kupno korków piłkarskich. Co dostajemy w zamian? Cieszymy się wszyscy satysfakcjonującym życiem zawodowym i widzimy, że nasze rodziny mają się świetnie – nie pomimo naszej pracy, ale ze względu na nią.

„Czy naprawdę nie trzeba dokonywać wyboru? Czy nie będę musiała decydować, co jest ważniejsze – moja praca czy moja rodzina?” Często słyszymy takie pytania od dwudziestokilkuletnich kobiet, gdy występujemy na kampusach uniwersyteckich (bardzo rzadko zadają je młodzi mężczyźni). Nawet w przypadku bardziej optymistycznie nastawionych młodych dziewczyn pojawia się duży rozdźwięk między tym, co słyszą („jesteście wszyscy równi”), a tym, co mogą zaobserwować w rzeczywistości.

„Takie rozmyślania zakradają się do naszych umysłów, nawet gdy nie jesteśmy tego świadome” – powiedziała nam jedna z dwudziestokilkulatek. „Mam wrażenie, że kobiety w moim wieku wierzą, że świat tak się zmienił, że o tę kwestię nie trzeba się już martwić. Potem patrzymy na facetów na kierowniczych stanowiskach w naszych miejscach pracy i myślimy: «Ja nie chcę, żeby moje życie tak wyglądało, to jest po prostu niewykonalne, jeśli myślę o posiadaniu dzieci».”

Same pamiętamy niepokój, który odczuwałyśmy, będąc w tym wieku; niepokój o to, że pewne rzeczy będą dla nas trudniejsze niż są dla naszych kolegów. Każdej z nas w którymś momencie naszego życia zawodowego przeszła przez głowę smutna myśl, że w końcu trzeba będzie poświęcić coś ważnego: karierę lub męża.

„Nigdy nie znajdę tego jedynego, gdy cały czas muszę siedzieć w biurze” – Joanna, pracująca wtedy jako prawnik w pierwszej pracy pochłaniającej co dnia niemal 24 godziny jej czasu, skarżyła się swojej mamie. Pracując już w kolejnej kancelarii, nadal niezamężna, ale coraz bardziej zastanawiająca się nad przyszłością Joanna poszła na spotkanie dotyczące zachowania równowagi między życiem prywatnym i zawodowym. Prowadząca spotkanie, a zarazem jedyna mająca dzieci kobieta-partner w firmie, w pewnym momencie rozpłakała się. Cóż, nie było to zbyt zachęcające. Joanna dorastała z matką, która większość czasu spędzała w domu. Kiedy dodać do tego zachowania, jakie sama mogła obserwować w pracy, coraz bardziej przekonywała się do tego, że po urodzeniu dzieci będzie musiała zrezygnować z życia zawodowego.

Sharon, dziecko rozwiedzionych rodziców, postanowiła, że zawsze będzie sama zarabiać na swoje utrzymanie. Dawała to do zrozumienia każdemu chłopakowi, z którym się spotykała. Zasypywała ich pytaniami o podwójne standardy i wręczała książki takie jak Miejsce dla kobiet czy Mistyka kobiecości, których oni w większości nie czytali. Sharon pracowała w godzinach działania giełdy w San Francisco. Oznaczało to, że zjawiała się w biurze około 4. nad ranem, a do domu wracała przed 21., co randkowanie z nią czyniło jeszcze trudniejszym. Kiedy zbliżała się do swoich 31. urodzin, wracała raz do domu z oczami pełnymi łez. „Wiem, że brak małżeństwa jest lepszy niż złe małżeństwo, ale jak to się stało, że nadal jestem sama?” – pomyślała.

A potem poznałyśmy naszych mężów i odkryłyśmy jedną rzecz: najważniejszą decyzją dotyczącą twojej pracy zawodowej jest to, za kogo wyjdziesz za mąż (oraz jak i na co się ze swoim mężem umówisz).

Po oświadczynach Jason powiedział Joannie, że chce zająć się otwieraniem nowych firm. Wiedział, że takie działanie pociąga za sobą pewne ryzyko i że nieuniknione jest, że od czasu do czasu będzie w swoją działalność więcej wkładał, niż z niej wyjmował. Kiedy Joanna chciała zrezygnować z pracy, Jason pomógł jej, zajmując się dziećmi, podczas gdy ona mogła zająć się szukaniem zajęcia dającego jej więcej satysfakcji niż kancelaria prawnicza. Jason nie tylko chciał być dobrym ojcem, ale też wiedział, że dzięki dochodom Joanny on sam będzie miał większą swobodę w podążaniu za własnymi marzeniami zawodowymi.

Steve, przyszły mąż Sharon, na pierwszej randce wygłosił takie oto zdanie: „Kobiety są z natury bardziej opiekuńcze i dlatego przez kilka lat po narodzinach dziecka powinny zostać z nim w domu”. Ten wieczór nie skończył się miło. Steve jednak nie dał za wygraną. Wychowany w Iowa i hołdujący zasadzie sprawiedliwości, był osobą bardzo ciekawą (i wysportowaną). Poprosił więc, by Sharon przelała swoje myśli na papier. W odpowiedzi Sharon napisała: „Chcę, żeby mój mąż po równo dzielił ze mną obowiązki rodzicielskie. Co o tym sądzisz?”. Steve nie był przekonany do tego pomysłu, ale postanowił nie zamykać się na propozycję. Dyskutowali, aż udało im się dojść do porozumienia i wspólnej wizji przyszłości.

Nie twierdzimy wcale, że to łatwy proces. To sposób życia, który zakłada wiele dyskusji, a nawet ostrych debat. Bez względu na to, jak bezstronny jest wasz partner, jeśli wy jesteście choć trochę podobne do nas, jakieś powody do kłótni zawsze się znajdą. W tej książce setki kobiet i mężczyzn powiedzą wam, dlaczego jednak starają się żyć tak, a nie inaczej – ponieważ nastawienie się na metodę 50 na 50 może pomóc wam prowadzić dokładnie takie życie, jakiego chcecie.

GŁOSY W SPRAWIE METODY 50 NA 50, CZYLI DZIECI, OJCOWIE, MAMY ORAZ SZEFOWIE OPOWIADAJĄ, JAK TO DZIAŁA

W tej książce opowiemy wam o wszystkich wyzwaniach, które staną przed kobietami i mężczyznami pragnącymi pogodzić życie prywatne i karierę. Rozmawiałyśmy z setkami par, w których każde z partnerów pracuje zawodowo, z osobami zatrudnionymi na przeróżnych stanowiskach, pochodzącymi z odrębnych światów i mieszkającymi w wielu zakątkach USA. Przedział wiekowy naszych rozmówców to 20-80 lat. Wszyscy oni opowiedzieli nam, jak zbudowali podwaliny pod związek, w którym sprawdził się model „dwie prace i jedna silna rodzina”.

W naszej książce skupiłyśmy się na małżeństwach. Wydaje nam się bowiem, że to właśnie przestarzałe poglądy na temat małżeństwa kobiety i mężczyzny stwarzają wszystkie związane z nim problemy (również wśród osób żyjących w związkach nieformalnych). Większość idei, które sprawiają, że kobiety nie mogą w pełni rozwinąć skrzydeł w pracy, że ojcowie nie mogą spędzać wartościowego czasu z dziećmi, że dzieci pozbawione zostają wsparcia, którego tak potrzebują, zakorzeniona jest właśnie w tych nieaktualnych przekonaniach. Dlatego też im więcej z nas obierze kierunek na kurs 50 na 50, tym więcej rodzin na tym skorzysta. Jeśli nie masz jeszcze dzieci, ta książka też jest dla ciebie, ponieważ jest jakieś 80 proc. szans, że pewnego dnia również zostaniesz rodzicem. Jeśli chciałabyś widzieć więcej odnoszących sukcesy kobiet w swoim miejscu pracy, wiesz, że będzie to możliwe tylko wtedy, jeśli więcej z nas „zostanie na placu boju”. Dla wszystkich kobiet sytuacja, w której mamy mogą rozwijać swoje życie zawodowe, jest korzystna – dotyczy to również mężczyzn.

Rozmawiałyśmy z mężczyznami i kobietami z całego kraju: pielęgniarkami, inżynierami, nauczycielami, prawniczkami, pracownicami administracji, księgowymi, pracownikami działu sprzedaży, lekarzami, prezesami dużych firm, z inżynierem rakietowym, piłkarzem, sprzedawcą lodów i z wieloma innymi osobami. Przeprowadziłyśmy wywiady z ludźmi zatrudnionymi w firmach z rankingu Fortune 500 (500 największych amerykańskich firm klasyfikowanych według przychodów), w szpitalach i wielkich kancelariach, ale też z osobami pracującymi w małych przedsiębiorstwach i na własny rachunek. W ten sposób odkryłyśmy, że pary żyjące systemem 50 na 50 są dosłownie wszędzie. Zastosowałyśmy metodę, którą badacze określają jako „metodę kuli śnieżnej” (czyli sposób, w którym jedna osoba daje ci kontakt do wielu kolejnych), i byłyśmy niesamowicie zaskoczone liczbą ochotników, którzy zgodzili się podzielić z nami swoimi historiami. Jak to ujęła jedna z mam: „Szczęśliwe i pracujące pary są praktycznie niewidoczne – to się musi zmienić”.

Powiedziałyśmy naszym rozmówcom, że w książce opiszemy ich prawdziwe zajęcia, ale zmienimy imiona. Okazało się bowiem, że temat, który postanowiłyśmy poruszyć, wywołuje tyle emocji, że niewielu będzie na tyle odważnych, żeby otwarcie powiedzieć, co myśli, bojąc się, że zirytuje tym współpracowników lub przyjaciół. Poza tym – ilu znacie szefów, którzy na pytanie o to, jak postępowali z pracującymi u nich matkami, odpowiedzą otwarcie: „Dyskryminowałem je”. W związku z tym zagwarantowałyśmy rozmówcom pełną anonimowość, dzięki czemu mogłyśmy dać wam prawdziwe historie.

W większości wywiadów skupiałyśmy się na parach znajdujących się „w połowie” drogi swojej kariery. Opowiadały nam one o korzyściach wypływających z podjętych przez nie decyzji. Chociaż większość z tych par to osoby po wyższych studiach – nie są jak rodzice-celebryci, którzy mogą pozwolić sobie na opłacenie kogoś, kto pomoże im uporać się z każdą nadarzającą się w życiu trudnością. To pary oddające się pracy zawodowej oraz swoim rodzinom, ponieważ uważają, że ma to sens, a nie dlatego, że jest to łatwe.

Aby uzyskać szerszy obraz sytuacji, przeprowadziłyśmy również ankietę internetową pod tytułem „Prawdziwe życie pracujących mam”. Profesjonalne grupy zawodowe, kluby matek i stowarzyszenia szkolne porozsyłały ją do tysięcy kobiet w całym kraju, a te z kolei przesłały ją jeszcze do kolejnych kobiet. Ankieta zawierała pytania typu: Czy twój małżonek woli, jak pracujesz, czy jak nie pracujesz? Czyj rozwój zawodowy jest ważniejszy: jego, twój, czy są tak samo ważne? Kiedy wróciłaś do pracy po urlopie macierzyńskim, jakie było nastawienie do ciebie twojego szefa? Co opowiadasz swoim dzieciom o pracy i rodzinie? Dostałyśmy odpowiedzi od ponad tysiąca mam, pracujących w najróżniejszych branżach.

Na kartach tej książki znajdziecie cytaty pochodzące z wypełnionych ankiet, które uznałyśmy za pomocne dla naszych czytelniczek i czytelników, reprezentujące szerokie spektrum poglądów i doświadczeń respondentów.

Odpowiadali oni szczerze, opowiadając o przeszkodach, z jakimi przychodziło im się zmierzyć, i o które czasem się potykali. Mówili też o tym, jak wiele wszyscy skorzystalibyśmy na tym, że kobiety i mężczyźni decydowaliby się porozmawiać o powyższych kwestiach na wcześniejszym etapie życia, częściej i z bardziej otwartym nastawieniem.

„Trzeba wziąć pod uwagę, że związane z pracą wybory kobiet i mężczyzn to grząski grunt. My postawiliśmy na pierwszym miejscu pracę mojego męża, ponieważ jest lepiej płatna i mniej elastyczna. Jednak on wziął tę pracę (i inne), koncentrując się tylko na celach zawodowych i zarobkowych, nie myśląc o tym, jak to będzie współgrało z jego byciem ojcem i nie starając się, by były choć trochę bardziej elastyczne. Ja wybrałam swoją ścieżkę, ponieważ uświadomiłam sobie, że jako matka bardzo skorzystam z możliwości, jakie to przyniesie. Wolałabym mimo wszystko, żebyśmy funkcjonowali w bardziej zrównoważonym podejściu do wspólnego rodzicielstwa i pracy.”

Respondentki pisały też o pozytywnej stronie kontynuowania kariery zawodowej. Jedna z mam napisała: „Biłam się z myślami dotyczącymi powrotu do pracy, odkąd mój starszy syn skończył rok. W końcu musiałam zaakceptować fakt, że nie będę całkowicie szczęśliwa, zawieszając swoje życie zawodowe na czas, kiedy moje dzieci są małe. Praca pomaga mi naładować baterie w sposób, w jaki siedzenie w domu tego nie robi – pozwala mi być kompletną osobą. Nie chcę, żeby moja osobowość skupiała się jedynie wokół faktu, że jestem matką, ani też wokół mojej kariery zawodowej. Chcę być zarówno mamą, jak i żoną, a przy tym po prostu człowiekiem”.

Poza historiami szukałyśmy też faktów. Co o podejściu 50 na 50 i jego praktycznym zastosowaniu mówią nauki społeczne? Podzielimy się z wami odpowiedziami, które znalazłyśmy w szeregu opracowań akademickich i rządowych na pytania takie jak: Jak czują się dzieci obojga pracujących rodziców? Co w takim układzie dzieje się z małżeństwem? Czy podwójne łączenie życia prywatnego i zawodowego sprawia, że kobiety i mężczyźni są mniej czy bardziej szczęśliwi? W celu odkrycia odpowiedzi nie tylko przeczesałyśmy masy danych, ale też rozmawiałyśmy z autorami i autorkami tych badań. Eksperci od rozwoju dziecięcego pokazują, jak bardzo dzieci rozkwitają, gdy uwagę poświęcają im zaangażowani tatusiowie (i jak pomocne są przy tym pracujące mamy i opiekunki). Okazuje się również, że dzieci nie potrzebują wcale mieć w domu jednego rodzica przez cały czas, ale za to bardzo korzystają, gdy co pewien czas znajdują się w centrum uwagi każdego z rodziców. Psychologowie mówią nam, że małżeństwa rozkwitają, a mężczyźni i kobiety czują się zdecydowanie lepiej, gdy oboje pracują. Gdy spojrzycie na ten układ z ekonomicznego punktu widzenia, okaże się, że liczby mówią same za siebie oraz potwierdzają, że warto dzielić się obowiązkami – tam, gdzie mężczyźni i kobiety mają takie samo poczucie obowiązku, aby zarabiać pieniądze i dzielić się opieką nad dziećmi.

PRACA: NIE CHODZI O DWIE STRONY BARYKADY

Ta książka nie jest kolejnym głosem w odwiecznej dyskusji pt. „Kto jest lepszy: mamy, które zostają w domu, czy mamy pracujące?”. Naszym celem nie jest także dawanie wykładu, ale raczej pomoc kobietom, które chcą połączyć satysfakcjonującą karierę z udanym życiem rodzinnym. Chcemy, aby ten temat wypłynął na szerokie wody, aby kobiety i mężczyźni zaczęli rozmawiać – nie tylko w zaciszu domowym, ale też w miejscach pracy – o panujących do tej pory ograniczających przekonaniach, które odbierają mamom zbyt wiele szans na kontynuowanie pracy, a ojców pozbawiają możliwości spędzania czasu z dziećmi.

Niektóre z naszych najbliższych przyjaciółek zrezygnowały z pracy, aby w pełni poświęcić się rodzinie. Szanujemy tę decyzję, jest to bardzo osobisty wybór i są kobiety, które nigdy nie będą go żałować. To, co nas niepokoi, to sytuacje, w których kobiety obniżają swoje wymagania lub „rezygnują” z pracy, o którą wcześniej ciężko walczyły, tylko dlatego, że nie widzą innej możliwości. Obserwujemy mnóstwo naszych rówieśniczek przygwożdżonych dwiema siłami: miejscem pracy – niezważającym na macierzyństwo i traktującym pracę po godzinach jako jedyny wyznacznik produktywności – oraz mężami, którzy nie pomagają w domu tak, jak powinni. Mamy nadzieję, że niniejsza książka umożliwi wszystkim swobodniejszą rozmowę na ten temat i zachęci do pytania „dlaczego?”, podczas gdy mamy będą rozważały porzucenie pracy, a ojcowie zastanawiali się, dlaczego nie mogą wrócić do domu tak, żeby zdążyć na obiad.

Firmy z rankingu Fortune 500 wydają rocznie osiem miliardów dolarów na cele związane z różnorodnością w miejscu pracy, a duża część tej kwoty jest przeznaczana na wsparcie karier kobiet. W dziedzinach takich jak księgowość, prawo, medycyna i wiele innych kładzie się większy niż kiedykolwiek wcześniej nacisk na zatrzymanie w pracy utalentowanych pracownic. Ale nadal 85 proc. liderów w większości obszarów stanowią mężczyźni i ta sytuacja nie zmieniła się w znaczący sposób przez ostatnią dekadę.

W trakcie swojej 16-letniej kariery w dużym banku inwestycyjnym Sharon spędziła wiele godzin, pomagając kobietom w nadziei, że uda im się osiągnąć sukces: rozmawiając z nowymi pracownicami, dając wskazówki, organizując wydarzenia pozwalające nawiązać nowe kontakty, zasiadając w komisjach ds. utrzymania w firmie najlepszych pracownic. Jej wysiłki czasem przynosiły efekt, innym razem nie. Pewnego dnia do Sharon zadzwoniła z innego miasta Emily, która chciała się z nią spotkać w sprawie „porady zawodowej”. W ciągu kwadransa od rozpoczęcia spotkania na wierzch wypłynął prawdziwy powód, dla którego Emily przyjechała z tak daleka: „Na obecnym etapie mojej kariery muszę zostawać w pracy po godzinach, inaczej nie osiągnę tego, czego chcę. Dlatego mój mąż będzie musiał się teraz częściej zajmować naszymi dziećmi. Jak mam mu to powiedzieć?”.

Kto pracuje?

Jednym z naszych najciekawszych odkryć podczas pisania tej książki było to, że kwestia pracy zawodowej dotyka każdej kobiety, bez względu na wysokość jej zarobków. Choć wiele z nas czuje, że musi pracować, bo naszych rodzin nie byłoby stać na inne rozwiązanie, okazuje się, że to, czy „kogoś na coś stać”, ma inną funkcję niż tylko finansową. W każdej grupie zarobkowej co najmniej 30 proc. matek nie pracuje, dopóki ich dzieci nie skończą 6 lat, a pracujących mam jest najmniej w grupie najbiedniejszej i najbogatszej. Pracować więc, czy nie pracować6? Nierzadko to kultura ma większy wpływ na decyzję niż zasobność portfela.

------------------------ --------------------------
Najbiedniejszy kwartyl 63 proc. pracujących mam
Drugi kwartyl 70 proc. pracujących mam
Trzeci kwartyl 69 proc. pracujących mam
Najbogatszy kwartyl 58 proc. pracujących mam
------------------------ --------------------------

Gdy tylko odważysz się wejść na ten obszar, na teren, na którym przecinają się linie życia zawodowego i prywatnego, od razu usłyszysz komentarze w stylu: „Naprawdę chciałbym pomóc mojej żonie i zdjąć trochę ciężaru z jej pleców, ale jeśli wyjdę wcześniej, mój szef pomyśli, że jestem mięczakiem”, „Mój mąż jest tak zestresowany pracą, że nie mogę poprosić go o pomoc. Nie chcę kłótni”. To działa niczym potężne imadło przygniatające kobiety z dwóch stron: potrzeb rodziny i wymagań zawodowych. W tej książce pokażemy wam, jak radzą sobie z nimi szczęśliwe i pracujące pary.

Niestety, kiedy na powyższe tematy nie rozmawia się w sposób konstruktywny i otwarty, kobiety opuszczają swoje miejsca pracy – a przyczyny takiego zachowania pozostają źle interpretowane. „Tak naprawdę niewiele matek wypada z rynku pracy” – twierdzi Joan Williams, wybitna ekspertka ds. pracy i rodziny, która od wielu lat zajmuje się zagadnieniami postępu i postrzegania pracujących matek. Zamiast tego kobiety „odchodzą z dobrych miejsc pracy i przechodzą do gorszych”. Zgadzają się na niższe pensje i gorsze perspektywy – w zamian za odrobinę elastyczności. W swoim raporcie zatytułowanym Opt out or Pushed out? Williams polemizuje z bardzo nagłośnioną rewolucją „wybieram inaczej”¹, czyli trendem, wedug którego wyedukowane i wykwalifikowane kobiety dobrowolnie odchodzą z pracy, aby poświęcić cały swój czas dzieciom i domowi.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: