Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

A żaby grały mi do snu… Wspomnienia lekarki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
18 grudnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

A żaby grały mi do snu… Wspomnienia lekarki - ebook

Maria Zoll-Czarnecka (1928-2016), siostra profesora Andrzeja Zolla, pediatra, nazywana Lekarzem Bezdomnych, opowiada o swoim domu rodzinnym, dzieciństwie, młodości przypadającej na czas II wojny światowej i dalszym życiu w czasach PRL-u oraz działalności społecznej. Zabawne anegdoty, ciekawe gawędy i poruszające historie zostały zilustrowane niepublikowanymi wcześniej zdjęciami z archiwum domowego rodziny Zollów i Czarneckich. Wszystko to składa się na barwną opowieść o niepokornej, tryskającej optymizmem kobiecie, która swoją radością, humorem i siłą potrafiła zmieniać świat na lepsze.
Opracowała Patrycja Cicha - ur. 1982, doktor nauk społecznych Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, polonistka i pedagog.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7856-890-2
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Zawsze, ilekroć miałam okazję przebywać z doktor Marią Zoll-Czarnecką w jej mazurskim domku nad jeziorem Mielno, chłonęłam opowieści, które snuła Babcia. Opowieści o czasach minionych, o miejscach z innej epoki, o ludziach, o których ja – urodzona na początku lat 80. XX wieku – mogłam już tylko czytać w książkach. Za każdym razem, każdego wieczoru były to inne historie opowiadane z pasją i soczystym humorem, ale przecież pełne sentymentu i tajemniczej siły, która wywołuje bliżej nieokreśloną tęsknotę za tym, co bezpowrotnie minęło. Zawsze pozostawał we mnie jakiś niedosyt po tych swobodnych, gawędziarskim tonem snutych wspomnieniach. To właśnie z potrzeby ocalenia Babcinego świata, z potrzeby ocalenia chociaż urywków, skrawków, fragmentów dzieła, jakim niewątpliwie było całe życie Marii Zoll-Czarneckiej, zrodziła się ta książka.

Praca nad nią trwała długo i stanowiła niezwykle mozolne przedsięwzięcie. Doktor Marię Zoll-Czarnecką poznałam pod koniec lat 90. XX wieku, gdy – jako narzeczona jej wnuka i świeżo upieczona studentka filologii polskiej – zamieszkałam w rodzinnym mieszkaniu Czarneckich przy ulicy Nowolipki w Warszawie. Od tego czasu gromadziłam w pamięci wszystkie zasłyszane od Babci i innych członków rodziny anegdoty, opowiadania, gawędy, składając w ten sposób pasjonującą opowieść o niezwykłej kobiecie. Na przełomie roku 2014 i 2015 rozpoczęłam nagrywanie autobiograficznych wspomnień doktor Marii Zoll-Czarneckiej. Spotykałyśmy się w jej warszawskim mieszkaniu na Chłodnej dosyć regularnie przez kilka miesięcy, w ciągu których Babcia snuła gawędy o życiu minionym, o zapomnianych ludziach, obyczajach, szlacheckich dworkach, wojnie, o sobie samej i swoich najbliższych. Wspomnienia te, skrzętnie zebrane za pomocą dyktafonu, zostały następnie przelane na papier, starannie zredagowane, uporządkowane chronologicznie i opatrzone przypisami. Tak w listopadzie 2017 roku powstała wreszcie autobiografia Marii Zoll-Czarneckiej – kobiety o niezwykłej sile charakteru i jeszcze większej radości życia.

Ze stronic książki wyłania się cała Babcia – skromna, doskonale potrafiąca obserwować świat i ludzi, energiczna i żywiołowa, tryskająca optymizmem, niepokorna, ale zawsze – pracowita i skłonna do największych poświęceń w imię tego, co najważniejsze. Urodzona w roku 1928, w epoce – jak sama powie – jeszcze pod wieloma względami starodawnej, spędzi dzieciństwo w wielodzietnej rodzinie inteligentów polskich, we dworach i pałacach, w folwarkach, elitarnych szkołach zakonnych. Zapamięta jazdę bryczkami i wielkie kufry na pościel oraz damy i eleganckie towarzystwo tego świata sprzed prawie stu lat. Będzie oglądać na własne oczy terror i grozę wojny. Będzie się szaleńczo bawić, leczyć dzieci, kochać i pływać. Ukończy medycynę. Założy rodzinę. Jako dojrzała kobieta rzuci się w wir pracy społeczno-politycznej, wreszcie będzie jedną z założycielek Stowarzyszenia Lekarze Nadziei i resztę życia poświęci na organizację pomocy dla bezdomnych. Do końca, do ostatnich swoich dni będzie działać i myśleć o innych. Odejdzie cicho, w bieli szpitalnej sali, po kilkutygodniowej chorobie, 10 marca 2016 roku.

Pamięć ludzka jest niewątpliwie czymś wspaniałym. Pozwala zachować obraz życia, które zgasło, i trwać w miłości pomimo obecnej w tym życiu śmierci. Wielkim naszym zadaniem jest zatem dbać o pamięć: osobistą, rodzinną, narodową… Wielkim naszym zadaniem jest zbierać i ocalać wspomnienia naszych najbliższych. Kiedyś, po latach, wspomnienia te okażą się niezwykłą opowieścią, najpiękniejszą historią, z której czerpać będziemy pełnymi garściami.

Patrycja Cicha

Kobyłka, 6 listopada 20171. Król i królowa balu

Moje najwcześniejsze dzieciństwo przypadło na okres dwudziestolecia międzywojennego – epokę ogromnie ciekawą, choć jeszcze pod wieloma względami starodawną. Moi Rodzice1 poznali się w Krakowie, na balu, na którym zostali wybrani królem i królową. Dzięki temu stali się parą. Pobrali się w 19232 roku i zamieszkali w Chwałkowie3. Tam urodzili się chłopcy, moi bracia – Rydek4 i Felek5. O tym okresie życia moich rodziców wiem niewiele. Z Chwałkowa, jeszcze przed moim urodzeniem, rodzice przenieśli się do Szurkowa6. Był to duży majątek, którym wtedy administrował Tata. Tata skończył rolnictwo7. Interesował się przede wszystkim organizacją pracy. To była jego pasja. Pisał książki8 na ten temat. Potem zajmował się także organizacją pracy pielęgniarek i sekretarek9. Jednak przede wszystkim zajmował się rolnictwem.

Urodziłam się w roku 192810, gdy rodzice mieszkali w Szurkowie. Z Szurkowa po około siedmiu latach przenieśliśmy się do Opyp11.

Opypy nad rzeką Pisią12 – tak się wtedy mówiło. Wydaje mi się, że skończył się kontrakt Taty na administrowanie majątkiem w Szurkowie. Był to majątek Czartoryskich13. Możliwe, że właściciele chcieli zrobić coś innego ze swoją posiadłością. A może Ojciec chciał już po prostu pracować w biurze? Prawdopodobnie tak właśnie było. Tata dostał wtedy propozycję pracy z Warszawy14, z Ministerstwa Rolnictwa15, i doszedł do wniosku, że musi z niej skorzystać. Z kolei Mama szalenie lubiła wieś, dlatego rodzice nie chcieli się przenosić od razu do miasta.

Oboje, Mama i Tata, należeli do bardzo dobrych rodzin. Szczególnie rodzina Zollów miała istotne zasługi na polu nauki. Ojciec mojej Mamy i różni jej przodkowie to byli baronowie, hrabiowie – zwłaszcza po linii Niemczewskich. Dziadek mój, Feliks Niemczewski16, miał jakieś ogromne złoża wapnia, które stracił w czasie I wojny i nigdy ich już nie odzyskał. Mimo to był bardzo zamożnym człowiekiem. Z wykształcenia był prawnikiem, tak samo zresztą jak dziadek Zoll17. Mama skończyła przed ślubem szkołę gospodarstwa domowego w Snopkowie18. W tamtych czasach było niezmiernie istotne, żeby kobieta potrafiła prowadzić dom. Pamiętam, że Mama była bardzo zadowolona z ukończenia tej szkoły.

Mama miała jedną siostrę i jednego brata. Była najstarsza. Jej siostra, Bohdana (Danka) Niemczewska19, była młodsza, a potem był około sześć lat młodszy brat, Józek Niemczewski20, który zresztą był moim chrzestnym ojcem. Był ode mnie starszy o dwadzieścia lat. Rodzice mojej Mamy także początkowo mieszkali w Krakowie. Dosyć ciężko przeżyli I wojnę światową. Mama opowiadała, że trafili w tym okresie do Czechosłowacji. Babcia21 w czasie I wojny była zupełnie sama z trójką dzieci, ponieważ dziadek służył wtedy w wojsku. Babcia z dziećmi wyjechała do Czechosłowacji. Moja Mama była już wtedy dosyć dużą dziewczynką, bo urodziła się w 1901 roku. Później, po I wojnie, dziadkowie przenieśli się do Warszawy, na ulicę Śniadeckich 13. Mieli tam przepiękne mieszkanie. Zawsze zachwycałam się kryształami babci – były błyszczące i różnokolorowe. Zresztą na Śniadeckich właśnie się urodziłam w 1928 roku22. Mama przyjechała akurat do dziadków i rozpoczął się poród. Na Śniadeckich też urodziła się Teresa23, moja młodsza siostra, choć dużo za wcześnie. Była bardzo małym wcześniakiem. Oczywiście nie było wtedy żadnych inkubatorów. Tereska ważyła chyba około jednego kilograma, była maleńka. Opowiadano nam później, że była cała obłożona watą, bardzo szczelnie, żeby nie marzła. I dzięki temu Tereska wyrosła i żyła.

Babcię Niemczewską darzyłam wielką miłością. Uwielbiałam ją. To była cudowna osoba, taka bardzo kochana. Natomiast wcale nie lubiłam dziadka. Dziadek był surowy, bardzo oschły. Zresztą dość wcześnie umarł, w 1941 roku. Jeszcze przed II wojną dziadkowie przenieśli się na Powiśle i mieszkali na ulicy Hołówki odchodzącej od ulicy Czerniakowskiej. Wtedy właśnie bardzo często babcia przychodziła po nas do szkoły, brała nas do siebie na Hołówki, dawała coś do zjedzenia i spędzałyśmy u niej trochę czasu, dopóki nie przyszła po nas Mama lub pani, która się w tym czasie opiekowała naszą małą siostrzyczką, Zosią24. Pamiętam doskonale, że babcia bardzo lubiła te swoje Hołówki. To było małe mieszkanko, ale naprawdę urocze. Potem, jeszcze przed Powstaniem, babcia przeniosła się znowu na Śniadeckich, do innej kamienicy, numer 11, na parter. Mieszkała tam do Powstania. Na Śniadeckich zresztą mieszkałam przez rok jako dziecko, gdy chodziłam do szkoły powszechnej, do drugiej klasy25. Pierwszą klasę zrobiłam z mamą w domu w Opypach, a do drugiej klasy chodziłam, mieszkając u dziadków. W ich mieszkaniu były przepiękne meble. Było mi tam, u dziadków, bardzo dobrze. Mieszkałam u nich w tygodniu. Na niedziele zaś wracałam do domu, do Opyp. W sobotę wieczór Tata mnie zabierał i jechałam z nim do domu. Niedzielę spędzałam w domu, a w poniedziałek rano z Ojcem jechałam znów do szkoły. Pamiętam, że u dziadków na Śniadeckich czułam się wspaniale. Babcia Niemczewska chodziła zawsze ze ścierką i ścierała kurze. Była cudowną osobą, dobrą, niesamowicie mądrą. Potrafiła na przykład rozwiązywać wszystkie quizy bez zająknięcia. Bardzo mi tym imponowała.

Z kolei moja kuzynka, zwana Muchą26, córka cioci Mali27, przepadała za dziadkami Zollami, mimo że byli oni bardzo specyficzni. Mieszkali w Krakowie. Babcia Zollowa była prawdziwą damą. Bardzo dbała o wszystkie konwenanse. Często była zagniewana z tego powodu, że – według niej – byłyśmy nieodpowiednio ubrane albo miałyśmy niewłaściwe maniery. Pamiętam to doskonale do dziś. Takie rzeczy zostają w pamięci dziecka na zawsze. Babcia często mówiła niepochlebne rzeczy o mojej Mamie i sam ten fakt powodował moją do niej niechęć. Zarzucała Mamie, że o nas nie dba i że jesteśmy niewłaściwie wychowywane. Moje kuzynostwo lubiło babcię Zollową, widziało ją zupełnie inaczej niż ja – jako wspaniałą, dystyngowaną, uroczą i dobrą osobę. Ja zaś nigdy nie mogłam się do niej przekonać. Kiedyś babcia kupiła mi przepiękną sukienkę, śliczną, jasną z wystającymi paskami granatowo-czerwono-białymi. Znakomita letnia sukienka dziewczęca. A ja wtedy nie mogłam jej znieść właśnie dlatego, że dostałam ją od babci. Tak więc relacje nasze z dziadkami Zollami od samego początku nie były najlepiej poukładane. Przyczyną było coś tak banalnego jak nasza garderoba! Wydaje mi się, że nie byłyśmy najgorzej ubierane. Jakieś spódniczki, bluzeczki. Może nie był to wielki szyk i styl, ale jednak Mama dbała o to, jak wyglądamy. Po prostu dbała inaczej, niż życzyłaby sobie tego babcia Zollowa. Babcia była Austriaczką, pochodziła z Wiednia28. Mówiła świetnie po polsku, ale do końca życia modliła się i liczyła tylko po niemiecku.

Ojciec miał jednego brata Józka29 i siostrę Malę. Mala to matka Muchy, mojej kuzynki, z którą bardzo się przyjaźniłyśmy. Mala wyszła za pana Łuszczkiewicza30 i miała troje dzieci: dwóch chłopców i jedną dziewczynę31. Pierwszy z jej synów, Stefan, był wspaniałym chłopakiem, cudownie się zapowiadającym, niezwykle zdolnym. Marzył, żeby zostać architektem, ale bardzo młodo zmarł na białaczkę. Drugi syn Łuszczkiewiczów, Maciuś, także był zdolnym chłopakiem, choć nieco ekstrawaganckim. Najmłodsza była Maria, nazywana przez wszystkich Muchą, która została wziętą malarką. W dzieciństwie byliśmy bardzo zżyci ze sobą. Z Muchą razem uczyłyśmy się francuskiego, na wakacje bardzo często jeździłyśmy razem. Potem też, już jako dorosłe, młode matki jeździłyśmy razem na wakacje najpierw w okolice Karwi, a potem do Junoszyna. To właśnie ciocia Mala pierwsza zorganizowała dla nas wszystkich takie wakacje i potem już jeździliśmy razem przez wiele, wiele lat. Tak umocniła się nasza przyjaźń i z Muchą do tej pory jestem w bardzo bliskich relacjach. Jest ona w tej chwili najbliższą mi osobą.

Brat mojego Taty, Józek, także miał troje dzieci: dwie córki i syna32. Najstarsza była Litka, archeolog, która zamieszkała i studiowała w Krakowie. Wyszła za mąż za trenera, pana Adamika33. Rodzina Litki nie była zachwycona tym związkiem, ale co zrobić, gdy w grę wchodzi wielka miłość? Druga córka stryjostwa, Krysia, wyszła za pana Drwęskiego34. Najmłodszym dzieckiem był Antoś Zoll, który miał dwoje dzieci, Anię i Maćka35. Z Antkiem mamy dosyć bliskie kontakty. Bardzo go lubię do dzisiaj. Jest ode mnie młodszy równo o dziesięć lat. Mieszkali zawsze pod Poznaniem, w Puszczykówku. Jako dzieci często do nich jeździliśmy. Pamiętam doskonale, że tam u nich zawsze był taki high life bon ton. Zawsze stół pięknie nakryty do śniadania, na stole okrągła przesuwana taca, na której stały różne marmolady i smakowite rzeczy. Każdy mógł sobie tę tacę odkręcić i sięgnąć po to, czego mu było potrzeba. Świetnie to było u nich urządzone. Bardzo mi się zawsze podobało. Nigdy już potem czegoś takiego nie spotkałam. I tam właśnie, w Puszczykówku, bardzo dbano o wychowanie, więc mieliśmy przykazane, że musimy się bardzo grzecznie zachowywać. Ciocia Sława36, żona Józka, moja stryjenka, dużo nas uczyła różnych praktycznych umiejętności. Nie było przecież wtedy żadnych detergentów, żadnych płynów do czyszczenia. To właśnie od cioci Sławy wiem, że jak się zmywa naczynia, to zawsze trzeba najpierw miękkim papierem zetrzeć z nich tłuszcz. Czy dzisiaj ktokolwiek tak robi? Chyba już nie, ale ja zapamiętałam tę naukę na całe życie. Mucha też do tej pory tak właśnie zmywa naczynia. Po wojnie przecież też nigdzie nie było żadnych detergentów czy środków higienicznych. Więc nauki cioci Sławy bardzo nam się potem w życiu przydały. Stryj Józef całą wojnę siedział w obozie37. Trafił do oflagu dla oficerów, ciotka Sława więc została sama z trójką dzieci. Tereny te należały wtedy do Kraju Warty38. Dzieci chodziły do szkół, w których uczyły się po niemiecku. Po śmierci stryja (zmarł na zawał) w 1966 roku ciotka została sama. Ogromnie wszyscy lubiliśmy ciocię Sławę. Była przesympatyczną osobą. Pochodziła ze sławnej poznańskiej rodziny Warmińskich. Jej ojciec39 był działaczem społecznym, niezwykle zasłużonym dla Bydgoszczy, ale niestety zmarł bardzo młodo. Matka cioci Sławy wyszła powtórnie za mąż za majętnego człowieka, do którego należała wtedy prawie połowa Puszczykówka.

Wizyty w Puszczykówku wspominam bardzo miło. Pamiętam, że rozgrywaliśmy tam świetne mecze w siatkówkę. Zawsze sympatycznie spędzaliśmy czas, a Antka Zolla uwielbiałam od początku. Gdy miał 10 lat, ja miałam 20, więc byłam już stara, gdy do nich przyjeżdżałam. Ale zawsze w Puszczykówku grało się w siatkówkę. Zawsze także kąpaliśmy się w wodach Warty, która przepływa niedaleko. Dom, w którym mieszkali stryjostwo, był bardzo ładny. Należał do profesora Tadeusza Cypriana40, prawnika, od którego stryjostwo go wynajmowali. Okolica także była przepiękna – w sam raz na wspaniałe wakacje.

Chwałkowo, lata 20. XX wieku

W Snopkowie, od lewej Irma (Maria) Niemczewska, Zula (Zofia) Łuszczkiewicz, Mala (Maria) Łuszczkiewicz, początek lat 20. XX wiekuPrzypisy

1. Król i królowa balu

1 Fryderyk Zoll, ur. 11 listopada 1899 w Krakowie, zm. 25 lipca 1986 w Warszawie, oraz Maria z Niemczewskich zwana Irmą, ur. 3 marca 1901 w Krakowie, zm. 26 czerwca 1947 w Milanówku.

Fryderyk Zoll, syn Fryderyka Zolla młodszego (1865–1948) i Adeli z Hoschów (1875–1970), magister rolnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego, wykładowca w warszawskiej SGGW, dyrektor Warszawskiego Oddziału Instytutu Naukowej Organizacji i Kierownictwa, żołnierz Armii Krajowej.

Maria z Niemczewskich Zollowa, córka Feliksa Niemczewskiego (1875–1941) i Zofii z Dębowskich (1878–1962), absolwentka Prywatnego Instytutu Gospodarczego Kształcenia Kobiet w Snopkowie.

2 Ślub Marii z Niemczewskich i Fryderyka Zolla odbył się w kościele św. Anny w Krakowie 28 lipca 1923.

3 Chwałkowo – wieś położona w Wielkopolsce, w powiecie gostyńskim, w gminie Krobia. Od 1923 należała do majątku Józefa Mora Korytowskiego, rozstrzelanego przez Niemców w 1939.

4 Rydek, czyli Fryderyk Zoll, ur. 1 czerwca 1924 w Chwałkowie, zm. 28 sierpnia 1944 w Warszawie.

5 Feliks Zoll, ur. 5 lipca 1925 w Chwałkowie, zm. prawdopodobnie 9 sierpnia 1944 w Warszawie (dokładna data dzienna nieznana, ciała nie odnaleziono).

6 Szurkowo – wieś położona w Wielkopolsce, obecnie powiat gostyński, gmina Poniec. Należała do majątku księcia Zygmunta Czartoryskiego.

7 Fryderyk Zoll rozpoczął studia rolnicze w Wiedniu, kontynuował je w Studium Rolniczym Uniwersytetu Jagiellońskiego, ukończył na Wydziale Rolniczym UJ (1923), gdzie przez pewien czas był asystentem w Katedrze Ekonomii Rolnictwa. Przez dwa lata równolegle studiował także prawo oraz był słuchaczem Akademii Handlowej.

8 Zob. F. Zoll, Zarys rozwoju teorii i praktyki organizowania pracy w rolnictwie polskim przed 1939 rokiem, w: „Problemy Organizacji”, 25/1932, s. 198–209; tenże, Sprawna sekretarka, Warszawa 1988; tenże, Organizacja pracy pielęgniarskiej, Warszawa 1981; tenże, Wybrane zagadnienia z organizacji pracy pielęgniarskiej, Warszawa 1967; tenże, Organizacja pracy i TNOiK – moje życiowe upodobanie, w: Oddział Warszawski TNOiK w 40-lecie PRL, Towarzystwo Naukowej Organizacji i Kierownictwa, Warszawa 1984.

9 Fryderyk był czynnym członkiem Towarzystwa Naukowej Organizacji i Kierownictwa Oddziału Warszawskiego (TNOiK). W latach 1957–65 pełnił funkcję dyrektora.

10 Maria z Zollów Czarnecka, ur. 20 marca 1928 w Warszawie, zm. tamże 10 marca 2016, harcerka, sanitariuszka, lekarz pediatra, założycielka Warszawskiej Poradni dla Bezdomnych, działaczka społeczna.

11 Prawdopodobnie około roku 1926 nastąpiła przeprowadzka rodziny do Szurkowa, a około 1932 do Opyp, następnie około 1936 roku rodzina zamieszkała w Warszawie przy ul. Natolińskiej 8. Dokładne daty tych wydarzeń nie są znane.

12 Opypy – wieś położona w województwie mazowieckim, w powiecie grodziskim, gmina Grodzisk Mazowiecki. Przez miejscowość przepływa niewielka rzeka Rokitnica, lewy dopływ Utraty. Rzeka Pisia, prawy dopływ Bzury, jest oddalona od miejscowości o około 2 kilometry.

13 Antoni Zoll opisuje następujące wydarzenie związane z majątkiem Czartoryskich: „Stryj Rydek (Fryderyk Zoll) administrował majątki Czartoryskich z Rokosawa przez krótki okres. Rozstał się z nimi po burzliwej sprzeczce na stacji kolejowej Krobia. Roman Czartoryski zarzucił wtedy Stryjowi branie łapówek z firmy Hipolita Cegielskiego produkującego maszyny rolnicze. Stryj kupował u Cegielskiego maszyny do majątków Czartoryskich, ponieważ była to jedyna firma polska specjalizująca się w tej dziedzinie. Stryj zdjął rękawiczkę i walnął nią Romana Czartoryskiego w twarz. Miał odbyć się pojedynek, ale sprawę załagodził Piotr Czartoryski z innej gałęzi rodu (Pełkini). Rozmawiałem z nim na ten temat osobiście u mego przyjaciela Staszka Czartoryskiego”. (Źródło: korespondencja prywatna P. Cichej).

14 Andrzej Zoll jako przyczynę przeprowadzki rodziny podaje znajomość ojca, Fryderyka Zolla, z profesorem Karolem Adamieckim (1866–1933), specjalistą w zakresie organizacji i zarządzania, założycielem Towarzystwa Naukowego Organizacji i Kierownictwa (TNOiK), który zainspirował Fryderyka do podjęcia pracy w Warszawie, w Ministerstwie Skarbu. (Zob. A. Zoll, Zollowie. Opowieść rodzinna, Kraków 2011, s. 113).

15 Andrzej Zoll jako miejsce zatrudnienia ojca podaje Ministerstwo Skarbu. (Zob. A. Zoll, op. cit.).

16 Feliks Dominik Niemczewski, ur. 1875 w Oświęcimiu, zm. 1941 w Warszawie.

17 Fryderyk Zoll, zwany młodszym, ur. 1865 w Krakowie, zm. 1948 w Krakowie, syn Fryderyka Zolla i Heleny Seeling-Saulenfels Zollowej, profesor prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, rektor tej uczelni w latach 1912–14, wiceprezydent Krakowa w latach 1915–16, wiceprezydent Rady Szkolnej Krajowej w latach 1916–18, członek Polskiej Akademii Umiejętności, odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Polonia Restituta oraz Złotym Krzyżem Zasługi.

18 „Miejscem, w którym przyszłe żony i matki mogły zdobyć praktyczną wiedzę o prowadzeniu gospodarstwa domowego, był Snopków. Szkoła dawała także wykształcenie ogólne, umożliwiające podjęcie pracy nauczycielki szkół gospodarczych. Snopków to nieduża miejscowość koło Lwowa, do której na pensję przyjeżdżały panienki po zdaniu matury. Szkoła z tradycjami, o statusie trzyletniej uczelni wyższej. Założona w 1913 roku z fundacji Księżnej Wandy Czartoryskiej, wzorowana na bardzo dobrej szkole w Zakopanem, w Kuźnicach. Nazywała się: Snopków – Prywatny Instytut Gospodarczego Kształcenia Kobiet. Prowadziła ją Janina Karłowicz, siostra Mieczysława, kompozytora i dyrygenta. Nauczycielami byli znani profesorowie Uniwersytetu Lwowskiego. Godło szkoły miało znaczący symbol z czterema literami „s” w otoku: służ, szanuj, świeć i siej, z wizerunkiem Matki Boskiej. Szkoła, dla panien z dobrego domu, oprócz gruntownego wykształcenia dawała znakomitą formację duchową i patriotyczną. Celem było wykształcenie kadr do prowadzenia w przyszłości szkół dla wiejskich dziewcząt. Studentki poznawały nauki przyrodnicze i humanistyczne. Wykładano tam obszernie chemię i biochemię oraz przedmioty zawodowe, typowe dla rolnictwa, m.in. uprawę roślin i hodowlę zwierząt. Przygotowywano je do życia rodzinnego (opieka nad niemowlętami i dziećmi), uczennice odkrywały tajniki kroju i szycia oraz gotowania”.

Snopków – przedwojenna szkoła dla panienek z dobrego domu, http://wdolnymslasku.com/2017/07/18/snopkow-przedwojenna-szkola-dla-panienek-z-dobrego-domu/, 19.10.2017.

19 Bohdana Teresa z Niemczewskich Karney, ur. 1903 w Krakowie, zm. 1968.

20 Józef Marian Niemczewski, ur. 20 października 1908 w Krakowie, zm. 26 sierpnia 1997 w Warszawie.

21 Zofia z Dembowskich Niemczewska, ur. 4 kwietnia 1878 w Wieliczce, zm. 26 marca 1962 w Warszawie.

22 Maria Zollówna urodziła się 20 marca 1928.

23 Teresa z Zollów Misiewicz, ur. 14 maja 1930 w Warszawie, zm. 8 marca 2003 w Warszawie, absolwentka Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, pracowała w Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, związana ze środowiskiem Piwnicy pod Baranami, od 1965 do 2002 roku mieszkała w Rodezji (Zimbabwe).

24 Zofia z Zollów Motz, ur. 18 grudnia 1931 w Sieniawie, zm. 28 marca 2013 w Konstancinie, absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.

25 Rok szkolny 1935/36.

26 Maria Łuszczkiewicz-Jastrzębska, ur. 1929 w Warszawie. Graficzka i rysowniczka. Studiowała w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie otrzymała dyplom w 1954 roku na Wydziale Grafiki w pracowni prof. Tadeusza Kulisiewicza. Była stypendystką rządu włoskiego w 1967 roku i rządu meksykańskiego w latach 1974–75. Przez 10 lat jako członek komisji rzeczoznawców brała udział w jej obradach w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Uczestniczyła w licznych wystawach indywidualnych oraz zbiorowych w kraju i za granicą. Jest laureatką licznych nagród i wyróżnień.

27 Maria z Zollów Łuszczkiewiczowa (1901–1998), sanitariuszka, absolwentka Prywatnego Instytutu Gospodarczego Kształcenia Kobiet w Snopkowie, bibliotekarka.

28 Adela z Hoschów Zollowa, córka Józefa i Adeli z Sofcsaków, ur. 16 grudnia 1875 w Wiedniu, zm. 14 grudnia 1970 w Krakowie. Rodzina Hoschów posiadała majątek w Polsce, w Grybowie. Ślub Adeli i Fryderyka Zolla odbył się w Wiedniu 30 czerwca 1895 w kościele św. Michała. W 1897 roku przyjechali do Krakowa i zamieszkali w kamienicy przy ul. Studenckiej 25. Dom ten będzie należał do rodziny Zollów aż do 2008 roku. Adela Zollowa zajmowała się przede wszystkim działalnością charytatywną i społeczną. Papież Leon XIII odznaczył ją medalem Pro Ecclesia et Pontifice. (Zob. A. Zoll, op. cit., s. 85–95).

29 Józef Zoll, ur. 22 listopada 1904 w Krakowie, zm. 18 lutego 1966 w Puszczykówku, ukończył studia rolnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim. Poślubił w 1930 roku Sławutę Warmińską. Brał udział w kampanii wrześniowej. Zasłużony dla Kórnika i Dachowej, gdzie mieszkał przez wiele lat i administrował majątkiem ziemskim. Następnie związany z Poznaniem i Puszczykówkiem. Był inicjatorem budowy zbiornika retencyjnego Jeziorsko na Warcie.

30 Stefan Łuszczkiewicz, ur. 1896, zm. 1978, doktor prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, adwokat.

31 Stefan, ur. 1925, zm. 1950, student architektury; Maciej, ur. 1927, zm. 2016, prawnik; Maria (Mucha) Łuszczkiewicz-Jastrzębska, ur. 1929, malarka.

32 Helena (Litka) z Zollów Adamikowa, ur. 1931, zm. 2000, archeolog; Krystyna z Zollów Drwęska, ur. 1934, inżynier; Antoni Zoll, ur. 1938, inżynier.

33 Zdzisław Adamik, ur. 1926, reprezentant Polski i trener wioślarstwa.

34 Zbigniew Drwęski, ur. 1926, inżynier.

35 Maciej Zoll, ur. 1967, inżynier; Anna Zoll, ur. 1969.

36 Sławuta z Warmińskich Zollowa, ur. 1906, zm. 1996.

37 Józef Zoll dostał się do niewoli niemieckiej w bitwie nad Bzurą. Trafił do oflagu Woldenberg, gdzie przebywał do 1945 roku.

38 W październiku 1939 Adolf Hitler wydał dekret wcielający zachodnie terytoria do Rzeszy. 26 października 1939 utworzono Okręg Rzeszy Poznań przemianowany 29 stycznia 1940 na Kraj Warty (Reichsgau Wartheland).

39 Emil Warmiński, ur. 1880, zm. 1908, lekarz, zasłużony dla Bydgoszczy, twórca Domu Polskiego.

40 Tadeusz Cyprian, ur. 1898, zm. 1979, prawnik, sędzia, profesor prawa karnego, fotografik.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: